sobota, 18 lipca 2015

20. "Amulety wiecznej miłości"

Spędziliśmy razem kolejny wspaniały dzień. Byliśmy na długim spacerze. Szliśmy jedną z pięknych, malowniczych uliczek wśród wielu straganów z drobiazgami. Nagle podeszła do nas pewna dość dziwna, starsza pani, mówiąc:
-O jaka piękna para. Nie zechcielibyście utrwalić tej miłości?
-O czym Pani mówi? W jaki sposób?- dopytywał Ucker, podczas gdy ja tylko stałam przy nim, trzymając się ciągle jego ręki.
-Tak się składa, że mam coś dla Was.- odpowiedziała staruszka. -Proszę za mną.- dodała, a my posłusznie za nią poszliśmy, wymieniając spojrzenia w stylu "O co jej chodzi?". Podeszliśmy do jednego ze straganów, który bardzo różnił się od innych.
-To moje magiczne amulety. Te symbolizują szczęście, te zdrowie...- mówiła, pokazując poszczególne naszyjniki. -A te są szczególne, bo dla dwóch osób. To amulety wiecznej miłości.- powiedziała, biorąc do ręki dwa identyczne "amulety".
Były to małe serduszka z przeźroczystych kamieni na rzemyku. Może nie były takie piękne, ale na pewno wyjątkowe, jeszcze takich nie widziałam.
-Amulety? To znaczy, że mają magiczną moc?- zapytałam zaciekawiona, choć wcale nie wierzę w takie rzeczy.
-Magiczną moc ma miłość, amulety są jedynie dodatkiem. One jedynie w razie potrzeby pomagają sercom się zjednoczyć.- odpowiedziała, przyglądając nam się uważnie. -Jednak miłość musi być prawdziwa, inaczej amulety tracą swą moc.- dodała po chwili.
-Ucker, czy nasza miłość jest prawdziwa?- zapytałam cicho, odciągając go na chwilę na bok.
-Oczywiście, że tak skarbie. Chcesz amulety?- powiedział, całując mnie czule w czoło.
Wróciliśmy do staruszki, by kupić amulety. Były strasznie drogie, bo to pewnie tylko naciągaczka, ale nieważne. Załóżmy, że uwierzyliśmy w tą bajkę o magicznej mocy. Zapinając mi z tyłu łańcuszek, Christopher powiedział:
-Teraz tak po naszemu, kochanie: niech te "amulety" będą znakiem naszej miłości. Nosząc go ciągle przy sercu, nie zapomnij o mnie. Cokolwiek by się nie działo, pamiętaj, że bardzo Cię kocham.
-Dlaczego tak mówisz?- zapytałam lekko poddenerwowana jego słowami, to brzmiało trochę jak pożegnanie.
-Tak po prostu, żebyś nigdy nie wątpiła, że nasza miłość jest tą prawdziwą. Kocham Cię najbardziej na świecie. Wiesz o tym?- rozgadał się, tuląc mnie do siebie.
-Też Cię bardzo kocham. Jesteś miłością mojego życia, pierwszą i mam nadzieję ostatnią.- powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
Po pięknym, słodkim pocałunku szliśmy dalej za rękę. Po drodze mijaliśmy duży mur, gdzie było pełno podpisów, a obok leżała kreda. Narysowałam małe serduszko, a tuż za nim się podpisałam. Z drugiej strony serduszka podpisał się Ucker, na dole dopisując "Te amo". Na końcu zrobiliśmy sobie cudne selfie na tle naszego podpisu. Jak zwykle wracaliśmy do domu szlakiem turystycznym przez góry i doliny, ciągle rzucając się śnieżkami. Co jakiś czas lądowaliśmy w śniegu, co kończyło się namiętnymi pocałunkami.
-Mam wrażenie, że to wszystko jest snem, że jutro obudzę się w swoim łóżku i nie będzie Cię przy mnie, a ja znów będę samotna.- powiedziałam, kiedy szliśmy za rękę po ścieżce całej zasypanej śniegiem.
-Nie, skarbie. Jestem przy Tobie i bez względu na wszystko zawsze będę.- zapewnił, obejmując mnie i całując słodko w skroń. -Przyznam, że też czasami nie mogę uwierzyć, że jestem tak szczęśliwy. Wiesz co? Myślę, że jest trochę prawdy w tym, co powiedziała ta staruszka.
-Serio? Niby co?
-Miłość jest magią i ma ogromną moc. Będąc z Tobą, zacząłem to doceniać, a dzisiaj tylko się w tym utwierdziłem.
-Masz rację, ja też czuję tą moc. Przy Tobie jestem silniejsza, a wszystko inne przestaje istnieć. Zmieniłeś moje życie, a teraz nie wyobrażam sobie go bez Ciebie.
-Słodziaku Ty mój... Kocham Cię, kocham.- powiedział, mocno mnie przytulając, po czym złożył na moich ustach pocałunek, który stał się oczywiście bardzo namiętny.
Szybko dotarliśmy do domu, ciągle rozmawiając o bzdurach. Zjedliśmy kolację i wykąpaliśmy się  razem, ale bez nadmiernych czułości. Niedługo potem leżeliśmy już w łóżku, oglądając jakąś durną komedię. Zaczęłam się nudzić, a w dodatku patrząc na Uckerka w samych bokserkach, miałam ochotę raczej na coś innego niż oglądanie filmu. Znalazłam pilota i wyłączyłam telewizor tak, żeby Ucker się nie zorientował.
-Ej! Co robisz?- zapytał wzburzony.
-Znam ciekawsze zajęcie niż oglądanie filmu.- powiedziałam, kładąc się na niego.
-Tak?... Jakie?- zapytał, obracając się, żeby leżeć na mnie.
-Kochajmy się.- szepnęłam mu do ucha. -Ale chcę tak słodko, z uczuciem.- dodałam, patrząc mu w oczy.
-Jak sobie życzysz, skarbie. A wczoraj Ci się nie podobało?
-Podobało, ale jednak wolę tą nudniejszą wersję. Tamto było fajne, ale trochę zbyt męczące i nieromantyczne.
-No dobrze, więc obiecuję, że będzie romantycznie i Cię nie wymęczę.- powiedział, rozwiązując mi szlafrok.
-Nie obiecuj, bo nie zależy to tylko od Ciebie, kochanie.- zaśmiałam się, czule całując go w nos.
-Ciiicho już.- uciszył mnie, kładąc palec na moich ustach.
-Dobrze. Już jestem cicho i całkowicie Ci się oddaję.
Ściągnął mi szlafrok, pod którym oczywiście nic nie miałam. Zaczął delikatnie muskać ustami moją skórę. Od policzków, przez szyję, ramiona, piersi, brzuch, aż do ud. Najdłużej jak zwykle zatrzymał się na piersiach, składając na nich słodkie pocałunki i liżąc powoli i zmysłowo. Cicho jęczałam z rozkoszy, wijąc się pod nim jak oszalała. Po jakimś czasie zawracał, trafiając z powrotem do moich ust. Pocałunki były niezwykle czułe i delikatne. W tym czasie zsuwałam bokserki Uckera. Wreszcie nastał ten moment, kiedy poczułam go w sobie. Zaczął się powoli we mnie poruszać, wchodząc coraz głębiej i głębiej. Wiłam się pod nim, jęczałam i mruczałam mu do ucha. Jego ręce wędrowały po całym moim ciele, a nasze usta były wciąż złączone. Wszystko było takie czułe, słodkie i tak różne od wczorajszego. Czując jego miłość, rozpływałam się na kawałki. Doszliśmy prawie w tym samym czasie.
-I jak, może być?- zapytał, smyrając mnie po plecach, kiedy leżałam na nim.
-Mhm. Uwielbiam, jak jesteś taki delikatny i słodki. Kocham Cię, misiu.- odpowiedziałam, składając czuły pocałunek na jego klatce piersiowej.
-Ja Ciebie bardziej, skarbie.- pocałował mnie w ramię i przytulił mocniej. -Dobranoc.- powiedział, nakrywając mnie kołdrą.
-Kolorowych snów, kochanie.- odpowiedziałam, układając się na nim wygodnie.
Szybko zasnęłam, mimo że aż tak zmęczona nie byłam.
__________________
No dobra to chyba 5 dzień z rzędu mamy rozdział ;) Ale za dwa dni się to skończy :(

5 komentarzy:

  1. Nie prawda nic się nie skończy kłamczysz!!! A co do rozdziału to znów potwierdza to tylko moje obawy co do związku Uckera z Poncho hahaa. No, mówię to inaczej być nie może haha. A tak całkiem poważnie to Dulka jest strasznie w nim zakochana a przy tym strasznie naiwna. Ma klapki na oczach so cholery! Podoba mi się oczywiście końcówka ale muszé stwierdzić, że Dula jest takim samym erotomanem jak Ucker haha. No i jestem ciekawa co na to wszystko powie Poncho to się porobiło hahaha.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział i czekam na nowy :) :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowiadanie ogólnie fajne. Ale ciagle sie one powtarzają, takie 'flaki z olejem '.Czekam aż wydarzy sie cos w związku z tajemnicą Uckera, jakis dreszczyk emocji przyda sie po tej słodyczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Amulety są urocze ich miłość jest wspaniała ale tak się strasznie boję że to tylko jakaś bajka. Jeśli chodzi o Uckera jak dla mnie jest on dziwnym chłopakiem takim podejrzanym mam złe przeczucia jeśli chodzi o niego. Podobają mi się te rozdziały szczególnie ich łóżkowe sprawy hahahahaahah o boże hahaa, no więc oby było jeszcze więcej tak romantycznych chwil tej dwójki :D Czekam, czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ucker ją zostawi! Już w jakiś sposób się z niuą żegna. Może ten wyjazd to takie ostatnie chwile? Nie wiem, czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń