środa, 29 lipca 2015

24. "I tak będę Cię kochać"

Wieczorem przyszedł Ucker, tak jak to obiecał. Byłam poddenerwowana naszą rozmową. Zrobiłam herbatę i usiedliśmy w salonie na kanapie.
-Co się dzieje, kochanie?- zapytał, obejmując mnie, bo chyba zauważył, że czymś się martwię.
-Chcę z Tobą pogadać, tak na poważnie.- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy z powagą.
-O matko, znowu? Dul...- kurde, czy on musiał się domyślić, o co chodzi?
-Tak, znowu. Ucker, obiecuję, że cokolwiek byś mi nie powiedział, to i tak będę Cię kochać.- mówiłam, przytulając się do niego.
-Boję się, ale nie tego, że przestaniesz mnie kochać, bo wiem, że mimo wszystko zawsze będziesz.
-A czego? Kochanie, powiedz mi.- dopytywałam, głaszcząc go po policzku.
-Chociaż nie przestaniesz mnie kochać, to na pewno będziesz zła i stwierdzisz, że nie możemy być razem. Nie mogę Cię tak skrzywdzić, skarbie. Kurwa mać, po cholerę ja z Tobą zaczynałem?!- usiadł bezsilnie na kanapie, chowając twarz w dłonie.
-Kochanie, proszę...-usiadłam koło niego i objęłam, pocierając jego plecy. -Spójrz na mnie.- poprosiłam, a on to zrobił.
-Dziękuję, że ze mną wytrzymałaś i cierpliwie  znosiłaś te wszystkie tajemnice i wykręcanie się od prawdy.- mówił tuż przy mojej twarzy, ujmując ją w dłonie. W jego oczach widziałam ból, smutek... Łzy.
-Dlaczego mówisz to w czasie przeszłym? Ucker...- każde słowo wypowiadałam ciszej, a na końcu całkiem się rozpłakałam.
-Przepraszam Cię za wszystko.- powiedział, przytulając mnie.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Oboje wstaliśmy,  żeby otworzyć, ale zrobiła to Anahi, która wybiegła z pokoju. W drzwiach stała dość ładna, młoda kobieta z małym chłopczykiem. Spojrzałam na Uckera, który był wyraźnie zaskoczony i przestraszony, Any patrzyła na mnie ze smutkiem, współczuciem.
-Ciocia!- krzyknął chłopiec, tuląc się do mojej przyjaciółki.
-Kochanie, co Ty robisz w domu mojej siostry?- nieznajoma zwróciła się do Uckera.
Do mojego chłopaka powiedziała "kochanie"! W moich oczach pojawiły się łzy i wybiegłam do pokoju. Teraz wszystko stało się jasne. Ucker mnie zdradza i to z siostrą Any, więc za pewne stąd o tym wiedziała. W dodatku Ucker ma dziecko?! Położyłam się na łóżku, przytuliłam misia i wpadłam w dziką rozpacz. Przypomniałam sobie te piękne chwile i zbierałam fakty, świadczące przeciwko Uckerowi. Spędziłam parę godzin w samotności, ale później przyszła do mnie Anahi, pytając:
-Mogę wejść?
-Już weszłaś.- odpowiedziałam ponurym głosem bez żadnego wyrazu.
-Chciałam z Tobą pogadać. Posłuchaj Dul...
-Nie chcę niczego słuchać.- przerwałam jej. -Mam dość wykrętów Uckera, a teraz jeszcze Ty. Any, tyle czasu ukrywałaś przede mną prawdę, teraz nie mam ochoty z Tobą gadać.
-Rozumiem Cię, ale ja naprawdę byłam przeciwna temu, co robił Ucker. Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale to byłoby wtrącanie się w nieswoje sprawy, a tego nie lubię.
-To jest ważniejsze od dobra przyjaciółki? Gdyby nie Ty, to między mną, a Uckerem pewnie by nawet do niczego nie doszło. Pomogłaś mi w relacjach z Uckerem, wiedząc, że gra na dwa fronty?! Żal mi Was obu, jesteście siebie warci.- mówiłam z żalem, płacząc.
-Duluś, nie płacz. To wszystko nie tak. Dowiedziałam się o wszystkim od Alfonsa, kiedy Wy byliście w Kanadzie. Nie miałam pojęcia, że Twój chłopak i mojej siostry narzeczony to ta sama osoba. Zawsze chciałam dla Ciebie jak najlepiej i ani trochę nie pochwalam tego, co robił Ucker. Zresztą chodzi tutaj nie tylko o Ciebie, ale i o moją siostrę. Ona też nie do końca na to zasłużyła.
-Nie do końca?- zdziwiło mnie to sformułowanie.
-Powiem Ci coś, dając tym samym dowód mojej przyjaźni, bo w żadnym przypadku nie możesz o tym powiedzieć Uckerowi.
-Spoko, i tak już nigdy nie będę z nim gadać.
-Moja siostra okłamuje Uckera, bo dziecko nie jest jego, tylko jego brata. On o tym nie wie i nie może wiedzieć.
-Dlaczego? To nie fair! On powinien znać prawdę.
-Nie. On tak nienawidzi brata, że jakby poznał prawdę, to zostawiłby Vivianę samą z dzieckiem, a ona nie dałaby sobie z nim rady. Zresztą ona jest zdolna do wszystkiego, żeby Uckera przy sobie zatrzymać.
-On ją kocha?- zapytałam cicho zapłakana, pociągając nosem.
-Nie wiem, ja go poznałam dopiero, jak wróciliście z Kanady.
-W takim razie ja poznałam go dopiero teraz...- powiedziałam, stając przy oknie. -Oszukał mnie, zranił, zdradził. Nie chcę go znać! Zarobiłam co nieco, wyjeżdżam. Nie zostanę tu ani dnia dłużej.- postanowiłam ostatecznie, rzucając się na łóżko.
-Gdzie wyjedziesz?
-Do mamy do Hiszpanii. Nie zamierzam więcej oglądać tego idioty. Jutro pójdę do firmy złożyć wymówienie, a potem prosto na lotnisko.
-Serio? Dul, będę tęsknić.- powiedziała Anahi, siadając koło mnie na łóżku i przytulając mnie bardzo mocno.
-Ja za Tobą też, ale to najlepsze wyjście z sytuacji.
-Rozumiem, chociaż myślę, że powinnaś z Uckerem najpierw porozmawiać.
-Nie mam o czym. Wszystko zostało już zakończone. Skończę to, co nigdy nie powinno się w ogóle zacząć.- nie mogłam uwierzyć w to, jak twarda potrafię być -Zostawisz mnie samą? Chcę napisać list, który dołączę do wymówienia.- poprosiłam, a Any oczywiście spełniła moją prośbę, wcześniej całując mnie czule w czoło.
-Kocham Cię, Duluś. Robię kolację, ale Ty pewnie nie jesteś w nastroju na jedzenie, co?
-No nie.- przyznałam, uśmiechając się delikatnie.
-Więc dobranoc.- powiedziała na koniec i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
_____________________________
I tym rozdziałem powoli zaczynamy początek końca... Haha bez sensu zupełnie, no ale mniejsza z tym xD Następny będzie chyba dość szybko, bo chcę już to opko jak najszybciej zakończyć ;)

sobota, 25 lipca 2015

23. "Jeszcze będziesz żałować"

Mimo, że jeszcze przed chwilą się kłóciliśmy, to i tak wylądowaliśmy w łóżku. Nie mogłam się powstrzymać, ani tego przerwać. To było silniejsze ode mnie. Ucker jak zwykle był bardzo delikatny i słodki. Położył mnie na moje łóżko, nie odrywając ode mnie ust. W szybkim tempie pozbyliśmy się ubrań. Powoli wszedł we mnie, ciągle całując moją szyję i piersi. Poruszał się delikatnie, sprawiając mi tym wielką przyjemność. Turlaliśmy się z jednego brzegu łóżka do drugiego. Uwielbiam, jak Ucker jest taki słodki. Po jakimś czasie doszłam, on też. Po cudownym seksie leżałam w objęciach ukochanego. Panowała cisza, ale nie była jakaś niezręczna, a wręcz relaksacyjna. To była najlepsza chwila milczenia z Uckerem. Głaskał mnie po ręce, a ja delektowałam się jego dotykiem, zamykając oczy. Byłam z siebie dumna, bo mimo tego, co wczoraj mówił, kiedy przerwał nasze czułości, dziś mi się poddał i przeżyliśmy razem cudowne chwile.
-Śpiąca jesteś?- zapytał, całując mnie w skroń.
-No trochę.- odpowiedziałam, wtulając się w niego mocniej
-Idziemy spać?
-No, ale nie uciekniesz mi rano?
-Nie, kochanie. Zostanę i jeszcze nawet śniadanko Ci zrobię.
-Trzymam Cię za słowo. W takim razie zamawiam omlet.- zaśmiałam się.
-Jak sobie życzysz, słońce. A teraz dobranoc.
-Dobranoc, kochanie.
Nie minęło dużo czasu, a Ucker już spał. Ja jeszcze długo rozmyślałam o tym wszystkim. Nie mogłam zrozumieć zachowania Christophera. Postanowiłam jednak, że skończę z podejrzeniami. Jeśli będzie chciał, to za pewne wszystko mi powie.
Kilka dni później do domu wróciła Anahi. Był wtedy u mnie Ucker. Wymienili groźne spojrzenia. Nie mogłam powstrzymać ciekawości i zapytałam:
-O co Wam chodzi? Czemu się tak nie lubicie?
-To nie tak, że się nie lubimy, po prostu...- Ucker nie zdążył skończyć, bo zadzwonił jego telefon. -Co?! No dobra, zaraz będę.- powiedział do telefonu zażenowany i wyraźnie niezadowolony.
-Coś się stało?- zapytałam, obejmując go.
-Muszę lecieć, wpadnę wieczorem.- powiedział, cmoknął mnie w policzek i wyszedł.
-Oj Duluś, Duluś...- westchnęła Anahi, kiedy zostałyśmy same.
-No co?- zapytałam niedbale, idąc do kuchni nalać sobie soku.
-Kochana Ty moja... Jeszcze będziesz żałować.- powiedziała, zabierając sok, który dopiero co sobie nalałam.
-Any, do cholery, wkurwiasz mnie! Nie wtrącaj się i nie próbuj oczerniać Uckera, bo kocham go całym sercem! A może on Ci się podoba, co?!
-Dul, nie gadaj bzdur! Chodzi mi o Twoje dobro, idiotko, ale jeśli tego nie zauważasz to trudno.- powiedziała, wychodząc do swojego pokoju.
Dopiero kiedy zostałam sama, zaczęłam zastanawiać się nad słowami Anahi. Przekalkulowałam to wszystko, cały mój związek z Uckerem, każde jego dziwne zachowanie i nabrałam podejrzeń. Postanowiłam, że wieczorem nie odpuszczę i wszystkiego się dowiem. Tylko muszę zabrać się do tej rozmowy sposobem, żeby się nie wkurzył. Cały dzień przesiedziałam w swoim pokoju z książką. Any też prawie nie wychodziła ze swojego pokoju.
________________________________
No dobrze Monisiu, mimo tej traumy dodaję Ci ten rozdział xD Zbliżamy się powoli do końca opowiadania, więc do następnego :*

wtorek, 21 lipca 2015

22. "Wolę myśleć przy Tobie"

Pojechaliśmy do firmy. Przez cały mój czas pracy nie widziałam się z Uckerem. Zaszył się w swoim gabinecie i w ogóle nie wychodził. Chciałam do niego iść, ale drzwi były zamknięte na klucz. Wtedy zza drzwi usłyszałam kobiecy głos. Niestety nie zdołałam usłyszeć, o czym rozmawiali. W pierwszej chwili pomyślałam, że Ucker mnie zdradza. A może właśnie o tym rozmawiał z Anahi? Przecież miała się czegoś o nim dowiedzieć. Nie! Wszystko już skończyłam. Nie zamierzałam na niego czekać, poszłam na pieszo do domu. Szłam przez miasto pogrążona w myślach. W domu nikogo nie było. Na stole w kuchni leżała kartka od Any z napisem:
"Duluś, kochana, nie zniosłabym Twoich pytań o moją dzisiejszą rozmowę z Uckerem i pewnie bym się wygadała. Dlatego dla Twojego dobra na jakiś czas zamieszkam z chłopakiem (ochroniarz Uckera- Poncho, z którym miałam wtedy pogadać, długa historia). Także jak coś to dzwoń, ale nawet nie próbuj wypytywać. To sprawa Twoja i tego kretyna, ja się nie mieszam. Przepraszam."
Świetnie... Miałam nadzieję, że mimo wszystko czegoś się od niej dowiem, a ona tak po prostu mnie zostawia. To wszystko stawało się coraz dziwniejsze. Czy Ucker naprawdę mnie zdradza? To pytanie wciąż chodziło mi po głowie. Byłam bezradna i nie miałam pojęcia o niczym. Czułam, jak mój świat powoli się wali. Siedząc na fotelu, trzymałam w ręku "amulet" i wspominałam wyjazd do Kanady. Do oczu napływały mi łzy... Łzy tęsknoty za tym, co może się już nigdy nie powtórzyć. Poszłam się zrelaksować, wskakując do wanny gorącej wody. Wyszłam z łazienki w dość skąpej koszuli nocnej. A kto siedział w kuchni, popijając herbatkę? Oczywiście mój ukochany chłopak!
-Co tu robisz?- zapytałam zimnym tonem.
-Jej, jakie powitanie...- powiedział, przewracając oczami. -Co się z Tobą dzieje, skarbie?- zapytał zdezorientowany.
-Ze mną nic, a z Tobą? Nie wystarczam Ci i musisz mnie zdradzać?- nieźle na niego naskoczyłam, nie mając tak naprawdę żadnych dowodów.
-Dul, o czym Ty mówisz?!- lekko podniósł głos, potrząsając mną za ramiona.
-W Twoim gabinecie była jakaś kobieta, słyszałam.
-No i co z tego? Kurwa mać, Dulce to nic nie znaczy!- oj, był już ostro wkurzony.
-To dlaczego drzwi były zamknięte na klucz?
-Skończ, do cholery, te podejrzenia i tą durną gadkę!- krzyknął, patrząc na mnie ponuro, był na mnie wściekły. -Jeśli mi nie ufasz, to lepiej zakończmy ten związek. Męczysz mnie, więc albo przestaniesz, albo się rozstaniemy. Przykro mi Duluś, ale nie widzę innego wyjścia.- to brzmiało bardzo poważnie, aż w moich oczach pojawiły się łzy.
-Ucker, nie! Kocham Cię i nie zniosłabym rozłąki z Tobą. Przepraszam, ja...- zaczęłam płakać, nie byłam w stanie już mówić, ani nawet racjonalnie myśleć.
-Nie płacz, Dul. Przepraszam, że przeze mnie miałaś jakieś wątpliwości, ale nie powinnaś we mnie wątpić.
-Mam mętlik w głowie, to wszystko mnie przerasta. Kocham Cię, jestem z Tobą szczęśliwa, ale denerwuje mnie to, że o niczym mi nie mówisz. Nie mam pojęcia, co dzieje się w Twoim życiu, a naprawdę chciałabym to wiedzieć. Nie wiem, ile tak wytrzymam.
-Duluś, kochanie... Zrobisz, co zechcesz, ale pamiętaj, że ja też bardzo Cię kocham.- znów mnie przytulił, pocałował w policzek i chciał wyjść.
-Idziesz już?- zapytałam zasmucona.
-Tak, bo jesteś na mnie zła. Dam Ci czas, żebyś mogła to wszystko przemyśleć.
-Nie, ja wolę myśleć przy Tobie.- powiedziałam, po czym przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam.
________________________________
Dobra niech już będzie ten rozdział, bo i tak ponoć miał być wczoraj (teoria Moniki xD) Do następnego :*

poniedziałek, 20 lipca 2015

21. "Nie lubię tajemnic"

Jak nigdy obudził mnie głos Uckera. Dziwne, bo za zwyczaj pozwalał mi pospać. W dodatku nie było to czułe przywitanie, a takie... Zwyczajne.
-Dul, wstawaj.- powiedział, odsłaniając rolety.
-Nie chcę...- mruknęłam, przekręcając się na drugi bok.
-Przykro mi, ale nie możemy tu zostać. Wracamy do domu.- i to wyrwało mnie ze snu w każdym tych słów znaczeniu.
-Jak to?- zapytałam niezadowolona, siadając.
-Przepraszam Cię, ale muszę.- odpowiedział, siadając przy mnie na łóżku.
-Ale dlaczego? Co się stało?
-Kłopoty rodzinne. Chodź, za godzinę mamy lot.- zdjął ze mnie kołdrę.
-Nawet mnie nie pocałujesz?...- zapytałam zawiedziona, patrząc w jego śliczne, smutne oczy.
-Oj Dul... W każdej sytuacji potrafisz mnie pocieszyć.- stwierdził i objął mnie mocno, po czym słodko pocałował.
W tym pocałunku nie było namiętności i był dość krótki, no ale cóż... Lepsze to niż nic.
Niedługo potem siedzieliśmy już w samolocie. Od rana praktycznie nie rozmawialiśmy. Ucker był przygaszony i smutny. Martwiłam się o niego, ale nie chciałam wypytywać. Wiedziałam, że i tak nic mi nie powie. Pozostało mi jedynie wtulić się w niego, mówiąc cichutko:
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też, skarbie.- odpowiedział, przytulając mnie mocno.
-Wszystko w porządku?- zapytałam, muskając nosem jego szyję. 
-Nie, ale nie mówmy o tym.
-Dobrze. Nie przejmuj się, wszystko się ułoży.
-Dziękuję, że jesteś, kochanie.- powiedział, składając słodki pocałunek w kąciku mych ust.
-Kiedyś powiedziałeś, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Wiedz, że z wzajemnością.
Kiedy dotarliśmy do Meksyku, Ucker tylko odwiózł mnie do domu i pojechał. Spieszyło mu się, a ja nadal nie wiedziałam dlaczego. Anahi bardzo ciepło mnie przywitała i zaczęło się przesłuchanie:
-Gdzie byliście?
-W Kanadzie. A teraz najlepiej od razu odpowiem na resztę Twoich pytań: Było super. Chodziliśmy na wycieczki i codziennie się kochaliśmy. I widziałam śnieg.- powiedziałam podekscytowana na samo wspomnienie tych dni.
-Cieszę się razem z Tobą. Ale dlaczego tak szybko wróciliście?
-Coś się stało, podobno sprawy rodzinne i Christopher musiał wracać.
-Szkoda...
-No trudno, rozumiem to.
Kilka dni później zdarzyło się coś dziwnego. Byłam rano w pokoju, szykowałam się do pracy. Kiedy wyłączyłam suszarkę, usłyszałam głos Uckera:
-Kocham ją, nie mogę powiedzieć jej prawdy. Nie chcę jej skrzywdzić.
-Kurwa mać, idioto, już ją skrzywdziłeś! Gdybym wiedziała wcześniej, to na pewno byś się do niej nie zbliżył.- krzyczała Any.
-Czemu się kłócicie? O co chodzi?- zapytałam, wchodząc tam i krzyżując ręce na piersi.
Żadne z nich mi nie odpowiedziało, a miny mieli wręcz przerażone.
-Odpowiecie?!- krzyknęłam bardziej agresywnie.
-Niech on Ci wszystko powie, to nie moja sprawa.- powiedziała Anahi, wychodząc z domu.
-No więc słucham.- powiedziałam, patrząc w oczy Uckera.
-To... Nic takiego.- wydukał, widziałam jego zdenerwowanie.
-Nie kłam, widzę przecież. Mów, o jaką prawdę chodzi.- mówiłam wyjątkowo zimnym tonem jak na rozmowę z nim.
-Nie mogę Ci powiedzieć. Przepraszam, to dla mnie za wiele.
-Powiedz mi wszystko. Czuję, że coś ukrywasz i dowiem się co to takiego.
-Uspokój się, skarbie. Wszystko Ci wyjaśnię, cierpliwości.- przytulił mnie mocno, pocierając dłonią moje plecy.
-Kiedy? Ucker, nie lubię tajemnic. Z Waszej rozmowy wywnioskowałam, że to nic dobrego. Cokolwiek by to nie było, wolę wiedzieć od Ciebie, niż dowiedzieć się od kogoś innego.- mówiłam, patrząc mu w oczy.
-Dowiesz się, na pewno. Po prostu wolę tą sprawę najpierw załagodzić. Powiem Ci po fakcie, albo...- dziwnie się zaciął, zaciskając oczy, jakby cierpiał z jakiegoś powodu.
-W porządku?- zapytałam, wtulając się w niego.
-Tak, ale możemy zakończyć już ten temat?
-Zbywasz mnie?
-Nie, po prostu nie mam ochoty o tym gadać. To dla mnie naprawdę trudne.
-No dobrze, wystarczy już. Kocham Cię, wiesz?- powiedziałam, tuląc się do niego, po czym złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
-Też Cię kocham, pamiętaj o tym.
Wiedziałam, że te jego tajemnice nie wróżą nic dobrego i powinnam ograniczyć zaufanie do niego, ale nie potrafiłam tego zrobić, bo zbyt mocno go kochałam, za bardzo się przywiązałam. To wszystko mnie przerastało, a jego obecność odbierała mi zdolność racjonalnego myślenia. Ale najgorsza była świadomość, że mój ukochany cierpi z jakiegoś powodu, a ja nie potrafię mu pomóc, bo nie mam pojęcia, co się stało. Teoretycznie dla własnego dobra nie powinnam odpuszczać mu tej rozmowy i wyciągnąć od niego prawdę, ale nie chciałam tego robić, bo wolałam oszczędzić mu bólu i smutku. Wpadłam na świetny pomysł. Zaciągnęłam go do swojej sypialni, gdzie na początku usiedliśmy spokojnie na łóżku tuż obok siebie i rozmawialiśmy. Starałam się jakoś odciągnąć go od problemów, zagadać. Chciałam, żeby choć na chwilę zdołał o tym zapomnieć, rozluźnić się przy mnie, dla mnie. Kiedy nic nie przynosiło skutków, postawiłam na inną metodę. Miałam na niego tak strasznie wielką ochotę, chyba przez ostatni czas zdążyłam za bardzo przyzwyczaić się do codziennego seksu z nim. W jednej chwili znalazłam się na jego kolanach i wtulona w niego, składałam słodkie pocałunki na jego szyi, ustach, policzkach. Czekałam na jakieś zaangażowanie z jego strony, miałam nadzieję, że w końcu odwzajemni moje pieszczoty. On jednak ograniczał się do głaskania mnie po plecach, no i oczywiście oddawał moje pocałunki, ale bez jakiegoś szczególnego oddania. Robił to tylko dlatego, że ja to robiłam. Postanowiłam nie zwracać na to zbytniej uwagi i zrobić kolejny krok. Lekko pchnęłam go do tyłu i opadliśmy na świeżo pościeloną pościel. Nadal się jedynie całowaliśmy, a ja pragnęłam czegoś więcej- jego, całego.
-Kochanie, co się dzieje? Ty tego nie chcesz?- zapytałam wreszcie, lekko odsuwając od niego głowę.
-Nie mogę.- odpowiedział, odpychając mnie delikatnie i usiadł.
-Już Cię nie pociągam?- to pytanie zadałam z wręcz namacalnym smutkiem i żalem w głosie.
-Nie, skarbie, to nie tak.- zapewnił, przytulając mnie. -Kocham Cię całym sercem, zawsze będziesz dla mnie najważniejsza, w każdej sekundzie dnia mam przed oczami Ciebie i Twoje piękne ciało, ale to nie znaczy, że mam się z Tobą kochać, kiedy tylko mam na to ochotę.- ja już nic nie rozumiem.
-Dlaczego, skoro ja też tego chcę?
-Bo nie chcę, żebyś poczuła się wykorzystana, choć za pewne i tak się tak właśnie poczujesz, jeśli coś nie pójdzie po mojej myśli. Dlatego nie zamierzam Cię teraz tknąć. No chyba, że moimi ustami Twoich, żeby Cię pocałować, czy moimi rękami Twoich pleców, żeby Cię przytulić. Na nic więcej nie licz, bo to naprawdę nie w porządku wobec Ciebie, a tak zachowywać się nie chcę. Rozumiesz teraz?
-No powiedzmy... Co nie zmienia faktu, że mam ochotę się na Ciebie rzucić, poczuć Cię w sobie, żebyś pozostawił ślad swoich ust na całym moim ciele... i wszystko inne, co kojarzy mi się z byciem blisko Ciebie.
-Czuję dokładnie to samo, ale potrafię się powstrzymać.
-A mi wychodzi to bardzo słabo, bo jestem na Ciebie napalona od pierwszego razu... Albo nawet wcześniej, ale wtedy to skutecznie ukrywałam.
-Albo nie wiedziałaś, co to znaczy...- zażartował.
-No, to pewnie też. Ucker, mam prośbę.- zaczęłam, wtulając się w niego.
-Słucham Cię mój misiaczku?
-Jeśli już nie chcesz się ze mną kochać, to przynajmniej bądź moim prawdziwym Uckerem, tym słodkim, uśmiechniętym, którego kocham najbardziej.
-Dobrze, kochanie. Tyle mogę dla Ciebie zrobić, ale jedźmy już do pracy, mamy dużo roboty przez te nasze wakacje.
-Dobra, ale chcę takiego mega buziaka od mojego tajemniczego księcia.- powiedziałam, a on w trybie natychmiastowym spełnił moją prośbę i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. No cóż, tyle musi mi wystarczyć i ugasić moje pragnienie.
___________________
No dobra mamy ostatni rozdział dodany tak szybko ;) Jutro nadchodzi dzień smutnego pożegnania z Moniką, a zarazem koniec dodawania rozdziałów codziennie :* Do następnego <3

sobota, 18 lipca 2015

20. "Amulety wiecznej miłości"

Spędziliśmy razem kolejny wspaniały dzień. Byliśmy na długim spacerze. Szliśmy jedną z pięknych, malowniczych uliczek wśród wielu straganów z drobiazgami. Nagle podeszła do nas pewna dość dziwna, starsza pani, mówiąc:
-O jaka piękna para. Nie zechcielibyście utrwalić tej miłości?
-O czym Pani mówi? W jaki sposób?- dopytywał Ucker, podczas gdy ja tylko stałam przy nim, trzymając się ciągle jego ręki.
-Tak się składa, że mam coś dla Was.- odpowiedziała staruszka. -Proszę za mną.- dodała, a my posłusznie za nią poszliśmy, wymieniając spojrzenia w stylu "O co jej chodzi?". Podeszliśmy do jednego ze straganów, który bardzo różnił się od innych.
-To moje magiczne amulety. Te symbolizują szczęście, te zdrowie...- mówiła, pokazując poszczególne naszyjniki. -A te są szczególne, bo dla dwóch osób. To amulety wiecznej miłości.- powiedziała, biorąc do ręki dwa identyczne "amulety".
Były to małe serduszka z przeźroczystych kamieni na rzemyku. Może nie były takie piękne, ale na pewno wyjątkowe, jeszcze takich nie widziałam.
-Amulety? To znaczy, że mają magiczną moc?- zapytałam zaciekawiona, choć wcale nie wierzę w takie rzeczy.
-Magiczną moc ma miłość, amulety są jedynie dodatkiem. One jedynie w razie potrzeby pomagają sercom się zjednoczyć.- odpowiedziała, przyglądając nam się uważnie. -Jednak miłość musi być prawdziwa, inaczej amulety tracą swą moc.- dodała po chwili.
-Ucker, czy nasza miłość jest prawdziwa?- zapytałam cicho, odciągając go na chwilę na bok.
-Oczywiście, że tak skarbie. Chcesz amulety?- powiedział, całując mnie czule w czoło.
Wróciliśmy do staruszki, by kupić amulety. Były strasznie drogie, bo to pewnie tylko naciągaczka, ale nieważne. Załóżmy, że uwierzyliśmy w tą bajkę o magicznej mocy. Zapinając mi z tyłu łańcuszek, Christopher powiedział:
-Teraz tak po naszemu, kochanie: niech te "amulety" będą znakiem naszej miłości. Nosząc go ciągle przy sercu, nie zapomnij o mnie. Cokolwiek by się nie działo, pamiętaj, że bardzo Cię kocham.
-Dlaczego tak mówisz?- zapytałam lekko poddenerwowana jego słowami, to brzmiało trochę jak pożegnanie.
-Tak po prostu, żebyś nigdy nie wątpiła, że nasza miłość jest tą prawdziwą. Kocham Cię najbardziej na świecie. Wiesz o tym?- rozgadał się, tuląc mnie do siebie.
-Też Cię bardzo kocham. Jesteś miłością mojego życia, pierwszą i mam nadzieję ostatnią.- powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
Po pięknym, słodkim pocałunku szliśmy dalej za rękę. Po drodze mijaliśmy duży mur, gdzie było pełno podpisów, a obok leżała kreda. Narysowałam małe serduszko, a tuż za nim się podpisałam. Z drugiej strony serduszka podpisał się Ucker, na dole dopisując "Te amo". Na końcu zrobiliśmy sobie cudne selfie na tle naszego podpisu. Jak zwykle wracaliśmy do domu szlakiem turystycznym przez góry i doliny, ciągle rzucając się śnieżkami. Co jakiś czas lądowaliśmy w śniegu, co kończyło się namiętnymi pocałunkami.
-Mam wrażenie, że to wszystko jest snem, że jutro obudzę się w swoim łóżku i nie będzie Cię przy mnie, a ja znów będę samotna.- powiedziałam, kiedy szliśmy za rękę po ścieżce całej zasypanej śniegiem.
-Nie, skarbie. Jestem przy Tobie i bez względu na wszystko zawsze będę.- zapewnił, obejmując mnie i całując słodko w skroń. -Przyznam, że też czasami nie mogę uwierzyć, że jestem tak szczęśliwy. Wiesz co? Myślę, że jest trochę prawdy w tym, co powiedziała ta staruszka.
-Serio? Niby co?
-Miłość jest magią i ma ogromną moc. Będąc z Tobą, zacząłem to doceniać, a dzisiaj tylko się w tym utwierdziłem.
-Masz rację, ja też czuję tą moc. Przy Tobie jestem silniejsza, a wszystko inne przestaje istnieć. Zmieniłeś moje życie, a teraz nie wyobrażam sobie go bez Ciebie.
-Słodziaku Ty mój... Kocham Cię, kocham.- powiedział, mocno mnie przytulając, po czym złożył na moich ustach pocałunek, który stał się oczywiście bardzo namiętny.
Szybko dotarliśmy do domu, ciągle rozmawiając o bzdurach. Zjedliśmy kolację i wykąpaliśmy się  razem, ale bez nadmiernych czułości. Niedługo potem leżeliśmy już w łóżku, oglądając jakąś durną komedię. Zaczęłam się nudzić, a w dodatku patrząc na Uckerka w samych bokserkach, miałam ochotę raczej na coś innego niż oglądanie filmu. Znalazłam pilota i wyłączyłam telewizor tak, żeby Ucker się nie zorientował.
-Ej! Co robisz?- zapytał wzburzony.
-Znam ciekawsze zajęcie niż oglądanie filmu.- powiedziałam, kładąc się na niego.
-Tak?... Jakie?- zapytał, obracając się, żeby leżeć na mnie.
-Kochajmy się.- szepnęłam mu do ucha. -Ale chcę tak słodko, z uczuciem.- dodałam, patrząc mu w oczy.
-Jak sobie życzysz, skarbie. A wczoraj Ci się nie podobało?
-Podobało, ale jednak wolę tą nudniejszą wersję. Tamto było fajne, ale trochę zbyt męczące i nieromantyczne.
-No dobrze, więc obiecuję, że będzie romantycznie i Cię nie wymęczę.- powiedział, rozwiązując mi szlafrok.
-Nie obiecuj, bo nie zależy to tylko od Ciebie, kochanie.- zaśmiałam się, czule całując go w nos.
-Ciiicho już.- uciszył mnie, kładąc palec na moich ustach.
-Dobrze. Już jestem cicho i całkowicie Ci się oddaję.
Ściągnął mi szlafrok, pod którym oczywiście nic nie miałam. Zaczął delikatnie muskać ustami moją skórę. Od policzków, przez szyję, ramiona, piersi, brzuch, aż do ud. Najdłużej jak zwykle zatrzymał się na piersiach, składając na nich słodkie pocałunki i liżąc powoli i zmysłowo. Cicho jęczałam z rozkoszy, wijąc się pod nim jak oszalała. Po jakimś czasie zawracał, trafiając z powrotem do moich ust. Pocałunki były niezwykle czułe i delikatne. W tym czasie zsuwałam bokserki Uckera. Wreszcie nastał ten moment, kiedy poczułam go w sobie. Zaczął się powoli we mnie poruszać, wchodząc coraz głębiej i głębiej. Wiłam się pod nim, jęczałam i mruczałam mu do ucha. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele, a nasze usta były wciąż złączone. Wszystko było takie czułe, słodkie i tak różne od wczorajszego. Czując jego miłość, rozpływałam się na kawałki. Doszliśmy prawie w tym samym czasie.
-I jak, może być?- zapytał, smyrając mnie po plecach, kiedy leżałam na nim.
-Mhm. Uwielbiam, jak jesteś taki delikatny i słodki. Kocham Cię, misiu.- odpowiedziałam, składając czuły pocałunek na jego klatce piersiowej.
-Ja Ciebie bardziej, skarbie.- pocałował mnie w ramię i przytulił mocniej. -Dobranoc.- powiedział, nakrywając mnie kołdrą.
-Kolorowych snów, kochanie.- odpowiedziałam, układając się na nim wygodnie.
Szybko zasnęłam, mimo że aż tak zmęczona nie byłam.
__________________
No dobra to chyba 5 dzień z rzędu mamy rozdział ;) Ale za dwa dni się to skończy :(

piątek, 17 lipca 2015

19. "Dlaczego kłamiesz?"

Nie minęło dużo czasu, a byłam z powrotem w pokoju. Ucker znów patrzył na mnie jak zahipnotyzowany. Siedział na łóżku zupełnie nagi.
-Co Ty kombinujesz, skarbie?- zapytał, ukrywając rozbawienie.
-Widziałam kiedyś na filmie coś fajnego i chcę spróbować.- odpowiedziałam, ponętnie siadając obok niego na łóżku.
-Zgwałcisz mnie?
-Może.- powiedziałam, zawiązując mu oczy moją chustką.
-Nie, Dul chcę Cię widzieć.- próbował protestować, ale zamknęłam mu usta pocałunkiem.
-Już dość się napatrzyłeś.- szepnęłam i usiadłam na niego, tym samym unieruchamiając mu nogi.
-Ejejej nie tak szybko, ślicznotko.
-Co jest?
-O czymś zapomnieliśmy.- a no tak przecież właśnie dlatego przedtem przerwaliśmy. -Poszukaj tam, w szufladzie.
Według jego polecenia otworzyłam szufladę. Wyciągnęłam stamtąd małą paczuszkę i wróciłam do Uckera.
-Masz- podałam mu do ręki.
-Nie misiu, Ty się dziś tym zajmiesz. Ja nie mogę, bo zawiązałaś mi oczy.
Niepewnie wzięłam to od niego, rozpakowałam i z niewielkim trudem mu założyłam.
-Brawo kochanie.- powiedział z uznaniem, smyrając mnie po kolanie.
Znów usiadłam na niego, przytrzymując jego ręce koło głowy na poduszce.
-Jaka Ty dzisiaj ostra...- zaśmiał się.
-Jak Ty przed chwilą, skarbie.- odpowiedziałam. -Zresztą... Chyba znudziła mi się ta nasza słodkość, a tak... No wiesz, może być ciekawie.
-A więc tak się bawimy? Wrażeń szukasz?
-No powiedzmy. A możesz mi je zapewnić?- zapytałam, muskając palcami jego dłoń.
-Chcesz tego?- jego seksowny głos sprawiał, że wszystkie mięśnie w moim wnętrzu gwałtownie się zaciskały na samą myśl o tym, co czeka mnie za chwilę.
-Mhm.- mruknęłam,puszczając jego ręce, tym samym tracąc kontrolę.
-Więc rób to, na co masz ochotę. Ale to nam nie potrzebne.- ściągnął chustkę z oczu.
-Ej, zepsułeś!- krzyknęłam na niego.
-Wynagrodzę Ci to. A tak może jeszcze kiedyś spróbujemy.
-No dobra...
-To na co masz kociaku ochotę?- zapytał, opuszkami palców jadąc od mojej szyi aż po udo.
-Szczerze? Chcę, żeby było ostro.- na moje słowa wybuchnął śmiechem. -Co w tym śmiesznego?
-Nic. No dobrze, skoro tak chcesz. Zejdź.
Posłusznie zeszłam z niego, a on szybkim, prawie że brutalnym ruchem położył mnie na łóżko. Rozłożył szeroko moje uda i zaczął mnie tam dotykać. Spięłam wszystkie mięśnie, czekając na jakieś konkretne ruchy.
-Rozluźnij się. Pamiętasz?- ach, i od razu w głowie pojawiają się wspomnienia z naszej pierwszej wspólnej nocy. Wypuściłam całe powietrze z płuc, na siłę się rozluźniając. -Chciałaś na ostro, tak?- to brzmiało ostrzegawczo, ale wiem, że tylko sprawdzał, czy jestem gotowa.
-Tak, nadal chcę.- posłałam mu słodki, wyzywający uśmiech.
-Ok, w takim razie nie ruszaj się, bo dostaniesz klapsa.
-Że co?!- to już przestało mi się podobać.
-Spokojnie, nie mocno. To tylko zabawa, słońce.- powiedział, całując delikatnie moje piersi, najpierw jedną, potem drugą.
Nagle z zaskoczenia wsadził we mnie dwa palce i zaczął nimi szybko poruszać. Odruchowo uniosłam biodra do góry. Rzeczywiście według jego obietnicy, lub groźby, dostałam klapsa w tyłek. Jej, to było... Fajne, a nawet bardzo. Jęczałam coraz głośniej, kiedy dodatkowo palcami drugiej ręki wykonywał szybkie, nieumiarkowane ruchy w tamtych okolicach. Tak ciężko było mi się powstrzymać, żeby się nie ruszać. Wariowałam, nie wiedziałam na czym mam się skupić. Na tych cudownych doznaniach, czy na tym, żeby się nie ruszać. To było trudne. W pewnym momencie już nie mogłam i zaczęłam się wić, a moje nogi po prostu drżały. Dostałam kolejnego klapsa, tym razem nieco mocniej. Nie powstrzymało mnie to jednak przed niczym i nadal wiłam się jak szalona. No bo czemu miałabym przestać, jeśli ta "kara" też mi się tak bardzo podobała? Wtedy Ucker przyspieszył, co spowodowało, że było to jeszcze bardziej intensywne. Zaczęłam ruszać biodrami w tym rytmie. Czułam, jak się unoszę, jakby zabierał mnie w inny świat, do raju. W pewnym momencie opadłam, dochodząc. Ucker przestał i wykonywał już tylko delikatne ruchy, które i tak były przeze mnie bardzo silnie odbierane, co wręcz bolało. Leżałam bezsilnie na łóżku, głośno dysząc.
-No co Ty? Wstawaj, to nie koniec.- powiedział, całując mnie namiętnie, ale krótko.
-No dobra. Kładź się, teraz ja Cię wymęczę.- powiedziałam, a on od razu wykonał polecenie.
-Mmm, brzmi świetnie.
Usiadłam znów na niego okrakiem, szybko opadając na jego twardy członek. Od razu zaczęłam się w równym tempie poruszać, a właściwie bardziej skakać. W ten sposób wsuwał i wysuwał się ze mnie. Miałam wrażenie, że był coraz głębiej i głębiej. Oboje głośno jęczeliśmy. Jego ręce powędrowały na moje piersi, które mocno, prawie boleśnie uciskał. W końcu po raz drugi tego wieczoru doszłam, a on szybko ze mnie wyszedł.
-Czemu...?- zapytałam zdziwiona, że znów nie pozwolił sobie dojść.
-Bo chcę jeszcze.- odpowiedział, rzucając mnie na łóżko.
Kładąc się na mnie, znów szybko we mnie wszedł. Pisnęłam z zaskoczenia, a on uśmiechnął się jak zwykle bardzo ponętnie. Znów rozłożył mi uda i zaczął się we mnie szybko poruszać. Robił to tak mocno, tak głęboko, że poruszał mną całą. Wbijałam pazury w jego plecy, a on palcami ugniatał, szczypał mój tyłek. Tak mnie wymęczył, że ostatkiem sił doszłam po raz ostatni, on po chwili wreszcie też. Leżałam pod nim, ledwo łapiąc oddech.
-Złaź, bo jesteś ciężki.- powiedziałam, kiedy byłam już w stanie.
Zszedł ze mnie i położył się obok, przytulając mnie mocno, i czule.
-I jak, podobało Ci się?- zapytał, głaszcząc mnie po plecach.
-Nie gadam z Tobą, śpij.- odpowiedziałam, wtulając się w niego.
-Co? Jak to? Jesteś na mnie zła, że byłem taki ostry?- oj, biedny się zmartwił.
-Nie. Po prostu tak mnie wymęczyłeś, że już nie mam siły nawet gadać. Ale podobało mi się, bardzo.- powiedziałam, podnosząc na chwilę głowę i całując go w kącik ust.
-Mi też się podobało. Śpij słodko moja królewno.- pocałował mnie czule w czubek głowy.
-Dobranoc- i to były moje ostatnie słowa tej nocy, gdyż zapadłam w błogi sen w ramionach ukochanego.
Obudził mnie piękny zapach, dochodzący z kuchni. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę 11:30. Musiałam być naprawdę cholernie zmęczona, skoro spałam tak długo. Uckera przy mnie nie było, więc domyśliłam się od razu, że jest w kuchni. Poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby. Wychodząc, ubrałam szlafrok i zeszłam do kuchni. Rzeczywiście był tam Ucker. Rozmawiał przez telefon. Zanim mnie zobaczył, zdążyłam trochę usłyszeć:
-Nie. Nie ma mnie, bo wyjechałem. Tak właśnie, wyjazd służbowy. Skończ już, cześć.- rozłączył się.
Dlaczego powiedział, że wyjechał służbowo? Kogo okłamuje? Najgorsze jest to, że słyszałam głos kobiety. A może to nikt ważny? Spróbuję się tego dowiedzieć.
-Oo, dzień dobry kochanie.- powiedział, podchodząc do mnie.
-Dlaczego kłamiesz?- zapytałam chłodno i stanowczo.
-Co? O co Ci chodzi, skarbie?
-Komu powiedziałeś, że jesteś na wyjeździe służbowym?
-Yyy... Mamie.- odpowiedział po chwili zastanowienia. -Możesz tak na mnie nie naskakiwać?- miał równie chłodny ton głosu jak ja.
-Chciałam tylko wiedzieć. Chyba mam prawo?... Tym bardziej, że nie podoba mi się to, że się do mnie nie przyznajesz.
-Dulce, przestań. Skończ ten temat. Nie wypytuj mnie tak, bo bardzo tego nie lubię. Jak będę chciał, to przedstawię Cię całemu światu, jeśli nie, to nie oczekuj zbyt wiele. Zrozumiano?
-No dobrze, niech będzie. Godzę się na to jedynie z miłości do Ciebie. Ale nie pochwalam tego, wiesz o tym.
-Wiem. Chodź, zjemy śniadanie.
-A co jest?
-Tacos.- odpowiedział i cmoknął mnie w policzek.
-Mmm.- mruknęłam, siadając do stołu.
Chwilę później już jedliśmy pyszne śniadanie, przygotowane przez mojego misiaka.
-Co dzisiaj robimy?- zapytałam, kończąc jeść.
-Nie wiem, połazimy gdzieś i w ogóle. A wieczorem...
-Nie dziś, po wczorajszym mam dość.- zaśmiałam się niewinnie.
-Daj mi skończyć. Wieczorem... Pójdziemy patrzeć na gwiazdki, leżąc na śniegu.- to było wymyślone na poczekaniu, żebym nie brała go za kompletnego zboczeńca, ale spodobał mi się ten pomysł.
-Jeju, jak słodko... Świetny pomysł.
_____________________
Tralalala czekam do 00:00 :P Monisiu nie denerwuj się, bo Ci żyłka pęknie :* Poczekamy, zobaczymy xD No to następny... Hmm pewnie jutro, haha :D "Idziemy spać" właśnie w tym momencie (Koło 2 w nocy)

środa, 15 lipca 2015

18. "Już zawsze"

Obudziłam się w ciepłych, męskich ramionach Uckera. On już nie spał, a kiedy zobaczył, że się obudziłam, pocałował mnie czule w czoło, pytając:
-Wyspałaś się mój kwiatuszku?
-Bardzo. Dawno tak dobrze nie spałam.- odpowiedziałam, przeciągając się.
-Cudownie budzić się przy najpiękniejszej kobiecie na świecie.
-Znam to uczucie. Ja także budzę się przy najprzystojniejszym mężczyźnie na świecie.- głaskałam go po policzku, a on mnie. -Niech tak będzie już zawsze.- poprosiłam, składając słodki pocałunek w kąciku jego ust.
-Też bym tego chciał...- w jego głosie było coś podejrzanego, niepokojącego, jakaś cząstka smutku.
-Bo tak będzie, prawda?- zapytałam także trochę zaniepokojona.
-Kocham Cię.- wyznał i wpił się w moje usta, całując mnie bardzo namiętnie.
Czułam, że to jedynie odciągnięcie mnie od tematu. Jednak nie warto było na niego naciskać, bo zdążyłam go poznać na tyle dobrze, że wiem, iż i tak nic mi nie powie. Pozostało mi jedynie mieć nadzieję, że to nic poważnego i wszystko się wyjaśni, a my jeszcze długo będziemy szczęśliwi.
Po śniadaniu poszliśmy na wycieczkę. Sporo się nachodziliśmy, aż mnie nogi bolały. Ale te widoki i czas spędzony z Uckerkiem wszystko mi zrekompensowały. Byłam strasznie zmęczona i jedyne, na co miałam ochotę to sen.
-Zmęczona?- zapytał, biorąc mnie na ręce.
-Cholernie...- odpowiedziałam, siadając niemal bezsilnie na kanapie.
-Chodź. Sprawię, że wrócą Ci siły.- powiedział, ciągnąc mnie za rękę, żebym wstała.
-Nie, Ucker, nie chcę.- odmawiałam, wyrywając mu się.
-Jeszcze nie wiesz, o co chodzi, a już protestujesz. Chodź na dwór, wykąpiemy się w basenie.
-Oo, to bardzo kusząca propozycja.- od razu wstałam.
Przebraliśmy się w stroje kąpielowe, owinęliśmy ręcznikami i wyszliśmy.
-Zimno...- powiedziałam, trzęsąc się z zimna.
-To wskakuj do wody.- nakazał Ucker, sam wskakując pierwszy.
Dołączyłam do niego po chwili. Ach... Woda była cudowna, taka gorąca. Aż nie do wiary, że ta woda utrzymuje taką temperaturę, kiedy wszędzie wkoło jest mróz. Wiem, że coś tam ma w sobie, ale nie znam się na tym, więc pozostaje to dla mnie jedynie bardzo fascynującą zagadką. Usiedliśmy z Uckerem na przeciwko siebie i dotykaliśmy się jedynie nogami, smyrając się delikatnie.
-Mogłabym spędzić tu całe życie.- powiedziałam cicho.
-Ja też. I co wypoczęłaś?
-Bardzo, miałeś rację. Ale wiesz co?
-Co?
-Mógłbyś mi jeszcze pomasować nogi.
-Nie przesadzasz, słońce?
-Nie wydaje mi się.- wytknęłam mu język, śmiejąc się.
-No dobrze, ale co będę z tego miał?- zapytał, zaczynając pod wodą masować moje stopy.
-A co byś chciał?- i po jego minie już widziałam, co się święci. -Dobra, nie odpowiadaj...
-Jaka mądra dziewczynka.- zaśmiał się, puszczając mi oczko.
-Oj Uckerku... Stałeś się taki przewidywalny.
-Tak uważasz?- to brzmiało wręcz ostrzegawczo.
-Taka jest prawda, kochanie.
-To się zdziwisz.- powiedział tym samym tonem, przyciągając mnie do siebie za nogi.
Nie zdążyłam nawet w żaden sposób zareagować, a już rozwiązał sznurki moich majtek. Dosłownie dwie sekundy później poczułam go w sobie. Jęknęłam głośno z rozkoszy, a zarazem z zaskoczenia. To było naprawdę bardzo spontaniczne, a przez to jeszcze przyjemniejsze i bardziej podniecające.
-Przewidziałaś to?- zapytał, dysząc mi do ucha.
-Ani trochę.- odpowiedziałam, wpijając się w jego usta.
Całowaliśmy się bardzo namiętnie, poruszając się coraz szybciej. Czułam, że już jestem blisko, że już dochodzę. Nagle Ucker przerwał i odsunął się ode mnie.
-Później to skończymy, bo znów mi zaraz powiesz, że jesteś w ciąży.- byłam w szoku, tego się nie spodziewałam.
-No ej!- krzyknęłam, chlapiąc go wodą po twarzy.
-Jakiś problem, kotku?- zapytał, śmiejąc się szyderczo.
-To nie było fajne...- udawałam obrażoną jak małe dziecko.
-Idziemy do domu?
-A skończymy to?
-Przecież byłaś taka zmęczona...
-Nie wkurzaj mnie lepiej.- powiedziałam ostrzegawczo.
-No dobrze, chodź.
Owinęliśmy się z powrotem w ręczniki i udaliśmy się do domu. Zaciągnęłam Uckera do sypialni i mało delikatnie popchnęłam go na łóżko. Wręcz teatralnym ruchem zdjęłam z siebie ręcznik, a potem strój kąpielowy. Taki tam mały striptiz. Ucker wpatrywał się we mnie jak w obrazek, co było bardzo zabawne. Kiedy byłam już całkiem naga, podeszłam do niego, czule pocałowałam w kącik ust i wyszeptałam mu do ucha:
-Mogę teraz ja Cię zaskoczyć?
-Jasne, że możesz.- odpowiedział, muskając dłonią moją pierś.
-To Ty... No wiesz... Przygotuj się, a ja zaraz wrócę.- wydukałam, nie chcąc nazywać rzeczy po imieniu.
Ja to jestem śmieszna... Ciągnę go do sypialni, robię przed nim striptiz, kochałam się już z nim, a mam problem z rozebraniem go od tak. No ale myślę, że mam jeszcze czas, żeby się z tym wszystkim oswoić. Wyszłam na chwilę z pokoju, zostawiając go zdezorientowanego i uśmiechniętego od ucha do ucha. To takie... Śmieszne, a zarazem bardzo erotyczne i podniecające.
___________________
No dobrze masz Monisiu ten cudnie nieodpowiedni rozdział ;) Do następnego :*

17. "Uwielbiam ten dźwięk"

Trochę mi się po drodze przysnęło. Ale co się dziwić, jak Ucker ciągle mnie głaskał, a na mnie działało to usypiająco... Tuż przed lądowaniem obudził mnie buziakiem. Wcale nie miałam ochoty wstawać, tak dobrze mi się spało. Wysiedliśmy z samolotu i złapaliśmy taksówkę. Dojechaliśmy nią od razu na miejsce. Ach, ale co to było za miejsce... Mały, drewniany domek otoczony pięknymi górami. Wszędzie wkoło leżał śnieg, a wśród niego był mały naturalny basen termalny.
-Pięknie tu, prawda?- powiedział Ucker, przytulając mnie, żeby mnie ogrzać, bo nie miałam kurtki.
-Przecudnie.- odpowiedziałam, całując go. -Ale cholernie zimno.- dodałam po chwili.
-No niestety. Chodź, włączymy ogrzewanie, rozpakujemy się i pójdziemy na miasto po ciepłe ubrania dla Ciebie.
Za rękę prawie biegiem wpadliśmy do domu. W środku było równie pięknie jak na zewnątrz. Wszystko urządzone nowocześnie, choć przeważało zdobione drewno. Był tu taki fajny, ciepły klimat.
-Czyj to dom?- zapytałam, rozglądając się.
-Mój. Kupiłem go już dawno, ale Ty pierwsza się o nim dowiedziałaś.
-Cudownie tu, bardzo przytulnie.
-Właśnie o to mi chodziło. To idealne miejsce, żeby odpocząć i pobyć trochę razem.
-Zgadzam się z Tobą. Zresztą przyda nam się to.
-Wspaniale spędzimy ten czas, skarbie.
-Nie wątpię.- przyznałam, wpiłam się w jego usta i wskoczyłam na niego, oplatając się nogami wokół jego bioder.
Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Ucker trzymał mnie za pośladki, delikatnie je co jakiś czas szczypiąc. W ten sposób dotarliśmy na kanapę. Siedziałam okrakiem na jego kolanach, dalej oddając się tym słodkim pocałunkom. Pieścił już nie tylko moje usta i podniebienie, ale też szyję. Wsunęłam mu ręce pod koszulkę i wręcz agresywnie podciągałam ją do góry.
-Kochanie masz okropnie zimne ręce.- powiedział między pocałunkami.
-To musisz mnie rozgrzać.- brzmiało jak wyzwanie i mam nadzieję, że tak właśnie to odebrał.
Pociągnęłam zębami za jego dolną wargę, a on agresywnie wdarł się znów językiem do mojej buzi. Całkiem pozbyłam się jego koszulki, on mojej też. Nie przerywając pocałunku, odpięłam jego jeansy, a on moją spódniczkę. Szybko zostaliśmy też bez dolnej części garderoby. Mieliśmy na sobie już jedynie bieliznę. Nadal siedziałam na jego kolanach.
-Jakaś Ty odważna, kociaku.- stwierdził uwodzicielskim głosem z uznaniem, rozpinając mi stanik jednym, zwinnym ruchem.
-Dzięki Tobie, misiu.- odpowiedziałam, kiedy mój stanik spadł i znowu wpiłam się w jego usta.
-No to ochrzcijmy ten dom.- powiedział, wsuwając dłonie z tyłu za materiał moich majtek.
Głaskał mnie po tyłku, podczas gdy ja powoli zsuwałam jego bokserki. Niedługo potem byliśmy nadzy. Na moment lekko odsunął mnie od siebie, przeszukał kieszenie swoich spodni, wyciągnął prezerwatywę i szybko ją założył. Wszedł we mnie dość szybkim ruchem, a ja automatycznie wygięłam się w łuk, wydając z siebie cichy jęk.
-Uwielbiam ten dźwięk.- wydukał wprost do mojego ucha.
-To spraw, żebym wydawała go ciągle.- wyszeptałam mu wprost do ust, po czym wpiłam się w nie.
-Czy to wyzwanie?...- zapytał, zaczynając się powoli poruszać.
-Sam sprawdź.- zachęciłam go, odchylając głowę, by mógł całować mnie w szyję.
To były cudowne, mokre pocałunki. Z czasem przeszedł na piersi, które delikatnie pieścił ustami. Przez natłok doznań coraz mocniej się wiłam. Dzięki temu odczuwałam jeszcze większą przyjemność, a Ucker wchodził wciąż głębiej i głębiej. Oboje wydawaliśmy głośne jęki rozkoszy, które później zamieniły się niemal w krzyki i piski. Cudownie doszliśmy prawie w tym samym momencie. Wtuliłam się w niego mocno, a on objął mnie i czule głaskał po plecach.
-Jesteś cudowna.- powiedział słodkim głosem i pocałował mnie w ramię.
-Ty też.- odpowiedziałam, pociągając go lekko za ucho.
Resztę dnia spędziliśmy bardzo miło. Tak jak było to planowane, poszliśmy do miasta na zakupy. Ucker kupił mi kilka ciepłych ubrań i wróciliśmy do domu. Głupio mi było, kiedy wydawał na mnie pieniądze, ale uspokajał mnie tym, że jesteśmy razem, kocha mnie i nie chce, żebym zamarzła. W drodze powrotnej szliśmy pomału, bo w końcu nie było mi już zimno. Kiedy dotarliśmy na miejsce, był już wieczór.
-Co robimy?- zapytał, zamykając drzwi od domu.
-Zjemy kolację i pójdziemy spać. Jestem zmęczona.- odpowiedziałam, ściągając buty.
-Dobrze, ale może najpierw się wykąpiemy?
-Hmm... Mam lepszy pomysł. Ty mi zrobisz kolację, a ja pójdę się wykąpać.
-No okej, skoro tak chcesz.- dał mi słodkiego buziaka w policzek.
Kąpiel nie zajęła mi dużo czasu. Kiedy wyszłam z łazienki, mój ukochany właśnie kończył przygotowywać jedzenie.
-Głodna?- zapytał, ściągając omleta z patelni na talerz.
-Bardzo.- odpowiedziałam, przytulając się do niego od tyłu.
-Siadaj moja śliczna królewno.- odsunął mi krzesło i pocałował mnie słodko w kącik ust.
-Jaki dżentelmen...- zaśmiałam się.
-Smacznego.- powiedział, siadając na przeciwko mnie.
Kolacja była przepyszna. Omlet, sałatka... A do tego sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy.
-Dziękuję.- powiedziałam, kończąc jedzenie.
-Nie ma za co.- odpowiedział, podchodząc do zlewu, by umyć naczynia.
-Ja to zrobię, a teraz Ty idź się kąpać.
-No dobrze, lecę. Kocham Cię skarbie.- pocałował mnie w czoło i udał się do łazienki.
Szybko uporałam się z naczyniami i poszłam do sypialni pościelić łóżko. Nie musiałam długo czekać na Uckera. Przyszedł, a właściwie wpadł do pokoju i od razu rzucił mnie na łóżko, całując namiętnie z tak cudownie seksowną agresją.
-Nie, kochanie, nie mam ochoty.- odepchnęłam go delikatnie.
-Nie?...- ach to rozczarowanie w jego pięknych oczach.
-Zmęczona jestem. Zresztą wolałabym poleżeć i się z Tobą poprzytulać.- wyślizgnęłam się spod niego i leżeliśmy na przeciwko siebie, patrząc sobie w oczy.
-Poprzytulać?- nie rozumiem, skąd ta zdziwiona mina...
-Mhm... Poprzytulać i porozmawiać.- dodałam, zarzucając  ręce na jego szyję.
-Słodziaku mój Ty najdroższy...- mruknął mi wprost do ust, całując mnie czule, zupełnie inaczej niż przed chwilą.
-Wiesz co? Nie wyobrażałam sobie, że mogę być z kimś tak szczęśliwa jak teraz z Tobą.
-Ja tak samo, kochanie. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy.
-A jak wyglądało Twoje życie, zanim się pojawiłam?
-No cóż... Byłem szanowanym prezesem firmy. Jak Ty to powiedziałaś? Ponurym, nudnym, sztywnym, chamskim?...
-Mniej więcej takiego Cię właśnie poznałam. Jestem jedyną osobą, pracującą w Twojej firmie, której pozwalasz mówić po imieniu?
-Hmm... Teoretycznie tak, chociaż Poncho też sobie czasami za dużo pozwala i mówi jak chce.
-Lubisz go?
-Ciągle się sprzeczamy, ale mimo wszystko go lubię. Albo lubię się z nim kłócić... Jak z Tobą na początku. A czemu pytasz?
-Z ciekawości. On to ma dopiero ciekawą pracę... Całe życie pod drzwiami.- wybuchnęliśmy śmiechem.
-Tak, bardzo interesujące.- przyznał, nie mogąc powstrzymać śmiechu. -Chcesz spać?- zapytał po chwili.
-Mhm, a posmyrasz mnie po plecach?
-Jasne, gdzie tylko zechcesz. Dobranoc.
-Dobranoc, kochanie.
Spełnił moją prośbę, głaskając i drapiąc mnie czule po plecach. Automatycznie moje oczy się zamykały, zasypiałam. Wreszcie zapadłam w spokojny sen u boku ukochanego.
__________________
No i znów jest ten rozdział tak dzień po dniu xD Ale to przez tą moją szantażystkę ;) No więc powtórzę: Nie śpij :*

poniedziałek, 13 lipca 2015

16. "Poprawiłem się"

O cholera, zupełnie to pominęłam. Anahi tak mi o tym truła, a i tak zapomniałam.
-Zapomnieliście, prawda?- od razu się domyśliła.
-Mhm... I co teraz?- wpadłam w panikę, a moje oczy lekko się zaszkliły. Myśl o ewentualnej ciąży mnie przeraziła.
-Nie wiem, okaże się. Powinnaś przede wszystkim pogadać o tym z Christopherem, on na pewno Cię uspokoi.- łatwo jej mówić... Szkoda tylko, że Ucker ma mnie gdzieś.
-Nie sądzę.- powiedziałam, siadając na kanapie i chowając twarz w dłonie.
-Dlaczego?- usiadła obok, obejmując mnie.
-Bo cały dzień traktuje mnie jak powietrze. W nocy było wspaniale, był taki czuły i w ogóle, a rano wszystko zniknęło. Nie mam pojęcia, o co chodzi.
-Mam go pobić?
-Nie. Wystarczy, że mnie przytulisz i zrobisz mi kolację.- byłam bliska płaczu, a kiedy przyjaciółka mocno mnie przytuliła, rozkleiłam się całkiem.
-Nie płacz, wszystko będzie dobrze.
-A jeśli on mnie tylko wykorzystał? Any, proszę, pomóż.
-Jak?
-Jego ochroniarz powiedział, żebym mu nie ufała i nie wchodziła w zbyt bliskie relacje. Nie chciał powiedzieć dlaczego. Proszę, pogadaj z nim. Może Ty się czegoś dowiesz.
-No dobrze, ale gdzie go znaleźć?
-W firmie, stoi zawsze przy drzwiach.
-Okej, w takim razie jutro tam pójdę i spróbuję go podpytać.
-Dziękuję, jesteś kochana.
Według mojej prośby Anahi zrobiła kolację. Zjadłyśmy jajecznice, była pyszna. Później poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć. Martwiłam się, co dalej. Postanowiłam zadzwonić do Uckera. Może rzeczywiście to było tylko chwilowe zamieszanie i już będzie mógł poświęcić mi choć chwilę na powiedzenie "dobranoc". Niestety po trzech sygnałach włączyła się poczta głosowa. Zaczęłam się martwić i denerwować. A jak coś mu się stało? Ta myśl była najgorsza. I jeszcze ta świadomość, że mogę być w ciąży... To wszystko mnie przerosło. Rozpłakałam się z bezsilności, wzięłam telefon i napisałam do niego:
-Kochanie, co się z Tobą dzieje? Martwię się :*- wysłałam.
Odpowiedzi oczywiście nie dostałam. Po jakimś czasie wysłałam kolejnego smsa:
-Chciałeś mnie tylko wykorzystać, prawda? W takim razie mogłeś się najpierw zastanowić, bo zapomnieliśmy o zabezpieczeniach. Ucker, ja mogę być w ciąży!!- byłam już bardzo zdenerwowana, ale tym razem otrzymałam odpowiedź:
-O kurwa.- to takie pocieszające i widać jak bardzo się przejął...
-Świetna reakcja :\ Dobranoc :'(
To było ostatnie, co napisałam. Miałam dość dzisiejszego dnia. Wyciszyłam telefon i schowałam go pod poduszkę. W końcu zasnęłam.
Rano otworzyłam oczy, przeciągając się. Przestraszyłam się, kiedy zobaczyłam Uckera, siedzącego na krześle obok mojego łóżka.
-Co tu robisz?!- zapytałam dość głośno i chłodno.
-Spędzam weekend z dziewczyną.- odpowiedział ze słodkim uśmiechem.
-Co?- nie bardzo zrozumiałam, aż usiadłam.
-Parę dni temu obiecałem Ci, że spędzimy razem weekend, a teraz spełniam obietnicę.- wytłumaczył, całując mnie w kącik ust.
-Ale wczoraj...
-Co wczoraj?
-Myślałam, że mnie już nie kochasz. Byłeś dla mnie obojętny, nie odbierałeś telefonu, nie odpisywałeś... A nie no sorry, odpisałeś przecież, to było takie twórcze...- byłam zdenerwowana, a w oczach miałam łzy. Jestem zdecydowanie zbyt wrażliwa.
-Przepraszam, miałem problemy. Teraz jestem tutaj i spędzimy razem cały weekend.
-A później znów będziesz mnie tak chłodno traktował?
-Nie, Dul, przepraszam. Możesz o tym zapomnieć?
- No nie wiem... Ucker, odkąd z Tobą jestem, moje życie obróciło się do góry nogami. Nie ogarniam tego, nie nadążam... Tym bardziej wczoraj po moim pierwszym razie najbardziej Cię potrzebowałam. A co Ty zrobiłeś? Postanowiłeś mieć na mnie wyjebane. Nie rozumiem Cię, nie mogę tak, wybacz.- prawie krzyczałam, płacząc.
-Nie mów tak, kochanie.- przyciągnął mnie do siebie, obejmując z całej siły. -Jestem przy Tobie, kocham Cię. Wczorajszy dzień się nie liczy, byłem naprawdę bardzo zabiegany. Jak mam Cię jeszcze przepraszać?- przytulał mnie, kołysząc delikatnie w swoich ramionach. W jego głosie było słychać udrękę, on też źle się z tym czuł.
-Nie mów już nic.- poprosiłam, wtulając się w niego mocniej. Potrzebowałam chwilę z nim pomilczeć.
Spędziliśmy chyba z dziesięć minut w swoich objęciach. To ukoiło moje nerwy i pozwoliło opaść nagromadzonym we mnie od wczoraj emocjom. Doszłam do wniosku, że ciepłe, męskie ramiona Uckera to najlepsze lekarstwo na wszystko.
-Lepiej już?- zapytał w końcu.
-Mhm, przepraszam za moje zachowanie.- powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-Spokojnie, rozumiem Cię. Miałaś prawo być zła. A co do Twojego wczorajszego smsa, na którego odpisałem: Nie martw się na zapas. To fakt, powinienem się nad tym zastanowić, ale zapomniałem. Poprawiłem się.- powiedział, wyciągając z kieszeni paczkę prezerwatyw.
-Czy Ty coś planujesz?- zapytałam uwodzicielskim głosem.
-Tak, ale nie tutaj. Zabieram Cię w świetne miejsce.- odpowiedział, chowając to z powrotem do kieszeni.
-Czyżby tradycyjnie hotel?
-Nie zupełnie. Pojedziemy w dużo fajniejsze miejsce.
-Dlaczego nigdy nie zabierasz mnie do swojego domu?- to pytanie nurtowało mnie od kilku dni.
-A po co? Jest wiele ciekawszych miejsc.- to wydaje mi się naprawdę podejrzane, ale być może jestem już przewrażliwiona przez Poncha i po części też Any.
-No dobra... Ale gdzie chcesz jechać?
-Masz ciepłe ubrania?- co to za pytanie?...
-No nie bardzo.
-Więc kupimy coś na miejscu. Weź tylko inne potrzebne rzeczy.
-Okej.- wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam się pakować.
-Właściwie to uważam, że piżama i bielizna są zbędne.- stwierdził Ucker, smyrając mnie po udzie.
-Jasne... Ale wiesz, mimo to lepiej je wezmę.- odpowiedziałam na jego żart celowo z fałszywym uśmiechem.
-No jak chcesz.
-Powiesz mi, gdzie jedziemy?- męczyłam go dalej, nigdy nie lubiłam tajemnic.
-Widziałaś kiedyś śnieg?
-Tak, w Hiszpanii spadło kiedyś kilka płatków, ale to się chyba nie liczy.
-No nie bardzo...
-Czemu pytasz?
-No dobra nie będę Cię już tak zadręczać... Jedziemy do Kanady.
-Wow! Serio?- bardzo się ucieszyłam i zaczęłam tulić się do niego. -Ale opłaca nam się tak na weekend?
-Powiedziałem, że na weekend? Sorry, mój błąd. Miałem na myśli do następnego weekendu.
-Naprawdę? Dziękuję, kochanie.- rzuciłam mu się na szyję i go wycałowałam. -Zobaczę śnieg!- krzyknęłam uradowana.
Nie minęło dużo czasu, a siedzieliśmy już w samolocie, lecącym do Kanady. Byłam taka szczęśliwa, podekscytowana. Trochę bałam się podróży samolotem i przy starcie mocno ściskałam dłoń Uckera. Ze względu na ten właśnie strach, ale i koszty, z Hiszpanii do Meksyku płynęłam promem.
-Nie bój się, to nic strasznego. Powinnaś mi już ufać w sprawach strachu.
-Czemu?
-Bałaś się horroru, a i tak poszłaś. Bałaś się pierwszego razu,  a później sama stwierdziłaś, że nie bolało tak strasznie. A lot samolotem nie boli w ogóle, także spoko.
-Masz rację, z Tobą pokonuję wszystkie swoje lęki i robię nowe dla mnie rzeczy.- kiedy sobie to uświadomiłam, znacznie się uspokoiłam.
-Ty też bardzo wiele wnosisz do mojego życia, przede wszystkim uśmiech.
-Już to chyba mówiłeś...
-Możliwe, ale wiedz, że to prawda. Bez Ciebie jest nudno i ponuro. Pojawiając się, przynosisz słońce, a z nim tęczę.
-Pięknie to ująłeś. Kocham Cię.- wpiłam się w jego usta, wkraczając tym w słodki wir czułości, pocałunków.
Zupełnie zapomniałam, że lecimy samolotem i jeszcze przed chwilą się bałam.
___________________
No dobra, masz Monisiu :* A mówiłam, że będę zmuszana dodawać codziennie, hahah xD Jestem pod stałym nadzorem tej szantażystki, więc niestety muszę to dodać ;) Do następnego, dobranoc :*

niedziela, 12 lipca 2015

15. "Nie ufaj mu"

Leżeliśmy bez ruchu już jakiś czas. To znaczy jedyny mój ruch to smyranie go po plecach, a jego to co jakiś czas całowanie mnie w szyję. Czułam się wspaniale w jego ramionach, w ramionach mojego ukochanego mężczyzny, z którym pragnę spędzić resztę życia.
-Kochanie, ciężki jesteś.- powiedziałam cicho, próbując go odepchnąć. Przekręcił nas, żebym ja była na górze.
Leżeliśmy nadal złączeni w jedność.
-Moja dzielna dziewczynka.- powiedział, głaskając mnie czule po głowie.
-Wiesz co? Niepotrzebnie się tak bałam. Any mnie trochę nastraszyła tym, że boli i w ogóle, a wcale nie było tak strasznie.- stwierdziłam, mówiąc szybko jak nakręcona.
-No widzisz. Strach ma wielkie oczy, ale przyznam, że na początku bawiło mnie Twoje przerażenie, a później mi się udzieliło.
-Nie potrzebnie. Ja wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził, więc już później byłam spokojna.
-Widziałem. Ale powiem Ci, że przestraszyłem się, kiedy tak pisknęłaś z bólu i chciałem przestać.
-O nie, to by był Twój najgorszy błąd w życiu.
-Dlaczego?
-Bo wtedy nie dość, że sprawiłeś mi ból, to jeszcze byś mi go nie wynagrodził.- oboje zaczęliśmy się śmiać.
-A udało mi się? Było Ci dobrze?
-Głupie pytanie... Stękałam i jęczałam jak nienormalna, a Ty śmiesz pytać mnie, czy było mi dobrze?!- po moich słowach Ucker wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, przytulając mnie mocno do siebie.
-Oj Duluś, Duluś... Ty i Twoja szczerość.
-Nie śmiej się ze mnie.
-No dobrze, już nie będę.
Odtąd leżeliśmy znów dłuższą chwilę w ciszy. Ponownie ja odezwałam się pierwsza:
-Zimno mi.- mruknęłam cicho, odsuwając się od niego i wyciągając spod nas kołdrę. Na podłogę spadł ręcznik. Christopher szczelnie przykrył nas kołdrą, a ja z powrotem wtuliłam się w niego, zakładając jedną nogę na jego biodro.
-Przez Ciebie pod tą kołdrą jest zimno, bo jest cała mokra.- powiedziałam z udawanym oburzeniem.
-Przeze mnie?
-Tak, przez Ciebie, bo ja leżałam na ręczniku.
-Na początku, kiedy sam Cię tak położyłem. Jak zaczęłaś się wić, to znalazłaś się na drugim końcu łóżka.
-Ale to i tak przez Ciebie, bo Ty mokrą położyłeś mnie do łóżka.
-Powiedziałbym coś, ale lepiej zostawię dla siebie tą uwagę.- zaśmiał się, znów dotykając mnie palcem w miejsce intymne.
-No co? Dokończ.
-Bo wiesz... Ty nadal jesteś mokra.
-Głupku!- krzyknęłam na niego, gryząc go w dolną wargę.
-Co? Przecież to prawda.
-I co z tego? Dobra, mniejsza z tym. Jestem śpiąca.- powiedziałam, ziewając.
-Dobranoc, kotku.- powiedział, całując mnie słodko.
-Dobranoc, w takim razie tygrysie.- odpowiedziałam i ułożyłam się wygodnie. Szybko zasnęłam, bo byłam bardzo zmęczona.
Poczułam delikatne smyranie po ramieniu i szyi. Później do mojego nosa trafił przecudny zapach róż. Uśmiechnęłam się jeszcze na granicy świadomości. Po chwili otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego na przeciwko mnie Uckera, który smyrał mnie różą.
-Pobudka, księżniczko.- powiedział słodkim głosem pełnym miłości, oddania, po czym wpił się w moje usta, składając na nich czuły pocałunek.
-Yy... Nie chcę, ja śpię.- bełkotałam zaspana.
-Przestań, wstawaj.- namawiał dalej, próbując zsunąć ze mnie kołdrę, którą na jego nieszczęście mocno trzymałam.
-Poleżmy jeszcze, proszę.- mówiłam błagalnie, wtulając się w niego.
-No dobrze.- zgodził się, obejmując mnie mocno i całując w czoło. -Jak się czujesz?- zapytał po chwili.
-Wspaniale, lepiej niż kiedykolwiek. Dzięki Tobie, kochanie.- odpowiedziałam, całując go słodko i namiętnie.
-Ja też się przy Tobie cudownie czuję. Jesteś moją odskocznią od reszty świata, pocieszeniem w tym okropnie trudnym życiu i moim prywatnym rozweselaczem.- mówił z widoczną szczerością w głosie, trącając nosem mój nos.
-Tak, to ja. Cudowna i tylko Twoja.- uśmiechnęłam się szeroko, znów go całując.
Czułości przerwał nam dźwięk smsa Uckera. Podniósł się, odczytując go. -Przepraszam skarbie, ale muszę gdzieś pilnie wyjść.- zerwał się z łóżka i zaczął się szybko ubierać.
-Co się stało? Gdzie idziesz?- zapytałam, siadając, byłam poddenerwowana.
-Mam ważne spotkanie służbowe, o którym zapomniałem. Muszę wyjść w tej chwili, masz tu klucze.- już był przy drzwiach, chciał wyjść.
-Nawet mnie nie pocałujesz?...- zapytałam bardzo zawiedziona i zasmucona.
-Ach tak... Przepraszam.- cofnął się i złożył na moich ustach delikatny, krótki pocałunek. -Pa, kocham Cię!- krzyknął, wychodząc.
Zostałam sama, chociaż jeszcze przed chwilą leżałam szczęśliwa w objęciach ukochanego. Dlaczego wybiegł w takim pośpiechu? To było aż tak ważne, że musiał tak nagle mnie zostawić? No cóż... Smutno mi się zrobiło, ale to nie koniec świata. I tak pewnie wieczór spędzimy razem, jak to bywało już od kilku dni. Postanowiłam się już ubrać, ogarnąć i iść w końcu normalnie do pracy. Wstałam i pościeliłam łóżko, wciąż mając przed oczami tą cudowną noc. Wyniosłam ręcznik z powrotem do łazienki, gdzie wszystko nadal było tak, jak wczoraj zostawiliśmy. W wannie nadal była woda, choć oczywiście już zimna, a wkoło jeszcze paliło się kilka świeczek. Wypuściłam wodę i zgasiłam resztę świeczek. Zrobiłam lekki makijaż, uczesałam się i wyszłam. Odniosłam klucz do recepcji drugi dzień pod rząd. To trochę dziwne... Wieczorem jestem tu z Uckerem, a rano sama.
Złapałam taksówkę i pojechałam prosto do pracy. Uckera tam nie było, czyli spotkanie miał gdzie indziej. Usiadłam przy biurku i wzięłam się do roboty. Miałam mnóstwo zaległości przez te ciągłe wyjścia z Christopherem. Po takiej nocy ciągle byłam rozkojarzona i w ogóle nie mogłam skupić się na pracy. Choć dość opornie mi to szło, to skończyłam całą stertę durnej, papierkowej roboty lekko przed 20:00. Akurat wtedy do firmy wpadł rozpędzony Ucker. Wstałam i podeszłam do niego, mówiąc:
-Dobrze, że jesteś. Właśnie skończyłam, możemy jechać.
-Nie mogę, do widzenia.- praktycznie mnie wyminął z miną zupełnie pozbawioną wyrazu. Nie wiedziałam, o co chodzi. Byłam zdezorientowana i czułam się jak idiotka. Co to miało być, do cholery?! Przeżyliśmy razem wspaniałą noc, a teraz on udaje, że mnie nie zna. Coś tu jest nie tak... Nie tak z nim. Ale wracając do obecnej sytuacji: Ucker wszedł do gabinetu, a po chwili stamtąd wyszedł. Kiedy wracał, nadal stałam w tym samym miejscu, nie wiedząc co dalej.
-Zabierz się z Ponchem, jeszcze nie pojechał.- rzucił, nawet się nie zatrzymując.
-Dzięki za troskę.- powiedziałam z ironią, czego on chyba nie słyszał, bo zniknął za rogiem.
Według jego jakże cennej rady udałam się do Poncha. Oczywiście nie miał nic przeciwko i podwiózł mnie do domu. Po drodze próbowałam wyciągnąć z niego coś o Uckerze i w ogóle o dzisiejszym dniu. Powiedział jedynie, że było niezłe zamieszanie i szef był zabiegany. Tyle to i ja zdążyłam zauważyć.
-Mogę zadać Ci dość wścipskie pytanie?- zapytał niepewnie Poncho.
-Jasne, pytaj.
-Jesteś z Christopherem, prawda?
-Tak. Skąd to pytanie?
-Posłuchaj... To dobry człowiek, ale dla własnego dobra nie ufaj mu.- przestraszył mnie i to bardzo.
-Dlaczego?
-Nie mogę Ci powiedzieć. Jestem lojalny wobec szefa, wybacz. Ostrzegłem Cię i proszę, weź to sobie do serca, bo będziesz cierpieć.
-Dlaczego tak mówisz? Co  ukrywa przede mną Ucker?
-Przykro mi, sama musisz to odkryć. Ale jeśli nie jest jeszcze za późno, nie wchodź z nim w zbyt bliskie relacje.
Już nie odpowiedziałam, pogrążając się w myślach. Szybko dojechaliśmy pod mój blok, wysiadłam i poszłam do domu.
-Oo, jesteś w końcu!- krzyknęła Any, rzucając się na mnie.
-Tak, jestem.- odpowiedziałam spokojnym i trochę smutnym głosem.
-Co się stało? Ucker Cię w nocy zanudził?- ach, Any i jej dziwne teorie.
-Nie. Było cudownie, ale...
-Opowiadaj kochana. Zabezpieczyliście się?
_________________________________
No i jest kolejny :D Mam nadzieję, że się podoba ;) Przy okazji pochwalę Wam się, że wczoraj skończyłam pisać to opko. No i myślę, że w następnym tygodniu będę zmuszona dodawać często xD

środa, 8 lipca 2015

14. "Jakiś Ty romantyczny"

Całe popołudnie spędziłam z Anahi. Ale z niej gaduła... Ale dzięki niej przynajmniej trochę wiem, jak się zachować. Jest szansa, że nie zrobię z siebie gorszej idiotki niż wczoraj. I póki co jestem spokojniejsza. Any pomogła mi się uszykować. Ubrałam się w krótką, czarną sukienkę, a Anahi zrobiła mi nieco mocniejszy makijaż niż zwykle. Wyglądałam naprawdę ładnie. O 19:50 pod blok podjechał Christopher. Zeszłam, prawie zbiegłam na dół, rzucając mu się prosto w ramiona.
-Kochanie, jak Ty ślicznie wyglądasz!- krzyknął, obsypując pocałunkami moją szyję, usta, policzki.
-Ty także.- odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. Rzeczywiście wyglądał nieziemsko. Miał na sobie ciemne jeansy i szarą koszulę w kratkę. Nie przypominał prezesa.
-Jadłaś coś?- zapytał, kiedy wsiadaliśmy do auta.
-Eee... nie, kolacji nie jadłam.
-Więc co robimy: Idziemy do resteuracji, czy zamawiamy kolację do pokoju?
-Szczerze mówiąc, nie bardzo mi się chce włóczyć po mieście, także chyba wolę zjeść w pokoju.
-Okej. No to co powiesz na kolację przy świecach?- zaproponował, patrząc mi w oczy.
-Mmm... Jakiś Ty romantyczny.- zaśmiałam się cicho.
-Eh... No czasami trzeba.
-Wyjątkowa sytuacja, co?
-Tak. Pierwszy raz mojej ukochanej to bardzo wyjątkowa sytuacja.
-Ucker... - skarciłam go delikatnie i chyba się zarumieniłam.
Szybko dotarliśmy na miejsce. Christopher wynajął ten sam apartament co wczoraj. Postanowiliśmy zamówić pizzę. Tak, wiem, że mało oryginalnie jak na tak ważny wieczór. Kiedy przyjechał dostawca, poszłam otworzyć drzwi i mu zapłacić. Odwracając się, zobaczyłam pełno świeczek.
-Zgaś światło.- powiedział, zanim stamtąd odeszłam. Zrobiłam to, a pokój ogarnął cudownie romantyczny mrok, rozświetlany jedynie blaskiem świec. Podeszłam powoli i najbardziej ponętnie, jak tylko potrafiłam, według rad Any. Usiedliśmy na przeciwko siebie na dywanie, rozkładając na środku pizzę.
-Smacznego, kochanie.- powiedział z szerokim uśmiechem.
-Nawzajem.- odpowiedziałam tym samym.
Zaczęliśmy jeść, pizza była pyszna. Ciagle patrzyliśmy sobie w oczy.
-Mam dla Ciebie niespodziankę.- powiedział, wstając.
Wrócił z zimnym szampanem, przykładając mi go do karku.
-Aa, zimne!- pisknęłam, a on zabrał to ode mnie, szybkim, zwinnym ruchem odpinając mi zamek od sukienki. -Głupku!- krzyknęłam na niego.
-No co? Przecież i tak Ci ją zaraz ściągnę.- stwierdził niewinnym głosem i usiadł z powrotem naprzeciwko mnie.
-No tak...- wydukałam, biorąc głęboki wdech. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji. Jestem sama z chłopakiem w pokoju hotelowym i czekam na swój pierwszy raz! O cholera, strach mnie obleciał.
-Zdenerwowana?- zapytał, patrząc na mnie z pokrzepiającym, delikatnym uśmiechem.
-Szczerze mówiąc bardzo. Ręce mi drżą.- odpowiedziałam, biorąc do ręki kieliszek z szampanem, który drżał razem z moją ręką.
-Czyli potrzeba Ci porządnego relaksu, co?
-Co masz na myśli?- zapytałam, przechylając głowę niczym piesek na dźwięk gwizdka.
-Przygotuję Ci gorącą kąpiel z pianką. Co Ty na to?- mówiąc to, właśnie skończył jeść ostatni kawałek pizzy i wstał.
-Kąpiel? To nie będziemy... No wiesz?- nic z tego już nie rozumiałam, zgubiłam się.
-Jaka niecierpliwa... Będziemy, spokojnie. Po prostu chcę, żebyś się odprężyła w gorącej wodzie, bo jesteś bardzo zdenerwowana.
-Dobrze. Ale Ty... Wyjdziesz, prawda?
-Jasne, że nie. O to między innymi też chodzi, żebyś się po prostu wyluzowała, oswoiła i się mnie nie wstydziła.- o nie... Mam siedzieć w wannie, kiedy on będzie się na mnie gapił?!
-Ale...
-Spokojnie, chodź.- podał mi rękę, żebym wstała i poszliśmy do łazienki.
Wanna była wielka, a cała łazienka śliczna. Ucker od razu odkręcił wodę, żeby zapełnić wannę. Stanął za mną i całując mnie po plecach, i szyi, zsuwał sukienkę z moich ramion. Po całym ciele przebiegały mi dreszcze. Czułam na swojej skórze jak Christopher się uśmiecha. Stałam nieruchomo bardzo zdenerwowana i zdezorientowana. Wreszcie sukienka opadła na dół.
-Zrób krok w tył.- powiedział miękkim, delikatnym tonem głosu.
Kiedy to zrobiłam, obrócił mnie w swoją stronę. Patrzyłam mu w oczy, jakby szukając w nich pomocy. Zlitował się nade mną, złapał mnie za rękę i poprowadził ją na swoją klatkę piersiową, a dokładnie na guziki koszuli. To pewnie była sugestia, że mam je rozpiąć. Odpinałam po kolei guziki, zaczynając od góry. Ręce nadal mi się trzęsły.
-Spokojnie Duluś, teraz nic jeszcze nie będzie.- starał się mnie uspokoić, muskając czule ustami moją szyję.
-Wejdziesz ze mną do wanny?- zapytałam, kończąc rozpinać guziki. Zaczęłam zsuwać jego koszulę.
-A chcesz?
-Mhm. Chcę być ciągle blisko Ciebie, bo inaczej mogę się rozmyślić.- powiedziałam, odpinając guzik jego jeansów.
-Dobrze, może się powstrzymam przez tą chwilę. Tylko nie próbuj mnie uwodzić, skarbie.
-Nie będę, obiecuję. Zresztą chyba nie jestem w stanie.- zaśmiałam się, patrząc na moje nadał drżące ręce.
-Dul, proszę, uspokój się. To nic takiego, krzywdy Ci na pewno nie zrobię.
-Wiem, ufam Ci. To po prostu dla mnie zupełnie nowa sytuacja, nie wiem, co robić i dlatego się tak denerwuję.- wydukałam, przytulając się do niego.
-Nie rób nic, tylko pomóż mi się rozebrać i odwzajemniaj moje pocałunki. Nic więcej.- mówił, całując mnie w czubek głowy.
-Dobrze.- powiedziałam nieco spokojniej. Spróbuję się nie denerwować, bo to przecież nic takiego.
-Poczekaj.- oderwał się na chwilę ode mnie, zapalając świeczki wkoło wanny. Zgasił światło. -Tak lepiej, prawda?
-Mhm, lepiej.
Zakręcił wodę, bo wanna była już pełna. Podszedł do mnie z powrotem i wpił się w moje usta. Był to delikatny, słodki pocałunek, chociaż z każdą sekundą bardziej namiętny. Nasze języki tańczyły ze sobą, a ręka Uckera dziwnym trafem znalazła się na moim zapięciu od stanika. Pewnie bym się nawet nie zorientowała, bo zrobił to bardzo dyskretnie, ale poczułam luz. Oderwałam się na moment od niego, wpatrując się w jego oczy. Po chwili wróciliśmy do pocałunku. W tym czasie położył dłonie na moje ramiona i całkiem ściągnął mi stanik, zsuwając ramiączka. Wtedy jedynie lekko mnie od siebie odsunął, nie przerywając pocałunku, żeby stanik spadł, co wcześniej mu uniemożliwiałam, napierając na Uckera całym ciałem. Chciał przerwać pocałunek, ale mu nie pozwalałam. Wiedziałam, że wtedy będzie się na mnie gapił, a to trochę niekomfortowe.
-Tak się bawimy?...- mruknął, kiedy musiał nabrać powietrza.
Wtedy szybkimi ruchami obu rąk zsunął mi majtki. Gwałtownie się od niego oderwałam, byłam przestraszona, okropnie zawstydzona. Wziął mnie na ręce i wsadził do wanny. Woda była cudownie cieplutka, a piana wysoka. W tej sytuacji nie było mi widać niczego, czego nie powinno.
-Miałeś do mnie dołączyć.- przypomniałam z uśmiechem.
-No dobrze, już.- powiedział, rozbierając się.
Odwróciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć. Zawstydzał mnie cholernie i zapewne zrobiłam się strasznie czerwona.
-Przesuń się do przodu.- nakazał, śmiejąc się ze mnie. Zrobiłam to, a on usiadł za mną. Odgarnął mi włosy z szyi i związał je w koka, żeby się nie zamoczyły. Pociągnął mnie do tyłu tak, że leżałam na nim. Podniosłam głowę do góry, by patrzeć mu w oczy. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, który bardzo silnie na mnie działał. Odwzajemniłam uśmiech, ale mój był raczej nieśmiały, delikatny.
-Co dalej?- zapytałam, muskając go nosem po szyi.
-Nic, odpręż się.- odpowiedział, składając słodki pocałunek na moich ustach.
-Ale to jest nudne.
-Tak? A ja myślę, że po prostu szukasz wrażeń, skarbie.
-Mhm, w sumie tak. No wiesz... To jest fajne i w ogóle, ale jestem zbyt niespokojna, żeby tak po prostu leżeć w wannie.
-Rozumiem...- powiedział, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
-I co z tym zrobisz?- zapytałam, choć w sumie chciałam zasugerować, żeby no nie wiem... Dotykał mnie, czy coś.
-Co tylko chcesz... Mówisz, że brakuje Ci wrażeń?
-No tak jakby. Ucker, zrób ze mną, co tylko chcesz. Ufam Ci bezgranicznie.- i tymi słowami w pełni mu się oddałam. Nieśmiałość i wstyd są tu zbędne, bo cokolwiek bym nie zrobiła, czy powiedziała, to i tak klamka już zapadła. Oboje tego chcemy i choćby nie wiem co, nie zrezygnowałabym w takim momencie.
-Okej, skoro tego właśnie pragniesz...- powiedział zmysłowo i delikatnie opuszkami palców dotknął mnie w pośladek. Wzdrygnęłam się dość mocno, a on zaczął się śmiać. -Jakaś Ty wrażliwa.- stwierdził, głaskając mnie po udach.
-To łaskocze.- mruknęłam cicho, kręcąc się.
-Nie no poważnie? Jak Ty już teraz się wijesz, kiedy Cię tylko niewinnie smyram, to co będzie później...
Zataczał palcami coraz większe kółka, przesuwając się coraz wyżej do pośladków. Tam dalej mnie głaskał, a przez moje ciało przechodziły cudowne dreszcze. To rzeczywiście było bardzo relaksujące, a zarazem ekscytujące. Leżałam, wpatrując się w płonące świeczki. Nagle musnął palcem moją kobiecość, co było w tym momencie dla mnie tak silnym doznaniem, że cicho jęknęłam i znów się wzdrygnęłam tym razem dużo mocniej, że aż woda chlupnęła. Odwróciłam się, by spojrzeć na Uckera. Uśmiechał się ciepło, puszczając mi oczko.
-Fajnie?- zapytał, całując mnie czule w czoło.
-Mhm, bardzo.- odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. -Zrobisz tak jeszcze raz?- nie wiem skąd we mnie tyle odwagi, żeby prosić go o takie rzeczy, ale to naprawdę bardzo mi się podobało.
-Później zrobię Ci nawet lepiej.
-Dobrze. A co zrobisz mi teraz?
-Hmm... Zamknij oczy i tylko czuj.- nakazał, kładąc dłonie na moim brzuchu.
Posłusznie zamknęłam oczy, czekając na jakiś rozwój akcji jak przed chwilą. Myślałam, że zrobi to samo, że będzie krążył w koło, aż w końcu jedynie dotknie moich piersi. Nieco się pomyliłam, bo te bezcelowe głaskanie nie trwało tak długo, a jego dłonie szybko powędrowały w górę do moich piersi. Wstrzymałam oddech, z trudem powstrzymując chęć otwarcia oczu. Zaczął bawić się, wykonując delikatne ruchy dłońmi i palcami. To było bardzo przyjemne. Mruczałam cicho z rozkoszy.
-Wystarczy, bo mi tu zaraz dojdziesz.- powiedział, przestając. Otworzyłam oczy.
-A co w tym złego?- zapytałam, śmiejąc się.
-Nic, ale wiesz... Musisz oszczędzać energię na później.- zaśmiał się, całując mnie w skroń.
-Dobrze, w takim razie wychodźmy, bo mnie trochę energia rozpiera.- chciałam się już z nim kochać, nie mogłam się doczekać. To było cudownie słodkie wyczekiwanie.
-Napaliłaś się, co?- stwierdził, znów dotykając mnie w miejsce intymne.
-Mhm, nawet bardzo.- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy.
-I widzę, że jesteś spokojniejsza. Aż taki nudny ten relaks?
-Nie, ani trochę. Bardzo mi się to podobało.
-Mi też, zobacz.- powiedział, kładąc moją rękę na swój nabrzmiały członek. -To Ty tak na mnie działasz, skarbie.
-Serio?
-Tak, dokładnie Twoje ciało i ruchy kiedy Cię dotykam. No dobra, chodź.
Usiadłam, żeby Ucker mógł spokojnie wyjść z wanny. Wziął ręcznik. Myślałam, że będzie się nim wycierał, a on stanął z nim przy wannie, mówiąc:
-Chodź.
Powoli wstałam, a on owinął mnie ręcznikiem i wyciągnął z wanny jak małe dziecko. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Delikatnie położył mnie na środku wielkiego łóżka i usiadł przy mnie.
-Jesteś gotowa?- zapytał, nachylając się nade mną i składając na moich ustach słodki pocałunek.
-Nigdy nie byłam bardziej.- odpowiedziałam, przyciągając go do siebie.
-Napaleńcu Ty mój...
-Nie wyzywaj mnie, tylko przejdź w końcu do rzeczy.
-Nie wyzywam Cię, kochanie, ja tylko stwierdzam fakty.
-To już skończ i się ze mną kochaj! No chyba, że teraz Ciebie strach obleciał...
-Tak troszkę, bo boję się, że zrobię Ci krzywdę.- wyznał cichutko, jakby bał się, że ktoś go usłyszy.
-Nie masz czego. Jak coś to o wszystkim Ci powiem. Zresztą przestań, nie strasz mnie już.
-Dobrze, koniec gadania.- powiedział poważnym tonem, rozsuwając mi ręcznik.
Skrępowanie wróciło, tak naprawdę po raz pierwszy widział mnie tak całkiem nago, bo w wannie zakrywała mnie chociaż piana. Zamknęłam oczy, by nie widzieć jego pożądliwego wzroku.
-Otwórz oczy, chcę je widzieć.- poprosił.
Zrobiłam to, o co mnie prosił. Wpatrywałam się w jego oczy. Miał tak cudownie gorący wzrok, jakby chciał mnie wręcz pożreć. Rozsunął mi uda, lekko je unosząc. Wstrzymałam oddech, a we mnie pożądanie aż się gotowało. To wciąż rosnące napięcie było prawie nie do zniesienia. Wreszcie się doczekałam i Ucker wsunął we mnie dwa palce. Jęknęłam nieco głośniej niż wcześniej. Wysunął palce i zaczął mnie tam dotykać. Zataczał coraz szybsze kółka, masując z wyczuciem. Sprawiał mi tym wielką przyjemność. Mój oddech stał się płytki i dużo szybszy. Traciłam kontrolę nad moim ciałem, zupełnie jakby nic wkoło mnie nie istniało, tylko on i moje doznania. Wyginałam się, wiłam, a on patrzył na mnie z szerokim uśmiechem.
-Dobrze Ci?- zapytał, całując mnie w kolano.
-Ucker...- wydukałam, przygryzając mocno dolną wargę, stanowczo za mocno, bo aż zabolało.
-Tak, ja też już nie mogę wytrzymać.- powiedział, przerywając tą słodką pieszczotę.
-Teraz...?
-Tak, kochanie, to właśnie teraz.- potwierdził, wchodząc we mnie powoli.
Jęknęłam głośno z bólu, a nawet uroniłam jedną łzę. Ucker na chwilę zamarł bez ruchu, by oswoić mnie z tym wszystkim i odczekać mój ból. Jedynie całował mnie po szyi i głaskał palcami po udzie.
-Wszystko w porządku?- zapytał, scałowując moją łzę.
-Tak, już tak. Nie przejmuj się.- posłałam mu delikatny, ale szczery uśmiech, patrząc w jego śliczne oczy.
Zaczął się we mnie powoli poruszać, co na początku jeszcze potęgowało ból. Później jednak został on zagłuszony przyjemnością, której całkowicie się oddałam. Ucker był taki czuły, delikatny, a cały mój pierwszy raz był wręcz spełnieniem moich marzeń. Słodki, namiętny seks z cudownym facetem w tak romantycznej atmosferze- no po prostu idealnie. Nasze oddechy były bardzo przyspieszone, tak jak i bicie serca. Wiłam się pod nim jak dzika. Doprowadzał mnie do szału, dodatkowo jeszcze muskając ustami i co jakiś czas lekko przygryzając skórę na szyi, piersiach. Te wszystkie doznania były zbyt silne, by długo je znosić. Doszłam, odchylając głowę do tyłu i zostawiając na plecach Uckera ślady paznokci. On po chwili też osiągnął szczyt, opadając na mnie bezwładnie.
_________________________
No to mamy rozdział... Hmm, troszeczkę erotyczny, haha xD No dobra bardzo, ale to jeszcze nie koniec. Wiedzcie, że będą bardziej ;) To do kiedyś tam, a teraz w spokoju zakończę kolejny dzień z cyklu "pechowe"  :D

sobota, 4 lipca 2015

13. "Kocham Cię"

Obudziłam się z koszmarnym bólem głowy. Podniosłam się lekko i zorientowałam się, że jestem w hotelu, do którego poszłam wczoraj z Uckerem. A co było w tym wszystkim najgorsze? Byłam w samych majtkach i koszulce... W dodatku nie swojej - Uckera. Pierwsze co przyszło mi na myśl, to: Co się tu działo? O nie, nie, nie, nie... Czy my serio...? Cholerny Ucker, udało mu się mnie upić, a teraz nie wiem, co się między nami stało. Po prostu świetnie... Po co ja się zgodziłam na tą przeklętą grę?! Nigdy więcej żadnych układów z nim. W dodatku nawet nie wiem, gdzie on się podział. Zobaczyłam leżącą na stoliku kartkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać:
"Hej kochanie!
Wygrałem tą cudowną grę. Dziękuję za wspaniałą noc, kociaku ❤ Zostałbym, żeby zrobić Ci śniadanko, ale niestety mam bardzo wcześnie spotkanie biznesowe, więc nie mogę. Masz tu wodę i tabletkę, bo za pewne boli Cię głowa. No i w drzwiach są klucze, odnieść je do recepcji. Buziaki :* "
A więc to prawda?... W nocy przeżyłam swój pierwszy raz. Kochałam się z Uckerem. Nie, tak być nie może! Wstałam, wzięłam tabletkę i trochę chwiejnym krokiem przez zawroty głowy poszłam do łazienki się ogarnąć. Wyszłam z apartamentu, zamykając za sobą drzwi. Klucz odniosłam. Szybko wstąpiłam do domu, żeby się przebrać i w ogóle. Opowiedziałam Any wszystko. Oczywiście dostałam od niej opieprz za to, że jestem tak nieodpowiedzialna i naiwna. Biegiem poleciałam do pracy. Nawet nie pojechałam autobusem, bo żadnego teraz nie było. Zresztą świeże powietrze dobrze mi zrobi. Dotarłam na miejsce całkiem szybko i od razu biegłam w kierunku gabinetu szefa. Nie musiałam jednak, bo wpadłam na niego na korytarzu.
-Gdzie się tak spieszysz, księżniczko?- zapytał czule, zarumieniłam się na samą myśl o tym, że widział mnie nago.
-Do Ciebie!- niemal krzyknęłam, wskazując na niego palcem. -Dul, uspokój się, jesteśmy w firmie.- ach, no tak zapomniałam, że nie wszyscy wiedzą, że nasz szef wykorzystuje pijane sekretarki.
-Dobrze, to wyjdźmy.
-Dobra, chodź do mojego gabinetu.- powiedział przewracając oczami i pociągnął mnie za rękę w stronę gabinetu.
Zamknął za nami drzwi.
-O co chodzi?- zapytał niby poważnie, ale w jego oczach widziałam rozbawienie. To wydało mi się dziwne i postanowiłam sprawdzić, czy mój ukochany chłopak mówi prawdę.
-Czyli mówisz, że w nocy mnie rozdziewiczyłeś...- zasugerowałam, no bo przecież on nie wie, że jeszcze nigdy tego nie robiłam.
-Że co?! To Ty...?- ach, te jego zdziwienie... Kłamał!
-No jak to? Nie wiedziałeś? Przecież spędziłeś ze mną noc... Jak mogłeś się nie zorientować?- udawałam głupią, czekając aż sam się przyzna.
-Dobra, wystarczy. Nic nie było, przyznaję.- powiedział, podnosząc lekko ręce w geście obronnym.
-To czemu mnie oszukałeś?! Ty wiesz, jak mnie nastraszyłeś, głupku?!
-Przepraszam, nie wiedziałem, że to aż takie straszne...
-Tak, straszne! To nic miłego myśleć, że swój pierwszy raz przeżyło się po pijaku i nic się nie pamięta.- w moich oczach pojawiły się łzy.
-Przepraszam Cię skarbie.- mruknął cichym i delikatnym głosem, przytulając mnie. -Nie miałem pojęcia, że Ty nie...
-Spoko, wybaczam Ci.- powiedziałam, czując się bardzo dobrze i bezpiecznie w jego ramionach.
-Mam propozycję. Ale powiedz mi szczerze, jak Ci się to podoba i czego chcesz. Dobrze?- posadził mnie na kanapie i ukucnął przede mną, opierając się o moje kolana.
-Dobrze, mów. Wszystko tylko nie alkohol.- zaśmiałam się.
-No więc... Odwiozę Cię teraz do domu, wieczorem po Ciebie przyjadę.
-Nie no przecież mogę zostać w pracy, a po prostu wieczorem gdzieś razem wyjdziemy.
-No nie do końca...- kurde, co on kombinuje?
-Ucker, możesz przejść do rzeczy?!- zaczęłam się denerwować.
-No okej. Posłuchaj, bo ja wczoraj, kiedy Ty byłaś pijana... No wiesz, nie śmiałbym Cię tknąć, kiedy nie byłaś niczego świadoma.
-Ii?- cholera, do czego on zmierza?
-Ale dzisiaj moglibyśmy wrócić do tego hotelu... Kiedy na to wpadłem, nie wiedziałem, że jesteś jeszcze dziewicą, więc byłem pewny, że się zgodzisz. W tej sytuacji jednak muszę z Tobą szczerze porozmawiać.
-Proszę...
-Dobrze, dam Ci czas.
-Nie, nie o czas tu chodzi. Ja... Też tego chyba chcę. Nie proszę Cię, żebyś zaczekał, a jedynie mnie poprowadził i był wyrozumiały.- wydukałam słodkim, niewinnym i przestraszonym głosem.
-Czyli chcesz dzisiaj?- ach, te iskierki w jego oczach...
-Chcę, ale nie wiem, czy nie spanikuję. Boję się.- powiedziałam drżącym głosem.
-Spokojnie, misiu.- usiadł przy mnie na kanapie, po czym wsunął ręce pod moje uda i posadził mnie sobie na kolana. Wtuliłam się w niego mocno, a on czule mnie objął.
-Kocham Cię.- pierwszy raz mu to powiedziałam i w sumie to mi się trochę wymsknęło, no ale cóż... To prawda, kocham go, jest dla mnie bardzo ważny.
-Ja Ciebie też.- wyszeptał mi cichutko do ucha, całując w szyję. -Chodź, odwiozę Cię.- powiedział po chwili.
-Dobrze. Pogadam jeszcze z Any, zanim pójdzie do pracy.- tak, to dobry pomysł, ona mi coś doradzi.
-Okej, zaraz po słodkim buziaku od mojej dziewczyny.- powiedział i rzucił się na mnie.
-Ej nie, ktoś może tu wejść!- krzyknęłam, odpychając go.
-Nie skarbie, spokojnie. Tylko Ty wchodzisz tu bez pukania.- zaśmiał się i powrócił do pocałunku.
Całował mnie z pasją, oddaniem, z miłością, a wszystko to napędzała wciąż rosnąca namiętność. Zaplątał palce w moich włosach, tym samym przytrzymując mi głowę. To było cudowne.
-Przypomina mi się wczorajszy wieczór.- powiedział, odrywając się ode mnie.
-To znaczy??- w końcu dowiem się, co się działo.
-Chodź, powiem Ci w aucie.
W samochodzie od razu zaczęłam ten temat:
-Mieliśmy o czymś porozmawiać. Oczekuję dokładnej relacji.
-Powiem tak: Gdyby nie moja silna wola, to na pewno by do czegoś doszło. Dul, Ty na mnie prawie właziłaś i zaczęłaś mnie rozbierać.
-Ojej... Przepraszam.
-Nie musisz, to było bardzo fajne.
-Ty mnie rozebrałeś?
-Ciężko określić.
-To znaczy?
-Sama zrobiłaś striptiz, ja Ci tylko trochę pomogłem. W dobrym momencie Cię powstrzymałem i ubrałem w swoją koszulkę, żebyś mnie nie kusiła.
-O cholera... Ucker, tak mi wstyd.- powiedziałam, odwracając od niego wzrok i wgapiając się w okno ze wstydu.
-Niepotrzebnie. To przecież ja Cię upiłem. Zresztą widziałem Cię tylko ja, a mnie nie musisz się wstydzić. Poza tym bardzo mi się to podobało.
-I tak mi głupio.
-Skończ już.- skradł mi szybkiego buziaka.
Podwiózł mnie jak zwykle pod sam blok. Umówiliśmy się na 20:00.
-A co Ty tu robisz?- zapytała zdziwiona Any, kiedy weszłam do domu.
-Powiedzmy, że przygotowuję się psychicznie do dzisiejszej nocy.- odpowiedziałam, wskakując na kanapę.
-Że co?
-To co słyszałaś. Wczoraj nic nie było, on żartował. Wyznałam mu, że jestem dziewicą, a on dzisiaj chce... No wiesz.
-I Ty się zgodziłaś?!- oczy Anahi były wielkie jak pięć złotych.
-Tak, bo ja też tego chcę. Chociaż okropnie się boję.
-Nie masz czego. Poboli i przestanie.
-Jak to BOLI?!
-O matko, Dul... Nie mów, że nawet nie czytałaś żadnych książek erotycznych.
-Nie. Nie mam o tym żadnego pojęcia. Jedynie to co na biologii, czyli nic konkretnego. 
-To może i lepiej, bo tak bałabyś się jeszcze bardziej...
-To serio boli?- nie no tym to mnie przestraszyła.
-Przez chwilę, ale spokojnie od tego jeszcze nikt nie umarł. Zresztą wszystkiego dowiesz się wieczorem.
-Nie mogę się doczekać.
______________________
Jejku, jak gorąco... Wysiedzieć się nie da, masakra :\ No to nwm kiedy kolejny rozdział, kiedyś na pewno ;)