poniedziałek, 10 sierpnia 2015

2. "Chcę jej szczęścia"

Ucker:
Spędzałem właśnie cudowne chwile z narzeczoną. Leżeliśmy w łóżku po upojnej nocy, planując nasz ślub.
-Kochanie, a kogo weźmiemy za świadków?- zapytała Carmen.
-Nie wiem, ale myślę o Twoim bracie i tej Twojej koleżance.- niestety nikogo ciekawszego tutaj nie mamy, więc pozostają oni.
-Świetnie! Ach, nasz ślub będzie piękny.- rzuciła się na mnie i wycałowała.
Przyznam, że czasami całując ją, myślę o Duli. Zupełnie jakbym to ją całował, ją przytulał, z nią się kochał, z nią planował ślub... Jednak zawsze w pewnym momencie ogarnia mnie ta szara rzeczywistość. Dociera do mnie, że jestem z Carmen, a z Dulce nie widziałem się od czterech lat i jestem od niej tak daleko. Szczerze mówiąc, tęsknię za nią. Mam nadzieję, że po ślubie będę naprawdę szczęśliwy z Carmen i całkiem wymażę Dulę z pamięci. Póki co trzeba ten ślub wziąć i w ogóle zorganizować. To już w sobotę.

Dulce:
Po południu Rodrigo odebrał Mię z przedszkola, podczas gdy ja gotowałam obiad. W głębi duszy cieszyłam się z wyjścia na basen z rodziną, ale miałam złe przeczucia. Wiedziałam, że może się to skończyć kłótnią z córką, albo z Anahi. Postanowiłam jednak, że nie doprowadzę do żadnej ostrej wymiany zdań. Akurat nałożyłam obiad, kiedy przyszli.
-Mamo! Co na obiad?- krzyczała Mia od progu.
-Kurczak, ziemniaki i mizeria.- odpowiedziałam, kiedy byli już w kuchni.
-Oo, moje ulubione.- powiedziała, przytulając się do mnie.
-Umyjcie ręce i chodźcie.
-Dobrze, kochanie.- powiedział Rodrigo, składając na moich ustach delikatny pocałunek.
Przy obiedzie wyjątkowo dużo rozmawialiśmy. Mii oczywiście buzia się nie zamykała. Bywają dni, takie jak ten, że uwielbiam jej gadanie i mogłabym tego słuchać bez końca.
-A mamo... A kiedy jedziemy na basen?- zapytała Mia z uśmiechem.
-Zaraz po obiedzie, napiszę jeszcze tylko do cioci Any.- odpowiedziałam, biorąc do ręki telefon, by napisać smsa do kuzynki.
Nie minęło dużo czasu, a byliśmy już na basenie. Mia jak zwykle latała jak szalona, a ja musiałam tylko ciągle krzyczeć, żeby uważała, bo się poślizgnie. W takich momentach zazdroszczę Anahi, bo Lupita szła z nią grzecznie, powoli za rękę. Udaliśmy się najpierw do brodzika z małą zjeżdżalnią, na której dziewczynki się bawiły. Ja i Any usiadłyśmy sobie w wodzie przy ścianie, Rodrigo w tym czasie był na basenie sportowym, gdzie my nie chciałyśmy iść, tym bardziej z dziećmi.
-Ehh... W końcu chwila spokoju.- westchnęłam, kładąc się w wodzie, bo przecież w brodziku dzieci pilnować tak nie musiałyśmy.
-Mhm, cudownie tak leżeć i patrzeć jak nasze córeczki się bawią.- dodała Anahi z uśmiechem.
-Pamiętasz? Kiedyś marzyłyśmy, żeby mieć dzieci w tym samym wieku, żeby się razem bawiły.
-Tak, to były piękne marzenia. Wtedy wszystko wydawało się takie proste, prawda?
-No, to fakt.
-Nie zrozum mnie źle, ale zauważyłam, że naprawdę się starasz dla Mii.- moja kochana kuzynka jak zwykle taka spostrzegawcza.
-Tak, kocham ją i chcę jej szczęścia. Naprawdę bym chciała być dobrą matką, ale wspomnienie Uckera to rujnuje. W dodatku świadomość, że moje życie to jedno wielkie kłamstwo...
-Rozumiem Cię, Dul. Weź jednak pod uwagę to, że Ty masz chociaż Rodriga, a Mia w ten sposób ma ojca. Ja jestem z Lupitą zupełnie sama, ona nawet nie zna swojego ojca.
-Tylko, że ja oszukuję własną córkę... I Rodriga zresztą też, bo wierzy, że Mia jest dzieckiem Carlosa. Wiesz jak ja się czuję? Nie wiesz, Any, Ty zawsze postępujesz właściwie, a ja jestem wręcz mistrzynią od popełniania błędów.
-Z tym się zgodzę.- zaśmiała się, chlapiąc mi wodą w twarz.
-Ej!!- oddałam jej, chlapiąc jeszcze mocniej. -Kocham Cię, Anyś. Proszę, nie kłóćmy się już.- powiedziałam czułym, słodkim głosem.
-Ja Ciebie też, Duluś. Dobrze, od dziś się nie kłócimy, tylko wspieramy się nawzajem.- odpowiedziała, przytulając mnie.
-Idziemy na zjeżdżalnie?- zapytałam, wstając.
-Tą?- zdziwiła się Any, wskazując na malutką zjeżdżalnie, na której bawiły się nasze dzieci.
-Nie, kretynko, na tamtą.- odpowiedziałam, pokazując na dużą zjeżdżalnie zamkniętą.
-A dzieci?
-No jak to? Będziemy zjeżdżać z nimi. Chodź!- pociągnęłam ją za rękę, śmiejąc się. -Mia, Lupita, idziemy na dużą zjeżdżalnie!- zawołałam dziewczynki, a one od razu przybiegły.
-Tamtą?- zapytała Mia, a jej oczy aż się świeciły z radości.
-Mhm. Chcecie?- to pytanie było w zasadzie zbędne, bo wiedziałam, co mój mały urwis powie.
-Jasne!- krzyknęła Mia.
-Boję się.- powiedziała w tym samym czasie cicho Lupita.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Abrakadabra, czary mary pojawił się rozdział mały, hahah odwala mi :D Widzisz Monisiu nie dość, że masz rozdział, to jeszcze z rymowanką xD Jak ja lubię te nasze układy :*

3 komentarze:

  1. Jak ja się ciesze że Ucker nadal pamięta o Dulce był by wspaniałym ojcem dla Mii. Niech nie bierze ślubu z tą Carmen wgl dlaczego on uprawia z nią seks ?. Nie zgadzam się na to. !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Co to to nie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. Co do Dulce i Ann cieszę się pogodziły się i naprawiają swoją przyjaźń no ale kurcze obydwie powinny powiedzieć swoim dzieciom prawdę. Rodriga to mam gdzieś niech on sobie cierpi i wgl ale ON NIE JEST OJCEM MII ona ma LEPSZEGO, PRZYSTOJNIEJSZEGO TATUSIA !!!!!!!!!!!!. Więc oczywiście ma go poznać !!!!!!!!!. Oby kolejny był tak szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Cieszę się, że Dulce i Any pogodziły się i fajnie spędzają ze sobą i swoimi córkami czas. Czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Dulka jest głupia, dlaczego ona nie powie Mii prawdy ? No i Rodrigo w sumie też na nią zasługuje mimo iż go nie cierpię. Ona myśli tylko o sobie i o tym, żeby było jej wygodniej. Nie umie się podnieść po porażce i iść dalej. A Ucker? Jakim prawem on w ogóle kocha się z jaką kolwiek inną kobietą niż Dula. No i dlaczego, on w ogóle planuje ślub z jakąs lampucerą haha. Vondasy na zawsze a nie jakaś szczurowata. Apfff. I Dula niech już spotka mojego ukochanego misia Uckerka. W ogole to fajnie ze on jeszcze o niej mysli. Ehh dobra szybko kolejny chce! :D

    OdpowiedzUsuń