wtorek, 21 listopada 2017

18. "Zaznacz prawidłową odpowiedź"

Moi rodzice niestety wygonili Uckera z naszego domu, choć oczywiście nie wprost. Tata gadał różne chamskie bzdury, a on po prostu miał dość i wyszedł. To znaczy nie dałam mu tak zwyczajnie wyjść... Zaciągnęłam go jeszcze na chwilę do mojego pokoju pod pretekstem konieczności wzięcia swoich rzeczy i w ogóle przebrania się, bo przecież oboje byliśmy cali mokrzy przez ten basen. Jak tylko weszliśmy do środka, zamknęłam drzwi i rzuciłam się na mojego chłopaka. Pchnęłam go na łóżko i całowałam agresywnie. Nie, żebym chciała skończyć to, co zaczęliśmy w ogrodzie, ale po prostu nadal było mi mało, bo liczyłam na więcej.
-Zostań u mnie, schowam Cię w szafie i wyciągnę w nocy.- wydukałam między pocałunkami strasznie napalona.
-Wariatka...- westchnął z uśmiechem, po czym w jednej chwili sprawił, że to ja byłam wgniatana w łóżko pod ciężarem jego ciała.
-Przerwali nam...- jęknęłam z grymasem.
-To może nawet lepiej.- stwierdził, uspokajając się i składając tylko delikatne pocałunki w kącikach moich ust.
-Nie... Dlaczego? Ja naprawdę chcę, jestem gotowa.- powiedziałam, chcąc go znów przyciągnąć, żeby wrócić do pocałunków.
-Wiem, myszko. Widzę, słyszę i nawet czasami czuję.- uśmiechnął się głupio na wspomnienie porannego przypadkowego incydentu.
-Więc?
-Dobrze, że do niczego nie doszło. Duluś, musimy zainwestować w gumki, jeśli chcemy to zrobić.- na moich policzkach pojawił się rumieniec, to dla mnie nowa sytuacja i zawstydziła mnie ta rozmowa. -Tak dla bezpieczeństwa. I nie chodzi tylko o to, żebyś nie zaszła w ciążę, ale też o twoje zdrowie. Chyba nie muszę Ci zbyt wiele tłumaczyć, ale miałem dość dużo partnerek...- skrzywiłam się lekko na te słowa.
-No tak, okej... To kup, ja nie pójdę po to do sklepu.- zapowiedziałam, a na samą myśl, że miałabym poprosić w sklepie o prezerwatywy, wpadłam w panikę i zaczerwieniłam się pewnie jeszcze bardziej.
-Dobrze, skarbie, ja pójdę. Spokojnie już, Ty tylko zdecyduj, kiedy będziesz w pełni gotowa.
-Okej, jak znowu będę miała na Ciebie dziką ochotę, to Ci powiem i...- mimo wszystko ciężko mi było o tym mówić wprost.
-Tak, Duluś... I to zrobimy, ale zgadzasz się na własną odpowiedzialność. Nie gwarantuję, że będę delikatny, bo nie jestem do tego przyzwyczajony, więc poważnie się zastanów.- mówił do mnie wyjątkowo czułym głosem, ciągle patrząc mi w oczy.
-Mhm, ufam Ci i nic tego nie zmieni.
-Aj Duluś, Duluś... Mam do Ciebie taką słabość, że sobie nie wyobrażasz.- zaśmiał się i pocałował mnie, choć tym razem nie było to już tak dzikie, bardziej słodkie i niezbyt długie.
-Wracasz teraz do siebie?- zapytałam, kiedy już grzecznie siedzieliśmy na łóżku.
-No a jak myślisz, Dulisiu?...- nie znoszę jego pytań retorycznych...
-Ej, nie... Nie będę miała z Tobą kontaktu i będę się martwić.- powiedziałam ze smutkiem.
-Nie dramatyzuj, kochanie... Mieszkam tam od zawsze nic mi nie będzie.
-Okej, to poczekaj...- powiedziałam, wstając. -Masz, bo muszę mieć z Tobą kontakt. Jest tu trochę kasy na koncie, to możesz do mnie dzwonić.- dałam mu mój stary telefon.
-Dul, nie chcę od Ciebie niczego brać, będę się z tym źle czuł.- zaprotestował.
-A wiesz co Ci teraz powiem? Mam to gdzieś! To nie prezent, tylko rozkaz. Masz go mieć cały czas przy sobie, żebym mogła się z Tobą skontaktować.- postawiłam sprawę jasno, wkładając telefon do kieszeni jego jeansów.
-Okej, dla świętego spokoju... Ale Ty moja droga nie masz prawa mnie odwiedzać. Tam jest dla Ciebie cholernie niebezpiecznie i jak tylko będziesz coś chciała, to dzwoń, pod żadnym pozorem nie przychodź. Jasne?- machał palcem wskazującym, kiedy to mówił, a na końcu ścisnął moją rękę dość mocno, żeby mnie zmusić do posłuszeństwa i po to bym spojrzała mu w oczy.
-Mhm, nie ściskaj mnie tak, wredny sadysto...- powiedziałam i wpiłam się w jego usta, kiedy poluźnił uścisk na mojej ręce.
-Jesteś nierozważna i nieusłuchana... Ktoś Cię musi w końcu porządnie wychować, dzieciaku.- miał na myśli oczywiście siebie, jak zwykle dość mocno pociągnął za moją wargę i złapał za moje uda, bym usiadła na nim okrakiem.
Ponownie wpadliśmy w wir namiętności, całując się agresywnie. Było to bardzo intensywne, ale nie trwało zbyt długo, bo mama wołała i musieliśmy zejść na dół. Pożegnaliśmy się jeszcze przed drzwiami, a Ucker kulturalnie powiedział "do widzenia" moim rodzicom, po czym wyszedł.

Następnego dnia budzik obudził mnie standardowo o 6:30. O dziwo od razu wstałam i zaczęłam się szykować. Dlaczego? No cóż... Stęskniłam się za moim chłopakiem i miałam ochotę iść do szkoły, żeby się z nim zobaczyć. Tak wiem, nie widziałam go tylko przez noc, ale w miłości to jak wieczność... Jejku, jestem tak zakochana! Jak zwykle zrobiłam się na bóstwo, bo przecież trzeba trzymać poziom, w końcu jestem tam gwiazdą. Tata zawiózł mnie do szkoły, a po drodze musiał się oczywiście nagadać na temat mojego związku. Mama jakoś to przetrawiła, ale on strasznie to przeżywa i ciągle gada, że Ucker nie jest dla mnie, że popełniam błąd, że to nie ma przyszłości, że jest niebezpieczny jak jego ojciec i tak dalej... Denerwuje mnie to i tylko czekam na moment, kiedy wybuchnę i się poważnie pokłócimy. Generalnie rzadko kłócę się z rodzicami, nie lubię tego i zresztą oni są czasem bardziej dziecinni niż ja i bez problemu się dogadujemy. Ale czuję, że obecna sytuacja nie prowadzi do niczego dobrego między mną a rodzicami, zwłaszcza tatą. Trudno... Może kiedyś zrozumieją, że nie jestem już dzieckiem i przestaną się czepiać. W sumie to Christopher też często traktuje mnie jak dziecko i czuję się przy nim bardzo niedojrzała, bo się nade mną pieści i myśli, że nie mam pojęcia o niczym i jestem głupia. Jednak u niego zazwyczaj to lubię, bo robi to w uroczy sposób, nie taki nachalny jak moi rodzice. Tata podrzucił mnie pod szkołę, a ja od razu szukałam wzrokiem mojego chłopaka. Nie było go na szkolnym podwórku, więc podążałam w stronę drzwi wejściowych. Nagle aż podskoczyłam, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu i odwrócił. Był to oczywiście Christopher. Od razu złączyliśmy nasze usta w słodkim, powitalnym pocałunku.
-Cześć, kochanie.- powiedział, patrząc mi w oczy z szerokim uśmiechem.
-Witam pana. Znamy się?- zażartowałam, śmiejąc się.
-Nie, coś Ty... Zawsze całujesz nieznajomych.
-Ej no bez takich, kotku...- udałam obrażoną, odpychając go od siebie delikatnie.
-Ślicznie wyglądasz.
-Nie podlizuj się, kłamco.- wytknęłam mu język, po czym rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam zdziwienie na twarzach wszystkich ludzi.
Złapałam Uckera za rękę i poszliśmy na lekcje. Tak wiele się zmieniło... Przypominam, że na każdej lekcji musieliśmy siedzieć razem, z czego teraz już oboje byliśmy zadowoleni. Ciągle się wygłupialiśmy i całowaliśmy, jak nauczyciele nie patrzyli. Jedynie pani od fizyki się na nas wkurzyła i od połowy lekcji nie pozostało nam nic innego jak rozmawiać na kartce. Byłaby masakra, jakby ona to przejęła, bo były tam takie bzdury... Szkoda gadać.

Na długiej przerwie postanowiłam w końcu porozmawiać z przyjaciółkami. Do Christiana się nie odzywałam, bo totalnie mnie olał, kiedy potrzebowałam wsparcia bliskich osób. Zgarnęłam Ann i May i wyszłyśmy przed szkołę. Przeprosiłam Anahi, a ona obiecała mnie aż tak nie krytykować. Jednak musiała dodać, że nie lubi Uckera, a podwójne randki odpadają. Trudno, jej problem... On w sumie też jej nie lubi, zresztą jak całej reszty moich przyjaciół. Nie no do Maite nic nie ma, bo jest miła i się nie przypierdziela o wszystko. Cieszyłam się, że udało mi się pogodzić z przyjaciółką, ale cały czas miała do mnie dziwny dystans przez tą kłótnie. Cóż, oby kiedyś jej przeszło. W całej szkole aż huczało o związku księżniczki z żebrakiem, ale naprawdę miałam to gdzieś. Ludzie zawsze będą gadać... Grunt, że chociaż mówią prawdę i nie lata fałszywa plotka, jakich o mnie było już mnóstwo.

Znajomi mnie nie obchodzili, najgorszym problemem byli moi rodzice. Byli coraz bardziej przeciwni temu związkowi, jak widzieli, że to naprawdę poważne. Codziennie im powtarzałam, że jestem zakochana, a Ucker dość często bywał u nas w domu, zwłaszcza jak taty nie było, bo oboje działali na siebie jak płachta na byka. Zbliżał się koniec szkoły, więc mieliśmy generalnie bardzo dużo nauki na egzaminy końcowe. Uczyłam się czasami z dziewczynami, ale najczęściej z Uckerem, przy okazji mu pomagając, bo jakby nie patrzeć jak dotąd nie miał dobrego wykształcenia. Jednak uważam, że on jest ode mnie dużo mądrzejszy, bo bardzo łatwo wszystko łapie, zwłaszcza matematykę, z czego ja jestem beznadziejna. No tak, ma to po mamie... A właśnie, na prośbę syna Renatka w końcu się ode mnie odczepiła i tym razem nie będę miała zagrożenia z matmy. Nauki mieliśmy od cholery i ciągle siedzieliśmy nad książkami. Ustaliliśmy prosty system nagród, a mianowicie buziak za każde rozwiązane zadanie, a dłuuuższy, namiętny pocałunek i odpoczynek za cały skończony temat. To taka wspaniała motywacja, aż się uczyć chce.

Minęły trzy miesiące, odkąd jestem z Uckerem. Nasz związek jest dosyć burzliwy, bo jednak nasze charaktery to mieszanka wybuchowa. Nie dochodzi między nami do poważnych kłótni, ale o głupoty sprzeczamy się ciągle. Nie ukrywam, że mój chłopak ma spore problemy z emocjami i jak tylko się mocniej zdenerwuje, to jest agresywny. Dla mnie zazwyczaj jest delikatny i słodki ale zdarza mu się mnie za mocno ścisnąć czy pchnąć, czasem nabijając mi siniaki, ale później mnie za to przeprasza, dopóki nie znikną. Prawie nie zwracam na to uwagi, on dużo bardziej się tym przejmuje. I oczywiście moi rodzice... Ostatnio nie gadałam z tatą przez tydzień, bo za dużo dyskutował na temat mojego związku. Drażni mnie to coraz bardziej, a on nie daje za wygraną i czepia się coraz gorzej. Po szkole od razu odwozi mnie do domu i spędzam coraz mniej czasu z chłopakiem. A przecież już od dawna zamierzamy spędzić ze sobą noc... Nigdy nie było okazji, a zresztą potrzebowałam trochę czasu, żeby się do tego mentalnie przygotować. Teraz, kiedy jestem w pełni gotowa i tak cholernie napalona na Uckera, nie mamy jak tego zrobić, bo jestem ograniczona przez rodziców. Pewnego dnia w szkole już nie mogłam wytrzymać i tak bardzo miałam ochotę na Christophera i w ogóle chciałam zrobić coś spontanicznego. Siedząc na geografii, wyrwałam z zeszytu kartkę i napisałam:
-Zerwiemy się z lekcji i pójdziemy gdzieś razem? Chcę z Tobą spędzić czas i może coś więcej.
-Gdzie chcesz iść? Zresztą twoi rodzice się wkurzą...- odpisał, próbując coś wyczytać z moich oczu.
-Oni i tak ciągle się wkurzają XD A ja mam na Ciebie mega ochotę! Proszę, idźmy gdzieś, gdziekolwiek.- napisałam szybko i ledwo czytelnie.
-Okej, więc zaznacz prawidłową odpowiedź: Chcesz się ze mną PIEPRZYĆ? TAK NIE- roześmiałam się, patrząc w jego piękne oczy, a on zalotnie posłał mi buziaka. -Więc?- szepnął, ponaglając mnie.
Wzięłam mocno czerwony cienkopis i powoli podkreśliłam "TAK". Jego dłoń spoczęła na moim udzie, zaciskając się na nim dość mocno. Po chwili pogłaskał mnie w tym miejscu.
-Czyli zrywamy się po tej lekcji?- napisał po jakimś czasie.
-Tak- odpisałam krótko i fizycznie w końcu zajęłam się lekcją, zaczynając w ogóle pisać w zeszycie, choć duża część mnie była zupełnie gdzie indziej.

Po geografii jak najszybciej zmyliśmy się ze szkoły, unikając zbędnych pytań osób z klasy, albo co gorsze nauczycieli. Szliśmy za rękę przez miasto i wstąpiliśmy jeszcze na lody. Jak zwykle dobrze się bawiliśmy, gadając o głupotach. Ucker miał ze mnie niezły ubaw, kiedy ciągle kogoś obgadywałam, ale to silniejsze ode mnie, nie mogłam się powstrzymać, widząc kogoś wyglądającego beznadziejnie. Przemierzaliśmy za rękę cały park, automatycznie oddalając się od centrum. Na końcu parku była polna dróżka, a w dalszej jej części nie było już ani żywej duszy. Chodziliśmy i biegaliśmy po łące, wygłupiając się i śmiejąc na cały głos. Za pewne wyglądaliśmy zabawnie i uroczo, beztrosko. Czułam się wspaniale, taka wolna i szczęśliwa. Ta część łąki była piękna... Bardzo daleko od cywilizacji, a nawet od tej drogi. Trawa była wysoka, a gdzieniegdzie widniały kolorowe kwiatki. Kiedy zmęczyło nas to bieganie i robienie z siebie debili, rzuciliśmy się na ziemię, automatycznie ugniatając trawę naszymi ciałami. Podejrzewam, że nie byłoby nas widać nawet z odległości pięciu metrów przez tą wysoką trawę. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie i całowaliśmy się czule, delikatnie. Ucker głaskał mnie po twarzy, a ja smyrałam go po karku dość długimi paznokciami. Drugie ręce mieliśmy złączone i bawiliśmy się swoimi palcami.
-Kochanie, czy Ty na pewno wiesz, co robisz?- zapytał i odsunął się ode mnie troszkę, by spojrzeć mi w oczy.
-Oczywiście, że wiem. Chcę tego, naprawdę.- odpowiedziałam zdecydowanie, ale z niepewnym uśmiechem.
-Będzie bolało, Dul. Tym bardziej, że ja...- nie dałam mu skończyć, bo przejrzałam jego słowa.
-Że nie umiesz być delikatny?... Ale nie zgadzam się z Tobą, bo jak chcesz, to potrafisz. Kochasz mnie i nie zrobisz mi większej krzywdy niż to nieuniknione. Ufam Ci i już się nie boję.- złapałam za obie jego ręce i mówiłam spokojnie i jakby ostrożnie.
-Okej, chodź tu do mnie.- przyciągnął mnie jeszcze bliżej i rzucił się na moje usta.
Siedziałam na nim okrakiem, nie zostawiając ani milimetra przerwy między naszymi ciałami. On siedział z nogami podkurczonymi pod tyłek, a ja idealnie oplatałam go udami w biodrach. Całowaliśmy się namiętnie i w pośpiechu się rozbieraliśmy, dotykając naszych rozgrzanych ciał. Nie żeby było jakoś super ciepło na dworzu, to tylko on na mnie tak działał.



Cześć, macie rozdział, nie wyrywajcie się już  tak xD Ogólnie to mam dla was propozycje. Jako że to opowiadanie jest moim ostatnim tutaj, to jeśli chcecie mogę zrobić mały "bonusik", a dokładnie jednorozdziałowe opowiadanie ale o mnie. Chcę się z wami podzielić moim szczęściem, a jednocześnie opowiedzieć o największej głupocie, jaką w życiu zrobiłam... To się nadaje ogólnie na dobry fanfik, ale opisze wam to skrótowo i wgl, tylko zarys historii. Co wy na to? Tylko piszcie czy chcecie, bo może wam się wgl nie podoba ten pomysł i wcale was to nie interesuje? A póki co, do następnego, będzie gorąco :* :P

środa, 1 listopada 2017

17. "Pragnę Cię"

Promienie słoneczne wpadały przez do połowy odsłonięte okno, budząc mnie dość agresywnie. Przetarłam oczy i otworzyłam je powoli, dopiero po chwili ogarniając, że jestem w salonie, a obok mnie śpi Christopher, do którego do tej pory byłam przytulona. Patrzyłam na jego spokojny sen z szerokim uśmiechem na twarzy. On też uśmiechał się delikatnie przez sen, a usta miał lekko uchylone. Głaskając go po policzku powiedziałam szeptem:
-Nikt nas nie rozdzieli, kochanie. Głupia jestem, ale kocham Cię i w pełni Ci ufam.
Jeszcze przez chwilę go głaskałam, patrząc na niego tak, jak można patrzeć tylko na ukochaną osobę. Kiedy zaczął się budzić, położyłam głowę na jego klatce piersiowej i udawałam, że śpię. Jak tylko się całkiem obudził i chyba tak jak ja ogarnął, co się dzieje i gdzie jest, zaczął smyrać mnie opuszkami palców po ramieniu. Otworzyłam oczy i lekko podniosłam głowę, spoglądając na niego.
-Obudziłem Cię? Przepraszam.- zapytał mocno przejęty.
-Nie, sama się obudziłam, spokojnie.- odpowiedziałam, przeciągając się. -Boże, my serio tu zasnęliśmy...- mruknęłam, śmiejąc się.
-Tak to jest jak się tyle żre, a później nie można się podnieść...- zażartował, odgarniając moje włosy, w które się plątał.
-Nie przesadzaj, wcale się aż tak nie objadłam... Po prostu było mi tak fajnie w twoich objęciach, że nawet nie wiadomo kiedy zasnęłam. W ogóle gadaliśmy o czymś i nagle... Naprawdę nawet nie wiem, jak to się stało, że zasnęliśmy.
-Ja też nie wiem. Ale powiem Ci... Mimo tego, że nie mieliśmy poduszek i napierdalają mnie wszystkie kręgi szyjne, to wyspałem się jak nigdy.
-Ja też, super mi się z Tobą śpi. Znaczy w sumie moją poduszką byłeś Ty, więc i tak mi było wygodnie. Zresztą to takie fajne, kiedy w nocy nagle czuję, jak poprawiasz kocyk wokół mnie, żeby było mi ciepło.
-Serio tak robiłem? Może jakoś przez sen automatycznie, bo nie pamiętam...
-Być może, ale to urocze. I wiesz co? Dzisiaj też ze mną śpisz i nic mnie nie obchodzi. Możemy spać nawet tu, ale chcę z Tobą, bo jak rodzice wrócą, to będziemy spędzać ze sobą mniej czasu i nie będę mogła ciągle się do Ciebie tulić.
-Okej, zobaczymy... Jak będziesz grzeczna, mała.- powiedział i uszczypnął mnie w pośladek.
-Ałć, nie pozwalaj sobie...- syknęłam, po czym w odwecie zrobiłam coś mega odważnego, czym zaskoczyłam nawet samą siebie... A mianowicie złapałam go mocno za jaja.
-O Ty małpo... Co to było?- popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem i już chciał ponownie coś mi zrobić, kiedy śmiejąc się, wstałam z łóżka i uciekłam do łazienki, nie zdążył mnie złapać.
-Wiesz co skarbie? Ja wezmę prysznic, a Ty zrób mi kawę.- krzyknęłam z łazienki, celowo fałszywie miłym głosem.
-Pieprz się, królewno!- odpowiedział chamsko.
-Pff, chciałbyś...- burknęłam.
-Oj, zamknij się lepiej, albo zacznij się bać wychodzić z łazienki!- zagroził oczywiście żartem.
-Ojojoj, już trzęsę gaciami ze strachu... A sorry, obecnie ich nie mam.- zaczęłam się śmiać, wyobrażając sobie jego minę.

Po około 15 minutach wyszłam z łazienki w samym szlafroku, bo byłam na dole, a nie w swojej łazience w pokoju gdzie mogłabym się od razu ubrać. Od razu weszłam do kuchni, gdzie czekała na mnie kawa, o którą prosiłam i kanapki. Christopher stał oparty o blat, a na twarzy miał dość dziwny, tajemniczy uśmiech.
-Co się tak szczerzysz?- zapytałam, podchodząc do niego.
-Podejdź jeszcze bliżej, skarbie. No chodź tu do mnie.- - powiedział i chciał mnie nawet sam przyciągnąć, kiedy przypomniało mi się o naszej "dotykowej wojnie".
-O nie... Ty coś kombinujesz, nie dam się nabrać.- byłam gotowa do biegu, żeby mu ponownie uciec, ale nie zdążyłam i od razu mnie złapał.
-I co teraz? Słaba jesteś, kochanie...- powiedział z pewnością siebie w głosie i rzucił się na moje usta, dociskając mnie do blatu.
-Co to za gra?- zapytałam między pocałunkami już mocno zdezorientowana, bo nie wiedziałam, czy mam się czegoś spodziewać.
-Żadna gra, myszko... Nie jestem Tobą i nie zamierzam się mścić, spokojnie. Zresztą to było całkiem fajne, zaskoczyłaś mnie.- odwrócił mnie plecami do siebie, obejmował mnie od tyłu i całował ponętnie w szyje, co było jak zwykle niezmiernie przyjemne.
W pewnej chwili z moich ust wydobył się dość głośny, ale krótki jęk, lub bardziej pisk, choć przez moment nie ogarnęłam dlaczego, co się w ogóle stało. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że właśnie poczułam dłoń Uckera między moimi nogami. Chciał się odegrać za tamto i tym ruchem zdecydowanie wygrał... Nie miałam majtek, więc uzyskał zbyt dobry efekt tego dotyku! Mój oddech przyspieszył, zamknęłam oczy, a moje policzki za pewne mocno się zarumieniły. Zawstydziłam się, zresztą on chyba też.
-Jejku, Dul przepraszam... Nie wiedziałem, że nie masz majtek. Chciałem tylko zrobić tak jak Ty wcześniej mi...- od razu zaczął się tłumaczyć, ale przecież ja to wiem...
-Spoko, wiem przecież. Po prostu się tego nie spodziewałam, zaskoczyłeś mnie i przestraszyłeś.- odpowiedziałam, nawet na niego nie patrząc.
-I zawstydziłem... Bo poczułem, jak bardzo Cię podniecam.- dodał, całując mnie w policzek.
-Przestań, nie mów tak!- krzyknęłam na niego, chowając twarz w dłonie, żeby przypadkiem nie zobaczył ani kawałka moich rumieńców.
-No dobrze, wybacz... Okej, to Ty ochłoń, zjedz śniadanie, a teraz ja pójdę wziąć prysznic i później zaplanujemy sobie jakoś dzień. Tak?- jego głos był jednocześnie delikatny, opiekuńczy, ale i wyraźnie rozbawiony moim dziecinnym zachowaniem.
-Mhm...- wydukałam, a on wyszedł.
Opadłam bezsilnie na krzesło, nie mogąc się uspokoić. To mną wstrząsnęło, bo po raz pierwszy zrobił wobec mnie tak odważny ruch, tak głupio to wyszło. Strasznie mnie tym zawstydził, bo jego ręka znalazła się tam, gdzie nie powinna podczas gdy byłam tak bardzo podniecona. W dodatku sam powiedział, że to poczuł! Aj, to straszne... Przerażało mnie to, ale jednocześnie też śmieszyło. Przecież to były wygłupy, zwykła zabawa, a zaszło stanowczo za daleko. W ogóle się nie spodziewałam, że zrobi coś takiego... Jak emocje opadły i pokonałam to mocne zawstydzenie, zaczęłam się śmiać. Cóż, nic innego mi nie pozostało, zresztą w sumie nic takiego się nie stało. Zjadłam śniadanie, przygotowane przez mojego chłopaka i pobiegłam na górę się ubrać. Było dziś wyjątkowo ciepło, więc założyłam krótkie spodenki i koszulkę, odsłaniającą brzuch. Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół i od razu spotkałam się ze spojrzeniem mojego ukochanego. Oboje zaczęliśmy się śmiać, patrząc na siebie. Przygryzłam dolną wargę, a on pokręcił głową ze szczerym uśmiechem.
-Pójdziemy gdzieś?- zapytałam, podchodząc do niego i zarzucając ręce na jego szyję.
-Gdzie? Skarbie, bywasz cholernie męcząca...- mruknął leniwie, smyrając nosem mój nos i policzki.
-Gdziekolwiek... Jest taka cudna pogoda.- powiedziałam, spoglądając na okno.
-To ja proponuję udać się do ogrodu.
-Mało kreatywne, ale jak wolisz.- zgodziłam się, otwierając duże okno z wyjściem na taras. -A w ogóle to trzeba się w końcu pokazać w szkole, więc jutro idziemy.- jakoś nagle przypomniało mi się, że ta placówka w ogóle istnieje.
-No w sumie tak, na pewno mamy mnóstwo zaległości. A powiedz mi... W szkole też jesteśmy razem, czy wracamy do początków, żebyś nie zrobiła sobie wiochy? -Przestań, nie mów tak... Nadal masz mnie za taką pustą lalkę, dla której najważniejsza jest opinia innych?- zirytowałam się troszkę.
-A nie jest tak? W szkole zawsze musisz wyglądać idealnie, obłędnie i jarasz się tym, że wszyscy Cię podziwiają.
-Masz rację, ale nie jest to dla mnie najważniejsze, a Ty mój drogi powinieneś to już wiedzieć... Lubię być w centrum uwagi, ale doceniam ludzi, którzy są przy mnie zawsze i są kimś więcej niż znajomymi ze szkoły.- wyjaśniłam.
-Czyli nie muszę zaciągać Cię do kibla, żeby dać Ci buziaka?- zapytał z seksownym uśmiechem.
-Nie, możesz całować mnie zawsze i wszędzie.- odwzajemniłam jego uśmiech i pocałowałam go soczyście. -A teraz chodź już do tego ogrodu, chcę złapać trochę słońca.- ciągnęłam go za rękę w kierunku wyjścia.

Rozłożyłam kocyk na trawie i zrobiliśmy sobie zimne koktajle owocowe. Chciałam drinki, ale Christopher mi nie pozwolił, bo jestem niepełnoletnia i nie wiem w sumie, czy żartował, czy to tak całkiem na poważnie. Postawiliśmy sobie te szklanki na przenośnym stoliku koło koca i musieliśmy poczekać, aż trochę rozpuszczą się kostki lodu.
-Rozbieraj się.- powiedziałam, a Ucker popatrzył na mnie jak na kosmitę, myśląc już za pewne nie wiadomo o czym. -Zresztą nie wiem, możesz pływać w ubraniach, jak wolisz.- dodałam, przy okazji wyjaśniając mu to małe nieporozumienie, ściągając swoje spodenki.
Kiedy ogarnął, o co mi chodzi, rozebrał się, pozostając jedynie w bokserkach. Ja ściągnęłam tylko spodenki i zostałam w majtkach i koszulce. Jako pierwsza wskoczyłam do basenu. Woda była niesamowita, taka w sam raz na upał, choć zimną ją nazwać nie można, po prostu idealna. Zaraz za mną wskoczył Ucker, a po chwili odnaleźliśmy się pod wodą, od razu znajdując także swoje usta. Pocałunek pod wodą to cudowna sprawa, szczerze nie wiedziałam, że tak się da. To była magia, ale niestety trwał krótko, bo inaczej byśmy się tam udusili. Kiedy się wynurzyliśmy, płynęliśmy do brzegu, a właściwie zostałam popchnięta w stronę ściany, a już po chwili byłam do niej przygwożdżona przez ciało ukochanego. Dosłownie miażdżył moje usta, całując mnie coraz bardziej agresywnie z językiem wewnątrz mojej buzi. Moja warga wciąż była przygryzana, co chwilami bolało. Jak zwykle w takich momentach czułam się tak błogo, dobrze i przestawałam kontaktować. Pewna część mnie bardzo pragnęła, by to zaszło jeszcze dalej, miałam wielką ochotę na coś więcej. Chciałam tego spróbować i ciężko mi było o tym nie myśleć w takich chwilach. Jakby tego było mało z jego ust usłyszałam ciche wyznanie:
-Dul, pragnę Cię...
-Ja Ciebie też, ja chcę... Chcę się z Tobą kochać.- wydukałam między pocałunkami, a namiętność wzbierała na sile.
-Skarbie...- spojrzał mi głęboko w oczy z uśmiechem, po czym odgarnął mokry kosmyk włosów z mojej twarzy, a ja skinęłam głową z entuzjazmem, ale jednocześnie z lekką niepewnością.
Wróciliśmy do namiętnych pocałunków. Mimo panicznego strachu byłam na niego tak napalona i zresztą z wzajemnością. Nie mogłam oddychać, przez to jak mocno przyciskał mnie do ścianki. Jednak udało mi się znaleźć na to sposób i oplątałam się nogami wokół jego bioder, co dawało mi większą swobodę ruchu i przestrzeń, choć jednocześnie bardziej mnie od niego uzależniało, bo teraz trzymał mnie tylko on i woda, wcześniej stałam na wąskim schodku. Cicho pojękiwałam wprost do jego ust przez samo podniecenie jak i przez fakt, że już przez materiał naszych majtek robił mi dobrze swoim już bardzo gotowym członkiem. Nie sądziłam, że to może być tak przyjemne, bo przecież niby jeszcze nic takiego nie robił, to działo się samo pod wpływem naszych ruchów i skurczy mięśni. Chłonęłam tą rozkosz wszystkimi zmysłami, ale nie było mi dane zaznać tego więcej...
-O kurwa...- powiedziałam z przerażeniem, widząc samochód moich rodziców, wjeżdżający do garażu i odepchnęłam delikatnie Uckera, a on też od razu ich zobaczył.
-I co teraz?- wpadł w panikę, ale po chwili się ogarnął. -Dobra, chodź, ubierzemy się i jakoś z tego wybrniemy.- odsunął się ode mnie, ściągając z siebie moje nogi, po czym podniósł mnie, bym od razu usiadła na brzegu.
Wykręciłam z wody moją koszulkę i założyłam spodenki. Nieważne, że za chwilę i tak miałam cały tyłek mokry, taki tam szczegół. Christopher oczywiście też się szybko ubrał, to znaczy zdążył tylko spodnie, zanim nie wpadła tu moja rozdarta siostrzyczka.
-Dula, Dula, Dula!- podbiegła do mnie i się na mnie rzuciła wielce stęskniona.
-Cześć, szogunie.- przywitałam ją buziakiem z uśmiechem, nawet za nią tęskniłam, ale to tylko przez to, co przeżyłam, nie mając z nimi kontaktu.
-O tu robisz? Tata mówił, że jak Cię zobaczy w pobliżu Dulce, to będziesz miał duże problemy...- zwróciła się do Uckera, patrząc na niego nieufnie.
-To już nieaktualne, a Ty nie podsłuchuj dorosłych.- powiedziałam, spoglądając na mojego chłopaka, którego zamiast upojnych chwil czekają takie mega trudne. -A teraz leć zapytać się, czy mamy pomóc Wam z walizkami.- rozkazałam, a ona pobiegła, chciałam po prostu zamienić słówko z Uckerem.
-Będzie jazda, nie powinno mnie tu w ogóle być.- stwierdził zdenerwowany.
-Przestań, damy radę. Przecież i tak muszą się o nas dowiedzieć.- uspokoiłam go i cmoknęłam słodko w kącik ust. -Tylko... Czy Ty?...- nie wiedziałam jak to ująć, ale na szczęście się domyślił.
-Spokojnie, już nic nie mam do twojego taty. Jest okej, przecież już wszystko wiem.- powiedział, co od razu bardzo mnie uspokoiło.
-To super, chodź.- złapałam go za rękę i ciągnęłam do domu.

Rodzice krzątali się po domu, nosząc swoje walizki, a my pokazaliśmy im się od razu, trzymając się za ręce. Oboje zwrócili na to uwagę i w ogóle nie kryli zaskoczenia obecnością Uckera w naszym domu. Puściłam go na chwilę i przytuliłam się do rodziców. Tak się o nich bałam i naprawdę tęskniłam. Aż się popłakałam, kiedy przez myśl mi przeszło, że mogłabym ich więcej nie zobaczyć.
-Kochanie, co się stało?- zapytał tata czułym głosem, patrząc w moje zaszklone oczy.
-Tak się o Was bałam, umierałam ze strachu, że moglibyście...- wydukałam, nawet nie chcąc tego kończyć, jejku nawet nie sądziłam, że tak emocjonalnie zareaguję na ich powrót.
-No już, skarbie, nie płacz. Wszystko jest w porządku.- "przejęła mnie" mama, tuląc bardzo czule. -Później Ci powiem, co ten twój genialny tatuś odpierdzielił...- dodała, patrząc na niego ze złością, a więc pewnie się posprzeczali.
-Może niech lepiej Dulce powie, co tu się odpierdziela...- wtrącił tata, wskazując na Christophera.
-Ależ oczywiście, i tak muszę Wam to powiedzieć. Im szybciej, tym lepiej.- stwierdziłam, łapiąc ponownie za rękę mojego chłopaka. -Ja i Christopher... Jesteśmy parą.- wyznałam, a on mnie objął.
-Poczekaj... Że co?- mojemu tatusiowi chyba na słuch padło...
-Jestem z Christopherem, kocham go.- powtórzyłam, uwypuklając pewne dość istotne elementy.
-Słyszałem, ale... Dulce, czy Tobie na mózg padło? On jest synem mojego wroga, a jakiś czas temu osobiście z zimną krwią mnie pobił.- wkurzył się, w ogóle nie patrząc, że Ucker stoi obok.
-Tato, proszę Cię... Przecież już jest okej, wszystko wyjaśnione i...- nie mogłam skończyć, bo wtrącił się Ucker.
-Staram się ograniczać kontakt z Brunem, nawet nie uważam go za ojca. Po tym jak Dul przedstawiła mi całą historię, zrozumiałem, kto jest zły i nie mam do pana żalu. Do był po prostu niekontrolowany wybuch...
-Właśnie... Nie potrafisz panować nad emocjami i chcesz spotkać się z moją córką... I ja mam się na to zgodzić?- wtrącił, co mocno zirytowało Uckera, czułam jak jego mięśnie ze złości się napinają.
-Nie musisz! Poinformowałam Was tylko o tym, że jestem zakochana, nie potrzebujemy waszego błogosławieństwa. Zresztą co Ty tam wiesz... Mam swój rozum i wiem, że mimo wybuchowego charakteru on mnie nie skrzywdzi. Mówcie, co chcecie, ale ja mu ufam.- postawiłam sprawę jasno, a rodzice patrzyli na mnie zszokowani.
-No dobrze... Widzę, że jesteś nim zauroczona, więc pozostaje nam czekać, aż Ci przejdzie i jedynie Was pilnować, żeby do niczego nie doszło.- spojrzałam na Uckera i miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, bo przecież gdyby nie oni, to za pewne teraz byśmy pieprzyli się w basenie.
-Mhm, jasne... Pilnuj mnie, bo przecież mam dziesięć lat. Dobrze, już nieważne... Co tak wcześnie wróciliście?- zapytałam, żeby zejść już z tematu mojego związku.
-Po prostu udało nam się uwinąć wcześniej.
-A jak tam badania?- jakoś nawet zapomniałam, że byli tam u lekarza.
-Dobrze, mamy spokój, bo wszystko jest w porządku. Dopiero jakby się coś działo, to musimy się zgłosić, a tak to luzik.- odpowiedziała mama z radosnym uśmiechem, nią aż tak nie wstrząsnęła moja wiadomość.
-To świetnie. A mózg jej wymienili?- haha, zawsze to mówię, kiedy moja siostra wraca od lekarza.
-Przestań, Dul...- skarcił mnie tata, spoglądając na mnie obrażonym wzrokiem. 


Hejo! Macie rozdzialik skarby, bo dawno nie było, chociaż z komentarzami słabiutko, no ale dobra xD
Przede wszystkim mam ważne ogłoszenie! To już postanowione. Po tym opowiadaniu moja kariera tutaj dobiega końca. To,  że jest słabo z frekwencją to jedno, ale przede wszystkim ja zwyczajnie nie mam na to czasu, energii i weny. Wypaliłam się jako "pisarz" i już naprawdę nic nie jestem w stanie napisać. To był piękny etap w moim życiu, kocham was bardzo i chciałabym to kontynuować, ale jest to niemożliwe po prostu, wybaczcie. Jeszcze się nie żegnam, do końca tego opka tu jestem, dodaję do końca i wgl. Jeśli chcecie, możecie w komentarzach do mnie pisać o czym chcecie, ja tu ciągle jestem :* Słabo czytacie to opowiadanie, ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem z niego cholernie dumna i według mnie jest moim najlepszym :) Do następnego :*