niedziela, 12 lipca 2015

15. "Nie ufaj mu"

Leżeliśmy bez ruchu już jakiś czas. To znaczy jedyny mój ruch to smyranie go po plecach, a jego to co jakiś czas całowanie mnie w szyję. Czułam się wspaniale w jego ramionach, w ramionach mojego ukochanego mężczyzny, z którym pragnę spędzić resztę życia.
-Kochanie, ciężki jesteś.- powiedziałam cicho, próbując go odepchnąć. Przekręcił nas, żebym ja była na górze.
Leżeliśmy nadal złączeni w jedność.
-Moja dzielna dziewczynka.- powiedział, głaskając mnie czule po głowie.
-Wiesz co? Niepotrzebnie się tak bałam. Any mnie trochę nastraszyła tym, że boli i w ogóle, a wcale nie było tak strasznie.- stwierdziłam, mówiąc szybko jak nakręcona.
-No widzisz. Strach ma wielkie oczy, ale przyznam, że na początku bawiło mnie Twoje przerażenie, a później mi się udzieliło.
-Nie potrzebnie. Ja wiem, że nigdy byś mnie nie skrzywdził, więc już później byłam spokojna.
-Widziałem. Ale powiem Ci, że przestraszyłem się, kiedy tak pisknęłaś z bólu i chciałem przestać.
-O nie, to by był Twój najgorszy błąd w życiu.
-Dlaczego?
-Bo wtedy nie dość, że sprawiłeś mi ból, to jeszcze byś mi go nie wynagrodził.- oboje zaczęliśmy się śmiać.
-A udało mi się? Było Ci dobrze?
-Głupie pytanie... Stękałam i jęczałam jak nienormalna, a Ty śmiesz pytać mnie, czy było mi dobrze?!- po moich słowach Ucker wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, przytulając mnie mocno do siebie.
-Oj Duluś, Duluś... Ty i Twoja szczerość.
-Nie śmiej się ze mnie.
-No dobrze, już nie będę.
Odtąd leżeliśmy znów dłuższą chwilę w ciszy. Ponownie ja odezwałam się pierwsza:
-Zimno mi.- mruknęłam cicho, odsuwając się od niego i wyciągając spod nas kołdrę. Na podłogę spadł ręcznik. Christopher szczelnie przykrył nas kołdrą, a ja z powrotem wtuliłam się w niego, zakładając jedną nogę na jego biodro.
-Przez Ciebie pod tą kołdrą jest zimno, bo jest cała mokra.- powiedziałam z udawanym oburzeniem.
-Przeze mnie?
-Tak, przez Ciebie, bo ja leżałam na ręczniku.
-Na początku, kiedy sam Cię tak położyłem. Jak zaczęłaś się wić, to znalazłaś się na drugim końcu łóżka.
-Ale to i tak przez Ciebie, bo Ty mokrą położyłeś mnie do łóżka.
-Powiedziałbym coś, ale lepiej zostawię dla siebie tą uwagę.- zaśmiał się, znów dotykając mnie palcem w miejsce intymne.
-No co? Dokończ.
-Bo wiesz... Ty nadal jesteś mokra.
-Głupku!- krzyknęłam na niego, gryząc go w dolną wargę.
-Co? Przecież to prawda.
-I co z tego? Dobra, mniejsza z tym. Jestem śpiąca.- powiedziałam, ziewając.
-Dobranoc, kotku.- powiedział, całując mnie słodko.
-Dobranoc, w takim razie tygrysie.- odpowiedziałam i ułożyłam się wygodnie. Szybko zasnęłam, bo byłam bardzo zmęczona.
Poczułam delikatne smyranie po ramieniu i szyi. Później do mojego nosa trafił przecudny zapach róż. Uśmiechnęłam się jeszcze na granicy świadomości. Po chwili otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego na przeciwko mnie Uckera, który smyrał mnie różą.
-Pobudka, księżniczko.- powiedział słodkim głosem pełnym miłości, oddania, po czym wpił się w moje usta, składając na nich czuły pocałunek.
-Yy... Nie chcę, ja śpię.- bełkotałam zaspana.
-Przestań, wstawaj.- namawiał dalej, próbując zsunąć ze mnie kołdrę, którą na jego nieszczęście mocno trzymałam.
-Poleżmy jeszcze, proszę.- mówiłam błagalnie, wtulając się w niego.
-No dobrze.- zgodził się, obejmując mnie mocno i całując w czoło. -Jak się czujesz?- zapytał po chwili.
-Wspaniale, lepiej niż kiedykolwiek. Dzięki Tobie, kochanie.- odpowiedziałam, całując go słodko i namiętnie.
-Ja też się przy Tobie cudownie czuję. Jesteś moją odskocznią od reszty świata, pocieszeniem w tym okropnie trudnym życiu i moim prywatnym rozweselaczem.- mówił z widoczną szczerością w głosie, trącając nosem mój nos.
-Tak, to ja. Cudowna i tylko Twoja.- uśmiechnęłam się szeroko, znów go całując.
Czułości przerwał nam dźwięk smsa Uckera. Podniósł się, odczytując go. -Przepraszam skarbie, ale muszę gdzieś pilnie wyjść.- zerwał się z łóżka i zaczął się szybko ubierać.
-Co się stało? Gdzie idziesz?- zapytałam, siadając, byłam poddenerwowana.
-Mam ważne spotkanie służbowe, o którym zapomniałem. Muszę wyjść w tej chwili, masz tu klucze.- już był przy drzwiach, chciał wyjść.
-Nawet mnie nie pocałujesz?...- zapytałam bardzo zawiedziona i zasmucona.
-Ach tak... Przepraszam.- cofnął się i złożył na moich ustach delikatny, krótki pocałunek. -Pa, kocham Cię!- krzyknął, wychodząc.
Zostałam sama, chociaż jeszcze przed chwilą leżałam szczęśliwa w objęciach ukochanego. Dlaczego wybiegł w takim pośpiechu? To było aż tak ważne, że musiał tak nagle mnie zostawić? No cóż... Smutno mi się zrobiło, ale to nie koniec świata. I tak pewnie wieczór spędzimy razem, jak to bywało już od kilku dni. Postanowiłam się już ubrać, ogarnąć i iść w końcu normalnie do pracy. Wstałam i pościeliłam łóżko, wciąż mając przed oczami tą cudowną noc. Wyniosłam ręcznik z powrotem do łazienki, gdzie wszystko nadal było tak, jak wczoraj zostawiliśmy. W wannie nadal była woda, choć oczywiście już zimna, a wkoło jeszcze paliło się kilka świeczek. Wypuściłam wodę i zgasiłam resztę świeczek. Zrobiłam lekki makijaż, uczesałam się i wyszłam. Odniosłam klucz do recepcji drugi dzień pod rząd. To trochę dziwne... Wieczorem jestem tu z Uckerem, a rano sama.
Złapałam taksówkę i pojechałam prosto do pracy. Uckera tam nie było, czyli spotkanie miał gdzie indziej. Usiadłam przy biurku i wzięłam się do roboty. Miałam mnóstwo zaległości przez te ciągłe wyjścia z Christopherem. Po takiej nocy ciągle byłam rozkojarzona i w ogóle nie mogłam skupić się na pracy. Choć dość opornie mi to szło, to skończyłam całą stertę durnej, papierkowej roboty lekko przed 20:00. Akurat wtedy do firmy wpadł rozpędzony Ucker. Wstałam i podeszłam do niego, mówiąc:
-Dobrze, że jesteś. Właśnie skończyłam, możemy jechać.
-Nie mogę, do widzenia.- praktycznie mnie wyminął z miną zupełnie pozbawioną wyrazu. Nie wiedziałam, o co chodzi. Byłam zdezorientowana i czułam się jak idiotka. Co to miało być, do cholery?! Przeżyliśmy razem wspaniałą noc, a teraz on udaje, że mnie nie zna. Coś tu jest nie tak... Nie tak z nim. Ale wracając do obecnej sytuacji: Ucker wszedł do gabinetu, a po chwili stamtąd wyszedł. Kiedy wracał, nadal stałam w tym samym miejscu, nie wiedząc co dalej.
-Zabierz się z Ponchem, jeszcze nie pojechał.- rzucił, nawet się nie zatrzymując.
-Dzięki za troskę.- powiedziałam z ironią, czego on chyba nie słyszał, bo zniknął za rogiem.
Według jego jakże cennej rady udałam się do Poncha. Oczywiście nie miał nic przeciwko i podwiózł mnie do domu. Po drodze próbowałam wyciągnąć z niego coś o Uckerze i w ogóle o dzisiejszym dniu. Powiedział jedynie, że było niezłe zamieszanie i szef był zabiegany. Tyle to i ja zdążyłam zauważyć.
-Mogę zadać Ci dość wścipskie pytanie?- zapytał niepewnie Poncho.
-Jasne, pytaj.
-Jesteś z Christopherem, prawda?
-Tak. Skąd to pytanie?
-Posłuchaj... To dobry człowiek, ale dla własnego dobra nie ufaj mu.- przestraszył mnie i to bardzo.
-Dlaczego?
-Nie mogę Ci powiedzieć. Jestem lojalny wobec szefa, wybacz. Ostrzegłem Cię i proszę, weź to sobie do serca, bo będziesz cierpieć.
-Dlaczego tak mówisz? Co  ukrywa przede mną Ucker?
-Przykro mi, sama musisz to odkryć. Ale jeśli nie jest jeszcze za późno, nie wchodź z nim w zbyt bliskie relacje.
Już nie odpowiedziałam, pogrążając się w myślach. Szybko dojechaliśmy pod mój blok, wysiadłam i poszłam do domu.
-Oo, jesteś w końcu!- krzyknęła Any, rzucając się na mnie.
-Tak, jestem.- odpowiedziałam spokojnym i trochę smutnym głosem.
-Co się stało? Ucker Cię w nocy zanudził?- ach, Any i jej dziwne teorie.
-Nie. Było cudownie, ale...
-Opowiadaj kochana. Zabezpieczyliście się?
_________________________________
No i jest kolejny :D Mam nadzieję, że się podoba ;) Przy okazji pochwalę Wam się, że wczoraj skończyłam pisać to opko. No i myślę, że w następnym tygodniu będę zmuszona dodawać często xD

5 komentarzy:

  1. Wszystko dobrze jednak zastanawiam się dlaczego Ucker to taki potwór ?. U mnie jest wręcz ideałem jednak mniejsza :P. Noc była wspaniała jednak poranek straszny zostawił ja dupek wykorzystał ja.... ahhh, jeszcze przez cały dzień olewał dupek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. Tak nie zachowuje się facet po udanej nocy ze swoją kobietą więc Ucker to dupek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!. Owszem jestem ciekawa co on ukrywa jednak jeśli są razem powinien mówić jej prawdę i wgl. Poncho ma rację Dulce nie może mu ufać, ja też mu nie ufam ;). Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział. Ciekawa jestem o co miał na myśli Poncho mówiąc "-Mogę zadać Ci dość wścipskie pytanie?- zapytał niepewnie Poncho.
    -Jasne, pytaj.
    -Jesteś z Christopherem, prawda?
    -Tak. Skąd to pytanie?
    -Posłuchaj... To dobry człowiek, ale dla własnego dobra nie ufaj mu.- przestraszył mnie i to bardzo.
    -Dlaczego?
    -Nie mogę Ci powiedzieć. Jestem lojalny wobec szefa, wybacz. Ostrzegłem Cię i proszę, weź to sobie do serca, bo będziesz cierpieć.
    -Dlaczego tak mówisz? Co  ukrywa przede mną Ucker?
    -Przykro mi, sama musisz to odkryć. Ale jeśli nie jest jeszcze za późno, nie wchodź z nim w zbyt bliskie relacje. "Czekam na nowy rozdział i rozwój całej tej sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem czy to prawda ,że to była sprawa służbowa. Może to coś nie związanego z firmą. Hmm, tak podejrzewam ale nie wiem. Czekam na następny. Oby się to wyjaśniło:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam, czytam, czytam i bardzo mi się podoba to co czytam. ��

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak się bawimy???? Skoro skończyłaś pisać to opko to ja w tempie natychmiastowym rządam kolejnego! Już!! Jak Ucker mógł tak się zachować no jak podła, wredna, skorumpowana męska dziwka! Najpierw doprowadza ją do jakiegoś istnego obłędu, rokochuje, i to na prawdé dogłębnie a teraz co? Już spadaj mała tak? Ja Ci gwarantuje że to zakeżdża awanturą między nimi a Ty wiesz jak ja nie lubię awantur między Vondy. Ty sobie grabisz pamiętaj, że dziś i przez najbliższy tydzień śpisz ze mną w jednym pokoju !! Te odio Ucker, I hate Ucker ( tylko w tym rozdziale hahaha) Następny szybko !!!

    OdpowiedzUsuń