Dulce:
Jak zwykle moja córcia musiała zepsuć komuś wypoczynek na plaży, więc wypadało podejść i przeprosić tego nieszczęsnego człowieka. Serce podskoczyło mi do gardła, gdy zobaczyłam, że ten facet już gada z Esperanzą. Byłam pewna, że na nią krzyczy i czepia się, że matka jej nie pilnuje i w ogóle... Moje dziecko niestety wszystkim wkoło psuje nerwy i mało kto z obcych ją lubi. Tak, to taka kopia mnie, chociaż ma też cechy małego Uckerka. Ale wracając do sytuacji... Podeszłam do mojej córki i tego mężczyzny, i lekko zakłopotana powiedziałam:
-Bardzo przepraszam za córkę.- po tych słowach zapadła dziwna cisza, a ja przez chwilę nie wiedziałam dlaczego i skupiłam się na mojej córce, karcąc ją wzrokiem.
-Już przeprosiłam Pana, mamusiu.- powiedziała Esperanza, tuląc się do mnie.
-Masz bardzo kulturalną córkę, Dul.- ten człowiek zna moje imię i ma bardzo znajomy głos... To Ucker!
-Kochanie, idź zrób dla mamusi zamek z piasku, dobrze?- zwróciłam się do córki, bo chciałam porozmawiać z byłym mężem, a po za tym bałam się, że on może domyślić się, że to jego dziecko.
-Ozdobić muszelkami i kamyczkami?- zapytała jak zwykle słodziutkim głosem.
-Tak, skarbie. Leć!- uradowana z powierzonej jej misji poszła nad sam brzeg morza.
-Co tu robisz?- zwróciłam się do Uckera, jak już zostaliśmy sami.
-Jestem na wakacjach. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.- uśmiechnął się do mnie delikatnie, słodko, tak po prostu Uckerowo. -Nie przywitasz się ze mną?- zapytał po chwili, łapiąc mnie za rękę, a ja na nowo poczułam te iskierki między nami i motylki w brzuchu.
-No okej, niech Ci będzie...- spojrzałam, czy Esperanza nie patrzy. -Cześć!- prawie krzyknęłam i wtuliłam się w jego cudowne męskie ramiona, niestety tęskniłam za tym.
-Tęskniłem, wiesz?- powiedział wprost do mojego ucha, co niestety zrobiło na mnie duże wrażenie jak dawniej.
-Ja nie bardzo...- skłamałam, żeby nie rozwijać ckliwej gadki.
-Usiądziesz? Muszę z Tobą poważnie porozmawiać.- znów złapał mnie za rękę i pociągnął delikatnie, bym usiadła z nim na kocyk.
-Byle szybko, bo mała ma wprawę w budowaniu zamków z piasku.- uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam po turecku na przeciwko Uckera tak, że dotykaliśmy się lekko kolanami.
-Dul, chciałem Ci coś wyjaśnić.- zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie chcę od Ciebie żadnych wyjaśnień, to po prostu zamknięty rozdział w naszym życiu. Powiedz lepiej, co u Ciebie?- miałam nadzieję na normalną rozmowę o wszystkim i o niczym, ale nic z tego...
-Nie, Dul... Mi też nie uśmiecha się powrót do tej części przeszłości, ale musisz wiedzieć pewne rzeczy.
-Aj, Ucker... Dobra, mów. Miejmy to już za sobą.- przewróciłam oczami, a on uśmiechnął się nerwowo, więc wyczułam coś poważnego.
-Dul, ja Cię wtedy okłamałem...
-Kiedy? Z czym?- byłam lekko przerażona.
-Dul, ja Cię kocham! Skłamałem ze strachu o Ciebie. Przeze mnie byłaś wiecznie na celowniku Amadora, a moja głupota odbijała się na Tobie. Już wcześniej zastanawiałem się, czy z Tobą nie zerwać dla twojego dobra, ale po tym gwałcie już nie mogłem... Stwierdziłem, że muszę Cię chronić i lepiej będzie to skończyć i na nic więcej Cię nie narażać. Czułem się jak śmieć i nie mogłem znieść tego, jak bardzo Cię krzywdzę. Nigdy nie przestałem Cię kochać i właśnie dlatego Cię zostawiłem. Zrozum, zrezygnowałem z naszego związku z miłości do Ciebie. Poświęciłem własne szczęście dla twojego dobra, Dul. Nie było mi łatwo i zresztą nadal nie jest, ale musiałem to zrobić. Niedługo potem zrozumiałem, jak wielki błąd popełniłem... Beze mnie cierpiałaś równie mocno, a może nawet bardziej, bo w tej chwili potrzebowałaś mojego wsparcia, a ja Ci go nie dałem. Po za tym jakiś czas później Amador i tak trafił do więzienia... Gdybym z Tobą nie zerwał, to moglibyśmy być już wtedy znowu szczęśliwi. Zagrożenie minęło, ale klamka i tak już zapadła. Byłem z Ann i czekaliśmy na dziecko, które jak się okazało, wcale nie było moje.- i tu musiałam mu przerwać, bo wyjątkowo zainteresował mnie ten wątek.
-Jak to nie twoje?
-Anahi mnie oszukała. Wrobiła mnie w tą ciążę, bo była we mnie zakochana i chciała mnie za ojca swojego dziecka. W dodatku tak naprawdę ojcem Miguelita jest Poncho, który zgwałcił Ann z polecenia Amadora. Chyba chciała o tym wszystkim zapomnieć i ułożyć sobie życie... Tylko nadal nie wiem, czemu moim kosztem?
-Nie gadałeś z nią o tym?
-Raz, ale pod wpływem emocji, więc niewiele z tego wyszło. Od trzech lat się z nią praktycznie nie widuję. Tylko z Poncho czasami się kontaktuję, ale to też już nie jest przyjaźń. Dulisiu, z końcem naszego związku skończyło się dla mnie wszystko, wiesz? Popełniłem w życiu tysiące błędów, ale najgorszym było porzucenie Ciebie. Nigdy sobie tego nie wybaczę i bardzo bym chciał to naprawić.- chwila... Co on próbuje tym osiągnąć?
-Boże... Ucker, co ja mam Ci teraz powiedzieć? Fajnie, że jednak mnie kochałeś, ale przecież to już nic nie zmienia. Może gdybyś mi to powiedział ze 2-3 lata temu, cieszyłabym się i rzuciłabym Ci się w ramiona, ale dziś już nie. Minęło zbyt dużo czasu, by rozdrapywać stare rany i wyznawać sobie miłość. Wszystko skończyło się już dawno i nie ma sensu do tego wracać.- chciałam jak najbardziej taktownie go spławić, a jednocześnie go jakoś mocno nie urazić.
-Ty nigdy do tego nie wracasz?...- teraz to se pytanie wymyślił...
-Trudne pytanie... Lubię wspominać, więc do Ciebie także czasem wracam myślami, ale coraz rzadziej i już bez tak wielkiej tęsknoty. Ucker... Nie wiem, po co mi to mówisz, ale wbij se do głowy, że mi to nie robi żadnej różnicy, bo jestem szczęśliwa z Pablem i naszym dzieckiem. Rozumiem, że może Cię to dręczyło przez te lata i miałeś potrzebę wyznania mi prawdy, ale naprawdę niepotrzebnie. Jeśli Ci ulżyło, to super, odtąd możesz żyć w spokoju i szczęściu.
-Dulce, nie chodzi o wewnętrzny spokój! Wiem, że bardzo mnie kochałaś i...- nie mogłam pozwolić, żeby kontynuował tą ckliwą gadkę, bo może to zajść za daleko.
-I miałeś nadzieję, że nie przestałam? Proszę Cię, zapomnij o tym, co nas łączyło. To małżeństwo było pomyłką, ale przyznaję... Nasz romans był piękny i kochałam Cię nad życie. Dziś jednak to już nie ma żadnego znaczenia, zrozum. Wszystko się zmieniło, a moje życie jest idealnie ułożone i nie próbuj tego zmieniać.
-A byłbym w stanie?- położył dłoń na moje kolano i głaskał delikatnie, przesuwając rękę coraz wyżej.
-Nie próbuj nawet... Bierz tą łapę i jak chcesz ze mną gadać, to o pogodzie czy innych bzdurach. Na poważniejsze tematy nie wchodźmy, proszę.-ponownie chciałam odwieść go od tematu przeszłości.
-No dobrze... A więc pogoda jest dziś cudowna, prawda?
-Mhm...- przyznałam z uśmiechem, ciesząc się, że odpuścił i patrząc w bezchmurne niebo.
-W sam raz na zimną kąpiel, kochanie!- krzyknął, wziął mnie na ręce i zaniósł do wody, biegnąc.
-Ucker, nie! Puszczaj, do cholery!- darłam się na pół plaży i machałam nogami, żeby się wyrwać.
Niestety to nic nie dało i wrzucił mnie do zimnej wody. Nie no nie była taka zła, to ja byłam zbyt rozgrzana. Podtopił mnie, a po chwili ja go wciągnęłam pod wodę. W kółko tak się wrzucaliśmy do wody i podtapialiśmy jak dzieciaki. Śmialiśmy się wesoło jak podczas kłótni w szkole, to było bardzo fajne i zabawne. Nic niestety nie trwa wiecznie i przypomniało mi się, że na brzegu stoi moja córka, która nie powinna tego widzieć. Jest małą paplą i przez nią będę musiała się później tłumaczyć Pablowi. Ogólnie nie jest zaborczy ani jakoś strasznie zazdrosny, ale tu chodzi o Uckera, którego kiedyś kochałam. Bałam się, że mój narzeczony się trochę zdenerwuje i zacznie zadawać niewygodne pytania. Dlatego właśnie jak najszybciej musiałam się odsunąć od Christophera, ale najpierw szepnęłam mu do ucha:
-Nie widujmy się przy moim dziecku. Okej?
-No dobrze, ale pod jednym warunkiem...- powiedział z boskim, zadziornym uśmiechem.
-Ejejej, nie stawiaj mi warunków, kowboju!- chlapnęłam go w twarz, śmiejąc się głośno, tak dobrze się z nim czułam.
-Chcesz je poznać, czy wolisz tłumaczyć się rodzinie?- zapytał stanowczo, lekko znudzony moimi wygłupami.
-No okej... Co chcesz?
-Zaproponuję Ci drobny układzik, skarbie.
-Nie pozwalaj sobie, bo w ryjek wyłapiesz.- powiedziałam, krzywiąc się w złośliwym uśmieszku.
-Boże, Dul... Jak ja to w Tobie uwielbiam.- przyciągnął mnie do siebie i podniósł do góry, a ja zaczęłam machać nogami, chlapiąc na wszystkie strony i przy okazji go kopiąc.
-Puść mnie i przestań się wygłupiać!- krzyknęłam, a on postawił mnie z powrotem do wody.
-Wygłupiasz to się Ty, wariatko. Ja jestem zupełnie poważny w każdym słowie, ale widzę, że moja księżniczka nadal nie dorosła do pewnych spraw. A teraz posłuchaj mnie uważnie, ślicznotko... Jeśli nie chcesz robić szumu wokół naszego spotkania i kłócić się z Pablem, to widujmy się po kryjomu.
-Że co?! Ucker, oszalałeś? Po co chcesz się ze mną spotykać?
-Po prostu chcę w te dwa tygodnie nadrobić czas, który straciliśmy przez moją głupotę. Kocham Cię Dul i chcę z Tobą spędzić trochę czasu, porozmawiać i w ogóle.- mówił, kiedy powoli wychodziliśmy z wody.
-A obiecasz, że nie zrobisz nic niestosownego?- spojrzałam mu w oczy, a on uśmiechnął się słodko, Uckerowo.
-Niech Ci będzie, księżniczko... Obiecuję.- objął mnie i szybko pocałował w skroń.
-A możesz już przestać nazywać mnie księżniczką?
-Nie, akurat tego dla Ciebie zrobić nie mogę.
-Aj, Uckerku, Ty nigdy nie dorośniesz...- załatwiłam go jego własną bronią.
-Chyba Ty.- wystawił mi język i zaczęliśmy się śmiać.
-Mamusiu, kim jest ten pan?- tak zajęłam się Uckerem, że nawet nie zauważyłam kiedy wyrosła mi spod ziemi Esperanza.
-To mój dawny kolega z czasów szkoły, kochanie.- powiedziałam, biorąc córeczkę na ręce.
-Aha, dobrze. Cześć, jestem Esperanza, czyli najbościejsza dziewczynka na świecie. Tak mówi moja mama, wiesz?- serce mi się ścisnęło z bólu i wzruszenia na widok mojej córki, przedstawiającej się swojemu ojcu.
-Jestem Ucker, miło mi Cię poznać. Oj twoja mamusia ma chyba rację, jesteś super śliczną dziewczynką. Przypominasz księżniczkę jak twoja mama w twoim wieku.- on właśnie nazwał swoją córkę księżniczką! I tak powinno być zawsze, ale nie dałam mu tej możliwości... A on jeszcze tak cudnie się do mnie uśmiechnął, gdy to mówił.
-Moja mama była księżniczką? Tak jak ja?- moja córcia jest taka słodziutka
-Była i nadal jest.- znowu posłał mi jeden z tych swoich pięknych i czarujących uśmiechów, za którymi tęskniłam.
-Nie, proszę Pana... Teraz to mama jest królową, księżniczką jestem już ja.- powiedziała dumnie, tak w moim stylu.
-Jesteś pewna, że to nie moje dziecko?- szepnął mi do ucha, a ja aż podskoczyłam zdenerwowana.
-Jasne, że nie! Ucker, upadłeś na głowę.- szepnęłam mu głośno do samego ucha, aż się wzdrygnął.
-A sprawdzałaś?- kurde, będzie drążył ten temat... I co teraz?
-Nawet nie ma takiej opcji, a teraz wybacz... Musimy iść, bo TATUŚ mojej córeczki już czeka.- zaakcentowałam wyraźnie, żeby lepiej zrozumiał i wzięłam Espe za rękę, by iść.
-Do widzenia Ucker.- krzyknęła słodko moja córcia, patrząc jeszcze do tyłu na Uckera, po czym odeszłyśmy, zostawiając go samego.
-Do widzenia, księżniczko. Pa, Dul!- odpowiedział i poszedł w drugą stronę.
Miałam mieszane uczucia... Z jednej strony cieszyłam się ze spotkania z Uckerem, a z drugiej cholernie się bałam. Co jeśli on będzie zbyt nachalny i będzie próbował rozwalić mój związek? A ja nie wiem, czy zdołam mu się oprzeć, bo jakby nie było, był moją wielką miłością... A może dalej jest? Boję się, że nadal go kocham, a te wszystkie uczucia teraz powrócą i nie dam rady ich zignorować i odrzucić Uckera. Zdaję sobie sprawę, że jeśli teraz kategorycznie mu odmówię, to będzie to nasz ostateczny koniec. Znam całą prawdę i wiem, że on mnie kocha... Miłość, jaką mnie obdarzył, gdy byliśmy małżeństwem, była prawdziwa i nigdy niczego nie udawał. Kocha mnie i zrezygnował dla mojego dobra z własnego szczęścia. To było głupie i wszystko tym zepsuł, ale i tak to doceniam. Nie mogłam go za to zwyzywać, bo zrobił to w dobrej wierze i wcale nie chciał mnie skrzywdzić. Wręcz przeciwnie, chciał mnie chronić! Choćby dlatego ma prawo poznać prawdę o swoim dziecku. Cholera, powinnam mu powiedzieć... W ogóle powinien wiedzieć od dawna, a najlepiej od zawsze. Ani Ucker ani Espi nie zasługują na moje kłamstwa. Ale co mam zrobić? Wziąć ich oboje, a najlepiej jeszcze Pabla i wszystko powiedzieć. Co by się wtedy stało? Ucker by mnie znienawidził, a córka chciałaby lepiej poznać swojego ojca, więc pewnie bez problemu by mi ją zabrał. Zostałabym sama tylko z Pablem, a bez Espe nasz związek już nie byłby tak idealny, wszystko by się zepsuło. Tak właśnie będzie wyglądać moja ruina, skończę swój żywot w samotności tak jak zaczęłam. Nie, mój były mąż nigdy nie dowie się o naszym dziecku. Nie i kropka! Postaram się nie myśleć o poczuciu winy, ani o jakichś zbędnych sentymentach. Okej, nie ma nic złego w spotkaniu się z Uckerem, bo jest moim dawnym znajomym i chętnie powspominam stare dobre czasy. Ale muszę sobie coś postanowić... Jeśli zrobi cokolwiek niestosownego to koniec, nigdy więcej mnie nie zobaczy. Nie pozwolę sobie zniszczyć życia przeszłością.
Jak zwykle moja córcia musiała zepsuć komuś wypoczynek na plaży, więc wypadało podejść i przeprosić tego nieszczęsnego człowieka. Serce podskoczyło mi do gardła, gdy zobaczyłam, że ten facet już gada z Esperanzą. Byłam pewna, że na nią krzyczy i czepia się, że matka jej nie pilnuje i w ogóle... Moje dziecko niestety wszystkim wkoło psuje nerwy i mało kto z obcych ją lubi. Tak, to taka kopia mnie, chociaż ma też cechy małego Uckerka. Ale wracając do sytuacji... Podeszłam do mojej córki i tego mężczyzny, i lekko zakłopotana powiedziałam:
-Bardzo przepraszam za córkę.- po tych słowach zapadła dziwna cisza, a ja przez chwilę nie wiedziałam dlaczego i skupiłam się na mojej córce, karcąc ją wzrokiem.
-Już przeprosiłam Pana, mamusiu.- powiedziała Esperanza, tuląc się do mnie.
-Masz bardzo kulturalną córkę, Dul.- ten człowiek zna moje imię i ma bardzo znajomy głos... To Ucker!
-Kochanie, idź zrób dla mamusi zamek z piasku, dobrze?- zwróciłam się do córki, bo chciałam porozmawiać z byłym mężem, a po za tym bałam się, że on może domyślić się, że to jego dziecko.
-Ozdobić muszelkami i kamyczkami?- zapytała jak zwykle słodziutkim głosem.
-Tak, skarbie. Leć!- uradowana z powierzonej jej misji poszła nad sam brzeg morza.
-Co tu robisz?- zwróciłam się do Uckera, jak już zostaliśmy sami.
-Jestem na wakacjach. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.- uśmiechnął się do mnie delikatnie, słodko, tak po prostu Uckerowo. -Nie przywitasz się ze mną?- zapytał po chwili, łapiąc mnie za rękę, a ja na nowo poczułam te iskierki między nami i motylki w brzuchu.
-No okej, niech Ci będzie...- spojrzałam, czy Esperanza nie patrzy. -Cześć!- prawie krzyknęłam i wtuliłam się w jego cudowne męskie ramiona, niestety tęskniłam za tym.
-Tęskniłem, wiesz?- powiedział wprost do mojego ucha, co niestety zrobiło na mnie duże wrażenie jak dawniej.
-Ja nie bardzo...- skłamałam, żeby nie rozwijać ckliwej gadki.
-Usiądziesz? Muszę z Tobą poważnie porozmawiać.- znów złapał mnie za rękę i pociągnął delikatnie, bym usiadła z nim na kocyk.
-Byle szybko, bo mała ma wprawę w budowaniu zamków z piasku.- uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam po turecku na przeciwko Uckera tak, że dotykaliśmy się lekko kolanami.
-Dul, chciałem Ci coś wyjaśnić.- zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie chcę od Ciebie żadnych wyjaśnień, to po prostu zamknięty rozdział w naszym życiu. Powiedz lepiej, co u Ciebie?- miałam nadzieję na normalną rozmowę o wszystkim i o niczym, ale nic z tego...
-Nie, Dul... Mi też nie uśmiecha się powrót do tej części przeszłości, ale musisz wiedzieć pewne rzeczy.
-Aj, Ucker... Dobra, mów. Miejmy to już za sobą.- przewróciłam oczami, a on uśmiechnął się nerwowo, więc wyczułam coś poważnego.
-Dul, ja Cię wtedy okłamałem...
-Kiedy? Z czym?- byłam lekko przerażona.
-Dul, ja Cię kocham! Skłamałem ze strachu o Ciebie. Przeze mnie byłaś wiecznie na celowniku Amadora, a moja głupota odbijała się na Tobie. Już wcześniej zastanawiałem się, czy z Tobą nie zerwać dla twojego dobra, ale po tym gwałcie już nie mogłem... Stwierdziłem, że muszę Cię chronić i lepiej będzie to skończyć i na nic więcej Cię nie narażać. Czułem się jak śmieć i nie mogłem znieść tego, jak bardzo Cię krzywdzę. Nigdy nie przestałem Cię kochać i właśnie dlatego Cię zostawiłem. Zrozum, zrezygnowałem z naszego związku z miłości do Ciebie. Poświęciłem własne szczęście dla twojego dobra, Dul. Nie było mi łatwo i zresztą nadal nie jest, ale musiałem to zrobić. Niedługo potem zrozumiałem, jak wielki błąd popełniłem... Beze mnie cierpiałaś równie mocno, a może nawet bardziej, bo w tej chwili potrzebowałaś mojego wsparcia, a ja Ci go nie dałem. Po za tym jakiś czas później Amador i tak trafił do więzienia... Gdybym z Tobą nie zerwał, to moglibyśmy być już wtedy znowu szczęśliwi. Zagrożenie minęło, ale klamka i tak już zapadła. Byłem z Ann i czekaliśmy na dziecko, które jak się okazało, wcale nie było moje.- i tu musiałam mu przerwać, bo wyjątkowo zainteresował mnie ten wątek.
-Jak to nie twoje?
-Anahi mnie oszukała. Wrobiła mnie w tą ciążę, bo była we mnie zakochana i chciała mnie za ojca swojego dziecka. W dodatku tak naprawdę ojcem Miguelita jest Poncho, który zgwałcił Ann z polecenia Amadora. Chyba chciała o tym wszystkim zapomnieć i ułożyć sobie życie... Tylko nadal nie wiem, czemu moim kosztem?
-Nie gadałeś z nią o tym?
-Raz, ale pod wpływem emocji, więc niewiele z tego wyszło. Od trzech lat się z nią praktycznie nie widuję. Tylko z Poncho czasami się kontaktuję, ale to też już nie jest przyjaźń. Dulisiu, z końcem naszego związku skończyło się dla mnie wszystko, wiesz? Popełniłem w życiu tysiące błędów, ale najgorszym było porzucenie Ciebie. Nigdy sobie tego nie wybaczę i bardzo bym chciał to naprawić.- chwila... Co on próbuje tym osiągnąć?
-Boże... Ucker, co ja mam Ci teraz powiedzieć? Fajnie, że jednak mnie kochałeś, ale przecież to już nic nie zmienia. Może gdybyś mi to powiedział ze 2-3 lata temu, cieszyłabym się i rzuciłabym Ci się w ramiona, ale dziś już nie. Minęło zbyt dużo czasu, by rozdrapywać stare rany i wyznawać sobie miłość. Wszystko skończyło się już dawno i nie ma sensu do tego wracać.- chciałam jak najbardziej taktownie go spławić, a jednocześnie go jakoś mocno nie urazić.
-Ty nigdy do tego nie wracasz?...- teraz to se pytanie wymyślił...
-Trudne pytanie... Lubię wspominać, więc do Ciebie także czasem wracam myślami, ale coraz rzadziej i już bez tak wielkiej tęsknoty. Ucker... Nie wiem, po co mi to mówisz, ale wbij se do głowy, że mi to nie robi żadnej różnicy, bo jestem szczęśliwa z Pablem i naszym dzieckiem. Rozumiem, że może Cię to dręczyło przez te lata i miałeś potrzebę wyznania mi prawdy, ale naprawdę niepotrzebnie. Jeśli Ci ulżyło, to super, odtąd możesz żyć w spokoju i szczęściu.
-Dulce, nie chodzi o wewnętrzny spokój! Wiem, że bardzo mnie kochałaś i...- nie mogłam pozwolić, żeby kontynuował tą ckliwą gadkę, bo może to zajść za daleko.
-I miałeś nadzieję, że nie przestałam? Proszę Cię, zapomnij o tym, co nas łączyło. To małżeństwo było pomyłką, ale przyznaję... Nasz romans był piękny i kochałam Cię nad życie. Dziś jednak to już nie ma żadnego znaczenia, zrozum. Wszystko się zmieniło, a moje życie jest idealnie ułożone i nie próbuj tego zmieniać.
-A byłbym w stanie?- położył dłoń na moje kolano i głaskał delikatnie, przesuwając rękę coraz wyżej.
-Nie próbuj nawet... Bierz tą łapę i jak chcesz ze mną gadać, to o pogodzie czy innych bzdurach. Na poważniejsze tematy nie wchodźmy, proszę.-ponownie chciałam odwieść go od tematu przeszłości.
-No dobrze... A więc pogoda jest dziś cudowna, prawda?
-Mhm...- przyznałam z uśmiechem, ciesząc się, że odpuścił i patrząc w bezchmurne niebo.
-W sam raz na zimną kąpiel, kochanie!- krzyknął, wziął mnie na ręce i zaniósł do wody, biegnąc.
-Ucker, nie! Puszczaj, do cholery!- darłam się na pół plaży i machałam nogami, żeby się wyrwać.
Niestety to nic nie dało i wrzucił mnie do zimnej wody. Nie no nie była taka zła, to ja byłam zbyt rozgrzana. Podtopił mnie, a po chwili ja go wciągnęłam pod wodę. W kółko tak się wrzucaliśmy do wody i podtapialiśmy jak dzieciaki. Śmialiśmy się wesoło jak podczas kłótni w szkole, to było bardzo fajne i zabawne. Nic niestety nie trwa wiecznie i przypomniało mi się, że na brzegu stoi moja córka, która nie powinna tego widzieć. Jest małą paplą i przez nią będę musiała się później tłumaczyć Pablowi. Ogólnie nie jest zaborczy ani jakoś strasznie zazdrosny, ale tu chodzi o Uckera, którego kiedyś kochałam. Bałam się, że mój narzeczony się trochę zdenerwuje i zacznie zadawać niewygodne pytania. Dlatego właśnie jak najszybciej musiałam się odsunąć od Christophera, ale najpierw szepnęłam mu do ucha:
-Nie widujmy się przy moim dziecku. Okej?
-No dobrze, ale pod jednym warunkiem...- powiedział z boskim, zadziornym uśmiechem.
-Ejejej, nie stawiaj mi warunków, kowboju!- chlapnęłam go w twarz, śmiejąc się głośno, tak dobrze się z nim czułam.
-Chcesz je poznać, czy wolisz tłumaczyć się rodzinie?- zapytał stanowczo, lekko znudzony moimi wygłupami.
-No okej... Co chcesz?
-Zaproponuję Ci drobny układzik, skarbie.
-Nie pozwalaj sobie, bo w ryjek wyłapiesz.- powiedziałam, krzywiąc się w złośliwym uśmieszku.
-Boże, Dul... Jak ja to w Tobie uwielbiam.- przyciągnął mnie do siebie i podniósł do góry, a ja zaczęłam machać nogami, chlapiąc na wszystkie strony i przy okazji go kopiąc.
-Puść mnie i przestań się wygłupiać!- krzyknęłam, a on postawił mnie z powrotem do wody.
-Wygłupiasz to się Ty, wariatko. Ja jestem zupełnie poważny w każdym słowie, ale widzę, że moja księżniczka nadal nie dorosła do pewnych spraw. A teraz posłuchaj mnie uważnie, ślicznotko... Jeśli nie chcesz robić szumu wokół naszego spotkania i kłócić się z Pablem, to widujmy się po kryjomu.
-Że co?! Ucker, oszalałeś? Po co chcesz się ze mną spotykać?
-Po prostu chcę w te dwa tygodnie nadrobić czas, który straciliśmy przez moją głupotę. Kocham Cię Dul i chcę z Tobą spędzić trochę czasu, porozmawiać i w ogóle.- mówił, kiedy powoli wychodziliśmy z wody.
-A obiecasz, że nie zrobisz nic niestosownego?- spojrzałam mu w oczy, a on uśmiechnął się słodko, Uckerowo.
-Niech Ci będzie, księżniczko... Obiecuję.- objął mnie i szybko pocałował w skroń.
-A możesz już przestać nazywać mnie księżniczką?
-Nie, akurat tego dla Ciebie zrobić nie mogę.
-Aj, Uckerku, Ty nigdy nie dorośniesz...- załatwiłam go jego własną bronią.
-Chyba Ty.- wystawił mi język i zaczęliśmy się śmiać.
-Mamusiu, kim jest ten pan?- tak zajęłam się Uckerem, że nawet nie zauważyłam kiedy wyrosła mi spod ziemi Esperanza.
-To mój dawny kolega z czasów szkoły, kochanie.- powiedziałam, biorąc córeczkę na ręce.
-Aha, dobrze. Cześć, jestem Esperanza, czyli najbościejsza dziewczynka na świecie. Tak mówi moja mama, wiesz?- serce mi się ścisnęło z bólu i wzruszenia na widok mojej córki, przedstawiającej się swojemu ojcu.
-Jestem Ucker, miło mi Cię poznać. Oj twoja mamusia ma chyba rację, jesteś super śliczną dziewczynką. Przypominasz księżniczkę jak twoja mama w twoim wieku.- on właśnie nazwał swoją córkę księżniczką! I tak powinno być zawsze, ale nie dałam mu tej możliwości... A on jeszcze tak cudnie się do mnie uśmiechnął, gdy to mówił.
-Moja mama była księżniczką? Tak jak ja?- moja córcia jest taka słodziutka
-Była i nadal jest.- znowu posłał mi jeden z tych swoich pięknych i czarujących uśmiechów, za którymi tęskniłam.
-Nie, proszę Pana... Teraz to mama jest królową, księżniczką jestem już ja.- powiedziała dumnie, tak w moim stylu.
-Jesteś pewna, że to nie moje dziecko?- szepnął mi do ucha, a ja aż podskoczyłam zdenerwowana.
-Jasne, że nie! Ucker, upadłeś na głowę.- szepnęłam mu głośno do samego ucha, aż się wzdrygnął.
-A sprawdzałaś?- kurde, będzie drążył ten temat... I co teraz?
-Nawet nie ma takiej opcji, a teraz wybacz... Musimy iść, bo TATUŚ mojej córeczki już czeka.- zaakcentowałam wyraźnie, żeby lepiej zrozumiał i wzięłam Espe za rękę, by iść.
-Do widzenia Ucker.- krzyknęła słodko moja córcia, patrząc jeszcze do tyłu na Uckera, po czym odeszłyśmy, zostawiając go samego.
-Do widzenia, księżniczko. Pa, Dul!- odpowiedział i poszedł w drugą stronę.
Miałam mieszane uczucia... Z jednej strony cieszyłam się ze spotkania z Uckerem, a z drugiej cholernie się bałam. Co jeśli on będzie zbyt nachalny i będzie próbował rozwalić mój związek? A ja nie wiem, czy zdołam mu się oprzeć, bo jakby nie było, był moją wielką miłością... A może dalej jest? Boję się, że nadal go kocham, a te wszystkie uczucia teraz powrócą i nie dam rady ich zignorować i odrzucić Uckera. Zdaję sobie sprawę, że jeśli teraz kategorycznie mu odmówię, to będzie to nasz ostateczny koniec. Znam całą prawdę i wiem, że on mnie kocha... Miłość, jaką mnie obdarzył, gdy byliśmy małżeństwem, była prawdziwa i nigdy niczego nie udawał. Kocha mnie i zrezygnował dla mojego dobra z własnego szczęścia. To było głupie i wszystko tym zepsuł, ale i tak to doceniam. Nie mogłam go za to zwyzywać, bo zrobił to w dobrej wierze i wcale nie chciał mnie skrzywdzić. Wręcz przeciwnie, chciał mnie chronić! Choćby dlatego ma prawo poznać prawdę o swoim dziecku. Cholera, powinnam mu powiedzieć... W ogóle powinien wiedzieć od dawna, a najlepiej od zawsze. Ani Ucker ani Espi nie zasługują na moje kłamstwa. Ale co mam zrobić? Wziąć ich oboje, a najlepiej jeszcze Pabla i wszystko powiedzieć. Co by się wtedy stało? Ucker by mnie znienawidził, a córka chciałaby lepiej poznać swojego ojca, więc pewnie bez problemu by mi ją zabrał. Zostałabym sama tylko z Pablem, a bez Espe nasz związek już nie byłby tak idealny, wszystko by się zepsuło. Tak właśnie będzie wyglądać moja ruina, skończę swój żywot w samotności tak jak zaczęłam. Nie, mój były mąż nigdy nie dowie się o naszym dziecku. Nie i kropka! Postaram się nie myśleć o poczuciu winy, ani o jakichś zbędnych sentymentach. Okej, nie ma nic złego w spotkaniu się z Uckerem, bo jest moim dawnym znajomym i chętnie powspominam stare dobre czasy. Ale muszę sobie coś postanowić... Jeśli zrobi cokolwiek niestosownego to koniec, nigdy więcej mnie nie zobaczy. Nie pozwolę sobie zniszczyć życia przeszłością.
Ucker:
Byłem strasznie podekscytowany! Moje nędzne życie nabrało sensu, kiedy zobaczyłem Dulce. Nie spodziewałem się tego, ale w głębi duszy marzyłem o tym i tylko na to czekałem. Trochę zabolało mnie to, że moja ukochana ma dziecko z innym i jest szczęśliwa. To znaczy cieszę się, że ułożyła sobie życie i znalazła szczęście, ale jednak świadomość, że kobieta, którą kochasz, jest z innym, to najgorsze co może być. Jak pomyślę, że mają razem dziecko, tworzą cudowną rodzinę, a on całuje moją Dul, śpią razem, kochają się i w ogóle, to chce mi się po prostu płakać. Nic na to nie poradzę, zazdrość jest silniejsza... Usycham z miłości i chciałbym odzyskać Dulisię. I tak nie mam w tym momencie niczego, więc też nic nie stracę, mogę więc spróbować. Tak, będę walczył o ukochaną! Zrobię wszystko, żeby znów mnie pokochała i wróciła ze mną do Meksyku. A może to jednak kiepski pomysł? Przecież ona ma z Pablem dziecko... Mam tej małej księżniczce rozwalić rodzinę, żeby była nieszczęśliwa jak ja całe życie? Nie wiem, czy będę w stanie to zrobić. Nie, chyba nie jestem aż takim egoistą... Ach, wszystko byłoby takie proste, gdyby to była moja córka... Niestety Dul zapewniła mnie, że to niemożliwe. Nie ukrywam, że chciałbym mieć z Dul taką cudowną, słodką córeczkę. Ta mała jest zabójczo urocza i kochana, jak Dulce w jej wieku. Tyle, że moja Dulcia zawsze była małą terrorystką, a Esperanza jest milutka i dobra.
Byłem strasznie podekscytowany! Moje nędzne życie nabrało sensu, kiedy zobaczyłem Dulce. Nie spodziewałem się tego, ale w głębi duszy marzyłem o tym i tylko na to czekałem. Trochę zabolało mnie to, że moja ukochana ma dziecko z innym i jest szczęśliwa. To znaczy cieszę się, że ułożyła sobie życie i znalazła szczęście, ale jednak świadomość, że kobieta, którą kochasz, jest z innym, to najgorsze co może być. Jak pomyślę, że mają razem dziecko, tworzą cudowną rodzinę, a on całuje moją Dul, śpią razem, kochają się i w ogóle, to chce mi się po prostu płakać. Nic na to nie poradzę, zazdrość jest silniejsza... Usycham z miłości i chciałbym odzyskać Dulisię. I tak nie mam w tym momencie niczego, więc też nic nie stracę, mogę więc spróbować. Tak, będę walczył o ukochaną! Zrobię wszystko, żeby znów mnie pokochała i wróciła ze mną do Meksyku. A może to jednak kiepski pomysł? Przecież ona ma z Pablem dziecko... Mam tej małej księżniczce rozwalić rodzinę, żeby była nieszczęśliwa jak ja całe życie? Nie wiem, czy będę w stanie to zrobić. Nie, chyba nie jestem aż takim egoistą... Ach, wszystko byłoby takie proste, gdyby to była moja córka... Niestety Dul zapewniła mnie, że to niemożliwe. Nie ukrywam, że chciałbym mieć z Dul taką cudowną, słodką córeczkę. Ta mała jest zabójczo urocza i kochana, jak Dulce w jej wieku. Tyle, że moja Dulcia zawsze była małą terrorystką, a Esperanza jest milutka i dobra.
Jestem, dodaję rozdział!! Boże, rok temu o tej porze siedziałam przy Duli ❤ Tak strasznie za nią tęsknię!! I wgl nie mogę uwierzyć, że minął już rok... Jak?! Możemy cofnąć się na jeden dzień o 365 dni w tył? To były najpiękniejsze chwile w moim życiu i tak bym chciała to powtórzyć, że ojeju :) Ale znając życie, już nigdy mi się taka okazja nie trafi i do końca życia 27 listopad będzie legendą, najpiękniejszym wspomnieniem ❤ Dobra, bo ja się jak zwykle tu emocjonalnie rozpisuję, ale wiecie... Mało kto ma ochotę o tym już słuchać, więc gdzieś muszę się wygadać xD Wgl to byłam w piątek na wykładach z psychologii i tak strasznie mi się to podobało :) Tak mnie to interesuje, że chciałabym już studiować :D Dobra, koniec, bo mnie mama na obiad woła. Do następnego :*