poniedziałek, 13 lipca 2015

16. "Poprawiłem się"

O cholera, zupełnie to pominęłam. Anahi tak mi o tym truła, a i tak zapomniałam.
-Zapomnieliście, prawda?- od razu się domyśliła.
-Mhm... I co teraz?- wpadłam w panikę, a moje oczy lekko się zaszkliły. Myśl o ewentualnej ciąży mnie przeraziła.
-Nie wiem, okaże się. Powinnaś przede wszystkim pogadać o tym z Christopherem, on na pewno Cię uspokoi.- łatwo jej mówić... Szkoda tylko, że Ucker ma mnie gdzieś.
-Nie sądzę.- powiedziałam, siadając na kanapie i chowając twarz w dłonie.
-Dlaczego?- usiadła obok, obejmując mnie.
-Bo cały dzień traktuje mnie jak powietrze. W nocy było wspaniale, był taki czuły i w ogóle, a rano wszystko zniknęło. Nie mam pojęcia, o co chodzi.
-Mam go pobić?
-Nie. Wystarczy, że mnie przytulisz i zrobisz mi kolację.- byłam bliska płaczu, a kiedy przyjaciółka mocno mnie przytuliła, rozkleiłam się całkiem.
-Nie płacz, wszystko będzie dobrze.
-A jeśli on mnie tylko wykorzystał? Any, proszę, pomóż.
-Jak?
-Jego ochroniarz powiedział, żebym mu nie ufała i nie wchodziła w zbyt bliskie relacje. Nie chciał powiedzieć dlaczego. Proszę, pogadaj z nim. Może Ty się czegoś dowiesz.
-No dobrze, ale gdzie go znaleźć?
-W firmie, stoi zawsze przy drzwiach.
-Okej, w takim razie jutro tam pójdę i spróbuję go podpytać.
-Dziękuję, jesteś kochana.
Według mojej prośby Anahi zrobiła kolację. Zjadłyśmy jajecznice, była pyszna. Później poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć. Martwiłam się, co dalej. Postanowiłam zadzwonić do Uckera. Może rzeczywiście to było tylko chwilowe zamieszanie i już będzie mógł poświęcić mi choć chwilę na powiedzenie "dobranoc". Niestety po trzech sygnałach włączyła się poczta głosowa. Zaczęłam się martwić i denerwować. A jak coś mu się stało? Ta myśl była najgorsza. I jeszcze ta świadomość, że mogę być w ciąży... To wszystko mnie przerosło. Rozpłakałam się z bezsilności, wzięłam telefon i napisałam do niego:
-Kochanie, co się z Tobą dzieje? Martwię się :*- wysłałam.
Odpowiedzi oczywiście nie dostałam. Po jakimś czasie wysłałam kolejnego smsa:
-Chciałeś mnie tylko wykorzystać, prawda? W takim razie mogłeś się najpierw zastanowić, bo zapomnieliśmy o zabezpieczeniach. Ucker, ja mogę być w ciąży!!- byłam już bardzo zdenerwowana, ale tym razem otrzymałam odpowiedź:
-O kurwa.- to takie pocieszające i widać jak bardzo się przejął...
-Świetna reakcja :\ Dobranoc :'(
To było ostatnie, co napisałam. Miałam dość dzisiejszego dnia. Wyciszyłam telefon i schowałam go pod poduszkę. W końcu zasnęłam.
Rano otworzyłam oczy, przeciągając się. Przestraszyłam się, kiedy zobaczyłam Uckera, siedzącego na krześle obok mojego łóżka.
-Co tu robisz?!- zapytałam dość głośno i chłodno.
-Spędzam weekend z dziewczyną.- odpowiedział ze słodkim uśmiechem.
-Co?- nie bardzo zrozumiałam, aż usiadłam.
-Parę dni temu obiecałem Ci, że spędzimy razem weekend, a teraz spełniam obietnicę.- wytłumaczył, całując mnie w kącik ust.
-Ale wczoraj...
-Co wczoraj?
-Myślałam, że mnie już nie kochasz. Byłeś dla mnie obojętny, nie odbierałeś telefonu, nie odpisywałeś... A nie no sorry, odpisałeś przecież, to było takie twórcze...- byłam zdenerwowana, a w oczach miałam łzy. Jestem zdecydowanie zbyt wrażliwa.
-Przepraszam, miałem problemy. Teraz jestem tutaj i spędzimy razem cały weekend.
-A później znów będziesz mnie tak chłodno traktował?
-Nie, Dul, przepraszam. Możesz o tym zapomnieć?
- No nie wiem... Ucker, odkąd z Tobą jestem, moje życie obróciło się do góry nogami. Nie ogarniam tego, nie nadążam... Tym bardziej wczoraj po moim pierwszym razie najbardziej Cię potrzebowałam. A co Ty zrobiłeś? Postanowiłeś mieć na mnie wyjebane. Nie rozumiem Cię, nie mogę tak, wybacz.- prawie krzyczałam, płacząc.
-Nie mów tak, kochanie.- przyciągnął mnie do siebie, obejmując z całej siły. -Jestem przy Tobie, kocham Cię. Wczorajszy dzień się nie liczy, byłem naprawdę bardzo zabiegany. Jak mam Cię jeszcze przepraszać?- przytulał mnie, kołysząc delikatnie w swoich ramionach. W jego głosie było słychać udrękę, on też źle się z tym czuł.
-Nie mów już nic.- poprosiłam, wtulając się w niego mocniej. Potrzebowałam chwilę z nim pomilczeć.
Spędziliśmy chyba z dziesięć minut w swoich objęciach. To ukoiło moje nerwy i pozwoliło opaść nagromadzonym we mnie od wczoraj emocjom. Doszłam do wniosku, że ciepłe, męskie ramiona Uckera to najlepsze lekarstwo na wszystko.
-Lepiej już?- zapytał w końcu.
-Mhm, przepraszam za moje zachowanie.- powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-Spokojnie, rozumiem Cię. Miałaś prawo być zła. A co do Twojego wczorajszego smsa, na którego odpisałem: Nie martw się na zapas. To fakt, powinienem się nad tym zastanowić, ale zapomniałem. Poprawiłem się.- powiedział, wyciągając z kieszeni paczkę prezerwatyw.
-Czy Ty coś planujesz?- zapytałam uwodzicielskim głosem.
-Tak, ale nie tutaj. Zabieram Cię w świetne miejsce.- odpowiedział, chowając to z powrotem do kieszeni.
-Czyżby tradycyjnie hotel?
-Nie zupełnie. Pojedziemy w dużo fajniejsze miejsce.
-Dlaczego nigdy nie zabierasz mnie do swojego domu?- to pytanie nurtowało mnie od kilku dni.
-A po co? Jest wiele ciekawszych miejsc.- to wydaje mi się naprawdę podejrzane, ale być może jestem już przewrażliwiona przez Poncha i po części też Any.
-No dobra... Ale gdzie chcesz jechać?
-Masz ciepłe ubrania?- co to za pytanie?...
-No nie bardzo.
-Więc kupimy coś na miejscu. Weź tylko inne potrzebne rzeczy.
-Okej.- wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam się pakować.
-Właściwie to uważam, że piżama i bielizna są zbędne.- stwierdził Ucker, smyrając mnie po udzie.
-Jasne... Ale wiesz, mimo to lepiej je wezmę.- odpowiedziałam na jego żart celowo z fałszywym uśmiechem.
-No jak chcesz.
-Powiesz mi, gdzie jedziemy?- męczyłam go dalej, nigdy nie lubiłam tajemnic.
-Widziałaś kiedyś śnieg?
-Tak, w Hiszpanii spadło kiedyś kilka płatków, ale to się chyba nie liczy.
-No nie bardzo...
-Czemu pytasz?
-No dobra nie będę Cię już tak zadręczać... Jedziemy do Kanady.
-Wow! Serio?- bardzo się ucieszyłam i zaczęłam tulić się do niego. -Ale opłaca nam się tak na weekend?
-Powiedziałem, że na weekend? Sorry, mój błąd. Miałem na myśli do następnego weekendu.
-Naprawdę? Dziękuję, kochanie.- rzuciłam mu się na szyję i go wycałowałam. -Zobaczę śnieg!- krzyknęłam uradowana.
Nie minęło dużo czasu, a siedzieliśmy już w samolocie, lecącym do Kanady. Byłam taka szczęśliwa, podekscytowana. Trochę bałam się podróży samolotem i przy starcie mocno ściskałam dłoń Uckera. Ze względu na ten właśnie strach, ale i koszty, z Hiszpanii do Meksyku płynęłam promem.
-Nie bój się, to nic strasznego. Powinnaś mi już ufać w sprawach strachu.
-Czemu?
-Bałaś się horroru, a i tak poszłaś. Bałaś się pierwszego razu,  a później sama stwierdziłaś, że nie bolało tak strasznie. A lot samolotem nie boli w ogóle, także spoko.
-Masz rację, z Tobą pokonuję wszystkie swoje lęki i robię nowe dla mnie rzeczy.- kiedy sobie to uświadomiłam, znacznie się uspokoiłam.
-Ty też bardzo wiele wnosisz do mojego życia, przede wszystkim uśmiech.
-Już to chyba mówiłeś...
-Możliwe, ale wiedz, że to prawda. Bez Ciebie jest nudno i ponuro. Pojawiając się, przynosisz słońce, a z nim tęczę.
-Pięknie to ująłeś. Kocham Cię.- wpiłam się w jego usta, wkraczając tym w słodki wir czułości, pocałunków.
Zupełnie zapomniałam, że lecimy samolotem i jeszcze przed chwilą się bałam.
___________________
No dobra, masz Monisiu :* A mówiłam, że będę zmuszana dodawać codziennie, hahah xD Jestem pod stałym nadzorem tej szantażystki, więc niestety muszę to dodać ;) Do następnego, dobranoc :*

4 komentarze:

  1. Od razu szantarzystka. Po prostu dobry negocjator hahah. Nie pod stałym do łazienki z Tobą nie chodzę. No a przechodząc do rozdziału no więc ja to uważam, że Dulka nie powinna mu tak szybko wybaczać bo on coś knuje mam parę podejrzeń np. On w domu może prowadzić agencję towarzyską i może jest tym no Alfonsem. Chociaż może on nie ma domu? Mieszka w firmie i wtedy się zorientował że ktoś wie i dlatego taki zły był? Kurde albo jest w związku z mężczyzną, a Dula to tylko jego przykrywka tak! To się składa w całość. Patrz on jest z Poncho!! Inaczej być nie może no bo Ucker raz jest miły, a raz nie tu Poncho jej mówi żeby z Uckerem nie była bo przemawia przez niego zazdrość. Hahahha dobra dawaj następny rozdział o tym miłosnym trójkącie !! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Zastanawia mnie cały czas co Ucker ukrywa. Szkoda że już opowiadanie zbliża się do końca :( Czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dulce nie powinna tak szybko wybaczyć Uckerowi mimo to że zabiera ją do Kanady. Mogłaby bardziej wziąć do siebie słowa Alfonsa i być jakaś podejrzliwa jeśli chodzi o jej ukochanego. Mam wielką nadzieje że Ann będzie dobrym detektywem i dzięki niej prawda wyjdzie na jaw. Oczywiście chciałabym aby wyjazd Dulce i Uckera się udał i żeby on jej nie zostawił samej tak jak w hotelu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ucker raz jest słodki ,a raz mnie mocno wkurza. Z tą wiadomością to mnie zdenerwował, a potem już siedzi w jej pokoju i się słodko wita. Trudno go rozgryźć. Pomimo to ten rozdział jest super, czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń