środa, 21 grudnia 2016

33. "Ukłoń się królowej i spadaj"

Dulce:
Pojechaliśmy na tą bawialnię. Esperanza od razu wbiegła w kolorowe piłki, a nas zatrudniła jako fotografów. Napstrykaliśmy jej mnóstwo zdjęć, a potem poszliśmy usiąść przy stoliku w kawiarni, będącej zaraz za szybą, skąd dobrze widzieliśmy naszą córkę. Zamówiliśmy kawę mrożoną z bitą śmietaną, pyszna.
-O czym chciałaś jeszcze rozmawiać? Myślałem, że wszystko sobie już wyjaśniliśmy...- zaczął swobodnie, popijając łyk kawy.
-Nie, właściwie nic jeszcze sobie nie wyjaśniliśmy. Wiesz, że jestem z natury niecierpliwa i nie lubię niejasnych sytuacji. Powiedz mi, jak chcesz to rozwiązać, bo nie wytrzymam.- mówiłam trochę nerwowo, mocno zniecierpliwiona.
-Złość piękności szkodzi, a stres jest niezdrowy, Dulisiu.-uśmiechnął się słodko, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.
-Jak widzisz nadal jestem zdrowa i piękna, nawet po tylu latach z Tobą.- odgryzłam się sarkastycznie.
-Nawet nie wiesz, jak ja to w Tobie lubię...
-To, że jestem piękna, czy wredna?
-Jedno i drugie, ale chodziło mi teraz o charakter.
-Dobra, nie zagaduj mnie i powiedz konkretnie, co chciałbyś w tej sytuacji zrobić.
-Okej, znalazłem chyba najlepsze wyjście. Jestem zbyt dobry, ale chcę Ci oszczędzić zmartwień. Posłuchaj uważnie i nie zrozum mnie źle...
-No dobra, mów.
-No więc ta sytuacja wymaga kompromisów, ale żadne z nas nie może się przeprowadzić, choć nie ukrywam, że uważam, że Tobie nic by nie stało na przeszkodzie, no ale okej. Tak jak mówiłaś latanie w kółko stąd do Meksyku i odwrotnie nie ma sensu, więc trudno... Wiele nam nie pozostało. Jestem gotów się poświęcić, bo za dużo stresu Cię to wszystko kosztuje. Zawrzyjmy pewien układ... Spędzę z Wami ten tydzień. Będzie on decydujący, bo od nas, od Ciebie zwłaszcza będzie zależało, czy jeszcze się spotkamy.
-Ale jak? O co Ci chodzi? Nie bardzo rozumiem...
-Spędzimy ten tydzień razem jak rodzina, okej? Pablo mnie szczerze nie obchodzi, jak chcesz to mu powiedz, nie to nie.
-No dobra, ten tydzień... A dalej co?
-Wyjeżdżam w poniedziałek rano, więc w niedzielę wieczorem zdecydujesz, czy chcesz mnie jeszcze zobaczyć. To znaczy zasady są takie... Spędzamy czas jak rodzina, ale pozostajemy w stosunkach czysto przyjacielskich, okej? W takim sensie, że postaram się nie wyznawać Ci miłości i ogólnie nie robić nic, na co mi nie pozwolisz. Najpierw zapytam: czy jesteś pewna swoich uczuć? Chodzi mi teraz o te dwie opcje, o których Ci wczoraj mówiłem. Czy jesteś czegoś pewna? Jeśli tak, nie musisz mówić czego. Zastanów się.
-Boże, Ucker... W co Ty grasz? Ale okej, powiem Ci... Nie jestem niczego pewna. Nie wiem, co czuję, bo jak zwykle zrobiłeś mi wodę z mózgu. Ale cokolwiek by to nie było, to nic się w moim życiu nie zmieni, zrozum to.
-Dobrze, rozumiem... Księżniczka woli wygodę i spokój, i boi się ryzyka. Przecież to nic złego i ja to w pełni akceptuję, bo to normalne, że z wiekiem traci się nastoletnią odwagę i szaleństwo.
-Nie pozwalaj sobie, jeszcze nic mi się z wiekiem nie zmieniło!- wtrąciłam zbulwersowana.
-Nie denerwuj się, nie chciałem Cię obrazić. Mówię tylko prawdę, bo niestety nie jesteś taka jak dawniej, ale nie chodzi mi o to, że się starzejesz. Mam na myśli raczej to, że stałaś się dojrzałą kobietą i kierujesz się rozsądkiem chyba aż za bardzo, bo straciłaś siebie.
-Dobra koniec, bo się zaraz pokłócimy... Co zamierzasz? Mów konkretniej.
-Okej, no więc chcę po prostu mieć pewność, że nic do mnie nie czujesz i nie mamy żadnych szans na wspólną przyszłość. Obiecuję, że nie będę nachalny, a Ty w niedzielę po prostu powiesz mi jasno, czy myślimy nad stworzeniem prawdziwej rodziny i wrócisz ze mną kiedyś do Meksyku, czy mam o Tobie zapomnieć. Jeśli tak, to zniknę i więcej mnie nie zobaczysz. Wybór należy do Ciebie i to Ty podejmiesz decyzję. Obiecuję, że nie będę jej kwestionować, bo nie mam przecież prawa do niczego Cię zmusić. Jeśli powiesz, że mam zniknąć, zrobię to.
-Wyrzekniesz się swojej córki przez nieszczęśliwą miłość do mnie? To bez sensu i nie mogę się na to zgodzić. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Poznałeś swoje dziecko, a teraz co? Chcesz o niej zapomnieć i wrócić do Meksyku?
-O córce nie zapomnę, Dul. Ale muszę uwolnić się od przeszłości i zapomnieć o Tobie raz na zawsze. Z każdą chwilą kocham Esperanzę coraz bardziej i naprawdę nie chcę z niej rezygnować, z Ciebie też nie. I właśnie o to w tym wszystkim chodzi... Przez ten tydzień podejmiesz ostatnią decyzję i postaraj się podjąć ją tak, żebyś jej nie żałowała, okej?
-No dobra... Ale co jeśli stwierdzę, że nie chcę Cię więcej widzieć? Dopiero co byłeś na mnie zły, bo nie dałam Ci poznać naszego dziecka, a teraz z własnej woli...
-Nie, to nie do końca tak... Teraz Esperanza jest jeszcze mała, ale proszę Cię, żebyś za jakiś czas powiedziała jej prawdę i dała możliwość wyjazdu do Meksyku, żeby mogła mnie poznać. Zaufam Ci i wiem, że mnie nie zawiedziesz, bo zależy Ci na naszym dziecku.- byłam w szoku, słysząc takie ustępstwa z jego strony.
-Dobrze, ale nadal czegoś nie rozumiem... Nie mógłbyś po prostu chociażby dwa razy do roku nas tu odwiedzać, żeby spotykać się z córką?
-Aj, Duluś... Jasne, że bym mógł i bardzo bym chciał się z nią widywać, ale nie byłbym w stanie patrzeć jak tworzycie piękną rodzinkę z Pablem. A ja pojawiałbym się czasami, mieszał dziecku w głowie, zawracał Ci dupę i toczył cichą wojnę z Pablem... Nie, dziękuję, wolę się całkiem usunąć i poczekać, aż Esperanza będzie naprawdę gotowa, żeby się ze mną spotkać. Do tego czasu może ułożę sobie życie z kimś innym i...- wiedziałam już do czego znów zmierzał.
-I zapomnisz o mnie, tak wiem. Ucker to nie jest dobre rozwiązanie... Gadasz na mnie, a sam jesteś strasznym egoistą. Myślisz, że Esperanza będzie chciała ojca, który ją zostawił, bo nie jest na tyle silny, by pogodzić się z tym, że jego ukochana jest z kimś innym, bo kiedyś był idiotą i sam z niej zrezygnował. Wybacz, ale taka prawda... Nie potrafisz pogodzić się z przegraną i wolisz po prostu na to nie patrzeć.
-Dulce, tu nie chodzi o przegraną! A powiedz mi, dlaczego jesteś tutaj? Ty też uciekłaś, by zapomnieć o przeszłości, mądralo. Też pewnie nie mogłaś na mnie patrzeć po tym, co się stało...
-To co innego, ale mówimy teraz o obecnej sytuacji, nie o przeszłości.
-No dobrze, jasne... Dobra, nie będę z Tobą dyskutować. Sprawa wygląda tak: Po wspólnym tygodniu podejmiesz ostateczną decyzję co do naszego życia. Jeśli odkryjesz, że nasza miłość istnieje i będziesz chciała o nią walczyć, to stworzymy rodzinę i nigdy więcej nie spotka Cię w życiu żadna krzywda i będziecie szczęśliwe. Ale jeśli upewnisz się, że nic do mnie nie czujesz, to nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Wtedy ja zacznę życie od nowa, a Ty powoli będziesz przyzwyczajać Esperanzę do tego, że jej ojciec gdzieś jest i na nią czeka. Z wiekiem opowiesz jej więcej, tak żeby do żadnego z nas nie miała pretensji. Nie skontaktuję się z Tobą i Ty też tego nie rób. Jedyne, o co Cię proszę, to wysyłanie mi co jakiś czas zdjęć naszej córki, żebym mógł zobaczyć, jak rośnie. Uważam, że to dobry pomysł, bo w ten sposób oboje odpoczniemy od siebie i nie będziemy musieli bawić się w podwójne życie. Nie przyjmuję odmowy i musisz ten plan zaakceptować, ale resztę szczegółów dogramy w niedziele na początek naszego wspólnego życia lub koniec znajomości.- nie pochwalałam tego planu, ale niczego lepszego nie wymyślę, więc muszę się zgodzić.
-No dobrze, chociaż to trochę chore i jakby masochistyczne. Czyli że przez tydzień mamy spędzić razem dużo czasu, tak? Mała o niczym nie wie, a Pablo nawet nie ma pojęcia, że tu jesteś. Co Ty chcesz przez ten tydzień robić? Wiesz, trochę sobie tego nie wyobrażam...
-Coś wymyślimy, a teraz już chodź do Esperanzy, chcę się nią nacieszyć.- wstał i zasunął za sobą krzesło, po czym podał mi rękę, bym z nim poszła.
-Mamo, ten mały szmaciarz mnie wyzywa!- krzyknęła moja słodka córcia, gdy tylko weszliśmy na sale, a wszyscy rodzice tak głupio się na nas popatrzyli.
-Kochanie, nie wolno tak mówić o innych dzieciach.- ukucnęłam przy niej i próbowałam do niej dotrzeć, ale w głębi serca czułam, że to dopiero początek.
-Dzieciach? Pff, to nie dziecko tylko pokemon.- ledwo powstrzymywałam śmiech, a Ucker aż się dusił.
-Przestań już i idź się ładnie bawić, dobrze?
-Ale mamo, okrzycz tego...- nie chciałam słyszeć kolejnego wyzwiska.
-Tego chłopca?
-Mniej więcej.- powiedziała, śmiejąc się.
-Ty mały!- mina matki tego gówniarza, kiedy ściągnęłam buty, weszłam do kolorowych kulek i podeszłam do niego, była bezcenna, haha. -Odczep się od mojej córki, bo następnym razem porozmawia z Tobą ten pan, a wtedy nie będzie przyjemnie.- oczywiście wskazałam na Uckera. -Zrozumiano?- zapytałam, udając groźną i na siłę poważną.
-Tak.- wydukał i spuścił głowę.
-A teraz przeproś tą księżniczkę i zmykaj się dalej bawić.- powiedział Ucker i podszedł do nas, trzymając Esperanzę za rękę.
-No dawaj, ukłoń się królowej i spadaj.- dodała moja córeczka z typową miną zwycięzcy.
-No dobra wredoto... Przepraszam.- powiedział i pobiegł dalej, a Espe zaczęła się śmiać.
-Dziękuję za pomoc, możecie się oddalić.- dostaliśmy po buziaku od naszego dziecka, co Uckera strasznie ucieszyło. -Albo nie, poproszę kolejną sesję zdjęciową.- zmieniła zdanie po chwili i zaczęła pozować do zdjęć, które do znudzenia musieliśmy robić.

Ucker:
Mam cudowną córeczkę! Jest taka słodka i zabawna, nawet chyba bardziej niż jej mamusia. Już ją kocham i ciężko mi będzie się z nią rozstać w niedzielę, co pewnie mnie czeka, bo wątpię, żeby coś się zmieniło. Ale to teraz nieważne, martwić będę się za tydzień, póki co mogę korzystać z czasu spędzonego z ukochaną kobietą i naszym dzieckiem. Nie mogłem przestać się śmiać po naszej wspaniałej akcji obronnej i w ogóle nie mogłem z Esperanzy i jej typowo Dulowych tekstów. Robiła pięćset min na minutę, a my staliśmy z telefonami i pstrykaliśmy jej zdjęcia.
-Boże, ona mnie kiedyś wykończy takimi akcjami...- westchnęła Dul, śmiejąc się delikatnie.
-Jesteś z niej dumna w takich chwilach i nie udawaj, że jest inaczej. Pewnie sama miałaś ochotę wyśmiać i nawyzywać tego chłopca.- zaczęła się śmiać i spojrzała na mnie z takim szerokim i ciepłym uśmiechem, jaki ma tylko moja Dulcia.
-Skąd wiesz? Nie no... Bycie matką zobowiązuje i muszę jej dać dobry przykład i trochę ją utemperować, ale masz rację miałam ochotę przyłączyć się do niej i wyzwać te dziecko. A wiesz czemu tego nie zrobiłam?
-Bo nie chciałaś robić afery i dawać dziecku złego przykładu...
-Tak, to też... Ale głównie dlatego, że mam świadomość tego, że moja córeczka święta nie jest i pewnie sama zaczęła go wyzywać, więc byłby trochę przypał, gdybym jeszcze ja rzuciła się na tego biednego chłopca.- aj, tak bardzo ją kocham... W głębi duszy nadal jest tą moją szaloną Dulisią i niewiele się zmieniło.
-No tak, ale już sobie to wyobrażam... Szczerze nie wiem, jak Ty to robisz, że zachowujesz powagę, kiedy ona gada tak śmieszne rzeczy.
-Też nie wiem, ale uwierz mi, że tego da się po prostu nauczyć. Często leżąc wieczorem w łóżku, przypominam sobie jej teksty z całego dnia i dopiero wtedy wybucham niekontrolowanym śmiechem. Czasami nawet to zapisuję, żeby za kilka lat jej to pokazać. Moich tekstów nikt nie zapisał, a szkoda, bo też były niezłe.
-A no były, zwłaszcza jak mnie wyzywałaś. Kilka z nich mam zapisane w pamięci i w sercu, więc nie zostaną tak szybko zapomniane.
-To się okaże w niedzielę. Mam jeszcze jedno pytanko dotyczące tego układu.
-Co jeszcze?
-Naprawdę nie ma opcji, że zostaniemy przyjaciółmi i zostawimy resztki kontaktu. Nie chcę znów na długie lata być całkowicie odseparowana od przeszłości.
-Nie, Dul już Ci mówiłem... Albo wszystko albo nic, tu nie ma kompromisów, bo ich po prostu nie zniosę. Coś Ci zaraz powiem, tylko usiądźmy.- Esperanzie już znudziła się sesja zdjęciowa i poszła się dalej bawić, a my usiedliśmy na wygodnej, niebieskiej kanapie z dala od innych rodziców.
-Co chcesz mi powiedzieć? Zaciekawiłeś mnie.- a to ciekawska małpa, jak zwykle...
-Kiedy Ty porządkowałaś swoje życie i tworzyłaś rodzinę z Pablem i naszą córką, ja jak wiesz na początku byłem z Ann. Potem dowiedziałem się o jej kłamstwie i zostałem praktycznie sam... O tym już trochę gadaliśmy, ale pewnej rzeczy Ci nie powiedziałem. Nie mogłem wytrzymać we własnym życiu i miałem już wszystkiego dosyć. Byłem w głębokiej depresji, ale przecież nikt się tym nawet nie przejmował. Po pracy dla Amadora nadal miałem dziwne stany lękowe, które zresztą sama poznałaś. Nadal pracowałem w firmie, ale byłem cieniem człowieka. Dramatyczne sceny w pamięci, tęsknota za Tobą, poczucie winy, beznadziejności, brak motywacji i samotność... To wszystko razem tak mnie przytłoczyło, że kilka razy próbowałem popełnić samobójstwo.- po tych słowach oczy Duli stały się dwa razy większe ze zdumienia.
-Ucker... Boże, trzeba było do mnie dzwonić. Wróciłabym, gdybym wiedziała, że jesteś w tak złym stanie.- ona tak strasznie się przejęła, a ja uśmiechnąłem się do niej delikatnie, bo cieszyła mnie jej troska.
-Przestań, nie myśl sobie, że mówię to po to, żeby wzbudzić w Tobie litość. Chcę, żebyś po prostu o tym wiedziała. Ale wracając do rzeczy... Wiesz co zawsze mnie powstrzymywało przed zrobieniem sobie krzywdy?
-Co?
-Myślałem wtedy o Tobie i o tym, co dobre w moim życiu. Później następował taki moment, że wyciągałem nasze zdjęcia i list od Ciebie. To mnie uspokajało, choć zawsze wtedy płakałem jak dzieciak. Pierwsze półtora roku po twoim wyjeździe było dla mnie piekłem i ledwo wytrzymywałem psychicznie. W końcu nastał taki moment, kiedy uświadomiłem sobie, że jestem tchórzem i nigdy nie odważę się ze sobą skończyć. Musiałem więc wymyślić coś innego, bo miałem naprawdę dosyć takiego życia. Stwierdziłem w końcu, że muszę iść na jakąś terapię. Okazało się właśnie, że mam głęboką depresję. Po wielu spotkaniach z psychologiem, a nawet z psychiatrą i przyjmowaniu mnóstwa leków, pozbyłem się tego ciężaru. Kilka miesięcy temu odstawiłem leki, bo mój lekarz stwierdził, że wszystko już ze mną w porządku. Poczułem wtedy wielką ulgę i w pełni odzyskałem chęci do życia. W dodatku akurat dowiedziałem się wtedy, że Amadora zabili w więzieniu, więc w ogóle stałem się człowiekiem wolnym od strachu. Mój psycholog, który później już był dla mnie jak przyjaciel, poradził mi wyjazd w nowe miejsce, by odpocząć i wyrwać się z rutyny.
-A tu spotkałeś mnie, co na nowo Cię przybije, jeśli w niedzielę usłyszysz NIE... Jeśli mówisz mi to, żeby wpłynąć na moją decyzję, to wiedz, że Ci się nie uda, a tylko sprawisz, że będę się dręczyć.
-Nie, nie, nie... To nie jest próba manipulacji, już mówiłem. Chcę po prostu, żebyś mnie lepiej zrozumiała, bo nadal masz problem z pojęciem tego, czemu nie wytrzymam przy Tobie, nie mając Cię i wiedząc, że jesteś z Pablem. Znam już siebie i wiem, że jeśli postanowimy się więcej nie widywać, to tak będzie i z czasem to zaakceptuję. Od nowa będę musiał przezwyciężyć tą tęsknotę, ale teraz już nie będzie tak źle, bo mam sens życia, Esperanzę. Zresztą zamierzam po powrocie odnowić znajomość z Ann i Poncho niezależnie od twojej decyzji.
-Teraz już bardziej rozumiem... Chcesz zamknąć stary rozdział w życiu, włożyć wszystko do szufladek STRACONE i ODZYSKANE i zacząć od nowa, prawie od zera?...
-Tak, dokładnie. Mam jeszcze szansę na normalne życie, tylko muszę tego chcieć. Nie mogę zapomnieć o przeszłości i odciąć się od niej, ale muszę właśnie sobie ją pogrupować. W tym tygodniu zacznę od Ciebie i naszej miłości, a później pójdę dalej i zobaczymy jak się to wszystko ułoży. Bez względu na wszystko, w moim życiu i sercu zostawię miejsce dla Esperanzy, choć dla Ciebie być może nie. Dobrze to ujęłaś, muszę posegregować poszczególne elementy mojego życia na stracone i odzyskane i to od Ciebie zależy, gdzie się znajdziesz. Cała reszta zależy już ode mnie i ja tym pokieruję.
-Na pewno nie załamiesz się, jeśli Cię odrzucę?- zapytała troskliwym głosem.
-Nie i Ty się tym już nie martw. Podejmij decyzję, którą uważasz za słuszną i najlepszą dla siebie, ale przede wszystkim kieruj się sercem nie rozsądkiem. Marzę o tym, żeby było tak jak dawniej, a nawet lepiej, ale zależy mi na szczęściu osób, które kocham, czyli twoim i naszej córki. W tym momencie wy jesteście moim priorytetem i chciałbym, żeby tak zostało...- oboje już mieliśmy w oczach łzy, a Dul nagle wtuliła się we mnie słodko.
-Nie wiem, jak to będzie, ale proszę bądź silny i nie daj się zniszczyć i pamiętaj, że masz dla kogo żyć.- powiedziała mi cicho na ucho, kochana jak zwykle.
-Dziękuję, skarbie.- ścisnąłem ją mocniej, tak bardzo tego potrzebowałem... Wyżyć się na kimś w przyjemny, spokojny sposób, pozwolić opaść emocjom bez potrzeby zrobienia dziury w ścianie.
-Nie żebyś mnie zgniatał...- powiedziała ironicznie, ale śmiała się wesoło.
-Oj, przepraszam.- poluźniłem uścisk, a po chwili całkiem ją puściłem.
-Dobrze, że Espe nie widziała, bo zaraz by było tysiąc pytań na minutę.- zaśmiała się, patrząc w stronę naszej córki, która akurat bawiła się w najlepsze.
-No pewnie tak... Boże, jak ja Cię kocham.- powiedziałem po chwili wpatrywania się w Dul, nie odpowiedziała, a tylko uśmiechnęła się delikatnie i szczerze.


No cześć skarby moje!! ❤Jeeej, jaka ja dzisiaj kochana xD Ale wiecie, święta idą ;) Wiecie co dzisiaj jest? Światowy dzień Vondy ❤❤❤ Jakoś w tym roku cicho nawet na tt, ale to pewnie przez Uckera... :/ No i jest jeszcze ta smutna strona dnia dzisiejszego, czyli 8 lat bez RBD :( Nmg tego pojąć... 8 lat temu oficjalnie zakończył się zespół RBD, ale magia została na zawsze, a fani nadal pamiętają i jeszcze długo nie zapomną ❤ Tyle zawdzięczam RBD i zbuntowanym, mimo że poznałam ich na długo po rozpadzie zespołu, to zostaną na zawsze ze mną ❤ Piszę to co roku, ale cóż xD 
Coraz bliżej święta!! :D Mam jutro wigilię klasową, będzie impreza, haha :D Jest zimno, a ja idę w sukience, nwm co mnie podkusiło, ale ok :) 
No to prawdopodobnie rozdział wam dodam w święta jako prezent, ale gdyby się nie udało do Wigilii, to już dziś: 
WESOŁYCH ŚWIĄT!! 😘❤

16 komentarzy:

  1. Super rozdział ;) czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wesołych świąt, rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie prezent czyli rozdział?
    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, pewnie dodam dopiero po świętach ;) Napiszę w tym miejscu zbiorowe życzenia dla was wszystkich:
      No więc kochane moje wesołych świąt w rodzinnej atmosferze!! Żeby spełniały wam się wszystkie marzenia i wszystko dobrze się układało. Dużo miłości, prawdziwych przyjaciół i nwm czego tam jeszcze chcecie ❤ Buziaki, idę jeść ciasto 😘

      Usuń
  4. To trochę smutne, że Ucker chce odciąć się od Dulce jeśli ona go nie wybierze. Ale mam nadzieję, że jednak Dulce dobrze się zastanowi i postanowi dać szansę Uckerowi. Tym bardziej, że mają razem córkę i mogliby stworzyć razem rodzinę. Super rozdział! Wesołych Świąt!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wesołych i Spokojnych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział! Kiedy nowy? Wesołych Świąt!:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutny był ten rozdział jak Ucker opowiadał co go spotkało. Liczę jednak na to, że Dulce go wybierze i razem zajmą się swoją córeczką. Wesołych i spokojnych świat. ;) czekamy na nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział bardzo interesujący, dużo wyjaśnia co działo się z Uckerem przez te 3 lata .Chłopak nieźle się załamał po wyjeździe Dulce.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega :) oby następny rozdział pojawił się szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy rozdział jest coraz ciekawszy. Kiedy dodasz kolejny? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Taki smutno fajny rozdział :) ale wyszło super! Kiedy nowy?

    OdpowiedzUsuń
  12. Mogłabyś w końcu coś dodać

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy dodasz coś nowego? :)

    OdpowiedzUsuń