wtorek, 6 grudnia 2016

31. "Bo kocha się za nic"

Ucker:
Cieszę się, że udało mi się troszkę zmanipulować Dulcię i jeszcze nie posłała mnie całkiem do diabła. W sumie to odkąd się tu pojawiłem, ona ciągle mi ulega, dalej ze mną dyskutuje i daje mi szanse na dalsze starania o nią. Tak, postanowiłem o nią walczyć! Dulce jest moją kobietą, moją żoną, księżniczką! Moją i tylko moją... Byłem pierwszy w jej życiu i chcę być ostatni. Nie zamierzam być jak ona i na pierwszym miejscu stawiać cały świat, a na końcu swoje własne szczęście. Mój plan jest bardzo prosty: Mam niecałe dwa tygodnie na zidentyfikowanie uczuć Duli. Jeśli mnie kocha, to podejmie jakieś działania, albo w najgorszym wypadku stchórzy, ale to już jej problem... A jeśli naprawdę nic do mnie nie czuje, to moja obecność nie zrobi jej żadnej różnicy, a ja przynajmniej będę miał okazję pobyć przy niej. Cokolwiek się okaże, będę z siebie zadowolony, bo podejmuję jakąkolwiek próbę odzyskania ukochanej i nie marnuję okazji. Teraz wszystko zależy od uczuć mojej królewny no i po części też od tego, jak to rozegram, żeby dowiedzieć się prawdy. Ciekawe jak na mój widok zareaguje Pablo, mój "kochany" kolega... To też jest w sumie element kluczowy, bo po jego reakcji mogę poznać, czy czuje się zagrożony jeśli chodzi o miłość Dul. Dobra strategia działania to połowa sukcesu, a więc z zaskoczenia odwiedzę mojego rywala w domu, idealnie. Pragnę zaznaczyć, że nie chcę za wszelką cenę odzyskać Dulce, chcę tylko znać jej prawdziwe uczucia i sprawdzić, czy rzeczywiście aż tak się zmieniła. Być może jestem zbyt pewny siebie, ale nie wydaje mi się, żebym był jej obojętny, to prawie niemożliwe. Ale to wszystko się jeszcze okaże...
Oczywiście przyjąłem zaproszenie Duli i równo o 18 pukałem do drzwi jej domu. Otworzyła mi córka Dulce, mówiąc słodkim dziecięcym głosem:
-Pan listonosz?- o jak dziecko wyczuło, że ja do jej mamy, haha.
-Nie. Jestem przyjacielem twojej mamusi. Pamiętasz mnie?-stała i przyglądała mi się uważnie.
-A no tak... Poznałam Cię na plaży, ale nie pamiętam jak się nazywasz.
-Ucker, a Ty Esperanza. Dobrze zapamiętałem?
-Tak. Jestem Espe i jestem księżniczką.- jejku, ona tak bardzo przypomina małą Dulcię... Ten pewny siebie głosik i rozbrajające minki.
-No jasne, że jesteś. Następnym razem przyniosę Ci koronę, dobrze?
-Tak, tak!- skakała uradowana.
-Co tak krzyczysz, skarbie?- zapytała Dulce, wchodząc na przedpokój. Jestem prawie pewny, że stała od jakiegoś czasu za ścianą.
-Ucker kupi mi koronę, wiesz? Ja będę księżniczką, nie Ty.- mała wredota wystawiła Duli jęzor, śmiejąc się.
-Ej no nie bądź wredna... Przecież twoja mama też może być księżniczką.
-Nie, księżniczka jest tylko jedna!- zakończyła i pobiegła do pokoju, krzycząc i się śmiejąc.
-Słodka jest jak Ty w jej wieku.- powiedziałem, kiedy zostałem sam z Dul.
-I też potrafi być wredna, także uważaj sobie.- zaśmiała się wesoło, patrząc na mnie jakoś dziwnie.
-No to na pewno ma po Tobie, a po ojcu ma cokolwiek?
-Jest mega dobra i wrażliwa jak jej ojciec, ale ogólnie charakterek ma zdecydowanie po mnie, co mnie cieszy, bo poradzi sobie w życiu i nie da sobą pomiatać.- Dulcia zawsze mówi o swoim dziecku z taką fascynacją i miłością, aż miło posłuchać.
-Oj tak... Z twoim wrednym charakterkiem sobie poradzi, ale mało kto poradzi sobie z nią.- stwierdziłem, a ona skarciła mnie wzrokiem, dając do zrozumienia, żebym sobie za dużo nie pozwalał.
-Skoro jestem taka wredna i niedobra, to czemu tu ciągle jesteś i zawracasz mi głowę?- dobre pytanie, ale czy na pewno chce usłyszeć odpowiedź?...
-Bo kocha się za nic, skarbie.- szepnąłem jej na ucho uwodzicielskim głosem, a ona aż się wzdrygnęła.
-Obudź się, wróć do rzeczywistości i nie pierdziel niepotrzebnych bzdur!- poklepała mnie lekko po policzku, niby próbując przywrócić mnie do żywych.
-Kiedyś byłaś gotowa wyciągnąć ze mnie siłą te dwa tak wiele znaczące słowa, a teraz kiedy mógłbym mówić Ci to co chwilkę na każdy możliwy sposób, to Ty gardzisz moimi uczuciami. Kobieta zmienną jest...
-Aj, Ucker... Cieszę się, że się zmieniłeś i potrafisz okazywać uczucia i o nich mówić, ale proszę Cię... Mów to komuś innemu, bo ja mam rodzinę. Między nami już nic nie ma, zrozum do cholery!- mówiła celowo tak wyraźnie i powoli, żeby do mnie dotrzeć, ale mojej odpowiedzi się nie spodziewała...
-A czy ja w ogóle coś mówiłem? Do niczego Cię nie przekonuję i nie okazuję Ci w tym momencie żadnych uczuć, a to Ty ciągle o tym mówisz, jakbyś chciała co chwilę poruszać ten temat. A, już rozumiem... Sprawia Ci przyjemność i satysfakcję, kiedy się tak o Ciebie staram, co? Podoba Ci się to i chciałabyś więcej... Nie ma, skończyłem temat i już do niego nie wracajmy. Przecież Ty tylko zaprosiłaś na kolację starego znajomego, a to żadna rewelacja. Prawda?
-Tak i tego się trzymajmy.- trochę ją skołowałem i nie miała w głosie pewności, ale to w sumie może i dobrze.

Dulce:
Kurde, Ucker rzeczywiście tym razem w sumie nie zaczynał tego tematu i to ja poprowadziłam tą bezsensowną dyskusję. Nie ukrywam, że trochę mi się głupio zrobiło, bo wyszło na to, że to ja ciągle gadam o przeszłości. Chociaż wiem, że on to trochę sprowokował... Ale to nieważne, koniec myślenia o tym, co było. Jednak jest coś jeszcze... Coś, co prawie wycisnęło mi łzy, a mianowicie rozmowa Uckera z naszą córką. On by się z nią tak dobrze dogadywał, to widać już po kilku słowach jakie zamienili. Stałam chwilę za ścianą i podsłuchiwałam, i mam nadzieję, że on o tym nie wie. To słodkie, że nazywa ją księżniczką tak samo jak mnie, nie znając prawdy, jakby normalnie coś czuł w sercu. I jeszcze to pytanie o cechy Espe odziedziczone po ojcu... Nie skłamałam i powiedziałam, co moja córeczka ma po Uckerku. Szkoda tylko, że te słowa to tylko maleńki element w całym tym kłamstwie. Chwilami mam ochotę wyznać mu prawdę, ale chyba za bardzo boję się konsekwencji. Po pierwsze może się wkurzyć i wybuchnąć tak jak kiedyś, a po drugie... Co jeśli będzie chciał odebrać mi dziecko? Nie zniosłabym tego i chyba wylądowałabym w psychiatryku. Co prawda nie sądzę, żeby Ucker był zdolny do czegoś takiego, ale w sumie nigdy nic nie wiadomo... Ale póki co to ja się obawiam spotkania Pabla z Uckerem, bo mój narzeczony nie ma pojęcia o wizycie Christophera w naszym domu. Coś czuję, że nie będzie z tego zadowolony... Tym bardziej, że powoli planujemy ślub, a obecność mojego byłego męża może Pabla trochę zasmucić i na pewno zaniepokoić. Pozostało mi czekać aż wróci z pracy i mieć nadzieję, że wszystko będzie okej. Kończyłam jeszcze kolację, bo przecież nie zaprosiłabym byłego męża na kanapki i musiałam zrobić coś bardziej twórczego. Postawiłam więc na pizzę, czyli to co kochają wszyscy, a w szczególności moja córcia. Średnio co pięć minut pytała, kiedy będzie gotowe, jam pizza jeszcze siedziała w piekarniku. Poprosiłam Uckera, żeby się z nią chwilę pobawił, żeby mi nie przeszkadzała i miała jakieś zajęcie. Wiedziałam, że on ją lubi, więc spodoba mu się ten pomysł, a moja królewna uwielbia, gdy ktoś się nią zajmuje, więc nie będzie problemu. Kiedy zostałam sama w kuchni, zadzwonił Pablo i zapowiedział, że musi zostać trochę dłużej w pracy. Takie uroki bycia z lekarzem, no trudno... Po jakimś czasie pizza była już gotowa i zawołałam ich do kuchni. Espi oczywiście przyleciała pierwsza, o mało nie spadając ze schodów. Od razu wzięła się za największy kawałek pizzy. Jadła jak zawsze z apetytem, bo na szczęście moje dziecko do niejadków nie należy. A Ucker? Gdzie on się podział i czemu nie przyszedł? Zgubił się?... Zawołałam go jeszcze raz, ale nie dostałam odpowiedzi. To mocno mnie zaniepokoiło i ruszyłam po niego na górę. Ku mojemu zaskoczeniu nie było go w pokoju Esperanzy. Okazało się, że jest w mojej sypialni. Kiedy tam weszłam, zamknął za mną drzwi i patrzył na mnie jakoś dziwnie, tak groźnie. Po chwili wszystko stało się jasne. Rzucił we mnie jakimiś kartkami, krzycząc:
-Co to ma znaczyć do cholery?!
Serce przestało mi bić na kilka sekund, kiedy zorientowałam się co to za kartki... Badania DNA wykluczające ojcostwo Pabla i Amadora (zdobyliśmy próbkę jego krwi od władz więzienia) oraz akt urodzenia Esperanzy, gdzie jest data urodzenia, która sama w sobie mogła dać mu do myślenia, a przede wszystkim jako ojciec zgodnie z prawdą jest zapisany Ucker. To jest mój koniec, teraz zginę... Stał i patrzył na mnie wkurwiony jak chyba jeszcze nigdy, a mi dosłownie odjęło mowę.
-Wytłumacz mi to!!- wydarł się na mnie znowu, szarpiąc mnie dosyć mocno i niedelikatnie za ramiona.
-Uspokój się, bo tak nie będziemy rozmawiać!- chyba się tego nie spodziewał, ale krzyknęłam równie głośno, wyszarpując mu się. -I ciszej, Esperanza nie musi słyszeć naszej kłótni.- dodałam już nieco spokojniej.
-Liczę na jakieś racjonalne wyjaśnienie, bo nie ręczę za siebie.- powiedział ciszej, ale nadal tak nerwowo, albo i jeszcze bardziej.
-Dobra, tylko spokojnie...- będąc z Pablem, chyba odzwyczaiłam się od wybuchowego faceta i przeraża mnie taki Ucker.
-Nie proś mnie o to... Przez trzy lata ukrywałaś przede mną nasze dziecko i teraz też sama mi nie powiedziałaś! W ogóle zamierzałaś kiedykolwiek wyznać prawdę?
-Tak... Znaczy nie... Nie wiem.- plątałam się w słowach, a do oczu podchodziły mi łzy, bo tak bardzo bałam się co dalej.
-Dobra, konkretne pytanie... Dlaczego to ukrywałaś?- wymuszał na sobie spokój i opanowanie, co wychodziło mu z niemałym trudem, bo złość było widać w jego oczach.
-Aj, Ucker... To wszystko jest trudniejsze niż myślisz... Po pierwsze na początku bałam się, że to może być dziecko Amadora, bo przecież... No wiesz... Praktycznie w tym samym czasie. Wyjechałam z Pablem, nie znając prawdy. Wiadomo było tylko, że raczej nie jest to dziecko Pabla, chociaż wszyscy znali właśnie taką wersję. Gdzieś tam w sercu czułam, że to twoje dziecko, bo byłam zbyt spokojna jak na kobietę w ciąży z gwałtu. Ale to nie miało w sumie większego znaczenia, bo Ciebie też nie chciałam znać. Jednak dopiero po porodzie poznałam prawdę. Nawet sobie nie wyobrażasz, ile łez szczęścia wylałam na wieść o tym, że Esperanza jest twoją córką, stąd też jej imię, bo ciągle żyłam w tej nadziei. Po tej pierwszej euforii zastanawiałam się, co mam z tym zrobić... Miałam takie momenty, że chciałam do Ciebie dzwonić, albo nawet wrócić do Meksyku i powiedzieć Ci, że mamy córkę. Nigdy jednak się na to nie odważyłam z wielu powodów...- opowiadałam roztrzęsiona, ale względnie spokojna, a on słuchał mnie uważnie.
-Jakich na przykład?- dopytał, przyglądając mi się.
-Po pierwsze miałeś wtedy dziecko z Ann i to nim się zajmowałeś, to znaczy tak myślałam. Po drugie byłam pewna, że mnie nie kochasz i masz na mnie wyjebane. Po trzecie chyba bałam się już cierpienia, a przy Tobie zawsze go doznawałam. Wiedziałam, że jeśli ukryję przed Tobą istnienie naszej córki, będę wiodła spokojne życie, a jeśli byś się dowiedział, to miałabym ciągle z Tobą jakieś problemy i kłócilibyśmy się o dziecko. Po za tym Pablo od początku szczerze pokochał Esperanzę i zawsze mówił, że nie zostawi mnie samej i będzie przy mnie i moim dziecku. Zresztą on jedyny spośród tylu ludzi na świecie opiekował się mną i zajmował podczas ciąży, więc nie mogłam go zostawić, znając jego uczucia do mnie.
-Mhm... Czyli uogólniając jesteś kłamczuchą, tchórzem i samolubem. Okej, masz jakieś tam uzasadnione powody, ale wszystko sprowadza się do tego, że tak było Ci po prostu wygodniej, Dul. Nie oszukujmy się, że w ten sposób uniknęłaś jakichkolwiek nieprzyjemności i trudnych, stresujących rozmów. Uciekłaś jak tchórz kosztem wszystkich wokół... Moim, Pabla, a przede wszystkim Espe. Liczysz, że córka kiedyś podziękuję Ci za to kłamstwo, za spokojne życie w niewiedzy i zrobienie z niej idiotki?! Żebyś się nie przeliczyła, bo zapewniam Cię, że ona zareaguje dużo gorzej ode mnie, bo ja jeszcze jestem wyrozumiały.
-Tylko, że... Ona od zawsze wie, że Pablo nie jest jej ojcem. Odkąd zaczęła mówić i co nieco rozumieć, tłumaczę jej, że jej prawdziwym tatą jest ktoś inny, ale nie może go poznać. Ona nie żyje w kłamstwie i prędzej czy później chciałaby poznać historię naszej miłości i swojego pochodzenia, a wtedy na pewno udałaby się do Meksyku, żeby Cię odnaleźć. Nie oszukiwałam tak całkiem, nie mieszałam w to tylko Ciebie... Ja chyba bałam się powrotu do przeszłości, ale niestety przeszłość czasami powraca sama tak niespodziewanie i teraz już to wiem.
-Wiesz co? W tym momencie to ja się boję wracać do przeszłości, bo przypadkiem może okazać się, że moim największym błędem była miłość do kobiety, która na nią nie zasłużyła i okazała się tylko i wyłącznie księżniczką... Płytką, samolubną i niewiele wartą.- te słowa mną wstrząsnęły, a w ciągu chwili po moim policzku spłynęła jedna duża łza, której nie zdołałam zatrzymać.
-Ucker...- wydukałam cichym, drżącym głosem, kiedy kierował się do wyjścia.
-Przepraszam za wyrażenie, jeśli Cię uraziłem. Powiem Ci, że mogłaś od razu pokazać się z tej strony, bo dzięki temu nie będę Ci się więcej narzucał, bo od teraz zależy mi już tylko na córce, Ty wiele straciłaś w moich oczach. Nie mówię tego, żeby Ci dopierdzielić, bo nie jestem Tobą. Mógłbym Cię teraz zniszczyć słowami, ale nie chcę tego zrobić, więc skończmy na dziś tą rozmowę. Jeszcze do tego wrócimy, nie próbuj więcej uciekać. I proponuję Ci zastanowić się nad jakąś sensowną decyzją w sprawie naszego dziecka, bo ja nie zrezygnuję. Pa!- wyszedł, trzaskając nie za mocno drzwiami.

Nie zdążyłam już nic powiedzieć i poczułam chłód pustego pokoju, samotności, który pozostawił po sobie Ucker. On ma rację, jestem egoistką i tchórzem, nie zasługuje na bycie matką tak cudownego dziecka jak Esperanza, a już tym bardziej na miłość Uckera. Z jednej strony wiem, że miałam swoje powody i czuję, że wtedy nie byłabym w stanie zrobić niczego innego. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że skrzywdziłam ludzi, których kocham. Mi samej będzie trudno sobie wybaczyć, więc nie zdziwię się jeśli Ucker już nigdy nie spojrzy na mnie w inny sposób niż na kobietę, która odebrała mu dziecko, nie dając szansy bycia ojcem, a córka znienawidzi mnie jak już dorośnie do zrozumienia całej prawdy. Boję się swojej przyszłości i przyszłości mojej córeczki... Co jeśli Christopher naprawdę jest na mnie wkurzony do tego stopnia, by przemyśleć to wszystko i spróbować odebrać mi dziecko? Albo w ogóle może chcieć prawa, których prawnie zabranych przecież nie ma, więc może zrobić tak naprawdę wszystko. Teraz moje życie zależy od niego, od jego decyzji... Właśnie, tak jak powiedział, nie jest mną i raczej nie będzie chciał mi dokopać, to w zasadzie nie w jego stylu. Nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Wiem tylko, że lepiej na razie o niczym nie mówić Pablowi, bo będzie zły, że zaprosiłam tu Uckera i w ogóle. Tak, lepiej żeby nie wiedział, zdecydowanie. To w sumie moja sprawa i ja muszę sobie z tym poradzić, on niewiele ma do tego, nie będę go tym obciążać.


No hej! Jestem tu oczywiście jak kilka osób się zorientowało z powodu urodzin Dul :) Więc także tutaj chcę życzyć wszystkiego najlepszego naszemu skarbeczkowi <3 Boże, jakim cudem ona ma 31 lat?! Czasami wygląda młodziej ode mnie haha xD Tak ją kocham i wiele jej zawdzięczam, bo jest naprawdę cudowną, mądrą osobą, która w jakiś sposób zawsze dodaje mi siły do życia ❤ Nie wiem, co bym bez niej zrobiła, serio ❤Ja i moje refleksje, eh... 
Ej wgl to nie pochwaliłam się jeszcze tutaj, chociaż przez to wszystko emocje po tym już opadły, ale słuchajcie... 27 listopada Dulcia polubiła 2 moje tweety!! ❤ Byłam tak szczęśliwa, że zaczęłam biegać po domu, skakać i krzyczeć jak głupia :D No ostatnio praktycznie nic nie pisałam, to musiałam dzisiaj nadrobić, haha xD Ale w każdym razie nwm kiedy dodam kolejny, bo jak już wspominałam, gorzej ostatnio z komentarzami i chyba muszę was przetrzymać ;) No to do następnego :*

18 komentarzy:

  1. Tak czułam, że Ucker szybko dowie się, że Esperanza jest jego córką. Nie sądziłam tylko, że aż tak impulsywnie zareaguje i będzie taki nieprzyjemny dla Dulce. Chociaż ma dużo racji, bo Dulce, źle się zachowała, że to przed nim zataiła i miała wiele okazji, żeby mu powiedzieć, że mają córkę. Ale nie wierzę, żeby Ucker przestał kochać Dulce. Dobrze, że Ucker się dowiedział prawdy. Może teraz przemyśli wszystko na spokojnie i zacznie walczyć o swoją rodzinę. Czekamy szybko na rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ucker szybko dowiedział,że Espe to jego córeczka tylko po co te przykre słowa wypowiedziane w gniewie.Czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym rozdziałem coraz bardziej nie mogę doczekać się kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego Ucker grzebie Dulce po szafkach? -taki ciekawski. Troszkę tak nie ładnie węszyć w cudzym domu.Został zaproszony w odwiedziny a nie w celach przeszukawczych ważnych dokumentów i jeszcze robi wielką awanturę.Mam tylko nadzieję ,że nie przyjdą mu do głowy jakieś wredne pomysły. Czekam na nowy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, czekam na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział. Ucker wreszcie dowiedział się że jest ojcem Espe. Ucker widać jest bardzo wściekły na Dul. Czekam na nowy rozdział. 🙂

    OdpowiedzUsuń
  7. No nieźle, że Ucker w końcu dowiedział się, że jest ojcem Esperanzy. Oby tylko Ucker nie wpadł na pomysł, żeby zabrać Dulce córkę. Czekam na nowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ile tu się dzieje. Czekam z niecierpliwością na więcej! ��

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  10. I wreszcie wydało się, że to jego córka. Ciekawe co zdarzy się dalej. Czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale się dzieje...czekam na więcej!:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny rozdzialek kiedy następny? nie trzymaj nas już tyle w niepewności :) Czekam z niecierpliwoscia

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodasz dziś nowy rozdział?:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy dodasz nowy rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ucker jak zawsze nie umie nad sobą panować tylko daje ponieś się emocją.Ciekawi mnie co z tego wyniknie?:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy coś dodasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny;) kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń