wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 36

-May, a co jeśli to nie jest dziecko Uckera?...
-Co? Jak to?...- zapytała Maite, która była wyraźnie zdziwiona moim podejrzeniem.
-No mówiłam Ci o tym porwaniu, o Amadorze.- przypomniałam.
-Myślisz, że to on jest...- zacięła się, zapewne nie chciała mi tego mówić wprost.
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć.- odpowiedziałam, popijając kawę, bo zaschło mi w gardle, po czym usiadłam na kanapie.
-Jak to nie chcesz? Powinnaś to sprawdzić.- stwierdziła z lekkim bulwersem May.
-Po co? Żeby czuć niechęć do własnego dziecka, bo jest owocem gwałtu?! Wolę żyć z myślą, że to dziecko Uckera. Wtedy będę je kochać tak mocno jak jego.- ponownie się rozpłakałam, ale już nie ze szczęścia.
-Jak wolisz. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Obiecuję, że będę dla tego maluszka najlepszą ciocią na świecie.- zaśmiała się i znowu mnie przytuliła. -A teraz moja droga koniec mazania się, bo masz dla kogo być silna.
-Ale ja... Tęsknię za Uckerem. Chciałabym, żeby tu był, wiedział o dziecku i mnie wspierał.- mówiąc to, wtuliłam się mocniej w Maite. Tak bardzo chciałam, aby na jej miejscu był tu teraz Christopher, ale niestety on był gdzieś daleko stąd. May jeszcze trochę ze mną posiedziała, ale poszła do domu, zanim jeszcze zrobiło się całkiem ciemno. I znów zostałam sama... Ok, nie sama, tylko ja i moje dziecko. Jej, jak to pięknie brzmi. Byłam szczęśliwa, mimo wszystko. Ta wiadomość przywróciła mi sens życia- choć małą cząstkę Uckera. Co prawda nie byłam pewna, czy to jego dziecko, ale miałam takie przeczucie. Podpowiadało mi to serce zakochanej kobiety. Jadłam kolację, wciąż myśląc o moim dziecku: Czy to będzie dziewczynka, czy chłopiec? Jak będzie wyglądać? Do kogo będzie podobne?... Zadawałam sobie tak wiele pytań, podczas gdy praktycznie na siłę wciskałam w siebie kanapki. Jeszcze wczoraj nie martwiłam się o to, co jem, ile jem, ale dziś czas wszystko zmienić. Muszę przecież nakarmić mojego skarba. Tak teraz po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że to właśnie ten mały szkrab pomógł mi przetrwać, chociażby w trakcie porwania. To właśnie dziecko było tym, co trzymało mnie wtedy przy życiu! Dopiero teraz to zrozumiałam. Wiem też, jak wielką moc ma istota, rosnąca pod moim sercem. To dzięki niej pierwszy raz od bardzo dawna na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Schodził on tylko wtedy, kiedy pomyślałam o Uckerze, a raczej jego braku. No trudno, dam radę sama. Kiedy zjadłam kolację, co zajęło mi sporo czasu, poszłam do łazienki się wykąpać. Stojąc przed lustrem w samej bieliźnie, głaskałam się po brzuchu i w sumie wmawiałam sobie, że już coś widać. Jednak to raczej niemożliwe, bo jakby nie patrzeć, był to zaledwie pierwszy miesiąc. Wykąpałam się i położyłam się do łóżka. Jak zwykle przed snem wyciągnęłam spod poduszki list od Uckera. Choć była to po prostu złożona kartka, którą bardzo łatwo i szybko bym przeczytała to nie zrobiłam tego według prośby Christophera. A tak strasznie mnie to korciło… Za każdym razem, kiedy trzymałam tą kartkę w ręce, miałam tak wielką ochotę ją rozwinąć i przeczytać. Zawsze jednak powstrzymywałam się, przytulając ją do serca. Automatycznie pojawiały się wtedy łzy i wyobrażenia o tym, co może być tam napisane. Tym razem było jeszcze gorzej, bo uświadomiłam sobie w tej chwili, że moje dziecko nie będzie miało ojca. Tak marzyłam o szczęśliwej, pełnej rodzinie, ale to właśnie osoba, która miała być jej częścią, to zniszczyła. Mojego płaczu nie było końca, znowu. Jak w dzień wyjazdu Uckera. Wtedy przepłakałam calutką noc. Teraz musiałam się zmusić do spania, oczywiście w trosce o dziecko. Wreszcie udało mi się zasnąć z listem, który miał coraz więcej pofalowanych miejsc od moich łez.
Ten wieczór był w zasadzie taką moją ostatnią chwilą słabości, smutku, rozterki. Oczywiście nadal ciągle myślałam o Uckerze i codziennie przymierzałam się do przeczytania listu. Jednak dużo bardziej byłam skupiona na jeszcze nienarodzonym dziecku, na które z coraz większą niecierpliwością czekałam. Byłam nawet u lekarza. Powiedział, że z dzieckiem wszystko jest w porządku, ale ja jestem osłabiona i muszę o siebie dbać. Załatwione! Śpię więcej, częściej wychodzę na świeże powietrze i staram się zdrowo odżywiać. No ale kurde... Weź tu jedz zdrowo, kiedy chce Ci się ciągle czegoś słodkiego, a w dodatku co chwilę czegoś innego. Eh... Myślałam, że te zachcianki mnie wykończą, bo po kilka razy dziennie latałam do sklepu. Śmiałam się sama z siebie.


Tak minęły kolejne trzy miesiące. Byłam już w czwartym miesiącu ciąży. Teraz naprawdę coraz bardziej ukazywał mi się brzuszek. Nie były to już moje wymysły, bo nawet Maite to przyznała. Zresztą nie mieściłam się już w połowę ubrań. Teraz nie czułam się już tak samotna. Jak było mi smutno, to "gadałam z dzieckiem". Zwariowałam? Może trochę, no ale z natury nie lubię siedzieć cicho, więc z kimś musiałam porozmawiać. Ogólnie szkoda, że rodzice Uckera postanowili się usamodzielnić i wyprowadzić. Bardzo rzadko mnie odwiedzali, bo ciągle tylko praca i praca. No trudno. Myślałam nawet o tym, żeby kupić sobie psa, ale stwierdziłam, że później nie dam rady się nim zajmować. Z dnia na dzień bardziej kochałam moje dziecko, żyjąc w przekonaniu, że jest ono Uckera. W zasadzie to nawet nie dopuszczałam do siebie innej myśli. Podsumowując wiodłam może trochę smutne, ale spokojne życie. Aż do pewnego wieczoru...

No jak zwykle dodałam wcześniej xD Ale następny dopiero w piątek ;) No chyba, że znajdę czas, żeby pisać chociaż po kawałku, tak jak ten :D To chyba mój pierwszy rozdział z taką małą ilością dialogów xD Ale się wczułam, hehe :) Mam nadzieję, że ogólnie się podoba :* 

10 komentarzy:

  1. Rozdział smutny bardzo mi żal Dulce została sama jednak dziecko dało jej nowe siły. Szkoda że rodzice Uckera nie mają czasu. Dobrze że ma oparcie w May. Dlaczego tak zakończyłaś jestem strasznie ciekawa co się stało mam nadzieje że rozdział pojawi się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne :( On wyjechał i ją zostawił ale cieszę się ze Dulce jest w ciąźy :D nie mogę się doczekać jaką płeć będzie miał bobasek. Jeny cieszę sie jak małe dziecko ale pomijając moje podjaranie :D boję się źe to dziecko Amadora i jestem ciekawa listu od Uckera no niech ona go do cholery otworzy! Ja bym nie wytrzymała 4 miechów niewiedzy Dulce musi go strasznie kochać a moźe kolejny rozdział będzie z punktu widzenia Uckera. co się z nim wg dzieje?! A moźe on ma inną i do niej pojechał jeny ta moja wyobraźnia długi wyszedł mi ten kom więc spadam się uczyć niemca :( czekam na kolejny :) u mnie moźe w piątek kolejny ale szczerze to nie wiem bo utknęłam w martwym punkcie i wena mi się skończyła

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo dumna z Dulce, mimo tego ze miala prawo się zalamac w końcu cały świat się zawalił, nie zrobiła tego. Liczę na to, ze to dziecko Uckera, a nie Amadora ;( wydaje mi sie, ze Dulce po urodzeniu zrobi test na ojcostwo chodź w sumie do tego potrzebny jest ojciec, Ucker zniknal, a do Amadora nawet bym się nie chciała wybrać na jej miejscu ;(
    Ciekawe kto przyszedł, chodź wiadomo, ze ja liczę na Uckera! ;)
    Oj liczę na to, ze juz dziś cos dodasz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem i ja :) Ej ja to mam do Ciebie taką ogromną prośbę ! Niech Dula otworzy ten list, bo ja to już nie mogę znieść tego, że nie wiem co tam ten bufon nabazgrał :) EJ bez kitu, kto to przyszedł bądź co się stało, że ten wieczór miał być nie spokojny ? W ogóle to uważam, że Dula powinna spróbować jakoś znaleźć Uckera i powiedzieć mu o tym dziecku no przecież do cholery jasnej on może być ojcem ! A moim skromnym, ale jakże ważnym zdaniem dla Ciebie dziecko powinno mieć obojga rodziców, czy Ty wiesz, że możesz je narazić na jakieś problemy w przyszłości np. z akceptacją braku drugiego rodzica? Co będzie jeśli ono się zamknie w sobie? A widzisz nie pomyślałaś o tym xd No, ale bez kitu dodaj dziś albo max jutro kolejny bo ja chce przeczytać :) No i w ogóle to uważam, że nie powinnaś zostawiać mnie w takiej niepewności bo przez Ciebie mogę nabawić się nerwicy, bądź innych chorób. No więc ja żądam wcześniej, bo i tak wiem że pewnie masz coś napisane :) A no i w ogóle to dobrze, że Dula ma przy sobie May, bo ktoś ją chociaż wspiera. A tak w ogóle to co jej rodzice na ciążę hahaha?

    OdpowiedzUsuń
  5. 4 rozdzial u mnie, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam za mały zastój z mojej strony ale juz wszystko nadrobiłam :) Poryczałam się kiedy Ucker wyjeżdżał :( Nie rozumiem dlaczego on ją zostawił, faceci są poje*ani naprawdę.. Eh, a teraz jeszcze ta ciąża. Dobrze przynajmniej, że dzieki dziecku Dul odzyskała siły do życia, mam nadzieję, że to dziecko Uckera a w liście znajdzie adres jego pobytu :) Byłoby cudownie. Czekam na nowy:) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne opowiadanie. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na piaty rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie kolejny zapraszam do komentowania i czytania :D

    OdpowiedzUsuń