Dulce:
Bardzo długo siedziałam z Pablem w sypialni. Rozmawialiśmy i jak zwykle świetnie się przy nim czułam. Przy okazji wyjaśniliśmy sobie, co nas łączy. Wyznał mi miłość, co w sumie zbytnio mnie nie zdziwiło, bo czułam to już wcześniej. Odpłaciłam mu tym samym i także powiedziałam, że coś do niego czuję i jest dla mnie ważny. Finalnie postanowiliśmy być razem i niczego nie ukrywać. Uważam, że ukrywanie związku, to najgorsze, co może być. Zresztą w naszym przypadku byłoby to po prostu zbędne, bo przecież nie zdradzam męża, jeśli z nim nawet nie jestem, prawda? No właśnie, mój mąż... Wpadł wściekły do pokoju, kiedy całowałam się z chłopakiem.
-Co to ma znaczyć?!- krzyknął, odciągając Pabla ode mnie.
-Ucker, co Ty wyprawiasz?! Nie masz prawa wtrącać się w moje życie!- stanęłam przed nim i odpowiedziałam już lekko wzburzona.
-Nie życzę sobie schadzek żony z kochankiem w mojej sypialni!- był strasznie zły, ale dlaczego?... -Złaź z mojego łóżka i się wynoś!- dodał, a Pablo posłusznie zszedł z łóżka i stanął koło mnie.
-Uspokój się do cholery!- podeszłam do Uckera i spojrzałam mu w oczy.
-To niech on wyjdzie!
-Okej, ale za chwilę do Ciebie przyjdę i pogadamy.- wyszłam z pokoju razem z Pablem.
-Mam pomysł.- zaczął, kiedy byliśmy już na przedpokoju. -Zostaw tego histeryka samego w domu i chodźmy do mnie.- już chciałam się zgodzić, ale szybko to przemyślałam.
-Wiesz co? Chciałabym, ale muszę z nim zostać.- odpowiedziałam ze smutkiem.
-Nie wydaje mi się, aby to było bezpieczne. On jest niepoczytalny i może Ci zrobić krzywdę.- oj kochany, martwi się o mnie.
-Nie bój się, potrafię przejąć nad nim kontrolę. Znam go i wiem, jak z nim gadać. Muszę go trochę pocieszyć, bo się chłopak całkiem załamie. Zresztą pewnie rano nawiedzą nas rodzice i powinnam przy tym być. Przepraszam, nie zostawię tego kretyna samego.- uspokajałam go i tłumaczyłam.
-No okej, ale uważaj na siebie.- zgodził się, dał mi buziaka i wyszedł.
Bardzo długo siedziałam z Pablem w sypialni. Rozmawialiśmy i jak zwykle świetnie się przy nim czułam. Przy okazji wyjaśniliśmy sobie, co nas łączy. Wyznał mi miłość, co w sumie zbytnio mnie nie zdziwiło, bo czułam to już wcześniej. Odpłaciłam mu tym samym i także powiedziałam, że coś do niego czuję i jest dla mnie ważny. Finalnie postanowiliśmy być razem i niczego nie ukrywać. Uważam, że ukrywanie związku, to najgorsze, co może być. Zresztą w naszym przypadku byłoby to po prostu zbędne, bo przecież nie zdradzam męża, jeśli z nim nawet nie jestem, prawda? No właśnie, mój mąż... Wpadł wściekły do pokoju, kiedy całowałam się z chłopakiem.
-Co to ma znaczyć?!- krzyknął, odciągając Pabla ode mnie.
-Ucker, co Ty wyprawiasz?! Nie masz prawa wtrącać się w moje życie!- stanęłam przed nim i odpowiedziałam już lekko wzburzona.
-Nie życzę sobie schadzek żony z kochankiem w mojej sypialni!- był strasznie zły, ale dlaczego?... -Złaź z mojego łóżka i się wynoś!- dodał, a Pablo posłusznie zszedł z łóżka i stanął koło mnie.
-Uspokój się do cholery!- podeszłam do Uckera i spojrzałam mu w oczy.
-To niech on wyjdzie!
-Okej, ale za chwilę do Ciebie przyjdę i pogadamy.- wyszłam z pokoju razem z Pablem.
-Mam pomysł.- zaczął, kiedy byliśmy już na przedpokoju. -Zostaw tego histeryka samego w domu i chodźmy do mnie.- już chciałam się zgodzić, ale szybko to przemyślałam.
-Wiesz co? Chciałabym, ale muszę z nim zostać.- odpowiedziałam ze smutkiem.
-Nie wydaje mi się, aby to było bezpieczne. On jest niepoczytalny i może Ci zrobić krzywdę.- oj kochany, martwi się o mnie.
-Nie bój się, potrafię przejąć nad nim kontrolę. Znam go i wiem, jak z nim gadać. Muszę go trochę pocieszyć, bo się chłopak całkiem załamie. Zresztą pewnie rano nawiedzą nas rodzice i powinnam przy tym być. Przepraszam, nie zostawię tego kretyna samego.- uspokajałam go i tłumaczyłam.
-No okej, ale uważaj na siebie.- zgodził się, dał mi buziaka i wyszedł.
Czekała mnie najtrudniejsza misja tego dnia, oj przepraszam tej nocy. W sumie nie wiem, jak to określić, bo była 6 rano. Wróciłam do sypialni, gdzie na łóżku leżał załamany Ucker. Weszłam po cichu na łóżko i powoli się do niego zbliżyłam. Położyłam rękę na jego boku, jakbym chciała go od tyłu przytulić.
-Odejdź, zostaw mnie!- burknął, odpychając mnie, ale nawet się nie odwrócił i na mnie nie spojrzał.
-Ucker, przestań...- powiedziałam słodkim i czułym głosem, już serio go przytulając. -Czemu się wkurzasz?- zapytałam cicho.
-Chcesz wiedzieć czemu?!- bomba wybuchła... krzyknął, odwracając się i odpychając mnie bardzo niedelikatnie.
-Nie krzycz, pogadajmy.- byłam nadal spokojna, co było aż dziwne.
-Mam dość mojego życia! Mam dość Ciebie i tego, że zawsze byłaś lepsza i potrafiłaś mnie zniszczyć, a mi nic nie pozostawało. A wiesz czemu? Bo jestem beznadziejny! Mamy taką samą sytuację w życiu, ale Ty masz silny charakter i radzisz sobie lepiej ode mnie. Zawsze tak było, zawsze kurwa!- krzyczał i żywo gestykulował, jakby chciał mnie uderzyć, ale się powstrzymywał.
-I dlatego będziesz teraz uprzykrzał mi życie i wyganiał mojego chłopaka z domu?! Czy to moja wina, że jesteś ciotą i nic Ci w życiu nie idzie? Nie wyżywaj się na mnie, bo nie jestem niczemu winna. Powiem więcej... Dzięki mnie chociaż bić się potrafisz. Czemu tak na mnie naskakujesz, co?- próbowałam z nim spokojnie porozmawiać, ale nie mogłam zrozumieć jego logiki i też już podniosłam głos.
-Czemu? Bo po raz kolejny okazuje się, że w chorej sytuacji to ja mam bardziej przejebane, a Ty masz zawsze z górki!
-Co Ty pieprzysz?! Przecież oboje siedzimy w tym zjebanym świecie, którym żądzą nasi starzy. Nie wiem, czy widzisz, ale ja też wyszłam za kogoś, kogo nie lubię.
-Tak, ale jak zwykle sobie radzisz i nie jesteś w takim stanie jak ja.
-Nie, w ogóle... To nie Ty wypiłeś litr alkoholu na własnym weselu i to nie Ty masz teraz mega kaca.- chciałam jakoś poprawić mu humor, ale nic z tego.
-Nie chodzi mi o to, do cholery... Po prostu nie sądziłem, że ktokolwiek Cię zechce z takim wrednym charakterem.
-Jesteś zazdrosny?
-Nie jestem. Pojebało, Cię? Naprawdę myślisz, że jesteś taka zajebista, że nawet ja muszę się o Ciebie martwić i być zazdrosny? Nie, Dul Ty nie obchodzisz nikogo tak samo jak ja.
-Nieprawda, ja mam chłopaka, któremu na mnie zależy!
-Mhm... Dziś go masz, jutro Cię przeleci i zniknie.- zaśmiał się chamsko, a ja miałam ochotę walnąć mu w ryj i wyjść.
-Wiesz co, Ucker? Jesteś okropny i nie dziwię się, że jesteś sam i nie masz nikogo. Wszystkich, którzy chcą Ci pomóc i Cię wesprzeć, traktujesz tak jak mnie? Jeśli tak, to powodzenia w dalszym, samotnym życiu. Mam cierpliwość do takich dzieciaków jak Ty, ale pokazałeś, że nie jesteś warty mojej uwagi i chociażby słów.
-Jasne, obraź się! Mieliśmy żyć w zgodzie, a Ty już fochasz się o byle gówno!
-Nie focham się, tylko próbuję uświadomić Ci, co robisz źle. Zrozum, ja już nie chcę Cię niszczyć, chcę pomóc! Czas dorosnąć i wziąć się za naprawę swojego postępowania. Przestań krzyczeć i obwiniać wszystkich wkoło, bo to do niczego nie prowadzi! Nigdy Cię nie lubiłam, ale teraz rozmawiam z Tobą jak z przyjacielem, żebyś coś wreszcie ogarnął i zmienił, bo nikt z Tobą nie wytrzyma, a już na pewno nie ja.
-Czyli Ty też nadal uważasz, że jestem żałosny?
-Tak, bo nic do Ciebie nie trafia. Pomyśl pozytywnie, choć w tej sytuacji to trudne. Mamy okazję dużo zmienić w swoim życiu przez to małżeństwo. Przebywanie razem też czegoś nas nauczy, zobaczysz. Pablo chciał zabrać mnie teraz do siebie, ale zostałam z Tobą, bo chcę Ci pomóc. Rozmawiaj ze mną normalnie, póki jeszcze mam ochotę z Tobą w ogóle siedzieć w jednym pomieszczeniu.
-A po chuj tu ze mną siedzisz? Możesz iść, droga wolna.
-I właśnie dlatego jesteś sam, kretynie. Jesteś pusty, nieczuły i nierozumny. Masz rację, jesteśmy podobni. Z tą różnicą, że ja jestem wredna, bo mam taki charakter, a Ty jesteś podły z wyboru, bo po prostu masz taką ochotę i boisz się pokazać prawdziwego siebie. Jesteś tchórzem i ciotą, i nie zmienię tego, choćbym miała codziennie Ci tak marudzić. Nawet moje gadki umoralniające nic nie pomogą, jeśli nie będziesz tego chciał. Jasne, lepiej zamknij się w sobie i swoim bólu, a przy pierwszej lepszej okazji wybuchaj i wpadaj w dziwną furię.
-Zamkniesz się w końcu?- miał dość, bo wiedział, że mam rację.
-Oczywiście, już nic nie mówię. Rób, jak chcesz i mnie nie słuchaj, ale wiedz, że długo tak nie pociągniesz. Albo zwariujesz, albo całkiem się zniszczysz i skończysz jak nasi starzy. Serio, jak tak dalej pójdzie, to będziesz taki jak oni. No trudno, to nie mój problem.- skończyłam i położyłam się do niego plecami. -A i jeszcze jedno... Nie wtrącaj się w moje życie i zostaw Pabla w spokoju. Jest moim chłopakiem i ma prawo tu przychodzić. Znajdź sobie kogoś, to może odczepisz się ode mnie.- dodałam, co było już ostatecznym końcem tej żałosnej rozmowy.
Było mi smutno i przykro, bo nie udało mi się z nim normalnie pogadać. No ale nie będę się przecież jakoś strasznie przejmować, bo to nie ma sensu. Szkoda mi Uckera, bo wiem, jak się czuje. Chciałam mu pomóc, a wtedy nam obu byłoby trochę lepiej, ale skoro nie to trudno... Ja nie będę się narzucać po to, żeby on mnie zwyzywał. Próbowałam coś zrobić, ale jeśli on tego nie docenia, to ma problem.
-Odejdź, zostaw mnie!- burknął, odpychając mnie, ale nawet się nie odwrócił i na mnie nie spojrzał.
-Ucker, przestań...- powiedziałam słodkim i czułym głosem, już serio go przytulając. -Czemu się wkurzasz?- zapytałam cicho.
-Chcesz wiedzieć czemu?!- bomba wybuchła... krzyknął, odwracając się i odpychając mnie bardzo niedelikatnie.
-Nie krzycz, pogadajmy.- byłam nadal spokojna, co było aż dziwne.
-Mam dość mojego życia! Mam dość Ciebie i tego, że zawsze byłaś lepsza i potrafiłaś mnie zniszczyć, a mi nic nie pozostawało. A wiesz czemu? Bo jestem beznadziejny! Mamy taką samą sytuację w życiu, ale Ty masz silny charakter i radzisz sobie lepiej ode mnie. Zawsze tak było, zawsze kurwa!- krzyczał i żywo gestykulował, jakby chciał mnie uderzyć, ale się powstrzymywał.
-I dlatego będziesz teraz uprzykrzał mi życie i wyganiał mojego chłopaka z domu?! Czy to moja wina, że jesteś ciotą i nic Ci w życiu nie idzie? Nie wyżywaj się na mnie, bo nie jestem niczemu winna. Powiem więcej... Dzięki mnie chociaż bić się potrafisz. Czemu tak na mnie naskakujesz, co?- próbowałam z nim spokojnie porozmawiać, ale nie mogłam zrozumieć jego logiki i też już podniosłam głos.
-Czemu? Bo po raz kolejny okazuje się, że w chorej sytuacji to ja mam bardziej przejebane, a Ty masz zawsze z górki!
-Co Ty pieprzysz?! Przecież oboje siedzimy w tym zjebanym świecie, którym żądzą nasi starzy. Nie wiem, czy widzisz, ale ja też wyszłam za kogoś, kogo nie lubię.
-Tak, ale jak zwykle sobie radzisz i nie jesteś w takim stanie jak ja.
-Nie, w ogóle... To nie Ty wypiłeś litr alkoholu na własnym weselu i to nie Ty masz teraz mega kaca.- chciałam jakoś poprawić mu humor, ale nic z tego.
-Nie chodzi mi o to, do cholery... Po prostu nie sądziłem, że ktokolwiek Cię zechce z takim wrednym charakterem.
-Jesteś zazdrosny?
-Nie jestem. Pojebało, Cię? Naprawdę myślisz, że jesteś taka zajebista, że nawet ja muszę się o Ciebie martwić i być zazdrosny? Nie, Dul Ty nie obchodzisz nikogo tak samo jak ja.
-Nieprawda, ja mam chłopaka, któremu na mnie zależy!
-Mhm... Dziś go masz, jutro Cię przeleci i zniknie.- zaśmiał się chamsko, a ja miałam ochotę walnąć mu w ryj i wyjść.
-Wiesz co, Ucker? Jesteś okropny i nie dziwię się, że jesteś sam i nie masz nikogo. Wszystkich, którzy chcą Ci pomóc i Cię wesprzeć, traktujesz tak jak mnie? Jeśli tak, to powodzenia w dalszym, samotnym życiu. Mam cierpliwość do takich dzieciaków jak Ty, ale pokazałeś, że nie jesteś warty mojej uwagi i chociażby słów.
-Jasne, obraź się! Mieliśmy żyć w zgodzie, a Ty już fochasz się o byle gówno!
-Nie focham się, tylko próbuję uświadomić Ci, co robisz źle. Zrozum, ja już nie chcę Cię niszczyć, chcę pomóc! Czas dorosnąć i wziąć się za naprawę swojego postępowania. Przestań krzyczeć i obwiniać wszystkich wkoło, bo to do niczego nie prowadzi! Nigdy Cię nie lubiłam, ale teraz rozmawiam z Tobą jak z przyjacielem, żebyś coś wreszcie ogarnął i zmienił, bo nikt z Tobą nie wytrzyma, a już na pewno nie ja.
-Czyli Ty też nadal uważasz, że jestem żałosny?
-Tak, bo nic do Ciebie nie trafia. Pomyśl pozytywnie, choć w tej sytuacji to trudne. Mamy okazję dużo zmienić w swoim życiu przez to małżeństwo. Przebywanie razem też czegoś nas nauczy, zobaczysz. Pablo chciał zabrać mnie teraz do siebie, ale zostałam z Tobą, bo chcę Ci pomóc. Rozmawiaj ze mną normalnie, póki jeszcze mam ochotę z Tobą w ogóle siedzieć w jednym pomieszczeniu.
-A po chuj tu ze mną siedzisz? Możesz iść, droga wolna.
-I właśnie dlatego jesteś sam, kretynie. Jesteś pusty, nieczuły i nierozumny. Masz rację, jesteśmy podobni. Z tą różnicą, że ja jestem wredna, bo mam taki charakter, a Ty jesteś podły z wyboru, bo po prostu masz taką ochotę i boisz się pokazać prawdziwego siebie. Jesteś tchórzem i ciotą, i nie zmienię tego, choćbym miała codziennie Ci tak marudzić. Nawet moje gadki umoralniające nic nie pomogą, jeśli nie będziesz tego chciał. Jasne, lepiej zamknij się w sobie i swoim bólu, a przy pierwszej lepszej okazji wybuchaj i wpadaj w dziwną furię.
-Zamkniesz się w końcu?- miał dość, bo wiedział, że mam rację.
-Oczywiście, już nic nie mówię. Rób, jak chcesz i mnie nie słuchaj, ale wiedz, że długo tak nie pociągniesz. Albo zwariujesz, albo całkiem się zniszczysz i skończysz jak nasi starzy. Serio, jak tak dalej pójdzie, to będziesz taki jak oni. No trudno, to nie mój problem.- skończyłam i położyłam się do niego plecami. -A i jeszcze jedno... Nie wtrącaj się w moje życie i zostaw Pabla w spokoju. Jest moim chłopakiem i ma prawo tu przychodzić. Znajdź sobie kogoś, to może odczepisz się ode mnie.- dodałam, co było już ostatecznym końcem tej żałosnej rozmowy.
Było mi smutno i przykro, bo nie udało mi się z nim normalnie pogadać. No ale nie będę się przecież jakoś strasznie przejmować, bo to nie ma sensu. Szkoda mi Uckera, bo wiem, jak się czuje. Chciałam mu pomóc, a wtedy nam obu byłoby trochę lepiej, ale skoro nie to trudno... Ja nie będę się narzucać po to, żeby on mnie zwyzywał. Próbowałam coś zrobić, ale jeśli on tego nie docenia, to ma problem.
Ucker:
Po rozmowie z Dul byłem całkiem zdołowany. Dlaczego ona zawsze tak idealnie dobiera słowa i wie o mnie wszystko? Wiem, że chciała pomóc, ale jej po prostu nie wyszło. Nie miałem ochoty z nią gadać, a ona i tak swoje... Choćbym chciał być miły, to nie mogłem, bo miałem jej dość. Drażni mnie jej pewność siebie i to, że zawsze ma coś do powiedzenia. Jest okropna, a mimo to ktoś ją chciał... Nie no kurde, zdziwił mnie ich związek, bo Pablo wydawał się być jedynie zauroczony tą idiotką, a nie od razu zakochany. Ona zawsze tylko bawiła się facetami, a to wygląda na poważny związek. Jejku, co tu się dzieje? Nie mam pojęcia, ale nie mogłem być gorszy. Miałem dość siedzenia z nią, a właściwie to nawet leżenia w jednym łóżku, więc postanowiłem wyjść. Wstałem i kierowałem się do drzwi.
-Gdzie idziesz?- zapytała zaspana, bo chyba ją obudziłem.
-Do klubu, zamknę drzwi na klucz, spoko.- odpowiedziałem cicho i wyszedłem.
Tego mi było trzeba... Klub, piwo, kumple i dziwki. W końcu mogłem odreagować, patrząc na ponętny taniec na rurze. A co zrobiła jedna laska po pokazie? No jasne, wzięła mnie na górę do pokoju i zafundowała mi najlepszy relaks na świecie. Po skończonym stosunku zapłaciłem jej i wróciłem na imprezę. Jeszcze kilka razy trafiłem tam na górę z jakąś dziwką. Udało mi się odpocząć i poczułem się dużo lepiej. Bawiłem się i na jakiś czas zapomniałem o tym cyrku, który mnie otacza.
Po rozmowie z Dul byłem całkiem zdołowany. Dlaczego ona zawsze tak idealnie dobiera słowa i wie o mnie wszystko? Wiem, że chciała pomóc, ale jej po prostu nie wyszło. Nie miałem ochoty z nią gadać, a ona i tak swoje... Choćbym chciał być miły, to nie mogłem, bo miałem jej dość. Drażni mnie jej pewność siebie i to, że zawsze ma coś do powiedzenia. Jest okropna, a mimo to ktoś ją chciał... Nie no kurde, zdziwił mnie ich związek, bo Pablo wydawał się być jedynie zauroczony tą idiotką, a nie od razu zakochany. Ona zawsze tylko bawiła się facetami, a to wygląda na poważny związek. Jejku, co tu się dzieje? Nie mam pojęcia, ale nie mogłem być gorszy. Miałem dość siedzenia z nią, a właściwie to nawet leżenia w jednym łóżku, więc postanowiłem wyjść. Wstałem i kierowałem się do drzwi.
-Gdzie idziesz?- zapytała zaspana, bo chyba ją obudziłem.
-Do klubu, zamknę drzwi na klucz, spoko.- odpowiedziałem cicho i wyszedłem.
Tego mi było trzeba... Klub, piwo, kumple i dziwki. W końcu mogłem odreagować, patrząc na ponętny taniec na rurze. A co zrobiła jedna laska po pokazie? No jasne, wzięła mnie na górę do pokoju i zafundowała mi najlepszy relaks na świecie. Po skończonym stosunku zapłaciłem jej i wróciłem na imprezę. Jeszcze kilka razy trafiłem tam na górę z jakąś dziwką. Udało mi się odpocząć i poczułem się dużo lepiej. Bawiłem się i na jakiś czas zapomniałem o tym cyrku, który mnie otacza.
No dobra dodam Wam dziś, ale tylko dlatego, że następny chcę dodać już 1 września na dobry początek szkoły xD Czy tylko mi tak cholernie szybko zleciały te wakacje i nie chcę iść do szkoły?? Tragedia jakaś... Przecież dopiero co wyszłam ze szkoły i jarałam się wakacjami, a tu już ostatni tydzień... Masakra, aż mi już smutno :/ A teraz postanowiłam, że do końca wakacji skończę oglądać rebelde, bo już dwa lata oglądam i obejrzeć nie mogę ;) Zostało mi ok. 70 odcinków, więc jak będę oglądać po 10 dziennie, to dam radę :D Całkiem krótko dziś tu napisałam, haha :) Do następnego :*