czwartek, 13 października 2016

19. "Moja śliczna księżniczko"

Ucker:
Przez kolejne dni coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że kocham Dulce i to właśnie z nią pragnę ułożyć sobie życie. Po wielu wspólnych rozmowach jednomyślnie doszliśmy do wniosku, że razem musimy dojrzeć do pewnych spraw, bo oboje jesteśmy totalnymi dzieciakami, które nie potrafią sobie sami radzić tak, żeby nie wpaść w kłopoty. Taka jest prawda i o dziwo Dula zgodziła się ze mną, gdy stwierdziłem, że ona też musi się ogarnąć i w pewnym sensie zmądrzeć. Dla nas obojga to nie będzie proste, ale damy radę. Jej optymizm i wieczny dobry, choć bardzo chwiejny humor dają mi siłę do walki o siebie i swoją przyszłość. Czułem, że moja żona nie ma 100% pewności co do tego związku i chwilami chciała się wycofać. Nie zrobiła tego, żeby nie sprawić mi przykrości, bo wiedziała, że to dla mnie tak ważne. Dulce bardzo zmieniła się odkąd tu jesteśmy, na lepsze oczywiście. Nawet kłóci się ze mną inaczej niż kiedyś... Teraz nasze kłótnie, a właściwie bardziej sprzeczki, są chwilowe i zwykle z uśmiechem na twarzy. Nadal walczymy o to, kto wygra w słowach, ale teraz są to raczej żarty. Podobają mi się nasze relacje i coraz bardziej czuję tą miłość w powietrzu. Mało rozmawiamy o naszych uczuciach i planach na przyszłość, bo niestety prawda jest taka, że oboje unikamy takich tematów, bo najzwyczajniej w świecie ich nie lubimy. Wolimy pogadać o głupotach i się powygłupiać, bo tak nam wygodniej i prościej.

Byliśmy tu już prawie dwa miesiące, kiedy skończyły mi się pieniądze. Nie mieliśmy już na jedzenie i pozostało mi jedynie łowienie ryb, albo polowanie na jakieś dzikie zwierzęta. Księżna Dulisia oczywiście brzydziła się mięsa złapanego i upieczonego przeze mnie, gdyż widziała tam już tysiące chorób i zarazków, a ryb nie lubi. Co więc jej pozostało? Jagody i inne tego typu rośliny z krzaczków. Jak była strasznie głodna, to dawała się namówić na mięsko lub rybkę, ale ile przy tym było krzyku... Nie było więc innego wyjścia, jak wrócić do domu. Bałem się Amadora, ale pozostało mi mieć nadzieję, że da nam spokój, albo chociaż daruje Duli. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby przeze mnie coś jej się stało. Postanowiłem porozmawiać z nią o powrocie do Meksyku. Wyszedłem wieczorem spod prysznica, a ona leżała już w łóżku, czekając na mnie.
-Dul, musimy porozmawiać.- powiedziałem poważnym ale w miarę czułym głosem, wchodząc na łóżko.
-Co się stało? Czemu jesteś taki poważny?- zapytała zdezorientowana, patrząc mi w oczy.
-Obawiam się, że musimy wracać do Meksyku.
-Dlaczego? Przecież tu jest dobrze, a w kraju niebezpiecznie.- przestraszyła się, a jej oczy stały się wielkie jak 5 złotych.
-Po pierwsze nie możemy tu tkwić do końca życia, a po drugie... Dziecko drogie, Ty nic prawie nie jesz, tak nie może być!
-Przecież z głodu tu nie umrę, a tam mnie mogą zabić.- przerażona ze łzami w oczach wtuliła się we mnie słodko.
-Nie zrobią Ci krzywdy, nie pozwolę na to. Będę Cię chronił, jak tylko mogę.- mówiłem, składając delikatne pocałunki na jej policzku i szyi.
-A jeśli Tobie coś zrobią?- przestała mnie przytulać, po czym oparła swoje czoło o moje, patrząc mi głęboko w oczy z bliska.
-Będziesz za mną płakać?
-Jasne że tak, idioto! Nie zadawaj głupich pytań, bo w mordę dostaniesz.
-Nie denerwuj się, chciałem się tylko upewnić.
-No okej, ale więcej tego nie rób. Kiedy Ty masz zamiar wracać?
-Nie wiem, nawet jutro. Jesteś gotowa?
-Chyba nie. Ale skoro musimy, to jedźmy. Nie mam tu nic do gadania, Ty rządzisz.- nie wierzę, że to powiedziała, ale w sumie podoba mi się.
-Spokojnie, będzie dobrze. Jeśli będzie trzeba, to pozbędę się Amadora jego sposobem, żeby Cię chronić.
-Zabiłbyś go w mojej obronie?- no to się księżniczka zdziwiła...
-W sumie zabiłem już tyle ludzi z jego polecenia, że zabicie jego byłoby jedynie wisienką na torcie.
-Boże, nie mów mi tak...- przez jej ciało przeszedł mocny dreszcz na myśl o tych morderstwach.
-Dobrze, ale idź już spać. Czeka nas jutro ciężki dzień.- pocałowałem ją słodko w czoło, a ona uśmiechnęła się delikatnie.
-Czekaj... Czy to znaczy, że znów lecimy w schowku?
-No niestety, Misiaku. Dobranoc.- przytuliłem ją mocno, a ona ułożyła się wygodnie tuż przy moim ciele.

Dulce:
Od rana byłam kłębkiem nerwów na myśl o powrocie do kraju. Tutaj czułam się naprawdę dobrze i nie chciałam opuszczać tego miejsca. Bałam się, że w Meksyku czeka na nas coś złego i wołałabym nie ryzykować, ale przecież nie zależy to ode mnie. Ucker zna tego typa i wie, co powinniśmy zrobić w tej sytuacji. Ufam mu i liczę, że mnie nie zawiedzie i rzeczywiście mnie ochroni. Mam kochanego męża, który w sumie teraz naraża własne życie dla mnie, żebym tylko nie padła z głodu. Kiedy opuszczaliśmy ten domek, zrobiło mi się tak strasznie smutno i wtuliłam się w Christophera. Pocałował mnie w czoło, spojrzał mi w oczy i zapytał czułym głosem:
-Czemu jesteś smutna?
-Bo przykro mi, że musimy opuścić to miejsce. Bardzo mi się tu podoba i mimo wszystko przeżyliśmy tu fajne chwile. Będę zawsze pamiętać o tym domku w górach, w którym zakochałam się w swoim mężu, bo tak to chyba trzeba nazwać.
-Rozumiem Cię, mi też pewnie na zawsze zostanie sentyment do tego miejsca. Tutaj pierwszy raz się kochaliśmy, czym uczciliśmy pierwszą rocznicę ślubu. Generalnie będziemy mieli co wspominać na myśl o tym domku. Ale wiesz co jeszcze musimy tutaj zrobić tak do kompletu?
-Co takiego?- zapytałam, patrząc na niego z zaciekawieniem.
-Wyznajmy sobie miłość, która zostanie tu już na zawsze, okej?
-Nie bardzo rozumiem, ale okej.
-Wiesz, że nie umiem mówić o uczuciach, ale znalazłem na to sposób.- złapał mnie za rękę i ciągnął w kierunku największego drzewa.
-Co Ty wyprawiasz?- zapytałam, kiedy oparł mnie o to drzewo i zaczął całować.
-Zostawimy tutaj ślad po sobie i kiedyś tu wrócimy, okej?
-Dobrze, ale co chcesz zrobić?
-Zaraz się dowiesz, zamknij oczy.
Odsunął mnie kawałek od tego drzewa i wyciągnął scyzoryk z kieszeni. Według jego prośby zamknęłam oczy. Słyszałam, że skrobał coś nożem w drzewie, co w sumie jest mało oryginalne, no ale dobra... Po jakichś 15 minutach przygarnął mnie do siebie, mówiąc:
-Możesz otworzyć oczy.- otworzyłam oczy i zobaczyłam na drzewie napis "KOCHAM CIĘ KSIĘŻNICZKO".
Uśmiechnęłam się szeroko, po czym wręcz rzuciłam się na jego usta i zaczęłam go namiętnie ale jednocześnie bardzo czule całować.
-Daj mi to na chwilę i teraz Ty nie patrz.- podał mi scyzoryk do ręki i zamknął oczy, stając obok mnie.
Z niemałym trudem i dużo brzydziej niż Ucker odpisałam "JA CIEBIE TEŻ IDIOTO"
-Możesz już patrzeć.- powiedziałam, a na jego twarzy pojawił się cudowny uśmiech, kiedy na to spojrzał.
-Ej, czemu "idioto"? To nie fair, ja nazwałem Cię księżniczką.
-Wiem i celowo tak napisałam. Przecież tak właśnie najczęściej się do siebie zwracamy, idioto i księżniczko. Jeśli tu wrócimy, to przypomnimy sobie, jak to kiedyś wyglądało.
-No okej. A no właśnie, dopiszę jeszcze datę.- wziął ode mnie z powrotem ten scyzoryk i dopisał dzisiejszą datę.
-No i pięknie.- powiedziałam z uznaniem, kiedy skończył skrobać te krzywe cyferki w drzewie.
-Mi też się podoba.- odwrócił się w moją stronę i pocałował mnie mocno i soczyście, przyciskając mnie do siebie z całej siły.
-Ała, gnieciesz mnie... Nie mogę oddychać.- wydukałam ledwo, bo naprawdę czułam się zgnieciona w jego ramionach.
-Oj, przepraszam.- puścił mnie troszkę, zaśmiał się i cmoknął mnie słodko w policzek. -Przy mnie chyba nie możesz być tak delikatna.
-Spokojnie... Jeszcze Ci najebię, kochany.- uśmiechnęłam się do niego złośliwie i odsunęłam, by popatrzeć jeszcze na nasze dzieło.
-Uczysz się tego na pamięć?- zapytał, obejmując mnie od tyłu.
-Można tak powiedzieć. Muszę to dokładnie zapamiętać, bo nie wiadomo kiedy tu wrócimy.
-Masz rację, popatrzymy na to chwilę i zaraz biegniemy na lotnisko, bo nam samolot ucieknie.

Tak jak Ucker zarządził, popatrzyliśmy na to chwilkę, a potem ruszyliśmy w drogę. Tym razem minęło nam to dużo lepiej, milej. Rozmawialiśmy jak zwykle o wszystkim i o niczym, śmialiśmy się i generalnie współpracowaliśmy. Oczywiście znowu Uckerek musiał mnie ciągle ratować, bo inaczej co chwilę leżałabym w śniegu lub trawie. Przez kawałek drogi nawet mnie niósł, gdyż "bardzo zmęczyły mi się nóżki". To takie kochane i słodkie, że tak wiele zmieniło się na lepsze przez pobyt tutaj. Niósł mnie na barana, a ja co chwile zahaczałam głową o gałęzie drzew, co wywoływało mnóstwo śmiechu. Wstąpiliśmy do tego sklepiku po coś do picia, bo na jedzenie nam już nie starczyło. Wreszcie dotarliśmy na lotnisko i czekaliśmy na samolot do Meksyku. Przedostanie się tam nie było takie proste, bo musieliśmy się skradać do schowka na bagaże. Udało nam się i już po chwili siedzieliśmy w ciasnym pomieszczeniu, oczekując startu. Jak to na mnie przystało, trzęsłam się ze strachu, a Ucker musiał mnie uspokajać. Tulił mnie mocno do siebie i mówił do mnie czułym głosem:
-Nie bój się moja śliczna księżniczko.- całował mnie słodko i delikatnie praktycznie po całej twarzy.
-Jestem twoją śliczną księżniczką? Jej, jak słodko.- powiedziałam z szerokim uśmiechem, po czym po prostu się w niego wtuliłam, ściskając go mocno w swoich objęciach, jakbym bała się, że mi ucieknie.
-Jesteś i zawsze będziesz, skarbie.- pocałował mnie w skroń, głaszcząc po włosach.
-Chyba naprawdę zaczynam Cię kochać.- szepnęłam mu do ucha.
-Ja Ciebie też, jestem tego pewny.- mówiąc to, patrzył mi w oczy ze słodkim uśmiechem.
Cieszyłam się bardzo z tego, co powiedział. Czułam, że mamy szansę na piękny związek, bo powoli kształtuje się wielka miłość.
Tym razem podróż minęła mi dość szybko i bez większego strachu. Kiedy wylądowaliśmy, znowu musieliśmy biec, żeby nas nie złapali. Na szczęście nam się udało i udaliśmy się od razu do Poncha. Oczywiście szliśmy jakimiś obrzeżami w razie, jakby Amador dalej nas szukał. Alfonso ciepło przywitał się z Uckerem, a mi rzucił jedynie "hej". Była u niego Anahi, która postąpiła tak samo. Hello, czy mają jakąś podstawę do tego, żeby mnie nie lubić? Nie wydaje mi się... Ta głupia blondyneczka jak zwykle kleiła się do MOJEGO męża! Nie sądziłam, że kiedyś zwrócę na to w ogóle uwagę i będę zazdrosna o przyjaciółkę Uckera. W sumie zawsze działała mi na nerwy ale nigdy w ten sposób. Ucker usiadł na kanapie, a ona koło niego prawie jak przyklejona. We mnie aż się zagotowało i postanowiłam dać jej do zrozumienia, jakie miejsce zajmuję w życiu Uckera. Podeszłam do nich, po czym usiadłam Uckerkowi na kolana i zostawiłam słodkiego buziaka na jego ustach. Mina Ann była bezcenna, a ja z satysfakcją powiedziałam do Uckera:
-Kochanie, nie powiesz przyjaciołom, co nas łączy? Pochwal się, jak bardzo mnie kochasz.- Aneczka miała minę, jakby za chwilę miała się rozpłakać, ale chyba do końca mi nie wierzyła.
-Ucker, serio?- zapytał lekko rozbawiony Poncho, no tak pewnie uznał to za kolejny głupi żart genialnej Dulci.
-Tak.- potwierdził, wstając i łapiąc mnie za rękę. -Jesteśmy razem i... Kocham Dulce.- właśnie po raz pierwszy powiedział, że mnie kocha i to publicznie!
-Mogę Cię na słówko?- Poncho zgarnął Uckera do kuchni, a ja zostałam z Anahi sama, wymieniając groźne i dziwne spojrzenia.
-Na co się gapisz?- zapytałam chamsko i agresywnie.
-Jeszcze pytasz?! Żałosna jesteś... Wiedziałaś, co czuję do Uckera, a wykorzystałaś pierwszą możliwą okazję, żeby się do niego zbliżyć.- powiedziała z wielkim wyrzutem.
-Ejejej, nie miej do mnie pretensji... Czy Ty głupia liczyłaś, że Ucker będzie na Ciebie czekał do końca życia? Ty chyba śmieszna jesteś, jeśli myślisz, że będę zastanawiać się nad tym, czy przypadkiem ktoś nie kochał go przede mną. Nie obchodzisz mnie ani trochę i nie zamierzam na Ciebie zwracać uwagi. Jestem szczęśliwa z moim mężem, a Tobie nic do tego. Zapamiętaj, że będziesz moim największym wrogiem, jeśli coś między nami zepsujesz.
-Nie muszę nic robić... Wszyscy wiemy, że to długo nie potrwa, bo Ucker będzie miał Cię zaraz dosyć.
-Nieprawda... A Ty mówisz tak, bo mi zazdrościsz! Głupio Ci teraz, co? Ucker uwielbia Cię od przedszkola, a nigdy choć przez chwilę nie spojrzał na Ciebie jak na kobietę. Ze mną wystarczył samotny pobyt w górach, żeby nienawiść przerodziła się w miłość. Wcale się o to nie prosiłam i na pewno nie spodziewałam się tego, ale powiem Ci, że większego szczęścia nie mógł mi dać. Kochamy się i oboje będziemy walczyć o ten związek.- powiedziałam jej to tak dobitnie, że już się nie odezwała, czyli sukces!

Ucker:
Stałem w kuchni, opierając się o parapet, czekając na jakieś słowa z ust przyjaciela. Był w wielkim szoku po tym, co przed chwilą usłyszał.
-Ucker, czy Ty się dobrze czujesz? Naprawdę jesteś z Dulce?- zapytał w końcu lekko podburzony.
-Tak, jestem z Dulce. Dobrze się znamy, jest moją żoną i potrafimy się dogadać. Czemu mam z nią nie być?- zacząłem trochę jakby od końca, bo argumenty były dosyć dziwne i odpowiadały bardziej na pytanie "czemu nie?", zamiast dlaczego z nią jestem.
-Nie rozumiem... To dlaczego z nią jesteś? Aż tak Ci się nudziło, że zbajerowałeś Dul?
-Kocham ją.- wow, chyba po raz pierwszy powiedziałem to tak bezpośrednio.
-I ja mam w to uwierzyć? Co Ty kombinujesz, chłopie?! Ja też nie przepadam za tą kurewną, ale zabawa jej kosztem to chyba przesada. Widać, że się wkręciła i jej zależy.
-Po pierwsze nie mów tak o niej. Jeśli już to królewna.
-Ej, nie musisz już udawać, gadasz ze mną. Zapomniałeś już, jak ją nazywasz? Ruda kretynka, głupia krowa, kurewna...
-Poncho, zamknij się i mnie posłuchaj!- krzyknąłem już nieźle wkurzony. -Kocham Dulce i nie obchodzi mnie, co było kiedyś. Wiele się zmieniło, a Dula stała się MOJĄ KSIĘŻNICZKĄ, którą będę chronił za wszelką cenę.- wyjaśniłem pewny siebie i dumny ze swojej odwagi w mówieniu o uczuciach.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z Uckerem?- zażartował wyraźnie przerażony moimi słowami. -Czy Ty się dobrze czujesz? Co takiego się zmieniło, że z nienawiści przeszło w miłość? Nie mogę w to uwierzyć, naprawdę... Jak mogłeś dać się tak złapać i to jeszcze Duli, która jest twoją żoną?! W sumie nic do niej nie mam, ale Ty... Ty całe życie ją wyzywasz i w ogóle...
-Skończyłeś już? Jeśli nie potrafisz zrozumiesz, jak działa prawdziwa miłość, to już twój problem. Ja jestem pewny, że kocham tą rudą wariatkę i chcę z nią być.
-No okej, ale powiedz mi jeszcze jedno... Przeleciałeś ją?- aj, jak mnie ten Poncho denerwuje... Jest moim przyjacielem, ale czasami zachowuje się jak totalny bezmózg i nie mam ochoty z nim dyskutować, bo i tak nic nie zrozumie.
-Tak, kochaliśmy się namiętnie w domku w górach. Było cudownie, ale tylko raz w sumie nie wiem dlaczego. Ale o szczegółach tej pamiętnej nocy kiedy indziej. Teraz powiedz mi lepiej jak sprawa z Amadorem.
-No okej. W ogóle to Dulce wie o wszystkim?
-Wie, nie udało mi się jej zbyć i musiałem jej powiedzieć.
-Aj, Ucker... Teraz musisz pilnować, żeby nic nie odjebała. Zginiemy wszyscy, jak Amador się dowie, że Dula o wszystkim wie.
-Wiem o tym i ona też, spokojnie. Ale powiedz mi co z Amadorem, szukał nas?
-Problem w tym, że nie wiadomo. Jakiś tydzień po waszym wyjeździe ślad po nim zaginął. Prawdopodobnie wyjechał, ale nikt nie wie dokąd. Próbowałem się czegoś dowiedzieć, ale wiem tylko tyle, że musiał na jakiś czas się ukryć, bo policja węszy wkoło gangu.- wyjaśnił.
-Mhm... Chcesz mi powiedzieć, że niepotrzebnie byłem w tych górach tyle czasu, bo Amador i tak miał jakiś zastój twórczy?
-Tak, właśnie. Najgorsze jest to, że nadal nie wiemy, czy dał sobie spokój z niszczeniem Cię, czy będzie Cię dręczył.- i w tym momencie się przeraziłem.
-Kurwa. To znaczy, że muszę cały czas pilnować siebie i Duli, bo inaczej możemy całkiem przypadkiem kiedyś wyjść z domu i nie wrócić...
-No tak w wielkim skrócie. Bez sensu, żebyś znowu uciekał, nawet nie wiedząc, co się dzieje. Musicie po prostu na siebie uważać, to póki co jedyne wyjście.
-Najbardziej boję się, że odbije się to na Duli. Ona nie powinna płacić za moje błędy. Nawet jeśli miała w tym swój udział, bo całkiem bez winy niestety nie jest...
-Boże, teraz będę słuchał w kółko twojego "Dulowania"...- westchnął Poncho, przewracając oczami.
-Dulowania?- zapytałem zdziwiony.
-Tak, wiecznego pierdolenia o Duli.- wyjaśnił z głupim uśmiechem.
-Tak Ci to przeszkadza?
-Nie, ale nie poznaję mojego kumpla. Gdzie ten Uckerek, który uwielbiał imprezy, zabawę z panienkami z klubu, alkohol, narkotyki?...
-Nie ma już tamtego Uckera odkąd się zakochał. Ale wiesz co? Pogadamy o tym może jak Ciebie to dopadnie. Poczekamy aż się zakochasz, Ponchito.- zaśmiałem się wesoło.
-O nie, nigdy. Mi odpowiada takie życie i nie zmienię go.
-No okej, już nic nie mówię. Ale w takim razie zostawiam Cię z naszą blondyneczką, a my lecimy do domu.
-No idźcie, tylko grzecznie tam.- mój kochany przyjaciel oczywiście musiał dodać swoje trzy grosze w postaci podtekstu.
Kiedy poszliśmy do salonu Dul i Ann były jakieś dziwne. Wyglądały zupełnie jakby się pokłóciły, bo patrzyły na siebie bardziej wrogo niż zwykle. Jednak nie śmiałem pytać i po krótkiej rozmowie z przyjaciółką zarządziłem powrót do domu. Dulcia się strasznie nudziła, bo w sumie ani za Anahi ani za Poncho nie przepada. Wróciliśmy w końcu do domu i się rozpakowaliśmy.


No hej :* Nie mam co Wam tu dziś napisać, bo stanowczo za często dodaję xD Szalejecie z tymi komentarzami, oj szalejecie ;) Ale normalnie kocham Was za to ❤ Jak tak dużo jest komów, to ja piszę codziennie po jednym rozdziale (a czasem nawet więcej). Mówię Wam, mam taką wenę, że sobie nie wyobrażacie :D Ale wiecie... Tak jest tylko, kiedy mam Wasze tak duże wsparcie, więc mam nadzieję, że to zainteresowanie nie spadnie :) No dobra, to ja już nie marudzę, czytajcie sobie i komentujcie dalej tak pięknie :* A jeszcze jedno... Ja nwm, skąd Wam się to w głowach wzięło, ale na pewno nie będę dodawać codziennie, co to to nie kochane :P Te czasy się już skończyły, bo niestety nie jestem już w gimnazjum i nie mam tyle czasu na pisanie, choć bardzo bym chciała ;) Tą kwestię sobie wyjaśniliśmy, więc teraz mogę spokojnie powiedzieć: do następnego :*

15 komentarzy:

  1. To wyznanie miłości jestem pod wrażeniem brawa dla Uckera on jest wspaniały. Tylko Dulce trochę mnie irytuje jest bardziej dziecinna od niego. Dulce zachowuje się okropnie nawet jeśli chodzi o Ann no okej zakochała się w Ukerze ale to nie oznacza że Dula może ją tak traktować, mimo wszystko jest przyjaciółką Uckera, która chce dla niego jak najlepiej. Alfonso też jest w szoku jedynie co to mam nadzieje że Ann zrozumie że kocha Alfonsa a nie Uckera :P. Dula koniecznie musi dorosnąć. Tylko gdzie jest Aamador ?... Boje się o Dulce i Uckera :( <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana dodawaj jak najszybciej nowy rozdział bo już się nie mogę doczekać co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co mi się wydaję to tak pięknie i kolorowo nie będzie za niedługo u Dulce i Uckera bo wróci ten dziad Aamador i to pewne jak nic.
    Czekam na kontynuacje opowiadania, jestem ciekawa czy chociaż raz pomogą w ochronie rodzice któregokolwiek, nie marze, że i Uckera i Dulce, bo ich nie stać na taki objaw zapewnienia bezpieczeństwa. Ale jak by im powiedzieli, ze jak ich nie będą pilnować to firma może się rozlecieć bo nie będzie podstaw do spółki bo dzieci nie ma.
    Ucker pięknie dogadał Alfonsowi. A Anahi niech się odwali od Uckera i zajmuję Alfonsem. Jak na 2 miesięczny pobyt to dziwne że Ucker nie naciskał Dulce na seks, czyżby wstrzemięźliwość z odkryciem miłości do Dulce nastała.
    Mam nadzieję-chyba się powtarzam z tym, że Ucker i Dulce jednak będą mimo wszystko razem i będą szczęśliwi.
    Dużo ma to opowiadanie rozdziałów ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wyjdzie chyba około 45 rozdziałów. Teraz piszę 36 i jeszcze dużo się dzieje ;)

      Usuń
    2. czekam na więcej z niecierpliwością.

      Usuń
  4. Super rozdział. Kocham twoje rozdziały ♡♡♡♡ Ucker wreszcie ma odwagę mówić o swoich uczuciach do Dul. Podobało mi się zaskoczenie Poncho, że Ucker jest naprawdę z Dul. Miejmy nadzieję, że Amador nie będzie chciał ich zabić i da im spokój. Czekam na nowy rozdział. ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie że Ucker nie wstydzi się przyznać do uczuć do Dulce, wielki plus dla niego . Oby następny był szybko 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział. Wychodzi na to,że ta cała ucieczka i ukrywanie przed Amadorem było nie potrzebne.Ale nie na tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu Dulce i Ucker zrozumieli, że się kochają i są razem, od nienawiści do miłości cienka linia,to prawda w ich przypadku. Poncho mnie rozwalił tymi swoimi tekstami, doby nie ma co.Teraz czekam na następny, oby szybko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa jak Pablo zareaguje na to że Dulce i Ucker się kochają :D Już się nie nie mogę doczekać kolejnych rozdziałów ;) I dodawaj jak najszybciej kolejny bo mnie ciekawość zżera ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodaj nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale Any z Ponchem sie zdziwili jak się dowiedzieli, że Dulce jest z Uckerem. Nareszcie powiedzieli otwarcie co do siebie czują. A Ucker to już w ogóle szaleje, tyle razy powiedział, że kocha Dulce. No ciekawe jak to będzie kiedy Pablo wróci, ale mam nadzieje, że Dulce się nie wycofa i dalej będą z Uckerem razem. No super rozdział, uwielbiam jak piszesz. Czekam na kolejny!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaj dzisiaj nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nowy? Nie mogę już się doczekać!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodaj nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. nowy super rozdział na dobry początek tygodnia by się przydał 😉

    OdpowiedzUsuń