Dulce:
Pablo oczywiście bardzo chętnie przyjął mnie do siebie. Warunki w jego domu były tragiczne i zapewne miał tu szczury. No cóż, mieszkał w jakiejś szopie na wysypisku śmieci, a więc miejsce zupełnie niegodne mnie, ale nie miałam wyjścia i musiałam tu być. Zresztą w sumie obecność Pabla rekompensowała mi te warunki. Opowiedziałam mu o wszystkim z płaczem i nerwami, a on przytulał mnie czule i pocieszał. Jest naprawdę dobrym przyjacielem.
-Spokojnie, tutaj Cię nikt nie znajdzie, bo nikt nie będzie chciał tu szukać. Możesz zostać u mnie nawet na zawsze.- powiedział, trzymając mnie za rękę.
-Bardzo Cię lubię i też chciałabym u Ciebie zostać na długo, ale... Co będę jeść?- na moje słowa wybuchł śmiechem.
-Dul, czy Ty myślisz, że ja nic nie jem?
-A masz tu jedzenie?
-No jasne, że mam. Przygotuję Ci kolację, jeśli chcesz.- wstał i otworzył lodówkę, której obecność bardzo mnie zaskoczyła.
-A co masz tam do jedzenia?- zapytałam niepewnie.
-No wiesz... Szczurze łapki, skórę węży, kocie flaki i takie tam. W sumie nic specjalnego, ale to bardzo zdrowe i pożywne.
-Żartujesz, prawda?
-Jasne, że tak. Dul, ja pracuję i wbrew pozorom mam co jeść.
-Aj sorki, nie chciałam Cię urazić.- zrobiło mi się troszkę głupio, bo na pewno go uraziłam.
-Nie przejmuj się, kochana. To zrozumiałe, że tak pomyślałaś.
-A tak na poważnie, to co możemy zjeść? Głodna jestem.
-No to sobie usiądź, a ja Ci coś przygotuję.
-Okej, czekam.
Po jakimś czasie już jadłam kanapki z serem. Trochę ubogo, ale niczego wiecej się w sumie nie spodziewałam. Po kolacji chciałam iść spać. Pablo odstąpił mi swoje łóżko, a sam położył się na hamaku. Przez pół nocy nie spałam przez myśli o wydarzeniach tego dnia, które nie dawały mi spokoju. Zresztą nie mogłam zasnąć, bo było mi niewygodnie na tym łóżku. Czułam każdą sprężynę, która mnie gniotła. No cóż, jestem wychowana w zupełnie innych warunkach, a więc do tego zbyt szybko się nie przyzwyczaję.
Ucker:
Zaczął padać deszcz, a więc koniec mojego spokojnego spaceru, czas znaleźć sobie nocleg. Poszedłem do domu Anahi i opowiedziałem jej o wszystkim. Niestety nie mogła mnie przyjąć, bo jej mama zna moich starych i mogłaby im donieść. Potem poszedłem do Poncha. U niego też nie mogłem się zatrzymać, bo przyjechali do niego kuzyni i nie ma miejsca. Zacząłem więc chodzić po domach innych kumpli, ale każdy odmawiał mi noclegu. Niektórzy nawet nie podali powodu. Załamany swoim życiem chodziłem po mieście bez celu. Deszcz lał i robiło się coraz później. Na ulicach było zupełnie pusto, a ja szedłem i próbowałem powstrzymać łzy, które same cisnęły mi się na zewnątrz. Tak, byłem bliski płaczu i przyznaję się do tego. I nie chodziło już o to, że karzą mi całe życie spędzić z Dulce, bo przecież małżeństwo to tylko zbędny papierek. Po prostu nadal było mi cholernie smutno z powodu tego, co usłyszałem od moich rodziców. Nigdy nie byli dobrzy, ale mimo wszystko ich kochałem, bo są moją rodziną. Ale dziś wszystkie resztki mojej miłości zgasły. Oni niszczą mi życie odkąd się urodziłem i to przez nich jestem taki, a nie inny. Te imprezy, dziewczyny, picie, ćpanie... W pewnym momencie myślałem, że dzięki temu ojciec przestanie uważać mnie za mięczaka i w końcu mnie doceni. Kiedy okazało się, że nie, to przynajmniej miałem już swoją ucieczkę od problemów no i tak zostało. To, że jestem taki agresywny i jak to mówi Dul, nie potrafię rozmawiać, to też wina moich starych. Oni zniszczyli nie tylko moje życie, ale i mnie. No dobra, trochę pomogła im Dula, która uwielbia uprzykrzać mi życie. Tyle, że jej czyny nie były tak wielkie. Ona podle mi dokuczała, ale tak naprawdę wyświadczała mi przysługę, bo nie raz nie zrobiłem czegoś głupiego przez nią, bo chciała mi zrobić na złość i mi przeszkodziła. Nasz konflikt zawsze był dziwny, a teraz się to skończyło. Być może to tylko chwilowy rozejm, ale w każdym razie nawet nasza nienawiść już nigdy nie będzie taka jak dawniej i pewnie będę za tym tęsknił. Lubiłem się z nią kłócić, bo zazwyczaj było to dość zabawne i urozmaicało moje nudne życie. Zresztą ona nie jest taka zła, bo mimo wszystko starała się mnie pocieszyć, kiedy wpadłem w szał po słowach rodziców. Potrafi być dobra, słodka i kochana, i za to ma u mnie duży plus. Ta sytuacja uświadomiła mi jeszcze jedną rzecz, a mianowicie to, że nigdy nie wolno liczyć na przyjaciół. Okej, Ann naprawdę nie mogła mnie przenocować, ale reszta po prostu uniknęła problemu. Takich mam przyjaciół... Nic nie jest tak, jakbym tego chciał, a teraz muszę spać pod mostem. Poważnie, tą noc spędziłem pod mostem przy rzece. Nie mogłem zasnąć, bo myślałem o tym wszystkim. Pomyślałem o Duli i cieszyłem się, że ona ma dobrego przyjaciela i nie musi spać na dworze w taką pogodę. Ona w życiu nie zgodziłaby się tutaj spać, bo to przecież taka delikatna księżniczka.
Rano postanowiłem, że pójdę poszukać innego miejsca do spania i czegoś do jedzenia. Oczywiście nie zamierzałem chodzić po śmietnikach. Poszedłem na rynek i ukradłem bochenek świeżego chleba, i dżem. Usiadłem w parku na ławce i zjadłem. Aj, jakie to było dobre. Potem stwierdziłem, że poszukam sobie pracy, ale nic z tego nie wyszło. Nie dziwię się, bo wyglądałem jak menel. Jednak nie rezygnowałem i poszedłem jeszcze do tego sklepiku, w którym pracuje Pablo. Kogo tam zastałem? Dulce, pomagała koledze w pracy. Na mój widok uśmiechnęła się słodko, po czym zmierzyła mnie wzrokiem i posmutniała.
-Co tu robisz?- zapytała, opierając się o ladę.
-Właściwie to... Szukam pracy.- odpowiedziałem niepewnie.
-Czemu? Blondyna nie chce Cie utrzymywać?- jak zwykle ze mnie zakpiła.
-Nie o to chodzi... Nie zatrzymałem się u niej.
-A gdzie? Pewnie u tego... Jak mu tam?...
-Nie. Spałem pod mostem.- powiedziałem, spuszczając głowę, by nie spotkać jej rozbawionego spojrzenia.
-Poważnie? Czemu? Nikt Cię nie chciał przygarnąć?- pytała, o dziwo bez śmiechu.
-No powiedzmy... Spałem pod mostem i jadłem kradziony chleb z dżemem. Dlatego teraz szukam pracy.
-Chodź, też będziesz pomagał Pablowi. Cholera, nie możesz spać pod mostem, bo się rozchorujesz.- była przejęta, czym bardzo mnie zszokowała. -Pablo!- pobiegła na zaplecze, gdzie był jej kolega.
Po chwili wróciła i powiedziała z szerokim uśmiechem:
-Zabieramy Cię do siebie. Będziesz mieszkał u Pabla.
-Serio?- nie mogłem uwierzyć, że Dulce załatwiła mi nocleg u chłopaka, któremu zawsze dokuczałem.
-Tak, mówię poważnie. A teraz chodź tu i mi pomóż, bo trzeba przynieść skrzynki.
Poszedłem do niej za ladę i objąłem ją mocno, dziękując. Posłała mi słodki, czuły uśmiech, a potem zagoniła mnie do roboty.
Dulce:
Wiem, że Ucker to mój wróg, ale niestety mam wielkie serce i zrobiło mi się go szkoda. Nie mogłam zostawić go na pastwę losu pod mostem. Umarłby z głodu i z zimna... Dobrze, że Pablo zgodził się go wziąć do siebie. Po pracy poszliśmy do domu, a Ucker był bardzo niezadowolony z tych warunków, chociaż nic nie mówił. Nie narzekał, bo pewnie nie chciał być niegrzeczny. Pablo zrobił nam obiad, a my na początku ciągle pytaliśmy z czego to. Oszukiwał nas znowu, że to z jakichś ohydnych rzeczy, ale później dał se spokój i powiedział, że to zwykłe mielone. Spędziliśmy całe popołudnie razem, grając w chińczyka. Wiem, że trochę słabe zajęcie, ale w sumie było bardzo wesoło. I ani razu nie pokłóciłam się z Uckerem! Na złość się zbijaliśmy i udawaliśmy obrażonych. To było naprawdę świetne. Nie sądziłam, że gra planszowa może być tak ciekawa i emocjonująca. Kiedy wygrałam, chciałam iść się wykąpać. Wtedy Pablo uświadomił mi, że u niego woda w kranie jest z deszczówki, czyli z beczki, stojącej na dworze. Nie podobało mi się to i szczerze mocno mnie odrzuciło. Na szczęście miał chociaż płyn do kąpieli, więc nie było tak źle. Wykąpałam się i owinęłam w ręcznik. Kiedy wyszłam z łazienki, oczy tych dwóch panów zwrócone były na mnie i moje praktycznie nagie ciało. Z szerokim, pewnym siebie uśmiechem usiadłam między nimi i założyłam nogę na nogę. Im obojgu nie było to obojętne, to widać.
-Zimno tu.- powiedziałam i przeszedł mi dreszcz.
-To może się ubierz?- zasugerował Ucker, przewracając oczami.
-Masz, przykryj się.- Pablo wykazał się większą kreatywnością i okrył mnie kocykiem.
-Dziękuje.
-Chcesz iść już spać?- zapytał mój kochany Pablito.
-Mhm, padam z nóg po tej pracy.
-Aj, Dulce... Jesteś zbyt delikatna, żeby pracować.
-Nie, po prostu nie jestem przyzwyczajona do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Za kilka dni będzie lepiej.
-Skoro tak mówisz... No dobrze, to połóż się do łóżka. A Ty? No okej, odstąpię Ci mój hamak.- zwrócił się do Uckera.
-Mam spać na hamaku? A jak spadnę?- Ucker był lekko przerażony.
-Nie spadniesz, spokojnie. Kładź się tu, a ja pójdę na podłogę pod ścianę.
-No dobra...
-Pablo odstąpił Ci swoje łóżko, powinieneś podziękować.- szepnęłam do Uckera.
-Dzięki.- powiedział Christopher.
Poszłam się ubrać, bo przecież nie mogę spać w samym ręczniku z dwoma facetami w jednym pokoju. Kiedy wróciłam do pokoju, oni już spali. To znaczy byłam pewna, że śpią, ale Ucker jeszcze nie spał. Za to Pablo już chrapał. Położyłam się do łóżka, a po chwili usiadłam, bo i tak nie mogłam spać. Siedziałam smutna i bezbronna. Spojrzałam na Uckera i wtedy zobaczyłam, że on też nie śpi i siedzi tak samo jak ja.
-Czemu nie śpisz?- zapytałam, przyglądając mu się.
-Bo martwię się, co będzie dalej.- odpowiedział cicho.
-Ja też martwię się o swoją przyszłość, bo z Tobą raczej będzie zniszczona.
-Znowu zaczynasz?- lekko go rozdrażniłam, bo podniósł głos i odwrócił ode mnie głowę.
-Przepraszam, nie chciałam.- powiedziałam słodkim głosem. -Jestem cały czas zdenerwowana i sama nie wiem, co gadam.
-To podobnie jak ja. Cholera jasna, jakie to wszystko jest durne! Chowamy się przed naszymi rodzicami, żeby nie kazali nam wziąć ślubu, a i tak jesteśmy tu razem i teraz nagle się dogadujemy.
-Tak, to jest dziwne. Wszystko, całe nasze życie to dno i pełno w nim niepotrzebnych kłótni. Ciekawe, czy byśmy byli dla siebie mili, gdybyśmy już dawno znali ich plany.
-No ciekawe... Ale raczej tak, bo my oboje robimy wszystko dla własnej korzyści. Zawsze byliśmy wrogami, ale w sumie to jesteśmy siebie warci.- stwierdził, śmiejąc sie.
-No trochę racja. Oboje mamy nasrane we łbie, jesteśmy samolubni, wredni i podli.
-I chamscy, uparci, fałszywi, złośliwi, i przebiegli.- dodał z uśmiechem.
-I dlatego tak się nie lubimy.
-Tak, to chyba dlatego. Ale wiesz co Ci powiem?- wstał z hamaka i usiadł koło mnie na łóżku.
-Co?- zapytałam lekko zdezorientowana, patrząc mu w oczy.
-Wczoraj, siedząc pod tym mostem, pomyślałem o Tobie. Cieszyłem się, że Ty masz gdzie spać, jesteś bezpieczna i nie musisz spać na dworze w taką ulewę.- wyznał, trzymając mnie za rękę.
-To miłe, dziękuję za troskę. Przyznam, że ja też o Tobie myślałam. Miałam takie dziwne przeczucie, że coś Ci się dzieje.
-Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy w tej chwili ze sobą tak szczerzy i gadamy spokojnie, otwarcie.
-No proszę, jednak potrafisz rozmawiać.- zaśmiałam się słodko.
-A Ty potrafisz nie być złośliwa.
-Staram się. Zrozumiałam, że nasze kłótnie były bez sensu i musimy się teraz pogodzić, bo inaczej wylądujemy przed ołtarzem.
-To byłaby masakra...
-Obiecaj mi, że w razie co, nasze relacje pozostaną takie jak teraz.
-Okej, obiecuję.
-Dobra, zmykaj mi stąd, bo chcę spać.- zepchnęłam go z łóżka.
-No dobrze, słodkich snów Dul.- cmoknął mnie w policzek i poszedł na hamak.
Położyłam się w jego stronę i przyglądałam mu się, a on mi. Po jakimś czasie zasnęłam.
Jestem w końcu!! :)
Przez cały dzień nie miałam czasu dodać i dopiero teraz się zebrałam. Masakra... Jestem wykończona i trzy dni z rzędu szłam spać o 23!! Rozumiecie to? Pelasia spała przed 12 w nocy xD Cud po prostu, ale byłam tak cholernie zmęczona po przeprowadzce... Wszystko mnie boli, choć i tak już mniej. Zakwasy mam po prostu wszędzie od noszenia tych worków i kartonów z 3 piętra na 3 piętro. Masakra... 17 worków, ponad 20 kartonów i jeszcze jakieś inne rzeczy w torbach i wgl. Łącznie chyba z 50 razy wlazłam na te 3 piętro, bo z mamą prawie same nosiłyśmy to wszystko, bo panowie z ekipy nosili meble. Na nogach to se takie mięśnie wyrobiłam, że są aż twarde i normalnie jeszcze ładniejsze xD Aż zasnąć nie mogłam tak mnie wszystko bolało :/ Ale już na szczęście praktycznie wszystko rozpakowane (zostały mamy 2 kartoniki). Oczywiście kto to wszystko ogarniał i układał? Pelasia, bo mama ciągle w pracy. Jestem z siebie dumna, bo ja leń do potęgi ogarnęłam całe mieszkanie prawie sama, skręciłam biurko, a jutro jeszcze mam umyć okna. Nie mam już na nic siły, bo wgl coś mam chyba z kręgosłupem, bo mnie strasznie boli jak się nawet trochę nadźwigam, a po tej przeprowadzce to już wgl umieram :( Muszę się chyba wybrać do lekarza, bo jestem stanowczo za młoda na taki ból kręgosłupa :/
Za 2 dni przyjeżdża Monisia, która pewnie nawet tu nie zagląda, no ale trzeba o tym napisać ;) Ok, to ja kiedyś dodam następny kochane moje :* Strasznie się cieszę, że jest tu ostatnio tak dużo komentarzy i wgl, bo bardzo mnie to motywuje i może już jutro zacznę coś pisać :D A może nawet dzisiaj?... Ale to na telefonie, bo tablet ma 4% baterii, więc będę pisać trochę to nowe opko. Także no... Mowa, kazanie odprawione, do następnego :*
Pelasia jak zawsze ma genialne pomysły. Kto by pomyślał że Ucker z Dulcią będzie mieszkać u Pabla. Nasze Vondziaki są razem i to najważniejsze :* Czekam na kolejny oby szybko był :P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Uwielbiam czytać twoje rozdziały. :) Relacje Dul i Uckera bardzo sie ocieplily, nawet wzajemnie sobie pomagają. Czekam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMoże w końcu zwrócą na siebie uwagę i przestaną traktować jak wrogów. Będzie z nich fajna para , coś czuję :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się ten rozdział. Ucker i Dul wreszcie zrozumieli ze mogą na siebie liczyć i oczywiście podoba mi się fakt ze przebywają razem i normalnie rozmawiają. Jedynie szkoda mi Pablo bo nasza kochana dwójka wywróciła życie mu do góry nogami :/ i jeszcze to spanie na podłodze, mam nadzieje ze wszystko się ułoży i XV korzyścią dla niego. Aj kochana musisz iść z tym do lekarza bo to nie ma żartów :( kiedy dodasz kolejny?
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo rozdział. Czekam na więcej. Kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńJuz nie mogę się doczekać następnego ☺☺
OdpowiedzUsuńWreszcie pozytywny rozdział a Dul i Ucker jak blisko siebie. Idealnie wręcz :)
OdpowiedzUsuńkiedy next ?
OdpowiedzUsuńdzisiaj wieczorem może, jak mi się będzie chciało ;) Jak nie to jutro :*
UsuńDodaj dziś proszę
OdpowiedzUsuńMoże dodać dziś?
OdpowiedzUsuńDodaj dzisiaj rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńdzisiaj to już musi być obowiązkowo !😉
OdpowiedzUsuń