Dulce:
Weszliśmy razem do Mii. Już nie spała.
-Hej kochanie.- powiedziałam, całując ją i przytulając mocno.
-Cześć mamusiu!- krzyknęła i objęła moją szyję swoimi malutkimi rączkami. -Cześć Ucker.- powiedziała, przybijając piątkę z Uckerem.
-Siema mała. Jak się czujesz?- zapytał z ciepłym uśmiechem.
-Dobrze, już mnie nic nie boli. Kiedy będę mogła iść do domu?
-Zaraz pójdę zapytać o to lekarza.- powiedział Ucker, głaszcząc Mię po głowie.
-Okej, a mama w tym czasie ze mną zostanie.
-Tak skarbie, zostanę. Idź już, Ucker.- według mojej prośby poszedł.
Weszliśmy razem do Mii. Już nie spała.
-Hej kochanie.- powiedziałam, całując ją i przytulając mocno.
-Cześć mamusiu!- krzyknęła i objęła moją szyję swoimi malutkimi rączkami. -Cześć Ucker.- powiedziała, przybijając piątkę z Uckerem.
-Siema mała. Jak się czujesz?- zapytał z ciepłym uśmiechem.
-Dobrze, już mnie nic nie boli. Kiedy będę mogła iść do domu?
-Zaraz pójdę zapytać o to lekarza.- powiedział Ucker, głaszcząc Mię po głowie.
-Okej, a mama w tym czasie ze mną zostanie.
-Tak skarbie, zostanę. Idź już, Ucker.- według mojej prośby poszedł.
Trzy dni później Mia mogła już wyjść do domu. Poszłyśmy do Anahi, bo jakby nie patrzeć, tamto mieszkanie jest Rodriga, zresztą nie chciałam się z nim spotkać. Moja kochana kuzynka oczywiście uszykowała dla nas pyszny obiad. Mia zjadła z apetytem. Nie dziwię jej się, skoro przez parę dni jadła tylko te wstrętne szpitalne jedzenie. Bardzo ubolewała nad tym, że musi mieć nogę w gipsie, bo przecież to takie ruchliwe dziecko. Na szczęście Lupita potrafiła znaleźć dla niej idealne zajęcie. Wspólnie ułożyłyśmy duże puzzle, składające się z 500 elementów. Byłam w szoku, że mojemu nadpobudliwemu dziecku się to jeszcze nie znudziło. To znaczy oczywiście puzzle nie były zabawą na jeden dzień. Zajęło nam to prawie całe dwa dni. Wzięłam sobie zwolnienie na chore dziecko na miesiąc. Oczywiście i tak będę musiała co jakiś czas zaglądać do firmy, ale generalnie mam mnóstwo czasu dla córki. Tylko najgorsze jest to, że ona ciągle pyta gdzie Rodrigo i dlaczego mieszkamy u Any. Zaczyna brakować mi wymówek. W dodatku jest jeszcze Ucker, który wciąż nalega na kontakty z dzieckiem i w ogóle chce, żebym powiedziała jej prawdę. Ale ja jakoś nie mogę się do tego przekonać. Zwyczajnie się boję i Ucker to doskonale wie. Już nawet stara się być milszy, gadać ze mną jakoś delikatniej i w ogóle. Czuję, że jemu naprawdę zależy na Mii i nie chcę mu całkiem odbierać szansy na lepsze poznanie córki. Tylko może jeszcze nie teraz, ona jest taka mała i tak mało wie o życiu. Jest bystrym dzieckiem, ale jednak wiadomość, że Twój ojciec nie jest Twoim ojcem i jest nim ktoś zupełnie inny, każdego przytłoczy, a co dopiero czteroletnią dziewczynkę. Po ułożeniu całych puzzli Mia i Lupita wzięły się za malowanie. Ja z Anahi poszłyśmy robić obiad.
-Any, ja nie wiem, co robić...- powiedziałam, obierając ziemniaki.
-No jak to co? Obiad, Dul, obiad.- Boże, co za tępak.
-Nie o tym mówię. Chodzi mi o Uckera, Mię i w ogóle o całe moje życie.
-Oni są Twoim życiem.- zaśmiała się Any.
-To prawda. Dopiero teraz zrozumiałam, jak mocno kocham Mię. A Ucker? No cóż... Jego też nigdy nie przestałam kochać. I widząc go, czuję węzeł w gardle, mam tak wielką ochotę wyznać mu miłość, ale nie mogę.
-Dlaczego? To byłoby mega słodkie...- o nie Any romantyczka, jak ja tego nie lubię.
-Jasne, dla Ciebie wszystko jest słodkie... Ciekawe co byś zrobiła na moim miejscu.
-Nie wiem, ale na szczęście na nim nie jestem.
-Proszę Cię, rozmawiamy poważnie.- ona czasem zachowuje się jak dziecko, a przecież już dawno nim nie jest.
-Dul, co mam Ci powiedzieć? To trudna sytuacja, ale pamiętaj, że Ucker też ma prawa do własnego dziecka i nie możesz mu niczego zabronić. On nie chce skrzywdzić Ciebie, ani już na pewno nie Mię. Powinnaś się cieszyć, że interesuje się dzieckiem i chce Ci pomagać.
-Tak, ale... Boję się.- do oczu napływały mi łzy.
-Czego?
-Tego, że kiedyś on może odebrać mi córkę.
-Na pewno nie, nie zrobiłby Ci tego.
-Może nie celowo, ale Mia go polubiła i może chcieć być z nim, a mnie odtrącić, bo nie jestem dobrą matką.
-Nie, Duluś, nawet tak nie myśl.- przytuliła mnie czule.
-Mamo!- usłyszałam głos mojej córeczki i poszłam do pokoju.
-Co jest?- zapytałam, podchodząc do niej.
-Zobacz narysowałam Cię.- pokazała mi rysunek, na którym rzekomo jestem ja.
-Pięknie, kochanie. A to kto?- zapytałam, wskazując na drugi obrazek.
-To jest Ucker. Dam mu to, kiedy przyjdzie. Spodoba mu się?
-Jasne, z pewnością.- odpowiedziałam, wymuszając delikatny uśmiech. -Widzisz?- zwróciłam się do Anahi i wyszłam z pokoju.
-Any, ja nie wiem, co robić...- powiedziałam, obierając ziemniaki.
-No jak to co? Obiad, Dul, obiad.- Boże, co za tępak.
-Nie o tym mówię. Chodzi mi o Uckera, Mię i w ogóle o całe moje życie.
-Oni są Twoim życiem.- zaśmiała się Any.
-To prawda. Dopiero teraz zrozumiałam, jak mocno kocham Mię. A Ucker? No cóż... Jego też nigdy nie przestałam kochać. I widząc go, czuję węzeł w gardle, mam tak wielką ochotę wyznać mu miłość, ale nie mogę.
-Dlaczego? To byłoby mega słodkie...- o nie Any romantyczka, jak ja tego nie lubię.
-Jasne, dla Ciebie wszystko jest słodkie... Ciekawe co byś zrobiła na moim miejscu.
-Nie wiem, ale na szczęście na nim nie jestem.
-Proszę Cię, rozmawiamy poważnie.- ona czasem zachowuje się jak dziecko, a przecież już dawno nim nie jest.
-Dul, co mam Ci powiedzieć? To trudna sytuacja, ale pamiętaj, że Ucker też ma prawa do własnego dziecka i nie możesz mu niczego zabronić. On nie chce skrzywdzić Ciebie, ani już na pewno nie Mię. Powinnaś się cieszyć, że interesuje się dzieckiem i chce Ci pomagać.
-Tak, ale... Boję się.- do oczu napływały mi łzy.
-Czego?
-Tego, że kiedyś on może odebrać mi córkę.
-Na pewno nie, nie zrobiłby Ci tego.
-Może nie celowo, ale Mia go polubiła i może chcieć być z nim, a mnie odtrącić, bo nie jestem dobrą matką.
-Nie, Duluś, nawet tak nie myśl.- przytuliła mnie czule.
-Mamo!- usłyszałam głos mojej córeczki i poszłam do pokoju.
-Co jest?- zapytałam, podchodząc do niej.
-Zobacz narysowałam Cię.- pokazała mi rysunek, na którym rzekomo jestem ja.
-Pięknie, kochanie. A to kto?- zapytałam, wskazując na drugi obrazek.
-To jest Ucker. Dam mu to, kiedy przyjdzie. Spodoba mu się?
-Jasne, z pewnością.- odpowiedziałam, wymuszając delikatny uśmiech. -Widzisz?- zwróciłam się do Anahi i wyszłam z pokoju.
Ucker:
Dzwoniłem przed chwilą do Poncha, długo gadaliśmy. Okazało się, że on nie wie o swojej córce. Kiedy mu o tym powiedziałem, był w szoku i stwierdził, że teraz ma pretekst do spotkania z Anahi i wróci do Meksyku. Rozłączył się, mówiąc, że musi się spakować. Doszedłem do wniosku, że ukrywanie córki przed jej ojcem to u nich rodzinne. Dula i Any zrobiły to samo, obie. Ciekawe co zrobi Poncho...
Dzwoniłem przed chwilą do Poncha, długo gadaliśmy. Okazało się, że on nie wie o swojej córce. Kiedy mu o tym powiedziałem, był w szoku i stwierdził, że teraz ma pretekst do spotkania z Anahi i wróci do Meksyku. Rozłączył się, mówiąc, że musi się spakować. Doszedłem do wniosku, że ukrywanie córki przed jej ojcem to u nich rodzinne. Dula i Any zrobiły to samo, obie. Ciekawe co zrobi Poncho...
⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡
Dodaję oczywiście według grafiku układu z Monisią :D Następny o ile dobrze pamiętam we wtorek :* Boże, czy tylko ja tak bardzo nie chcę kończyć wakacji?... :(