poniedziałek, 20 lipca 2015

21. "Nie lubię tajemnic"

Jak nigdy obudził mnie głos Uckera. Dziwne, bo za zwyczaj pozwalał mi pospać. W dodatku nie było to czułe przywitanie, a takie... Zwyczajne.
-Dul, wstawaj.- powiedział, odsłaniając rolety.
-Nie chcę...- mruknęłam, przekręcając się na drugi bok.
-Przykro mi, ale nie możemy tu zostać. Wracamy do domu.- i to wyrwało mnie ze snu w każdym tych słów znaczeniu.
-Jak to?- zapytałam niezadowolona, siadając.
-Przepraszam Cię, ale muszę.- odpowiedział, siadając przy mnie na łóżku.
-Ale dlaczego? Co się stało?
-Kłopoty rodzinne. Chodź, za godzinę mamy lot.- zdjął ze mnie kołdrę.
-Nawet mnie nie pocałujesz?...- zapytałam zawiedziona, patrząc w jego śliczne, smutne oczy.
-Oj Dul... W każdej sytuacji potrafisz mnie pocieszyć.- stwierdził i objął mnie mocno, po czym słodko pocałował.
W tym pocałunku nie było namiętności i był dość krótki, no ale cóż... Lepsze to niż nic.
Niedługo potem siedzieliśmy już w samolocie. Od rana praktycznie nie rozmawialiśmy. Ucker był przygaszony i smutny. Martwiłam się o niego, ale nie chciałam wypytywać. Wiedziałam, że i tak nic mi nie powie. Pozostało mi jedynie wtulić się w niego, mówiąc cichutko:
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też, skarbie.- odpowiedział, przytulając mnie mocno.
-Wszystko w porządku?- zapytałam, muskając nosem jego szyję. 
-Nie, ale nie mówmy o tym.
-Dobrze. Nie przejmuj się, wszystko się ułoży.
-Dziękuję, że jesteś, kochanie.- powiedział, składając słodki pocałunek w kąciku mych ust.
-Kiedyś powiedziałeś, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Wiedz, że z wzajemnością.
Kiedy dotarliśmy do Meksyku, Ucker tylko odwiózł mnie do domu i pojechał. Spieszyło mu się, a ja nadal nie wiedziałam dlaczego. Anahi bardzo ciepło mnie przywitała i zaczęło się przesłuchanie:
-Gdzie byliście?
-W Kanadzie. A teraz najlepiej od razu odpowiem na resztę Twoich pytań: Było super. Chodziliśmy na wycieczki i codziennie się kochaliśmy. I widziałam śnieg.- powiedziałam podekscytowana na samo wspomnienie tych dni.
-Cieszę się razem z Tobą. Ale dlaczego tak szybko wróciliście?
-Coś się stało, podobno sprawy rodzinne i Christopher musiał wracać.
-Szkoda...
-No trudno, rozumiem to.
Kilka dni później zdarzyło się coś dziwnego. Byłam rano w pokoju, szykowałam się do pracy. Kiedy wyłączyłam suszarkę, usłyszałam głos Uckera:
-Kocham ją, nie mogę powiedzieć jej prawdy. Nie chcę jej skrzywdzić.
-Kurwa mać, idioto, już ją skrzywdziłeś! Gdybym wiedziała wcześniej, to na pewno byś się do niej nie zbliżył.- krzyczała Any.
-Czemu się kłócicie? O co chodzi?- zapytałam, wchodząc tam i krzyżując ręce na piersi.
Żadne z nich mi nie odpowiedziało, a miny mieli wręcz przerażone.
-Odpowiecie?!- krzyknęłam bardziej agresywnie.
-Niech on Ci wszystko powie, to nie moja sprawa.- powiedziała Anahi, wychodząc z domu.
-No więc słucham.- powiedziałam, patrząc w oczy Uckera.
-To... Nic takiego.- wydukał, widziałam jego zdenerwowanie.
-Nie kłam, widzę przecież. Mów, o jaką prawdę chodzi.- mówiłam wyjątkowo zimnym tonem jak na rozmowę z nim.
-Nie mogę Ci powiedzieć. Przepraszam, to dla mnie za wiele.
-Powiedz mi wszystko. Czuję, że coś ukrywasz i dowiem się co to takiego.
-Uspokój się, skarbie. Wszystko Ci wyjaśnię, cierpliwości.- przytulił mnie mocno, pocierając dłonią moje plecy.
-Kiedy? Ucker, nie lubię tajemnic. Z Waszej rozmowy wywnioskowałam, że to nic dobrego. Cokolwiek by to nie było, wolę wiedzieć od Ciebie, niż dowiedzieć się od kogoś innego.- mówiłam, patrząc mu w oczy.
-Dowiesz się, na pewno. Po prostu wolę tą sprawę najpierw załagodzić. Powiem Ci po fakcie, albo...- dziwnie się zaciął, zaciskając oczy, jakby cierpiał z jakiegoś powodu.
-W porządku?- zapytałam, wtulając się w niego.
-Tak, ale możemy zakończyć już ten temat?
-Zbywasz mnie?
-Nie, po prostu nie mam ochoty o tym gadać. To dla mnie naprawdę trudne.
-No dobrze, wystarczy już. Kocham Cię, wiesz?- powiedziałam, tuląc się do niego, po czym złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
-Też Cię kocham, pamiętaj o tym.
Wiedziałam, że te jego tajemnice nie wróżą nic dobrego i powinnam ograniczyć zaufanie do niego, ale nie potrafiłam tego zrobić, bo zbyt mocno go kochałam, za bardzo się przywiązałam. To wszystko mnie przerastało, a jego obecność odbierała mi zdolność racjonalnego myślenia. Ale najgorsza była świadomość, że mój ukochany cierpi z jakiegoś powodu, a ja nie potrafię mu pomóc, bo nie mam pojęcia, co się stało. Teoretycznie dla własnego dobra nie powinnam odpuszczać mu tej rozmowy i wyciągnąć od niego prawdę, ale nie chciałam tego robić, bo wolałam oszczędzić mu bólu i smutku. Wpadłam na świetny pomysł. Zaciągnęłam go do swojej sypialni, gdzie na początku usiedliśmy spokojnie na łóżku tuż obok siebie i rozmawialiśmy. Starałam się jakoś odciągnąć go od problemów, zagadać. Chciałam, żeby choć na chwilę zdołał o tym zapomnieć, rozluźnić się przy mnie, dla mnie. Kiedy nic nie przynosiło skutków, postawiłam na inną metodę. Miałam na niego tak strasznie wielką ochotę, chyba przez ostatni czas zdążyłam za bardzo przyzwyczaić się do codziennego seksu z nim. W jednej chwili znalazłam się na jego kolanach i wtulona w niego, składałam słodkie pocałunki na jego szyi, ustach, policzkach. Czekałam na jakieś zaangażowanie z jego strony, miałam nadzieję, że w końcu odwzajemni moje pieszczoty. On jednak ograniczał się do głaskania mnie po plecach, no i oczywiście oddawał moje pocałunki, ale bez jakiegoś szczególnego oddania. Robił to tylko dlatego, że ja to robiłam. Postanowiłam nie zwracać na to zbytniej uwagi i zrobić kolejny krok. Lekko pchnęłam go do tyłu i opadliśmy na świeżo pościeloną pościel. Nadal się jedynie całowaliśmy, a ja pragnęłam czegoś więcej- jego, całego.
-Kochanie, co się dzieje? Ty tego nie chcesz?- zapytałam wreszcie, lekko odsuwając od niego głowę.
-Nie mogę.- odpowiedział, odpychając mnie delikatnie i usiadł.
-Już Cię nie pociągam?- to pytanie zadałam z wręcz namacalnym smutkiem i żalem w głosie.
-Nie, skarbie, to nie tak.- zapewnił, przytulając mnie. -Kocham Cię całym sercem, zawsze będziesz dla mnie najważniejsza, w każdej sekundzie dnia mam przed oczami Ciebie i Twoje piękne ciało, ale to nie znaczy, że mam się z Tobą kochać, kiedy tylko mam na to ochotę.- ja już nic nie rozumiem.
-Dlaczego, skoro ja też tego chcę?
-Bo nie chcę, żebyś poczuła się wykorzystana, choć za pewne i tak się tak właśnie poczujesz, jeśli coś nie pójdzie po mojej myśli. Dlatego nie zamierzam Cię teraz tknąć. No chyba, że moimi ustami Twoich, żeby Cię pocałować, czy moimi rękami Twoich pleców, żeby Cię przytulić. Na nic więcej nie licz, bo to naprawdę nie w porządku wobec Ciebie, a tak zachowywać się nie chcę. Rozumiesz teraz?
-No powiedzmy... Co nie zmienia faktu, że mam ochotę się na Ciebie rzucić, poczuć Cię w sobie, żebyś pozostawił ślad swoich ust na całym moim ciele... i wszystko inne, co kojarzy mi się z byciem blisko Ciebie.
-Czuję dokładnie to samo, ale potrafię się powstrzymać.
-A mi wychodzi to bardzo słabo, bo jestem na Ciebie napalona od pierwszego razu... Albo nawet wcześniej, ale wtedy to skutecznie ukrywałam.
-Albo nie wiedziałaś, co to znaczy...- zażartował.
-No, to pewnie też. Ucker, mam prośbę.- zaczęłam, wtulając się w niego.
-Słucham Cię mój misiaczku?
-Jeśli już nie chcesz się ze mną kochać, to przynajmniej bądź moim prawdziwym Uckerem, tym słodkim, uśmiechniętym, którego kocham najbardziej.
-Dobrze, kochanie. Tyle mogę dla Ciebie zrobić, ale jedźmy już do pracy, mamy dużo roboty przez te nasze wakacje.
-Dobra, ale chcę takiego mega buziaka od mojego tajemniczego księcia.- powiedziałam, a on w trybie natychmiastowym spełnił moją prośbę i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. No cóż, tyle musi mi wystarczyć i ugasić moje pragnienie.
___________________
No dobra mamy ostatni rozdział dodany tak szybko ;) Jutro nadchodzi dzień smutnego pożegnania z Moniką, a zarazem koniec dodawania rozdziałów codziennie :* Do następnego <3

4 komentarze:

  1. Nie!!!!!!!!!!!!!!! Nie pisz tak bo będę płakać jeszcze włączyło się to cholernie smutne I wanna be the rain. Dula jest tak naiwna, że aż mi jej żal co ons robi w ogóle przeciež tak nie można. On ją ewidentnie wykorzystuje i w ogóle a ona jeszcze taka miła apfff. Ucker jest podły, ale w sumie Any też taka psiapsi a nie chce jej powiedziec... No żal mi ich wszystkich. Co oni robią pfff. Pffff i pfff tak w tym komentarzu nadużywam słowa pfff ale ma to okazać moje oburzenie postawą wszystkich w tym opku pfff. Koniec jutro kolejny apfffff.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę szczera czekałam tylko aż ten zakłamany Ucker powie jej że muszą wyjechać ja na jej miejscu powiedziałabym mu że zostaje a niech on sobie wyjeżdża jeśli ma ważniejsze sprawy niż ona !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. Sielanka zawsze się kończy, a Dulce z rozdziału na rozdział pokazuje swoją głupotę bo to logiczne że to nie mama do niego dzwoniła i że cały czas wciska jej jakieś kity. Żal mi jej jest taka naiwna. Ann jako dobra przyjaciółka powinna jej powiedzieć prawdę, jestem ciekawa jak ją poznała i ja też chce ją poznać do cholery co z tym chłopakiem jest nie tak !!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dula jest taka naiwna. Ciągle robi co tylko on chce. Powinna go przycisnąć i niech gada! A ona w tym czasie robi wszystko żeby tylko nie zranić JEGO uczuć. On za to ciągle ją rani! No nic, czekam na następny:) I mam nadzieję ,że się wyjaśni sekret.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń