Jak
zwykle siedziałam wieczorem przy laptopie, oglądając jakieś filmy, których w ostatnim czasie
ściągnęłam sobie mnóstwo. Zgłodniałam, więc chciałam zejść na dół do kuchni.
Kiedy nacisnęłam na klamkę u drzwi mojego pokoju, te się nie otworzyły.
Przestraszyłam się, że się zacięły, bo kiedyś już tak było przez system
ochronny mojego ojca. Ale przecież ja go nie włączałam. Nagle usłyszałam dźwięk
zamka w drzwiach. Po chwili znów podeszłam do drzwi, by je otworzyć. Wyszłam
powoli i niepewnie z pokoju, krzycząc "Halo! Kto tu jest?". W
odpowiedzi dostałam jedynie gwizdanie dość silnego wiatru. Po całym ciele
przeszły mnie ciarki. Stałam przez chwilę jak wryta, a moja wybujała wyobraźnia
zaczęła działać. Przed oczami miałam już najgorsze sceny z horrorów. Po chwili
się otrząsnęłam i podążałam wzdłuż korytarza, zapalając po drodze wszystkie światła,
tak dla poczucia bezpieczeństwa. Zmęczona własnym strachem weszłam do kuchni i
zaczęłam robić sobie kanapki. Nic podejrzanego już nie było, więc na luzie
wróciłam do pokoju. W sumie chciało mi się śmiać, jak stwierdziłam, że mam
zwidy, albo zwariowałam. Wykąpałam się i poszłam spać.
Z samego rana
poszłam na zakupy. Nie chciało mi się, no ale co miałam innego zrobić, jak
skończyły mi się płatki?... Nie no żart, w lodówce też nie miałam prawie nic.
Nie miałam wyboru, ubrałam się i wyszłam. Po jakimś czasie wróciłam do domu i
od razu poszłam do kuchni odstawić torby z zakupami. Na stole leżała
kartka z napisem "Szykuj się na mój wielki powrót :*". W pierwszej chwili miałam oczywiście taką
głupią nadzieję, że to Ucker. Szybko jednak zorientowałam się, że to nie jego
pismo. Wydało mi się to bardzo podejrzane, przestraszyłam się. To, co działo
się wczoraj, mogłam uznać za przywidzenia, ale ta kartka jest tu naprawdę.
-Kto tu jest?-
cisza. -Kto tu jest do cholery i czego chce?!- bałam się coraz bardziej, a mój
głos drżał. No bo kurde… Wyszłam, zamknęłam drzwi, a kiedy wróciłam leżała tu
ta kartka. To znaczy, że ktoś musiał tu wejść. Ale jak, przez dziurkę od
klucza?! A może już od dawna ktoś ukrywa się w moim domu?... To możliwe, bo dom
nie jest mały, więc mogłabym nie zauważyć, że ktoś się tu jest. Czym więcej
myślałam, tym bardziej się bałam. Nagle usłyszałam dziwny hałas na górze, tak
jakby coś spadło. Przełknęłam głośno ślinę i weszłam po schodach na górę.
Nikogo tam nie było.
W ciągu kolejnych
dni takich sytuacji było coraz więcej. Słyszałam kroki, widziałam cienie i w
ogóle. Stawało się to coraz bardziej dziwne i tajemnicze, a ja już nawet bałam
się swobodnie poruszać po własnym domu. Pewnego dnia wieczorem wszystko się
wyjaśniło. Od jakichś piętnastu minut ciągle ktoś pukał do drzwi mojego pokoju,
a kiedy wychodziłam, nikogo nie było. Za którymś razem wyszłam trochę dalej.
Stojąc na środku korytarza, poczułam czyiś oddech na mojej szyi. Przełknęłam
nerwowo ślinę i gwałtownie się odwróciłam. Był to człowiek, którego najmniej
się spodziewałam. Mój największy koszmar, a mianowicie mój stary ochroniarz.
Tak ten, który mnie kiedyś zgwałcił. Stałam, oddychając głośno i wpatrywałam
się w niego z przerażeniem. Serce biło mi jak szalone. I ten jego szyderczy
uśmiech… Czułam węzeł w gardle i nie dałabym rady nawet krzyczeć. Zresztą po
co, przecież tu mnie nikt nie usłyszy?... Zbliżając się do mnie, powiedział:
-Znowu się
spotykamy, kochanie. Tęskniłaś?
-Cze… Czego chcesz?-
jąkałam się ze strachu, a on od razu wybuchnął śmiechem.
-No nie mów
koteczku, że nie chcesz powtórki z rozrywki?... Z tego co widzę, lubisz
zabawiać się z ochroniarzami. Myślisz, że nie wiem?! Cały czas Cię obserwuję. A
teraz biedna zostałaś sama bez ukochanego, w ciąży… Ale masz mnie, ja kocham
Cię najbardziej na świecie.- jego słowa mnie oburzały, obrzydzały, ale i tak
najgorsze było to, co robił. Głaskał mnie po policzku z cholernie dziwną miną.
W sumie wyglądał jak jakiś nie do końca zrównoważony psychicznie.
-Daj mi spokój!-
krzyknęłam, splunęłam mu na twarz, a dokładniej w oko i uciekłam do pierwszego
lepszego pokoju, bo niestety przy drzwiach do mojego stał on. Niestety widział,
jak tam wbiegam i podążył za mną. Ciągle walił w drzwi jak oszalały. Na szczęście
w drzwiach był klucz, więc udało mi się je wcześniej zamknąć. Stojąc pod
drzwiami, ciągle krzyczał, żebym otworzyła itd. Chwilami z taką złością
napieprzał w te drzwi, że bałam się, że je wyważy. Na szczęście nie miał na
tyle dużo siły. Usiadłam pod ścianą, nasłuchując. W pewnej chwili usłyszałam
jego kroki, a potem bardzo głośny trzask drzwi od domu. To była moja szansa.
Wybiegłam z tamtego pokoju, zamykając za sobą drzwi, by myślał, że nadal tam
jestem. Wleciałam jak burza do mojego pokoju i się tam zamknęłam. Spod sterty
śmieci na biurku wygrzebałam ładowarkę do telefonu, który miałam wcześniej w
kieszeni, ale zupełnie rozładowany. Dla bezpieczeństwa chciałam iść jeszcze do
garderoby, ale moją uwagę przykuł list od Uckera, który jak zwykle leżał na
moim łóżku. Chwyciłam go i tak jak planowałam, schowałam się w garderobie. W
sumie chciałam zadzwonić po pomoc, a z pokoju byłoby mnie słychać, z garderoby
nie. Podłączyłam telefon. Zadzwoniłam do Christiana, nie odbierał, Maite także.
Dzwoniłam do kogo się dało, słyszałam jedynie pocztę głosową. Nie pozostało mi
nic innego, jak siedzieć tu do końca życia, bo niestety jak potrzebuję pomocy,
to nie mam nikogo. Zupełnie opadłam z sił, oczywiście bardziej tych
psychicznych. Wtedy spojrzałam na kartkę w mojej ręce. Tak, to odpowiedni
moment, aby przeczytać ten list. Pośpiesznie rozwinęłam kartkę. Sam widok pisma
Uckera dodał mi otuchy. Zaczęłam czytać, a łzy ciurkiem spływały po moich
policzkach:
"Duluś, kochanie!
Przepraszam za ten wyjazd.
Zrobiłem to z miłości do Ciebie, w którą nigdy nie wolno Ci zwątpić. Bez
względu na to, gdzie będę zawsze będę Cię kochał. Nauczyłaś mnie, czym naprawdę
jest życie i za to Cię kocham. Choć nie raz mówiłem Ci, jak bardzo jesteś dziecinna,
to jednak mimo wszystko wiem, że tak nie jest. Znam Cię lepiej niż ktokolwiek i
wiem, jaka jesteś naprawdę. Od początku Cię podziwiałem, sam nie wiem za co.
Zawsze miałaś w sobie pełno życia i radości, którą zarażałaś innych. Jesteś
najlepszą osobą, jaką w życiu spotkałem. Ale tak do rzeczy: Wierzę, że dasz
sobie radę w każdej sytuacji. Ja nie jestem Ci do niczego potrzebny, bo to Ty
masz w sobie tą wyjątkową siłę. To Ty mi częściej pomagałaś niż ja Tobie. No
więc skarbie Ty mój
najdroższy… Masz tu mój nowy numer i jeśli naprawdę będę Ci aż tak bardzo potrzebny,
to zadzwoń: 123 456 789. Kocham Cię, ale pragnę jedynie Twojego szczęścia, a ze
mną go nie zaznasz, jedynie na chwilę. Nasza miłość nie ma sensu, ale mam
nadzieję, że tak jak ja zawsze będziesz o nas pamiętała. Nie wiem możesz nawet
jak w Titanicu kiedyś opowiedzieć wnukom naszą historię- historię prawdziwej,
ale nieszczęśliwej miłości. Ale się rozpisałem, poetą zostanę, haha. A i z tego
wszystkiego zapomniałem Ci powiedzieć, że podoba mi się Twoja zmiana, pięknie wyglądasz
:* No dobra, starczy… Żegnaj kochanie! <3
Na zawsze Twój Ucker :*"
Jejuś…
czytając to płakałam jak głupia i tylko co jakiś czas lekko się uśmiechałam
przez łzy, przypominając sobie nasze wspólne chwile. Zresztą on to tak pięknie
napisał. Na chwilę zupełnie zapomniałam o moim horrorze, ale nie na długo.
Nagle światło w garderobie zgasło. Po chwili znów usłyszałam głośne trzaśnięcie
drzwiami na dole. Domyśliłam się, że ten debil odciął prąd- zarąbiście.
Wiedziałam, że to może być moja
ostatnia szansa, więc nie czekając długo, wykręciłam numer do Uckera. Po chwili
odebrał, mówiąc:
-Hallo?- na dźwięk
jego głosu od razu zrobiło mi się lepiej i poczułam się bezpieczniej.
-Kochanie…-
wyjąkałam drżącym głosem, dławiąc się łzami.
-Co się stało
skarbie?- zapytał pełen troski, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo telefon mi
się wyłączył. No tak… Ładował się bardzo krótko, zdecydowanie za krótko. Znów
dopadła mnie ta cholerna bezradność. Siedziałam dalej skulona w tej garderobie.
Jeszcze ta całkowita ciemność… To było straszne. Przesiedziałam tak całą noc i
dzień. Byłam głodna, śpiąca i coraz słabiej się czułam. Przez tego psychopatę
prawie w ogóle ostatnio nie spałam, więc nie ma co się dziwić. Przez cały dzień
był spokój, ale mimo to nie miałam odwagi wyjść z pokoju. Z garderoby wyszłam,
bo w pokoju miałam trochę czekolady, chipsów i wody, które chociaż trochę zdołały zaspokoić mój głód. Kiedy nadchodził wieczór
znów ogarnął mnie strach. Prądu dalej nie było, więc zawczasu zapaliłam sobie
świeczki, które nieodłącznie kojarzą mi się z Uckerem, no wiadomo dlaczego. Nagle znów usłyszałam
kroki koło mojego pokoju. Z desperacji schowałam się pod kołdrę. Wiem, że to
bez sensu, ale tak jakoś wyszło. Ktoś przekręcił zamek od drzwi. Ktoś… To
znaczy zapewne ten psychol. Ale skąd niby ma mój klucz? No w każdym razie
nacisnął na klamkę, a już po chwili czułam jego uścisk przez kołdrę. Zaczęłam
piszczeć, krzyczeć, ale nie zamierzał mnie puścić. Usiłował mnie jedynie odkryć
z tej kołdry.
No i jest! Wow, jaka długa przerwa i nawet wyjątkowo nie nasłuchałam się żadnych szantaży itd. :D Aż cud xD No a tak do rzeczy: Rozdział miał być nieco inny i niezbyt mi się podoba, ale już trudno (wena mi uciekła). W ogóle wiecie co? Tak pisząc ten list Uckera (czego się w końcu doczekałyście) wpadłam na szatański pomysł, żeby tak zakończyć ich miłość, ale nie, nie dałabym rady tego zrobić ;) No więc mam nadzieję, że Wam się ten rozdział jednak podoba. Jeju... Zasypiam na siedząco, haha :) Dobranoc :*
No i ja wiem !! To na pewno Ucker !! Dlaczego Dul nie otworzyła wcześniej tego listu? Teraz sobie nagrabiłaś młoda damo, tak nie wolno robić, posunęłaś się do strasznego czynu ! Bez kitu, no przecież on jej dał numer swój to znaczy, że albo ją kocha albo liczy jeszcze na jakiś szybki numerek hahaha Nie no, a tak całkiem poważnie to jakim prawem ten bufon miał czelność jeszcze przyjść do jej domu, ja to obstawiałam Amadora bądź Uckerka ale nie jego. Najpierw ją krzywdzi i zostawia uraz na całe życie, a teraz jeszcze wraca. Nie no ale to musi być Christopher, bo skąd tamten by miał klucz przecież nie jest to on jakimś czarnoksiężnikiem z krainy OZ xd hahah no to ja też już idę spać :* KOCHANIE JUTRO SIĘ WIDZIMY !!! :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNawet sama nie wiem co napisać, Dulce ma ograniczoną sprawność zeby sama mogła pobić tego ochroniarza, więc przydałby się jej Chuck Norris albo Ucker ale ja wolałabym tego pierwszego. Bo chyba nie jesteś az taka okrutna aby zsyłać jej tam Amadora? Po tobie mozna się wszystkiego spodziewać. Mam nadzieję ze Dulce się nic nie stanie i przestanie się bać bo nerwy szkodzą bobaskowi a właśnie jaką płeć ma to dziecko? Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na 17 rozdział! :)
OdpowiedzUsuńNie lubię szamańskich pomysłów i dobrze, ze z niego zrezygnowalas :) inaczej by mi chyba serce pękło ;D historia Dulce przypomina horror ;o i mam nadzieje, ze to się skończy bo juz za długo trwa. Liczę na to, ze Ucker zrozumie, albo wyczuje kłopoty i przyjedzie do Dulce liczę na to :) Myslalam ze to Amator, a tu ten ochroniarz- całkowicie o nim ;(
OdpowiedzUsuńJa liczę tylko na to, ze to Ucker przyjechał i uratuje Dulce. Z niecierpliwością czekam na nowy! ;*
a więc tak szkoda mi Dule jest w ciąży i wszystko na nią tak spada. przeraził mnie ten ochroniarz coś strasznego. Oczywiście mam nadzieje że Ucker pojawi się w odpowiednim momencie :). Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń