Wieczorem przyszedł Ucker, tak jak to obiecał. Byłam poddenerwowana naszą rozmową. Zrobiłam herbatę i usiedliśmy w salonie na kanapie.
-Co się dzieje, kochanie?- zapytał, obejmując mnie, bo chyba zauważył, że czymś się martwię.
-Chcę z Tobą pogadać, tak na poważnie.- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy z powagą.
-O matko, znowu? Dul...- kurde, czy on musiał się domyślić, o co chodzi?
-Tak, znowu. Ucker, obiecuję, że cokolwiek byś mi nie powiedział, to i tak będę Cię kochać.- mówiłam, przytulając się do niego.
-Boję się, ale nie tego, że przestaniesz mnie kochać, bo wiem, że mimo wszystko zawsze będziesz.
-A czego? Kochanie, powiedz mi.- dopytywałam, głaszcząc go po policzku.
-Chociaż nie przestaniesz mnie kochać, to na pewno będziesz zła i stwierdzisz, że nie możemy być razem. Nie mogę Cię tak skrzywdzić, skarbie. Kurwa mać, po cholerę ja z Tobą zaczynałem?!- usiadł bezsilnie na kanapie, chowając twarz w dłonie.
-Kochanie, proszę...-usiadłam koło niego i objęłam, pocierając jego plecy. -Spójrz na mnie.- poprosiłam, a on to zrobił.
-Dziękuję, że ze mną wytrzymałaś i cierpliwie znosiłaś te wszystkie tajemnice i wykręcanie się od prawdy.- mówił tuż przy mojej twarzy, ujmując ją w dłonie. W jego oczach widziałam ból, smutek... Łzy.
-Dlaczego mówisz to w czasie przeszłym? Ucker...- każde słowo wypowiadałam ciszej, a na końcu całkiem się rozpłakałam.
-Przepraszam Cię za wszystko.- powiedział, przytulając mnie.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Oboje wstaliśmy, żeby otworzyć, ale zrobiła to Anahi, która wybiegła z pokoju. W drzwiach stała dość ładna, młoda kobieta z małym chłopczykiem. Spojrzałam na Uckera, który był wyraźnie zaskoczony i przestraszony, Any patrzyła na mnie ze smutkiem, współczuciem.
-Ciocia!- krzyknął chłopiec, tuląc się do mojej przyjaciółki.
-Kochanie, co Ty robisz w domu mojej siostry?- nieznajoma zwróciła się do Uckera.
Do mojego chłopaka powiedziała "kochanie"! W moich oczach pojawiły się łzy i wybiegłam do pokoju. Teraz wszystko stało się jasne. Ucker mnie zdradza i to z siostrą Any, więc za pewne stąd o tym wiedziała. W dodatku Ucker ma dziecko?! Położyłam się na łóżku, przytuliłam misia i wpadłam w dziką rozpacz. Przypomniałam sobie te piękne chwile i zbierałam fakty, świadczące przeciwko Uckerowi. Spędziłam parę godzin w samotności, ale później przyszła do mnie Anahi, pytając:
-Mogę wejść?
-Już weszłaś.- odpowiedziałam ponurym głosem bez żadnego wyrazu.
-Chciałam z Tobą pogadać. Posłuchaj Dul...
-Nie chcę niczego słuchać.- przerwałam jej. -Mam dość wykrętów Uckera, a teraz jeszcze Ty. Any, tyle czasu ukrywałaś przede mną prawdę, teraz nie mam ochoty z Tobą gadać.
-Rozumiem Cię, ale ja naprawdę byłam przeciwna temu, co robił Ucker. Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale to byłoby wtrącanie się w nieswoje sprawy, a tego nie lubię.
-To jest ważniejsze od dobra przyjaciółki? Gdyby nie Ty, to między mną, a Uckerem pewnie by nawet do niczego nie doszło. Pomogłaś mi w relacjach z Uckerem, wiedząc, że gra na dwa fronty?! Żal mi Was obu, jesteście siebie warci.- mówiłam z żalem, płacząc.
-Duluś, nie płacz. To wszystko nie tak. Dowiedziałam się o wszystkim od Alfonsa, kiedy Wy byliście w Kanadzie. Nie miałam pojęcia, że Twój chłopak i mojej siostry narzeczony to ta sama osoba. Zawsze chciałam dla Ciebie jak najlepiej i ani trochę nie pochwalam tego, co robił Ucker. Zresztą chodzi tutaj nie tylko o Ciebie, ale i o moją siostrę. Ona też nie do końca na to zasłużyła.
-Nie do końca?- zdziwiło mnie to sformułowanie.
-Powiem Ci coś, dając tym samym dowód mojej przyjaźni, bo w żadnym przypadku nie możesz o tym powiedzieć Uckerowi.
-Spoko, i tak już nigdy nie będę z nim gadać.
-Moja siostra okłamuje Uckera, bo dziecko nie jest jego, tylko jego brata. On o tym nie wie i nie może wiedzieć.
-Dlaczego? To nie fair! On powinien znać prawdę.
-Nie. On tak nienawidzi brata, że jakby poznał prawdę, to zostawiłby Vivianę samą z dzieckiem, a ona nie dałaby sobie z nim rady. Zresztą ona jest zdolna do wszystkiego, żeby Uckera przy sobie zatrzymać.
-On ją kocha?- zapytałam cicho zapłakana, pociągając nosem.
-Nie wiem, ja go poznałam dopiero, jak wróciliście z Kanady.
-W takim razie ja poznałam go dopiero teraz...- powiedziałam, stając przy oknie. -Oszukał mnie, zranił, zdradził. Nie chcę go znać! Zarobiłam co nieco, wyjeżdżam. Nie zostanę tu ani dnia dłużej.- postanowiłam ostatecznie, rzucając się na łóżko.
-Gdzie wyjedziesz?
-Do mamy do Hiszpanii. Nie zamierzam więcej oglądać tego idioty. Jutro pójdę do firmy złożyć wymówienie, a potem prosto na lotnisko.
-Serio? Dul, będę tęsknić.- powiedziała Anahi, siadając koło mnie na łóżku i przytulając mnie bardzo mocno.
-Ja za Tobą też, ale to najlepsze wyjście z sytuacji.
-Rozumiem, chociaż myślę, że powinnaś z Uckerem najpierw porozmawiać.
-Nie mam o czym. Wszystko zostało już zakończone. Skończę to, co nigdy nie powinno się w ogóle zacząć.- nie mogłam uwierzyć w to, jak twarda potrafię być -Zostawisz mnie samą? Chcę napisać list, który dołączę do wymówienia.- poprosiłam, a Any oczywiście spełniła moją prośbę, wcześniej całując mnie czule w czoło.
-Kocham Cię, Duluś. Robię kolację, ale Ty pewnie nie jesteś w nastroju na jedzenie, co?
-No nie.- przyznałam, uśmiechając się delikatnie.
-Więc dobranoc.- powiedziała na koniec i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
_____________________________
-Co się dzieje, kochanie?- zapytał, obejmując mnie, bo chyba zauważył, że czymś się martwię.
-Chcę z Tobą pogadać, tak na poważnie.- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy z powagą.
-O matko, znowu? Dul...- kurde, czy on musiał się domyślić, o co chodzi?
-Tak, znowu. Ucker, obiecuję, że cokolwiek byś mi nie powiedział, to i tak będę Cię kochać.- mówiłam, przytulając się do niego.
-Boję się, ale nie tego, że przestaniesz mnie kochać, bo wiem, że mimo wszystko zawsze będziesz.
-A czego? Kochanie, powiedz mi.- dopytywałam, głaszcząc go po policzku.
-Chociaż nie przestaniesz mnie kochać, to na pewno będziesz zła i stwierdzisz, że nie możemy być razem. Nie mogę Cię tak skrzywdzić, skarbie. Kurwa mać, po cholerę ja z Tobą zaczynałem?!- usiadł bezsilnie na kanapie, chowając twarz w dłonie.
-Kochanie, proszę...-usiadłam koło niego i objęłam, pocierając jego plecy. -Spójrz na mnie.- poprosiłam, a on to zrobił.
-Dziękuję, że ze mną wytrzymałaś i cierpliwie znosiłaś te wszystkie tajemnice i wykręcanie się od prawdy.- mówił tuż przy mojej twarzy, ujmując ją w dłonie. W jego oczach widziałam ból, smutek... Łzy.
-Dlaczego mówisz to w czasie przeszłym? Ucker...- każde słowo wypowiadałam ciszej, a na końcu całkiem się rozpłakałam.
-Przepraszam Cię za wszystko.- powiedział, przytulając mnie.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Oboje wstaliśmy, żeby otworzyć, ale zrobiła to Anahi, która wybiegła z pokoju. W drzwiach stała dość ładna, młoda kobieta z małym chłopczykiem. Spojrzałam na Uckera, który był wyraźnie zaskoczony i przestraszony, Any patrzyła na mnie ze smutkiem, współczuciem.
-Ciocia!- krzyknął chłopiec, tuląc się do mojej przyjaciółki.
-Kochanie, co Ty robisz w domu mojej siostry?- nieznajoma zwróciła się do Uckera.
Do mojego chłopaka powiedziała "kochanie"! W moich oczach pojawiły się łzy i wybiegłam do pokoju. Teraz wszystko stało się jasne. Ucker mnie zdradza i to z siostrą Any, więc za pewne stąd o tym wiedziała. W dodatku Ucker ma dziecko?! Położyłam się na łóżku, przytuliłam misia i wpadłam w dziką rozpacz. Przypomniałam sobie te piękne chwile i zbierałam fakty, świadczące przeciwko Uckerowi. Spędziłam parę godzin w samotności, ale później przyszła do mnie Anahi, pytając:
-Mogę wejść?
-Już weszłaś.- odpowiedziałam ponurym głosem bez żadnego wyrazu.
-Chciałam z Tobą pogadać. Posłuchaj Dul...
-Nie chcę niczego słuchać.- przerwałam jej. -Mam dość wykrętów Uckera, a teraz jeszcze Ty. Any, tyle czasu ukrywałaś przede mną prawdę, teraz nie mam ochoty z Tobą gadać.
-Rozumiem Cię, ale ja naprawdę byłam przeciwna temu, co robił Ucker. Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale to byłoby wtrącanie się w nieswoje sprawy, a tego nie lubię.
-To jest ważniejsze od dobra przyjaciółki? Gdyby nie Ty, to między mną, a Uckerem pewnie by nawet do niczego nie doszło. Pomogłaś mi w relacjach z Uckerem, wiedząc, że gra na dwa fronty?! Żal mi Was obu, jesteście siebie warci.- mówiłam z żalem, płacząc.
-Duluś, nie płacz. To wszystko nie tak. Dowiedziałam się o wszystkim od Alfonsa, kiedy Wy byliście w Kanadzie. Nie miałam pojęcia, że Twój chłopak i mojej siostry narzeczony to ta sama osoba. Zawsze chciałam dla Ciebie jak najlepiej i ani trochę nie pochwalam tego, co robił Ucker. Zresztą chodzi tutaj nie tylko o Ciebie, ale i o moją siostrę. Ona też nie do końca na to zasłużyła.
-Nie do końca?- zdziwiło mnie to sformułowanie.
-Powiem Ci coś, dając tym samym dowód mojej przyjaźni, bo w żadnym przypadku nie możesz o tym powiedzieć Uckerowi.
-Spoko, i tak już nigdy nie będę z nim gadać.
-Moja siostra okłamuje Uckera, bo dziecko nie jest jego, tylko jego brata. On o tym nie wie i nie może wiedzieć.
-Dlaczego? To nie fair! On powinien znać prawdę.
-Nie. On tak nienawidzi brata, że jakby poznał prawdę, to zostawiłby Vivianę samą z dzieckiem, a ona nie dałaby sobie z nim rady. Zresztą ona jest zdolna do wszystkiego, żeby Uckera przy sobie zatrzymać.
-On ją kocha?- zapytałam cicho zapłakana, pociągając nosem.
-Nie wiem, ja go poznałam dopiero, jak wróciliście z Kanady.
-W takim razie ja poznałam go dopiero teraz...- powiedziałam, stając przy oknie. -Oszukał mnie, zranił, zdradził. Nie chcę go znać! Zarobiłam co nieco, wyjeżdżam. Nie zostanę tu ani dnia dłużej.- postanowiłam ostatecznie, rzucając się na łóżko.
-Gdzie wyjedziesz?
-Do mamy do Hiszpanii. Nie zamierzam więcej oglądać tego idioty. Jutro pójdę do firmy złożyć wymówienie, a potem prosto na lotnisko.
-Serio? Dul, będę tęsknić.- powiedziała Anahi, siadając koło mnie na łóżku i przytulając mnie bardzo mocno.
-Ja za Tobą też, ale to najlepsze wyjście z sytuacji.
-Rozumiem, chociaż myślę, że powinnaś z Uckerem najpierw porozmawiać.
-Nie mam o czym. Wszystko zostało już zakończone. Skończę to, co nigdy nie powinno się w ogóle zacząć.- nie mogłam uwierzyć w to, jak twarda potrafię być -Zostawisz mnie samą? Chcę napisać list, który dołączę do wymówienia.- poprosiłam, a Any oczywiście spełniła moją prośbę, wcześniej całując mnie czule w czoło.
-Kocham Cię, Duluś. Robię kolację, ale Ty pewnie nie jesteś w nastroju na jedzenie, co?
-No nie.- przyznałam, uśmiechając się delikatnie.
-Więc dobranoc.- powiedziała na koniec i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
_____________________________
I tym rozdziałem powoli zaczynamy początek końca... Haha bez sensu zupełnie, no ale mniejsza z tym xD Następny będzie chyba dość szybko, bo chcę już to opko jak najszybciej zakończyć ;)