środa, 14 grudnia 2016

32. "Są dwie opcje"

Ucker:
Nie mogłem uwierzyć, w to co się stało... Jak Dulce mogła ukryć przede mną, że mamy córkę? Naprawdę jestem wyrozumiały i wiele potrafię zrozumieć, ale to już przegięcie. Jak można wychowywać dziecko z dala od ojca, który nawet nie wie o jego istnieniu?! Jakoś do mnie nie docierało, że moja Dul mogła zrobić coś takiego, ale niestety nawet ona jest zdolna do największych podłości. Nie no ja rozumiem, gdybym naprawdę sobie na coś takiego zasłużył, był ostatnim gnojem i mógł zrobić krzywdę jej lub Espe... Ale przecież ona zna mnie bardzo dobrze i sama nieraz mówiła, że jestem kochany i choć nie święty, to dla bliskich zrobię wszystko. Mówiła tak, wierzyła we mnie... A co zrobiła? No właśnie, coś zupełnie sprzecznego. A więc nic się nie zmieniło od czasów szkoły... Dulce jest typem osoby, która mówi jedno, a robi drugie. Zawsze uważałem ją za kobietę mądrą, odważną i uczciwą, bo co do jej nierozwagi wątpliwości nie miałem, bo już nie raz ją pokazała. Miałem jednak nadzieję, że po pewnych przeżyciach wreszcie wydoroślała i nauczy się dokonywać słusznych wyborów, a Pablo jej w tym pomoże. No ale cóż... Jedno okazało się głupsze od drugiego, a więc dobrali się idealnie. Byłem cholernie zły na Dulę, ale nie chciałem się z nią kłócić, bo to do niczego nie prowadzi. Generalnie rozmowa pod wpływem emocji, tym bardziej z nią, nie ma sensu i może się źle skończyć. Postanowiłem więc porozmawiać z nią, jak się uspokoję i ułożę to sobie w głowie. Myślałem, że to będzie kwestia kilku dni, ale los (lub gdyby w to wierzyć przeznaczenie) trochę mnie zaskoczył... 

Następnego ranka poszedłem pobiegać, bo wysiłek fizyczny to chyba jedyne co może mnie teraz odstresować. Postawiłem na bieg po plaży. Tak więc oczywiście na boso biegłem wzdłuż plaży przy samej wodzie. Było koło siódmej rano, wszędzie pusto. Dosyć mocne fale zimnej wody co jakiś czas obmywały moje nogi z piasku, co w tym przypadku było mega przyjemne. Nagle na mojej drodze zobaczyłem kobietę z głupimi włosami powiewającymi na wietrze i w długim ciepłym sweterku. Stała przy wodzie i pozwalała morzu moczyć swoje nagie stopy. Dopiero, kiedy byłem bliżej, zorientowałem się, że to Dulce. Zatrzymałem się przy niej, a ona nawet mnie nie zauważyła. Patrzyła w stronę morza w bliżej nieokreślony punkt, była głęboko zamyślona, a po jej policzkach spływało kilka dużych łez.
-Hej.- powiedziałem w końcu, stojąc tuż za nią.
-Ucker, co Ty tu?...- pytała mocno zszokowana moją obecnością, szybko wycierając rękawem łzy.
-Poranne bieganie po plaży na odstresowanie. To lepsze niż wypłakiwanie się w morze, powinnaś spróbować. Może by Ci trochę ulżyło, bo ewidentnie gryzą Cię wyrzuty sumienia.- uśmiechnąłem się delikatnie, nie umiem się na nią tak całkiem złościć, naprawdę.
-Co zamierzasz?- zapytała, spoglądając na mnie smutnym wzrokiem.
-Boisz się, co? I słusznie, bo gdybym chciał, to mógłbym Cię zniszczyć i zabrać Ci dziecko... Wiesz o tym?- stanąłem tuż za nią i mówiłem wprost do jej ucha, miziając nosem jej szyję.
-Ucker, błagam... Zrobię wszystko, tylko nie rozdzielaj mnie z moim dzieckiem.- wpadła w histerię, odwróciła się do mnie i błagała, płacząc rozpaczliwie.
-Ejej, uspokój się!- złapałem ją mocno za ramiona i potrząsnąłem gwałtownie.
-Jak mam się uspokoić?! Moje życie znowu staje się dnem, odkąd się pojawiłeś!! Nienawidzę przeszłości, Ciebie i wszystkiego co z Tobą związane! Nie dotyczy to Esperanzy, bo ona jest moją córką! Tylko moją, rozumiesz?!- wpadła w jeszcze większą panikę i zaczęła się na mnie drzeć, pewnie dostałbym nieraz po mordzie, gdybym jej nie trzymał.
-Zamknij się Duluś, wystarczy.- przyciągnąłem ją mocno do siebie, a ona dalej się rzucała i próbowała się wyrwać, ale po chwili odpuściła i stała wtulona w moje ramiona, zanosząc się płaczem. -Płacz maleńka, wypłacz te wszystkie złe emocje.- mówiłem cicho, przytulając ją mocno i głaskając po plecach.
-A co mi to da? Jak mam być spokojna, kiedy...- przerwałem jej, bo już nie mogłem słuchać jej rozżalonego głosu.
-Ej, co ja wcześniej powiedziałem? Nie słuchasz ze zrozumieniem, a później wielkie pretensje i bulwers... Powiedziałem, że gdybym chciał, to mógłbym Cię zniszczyć i zabrać Ci Małą. Powtarzam... Gdybym chciał!- wyjaśniłem, akcentując te dwa słowa, a ona dalej patrzyła na mnie jak na kosmitę. -Poziom twojej inteligencji zawsze powalał mnie na kolana, ale to już przesada... Mógłbym Ci zrobić teraz najgorsze świństwo i jako człowiek mam na to wielką ochotę, ale nie jako mężczyzna bez pamięci w Tobie zakochany. Dul, kocham Cię i choćby nie wiem co, nie pozwolę, żebyś cierpiała. Głupi jestem, nie?- po tych słowach Dulce znowu zalała się łzami, ale to były już inne łzy.
-Boże, dziękuję!- krzyknęła, wtulając się we mnie z powrotem, a ja objąłem ją z całej siły, to była dla mnie chwila, kiedy po prostu mogłem jej dotknąć, nacieszyć się jej bliskością, a jej w tym momencie kamień spadł z serca i się względnie uspokoiła. -Naprawdę nic nie zrobisz?- zapytała po chwili, odrywając się ode mnie na krok.
-Sam nie, ale nie licz, że wrócę do domu i o wszystkim zapomnę. Razem musimy podjąć jakąś decyzję, to NASZE dziecko.- mocno zaakcentowałem to słowo, żeby zwrócić na nie uwagę Dul.
-Co masz na myśli? Wybacz, ale jesteś tylko biologicznym ojcem Espi, ona Cię prawie nie zna, a za ojca uważa Pabla.- lepiej mnie nie wkurzaj Dulisiu...
-Ale to ja nim jestem i chcę mieć pełne prawa do mojego dziecka, do cholery!- lekko podniosłem głos, a ona odsunęła się do tyłu przestraszona.
-Wiem, nie krzycz na mnie... Ale co zamierzasz? Przylatywać po nią z Meksyku co weekend? Sorry, ale to nie ma sensu, a my tam nie wracamy.- gdyby to nie była Dul, to już bym ją tu chyba rozniósł.
-Nie, dlatego musimy coś wymyślić. Przede wszystkim ona musi się dowiedzieć prawdy i lepiej mnie poznać.
-Nie, na wyznania przyjdzie jeszcze czas, ale okej... Na razie możesz odwiedzać nas, kiedy zechcesz, żeby poznać lepiej Esperanzę. Nie mówmy jej nic, niech najpierw Cię bardziej polubi. A co do praw... Masz je tak samo jak ja i możesz decydować o życiu naszego dziecka. Teoretycznie, bo wiadomo, że więcej do gadania ma matka, która jest z dzieckiem od urodzenia i wie, co dla niego dobre.
-No dobrze, niech Ci będzie. Ale nic nie kombinuj i zrozum, że nie jestem twoim wrogiem. Oboje mamy ten sam cel, czyli dobro naszej córki, więc nigdy nie działaj przeciwko mnie, bo taryfa ulgowa nawet dla Ciebie może się skończyć.
-Grozisz mi?
-Nie, tylko ostrzegam i uświadamiam Ci, że nawet moja miłość do Ciebie ma jakieś granice.
-Wiesz co? Wątpię... Udowodniłeś teraz, że jesteś głupi i wybaczasz mi wszystko, a nawet już potrafisz na mnie nie krzyczeć tak bardzo i nie wybuchnąć. I wiesz co? W ogóle się Ciebie nie boję.- jaka odważna... Jeszcze przed chwilą płakała i błagała mnie o litość, a teraz gada na luzie ze słodziutkim uśmiechem, haha.
-Aj Duluś, Duluś... Ty całe życie wychodzisz ze wszystkiego bezkarnie, też bym tak chciał.
-No nie wiem, czy ze wszystkiego... Wydaje Ci się.
-No dobra, nieważne. Naprawdę mnie nienawidzisz?- zapytałem, patrząc jej w oczy, po czym usiedliśmy na piasku.
-Nie wiem... Nie. Byłam wkurzona, tak mi się powiedziało. Chciałabym Cię znienawidzić, ale nie mogę, nie da się.
-Znam to uczucie, masz rację... Nie da się znienawidzić ukochanej osoby, choćby nie wiem co... Choćby nawet się okazała straszną egoistką, kłamczuchą i idiotką, to nie można jej znienawidzić.
-Ucker, nie chodzi mi o to że... Po prostu jesteś za dobry, żeby Cię nienawidzić. Jesteś strasznie upierdliwy, wiesz? Odkąd tu jesteś, powtarzam Ci, że nasza miłość już nie istnieje, a Ty dalej swoje...- ona znowu sama do tego wraca, haha.
-To nie jest bycie upierdliwym, tylko raczej nieugiętym i konsekwentnym. Po za tym nauczyłem się być optymistą i wierzę, że gdzieś na dnie twojego serca została resztka dawnych uczuć.
-Nie, ta miłość wygasła, umarła i już jej nie ma.
-Dzięki Tobie zacząłem głęboko wierzyć w magię miłości. I wiesz co Ci powiem? Niemożliwe, żeby tak po prostu wygasła. Są dwie opcje: Albo w ogóle mnie nigdy nie kochałaś, a to wszystko w przeszłości było pomyłką. Albo to jest prawdziwa miłość, kochałaś mnie i kochasz nadal. Innej możliwości nie ma, bo prawdziwa miłość się nigdy nie kończy. Odpowiedz sobie więc teraz na pytanie, czy na pewno mnie nie kochasz, ale pamiętaj, że oznacza to, że nigdy nie było żadnej miłości. Wiesz, jak wygląda to z mojej strony, ale pewnie sama do końca nie wiesz, co czujesz i co czułaś. Nie musisz odpowiadać mi, odpowiedz tylko sobie. Nie będę na Ciebie naciskał i najlepiej nie wracajmy już do tematu, bo wyobraź sobie, że ja też mam uczucia i ranisz mnie powtarzaniem w kółko, jak bardzo masz na mnie wyjebane.
-Przepraszam, ale...- położyłem palec na jej ustach.
-Ćśś, koniec tematu... Nauczę się mieć na Ciebie tak samo wyjebane i pewnego dnia będzie mi zależeć już tylko na mojej córce, a Ty staniesz się zwykłym wspomnieniem bez większej wartości. Będziesz dla mnie jak obca kobieta, która przypadkiem została matką mojego dziecka. Czekam z niecierpliwością na ten moment, bo będzie to mój wielki sukces, rozpoczęcie nowego etapu w życiu.- to już nie była próba manipulacji, mówiłem w pełni poważnie.

Dulce:
Chyba trochę mnie zabolały słowa Uckera... Dlaczego? Czyżbym nadal go jednak kochała? A może wstrząsnął mną sam fakt, że miałabym stracić na wartości?... On naprawdę bardzo mnie kocha, czuję to i po prostu wiem! Chce o mnie zapomnieć i uznaje to za sukces... Okej, dla niego to lepiej, bo przestanie cierpieć z mojego powodu. Zdaję sobie sprawę z tego, że krzywdzę go, odrzucając jego miłość i czasami gadając wredne rzeczy. On jest aniołem i chcę jego szczęścia, bo na nie zasłużył. Tylko teraz mam mały problem... Przez niego zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno przestałam go kochać. Sama już nie wiem, czy wierzę w prawdziwą miłość, ale gdybym wierzyła, to musiałabym mu przyznać rację, jeśli chodzi o tą teorię.
"Są dwie opcje: Albo w ogóle mnie nigdy nie kochałaś, a to wszystko w przeszłości było pomyłką. Albo to jest prawdziwa miłość, kochałaś mnie i kochasz nadal. Innej możliwości nie ma, bo prawdziwa miłość się nigdy nie kończy. Odpowiedz sobie więc teraz na pytanie, czy na pewno mnie nie kochasz, ale pamiętaj, że oznacza to, że nigdy nie było żadnej miłości."
Zapadło mi to w pamięci i długo próbowałam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Jak mocno go kiedyś kochałam? To była prawdziwa miłość? Jak to odróżnić?... Nie wiem, czy cokolwiek jeszcze do niego czuję... Trudno to określić, bo być może nie jest mi całkowicie obojętny, ale nie musi to od razu oznaczać, że go kocham... Może po prostu mam do niego jakiś sentyment, bo jest ojcem mojej córki? A może to jednak miłość, przecież kiedyś szalałam na jego punkcie i nie mogłam bez niego żyć, a nie byłoby tak, gdyby nie wielka miłość, prawda? Ja już nic nie wiem... Jedyne czego jestem pewna to, że moja córka ma cudownego ojca, który nie zniszczy jej życia jak matka, bo nie jest takim cholernym samolubem. Chciałabym poznać swoje uczucia, móc choć na chwilę wrócić do przeszłości i niezależnie od wyboru być w pełni szczęśliwa. Tak naprawdę to nigdy ani przez chwilę nie czułam tylko szczęścia, zawsze było coś jeszcze... Kiedyś strach, później zaniedbanie, niepokój a przez ostatnie trzy lata po prostu pustka, tęsknota. Nie znam pełnej definicji szczęścia, bo chyba nie jest mi ono dane. Nawet gdybym teraz stwierdziła, że kocham Uckera, to co miałabym zrobić? Spakować się, wziąć małą, zostawić list pożegnalny dla Pabla i wrócić do Meksyku? Jakoś sobie tego nie wyobrażam... Nie mogłabym mu tego zrobić i nie miałabym przecież pewności, że to dobra decyzja. Dobra, Ucker zna prawdę, za tydzień wyjeżdża, ale już nie zniknie z mojego życia, więc mam czas, żeby się przekonać, co czuję. Gorzej jeśli on pierwszy osiągnie swój sukces i wymarze mnie z serca... To byłby dla mnie duży cios i upokorzenie. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas oboje potraktujemy nasz związek za krótki epizod i żadne z nas nie będzie chciało do tego wracać, a łączyć nas będzie tylko dziecko. Pozostaje jeszcze jedna kwestia... Jak to pogodzić? On mieszka w Meksyku, a my tu na Karaibach. Nie będzie problemu, jeśli Ucker stwierdzi, że będzie widywać się z Espe przykładowo trzy razy w roku. Gorzej jeśli będzie chciał widzieć ją często i brać czynny udział w jej wychowaniu. Wtedy któreś z nas będzie zmuszone zmienić miejsce zamieszkania... 

Wróciłam do domu po spotkaniu z Uckerem, a po kuchni już od rana kręcił się Pablo, szykując się do pracy. Wczoraj wrócił tak późno, że nawet się z nim nie widziałam, ale to w sumie dobrze, bo byłam w takiej rozsypce, że nie byłabym w stanie z nim rozmawiać i zaraz by się czegoś domyślił, a ja na razie nie chcę, żeby wiedział. Nawet moja kochana córeczka była wczoraj jakby niespokojna i mega troskliwa, jakby czuła, że coś się stało. Spała ze mną, bo stwierdziła, że po zjedzeniu takiej ilości pizzy będzie miała koszmary i przyjdzie do niej duch o imieniu Sto Kilo i ją zje. No cóż, na dziecięcą wyobraźnie nic nie poradzisz, możesz to co najwyżej zapisać... Kiedy weszłam do kuchni, Pablo przytulił mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Gdzie byłaś tak wcześnie, kochanie?- zapytał cicho i seksownie.
-Na spacerze. Nie najlepiej się czułam i musiałam się dotlenić.- naprawdę, ale to chyba niedziwne po nocy pełnej łez i zmartwień.
-Ale wszystko w porządku, czy mam Cię zbadać?- kochany Pablo od razu się mocno przejął.
-Spokojnie, jest okej. Po prostu bolała mnie głowa i trochę mi było słabo, ale już lepiej. Wiesz, że poranny spacer po plaży zawsze działa cuda.
-No okej, niech Ci będzie, ale mam wrażenie, że coś Ci jest.- aj, dlaczego on mnie tak dobrze zna?
-Nic mi nie jest, naprawdę.
-Idziesz się jeszcze położyć?
-Chyba tak. Myślę, że moja księżniczka jeszcze trochę pośpi, bo w sumie wczoraj położyła się dosyć późno.
-To leć jeszcze pod cieplutką kołderkę, bo trochę zmarzłaś. Ja dzisiaj znowu chyba mam dyżur do późna. A Wy macie jakieś plany na dziś?
-Ja to mam ochotę cały dzień spędzić w domu, ale ta mała wiedźma pewnie mi na to nie pozwoli i gdzieś mnie wyciągnie. Także nie wiem, jak coś to dam Ci znać.
-Okej. Dobra, słońce ja lecę, a Ty wracaj do łóżeczka, bo naprawdę trochę niewyraźnie wyglądasz.- dał mi soczystego, słodkiego buziaka, wziął kluczyki od samochodu i wyszedł, posyłając mi jeszcze buziaki z progu.
-Papa!- krzyknęłam za nim, zamknęłam drzwi na klucz i rzeczywiście poszłam jeszcze do sypialni.
Nawet nie musiałam się przebierać, bo na dworze byłam praktycznie w piżamie, więc od razu położyłam się koło mojej córki i szybko z powrotem zasnęłam.
Obudził mnie przemiły dźwięk, a mianowicie wesoły śmiech mojej córeczki. Zastanawiałam się, co ona się tak cieszy i byłam pewna, że włączyła sobie po prostu jakąś bajkę, która tak ją rozbawiła. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 11, a ja najchętniej dalej bym spała. Nie no nie ma takich, jest sobota, muszę posprzątać w domu i w ogóle zrobić dziecku śniadanie, bo pewnie jest głodna. W sumie aż dziwne, że mnie nie obudziła z tekstem "Mamo, głodna jestem". Niechętnie zwlekłam się z łóżka i zaspana poszłam do pokoju mojej córki. Po drodze spojrzałam w lustro. Dobrze, że jestem u siebie w domu i nikt mnie nie widzi, bo wyglądałam tragicznie... Rozczochrane włosy, nie do końca otwarte oczy i moja piękna piżamka z różowym misiem. Idąc na dwór, trochę się ogarnęłam i założyłam sweterek, więc generalnie wyglądałam o niebo lepiej, bo teraz to po prostu porażka. Wchodząc do pokoju Esperanzy, doznałam szoku i aż mi się oczy otworzyły na całą szerokość. Na dywanie siedziała moja córcia z uwaga, uwaga... Z Uckerem!! Grali w "Zgadnij, kto to" i stąd ten śmiech.
-Mama!- krzyknęła Espe, rzucając mi się na szyję. -Grasz z nami?- zapytała wesoło.
-Wiesz co? Może ja się najpierw ubiorę i zrobię Ci śniadanko.- odmówiłam i już chciałam wychodzić.
-Nie musisz, wyglądasz jak zawsze pięknie. A śniadanie już jadłam, Ucker mi zrobił.- pięknie, haha ta to się zna...
-Aha, ok... To pójdę się tylko ubrać. Ucker, mogę Cię na słówko?- zapytałam z powagą.
-Mhm. Księżniczka poczeka?- zwrócił się do Esperanzy, a ona skinęła głową z uśmiechem.
-Okej, to chodź.- wstał i wyszliśmy z pokoju małej, po czym udaliśmy się do mojej sypialni.
-Co tu robisz i jak wszedłeś?- zapytałam, zamykając za sobą drzwi.
-Esperanza mi otworzyła. Ale spokojnie, nie otwiera obcym, zobaczyła mnie przez okno.- uśmiechnął się do mnie delikatnie.
-Okej, a po co tu jesteś?
-Pozwoliłaś mi przecież spotykać się z córką, więc przyszedłem. Nie sądziłem jednak, że będziesz jeszcze spać. Espe powiedziała, że byłaś wczoraj bardzo zmęczona i smutna, więc da Ci jeszcze pospać. Zamknąłem Ci drzwi od pokoju, żebyśmy Cię nie obudzili i zająłem się naszą córeczką. Zrobiłem jej śniadanie i poszliśmy się bawić do pokoju. Już wszystko wyjaśnione?- opowiedział, a z jego twarzy nie schodził uśmiech, był szczęśliwy przez czas spędzony z naszym dzieckiem.
-Tak, już wszystko jasne. Byłbyś bardzo dobrym ojcem, wiesz? Szkoda, że Ci to uniemożliwiłam... Przepraszam.- miałam w oczach łzy, bo coraz bardziej tego żałowałam i miałam straszny mętlik w głowie.
-Dul, skończ już... Wybaczyłem Ci, wszystko jest w porządku, naprawdę. Nie mam do Ciebie żalu i Esperanza też nie będzie go nigdy miała, zobaczysz. Ona bardzo Cię kocha, to widać i zresztą słychać. Jest mega kochaną i słodką dziewczynką, i mimo twojego wrednego charakterku, który odziedziczyła, jest od Ciebie dużo milsza i potrafi mówić miłe słowa.
-Te wszystkie dobre cechy to twoja zasługa, po mnie ma te gorsze. Ucker, nasza córka jest ewidentnie połączeniem naszych charakterów, taka trochę mieszanka wybuchowa. Przedszkolanki zawsze mówią, że Espi jest najbardziej problemowym dzieckiem w grupie i wszystkim dokucza, ale jednocześnie jest kochana i wrażliwa.
-Oj, nie przesadzaj, są na pewno jakieś dobre cechy, które ma po Tobie.
-Tak... Jest bardzo głośna, wesoła i wszędzie jej pełno. A po za tym to jeszcze ten wrodzony talent do denerwowania ludzi i zawsze wygrywania walki słownej. To tyle.
-Zawsze coś, z twoim charakterem przynajmniej sobie poradzi w życiu.
-A czy widzisz, żebym ja sobie radziła? Moja siła charakteru jest tylko powierzchowna, a w rzeczywistości czasem jestem zbyt delikatna i nadwrażliwa. Wiesz, że lubię udawać silną i niezniszczalną, ale to fikcja. Znasz chyba każde moje oblicze i sam nie raz mówiłeś, jak paskudny mam charakter i nie da się mnie lubić. Z Esperanzą byłoby tak samo, gdyby nie te kilka dobrych cech po Tobie i moje produkowanie się na temat tego, że jak będzie wredna, to jej nikt nie będzie lubił i w ogóle. Ale powiem Ci, że współczuję wszystkim, którzy musieli ze mną wytrzymać i próbowali mnie zmienić, bo teraz widzę, że to tak strasznie trudne i chyba niewykonalne.
-Oj tak, z Tobą zawsze było ciężko... Ale teraz jesteś wspaniałą matką i świetnie sobie radzisz z Espi, jest cudowną, dobrze wychowaną dziewczynką i znając Cię kiedyś w życiu bym nie powiedział, że to twoja córka.- lubię z nim tak normalnie, szczerze rozmawiać.
-Teraz tak mówisz, wczoraj słyszałam coś innego...
-Dul... Jesteś kłamczuchą i tchórzem, ale po za tym widzę, że bardzo się starasz i dbasz o nasze dziecko najlepiej jak potrafisz, a ona jest szczęśliwa i dobrze wychowana. Tak się dzisiaj temu lepiej przyjrzałem i spokojnie mogę Ci pogratulować, a to kłamstwo postaram się puścić w niepamięć.
-Jesteś kochany, dziękuję!- rzuciłam mu się na szyję z entuzjazmem. -I jeszcze raz przepraszam.- dodałam po chwili cichutko.
-Nie przepraszaj więcej i nie przytulaj się do mnie, bo przypominam, że staram się wyrzucić Cię ze swojego serca.- odsunął mnie delikatnie, ale nie spodziewałam się tego i chyba trochę mnie to zabolało gdzieś tam w środku.
-Aa ok, jasne. To... Idź jeszcze do Małej, a ja coś zjem, bo umieram z głodu.- trochę się pogubiłam przez niego, ale jakoś to wyszło i odnalazłam się w słowach choć w myślach nie do końca.
-Dobra. Wszystko w porządku?- spojrzał głęboko w moje oczy, a ja tylko skinęłam twierdząco głową.
Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie, to znaczy właściwie zagrzałam mój wczorajszy kawałek pizzy w mikrofali, bo wieczorem po rozmowie z Uckerem nie byłam w stanie nic przełknąć i jak najszybciej położyłam się spać. Siedziałam samotnie przy stole i zastanawiałam się nad tym, co się dzieje. Co czuję do Christophera i według jego teorii... Czy w ogóle go naprawdę kochałam? Co będzie dalej? Esperanza polubiła Uckera i świetnie się razem bawią. Na pewno chciałaby mieć kontakt z ojcem, jak już dowie się prawdy. Zresztą oboje na to zasługują... Tylko czy będę potrafiła tak żyć? Dzielić się z nim moim dzieckiem... A w dodatku nagle może się okazać, że go kocham. I co wtedy? Dla dobra nas wszystkich Ucker powinien zniknąć i on sam też dobrze to wie. Ale nie mam do niego żalu, rozumiem go i nie mogę go nawet o to prosić... Chce być ze swoim dzieckiem, to oczywiste. Ale dlaczego to mnie tak dużo kosztuje? Czuję, że w moim życiu nadciąga prawdziwa burza i boję się, czego mogę się spodziewać. Nie jestem gotowa na takie rewolucje, cholernie nie jestem na to gotowa! Nie chcę się dzielić dzieckiem, ale jednocześnie nie chcę kłócić się z Uckerem, bo zależy mi na zgodzie i spokoju. To trudna sytuacja, ale muszę się z nią zmierzyć dla dobra mojej córeczki, bo to ona jest tu najważniejsza. Nie ja, Ucker, czy Pablo... My się prawie nie liczymy, tylko ona! Muszę dojść do porozumienia z Christopherem, bo inaczej nie wytrzymam nerwowo. Potrzebuję jasnej decyzji z jego strony. Co dalej?... Stwierdziłam, że obowiązkowo muszę z nim konkretnie pogadać i nie pozwolić na odbieganie od tematu, jak to zwykle mamy w zwyczaju. W tym celu wymyśliłam coś przy okazji dla Esperanzy. Kiedy skończyłam śniadanie, poszłam do jej pokoju, gdzie wesoło bawiła się z Uckerem. Stanęłam w drzwiach, opierając się o ścianę i powiedziałam:
-Espi, mam pomysł. Może pójdziemy na bawialnię?
-Na kulki? Tak, tak, tak!- krzyczała uradowana i rzuciła mi się na szyję. -A Ucker pójdzie z nami?- zapytała po chwili, patrząc na mnie słodkimi oczkami.
-Tak, właśnie miałam to zaproponować. Jeśli masz czas, to chodź z nami, napijemy się kawy i POGADAMY.- zwróciłam się do Uckera, zaznaczając wyraźnie cel tej "wyprawy".
-Jasne, z chęcią z Wami pójdę.- zgodził się i spojrzał na mnie ze znaczącym uśmiechem.


Hejoo!! 
Oj ponad tydzień nic tu nie było, ale chyba rozumiecie... Czekałam na komy ;) Zresztą chyba nie muszę kolejny raz tłumaczyć, jak bardzo dużo mam nauki na medyku, a jak mało czasu xD Masakra, ta szkoła mnie wykończy... Doszłam do wniosku, że tęsknię za czasami gimnazjum, kiedy nigdy nie odrabiałam lekcji, nie uczyłam się, a i tak miałam prawie takie oceny jak teraz xD Jak niektórzy tutaj może pamiętają, wtedy dla mnie wieczór zaczynał się o 12 w nocy, chodziłam codziennie spać po 1 i jakoś funkcjonowałam :D To było piękne, ale tak sobie uświadomiłam, że już tak nie będzie, bo już nie mogę ciągle nic nie robić... Może być tylko gorzej :/ Masakra... Smutna rzeczywistość. Doceniaj gimnazjum, tak szybko odchodzi, haha xD Tak, mam dzisiaj dosyć dziwne myśli. Np taka sytuacja z dzisiaj: zaproponowałam psu wafelka, mówiąc "idź sobie weź, jest w szafce", bo zapomniałam, że jest psem hahaa xD Ale to chyba zmęczenie ;)
Ale dość bzdur (chociaż jak widzicie mam świetny humor i mogłabym tak bez końca xD), teraz coś ważniejszego: 
Skończyłam dzisiaj pisać to opowiadanie!! Zacznę kolejne, chociaż ostrzegam, że nie mam już 20- rozdziałowego zapasu, więc i tak muszę oszczędzać, dopóki nie napiszę sporo następnego. No to do kiedyś tam, kochane moje :*
Ej, wgl to jutro recytuję na polskim "Ode do młodości". Trzymajcie za mnie kciuki, nienawidzę recytacji przy klasie... :/
Jeeej, wszystko wraca do normy, rozpisałam się mooocno xD

16 komentarzy:

  1. Czekam na więcej kochana, widzę że sytuacja się jakoś klaruje.
    Wgl to mam pytanie na ile jest rozdziałów tego opowiadania ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 43 :) Tak tym razem niepełna liczba, jakoś tak wyszło xD Także jeszcze tylko 11 ;)

      Usuń
  2. Super rozdział. Bardzo ciekawy, uważam, że Dulce nadal kocha Uckera ale i chyba boi się że znowu ją slrzywdzi. Czekam na nowy rozdział.🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na scenkę w której do siebie bardziej się zbliżą
    A co do tego rozdziału jest mega

    OdpowiedzUsuń
  4. W głębi serca mam nadzieję że pablo zdradzi Dul... Rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje że Dulce zostawi Pabla, dla Uckera.
      Eh, chociaż w fikcyjnym życiu mogą być razem :P

      Usuń
  5. Z każdym kolejnym rozdziałem jestem coraz bardziej ciekawa co dalej. Czekam na kolejny!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta relacja Dulce z Pablo nie jest chyba jakaś bardzo silna? Dziwne ,że nie pokapował się ,że coś się dzieję .Widać ,że nie często bywa w domu ,trochę to dziwne ,że praca ponad rodziną.Może on się tylko wykręca pracą a tak naprawdę chodzi o inną kobietę? Coraz bardziej jestem ciekawa jak zareaguję Pablo kiedy pozna prawdę.:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział, kiedy będzie nowy?

    OdpowiedzUsuń
  9. Martwi mnie to, że Ucker chce zapomnieć o Dulce i uznaje to za sukces. Mam nadzieję, że tak nie zrobi, bo według jego teorii jeśli naprawdę ją kocha to nie może o niej zapomnieć. A Dulce mam nadzieję, że się opamięta i uświadomi sobie pewne sprawy, jak np. to że kocha i zawsze kochała Uckera. Tym bardziej, że mają wspaniałą córkę, która już polubiła swojego prawdziwego tatę. Teraz tylko Pablo przeszkadza w tej całej sytuacji, ale może Dulce w końcu go zostawi. Albo on coś ukrywa. No nic czekam z niecierpliwością na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju mam nadzieję że wszystko idzie w dobrą stronę, oni przecież muszą być razem! Bardzo proszę wstaw nowy bo już nie możemy się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział! Kiedy dodasz nowy? ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przez 11 rozdziałów jeszcze się wiele może zdarzyć, mam nadzieję że będzie dobrze ;) kiedy będzie nowy? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Prosimy o nowy!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy pojawi się coś nowego?

    OdpowiedzUsuń