piątek, 26 czerwca 2015

12. Teraz jesteś mój"

-Co to za miejsce?- zapytał Ucker, rozglądając się po okolicy. Nie było tu nic poza niewielkim, drewnianym domkiem i drzewami.
-To klub mojego kolegi z poprzedniej pracy. Kiedyś ciągle tu bywałam, ale tak dawno już tu nie byłam.- odpowiedziałam, idąc z chłopakiem za rękę w stronę drzwi.
-Mhm, okej.- mruknął, całując mnie delikatnie w policzek.

W środku jak zwykle nie było dużo ludzi. Prawie wszystkich kojarzę, bo jest to rodzina, albo przyjaciele Jose- właściciela. No nie jest to zbyt popularne miejsce. Wszyscy ucieszyli się na mój widok, ale najbardziej Jose. Podszedł i się przywitał, obejmując mnie. Ucker zmierzył go groźnym wzrokiem. Czyżby zazdrość?
-Dawno Cię tu nie było.- stwierdził Jose.
-Tak, bo zmieniłam pracę i nie bardzo mam czas.- wytłumaczyłam.
-A gdzie pracujesz?
-Jestem sekretarką w firmie Christophera.- wskazałam ręką na Uckera.
-Jose, stary przyjaciel Duli.- powiedział, podając mu rękę.
-Christopher, jej chłopak.- wow, w końcu się do mnie gdzieś przyznał, w znaczący sposób podkreślając ostatnie słowo. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Tworzycie bardzo ładną parę. Napijecie się czegoś?
-Ja prowadzę.- odpowiedział od razu Ucker.
-A ja nie lubię, wiesz przecież.- powiedziałam, krzywiąc się.
-To dzisiaj polubisz.- powiedział stanowczo Christopher, obejmując mnie i składając słodki pocałunek w kąciku moich ust. -Macie jakieś dobre wina?- zwrócił się do Jose.
-Jasne, bardzo duży wybór.- odpowiedział z uśmiechem.
Poszliśmy za nim do baru.
-Ucker, Ty chyba nie myślisz, że będę sama piła wino?...
-No dobra, pomogę Ci troszkę.
Wybrał najdroższe czerwone wino w ładnej, ozdobnej butelce i usiedliśmy przy stoliku w rogu. Nalał nam wina do kieliszków.
-Twoje zdrowie, kochanie.- powiedział i upił łyk wina. -Pij.- polecił z czarującym uśmiechem.
Napiłam się i muszę przyznać, że było bardzo dobre. Słodkie i musujące.
-Widzę, że Ci smakuje.
-Mhm, pyszne.- przyznałam, patrząc mu w oczy.
-To masz więcej.- dolał mi znowu do pełna.
-Czy Ty próbujesz mnie upić?- zapytałam, smyrając go nogą pod stołem.
-Nie. A czy Ty próbujesz mnie uwieść?
-Może.- odpowiedziałam ponętnie.
-To co może mała gra? Kto pierwszy: Ja Cię upiję, czy Ty mnie uwiedziesz.- o kurde... Trochę niebezpieczna ta gra. Co jeśli mi się to uda i...? A jak on wygra i mnie upije? Różne rzeczy mogą się wtedy dziać, a ja nie będę tego świadoma. Ale nie zamierzam zrezygnować, a jedynie ustalę zasady.
-Ok.- powiedziałam z udawaną pewnością siebie. -Ale jak wygram, to robię, co chcę, a Ty nie masz nic do gadania.- trochę dziwna ta zasada, jak na taką wygraną, no ale cóż... bez skojarzeń.
-A jeśli ja wygram?- zapytał rozbawiony.
-To musisz mnie pilnować do rana, żeby nic mi się nie stało.- o ile sam mi czegoś nie zrobi.
-Ale mi to wygrana... Ty masz lepszą nagrodę. Zresztą myślisz, że bym zostawił Cię samą w takim stanie?- no nie powiedziałabym, że mam lepszą nagrodę. W sumie to boję się i swojej i jego nagrody, bo różnie się to może skończyć.
-Nie mam co do tego pewności.
-Oj Duluś, Duluś... Nie gadaj już, tylko chodź potańczyć.
-No okej. To przerwa w grze?
-Nie skarbie, w tej grze nie ma pauzy.- o cholera.
Wstał, pociągnął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet tańczyć. Wygłupialiśmy się przy szybkich, dyskotekowych piosenkach. W życiu bym nie pomyślała, że Ucker tak świetnie tańczy. Zupełnie się wyluzował i wcale nie przypominał mojego nudnego, ponurego szefa. Postanowiłam się trochę postarać o wygraną i zaczęłam seksownie kręcić biodrami, delikatnie się o niego ocierając. Uśmiechnął się wyzywająco, mówiąc:
-Nie szalej tak, bo się zmęczysz i będziesz musiała się napić, a wody niestety nie ma.- powiedział drwiącym głosem. To nie fair, on ma przewagę! Ja muszę coś pić, a on może się opanować. Zresztą... Nie jestem na tyle seksowna, jak picie niezbędne.
-Oszukujesz!- krzyknęłam, nadeptując mu mocno na nogę.
-Nieprawda, ja po prostu dopełniam zasady.- powiedział, obejmując mnie i całując soczyście.
-One mi się nie podobają, bo masz przewagę.
-Bo Ty masz lepszą nagrodę. I w ogóle łatwiej jest uwieść chłopaka, który ma na Ciebie ochotę, niż upić dziewczynę, która nie lubi alkoholu.- no tak, te argumenty były słuszne.
-Lepszą nagrodę? Nieprawda. Wyjdzie na to samo, bo jak Ty wygrasz, to będziesz miał mnie bezbronną i zrobisz ze mną, co będziesz chciał. Ja tak nie mogę.
-Możesz, pozwolę Ci mnie związać.
Ucker leżący na łóżku z rękami i nogami przywiązanymi do ramy, a obok niego siedzę ja, upajając się tym pięknym widokiem. On czeka i błaga, żebym już coś robiła, dotykała go... Mimo to nie kończę tych słodkich tortur, a jedynie rozbieram się do naga i siadam mu na brzuchu. Zaczynam bardzo powolnymi, ponętnymi ruchami zsuwać się niżej, a on już jęczy. Wreszcie trafiam na właściwe miejsce...
-Dulce!!- usłyszałam jego głos, którym wyrwał mnie z cudownych, bardzo erotycznych myśli o nim.
-Co jest?- zapytałam zmieszana, a na moich policzkach znów pojawił się rumieniec. Czułam coś dziwnego. Zapewne było to pożądanie, ale poczułam to po raz pierwszy i nie było to tak oczywiste.
-Znów się zamyśliłas?- zapytał, przyciągając mnie do siebie.
-Powiedzmy.- odpowiedziałam zawstydzona, zupełnie jakby potrafił czytać w moich myślach.
-Chciałbym wiedzieć, o czym tak intensywnie myślałaś.
-Nie powiem Ci.- wytknęłam mu język.
-Jeszcze zobaczymy.- powiedział pewnym głosem. -A teraz skończ już to gadanie, wracaj na ziemię i tańcz ze mną.- objął mnie mocno w talii, tak że przylegałam do niego całym ciałem i zaczęliśmy tańczyć do wolnej, romantycznej piosenki. Zawiesiłam mu ręce na szyję, wtulając się w niego i wdychając jego cudowny męski zapach.
-Mógłbym tak spędzić całe życie.- wyszeptał mi słodko do ucha.
-Ja też.- odpowiedziałam, muskając nosem jego szyję.
-Ale niestety gra woła, kochanie.- liczyłam, że zapomni i odpuści. No cóż... Chyba wolę dać się upić. Ufam mu i chyba nie zrobi niczego bez mojej wiedzy i zgody.
-Wiem. Do końca piosenki.
-Okej, to już końcówka.
Rzeczywiście piosenka szybko się skończyła, a tuż po niej usiedliśmy na swoje miejsca. Napiłam się wina. On znów mi dolał. Czy on próbuje ze mnie zrobić głupią? Myśli, że nie ogarnę, że co chwilę dolewa i tak naprawdę wypiłam już sporo?... Na początku miałam go pod kontrolą. Później jednak zagadaliśmy się i piłam coraz więcej, a on dolewał, i dolewał... Zaczęło mi się lekko kręcić w głowie, ale jeszcze kontaktowałam i dokładnie pamiętam nasze dziwne rozmowy:
-Co Ty sobie tak wcześniej wyobrażałaś?- zapytał z pociągającym uśmiechem.
-Ciebie, nas...- odpowiedziałam trochę niewyraźnie, jak to osoby pijane.
-No... I co dalej?- celowo się tak wypytywał, bo doskonale wiedział, że w tym stanie mu wszystko wyśpiewam.
-Byliśmy nadzy i...- zachichotałam. -Przywiązałam Cię do łóżka. I my...- nawet pijana tego nie dokończyłam, ale przecież on od razu wiedział, o co chodzi.
-Uuu, jaka wyobraźnia. A może to marzenia, co?
-Być może. A co? Chcesz się przekonać?- zapytałam i wstałam, ponętnie siadając mu na kolana.
-No jasne, ale nie tu. Chodźmy gdzieś.- powiedział i wstał. Wyszliśmy z klubu za rękę. Wsiedliśmy w samochód i gdzieś ruszyliśmy. W końcu trafiliśmy do jakiegoś hotelu, gdzie Ucker wynajął apartament. Otworzył drzwi, zapalił światło, po czym zamknął drzwi na klucz.
-Teraz jesteś mój.- powiedziałam, wskakując na niego, tak że musiał mnie trzymać za uda. Wpiłam się w jego usta. -Kochaj się ze mną.- wyszeptałam, by już po chwili zacząć mały, ale całkiem pikantny striptiz.
______________________
Jeszcze nie doszłam do siebie po zakończeniu roku szkolnego i mam nadal łzy w oczach, ale o Was pamiętałam, żeby dodać rozdział ;-) Tak więc życzę udanych wakacji i zazdroszczę tym, którzy po nich wracają do tej samej szkoły... Następny rozdział dodam chyba dopiero 3 lipca. A co? Ja będę żyć w niepewności, czy przyjmą mnie do szkoły, to Wy tak samo co do rozdziału :P Sprawiedliwość musi być xD Jejku, piszę od rzeczy, haha :D

sobota, 20 czerwca 2015

11. "Chcę Cię chronić"

Podniosłam się z kanapy i ze łzami w oczach stanęłam przed Uckerem.
-Jak to?- zapytałam, patrząc mu w oczy. -Zrywasz ze mną?
-Nie, nie, nie... Źle się wyraziłem. Jesteśmy razem, ale nieoficjalnie.- mówił spokojnie, pocierając dłońmi moje ramiona.
-Ja już nic nie rozumiem.
-Posłuchaj. Jesteśmy razem, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. W firmie jesteśmy sobie obcy, dobrze?
-Dlaczego?- zapytałam zawiedziona.
-Bo tak chcę.
-To nie jest odpowiedź.
-Kochanie, proszę zrozum...
-Mówisz do mnie "kochanie", a nie chcesz się do mnie nawet przyznać... Nie no, miło.
-To nie tak.
-A jak? Ucker, do cholery, nie owijaj w bawełnę, tylko powiedz wprost, że się mnie wstydzisz.
-Nie, ja... Chcę Cię chronić.- na siłę próbował mnie objąć, ale ciągle się wyrywałam.
-Chronić?!
-Tak, przed wrednymi plotkami, pytaniami z każdej strony itd. Po co tak trąbić o tym, że jesteśmy razem? To by tylko wszystko zepsuło, uwierz mi. Wierzysz?
-Teoretycznie wierzę, ale nadal nie wiem, skąd ta afera o malinkę.
-Dul...- westchnął głośno -Jestem osobą publiczną, to nie wypada.
-No dobrze, przepraszam.- powiedziałam skruszona, spuszczając głowę.
-No już, chodź tu.- objął mnie i przytulił bardzo mocno, z uczuciem.
-Jedźmy już lepiej do pracy.- powiedziałam, odrywając się od niego po kilku minutach.
-Dobrze, chodź.- złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu.
Po drodze w samochodzie panowała cisza. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowę, on zresztą chyba też nie. W głowie wciąż miałam poranne wydarzenia. Kolejna dziwna sytuacja z Uckerem... Coraz bardziej mam wrażenie, że coś jest nie tak. To wszystko jest podejrzane, ale jestem w stanie mu zaufać, bo nie ma sensu doszukiwać się niewiadomo czego.
-Co tak milczysz?- zapytał już przy końcu drogi.
-Tak jakoś. A Ty?
-Zastanawiam się...
-Nad czym?
-Co będziemy robić dziś wieczorem. Bo wiesz, ja to bym poszedł gdzieś na dobrą kolację i w ogóle.- mówił, smyrając mnie po kolanie.
On na pewno nie miał na myśli jedynie kolacji, a ja nie jestem jeszcze gotowa, żeby iść z nim do łóżka. Zresztą nie chcę. No błagam... Po dwóch dniach bycia razem? O nie... Ale jak mam się wykręcić?
-Wiesz co? Ja to bym sobie najchętniej poszła na jakąś imprezę.- to jest myśl! Uniknę zbliżenia i przy okazji trochę rozruszam mojego chłopaka.
-No okej, jak sobie życzysz, skarbie.- uff, zgodził się.
-Nawet już wiem gdzie pójdziemy.
-Ale żeby nie było tam zbyt dużo ludzi.
-Dobrze, spokojnie. Teraz Ty mi zaufaj.
-Ufam.- odpowiedział, zaskakując mnie słodkim pocałunkiem, bo akurat staliśmy na światłach.
-Ej, jedź!- krzyknęłam, odrywając się od niego, kiedy na zielonym świetle zaczęli na nas trąbić jak idioci.
-Później skończymy to, co zaczęliśmy.- powiedział słodkim i miękkim głosem, wciskając padał gazu.
W szybkim tempie dotarliśmy do firmy. Mój świetny humor sprzed kilku minut zniknął, kiedy uświadomiłam sobie, że tutaj musimy udawać obcych sobie ludzi. Zanim wysiedliśmy, pocałowaliśmy się raz jeszcze i na tym koniec wszelkich czułości na ten ranek. Weszliśmy do budynku osobno. On poszedł od razu do swojego gabinetu, ja na swoje stanowisko.
Dzień jak zwykle okropnie mi się dłużył. Była 19:30, kiedy skończyłam wszystko i poszłam do gabinetu szefa zanieść mu stos papierków. Swoją drogą... Jak on się w tym odnajduje?
-Wszystko skończyłam, masz.- weszłam i położyłam mu wszystko na biurku. -O której jedziemy?- zapytałam, zamykając za sobą drzwi.
-Zaraz, tylko to ogarnę. Poczekasz tu?- odpowiedział, podchodząc i czule całując mnie w policzek.
-Jasne. Siadam i nie przeszkadzam.- powiedziałam, siadając na dużą, skórzaną kanapę.
-Grzeczna dziewczynka.- zaśmiał się, całując mnie w czoło.
Minęło prawie pół godziny zanim wyszliśmy. Ale wreszcie nam się to udało i udaliśmy się od razu do jego samochodu. Ja miałam robić za nawigację. Mówiłam mu co chwilę, gdzie ma skręcić i w ogóle. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce.
____________________________

Masz Moniczko, marudo Ty moja kochana :* Wiem, że przyznawanie się do tego publicznie, nie jest zbyt dobrym pomysłem, ale kończę już pisać to opowiadanie, bądźcie ze mnie dumne ;) No to do następnego <3

środa, 17 czerwca 2015

10. "Niewinny ślad"

Obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Wstałam z łóżka szybko jak nigdy. Po prostu tak bardzo chciałam się już spotkać z Uckerem. Robiąc makijaż w łazience, usłyszałam dźwięk smsa. Wiadomo kto do mnie napisał:
-Dzień dobry :* Bądź gotowa, zaraz po Ciebie będę.
-Po co? Przecież mogę sama...
-To nie podlega dyskusji, otwórz mi.- i w tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Na szczęście wyglądałam już w miarę przyzwoicie, poza rozczochranymi włosami. Przeczesałam je palcami w drodze do drzwi. Otworzyłam, stał tam oczywiście on, mój chłopak.
-Cześć.- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-O nie... Tak się witać nie będziemy.- przyciągnął mnie do siebie i pocałował bardzo czule i namiętnie. -Stęskniłem się, wiesz?- wyszeptał mi do ucha.
-Ja też. Wejdź, muszę się jeszcze ogarnąć.- zaprosiłam go do środka, zamykając za nim drzwi. -Zjesz coś?
-Ciebie.- odpowiedział, znów mnie przytulając.
-To nie wchodzi w grę, kochany.- cmoknęłam go w policzek i zniknęłam w łazience.
Po chwili wróciłam, bo byłam tylko po szczotkę do włosów. Stanęłam przed lusterkiem i zaczęłam czesać włosy. Ucker stał za mną i mi się przyglądał. Zmierzał mnie wzrokiem z góry do dołu. Chyba zapomniał, że przede mną jest lusterko i wszystko widzę. A sposób w jaki na mnie patrzył, był dość nietypowy, ale podobał mi się. Patrzył na mnie... Z pożądaniem, bo chyba tak to się nazywa. Przypomniały mi się słowa Anahi "Rób to, na co masz ochotę". Tak, mam ochotę rzucić się na niego. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, to silniejsze ode mnie. Jego namiętny wzrok, moja niewinność...
-Czemu przestałaś się czesać?- wyrwał mnie z zamyślenia.
-Co? Aa, zamyśliłam się.- wróciłam do czesania niesfornych włosów.
-Rumienisz się. O czym Ty tak myślałaś?- zaśmiał się. O kurde, aż tak niedyskretnie myślałam o nieodpowiednich
rzeczach.
-O Tobie. Ucker ja... Chciałabym się na Ciebie rzucić.- po moich słowach on wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
-Więc zrób to.- odpowiedział, powstrzymując śmiech.
-Nie, bo się ze mnie śmiejesz.- udawałam obrażoną.
-Dobra, już nie będę. Zrób to, co chciałaś.
-Na pewno?
-No tak, proszę bardzo. Wiesz... Nie będę Cię ograniczać.
-Okej. A czy coś strasznego się stanie, jeśli spóźnimy się do pracy?
-Eh, no wiesz... Sam siebie nie zwolnię.
-No tak.
-To co robimy?- pytał o to celowo, prawda? Miał coś konkretnego na myśli?
-Możemy... Spełnić moje pragnienie?
-Rób, co chcesz. Możesz mnie nawet zgwałcić.- powiedział, patrząc na mnie ponętnym wzrokiem.
-Chciałbyś...- szłam powoli w stronę kanapy, pchając go delikatnie dwoma rękami.
Upadł na kanapę, a ja na niego. Przyciągnął mnie do siebie i opadłam wprost na jego usta. Zatraciliśmy się w cudownym, bardzo namiętnym pocałunku. W tej chwili wszelkie granice nie istniały. Jego ręce ześlizgiwały się coraz niżej wzdłuż mojego kręgosłupa aż na tyłek. Tam zaczął mnie czule głaskać, to było strasznie przyjemne. Nagle  mnie uszczypnął w lewy pośladek. Niezbyt mocno, ale automatycznie aż podskoczyłam, odrywając się od jego ust i pisknęłam.
-Głupku!- krzyknęłam na niego, pociągając dość mocno zębami za jego dolną wargę.
-Ał, to boli!- krzyknął, dając mi lekkiego klapsa w tyłek.
-Sam zacząłeś.
-Czyżby?...- zapytał, obracając mnie tak, że teraz on był na górze.
-Mhm. Pierwszy mnie uszczypnąłeś.
-Później Ty mnie ugryzłaś.
-A Ty mnie klepnąłeś, więc teraz moja kolej.- powiedziałam i wpiłam się w jego szyję, zostawiając na niej różową malinkę.
-Oszalałaś?!- wykrzyknął, podnosząc się i wstając. Zdezorientowana zostałam sama na kanapie.
-O co Ci chodzi? To tylko niewinny ślad moich ust.
-Który będzie bardzo widać. Kurwa mać, Dul myśl czasami!- był na mnie zły, bardzo zły. A było tak pięknie i słodko... Cholera.
-Przepraszam. Myślałam, że nie ma nic złego w malince, zrobionej przez dziewczynę.
-Nie jesteś moją dziewczyną.- i teraz już całkiem nic z tego nie rozumiem. Zerwał ze mną, czy jak?
_________________

No dobrze jest już ten rozdział ;-) Mam nadzieję, że się podoba, a następny... kiedyś tam na pewno xD

piątek, 12 czerwca 2015

9. "Daj buziaka"

Po cudownym pocałunku szliśmy za rękę po parku. Byłam szczęśliwa u jego boku. Na jego twarzy także widniał szeroki, słodki uśmiech. Jednak ciągle się rozglądał, jakby bał się, że ktoś go śledzi.
-Co jest?- zapytałam, spoglądając na niego.
-A co ma być?
-Czemu się tak dziwnie rozglądasz?
-Po prostu podziwiam krajobraz.- odpowiedział z delikatnym uśmiechem.
-Aha, okej. Usiądziemy?- wskazałam na ławkę.
Usiedliśmy blisko siebie, a on mnie objął.
-Wiesz co? Ja się chyba w Tobie zakochałem.- powiedział, muskając nosem mój policzek i szyję.
-Serio?- to wszystko było dla mnie jak sen.
-Tak, naprawdę. Odkąd się pojawiłaś, mój świat nabrał barw.
-Widzę. Jesteś nawet weselszy, a na początku byłeś drętwym, nadętym nudziarzem.
-Fajnie mnie spostrzegasz...
-Nie, nie, nie... Taki wydawałeś mi się na początku, ale już wiem, jaki jesteś naprawdę.
-A skąd wiesz, że to prawdziwy ja?- to pytanie było dość nietypowe.
-Czuję to. Wiem, że byś mnie nie okłamał, bo jesteś dobry.
-Tak, właśnie.- odpowiedział po chwili głębokiego zastanowienia. -Chodźmy już, masz strasznie zimne ręce.- powiedział, wstając.
-Myślałam, że dłużej sobie posiedzimy.- nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać.
-Nie, teraz muszę jeszcze coś załatwić. Ale obiecuję, że weekend spędzimy razem.
-Dobrze.- zgodziłam się z delikatnym, lekko wymuszonym uśmiechem i też wstałam.
-Chodź, odwiozę Cię.- złapał mnie znów za rękę.
-Nie trzeba. Przejdę się, mam blisko.
-Na pewno?
-Mhm.
-To daj buziaka, bo musimy iść w różne strony.- według jego życzenia pocałowałam go, ale nie był to jakiś bardzo namiętny pocałunek. -Pa.- powiedział po pożegnalnym buziaku.
-Papa, do jutra.- odpowiedziałam i poszłam w swoją stronę.
Droga do domu minęła mi szybko w rozmyślaniu nad tym, co się dzieje. Jak to możliwe, że jestem z facetem, którego znam kilka dni? W dodatku to mój szef. I mam wrażenie, że łączy nas coś wielkiego, jakbym znała go od dawna. Powiedział, że się we mnie zakochał. Eh... To było słodkie. Nie chciałam mówić mu wprost, bo niezbyt mi wychodzi okazywanie uczuć, ale ja też się w nim zakochałam. To co do niego czuję, jest czymś bardzo silnym, a zarazem bardzo kruchym. I to jego dziwne zachowanie... W niektórych momentach mam wrażenie, że jest on jedną wielką tajemnicą. Stanowi dla mnie zagadkę, której na dzień dzisiejszy nie potrafię rozwiązać.
Kiedy wróciłam do domu, Anahi jeszcze tam nie było. Poszłam się więc wykąpać. Nie zajęło mi to aż tak dużo czasu, ale zdążyła wrócić Any.
-Jak Ci dzień minął? Sądząc po Twojej minie, bardzo dobrze.- zapytała żywo.
-Tak, świetnie. Jestem z Uckerem.- powiedziałam, ciesząc się jak dziecko.
-Z szefem, tak?
-Tak, właśnie z nim. Rano mnie o to zapytał, dał czas do namysłu, a później się zgodziłam. Chciałam najpierw pogadać z Tobą, ale nie wytrzymałam dłużej.
-To Twój pierwszy chłopak, prawda?
-Mhm, dlatego na początku się bałam. Ale trudno... Co będzie, to będzie.
-Ale nie zapominaj o gumkach.- zaśmiała się.
-Jakich gumkach?
-O matko, Dul... Aż taka jesteś niedoświadczona? Prezerwatywy, zabezpieczenia... Teraz ogarniasz??
-Any!!- krzyknęłam na nią rozdrażniona i zawstydzona jednocześnie. -No co? Tak na wszelki wypadek powinnaś nosić je w torebce.
-Nie!! Anahi, daj spokój.
-Wolisz bez?...
-Wariatka!! Co w Ciebie wstąpiło? Skończ ten temat zboczeńcu.- uderzyłam ją w głowę poduszką.
-Dobra, dobra. Ale jak coś to masz mi wszystko opowiedzieć.
-Nic nie będzie, to za wcześnie. A wątpię, żeby ten związek przetrwał dłużej, bo jesteśmy z różnych światów i do siebie nie pasujemy. Tak więc raczej się nie doczekasz opowieści +18.- wystawiłam jej język.
-Dlaczego od razu zakładasz, że to się nie uda?
-Nie wiem, po prostu tak czuję. To nie ma szans na przetrwanie, za bardzo się różnimy.
-Kochasz go?
-Kocham to chyba za dużo powiedziane. Podoba mi się, dobrze się przy nim czuję. Być może się zakochałam, ale jeszcze nie czas na tak głębokie wyznania miłości. W zasadzie to sama nie wiem, co czuję. Muszę to wszystko przemyśleć, poukładać.
-Musisz się określić, bo faceci nie lubią niezdecydowanych kobiet i szybko się nudzą.
-Serio?
-Tak, zaufaj mi, jestem ekspertką, jeśli chodzi o mężczyzn.
-To co ja mam robić? Any pomóż mi, ja chcę, żeby to się udało.
-Oj Dulce... Bądź po prostu sobą. Rób to, na co masz ochotę bez strachu i wątpliwości. On musi wiedzieć, czego chcesz.
-A teraz mówisz o czym, bo nie bardzo rozumiem?
-O wszystkim, ogólnie o związku.
-Ja tak nie potrafię.
-No dobra to chociaż gadaj z nim dużo, żebyście nie stracili kontaktu.- eh... Any trochę się wymądrza, ale w sumie pomaga mi, więc można jej to wybaczyć.
-Staram się, gadamy naprawdę dużo, prawie o wszystkim.
-Myślę, że Wam się uda, trzymam kciuki.
-Chcę, żeby się udało. Dziękuję, a teraz wybacz kochana, idę spać.- powiedziałam i poszłam.
Położyłam się do łóżka i nagle usłyszałam dźwięk smsa. Wzięłam do ręki telefon. Wiadomość od numeru, którego nie znam:
-Dobranoc kochanie <3 Ucker.
-Skąd masz mój numer?
-Mam swoje źródła, skarbie :*
-Heh, okej. No więc dobranoc <3
-Kolorowych snów :*
-Będę śniła o Tobie <3
-A ja o Tobie.
-Nie pisz już, bo chcę spać :P
-No dobrze ;) Nie odpisuj.
To było słodkie, bardzo słodkie. No teraz mogę spokojnie zasnąć, prawie utulona do snu.
____________________

No i jest, ostatkiem sił, ale dodaję :* Po takim czasie xD Tydzień prawie nie było ;) Tak cuuudowny dzień trzeba zakończyć rozdziałem :D Do następnego <3 

sobota, 6 czerwca 2015

8. "O nas"

Kolacja przebiegała w bardzo miłej atmosferze. Siedzieliśmy i gadaliśmy na różne tematy, większość to mało znaczące błahostki, choć nie wszystkie. W pewnym momencie weszliśmy na sprawy całkiem prywatne.
-Mieszkasz sama?- zapytał zaciekawiony.
-Nie, od jakiegoś czasu mam współlokatorkę. A Ty?
-Ja...- i nagle się zaciął z niewytłumaczalnego powodu.
-Ty?...- ponaglałam go zaintrygowana.
-Tak, mieszkam sam.- odpowiedział w końcu.
-Czemu tak długo myślałeś, zanim odpowiedziałeś? Czy to było trudne pytanie?
-Nie, po prostu wiesz... Mam sto myśli na minutę i nie mogłem się skupić, żeby odpowiedzieć.
-Aha, okej.- nadal wydawało mi się to dziwne, ale wolałam już nie wypytywać. -A Twoi rodzice gdzie mieszkają?- zapytałam, żeby podtrzymać rozmowę.
-Na przedmieściach Meksyku. Nie mam z nimi dobrego kontaktu.- odpowiedział, smutniejąc.
-Czemu? Nie odwiedzasz ich?
-Nie, oni widzą tylko mojego brata. Ja nie jestem im potrzebny.
-Na pewno tak nie jest.- próbowałam go pocieszyć.
-Owszem, jest. Nie raz to od nich usłyszałem.
-W takim razie współczuję rodziców.
-A jacy są Twoi?- zapytał niby na luzie, ale widziałam, że rozmowa o rodzicach nie była dla niego łatwa.
-To bardzo skomplikowane.- odpowiedziałam, biorąc głęboki wdech, byłam przygotowana na sporą porcję pytań.
-Gdzie mieszkają?
-W Hiszpanii.
-A Ty jesteś tu sama? Dlaczego?
-Eh... No bo ojciec pił i  miałam dość atmosfery w domu. Wyżywał się na nas.
-A mama?
-Mama zawsze się go bała. Bił ją i w ogóle, a ona nie potrafiła mu się przeciwstawić. Nie raz ją namawiałam na wyjazd, ale nie chciała. Nie obchodziło ją to, że muszę na to patrzeć, dorastać w takiej rodzinie. Nie wytrzymałam i jak tylko skończyłam szkołę tak po prostu wyjechałam w nieznane. Mama do tej pory ma do mnie o to żal. I słusznie, bo na swój sposób na pewno mnie kochała, a ja zostawiłam ją na pastwę tego drania.- rozgadałam się, ale on słuchał mnie naprawdę uważnie, przyglądając mi się ciągle.
-Dobrze zrobiłaś. Zostanie tam byłoby totalną głupotą. To by Cię zniszczyło, a tu spokojnie sobie żyjesz. Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć i w razie czego pomogę, i Tobie, i Twojej mamie.- powiedział, łapiąc mnie za rękę.
-Dziękuję, jesteś kochany.- odpowiedziałam, ściskając jego dłoń.
-Będę przy Tobie tak długo i w taki sposób, jaki tylko zechcesz.
-A no właśnie... Jest jedna sprawa... Ale chodźmy na zewnątrz, nie wiem... Na spacer. No wiesz... Na świeżym powietrzu lepiej się gada.- plątałam się w zdaniach, byłam zestresowana tą poważną rozmową o nas.
-No dobrze i tak już zjedliśmy. Ale chyba możesz powiedzieć mi, o co chodzi?- widziałam rozbawienie na jego twarzy, kiedy spoglądał na mnie taką zakłopotaną.
-O nas.- odpowiedziałam z uśmiechem, patrząc mu w oczy.
-Okej, no więc chodźmy. Przejdziemy się do parku, tak?- od razu wstał.
-Dobra.- poszłam w jego ślady i już po chwili wychodziliśmy z restauracji.
Szliśmy powoli w stronę parku, gdzie było przepięknie. Wkoło dużego, wspaniałego stawu rozciągały się kwitnące drzewa, a po ścieżce chodziły kaczki i parę łabędzi.
-Ładnie tu, prawda?- powiedział Ucker, łapiąc mnie za rękę.
-Cudnie.- przyznałam z szerokim uśmiechem, spoglądając w jego śliczne oczy.
-Tak romantycznie... Idealne miejsce na rozmowę.- przystanął, automatycznie ja z nim, bo trzymał mnie za rękę. -O nas.- dodał, patrząc mi głęboko w oczy.
-Tak, chyba tak.- odpowiedziałam lekko drżącym głosem.
-Co chciałaś mi powiedzieć?
-Że chcę, bardzo chcę spróbować.- powiedziałam szybko, żeby się nie rozmyślić.
-Wiedziałem.- mruknął, po czym wpił się w moje usta.
__________________
No dobrze kochane Wy moje jest rozdział :) Dzięki Monice, bo mnie niestety amnezja dopadła i wczoraj zapomniałam (bo nwm, co to wgl jest rozdział) Haha, słońce mi przygrzało :P

wtorek, 2 czerwca 2015

7. "Spróbujmy"

Stał i patrzył na mnie tym swoim cudownym, a zarazem bardzo dziwnym wzrokiem, takim jak wczoraj w windzie. Wydawało mi się, jakby była to wieczność, a to zaledwie kilka sekund. Czułam to napięcie narastające między nami.
-No to teraz sobie pogadamy.- powiedział, przyciągając mnie do siebie i sadzając na brzegu biurka. Wlepiał we mnie swój zabójczo piękny wzrok, a ja nie wiedziałam co robić.
-Puść, pogadajmy normalnie, na odległość.- próbowałam go odepchnąć, ale nie mogłam.
-Tak jest lepiej.- odpowiedział, smyrając mnie nosem po policzku.
-Może dla Ciebie.- burknęłam.
-Nie lubisz być blisko?
-Raczej nie jestem do tego przyzwyczajona.- odpowiedziałam, znów próbując wyślizgnąć się z jego objęć. Przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, tak, że nie mogłam się ruszyć i chciał mnie pocałować. -Ucker, kurwa mać, w co Ty grasz?!- krzyknęłam zdenerwowana i nagle nabrałam siły, by go od siebie odepchnąć.
Stał i patrzył na mnie zdziwiony, teraz to on nie wiedział, co ma robić.
-Nic, ja tylko...- i się zaciął. Ha, nie tylko mi się to zdarza!
-Tylko co? Co Ty myślałeś?! Że po jednym pocałunku już będę Twoja? Że na wszystko Ci pozwolę? Chciałeś bezkarnie mnie uwodzić? I co? I nic, wielkie guwno, bo zapewniam Cię, że nic z tego. A teraz wybacz, mam dużo pracy.- odwróciłam się na pięcie i chciałam wyjść. Uniemożliwił mi to, łapiąc za rękę i ciągnąc z powrotem do siebie.
-Spróbujmy.- tylko tyle powiedział i wpił się w moje usta. Rozchylił je delikatnie językiem i wdarł się do środka. Ten pocałunek był zupełnie inny niż wczorajszy, dużo bardziej czuły, słodki. I te słowo "Spróbujmy". Niechętnie oderwałam się od niego i patrząc mu w oczy, zapytałam cicho:
-Czy to znaczy, że...- nie zacięłam się, po prostu dalsze słowa były zbyt oczywiste, a zarazem zbyt skomplikowane, żeby je wypowiadać.
-Tak, Dul. Bardzo mi się podobasz, więc dlaczego nie. Spróbujemy, a może połączy nas coś wyjątkowego. Jak nie, to trudno. Tylko... Czy Ty tego chcesz?- kiedy mówił, ciągle patrzył mi w oczy, a ja, szczerze mówiąc, unikałam jego wzroku.
-Nie wiem, czy jestem gotowa na związek.- wydukałam.
-Spójrz na mnie.- powiedział, łapiąc mnie za podbródek, żebym uniosła głowę.
-Nie Ucker, naprawdę nie. Jesteś moim szefem i nie wypada mi z Tobą być.- wykręcałam się jak tylko mogłam, a w rzeczywistości to był jedynie zwykły strach. Ale przed czym?
-Duluś... Tym się nie przejmuj, to nieważne. Zrozum, że tu chodzi jedynie o nasze uczucia. Mnie do Ciebie naprawdę bardzo ciągnie, ale jeśli Ty niczego do mnie nie czujesz, to trudno.- mówił delikatnym, słodkim głosem, wyraźnie smutniejąc na końcu.
-Nie, nie, nie, ja też coś do Ciebie czuję... Ale zrozum, że nie chcę popełnić błędu.- mówiłam spanikowana, a w oczach miałam już łzy.
-Jakiego błędu? Dulce, to przecież nie ślub, tylko niewinny związek.
-Tak, ale Ty jesteś okropnie bogaty i megaprzystojny, a ja? Ja nie mam nic, nie ma we mnie niczego wyjątkowego. Różnimy się, a taki związek nie przetrwa. A ja zdążę się naprawdę zakochać i będę cierpieć, a mam już tego dość. Nie chcę na razie chłopaka, chcę spokojnego życia.
-No dobrze, skarbie.- pocałował mnie czule w czoło. -Dam Ci czas na zastanowienie, tak?- powiedział delikatnym głosem, odsuwając się ode mnie, ale nie tracąc kontaktu wzrokowego.
-Dobrze. Nie jesteś na mnie zły?- zapytałam cicho, ostrożnie.
-Jasne, że nie. Wybór należy do Ciebie, a ja nie mogę na to wpłynąć.- jaki on wyrozumiały, kocham go za to. Kocham? Eh... Chyba za dużo powiedziane.
-Właściwie to trochę możesz.- powiedziałam podchodząc do niego ponętnie.
-Czy Ty coś sugerujesz?...
-Możliwe... No dobra, tak, chcę buziaka.
-Uuu, to mi się podoba.- stwierdził, obejmując mnie w talii, przyciągając do siebie i całując namiętnie. Kolejny raz mogłam zasmakować jego słodkich ust. Tym razem czułam się dużo swobodniej. Dlatego, że był to już mój trzeci pocałunek, czy po prostu oswoiłam się z jego dotykiem? Nie wiem, ale bardzo przyjemnie pieścił językiem moje podniebienie, kiedy nasze usta były wciąż złączone.
-Koniec tego dobrego, bo nigdy się od Ciebie nie odkleję i nie dam Ci szans na zastanowienie.- oderwał się od moich ust, nie wypuszczając mnie z uścisku.
-Zmusisz mnie?...- zapytałam, śmiejąc się.
-Może...- skradł mi jeszcze jednego buziaka w kącik ust, po czym odsunął się ode mnie. -A teraz zmykaj do pracy. Nie myśl, że będziesz miała jakieś fory.-powiedział żartobliwie i usiadł przy swoim biurku.
-Dobrze, szefie.- odpowiedziałam z uśmiechem, posłałam mu buziaka i wyszłam.
Reszta dnia minęła spokojnie... aż za bardzo, bo strasznie mi się dłużyło. Kiedy wreszcie skończyłam ogarniać te wszystkie papiery, weszłam do gabinetu Christophera, żeby je sprawdził i podpisał.
-Oo, cześć.- powiedział z uśmiechem na mój widok i wstał. -Wszystko już skończyłaś?- zapytał miękkim głosem.
-Mhm, musisz tylko to przejrzeć i podpisać.- odpowiedziałam, podając mu do ręki kartki.
-Dobra, to Ty sobie tu siadaj, a ja to szybko zrobię. Później pójdziemy na kolację i odwiozę Cię do domu, okej?
-Eee... No okej, niech będzie.- usiadłam na dużej, czarnej kanapie i czekałam aż skończy, przyglądając mu się.
Nie mogłam oderwać wzroku od jego pięknej, idealnej twarzy. Był bardzo skoncentrowany i nawet bardzo rzadko na mnie spoglądał. Ale to była okazja, żeby się nad tym wszystkim zastanowić. Chciałam tego związku? Jakie uczucia do niego żywiłam? A w ogóle były jakieś? Jest tylko jeden sposób, aby się o tym przekonać- Zaryzykuję! Ale teraz muszę czekać, aż znów sam o tym wspomni, bo głupio mi samej zaczynać ten temat.
_________________________

Nie no ja jestem za dobra... Za często dodaję rozdziały, chociaż wcale tak dużo ich nie mam xD No ale niech Wam będzie, znajcie moje dobre serduszko :*