Dulce:
Nad ranem Anahi wróciła do domu, bo zostawiła Lupitę z sąsiadką i musiała uszykować ją do przedszkola. W ten sposób zostałam sama, co wcale mi się nie podobało. Jednak to lepsze niż towarzystwo tego Pana, który odwiedził mnie później... Tak, chodzi o Uckera. Wpadł do szpitala jak burza, pytając:
-Co z Mią?
-Nie wiem jeszcze. A zresztą co Cię to tak interesuje?- miałam złe przeczucia, jak się okazało nie bezpodstawne...
-No wybacz Duluś, ale chyba mam prawo martwić się o swoje dziecko...- nie, tylko nie to, zamurowało mnie kompletnie.
-Jakie Twoje?! Ty chyba chory jesteś...- nie mogę powiedzieć mu prawdy, boję się.
-Dul, nie kłam choć raz. Nie jestem jak Rodrigo czy Mia, mnie nie oszukasz.
-Kiedy ja mówię prawdę...
-Daruj se... Poznam prawdę, czy tego chcesz czy nie. Masz ostatnią szansę, żeby sama się przyznać. Jeśli dowiem się sam, nie skończy się to dla Ciebie najlepiej.
-Nie groź mi, kretynie!- krzyknęłam zdenerwowana.
-Nie grożę Ci, słońce. Ja Cię tylko ostrzegam.- powiedział z ironią w głosie, całując mnie w policzek.
-Odejdź z mojego życia, tylko wszystko psujesz! Po chuj wróciłeś?! Żeby mnie na nowo zniszczyć?! Nie pozwolę Ci na to!!
-Nie krzycz, jesteś w szpitalu!
-Wyjdź, to będę cicho!
-Nie wyjdę, bo chcę dowiedzieć się co z moim dzieckiem.
-Kurwa mać, to nie jest Twoje dziecko!
-Czy mogą Państwo być ciszej? Jeszcze jeden krzyk i więcej tu nie wejdziecie.- powiedziała pielęgniarka, wychodząc z pokoju.
-Przepraszamy, już będziemy cicho.- odpowiedział Christopher z grzecznym uśmiechem. -Słyszałaś? Masz się zamknąć.- zwrócił się do mnie i usiadł spokojnie na krześle.
-Jak długo będziesz tu siedzieć?
-Aż Mia się obudzi.
-Ale to ponoć dopiero wieczorem.
-Wiem, poczekam.
-Mam tyle czasu z Tobą wytrzymać? Chyba prędzej zwariuję.
-Już Ci to chyba nie grozi.- odpowiedział złośliwie, robiąc przy tym durną minę.
Więcej się do niego nie odezwałam i poszłam usiąść po drugiej stronie korytarza. Trochę to śmieszne i dziecinne, no ale cóż... Nie zamierzam go znosić, a już tym bardziej z nim gadać. Doskonale wiedziałam, że on i tak dopnie swego i dowie się, że Mia jest jego dzieckiem. Miałam jednak te resztki nadziei, że mu się nie uda, albo zwyczajnie odpuści. Znam go dość dobrze i wiem, że on raczej nie odpuszcza. Najgorsza była świadomość, że nie znam jego planów co do Mii. Co zrobi, jak pozna prawdę? A jeśli zechce odebrać mi dziecko?! Wiem, że nie jestem dobrą matką i być może nie zasługuje na tak wspaniałą córeczkę jak Mia, ale kocham ją całym sercem. Choć na to nie wygląda, to dziecko jest moim życiem. Zrozumiałam to dopiero w chwili, kiedy jej życie było zagrożone. I teraz kiedy ktoś być może chce mi ją odebrać...
Nad ranem Anahi wróciła do domu, bo zostawiła Lupitę z sąsiadką i musiała uszykować ją do przedszkola. W ten sposób zostałam sama, co wcale mi się nie podobało. Jednak to lepsze niż towarzystwo tego Pana, który odwiedził mnie później... Tak, chodzi o Uckera. Wpadł do szpitala jak burza, pytając:
-Co z Mią?
-Nie wiem jeszcze. A zresztą co Cię to tak interesuje?- miałam złe przeczucia, jak się okazało nie bezpodstawne...
-No wybacz Duluś, ale chyba mam prawo martwić się o swoje dziecko...- nie, tylko nie to, zamurowało mnie kompletnie.
-Jakie Twoje?! Ty chyba chory jesteś...- nie mogę powiedzieć mu prawdy, boję się.
-Dul, nie kłam choć raz. Nie jestem jak Rodrigo czy Mia, mnie nie oszukasz.
-Kiedy ja mówię prawdę...
-Daruj se... Poznam prawdę, czy tego chcesz czy nie. Masz ostatnią szansę, żeby sama się przyznać. Jeśli dowiem się sam, nie skończy się to dla Ciebie najlepiej.
-Nie groź mi, kretynie!- krzyknęłam zdenerwowana.
-Nie grożę Ci, słońce. Ja Cię tylko ostrzegam.- powiedział z ironią w głosie, całując mnie w policzek.
-Odejdź z mojego życia, tylko wszystko psujesz! Po chuj wróciłeś?! Żeby mnie na nowo zniszczyć?! Nie pozwolę Ci na to!!
-Nie krzycz, jesteś w szpitalu!
-Wyjdź, to będę cicho!
-Nie wyjdę, bo chcę dowiedzieć się co z moim dzieckiem.
-Kurwa mać, to nie jest Twoje dziecko!
-Czy mogą Państwo być ciszej? Jeszcze jeden krzyk i więcej tu nie wejdziecie.- powiedziała pielęgniarka, wychodząc z pokoju.
-Przepraszamy, już będziemy cicho.- odpowiedział Christopher z grzecznym uśmiechem. -Słyszałaś? Masz się zamknąć.- zwrócił się do mnie i usiadł spokojnie na krześle.
-Jak długo będziesz tu siedzieć?
-Aż Mia się obudzi.
-Ale to ponoć dopiero wieczorem.
-Wiem, poczekam.
-Mam tyle czasu z Tobą wytrzymać? Chyba prędzej zwariuję.
-Już Ci to chyba nie grozi.- odpowiedział złośliwie, robiąc przy tym durną minę.
Więcej się do niego nie odezwałam i poszłam usiąść po drugiej stronie korytarza. Trochę to śmieszne i dziecinne, no ale cóż... Nie zamierzam go znosić, a już tym bardziej z nim gadać. Doskonale wiedziałam, że on i tak dopnie swego i dowie się, że Mia jest jego dzieckiem. Miałam jednak te resztki nadziei, że mu się nie uda, albo zwyczajnie odpuści. Znam go dość dobrze i wiem, że on raczej nie odpuszcza. Najgorsza była świadomość, że nie znam jego planów co do Mii. Co zrobi, jak pozna prawdę? A jeśli zechce odebrać mi dziecko?! Wiem, że nie jestem dobrą matką i być może nie zasługuje na tak wspaniałą córeczkę jak Mia, ale kocham ją całym sercem. Choć na to nie wygląda, to dziecko jest moim życiem. Zrozumiałam to dopiero w chwili, kiedy jej życie było zagrożone. I teraz kiedy ktoś być może chce mi ją odebrać...
Ucker:
Tak strasznie mi się nudziło na tym korytarzu, że najchętniej bym stąd poszedł. Nie zrobiłem tego, żeby nie dać Duli satysfakcji. No bo przecież równie dobrze mógłbym sobie stąd teraz iść i wrócić za parę godzin. Ale nie, jej niezadowolona, obrażona mina była tego warta. Wreszcie przyszedł jakiś lekarz i powiedział, że możemy wejść do Mii, bo ją już wybudzą ze śpiączki. Weszliśmy oboje, rzucając sobie ponure spojrzenia. Kiedy się obudziła, zaczęła płakać i narzekać, że boli ją głowa. Dulce od razu do niej podeszła, złapała ją za rączkę i przytuliła.
-Mamo, dlaczego płaczesz?- zapytała Mia, ocierając łezkę z policzka Duli.
-Bo tak bardzo się o Ciebie martwiłam, kochanie.- odpowiedziała, tuląc ją jeszcze mocniej.
-Przepraszam, że wyszłam sama. Nie chciałam słuchać tych kłótni. Poszłam tylko do sklepu po coś słodkiego, ale pomyliły mi się kolory i przeszłam na czerwonym świetle. Bo ja... Ja wiem, że przechodzi się na zielonym, ale myślałam, że czerwony to zielony, bo mi się pomieszało.
-No dobrze, cicho już. Najważniejsze, że nic takiego się nie stało. Od dzisiaj będę Cię codziennie odpytywać z kolorów.- uśmiechnęła się ciepło do córeczki i pociągnęła nosem.
-A co ten Pan tu robi?- zapytała, wskazując na mnie.
-Chciałem sprawdzić, jak się czujesz.- odpowiedziałem, podchodząc bliżej.
-Dobrze, dziękuję.- uśmiechnęła się do mnie słodko.
-A wiesz, co ja znalazłem?- zapytałem, wyciągając z plecaka jej misia.
-Mój misio!- krzyknęła radośnie. -Dziękuję Panu.
-Mów mi Ucker, przecież jestem kolegą Twojej mamy.
-Dobrze Ucker, będę pamiętać.
-A w ogóle to jak się czujesz?- celowo przedłużałem rozmowę z małą, bo widziałem, jak Dula się denerwuje.
-Dobrze, tylko głowa trochę mnie boli. Ale na pewno zaraz przestanie.- powiedziała na luzie.
-Wiesz co? To ja może wpadnę do Ciebie jeszcze jutro, bo mam parę spraw do załatwienia. Dobrze?
-Okej, będę na Ciebie czekać. Papa.
-Pa! A Ty Duluś jeszcze nie jedziesz do domu?- zapytałem.
-Nie, jeszcze trochę zostanę.- odpowiedziała, nawet na mnie nie spoglądając.
-Ok, to cześć.
Wychodząc, wstąpiłem do recepcji, żeby prosić o badanie DNA i sam poszedłem pobrać krew. Wreszcie po całym dniu spędzonym w szpitalu, pojechałem taksówką do domu, to znaczy... Do domu Duli, gdzie sam jej narzeczony mnie zaprosił. Postanowiłem na nią zaczekać w kuchni, by z nią pogadać.
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Tak strasznie mi się nudziło na tym korytarzu, że najchętniej bym stąd poszedł. Nie zrobiłem tego, żeby nie dać Duli satysfakcji. No bo przecież równie dobrze mógłbym sobie stąd teraz iść i wrócić za parę godzin. Ale nie, jej niezadowolona, obrażona mina była tego warta. Wreszcie przyszedł jakiś lekarz i powiedział, że możemy wejść do Mii, bo ją już wybudzą ze śpiączki. Weszliśmy oboje, rzucając sobie ponure spojrzenia. Kiedy się obudziła, zaczęła płakać i narzekać, że boli ją głowa. Dulce od razu do niej podeszła, złapała ją za rączkę i przytuliła.
-Mamo, dlaczego płaczesz?- zapytała Mia, ocierając łezkę z policzka Duli.
-Bo tak bardzo się o Ciebie martwiłam, kochanie.- odpowiedziała, tuląc ją jeszcze mocniej.
-Przepraszam, że wyszłam sama. Nie chciałam słuchać tych kłótni. Poszłam tylko do sklepu po coś słodkiego, ale pomyliły mi się kolory i przeszłam na czerwonym świetle. Bo ja... Ja wiem, że przechodzi się na zielonym, ale myślałam, że czerwony to zielony, bo mi się pomieszało.
-No dobrze, cicho już. Najważniejsze, że nic takiego się nie stało. Od dzisiaj będę Cię codziennie odpytywać z kolorów.- uśmiechnęła się ciepło do córeczki i pociągnęła nosem.
-A co ten Pan tu robi?- zapytała, wskazując na mnie.
-Chciałem sprawdzić, jak się czujesz.- odpowiedziałem, podchodząc bliżej.
-Dobrze, dziękuję.- uśmiechnęła się do mnie słodko.
-A wiesz, co ja znalazłem?- zapytałem, wyciągając z plecaka jej misia.
-Mój misio!- krzyknęła radośnie. -Dziękuję Panu.
-Mów mi Ucker, przecież jestem kolegą Twojej mamy.
-Dobrze Ucker, będę pamiętać.
-A w ogóle to jak się czujesz?- celowo przedłużałem rozmowę z małą, bo widziałem, jak Dula się denerwuje.
-Dobrze, tylko głowa trochę mnie boli. Ale na pewno zaraz przestanie.- powiedziała na luzie.
-Wiesz co? To ja może wpadnę do Ciebie jeszcze jutro, bo mam parę spraw do załatwienia. Dobrze?
-Okej, będę na Ciebie czekać. Papa.
-Pa! A Ty Duluś jeszcze nie jedziesz do domu?- zapytałem.
-Nie, jeszcze trochę zostanę.- odpowiedziała, nawet na mnie nie spoglądając.
-Ok, to cześć.
Wychodząc, wstąpiłem do recepcji, żeby prosić o badanie DNA i sam poszedłem pobrać krew. Wreszcie po całym dniu spędzonym w szpitalu, pojechałem taksówką do domu, to znaczy... Do domu Duli, gdzie sam jej narzeczony mnie zaprosił. Postanowiłem na nią zaczekać w kuchni, by z nią pogadać.
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Dziś pozostawiam rozdział bez komentarza, bo już nwm, co tu pisać, nawet durnych rymów nie mogę znaleźć ;) Kiedyś tam następny :*
Bardzo mi się podoba rozdział. Oj Dulce będzie wściekła, że zrobił badania DNA i jeszcze gdy potwierdzi się że on jest ojcem. Czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńBiedna Mia kolory jej się pomyliły :(. Dobrze że ją teraz tylko główka boli jakiś plus jest ;). Dulce zachowuje się jak wariatka Ucker mówi jej Mia to moja córka a ta nadal zaprzecza zna go wie ze nic złego jej nie zrobi i wgl. Chodź boje się jak Ucker tak na 100% upewni się że jest jej dzieckiem no ale prawda musi wyjść na jaw ;). Jednak wiem że Dulce ostro się wkurzy o te badania DNA. Czekam na kolejny oby był szybko ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Dulce zareaguje na to ,że Ucker u niej mieszka? I jeszcze te badania. Super rozdział, czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńNo więc jestem i ja widzisz wredoto, a Ty mi jeszcze nie napisałaś koma :D Ewentualnie mogę Ci to wybaczyć przez twój boląc zad haha. No ale przechodząc do rzeczy, cóż ja kocham Vondasów, a Ty ich tak nie ładnie traktujesz. Jak oni mogą się tak kłócić, a Dul przechodzi granicy głupoty powinna już dawno wyjawić Uckerowi prawdę, a wtedy żyli by długo i szczęśliwie. W tej kwestii poprę Uckera i stwierdzam, że świetnie zrobił decydując się na te badania. No i jestem ciekawa jak na to Duliśka zareaguje, to będzie piękne. A no mam nadzieję, że nawet jak Ucker dowie się prawdy to będzie wyrozumiały dla Dul i nie odbierze jej córeczki, bo jak widzisz to jest ICH córeczka, czyli muszą ją RAZEM wychować. A wiadomo co robią rodzice jak się kochają i mają dziecko, komu jak komu ale tobie nie muszę tego tłumaczyć. No więc uważam, że dzień dzisiejszy jest idealnym dniem do wstawienia rozdziału, tak dokładnie! To jest po prostu perfekcyjny dzień do wstawienia rozdziału normalnie idealny ! :D
OdpowiedzUsuń