Ucker:
Wstałem tak wypoczęty jak chyba jeszcze nigdy. Co prawda mało spałem, bo przez pół nocy walczyłem z Dul, ale tak dobrze mi się spało, że w ogóle tego nie odczuwam. W nocy tak dobrze mi było z Dulce mimo jej kompletnego braku doświadczenia i generalnie sporych oporów. To było świetne i chciało mi się z niej śmiać, bo była taka zdezorientowana, a przy tym słodziutka i niewinna. Szkoda tylko, że teraz jest pewnie obrażona, bo się do niej wczoraj nie odzywałem i nieźle ją zmanipulowałem, żeby w ogóle do czegoś doszło. Właśnie... ja nią manipulowałem, rozpalając do czerwoności, ale do niczego jej nie zmuszałem. Tak, to będzie moim pierwszym argumentem. Zorientowałem się, że nie ma koło mnie Duli, ani jej ubrań, które wcześniej były rozrzucone po całym pokoju. A co to znaczy? Ta opętana wariatka znowu gdzieś polazła! Niechętnie wstałem i się ubrałem. Rzeczywiście w domu jej nie było, więc wyszedłem na dwór. Była tam, siedziała na swojej "ulubionej" ławce przed domem.
-Dzień dobry, Duleczko!- krzyknąłem z entuzjazmem, a ona aż podskoczyła, bo nie widziała mnie wcześniej.
-Kretyn...- rzuciła w moją stronę to jedno słowo i wyminęła mnie chamsko, wchodząc do domu.
Oczywiście poszedłem za nią. Wzięła jogurt z parapetu, gdzie było najzimniej i ogólnie mieliśmy tam lodówkę. Usiadła na blacie kuchennym i jadła, patrząc na mnie obojętnym wzrokiem.
-Ty zjadłabyś coś konkretnego na śniadanie, a nie jogurcik. Nie najesz się tym, gwiazdeczko. Zrobić Ci kanapkę i herbatkę?- zaproponowałem i stanąłem przy niej, opierając ręce po obu stronach jej ud.
-Odczep się, nie chcę z Tobą jeść.- odepchnęła mnie i wyszła z powrotem na dwór.
-Będziesz teraz przede mną uciekać?- zapytałem, wychylając się przez okno.
-Zostaw mnie w spokoju, jeb się.- burknęła, siedząc na ławce z rękami założonymi na piersi.
-No wiesz... Sam nie mogę.- zaśmiałem się, a ona rzuciła mi groźne spojrzenie. -Okej, już się nie odzywam. Ale masz czas do 14:00, żeby ze mną pogadać. Jeśli nie, to sam Cię zmuszę do rozmowy, ale będzie mniej przyjemnie. Tylko nigdzie nie idź.- to była groźba, wiem o tym, ale do niej czasami inaczej się nie da.
Tak więc poszedłem do pokoju i wziąłem z półki jakąś książkę, żeby się czymś zająć. Czytanie oczywiście trochę mi nie szło, bo myśli miałem zajęte moją Dulą. Zamierzałem jej wyznać, co czuję, ale tak się bałem. Wiedziałem, że z nią to nigdy nic nie wiadomo i może mnie wyśmiać, albo na mnie nakrzyczeć. Jednego byłem prawie pewny: nie odwzajemni moich uczuć, bo mnie nawet nie lubi, a po wczorajszym dodatkowo jest jeszcze na mnie cholernie zła. W sumie nie wiem o co... Dzięki mnie zaznała takiej przyjemności, o jakiej pewnie nawet nie śniła. Do niczego jej nie zmusiłem i nie użyłem ani grama przemocy, ja jedynie działałem tak, żeby mi uległa. Zmanipulowałem wszystkie jej zmysły, ale ona sama się właściwie zgodziła. Chciała tego od początku i ja to czułem. W ogóle to strasznie mnie zaskoczyła z tym, że to był jej pierwszy raz. Taka Dulcia, której wszędzie pełno, nie ma skrupułów praktycznie przed niczym, miała już niejednego chłopaka, nigdy wcześniej tego nie robiła! Byłem naprawdę w szoku tym bardziej, że była, aj sorry, jest z Pablem, którego rzekomo kocha. To dziwne, że między nimi do niczego nie doszło. Chociaż fakt, kilka razy im przerwałem, ale byłem pewien, że w końcu im się udało. Pff, słaby jest... Być z taką dziewczyną jak Dula i nie skorzystać, to trzeba być idiotą. Ale w sumie lepiej dla mnie, bo wychodzi na to, że zrobiliśmy to kulturalnie po ślubie. No właśnie... Wczoraj minął rok od naszego ślubu! To nie mógł być przypadek... Spędziliśmy razem noc poślubną rok później! Tak się świętuje pierwszą rocznicę ślubu, haha.
Wstałem tak wypoczęty jak chyba jeszcze nigdy. Co prawda mało spałem, bo przez pół nocy walczyłem z Dul, ale tak dobrze mi się spało, że w ogóle tego nie odczuwam. W nocy tak dobrze mi było z Dulce mimo jej kompletnego braku doświadczenia i generalnie sporych oporów. To było świetne i chciało mi się z niej śmiać, bo była taka zdezorientowana, a przy tym słodziutka i niewinna. Szkoda tylko, że teraz jest pewnie obrażona, bo się do niej wczoraj nie odzywałem i nieźle ją zmanipulowałem, żeby w ogóle do czegoś doszło. Właśnie... ja nią manipulowałem, rozpalając do czerwoności, ale do niczego jej nie zmuszałem. Tak, to będzie moim pierwszym argumentem. Zorientowałem się, że nie ma koło mnie Duli, ani jej ubrań, które wcześniej były rozrzucone po całym pokoju. A co to znaczy? Ta opętana wariatka znowu gdzieś polazła! Niechętnie wstałem i się ubrałem. Rzeczywiście w domu jej nie było, więc wyszedłem na dwór. Była tam, siedziała na swojej "ulubionej" ławce przed domem.
-Dzień dobry, Duleczko!- krzyknąłem z entuzjazmem, a ona aż podskoczyła, bo nie widziała mnie wcześniej.
-Kretyn...- rzuciła w moją stronę to jedno słowo i wyminęła mnie chamsko, wchodząc do domu.
Oczywiście poszedłem za nią. Wzięła jogurt z parapetu, gdzie było najzimniej i ogólnie mieliśmy tam lodówkę. Usiadła na blacie kuchennym i jadła, patrząc na mnie obojętnym wzrokiem.
-Ty zjadłabyś coś konkretnego na śniadanie, a nie jogurcik. Nie najesz się tym, gwiazdeczko. Zrobić Ci kanapkę i herbatkę?- zaproponowałem i stanąłem przy niej, opierając ręce po obu stronach jej ud.
-Odczep się, nie chcę z Tobą jeść.- odepchnęła mnie i wyszła z powrotem na dwór.
-Będziesz teraz przede mną uciekać?- zapytałem, wychylając się przez okno.
-Zostaw mnie w spokoju, jeb się.- burknęła, siedząc na ławce z rękami założonymi na piersi.
-No wiesz... Sam nie mogę.- zaśmiałem się, a ona rzuciła mi groźne spojrzenie. -Okej, już się nie odzywam. Ale masz czas do 14:00, żeby ze mną pogadać. Jeśli nie, to sam Cię zmuszę do rozmowy, ale będzie mniej przyjemnie. Tylko nigdzie nie idź.- to była groźba, wiem o tym, ale do niej czasami inaczej się nie da.
Tak więc poszedłem do pokoju i wziąłem z półki jakąś książkę, żeby się czymś zająć. Czytanie oczywiście trochę mi nie szło, bo myśli miałem zajęte moją Dulą. Zamierzałem jej wyznać, co czuję, ale tak się bałem. Wiedziałem, że z nią to nigdy nic nie wiadomo i może mnie wyśmiać, albo na mnie nakrzyczeć. Jednego byłem prawie pewny: nie odwzajemni moich uczuć, bo mnie nawet nie lubi, a po wczorajszym dodatkowo jest jeszcze na mnie cholernie zła. W sumie nie wiem o co... Dzięki mnie zaznała takiej przyjemności, o jakiej pewnie nawet nie śniła. Do niczego jej nie zmusiłem i nie użyłem ani grama przemocy, ja jedynie działałem tak, żeby mi uległa. Zmanipulowałem wszystkie jej zmysły, ale ona sama się właściwie zgodziła. Chciała tego od początku i ja to czułem. W ogóle to strasznie mnie zaskoczyła z tym, że to był jej pierwszy raz. Taka Dulcia, której wszędzie pełno, nie ma skrupułów praktycznie przed niczym, miała już niejednego chłopaka, nigdy wcześniej tego nie robiła! Byłem naprawdę w szoku tym bardziej, że była, aj sorry, jest z Pablem, którego rzekomo kocha. To dziwne, że między nimi do niczego nie doszło. Chociaż fakt, kilka razy im przerwałem, ale byłem pewien, że w końcu im się udało. Pff, słaby jest... Być z taką dziewczyną jak Dula i nie skorzystać, to trzeba być idiotą. Ale w sumie lepiej dla mnie, bo wychodzi na to, że zrobiliśmy to kulturalnie po ślubie. No właśnie... Wczoraj minął rok od naszego ślubu! To nie mógł być przypadek... Spędziliśmy razem noc poślubną rok później! Tak się świętuje pierwszą rocznicę ślubu, haha.
Leżałem na łóżku i czytałem tą dość nudną książkę. Może i nie była nudna, ale książki to raczej nie dla mnie, więc nie było to najciekawsze zajęcie. Tak nastała 14:00. Poszedłem do kuchni, by zobaczyć, czy Dula wybiera się do mnie, żeby pogadać. Oczywiście wcale jej się nie spieszyło, bo siedziała dalej na ławce obrażona. Patrzyłem na nią przez okno i widać było, że zamarzała na tym dworze, bo się aż trzęsła. Ale Dula jak to Dula jest zbyt dumna, żeby chociażby wejść do domu, gdzie ja jestem. To głupie, ale niestety chyba nic na to nie poradzę, bo jej nie da się zmienić. Ale póki co muszę odbyć z nią decydującą rozmowę, pewnie najtrudniejszą w moim życiu, bo będę musiał mówić o uczuciach, a tego nie lubię i nie potrafię. Czas leciał i była już 14:15, a Dulce ewidentnie nie zamierzała ruszyć się z miejsca. Wyszedłem z domu i usiadłem koło niej na ławce. Spojrzała na mnie pustym wzrokiem, a oczy miała zaszklone, jakby przed chwilą płakała, albo zbierało jej się do płaczu.
-Jest już po 14, księżniczko.- powiedziałem czułym głosem, patrząc na nią z delikatnym uśmiechem.
-Daj mi spokój.- odburknęła, odwracając się do mnie plecami.
-Duluś, pogadajmy na spokojnie, bo mam Ci do powiedzenia coś ważnego.- próbowałem ją odwrócić, by na mnie spojrzała.
-W czym masz problem? Mów do moich pleców.- odpowiedziała niedbale, czyli powraca stara Dulcia.
-Nie Dul, tak nie będziemy gadać! Odwróć się i patrz na mnie, kiedy do Ciebie mówię!- na siłę ją odwróciłem i ujrzałem coś, co mocno mnie zabolało- Dulce płakała!
-Nie mam ochoty z Tobą gadać, ani na Ciebie nawet patrzeć!- wstała i wpadła w histerię, żywo gestykulując.
-Uspokój się, mała.- stanąłem tuż przed nią, ale po chwili poczułem jak jej dłoń ostro spada na mój policzek, dostałem od Duli w twarz i to porządnie.
-Już Ci to kiedyś mówiłam, ale powtórzę. Jesteś zwykłym śmieciem! Wykorzystałeś mnie, a teraz żądasz spokojnej rozmowy?! Nie znoszę Cię, kretynie! Nie masz za grosz wstydu.- darła się i okładała mnie malutkimi piąstkami.
-Zamknij się już, wariatko!- krzyknąłem na nią, ale jakoś z uśmiechem, bo mimo wszystko ona chyba na mnie tak działa. -Trzymaj te łapki przy sobie i teraz Ty mnie wysłuchaj.- złapałem jej ręce delikatnie, żeby zaraz nie piszczała, że ją to boli.
-Nie będę niczego słuchać! Wczoraj chciałam Cię słuchać, to milczałeś, a teraz to się pierdol.- z jej oczu leciały łzy, miała do mnie wielki żal i próbowała mi się wyrywać.
-Okej, to pogadamy w ten sposób...- podhaczyłem jej nogi, by się przewróciła. Leżała na ziemi, a ja na niej.
-Zejdź ze mnie, mam już tego dosyć!- krzyczała i biła mnie po plecach. -Znowu chcesz mnie wykorzystać?!
-Nie, misiu nie wykorzystam i nigdy tego nie zrobiłem.- mówiłem do niej spokojnie, ocierając jej łzy kciukami.
-Daruj se i nie pierdol głupot. Jak wytłumaczysz to, co wczoraj zrobiłeś? Dla mnie to było wykorzystanie seksualne i tyle. Chciałeś się na mnie wyżyć, co?- gadała i gadała, a ja już miałem tego dosyć i musiałem jej przerwać.
-Naucz się brać pod uwagę nie tylko swoje przypuszczenia, księżniczko!- krzyknąłem na nią już lekko zdenerwowany. -Tym razem nazwałem Cię księżniczką złośliwie, ale nie zawsze tak jest. Czasami jestem dla Ciebie dobry i czuły, ale Ty tego nie zauważasz, bo jesteś zapatrzoną w siebie, nierozumną i samolubną paniusią. Otwórz oczy i upewnij się, czy dobrze interpretujesz życiowe sytuacje. Martwię się o Ciebie, kiedy znikasz na cały dzień, a potem mówię, że wyjaśnię Ci to bez słów i kocham się z Tobą. Wczoraj wcale się nie obraziłem, po prostu o pewnych rzeczach nie umiem rozmawiać, bo być może mam jakieś problemy emocjonalne. Miałem nadzieję, że sama ogarniesz moje intencje, ale nie... Nawet nie próbujesz tego zrobić. Nie jesteś głupia i gdybyś chciała, szybko byś to pojęła. Jeszcze kilka minut temu byłem gotowy wszystko Ci wyznać, ale straciłem na to ochotę. I wiesz co? Brniemy w błędne koło, ale trudno... Teraz to ja nie chcę z Tobą rozmawiać, dopóki sama nie zrozumiesz pewnych rzeczy. Przestań już płakać, bo naprawdę nie masz ku temu powodów.- kiedy to mówiłem, błądziła wzrokiem po mojej twarzy z dziwnym smutkiem w oczach, a ja miałem ochotę się rozpłakać, bo nic mi znów nie wyszło.
Widziałem, że chciała coś powiedzieć, ale kilka razy otwierała buzie i natychmiast ją zamykała, bo pewnie brakowało jej słów. Po raz ostatni otarłem malutką łezkę, spływającą po jej policzku i wstałem. Szybko wstała z ziemi i patrzyła jak wchodzę do domu. Obejrzałem się za siebie, ale już nie zamierzałem się do niej wracać. Zrozumiałem, że póki co rozmowa z nią nie ma sensu, bo nic to nie da i pewnie tylko mnie wyśmieje, albo uda, że nie słyszy. Muszę dać jej czas na przemyślenie tego wszystkiego, żeby zechciała w ogóle spróbować mnie zrozumieć.
Cholernie zgłodniałem, więc postanowiłem zrobić sobie zupkę chińską. Byłem jakby nieobecny i nawet nie zauważyłem, kiedy Dulce weszła do pomieszczenia. Nagle usłyszałem za sobą jej cichy głos:
-Wstaw więcej wody, bo ja też chcę zupkę.
Nie odpowiedziałem jej, tylko dolałem wody do czajnika. Po chwili już siedzieliśmy przy stole i jedliśmy. Co jakiś czas zerkała na mnie i widać było, że czuje się nieswojo w moim towarzystwie. Oboje męczyliśmy te zupki chyba z 20 minut. Jak zjadłem, postanowiłem iść na spacer. O dziwo szanowna królewna zapytała:
-Gdzie idziesz?- wydaje mi się, że zapytała się tylko po to, żeby przełamać ciszę, bo liczyła, że to coś zmieni.
-Na spacer.- odpowiedziałem krótko.
-A mogę iść z Tobą?- zapytała, stając w drzwiach.
-Nie, bo chcę od Ciebie odpocząć.
-Ej, to nie było miłe...- oburzyła się lekko.
-Jak wszystko z twojej strony.
-Proszę, mogę iść? Nie odezwę się nawet. Po prostu nie chcę siedzieć tu sama.
-Idę sam, czaisz?! Masz tu zostać i nic nie odjebać.- krzyknąłem na nią i wyszedłem, a ona za mną.
-Ale o co Ci chodzi? Co ja Ci takiego zrobiłam? Powinieneś się cieszyć, że w ogóle z Tobą gadam po tym, co mi zrobiłeś. Proszę, powiedz mi wszystko.
-Nie jesteś jeszcze na to gotowa, przykro mi.- i po tych słowach zostawiłem ją stojącą w drzwiach wejściowych. - Przemyśl to, masz kolejną wskazówkę.- wróciłem do niej na chwilę, ująłem jej twarz w dłonie i pocałowałem ją w czółko.
Była mocno zdezorientowana, ale trudno... Poszedłem wgłąb lasu, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i odświeżyć umysł.
Dulce:
Ucker poszedł, a ja jeszcze przez chwilę stałam w tym miejscu i próbowałam ogarnąć, co się stało i dlaczego. Coraz mniej rozumiałam zachowanie Christophera. Nie wiedziałam już nawet, czy był na mnie obrażony, czy nie... No, bo niby był wobec mnie jakby obojętny i zimny, ale z drugiej strony było w nim coś innego, coś czułego i słodkiego. Przede wszystkim osoba jakoś strasznie obrażona nie pocałowałaby mnie w czoło na odchodne. I to niby ja mam trudny charakter... A weź tu zrozum mojego męża. Zaczęłam nawet rozważać to, że on może mieć coś z głową, psychiką, czy nie wiem z czym. Ale tak na poważnie, to poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i intensywnie zastanawiałam się, co miał wcześniej na myśli. Moment... Martwił się, a powód wyjaśnił bez słów, kochając się ze mną. Wiem! Chciał skorzystać z tego, że tu jesteśmy i mnie przelecieć, a gdybym zginęła w tym lesie, to nie mógłby tego zrobić. Dlatego był na mnie zły i nie miał ochoty gadać, więc wołał przejść od razu do rzeczy, żebym mu przypadkiem nie uciekła. Jeśli tak było, to go zabiję! Ale pomyślmy dalej... Powiedział, że nie chciał mnie wykorzystać, ale w sumie mógł kłamać. Nie no, miał szczery głos. Zresztą powiedział, że wolał wyjaśnić mi to czynem niż słowami, bo nie potrafi mówić o pewnych rzeczach. Chwila, Ucker jest kretynem i zawsze gadał na prawo i lewo, kogo zaliczył, na kogo ma ochotę i tak dalej, więc temat seksu nie jest mu obcy. O czym Ucker nie lubi i nie umie rozmawiać? Tak, on nie znosi ckliwych gadek o uczuciach! Ale czy to znaczy, że chciał mi wyznać jakieś uczucia? To, że mnie nie lubi?... Nie, wtedy nie całowałby mnie tak słodko w czoło jak prawdziwy mąż kochaną żonę. I jeszcze powiedział, że to wskazówka... Czy on chce mi w ten sposób wyznać miłości? Patrząc na ostatnie wydarzenia, jest to prawie oczywiste, ale biorąc pod uwagę resztę naszego życia, to raczej niemożliwe. Cholera, jeśli to prawda, to nie wiem, co zrobię. Do oczu podchodziły mi łzy na samą myśl o tym, jak bardzo jestem bezsilna w tej sprawie. Jeśli Ucker serio mnie kocha, to co z Pablem?... Ale głupia sytuacja. Miałabym rzucić chłopaka dla mojego męża? Zrobiłabym to w ogóle? Wczoraj w nocy czułam się jak w niebie i chętnie bym to powtórzyła, ale czy to jest powód, żeby być z Christopherem tak na poważnie? Nie wiem, czy on się nadaje do związku i czy ja potrafiłabym z nim być. Co prawda ostatnio układało nam się świetnie, ale było to trochę wymuszone, żeby tylko był spokój, a gdybym z nim była, to musiałabym szczerze go lubić, a nawet kochać. To byłoby trudne i wątpię, żeby coś takiego przetrwało. Zresztą o czym ja myślę, przecież nie mam pewności, czy on coś do mnie czuje.
Długo nie wracał i chyba zaczynałam się trochę martwić. Jednak ciężko stwierdzić, czy o niego, czy o siebie, bo zostałam tu sama. Aj, Ucker ma rację... Jestem straszną egoistką, ale co ja na to poradzę, że tak mnie wychowano? Albo nie wychowano... Pojęcie względne. Po jakimś czasie do domu wpadł mój mąż. Czemu wpadł? Już tłumaczę, po prostu padało i wleciał do domu cały przemoczony. Zaczął rozbierać się na wejściu, a ja od razu zgarnęłam jego mokre ubrania do łazienki. Tym sposobem został w samych bokserkach i trząsł się z zimna.
-Jak śmiesznie Ci usta drżą.- zaśmiałam się wesoło, przyglądając mu się.
-Nie no jasne... To takie zabawne, że zamarzam.- odburknął z głupią miną.
-Chodź, przykryjesz się kocykiem, a ja Ci zrobię herbatkę. Tylko najpierw podpal to, resztę już ogarnę.- powiedziałam z uśmiechem, a on szybko rozpalił ogień pod czajnikiem i poszedł do pokoju.
Zrobiłam tą herbatę i zaniosłam mu do pokoju. Siedział taki słodziak zawinięty w gruby kocyk, a na jego widok kąciki moich ust mimowolnie się uniosły.
-Proszę.- podałam mu od razu do ręki.
-Dzięki, maleńka.- posłał mi słodki uśmiech i puścił oczko.
-Nie jesteś na mnie już zły?- zapytałam, siadając koło niego na łóżku.
-Nie, ale nie znaczy to, że wszystko Ci wyśpiewam. A Ty nie jesteś na mnie zła?- dobre pytanie...
-Nie wiem. Ale pogadamy o tym później, bo idę wziąć prysznic.
Pobiegłam do łazienki się umyć. Chciałam odbyć szczerą rozmowę z Uckerem, ale nie wiedziałam jak to zacząć. Miałam nadzieję, że jakoś to pójdzie i zacznę rozmowę. Oczywiście trzęsłam się, kiedy wyszłam z łazienki przez tą zimną wodę. Schowałam się od razu pod kołdrę, a Uckerowi wręczyłam szczotkę i gumkę do włosów.
-Warkoczyka poproszę.- powiedziałam wesoło i na luzie, jakby w ogóle nic się nie stało.
-Aj Dul...- westchnął i zaczął delikatnie czesać moje włosy.
-Co tak wzdychasz? Ja wiem, że marudzę, ale taka już jestem. Nie załamuj się, bo czeka Cię całe życie z moim trudnym charakterem.- odchyliłam głowę do tyłu, by zobaczyć jego reakcje na moje słowa.
-Całe życie? Chyba Ci się coś...- nie dałam mu skończyć, bo mu przerwałam.
-No tak, całe życie będziesz się ze mną męczyć... Zamierzałam za jakiś czas Cię odciążyć i się rozwieść, ale chyba zmienię plany.
-Co Ty pieprzysz? Gorzej Ci?- był lekko rozbawiony, ale w jego głosie była nutka niepokoju.
-Ze mną wszystko w porządku, kochaniutki.- odwróciłam się do niego i zbliżyłam maksymalnie, prawie na niego włażąc. -Od wczoraj czuję się świetnie, a po takiej nocy już nie chcę się z Tobą rozstawać.- głaskałam go po twarzy, siedząc naprawdę bardzo blisko niego, a dziś miałam w pełni trzeźwy umysł.
-Dulisiu, czy Ty próbujesz mnie uwodzić?- zapytał z delikatnym i uroczym uśmiechem.
-Szczerze? Tak, ale nie po to, żeby się z Tobą kochać, chociaż serio mam ochotę to powtórzyć. Ja po prostu czuję, że jestem już gotowa na wyjaśnienia i chcę je usłyszeć.- powiedziałam, tuląc się do niego.
-Dul... Nie uważam, aby coś się w Tobie zmieniło od czasu, kiedy stwierdziłem, że nie jesteś gotowa na prawdę.
-Aha, czyli chcesz mnie zmieniać, tak? Już naprawdę nic z tego nie rozumiem. Zastanawiałam się nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że Ci się podobam. Jednak teraz znów mam wątpliwości, bo gdyby tak było, to nie próbowałbyś mnie zmieniać.- myślałam, że tak pięknie go zmanipuluję, żeby się wygadał, ale kompletnie zbił mnie z tropu.
-Czasami gadając z Tobą, mam wrażenie, że jesteśmy nadal w gimnazjum.
-Czemu niby?
-Bo masz taki tok rozumowania. Po pierwsze jeśli mi się podobasz, to nie znaczy, że jesteś dla mnie ideałem.- ha, a więc jednak to prawda!
-Nie? Przecież tak to właśnie działa... Bo kiedy jesteś kimś zauroczony, to widzisz tylko zalety tej osoby. Ja mam prawidłowy tok rozumowania, a to Ty nie masz o niczym pojęcia i chyba nie odróżniasz pewnych rzeczy.- było już naprawdę blisko kłótni, ale w sumie wszystko mi jedno... Mam już pewność, że Ucker coś do mnie czuje i muszę z nim poważnie na ten temat pogadać.
-Mhm... Ciekawe jakich. Wiesz co? W sumie chyba masz trochę racji. Kiedyś gdzieś słyszałem powiedzenie, że zakochujemy się jedynie w zaletach drugiej osoby, bo zauroczenie nie pozwala widzieć wad.
-Bo tak jest, ale przekręciłeś cytat... "Zakochujemy się w zaletach, a kochamy wady". Słyszałam to w jakimś filmie.
-Myślisz, że coś w tym jest?- gadaliśmy tak szczerze i spokojnie, będąc coraz bliżej siebie.
-Myślę, że tak i w niektórych przypadkach bardzo łatwo odróżnić miłość od zakochania czy zauroczenia.- stwierdziłam, uśmiechając się do niego słodko i uroczo.
-Serio? W jakich przypadkach na przykład?- patrzył mi w oczy uważnie i chyba wręcz trochę nieufnie.
-W naszym, skarbie.- powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
-O czym Ty?... O co Ci chodzi?- dukał między moimi namiętnymi, aż agresywnymi pocałunkami.
-Nic już nie mów, twój czas na to minął.- powiedziałam, po czym pociągnęłam zębami za jego dolną wargę, delikatnie ją przygryzając.
Całowałam go namiętnie, a on po chwili zaczął oddawać pocałunki, ale nieco spokojniej, tak niepewnie. Popchnęłam go do tyłu, w ten sposób kładąc się na nim. Wykonywałam tak intensywne ruchy językiem i ustami, że aż mi tchu brakowało. Dyszałam cicho, nie mając już siły. Pozwoliłam więc Uckerkowi zwolnić i uspokoić czułości, żeby były bardziej delikatne i po prostu słodkie. Po jakimś czasie przestaliśmy i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy z uśmiechem. Trwało to może z minutkę, bo potem zniżyłam się trochę i położyłam głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w bicie serca mojego męża. Czułam, że nad moimi plecami unosiła się jego ręka, a więc pewnie wahał się, czy mnie objąć. Dotknął mnie delikatnie, a potem znów podniósł rękę, jakby się bał, że go okrzyczę.
-Ale Ty masz problem...- powiedziałam, spoglądając na niego, złapałam go za rękę i sama położyłam ją na moje plecy, żeby mnie objął. -Nie bój się, możesz mnie przytulić. Oboje tego potrzebujemy.- mówiłam do niego czułym i delikatnym głosem, żeby się trochę rozluźnił, bo ta rozmowa i pocałunek zupełnie go wykończyły i pewnie nie potrafił tego wszystkiego ogarnąć. -Dobranoc, pogadamy jutro.- zakończyłam i wtuliłam się w niego mocniej, a on w końcu porządnie mnie przytulił.
-Słodkich snów, Dul.- odpowiedział, głaskając mnie delikatnie po ramieniu.
-Słodkich?... Tak bardzo jak ja?- zaśmiałam się, a on ścisnął mnie jeszcze mocniej w swoich objęciach.
-Tak, a może nawet bardziej. Dobranoc.- pocałował mnie w czubek głowy, a ja ułożyłam się wygodnie i szybko zasnęłam.
Ucker poszedł, a ja jeszcze przez chwilę stałam w tym miejscu i próbowałam ogarnąć, co się stało i dlaczego. Coraz mniej rozumiałam zachowanie Christophera. Nie wiedziałam już nawet, czy był na mnie obrażony, czy nie... No, bo niby był wobec mnie jakby obojętny i zimny, ale z drugiej strony było w nim coś innego, coś czułego i słodkiego. Przede wszystkim osoba jakoś strasznie obrażona nie pocałowałaby mnie w czoło na odchodne. I to niby ja mam trudny charakter... A weź tu zrozum mojego męża. Zaczęłam nawet rozważać to, że on może mieć coś z głową, psychiką, czy nie wiem z czym. Ale tak na poważnie, to poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku i intensywnie zastanawiałam się, co miał wcześniej na myśli. Moment... Martwił się, a powód wyjaśnił bez słów, kochając się ze mną. Wiem! Chciał skorzystać z tego, że tu jesteśmy i mnie przelecieć, a gdybym zginęła w tym lesie, to nie mógłby tego zrobić. Dlatego był na mnie zły i nie miał ochoty gadać, więc wołał przejść od razu do rzeczy, żebym mu przypadkiem nie uciekła. Jeśli tak było, to go zabiję! Ale pomyślmy dalej... Powiedział, że nie chciał mnie wykorzystać, ale w sumie mógł kłamać. Nie no, miał szczery głos. Zresztą powiedział, że wolał wyjaśnić mi to czynem niż słowami, bo nie potrafi mówić o pewnych rzeczach. Chwila, Ucker jest kretynem i zawsze gadał na prawo i lewo, kogo zaliczył, na kogo ma ochotę i tak dalej, więc temat seksu nie jest mu obcy. O czym Ucker nie lubi i nie umie rozmawiać? Tak, on nie znosi ckliwych gadek o uczuciach! Ale czy to znaczy, że chciał mi wyznać jakieś uczucia? To, że mnie nie lubi?... Nie, wtedy nie całowałby mnie tak słodko w czoło jak prawdziwy mąż kochaną żonę. I jeszcze powiedział, że to wskazówka... Czy on chce mi w ten sposób wyznać miłości? Patrząc na ostatnie wydarzenia, jest to prawie oczywiste, ale biorąc pod uwagę resztę naszego życia, to raczej niemożliwe. Cholera, jeśli to prawda, to nie wiem, co zrobię. Do oczu podchodziły mi łzy na samą myśl o tym, jak bardzo jestem bezsilna w tej sprawie. Jeśli Ucker serio mnie kocha, to co z Pablem?... Ale głupia sytuacja. Miałabym rzucić chłopaka dla mojego męża? Zrobiłabym to w ogóle? Wczoraj w nocy czułam się jak w niebie i chętnie bym to powtórzyła, ale czy to jest powód, żeby być z Christopherem tak na poważnie? Nie wiem, czy on się nadaje do związku i czy ja potrafiłabym z nim być. Co prawda ostatnio układało nam się świetnie, ale było to trochę wymuszone, żeby tylko był spokój, a gdybym z nim była, to musiałabym szczerze go lubić, a nawet kochać. To byłoby trudne i wątpię, żeby coś takiego przetrwało. Zresztą o czym ja myślę, przecież nie mam pewności, czy on coś do mnie czuje.
Długo nie wracał i chyba zaczynałam się trochę martwić. Jednak ciężko stwierdzić, czy o niego, czy o siebie, bo zostałam tu sama. Aj, Ucker ma rację... Jestem straszną egoistką, ale co ja na to poradzę, że tak mnie wychowano? Albo nie wychowano... Pojęcie względne. Po jakimś czasie do domu wpadł mój mąż. Czemu wpadł? Już tłumaczę, po prostu padało i wleciał do domu cały przemoczony. Zaczął rozbierać się na wejściu, a ja od razu zgarnęłam jego mokre ubrania do łazienki. Tym sposobem został w samych bokserkach i trząsł się z zimna.
-Jak śmiesznie Ci usta drżą.- zaśmiałam się wesoło, przyglądając mu się.
-Nie no jasne... To takie zabawne, że zamarzam.- odburknął z głupią miną.
-Chodź, przykryjesz się kocykiem, a ja Ci zrobię herbatkę. Tylko najpierw podpal to, resztę już ogarnę.- powiedziałam z uśmiechem, a on szybko rozpalił ogień pod czajnikiem i poszedł do pokoju.
Zrobiłam tą herbatę i zaniosłam mu do pokoju. Siedział taki słodziak zawinięty w gruby kocyk, a na jego widok kąciki moich ust mimowolnie się uniosły.
-Proszę.- podałam mu od razu do ręki.
-Dzięki, maleńka.- posłał mi słodki uśmiech i puścił oczko.
-Nie jesteś na mnie już zły?- zapytałam, siadając koło niego na łóżku.
-Nie, ale nie znaczy to, że wszystko Ci wyśpiewam. A Ty nie jesteś na mnie zła?- dobre pytanie...
-Nie wiem. Ale pogadamy o tym później, bo idę wziąć prysznic.
Pobiegłam do łazienki się umyć. Chciałam odbyć szczerą rozmowę z Uckerem, ale nie wiedziałam jak to zacząć. Miałam nadzieję, że jakoś to pójdzie i zacznę rozmowę. Oczywiście trzęsłam się, kiedy wyszłam z łazienki przez tą zimną wodę. Schowałam się od razu pod kołdrę, a Uckerowi wręczyłam szczotkę i gumkę do włosów.
-Warkoczyka poproszę.- powiedziałam wesoło i na luzie, jakby w ogóle nic się nie stało.
-Aj Dul...- westchnął i zaczął delikatnie czesać moje włosy.
-Co tak wzdychasz? Ja wiem, że marudzę, ale taka już jestem. Nie załamuj się, bo czeka Cię całe życie z moim trudnym charakterem.- odchyliłam głowę do tyłu, by zobaczyć jego reakcje na moje słowa.
-Całe życie? Chyba Ci się coś...- nie dałam mu skończyć, bo mu przerwałam.
-No tak, całe życie będziesz się ze mną męczyć... Zamierzałam za jakiś czas Cię odciążyć i się rozwieść, ale chyba zmienię plany.
-Co Ty pieprzysz? Gorzej Ci?- był lekko rozbawiony, ale w jego głosie była nutka niepokoju.
-Ze mną wszystko w porządku, kochaniutki.- odwróciłam się do niego i zbliżyłam maksymalnie, prawie na niego włażąc. -Od wczoraj czuję się świetnie, a po takiej nocy już nie chcę się z Tobą rozstawać.- głaskałam go po twarzy, siedząc naprawdę bardzo blisko niego, a dziś miałam w pełni trzeźwy umysł.
-Dulisiu, czy Ty próbujesz mnie uwodzić?- zapytał z delikatnym i uroczym uśmiechem.
-Szczerze? Tak, ale nie po to, żeby się z Tobą kochać, chociaż serio mam ochotę to powtórzyć. Ja po prostu czuję, że jestem już gotowa na wyjaśnienia i chcę je usłyszeć.- powiedziałam, tuląc się do niego.
-Dul... Nie uważam, aby coś się w Tobie zmieniło od czasu, kiedy stwierdziłem, że nie jesteś gotowa na prawdę.
-Aha, czyli chcesz mnie zmieniać, tak? Już naprawdę nic z tego nie rozumiem. Zastanawiałam się nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że Ci się podobam. Jednak teraz znów mam wątpliwości, bo gdyby tak było, to nie próbowałbyś mnie zmieniać.- myślałam, że tak pięknie go zmanipuluję, żeby się wygadał, ale kompletnie zbił mnie z tropu.
-Czasami gadając z Tobą, mam wrażenie, że jesteśmy nadal w gimnazjum.
-Czemu niby?
-Bo masz taki tok rozumowania. Po pierwsze jeśli mi się podobasz, to nie znaczy, że jesteś dla mnie ideałem.- ha, a więc jednak to prawda!
-Nie? Przecież tak to właśnie działa... Bo kiedy jesteś kimś zauroczony, to widzisz tylko zalety tej osoby. Ja mam prawidłowy tok rozumowania, a to Ty nie masz o niczym pojęcia i chyba nie odróżniasz pewnych rzeczy.- było już naprawdę blisko kłótni, ale w sumie wszystko mi jedno... Mam już pewność, że Ucker coś do mnie czuje i muszę z nim poważnie na ten temat pogadać.
-Mhm... Ciekawe jakich. Wiesz co? W sumie chyba masz trochę racji. Kiedyś gdzieś słyszałem powiedzenie, że zakochujemy się jedynie w zaletach drugiej osoby, bo zauroczenie nie pozwala widzieć wad.
-Bo tak jest, ale przekręciłeś cytat... "Zakochujemy się w zaletach, a kochamy wady". Słyszałam to w jakimś filmie.
-Myślisz, że coś w tym jest?- gadaliśmy tak szczerze i spokojnie, będąc coraz bliżej siebie.
-Myślę, że tak i w niektórych przypadkach bardzo łatwo odróżnić miłość od zakochania czy zauroczenia.- stwierdziłam, uśmiechając się do niego słodko i uroczo.
-Serio? W jakich przypadkach na przykład?- patrzył mi w oczy uważnie i chyba wręcz trochę nieufnie.
-W naszym, skarbie.- powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
-O czym Ty?... O co Ci chodzi?- dukał między moimi namiętnymi, aż agresywnymi pocałunkami.
-Nic już nie mów, twój czas na to minął.- powiedziałam, po czym pociągnęłam zębami za jego dolną wargę, delikatnie ją przygryzając.
Całowałam go namiętnie, a on po chwili zaczął oddawać pocałunki, ale nieco spokojniej, tak niepewnie. Popchnęłam go do tyłu, w ten sposób kładąc się na nim. Wykonywałam tak intensywne ruchy językiem i ustami, że aż mi tchu brakowało. Dyszałam cicho, nie mając już siły. Pozwoliłam więc Uckerkowi zwolnić i uspokoić czułości, żeby były bardziej delikatne i po prostu słodkie. Po jakimś czasie przestaliśmy i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy z uśmiechem. Trwało to może z minutkę, bo potem zniżyłam się trochę i położyłam głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w bicie serca mojego męża. Czułam, że nad moimi plecami unosiła się jego ręka, a więc pewnie wahał się, czy mnie objąć. Dotknął mnie delikatnie, a potem znów podniósł rękę, jakby się bał, że go okrzyczę.
-Ale Ty masz problem...- powiedziałam, spoglądając na niego, złapałam go za rękę i sama położyłam ją na moje plecy, żeby mnie objął. -Nie bój się, możesz mnie przytulić. Oboje tego potrzebujemy.- mówiłam do niego czułym i delikatnym głosem, żeby się trochę rozluźnił, bo ta rozmowa i pocałunek zupełnie go wykończyły i pewnie nie potrafił tego wszystkiego ogarnąć. -Dobranoc, pogadamy jutro.- zakończyłam i wtuliłam się w niego mocniej, a on w końcu porządnie mnie przytulił.
-Słodkich snów, Dul.- odpowiedział, głaskając mnie delikatnie po ramieniu.
-Słodkich?... Tak bardzo jak ja?- zaśmiałam się, a on ścisnął mnie jeszcze mocniej w swoich objęciach.
-Tak, a może nawet bardziej. Dobranoc.- pocałował mnie w czubek głowy, a ja ułożyłam się wygodnie i szybko zasnęłam.
Tadam!! Mega długi rozdział, ale myślę, że Wam się spodoba :D Wgl to spóźnione życzenia z okazji 4 października: Feliz Dia Mundial RBD!! ❤ :* Jak zwykle wszyscy pięknie napisali o tym świecie, po za Poncho i Uckerem, książęta już wgl nie wspominają o tych czasach, no ale trudno... Najważniejsze, że większość pamiętała 4/6 RBD napisało coś pięknego od siebie jak należy ❤ Dobra, ja lecę z mamą robić sałatkę, do następnego :*
Nowy rozdział ..ale niespodzianka .nie spodziewałam się dzisiaj ale super ..mega długi i mega ciekawy
OdpowiedzUsuń😊😊
Rozdział jest przepiękny. Czekam na więcej i więcej chce :) Już rok minął od ich ślubu. Piękne świętowanie rocznicy :) Ojj Dula kochana jednak,się na kogoś zdecydowała i wygrał Ucker :)
OdpowiedzUsuńP.S to norma, że Ucker o niczym nie pamięta, bo Poncho niedawno został tatą i może nie mieć do tego głowy.
A jednak! Ponczuś jest kochany i napisał na tt, jak sam ujął "lepiej późno niż wcale" :D 5/6 RBD nadal istnieje! ❤
UsuńNaprawdę piękny rozdział i bardzo ciekawy. Nie mogę się doczekać następnego.. zresztą jak zawsze ;) świetne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział świetny! Czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział i bardzo ciekawy. ♡♡♡♡ Jak fajnie, że zaczyna się układać między Dul i Uckerem. Mam nadzieję, że tak zostanie. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPoncho się spóźnił ale napisał, mimo tego że urodziło mu się dziecko i pewnie tylko do niego na głowę to o nas pamięta :) to Ucker jest niby gwiazdą która zajmuje się tylko sobą
OdpowiedzUsuńUcker odkrył lepszego siebie. Widać, że miłość go uleczyla. Na swój chory sposób powiedział jej, że ja kocha. Ale czekam nadal na te ważne słowa. A jakie zaskoczenie miała Dulce. A jeszcze większe Ucker, że odwzajemniła jego uczucie. Chociaż, Dulce musi go kochać skoro poszla z nim do łóżka. Ciekawe jak zaaregauja rodzice na wieść, że ich dzieci się kochaja. Oj. Oni by chcieli żeby się po zabijali na wzajem. Czekam tez na dalszy ciąg, bo za pewnie nie będzie tak kolorowo cały czas. A co do prawdziwego i żywego uckera to mi się wydaje że on właśnie zawsze taki był, teraz jak jest sam to przestał udawać kogoś kim nie był bo w rbd pewnie trzymala go jakas umowa. Tylko w tym wszystkim nie rozumiem jednego. Skoro jak twierdzi nie był z Dulce nigdy to po co ja całował w 2008 w Madrycie przy este. Nie rozumiem jego postępowania w tym okresie jego życia . Gdyby mu kazali to przecież by mógł odmówić bo reszta sie nie całowała.
OdpowiedzUsuńObydwoje mają problem z okazaniem sobie uczuć ale jakoś to narazie idzie powoli ale jest lepiej. Dulce musi zapomnieć o tym swoim chłopaku przecież ja zostawił A Ucker jest ja miejscu i coś do niej czuje po za tym są małżeństwem a to jest ważniejsze znaczy ważniejszy jest jej mąż a nie chłopak ah... wszystko takie skomplikowane. Cieszę się że jakoś te uczucia sobie okazują i nawet im to wychodzi ale faktycznie Dulce jest egoistka a Ucker się zmienił :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, zresztą jak każdy w twoim wykonaniu.Świetnie,że oni się pogodzili i próbują stworzyć jakiś sensowny układ.Ciekawa jestem tylko jak to długo potrwa?:)
OdpowiedzUsuńNa początku było trochę zawirowań, ale na koniec chyba zakończyło się sukcesem, bo w końcu zachowywali się jak przykładne małżeństwo. Nie sądziłam, że już rok minął od ich ślubu, a tyle, się zmieniło i to na pewno nie przypadek, że spędzili razem noc właśnie w rocznicę. Fajnie, że coś tam zaczyna się między nimi układać i Dulce pojęła w końcu co Ucker próbował jej powiedzieć swoimi czynami. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko coraz lepiej. Czytam wiele opowiadań, ale to Twoje jest jednym z moich ulubionych i bardzo trzymającym w napięciu! Czekam na kolejny! Dodaj szybko! :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie! Kiedy dodasz kolejny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńOby nowy rozdział był szybko , b9 umrę z ciekawości 😊😊
OdpowiedzUsuńCoraz lepiej się dzieje między nimi. Kiedy dodasz kolejny? :)
OdpowiedzUsuńDziś to czas ma nowy juz 😊
OdpowiedzUsuń