Ucker:
Z każdym dniem lepiej układało mi się z Dul. Nie kłóciliśmy się, rozmawialiśmy na wszystkie tematy i razem się wygłupialiśmy. Choć niby znam ją od tylu lat, to dopiero teraz dała się poznać z prawdziwej strony. Zrobiła się taka szczera, słodka, zabawna i przestała być złośliwa. Mógłbym spokojnie stwierdzić, że bardzo ją polubiłem i naprawdę cieszę się, że tu ze mną jest. W dodatku widok jej w "piżamce" (tej białej koszulce) cholernie cieszył moje oczy. Jakoś coraz trudniej mi było się powstrzymać, żeby jej chociaż nie dotknąć, bo wyglądała tak seksownie. W sumie dziwne, że do niczego między nami nie doszło, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności naszych wieczorów... Świeczki jako źródło światła, skąpy ubiór Duli, moja nagość, wspólne łóżko, kołdra i poduszka... Że już nie wspomnę o tym, że jesteśmy małżeństwem. Wszystko idealnie, wystarczyłoby się do siebie lekko zbliżyć i się po prostu kochać. Kilka razy mi się to nawet śniło, ale Dulce nie miała o tym pojęcia. Pewnie gdybym jej powiedział, to znów zrobiłaby awanturę, a tego nie chcę. Także wszystko było prawie idealnie, ale oczywiście do czasu...
Pewnego dnia Dula wstała w dziwnie złym humorze. No dobra, w sumie nie do końca bez powodu... Tak jak zwykle bez konfliktów spaliśmy tak blisko siebie, tak dziś obudziliśmy się w dość nietypowym momencie. A mianowicie Dul spała do mnie tyłem, a ja przytulałem ją od tyłu. Nie dość, że trzymałem ręce centralnie na jej piersiach, to jeszcze zarzuciłem sobie na nią nogę. Spałem, więc przecież nie mogłem kontrolować, co robię, jak leżę i czy przypadkiem jej nie przytulam. Nie wiem, jak to się stało i według mnie nie powinna się wkurzać. A co Dulcia zrobiła z samego rana? Mega awanturę, czyli to co niestety wychodzi jej najlepiej. Na wstępie zjebała mnie z łóżka i zaczęła się drzeć:
-Co Ty robisz?! Nie masz prawa mnie dotykać! W mordę dawno nie dostałeś, erotomanie?!
-Dul, przecież ja tylko spałem!- krzyknąłem, wstając z podłogi, na której wylądowałem.
-Mhm, jasne... Zrobiłeś to specjalnie!- i tak została przy swoim i dalej na mnie krzyczała. -Gdybym się nie obudziła w porę, to pewnie byś mi coś zrobił.
-Przestań się drzeć i nie wymyślaj, wariatko! Widzę, że długo bez kłótni wytrzymać nie potrafisz.- rzuciłem na koniec, ubrałem się i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami.
Nie chciałem się z nią kłócić, a już tym bardziej znów podnieść na nią ręki. Poszedłem na spacer po lesie, żeby się uspokoić. Nie było mnie chyba kilka godzin, bo trochę zabłądziłem. Byłem pewien, że w tym czasie Dul siedzi w domu i też ogarnia swoje nerwy. Jednak kiedy okazało się to nieprawdą, wpadłem w panikę... Dlaczego? Na stole w kuchni leżała kartka z napisem:
Chodziłem po lesie właściwie bez celu i wołałem Dul. Niestety wokoło nikogo nie było, a już tym bardziej ani śladu mojej żony. Po jakimś czasie wpadłem w panikę i zacząłem się o nią poważnie martwić. Było późne popołudnie i robiło się już szaro. Zrezygnowany szedłem już w stronę domu i dalej krzyczałem jej imię. Byłem już zmęczony i wpadłem w śnieg, prawie spadając z góry. Później siedząc w domu uświadomiłem sobie jedną bardzo ważną rzecz... Tak bardzo martwiłem się o Dulcie i miałem już łzy w oczach na samą myśl, że może jej się coś stać. A skąd ta rozpacz? No właśnie... Ja ją chyba kocham. Tak, doszedłem do takiego wniosku, biorąc pod uwagę wszystkie ostatnie wydarzenia. Broniłem ją przed Amadorem, tutaj też ciągle się o nią troszczę i teraz to... Odchodzę od zmysłów, myśląc o niej i o tym, co się z nią dzieje. Zrozumiałem, że ją kocham, ale co z tego? Po pierwsze ona nigdy nie odwzajemni moich uczuć, bo mnie nawet nie lubi, a po drugie nawet nie wiem, czy w ogóle jeszcze ją zobaczę... I to jest najgorsze- ta niepewność.
Z każdym dniem lepiej układało mi się z Dul. Nie kłóciliśmy się, rozmawialiśmy na wszystkie tematy i razem się wygłupialiśmy. Choć niby znam ją od tylu lat, to dopiero teraz dała się poznać z prawdziwej strony. Zrobiła się taka szczera, słodka, zabawna i przestała być złośliwa. Mógłbym spokojnie stwierdzić, że bardzo ją polubiłem i naprawdę cieszę się, że tu ze mną jest. W dodatku widok jej w "piżamce" (tej białej koszulce) cholernie cieszył moje oczy. Jakoś coraz trudniej mi było się powstrzymać, żeby jej chociaż nie dotknąć, bo wyglądała tak seksownie. W sumie dziwne, że do niczego między nami nie doszło, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności naszych wieczorów... Świeczki jako źródło światła, skąpy ubiór Duli, moja nagość, wspólne łóżko, kołdra i poduszka... Że już nie wspomnę o tym, że jesteśmy małżeństwem. Wszystko idealnie, wystarczyłoby się do siebie lekko zbliżyć i się po prostu kochać. Kilka razy mi się to nawet śniło, ale Dulce nie miała o tym pojęcia. Pewnie gdybym jej powiedział, to znów zrobiłaby awanturę, a tego nie chcę. Także wszystko było prawie idealnie, ale oczywiście do czasu...
Pewnego dnia Dula wstała w dziwnie złym humorze. No dobra, w sumie nie do końca bez powodu... Tak jak zwykle bez konfliktów spaliśmy tak blisko siebie, tak dziś obudziliśmy się w dość nietypowym momencie. A mianowicie Dul spała do mnie tyłem, a ja przytulałem ją od tyłu. Nie dość, że trzymałem ręce centralnie na jej piersiach, to jeszcze zarzuciłem sobie na nią nogę. Spałem, więc przecież nie mogłem kontrolować, co robię, jak leżę i czy przypadkiem jej nie przytulam. Nie wiem, jak to się stało i według mnie nie powinna się wkurzać. A co Dulcia zrobiła z samego rana? Mega awanturę, czyli to co niestety wychodzi jej najlepiej. Na wstępie zjebała mnie z łóżka i zaczęła się drzeć:
-Co Ty robisz?! Nie masz prawa mnie dotykać! W mordę dawno nie dostałeś, erotomanie?!
-Dul, przecież ja tylko spałem!- krzyknąłem, wstając z podłogi, na której wylądowałem.
-Mhm, jasne... Zrobiłeś to specjalnie!- i tak została przy swoim i dalej na mnie krzyczała. -Gdybym się nie obudziła w porę, to pewnie byś mi coś zrobił.
-Przestań się drzeć i nie wymyślaj, wariatko! Widzę, że długo bez kłótni wytrzymać nie potrafisz.- rzuciłem na koniec, ubrałem się i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami.
Nie chciałem się z nią kłócić, a już tym bardziej znów podnieść na nią ręki. Poszedłem na spacer po lesie, żeby się uspokoić. Nie było mnie chyba kilka godzin, bo trochę zabłądziłem. Byłem pewien, że w tym czasie Dul siedzi w domu i też ogarnia swoje nerwy. Jednak kiedy okazało się to nieprawdą, wpadłem w panikę... Dlaczego? Na stole w kuchni leżała kartka z napisem:
"Mam dość bycia tutaj z Tobą i udawania milutkiej. Co będzie, to będzie... Ogólnie poszłam na spacer, ale jeśli uda mi się trafić w bardziej cywilizowane miejsce, to spróbuję wrócić do domu. Wkurzyłeś mnie ostro, więc żegnam."A co to znaczy? Dulce jest sama w środku lasu, w którym tak łatwo zginąć! Już pomijając fakt, że jeśli serio wróci do domu, to znajdzie ją Amador... Ona chyba naprawdę ma coś z głową. Skazała się na pewną śmierć!! A teraz stanie się coś tak oczywistego od pewnego czasu... Dulce robi głupoty, a Uckerek musi to naprawić. Wziąłem tylko latarkę na wypadek, jakby zdążyło zrobić się ciemno. Ależ oczywiście, poszedłem szukać tej wariatki. Miałem tylko nadzieję, że nie poszła zbyt dawno i uda mi się ją znaleźć.
Chodziłem po lesie właściwie bez celu i wołałem Dul. Niestety wokoło nikogo nie było, a już tym bardziej ani śladu mojej żony. Po jakimś czasie wpadłem w panikę i zacząłem się o nią poważnie martwić. Było późne popołudnie i robiło się już szaro. Zrezygnowany szedłem już w stronę domu i dalej krzyczałem jej imię. Byłem już zmęczony i wpadłem w śnieg, prawie spadając z góry. Później siedząc w domu uświadomiłem sobie jedną bardzo ważną rzecz... Tak bardzo martwiłem się o Dulcie i miałem już łzy w oczach na samą myśl, że może jej się coś stać. A skąd ta rozpacz? No właśnie... Ja ją chyba kocham. Tak, doszedłem do takiego wniosku, biorąc pod uwagę wszystkie ostatnie wydarzenia. Broniłem ją przed Amadorem, tutaj też ciągle się o nią troszczę i teraz to... Odchodzę od zmysłów, myśląc o niej i o tym, co się z nią dzieje. Zrozumiałem, że ją kocham, ale co z tego? Po pierwsze ona nigdy nie odwzajemni moich uczuć, bo mnie nawet nie lubi, a po drugie nawet nie wiem, czy w ogóle jeszcze ją zobaczę... I to jest najgorsze- ta niepewność.
Dulce:
Chodziłam sobie po lesie bez celu. W sumie jakoś szczególnie nie zamierzałam szukać drogi do domu, ale potrzebowałam po prostu się dotlenić i pomyśleć w spokoju o swoim dziwnym życiu. Byłam zła na Uckera o to, że spał tak blisko i mnie przytulał, bo nie powinien tego robić. Wtedy przypomniało mi się o moim chłopaku, za którym coraz bardziej tęsknię i dlatego zrobiłam mu taką awanturę. Wiem, że Ucker jest moim mężem, ale to mu nie daje do mnie żadnego prawa, bo nie jesteśmy razem. Nie może mnie dotykać, kiedy sobie nie życzę i tam, gdzie sobie nie życzę! No więc ze złości wyszłam, ale nie dlatego, żeby stąd uciekać, tylko po to, żeby ochłonąć. Ale jak to na ludzi mega inteligentnych przystało, zgubiłam się. Mogłam się tylko domyślać, że jestem bardzo daleko od domu, bo szłam dość długo. Robiło się ciemno, a ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Postanowiłam, że pójdę z powrotem po moich śladach na śniegu. Wszystko było okej, dopóki nie trafiałam na odcinek trawy, albo piasku. Cholernie się bałam. Wyobraź sobie, że jesteś całkiem sama w lesie w zupełnie odludnych górach o zmroku, a w oddali słyszysz odgłosy dzikich zwierząt... To było straszne i do końca życia nie zapomnę tego poziomu strachu. Ale ja to jednak jestem genialna... Udało mi się trafić do domu! Byłam pewna, że Ucker ma wyjebane i poszedł spać. Cichutko otworzyłam drzwi, żeby go nie obudzić i weszłam do domu. W środku oczywiście panował półmrok, gdyż paliły się tylko świeczki. Nagle usłyszałam hałas i szybkie kroki w moją stronę, a po chwili ujrzałam przed sobą mojego męża. Miał podpuchnięte oczy i był... Trudno nazwać, ale raczej zły, albo nawet gorzej.
-Gdzie Ty byłaś?! Masz coś z głową?! Po cholerę wyszłaś z domu?! Nic Ci nie jest? Jesteś cała? Boże, czy Ty oszalałaś?!- zasypał mnie pytaniami, krzycząc głośno i oglądając mnie z każdej strony.
-Przestań, nie gadaj tyle! Na które pytanie mam odpowiedzieć?- zapytałam na luzie.
-Nie żartuj sobie! Czy Ty zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?! Mogłaś zginąć, do cholery!!- potrząsnął mną za ramiona.
-Ale żyję, a Ty nie dramatyzuj. Zresztą czemu robisz tyle krzyku o to, że poszłam na spacer?- naprawdę nie rozumiałam jego zachowania.
-Bo się martwiłem. A wiesz czemu, no wiesz?- krzyczał prawie tak agresywnie jak wtedy, kiedy mnie uderzył, ale w dodatku tak dziwnie się do mnie zbliżał.
-Bo nie chcesz mieć mnie na sumieniu... Tak, już to słyszałam.
-Nie tylko o to chodzi... Zaraz Ci wyjaśnię.- powiedział, złapał mnie za uda i podniósł, sadzając sobie na biodra.
-Co Ty robisz? Puść mnie, idioto!- darłam się, ale to nic nie dało, bo on nie zwrócił na to uwagi i szedł ze mną powoli do pokoju.
-Teraz pokażę Ci, dlaczego się o Ciebie martwię.- powiedział chłodnym tonem, stawiając mnie na podłodze w pokoju. -Ale wiesz co? Nie mam ochoty z Tobą gadać, więc zinterpretujesz to po swojemu. Jak zechcę, to jutro Ci to wyjaśnię słowami.- i to były jego ostatnie słowa tego wieczoru...
Byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co się dzieje. Stał i wpatrywał się we mnie przez chwilę, po czym przyciągnął mnie mocno do siebie tak, że przylegałam do niego całym ciałem. Błądziłam wzrokiem po jego twarzy i szukałam wyjaśnień w jego oczach. Uśmiechnął się tak uroczo, delikatnie, pociągająco i tajemniczo, a ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc odpowiedziałam mimowolnym, niepewnym uśmiechem. I nagle stało się coś niespodziewanego... Coś, na co pewna część mnie czekała już od dawna, od dnia naszego ślubu... Tak, nasze usta połączyły się po raz drugi. Ucker przyciskał mnie do siebie, że aż byłam wygięta w łuk, co trochę bolało, bo czułam, jakby mi kręgi pękały. Okej, to nie było zbyt delikatne... Ale tylko to, bo cała reszta była wręcz cudowna, słodka i delikatna. Całował mnie z wyczuciem, ale mimo to bardzo namiętnie i intensywnie. Jego język aktywnie pieścił moje podniebienie, a jego miękkie, cieplutkie usta rozgrzewały moje zimne i lekko popękane od wiatru. Sprawiało mi to wielką przyjemność i pod żadnym pozorem nie chciałam tego kończyć. Przestałam się już nawet zastanawiać nad tym, czemu się tak o mnie martwił i co próbuję mi w ten sposób powiedzieć. Brałam od niego tyle, na ile miałam ochotę. To znaczy oczywiście nie pozostawałam bierna i też go całowałam najlepiej jak potrafiłam. Pocałunki z Pablem nigdy tak nie wyglądały i raczej były mniej namiętne. To muszę przyznać, że nie ma na świecie osoby, która całuje lepiej od Uckera, jestem tego pewna. Wszystko było pięknie i bardzo mi się podobało, ale do pewnego momentu... Nagle Ucker złapał za dół mojej bluzki i podciągnął ją do góry, chcąc zdjąć. Nie zamierzał przerywać pocałunku, ale ja niestety musiałam to zrobić, bo to zmierzało w nieodpowiednim kierunku. Powoli odsunęłam się od jego ust, które były jak magnes. Patrząc mu głęboko w oczy, wydukałam:
-Ucker, nie...- nie dał mi skończyć, bo ponownie wpakował jęzor do mojej buzi i zaczął mnie całować, wcześniej mówiąc tylko:
-Ćśśś...- w sumie nie była to mowa, bo nie jest to żadne słowo.
On ewidentnie nie chciał ze mną rozmawiać i skupiał się tylko i wyłącznie na moim ciele, którego mógł ujrzeć coraz więcej. Nie odrywając się od moich ust, pozbywał się kolejnych części mojej garderoby. Pocałunek bardzo mi się podobał, ale nie byłam gotowa na nic więcej. Chciałam protestować, przerwać to ale nie mogłam. To nie tak, że Ucker jakoś mocno mnie trzymał, szarpał i nie mogłam się ruszyć, więc nawet nie podchodziło to pod gwałt. Tu chodzi o coś poważniejszego, a mianowicie o pożądanie, bo ono dawało o sobie znać. Rozpalił mnie tak bardzo, że nie mogłam tego przerwać, nie potrafiłam. Chwilami próbowałam się wyrywać, ale przytrzymywał mnie mocniej i całował delikatniej. W ten sposób dawał mi taką rozkosz, że zapominałam o wszystkim. W pewnym sensie mną manipulował, żebym mu się poddała. Tak cholernie dobrze mu to wychodziło i nie miałam nic do powiedzenia, chcąc zatrzymać to jak najdłużej. Takie błędne koło... Najgorsze było to, że Ucker się do mnie nie odzywał. To było takie tajemnicze i trochę mroczne. Był na mnie zły i nie miał ochoty ze mną gadać, okej. Ale w takim razie czemu chce się ze mną kochać? Nic z tego nie rozumiałam i już sama nie wiedziałam, czy chcę usłyszeć odpowiedź. Przez myśl mi przeszło nawet, że może Uckerek chce być mega wredny i mnie rozpali, a potem odejdzie. Jednak na to się zbytnio nie zapowiadało... Dość szybko pozbył się moich ubrań i zostałam w samej bieliźnie. A on nadal był w pełni ubrany, bo nie wiedziałam, czy mogę go rozbierać. To dość dziwnie brzmi, ale po prostu bałam się, że zrobię coś nie tak i się wkurzy. W końcu dał mi na to pozwolenie, choć co prawda bezsłowne. Złapał mnie za rękę i poprowadził ją do zakończenia swojej koszulki. Zamknął moją dłoń tak, bym złapała za materiał jego koszulki i podniósł ją lekko do góry. Teraz już wiedziałam, co mam zrobić. Ściągnęłam jego koszulkę, używając do tego także drugiej ręki. Musiał na chwilę oderwać się od moich ust, bo inaczej bym tego nie zdjęła. Posłał mi słodki uśmiech i puścił do mnie oczko, na co kąciki moich ust także lekko się uniosły. Całował mnie dalej jeszcze bardziej namiętnie i głaskał moje plecy, wywołując tym gęsią skórkę na moim ciele. Po jakimś czasie znów złapał mnie za rękę i tym razem doprowadził ją do rozporka w swoich jeansach. Od razu wiedziałam, co mam zrobić. Odpięłam guzik, a potem zamek, po czym zdjęłam jego spodnie. Byłam jak w transie, bo tak bardzo pragnęłam mojego męża i już nie byłam w stanie jasno myśleć. Jednak do czasu... Kiedy oboje byliśmy już tylko w bieliźnie, przyszedł czas na kolejny krok. Co Uckerek zrobił? Położył mnie na łóżko, a sam ułożył się na mnie. Całował mnie tak cudownie delikatnie, a opuszkami palców głaskał mój brzuch, ręce i ramiona. W pewnym momencie jego ręka wylądowała na moich plecach, a dokładniej pod łopatkami. No jasne, Ucker chciał mi odpiąć stanik! I to zadziałało na mnie jak zimny prysznic. Odepchnęłam go od siebie w ciągu dosłownie sekundy, a on patrzył na mnie zdziwiony. Nie zszedł ze mnie, ale przestał mnie całować i zrezygnował z rozpinania stanika. Patrzył na mnie jak na ducha, ale nie zapytał, o co chodzi. Dlaczego? No tak, przecież mój szanowny mąż ma focha i nie zamierza się odzywać. Jedynie patrzył na mnie pytająco mocno zdezorientowany. Czuł, że mogę mu uciec i zacieśnił uścisk rąk wokół mojego ciała.
Chodziłam sobie po lesie bez celu. W sumie jakoś szczególnie nie zamierzałam szukać drogi do domu, ale potrzebowałam po prostu się dotlenić i pomyśleć w spokoju o swoim dziwnym życiu. Byłam zła na Uckera o to, że spał tak blisko i mnie przytulał, bo nie powinien tego robić. Wtedy przypomniało mi się o moim chłopaku, za którym coraz bardziej tęsknię i dlatego zrobiłam mu taką awanturę. Wiem, że Ucker jest moim mężem, ale to mu nie daje do mnie żadnego prawa, bo nie jesteśmy razem. Nie może mnie dotykać, kiedy sobie nie życzę i tam, gdzie sobie nie życzę! No więc ze złości wyszłam, ale nie dlatego, żeby stąd uciekać, tylko po to, żeby ochłonąć. Ale jak to na ludzi mega inteligentnych przystało, zgubiłam się. Mogłam się tylko domyślać, że jestem bardzo daleko od domu, bo szłam dość długo. Robiło się ciemno, a ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Postanowiłam, że pójdę z powrotem po moich śladach na śniegu. Wszystko było okej, dopóki nie trafiałam na odcinek trawy, albo piasku. Cholernie się bałam. Wyobraź sobie, że jesteś całkiem sama w lesie w zupełnie odludnych górach o zmroku, a w oddali słyszysz odgłosy dzikich zwierząt... To było straszne i do końca życia nie zapomnę tego poziomu strachu. Ale ja to jednak jestem genialna... Udało mi się trafić do domu! Byłam pewna, że Ucker ma wyjebane i poszedł spać. Cichutko otworzyłam drzwi, żeby go nie obudzić i weszłam do domu. W środku oczywiście panował półmrok, gdyż paliły się tylko świeczki. Nagle usłyszałam hałas i szybkie kroki w moją stronę, a po chwili ujrzałam przed sobą mojego męża. Miał podpuchnięte oczy i był... Trudno nazwać, ale raczej zły, albo nawet gorzej.
-Gdzie Ty byłaś?! Masz coś z głową?! Po cholerę wyszłaś z domu?! Nic Ci nie jest? Jesteś cała? Boże, czy Ty oszalałaś?!- zasypał mnie pytaniami, krzycząc głośno i oglądając mnie z każdej strony.
-Przestań, nie gadaj tyle! Na które pytanie mam odpowiedzieć?- zapytałam na luzie.
-Nie żartuj sobie! Czy Ty zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?! Mogłaś zginąć, do cholery!!- potrząsnął mną za ramiona.
-Ale żyję, a Ty nie dramatyzuj. Zresztą czemu robisz tyle krzyku o to, że poszłam na spacer?- naprawdę nie rozumiałam jego zachowania.
-Bo się martwiłem. A wiesz czemu, no wiesz?- krzyczał prawie tak agresywnie jak wtedy, kiedy mnie uderzył, ale w dodatku tak dziwnie się do mnie zbliżał.
-Bo nie chcesz mieć mnie na sumieniu... Tak, już to słyszałam.
-Nie tylko o to chodzi... Zaraz Ci wyjaśnię.- powiedział, złapał mnie za uda i podniósł, sadzając sobie na biodra.
-Co Ty robisz? Puść mnie, idioto!- darłam się, ale to nic nie dało, bo on nie zwrócił na to uwagi i szedł ze mną powoli do pokoju.
-Teraz pokażę Ci, dlaczego się o Ciebie martwię.- powiedział chłodnym tonem, stawiając mnie na podłodze w pokoju. -Ale wiesz co? Nie mam ochoty z Tobą gadać, więc zinterpretujesz to po swojemu. Jak zechcę, to jutro Ci to wyjaśnię słowami.- i to były jego ostatnie słowa tego wieczoru...
Byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co się dzieje. Stał i wpatrywał się we mnie przez chwilę, po czym przyciągnął mnie mocno do siebie tak, że przylegałam do niego całym ciałem. Błądziłam wzrokiem po jego twarzy i szukałam wyjaśnień w jego oczach. Uśmiechnął się tak uroczo, delikatnie, pociągająco i tajemniczo, a ja nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc odpowiedziałam mimowolnym, niepewnym uśmiechem. I nagle stało się coś niespodziewanego... Coś, na co pewna część mnie czekała już od dawna, od dnia naszego ślubu... Tak, nasze usta połączyły się po raz drugi. Ucker przyciskał mnie do siebie, że aż byłam wygięta w łuk, co trochę bolało, bo czułam, jakby mi kręgi pękały. Okej, to nie było zbyt delikatne... Ale tylko to, bo cała reszta była wręcz cudowna, słodka i delikatna. Całował mnie z wyczuciem, ale mimo to bardzo namiętnie i intensywnie. Jego język aktywnie pieścił moje podniebienie, a jego miękkie, cieplutkie usta rozgrzewały moje zimne i lekko popękane od wiatru. Sprawiało mi to wielką przyjemność i pod żadnym pozorem nie chciałam tego kończyć. Przestałam się już nawet zastanawiać nad tym, czemu się tak o mnie martwił i co próbuję mi w ten sposób powiedzieć. Brałam od niego tyle, na ile miałam ochotę. To znaczy oczywiście nie pozostawałam bierna i też go całowałam najlepiej jak potrafiłam. Pocałunki z Pablem nigdy tak nie wyglądały i raczej były mniej namiętne. To muszę przyznać, że nie ma na świecie osoby, która całuje lepiej od Uckera, jestem tego pewna. Wszystko było pięknie i bardzo mi się podobało, ale do pewnego momentu... Nagle Ucker złapał za dół mojej bluzki i podciągnął ją do góry, chcąc zdjąć. Nie zamierzał przerywać pocałunku, ale ja niestety musiałam to zrobić, bo to zmierzało w nieodpowiednim kierunku. Powoli odsunęłam się od jego ust, które były jak magnes. Patrząc mu głęboko w oczy, wydukałam:
-Ucker, nie...- nie dał mi skończyć, bo ponownie wpakował jęzor do mojej buzi i zaczął mnie całować, wcześniej mówiąc tylko:
-Ćśśś...- w sumie nie była to mowa, bo nie jest to żadne słowo.
On ewidentnie nie chciał ze mną rozmawiać i skupiał się tylko i wyłącznie na moim ciele, którego mógł ujrzeć coraz więcej. Nie odrywając się od moich ust, pozbywał się kolejnych części mojej garderoby. Pocałunek bardzo mi się podobał, ale nie byłam gotowa na nic więcej. Chciałam protestować, przerwać to ale nie mogłam. To nie tak, że Ucker jakoś mocno mnie trzymał, szarpał i nie mogłam się ruszyć, więc nawet nie podchodziło to pod gwałt. Tu chodzi o coś poważniejszego, a mianowicie o pożądanie, bo ono dawało o sobie znać. Rozpalił mnie tak bardzo, że nie mogłam tego przerwać, nie potrafiłam. Chwilami próbowałam się wyrywać, ale przytrzymywał mnie mocniej i całował delikatniej. W ten sposób dawał mi taką rozkosz, że zapominałam o wszystkim. W pewnym sensie mną manipulował, żebym mu się poddała. Tak cholernie dobrze mu to wychodziło i nie miałam nic do powiedzenia, chcąc zatrzymać to jak najdłużej. Takie błędne koło... Najgorsze było to, że Ucker się do mnie nie odzywał. To było takie tajemnicze i trochę mroczne. Był na mnie zły i nie miał ochoty ze mną gadać, okej. Ale w takim razie czemu chce się ze mną kochać? Nic z tego nie rozumiałam i już sama nie wiedziałam, czy chcę usłyszeć odpowiedź. Przez myśl mi przeszło nawet, że może Uckerek chce być mega wredny i mnie rozpali, a potem odejdzie. Jednak na to się zbytnio nie zapowiadało... Dość szybko pozbył się moich ubrań i zostałam w samej bieliźnie. A on nadal był w pełni ubrany, bo nie wiedziałam, czy mogę go rozbierać. To dość dziwnie brzmi, ale po prostu bałam się, że zrobię coś nie tak i się wkurzy. W końcu dał mi na to pozwolenie, choć co prawda bezsłowne. Złapał mnie za rękę i poprowadził ją do zakończenia swojej koszulki. Zamknął moją dłoń tak, bym złapała za materiał jego koszulki i podniósł ją lekko do góry. Teraz już wiedziałam, co mam zrobić. Ściągnęłam jego koszulkę, używając do tego także drugiej ręki. Musiał na chwilę oderwać się od moich ust, bo inaczej bym tego nie zdjęła. Posłał mi słodki uśmiech i puścił do mnie oczko, na co kąciki moich ust także lekko się uniosły. Całował mnie dalej jeszcze bardziej namiętnie i głaskał moje plecy, wywołując tym gęsią skórkę na moim ciele. Po jakimś czasie znów złapał mnie za rękę i tym razem doprowadził ją do rozporka w swoich jeansach. Od razu wiedziałam, co mam zrobić. Odpięłam guzik, a potem zamek, po czym zdjęłam jego spodnie. Byłam jak w transie, bo tak bardzo pragnęłam mojego męża i już nie byłam w stanie jasno myśleć. Jednak do czasu... Kiedy oboje byliśmy już tylko w bieliźnie, przyszedł czas na kolejny krok. Co Uckerek zrobił? Położył mnie na łóżko, a sam ułożył się na mnie. Całował mnie tak cudownie delikatnie, a opuszkami palców głaskał mój brzuch, ręce i ramiona. W pewnym momencie jego ręka wylądowała na moich plecach, a dokładniej pod łopatkami. No jasne, Ucker chciał mi odpiąć stanik! I to zadziałało na mnie jak zimny prysznic. Odepchnęłam go od siebie w ciągu dosłownie sekundy, a on patrzył na mnie zdziwiony. Nie zszedł ze mnie, ale przestał mnie całować i zrezygnował z rozpinania stanika. Patrzył na mnie jak na ducha, ale nie zapytał, o co chodzi. Dlaczego? No tak, przecież mój szanowny mąż ma focha i nie zamierza się odzywać. Jedynie patrzył na mnie pytająco mocno zdezorientowany. Czuł, że mogę mu uciec i zacieśnił uścisk rąk wokół mojego ciała.
-Puść mnie!- próbowałam się wyrwać, ale nic z tego, trzymał mnie i chciał znów przejść do pocałunków. -Ucker, nie! Nie mogę tego z Tobą zrobić.- nie zwracał uwagi na moje słowa i próbował dalej mnie uwodzić, całując namiętnie. -Głuchy jesteś? Nie! Pewnie gdybyś nie był obrażony, zapytałbyś dlaczego... No więc ja Ci odpowiem. Jeszcze nigdy tego nie robiłam i nie zasługujesz na to, żeby być pierwszy. Mam chłopaka i to z nim już dawno bym to zrobiła, gdybyś nam nie przeszkadzał. Puść mnie, bo jesteś ostatnią osobą, z którą chcę stracić dziewictwo!- byłam już nieźle wkurzona i miałam ochotę go uderzyć, a on był wręcz zszokowany tym, co powiedziałam, bo jego oczy były wielkie jak pięć złotych.
-Ćśśś...- znowu szepnął, kładąc palec na moich ustach.
-Nie uciszaj mnie, tylko mnie puść! Choćbym chciała, nie mogę Ci na nic pozwolić, bo mam chłopaka. Zresztą nie chcę, żebyś był pierwszym mężczyzną w moim życiu. Tym bardziej, że robisz to z kaprysu i chcesz wyładować na mnie złość. Jeśli teraz mnie puścisz, zapominamy o tym i nie będę na Ciebie zła, okej?- mówiłam już spokojniej, żeby do niego jakoś dotrzeć, a on jedynie pokiwał głową na "nie" i przyciągnął mnie do siebie mocno, wpijając się z powrotem w moje usta. Oddawałam jego pocałunki, ale bardzo niepewnie i dużo delikatniej niż wcześniej. Chciałam tego, pragnęłam go, ale bałam się. Bałam się, że będzie bolało, ale też tego, że Ucker chce się mną tylko zabawić, a to zniszczy mój związek z Pablem, bo nie będę mogła spojrzeć mu w oczy. Jeśli zrobię to teraz z Uckerem, to moje życie znów będzie zniszczone, a to wszystko dla kilku chwil rozkoszy?... Nie mogłam na to pozwolić i próbowałam dalej się wyrwać i go odepchnąć.
-Ucker, zostaw mnie, proszę. Boję się i nie chcę tego robić z Tobą. Odezwij się do mnie, bo nie wiem nawet co siedzi teraz w twojej głowie. Już nigdy nie wyjdę sama, ale puść mnie.- gadałam i gadałam, a Ucker patrzył na mnie jakby znudzony, ale jednak miał na twarzy lekki uśmiech, taki słodki. -Nie zamierzasz zrezygnować?- znów pokręcił głową w prawo i w lewo, po czym jednym szybkim ruchem odpiął mi stanik. -Aj, Ucker... Jesteś okropny i nigdy więcej się do Ciebie nie odezwę.
Byłam przerażona, a on zaśmiał się słodko i pocałował mnie w czółko. Znowu puścił mi oczko i uśmiechał się tak cudnie pocieszająco, dodając mi tym odwagi. Położył palca na moich ustach i dał mi znak, żebym też się już nie odzywała. Skinęłam głową na znak zgody, chociaż w sumie nie wiem czemu... To znaczy, że odzyskał nade mną władzę i może mną znów manipulować, bo zgadzam się na jego warunki. Wrócił do czułych pocałunków, które były tak bardzo przyjemne i rozkoszne. Powoli ściągnął mój stanik, a ja jakby z nerwów dość mocno przygryzłam jego wargę, że aż syknął z bólu. Zaczął bardziej namiętnie mnie całować, a może już bardziej lizać, schodząc coraz niżej. Składał słodkie pocałunki na mojej szyi, co tak cudnie łaskotało. Potem zszedł na dekolt i piersi, które całował, lizał i delikatnie podgryzał. Doprowadzał mnie tym do szału i już zapomniałam, że tak naprawdę to zmierzamy do czegoś złego i zupełnie nie na miejscu. Nie przestając pieścić mojej skóry ustami, powoli ściągnął moje majtki, a w tym czasie zrobiło mi się tak gorąco. Czułam, że się rumienię i aż zamknęłam oczy, by trochę ochłonąć i przez chwilę chociaż nie patrzeć, co się dzieje. To jednak nic nie dało, bo wciąż czułam oddech i wzrok Uckera na moim ciele. W pewnym momencie złapał mnie za rękę i poprowadził ją do swoich bokserek, sugerując bym je zdjęła. Na początku nie chciałam tego zrobić, ale po chwili wykonałam jego prośbę i powoli usunęłam ostatni materiał, który nas dzielił. Serce biło mi jak szalone przez to oczekiwanie na to, co ma się stać. Cholernie się bałam tego, co poczuję za chwilę, ale i tego, co będzie jutro. Cała zadrżałam, kiedy dłonie Uckera wylądowały na moich udach. Głaskał mnie po wewnętrznej stronie ud, powoli i delikatnie rozchylając moje nogi. Nagle poczułam, jak dotyka mnie tam, gdzie zdecydowanie nie powinien. Mój umysł wiedział, że nie powinien tego robić, ale moje ciało o to wręcz błagało. I w końcu stało się to, na co czekałam tak długo. Ucker bardzo powolutku we mnie wchodził, a ja byłam naprawdę przerażona i miałam pewnie ogromne oczy ze strachu. Całował mnie przy tym bardzo delikatnie i czule, co trochę mnie uspokajało. Znów go ugryzłam w wargę, kiedy poczułam ból gdzieś tam w środku. Nie było to jakieś straszne i trwało chwilkę. Kiedy ból minął i poczułam jedynie przyjemność, uśmiechnęłam się szeroko i sama zaczęłam całować mojego męża. Wiedział doskonale, że zaczęło mi się to podobać, więc zaczął się we mnie poruszać. Ja na początku nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić i jedyne co, to starałam się ustabilizować oddech. Po chwili jednak postanowiłam przyczynić się do tworzenia tej przyjemności i ruszałam biodrami. Nie minęło dużo czasu, a nauczyłam się współgrać z ruchami Uckera i staliśmy się spójną jednością. Było mi bardzo dobrze i mimowolnie wydawałam z siebie cichutkie jęki. Trwało to dość długo, bo w takim tempie spełnienie nie przyszło szybko. Nie mogłam sobie poradzić z tymi doznaniami w momencie dochodzenia i ledwo łapałam oddech. Po chwili Christopher też doznał spełnienia. Mimo to dalej się całowaliśmy i jeszcze przez chwilę poruszaliśmy tym rytmem. Nagle przestałam, bo byłam już wyczerpana. Odepchnęłam go, by ze mnie zszedł. Zrobił to i położył się obok, przytulając mnie. Leżałam dalej tak samo i próbowałam dojść do siebie, bo wciąż drżałam i kręciło mi się w głowie.
-Wszystko w porządku, Dulisiu?- zapytał, patrząc na mnie uważnie.
-Jeej, książę raczył się odezwać!- wkurzyłam się, bo kiedy ja do niego gadałam, to milczał, a teraz nagle pyta, czy wszystko jest w porządku.
-Nie złość się już, idź spać.- zaśmiał się i pocałował mnie w skroń, po czym przykrył mnie kołdrą.
-Weź to, gorąco mi!- burknęłam, zrzucając z siebie kołdrę i odwracając się na bok.
-Aj, Dul... Kiedyś Ci przejdzie.- złożył czuły pocałunek na moim ramieniu. -Dobranoc.-dodał po chwili, ale odpowiedzi nie otrzymał, teraz ja się obrażę.
-Ćśśś...- znowu szepnął, kładąc palec na moich ustach.
-Nie uciszaj mnie, tylko mnie puść! Choćbym chciała, nie mogę Ci na nic pozwolić, bo mam chłopaka. Zresztą nie chcę, żebyś był pierwszym mężczyzną w moim życiu. Tym bardziej, że robisz to z kaprysu i chcesz wyładować na mnie złość. Jeśli teraz mnie puścisz, zapominamy o tym i nie będę na Ciebie zła, okej?- mówiłam już spokojniej, żeby do niego jakoś dotrzeć, a on jedynie pokiwał głową na "nie" i przyciągnął mnie do siebie mocno, wpijając się z powrotem w moje usta. Oddawałam jego pocałunki, ale bardzo niepewnie i dużo delikatniej niż wcześniej. Chciałam tego, pragnęłam go, ale bałam się. Bałam się, że będzie bolało, ale też tego, że Ucker chce się mną tylko zabawić, a to zniszczy mój związek z Pablem, bo nie będę mogła spojrzeć mu w oczy. Jeśli zrobię to teraz z Uckerem, to moje życie znów będzie zniszczone, a to wszystko dla kilku chwil rozkoszy?... Nie mogłam na to pozwolić i próbowałam dalej się wyrwać i go odepchnąć.
-Ucker, zostaw mnie, proszę. Boję się i nie chcę tego robić z Tobą. Odezwij się do mnie, bo nie wiem nawet co siedzi teraz w twojej głowie. Już nigdy nie wyjdę sama, ale puść mnie.- gadałam i gadałam, a Ucker patrzył na mnie jakby znudzony, ale jednak miał na twarzy lekki uśmiech, taki słodki. -Nie zamierzasz zrezygnować?- znów pokręcił głową w prawo i w lewo, po czym jednym szybkim ruchem odpiął mi stanik. -Aj, Ucker... Jesteś okropny i nigdy więcej się do Ciebie nie odezwę.
Byłam przerażona, a on zaśmiał się słodko i pocałował mnie w czółko. Znowu puścił mi oczko i uśmiechał się tak cudnie pocieszająco, dodając mi tym odwagi. Położył palca na moich ustach i dał mi znak, żebym też się już nie odzywała. Skinęłam głową na znak zgody, chociaż w sumie nie wiem czemu... To znaczy, że odzyskał nade mną władzę i może mną znów manipulować, bo zgadzam się na jego warunki. Wrócił do czułych pocałunków, które były tak bardzo przyjemne i rozkoszne. Powoli ściągnął mój stanik, a ja jakby z nerwów dość mocno przygryzłam jego wargę, że aż syknął z bólu. Zaczął bardziej namiętnie mnie całować, a może już bardziej lizać, schodząc coraz niżej. Składał słodkie pocałunki na mojej szyi, co tak cudnie łaskotało. Potem zszedł na dekolt i piersi, które całował, lizał i delikatnie podgryzał. Doprowadzał mnie tym do szału i już zapomniałam, że tak naprawdę to zmierzamy do czegoś złego i zupełnie nie na miejscu. Nie przestając pieścić mojej skóry ustami, powoli ściągnął moje majtki, a w tym czasie zrobiło mi się tak gorąco. Czułam, że się rumienię i aż zamknęłam oczy, by trochę ochłonąć i przez chwilę chociaż nie patrzeć, co się dzieje. To jednak nic nie dało, bo wciąż czułam oddech i wzrok Uckera na moim ciele. W pewnym momencie złapał mnie za rękę i poprowadził ją do swoich bokserek, sugerując bym je zdjęła. Na początku nie chciałam tego zrobić, ale po chwili wykonałam jego prośbę i powoli usunęłam ostatni materiał, który nas dzielił. Serce biło mi jak szalone przez to oczekiwanie na to, co ma się stać. Cholernie się bałam tego, co poczuję za chwilę, ale i tego, co będzie jutro. Cała zadrżałam, kiedy dłonie Uckera wylądowały na moich udach. Głaskał mnie po wewnętrznej stronie ud, powoli i delikatnie rozchylając moje nogi. Nagle poczułam, jak dotyka mnie tam, gdzie zdecydowanie nie powinien. Mój umysł wiedział, że nie powinien tego robić, ale moje ciało o to wręcz błagało. I w końcu stało się to, na co czekałam tak długo. Ucker bardzo powolutku we mnie wchodził, a ja byłam naprawdę przerażona i miałam pewnie ogromne oczy ze strachu. Całował mnie przy tym bardzo delikatnie i czule, co trochę mnie uspokajało. Znów go ugryzłam w wargę, kiedy poczułam ból gdzieś tam w środku. Nie było to jakieś straszne i trwało chwilkę. Kiedy ból minął i poczułam jedynie przyjemność, uśmiechnęłam się szeroko i sama zaczęłam całować mojego męża. Wiedział doskonale, że zaczęło mi się to podobać, więc zaczął się we mnie poruszać. Ja na początku nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić i jedyne co, to starałam się ustabilizować oddech. Po chwili jednak postanowiłam przyczynić się do tworzenia tej przyjemności i ruszałam biodrami. Nie minęło dużo czasu, a nauczyłam się współgrać z ruchami Uckera i staliśmy się spójną jednością. Było mi bardzo dobrze i mimowolnie wydawałam z siebie cichutkie jęki. Trwało to dość długo, bo w takim tempie spełnienie nie przyszło szybko. Nie mogłam sobie poradzić z tymi doznaniami w momencie dochodzenia i ledwo łapałam oddech. Po chwili Christopher też doznał spełnienia. Mimo to dalej się całowaliśmy i jeszcze przez chwilę poruszaliśmy tym rytmem. Nagle przestałam, bo byłam już wyczerpana. Odepchnęłam go, by ze mnie zszedł. Zrobił to i położył się obok, przytulając mnie. Leżałam dalej tak samo i próbowałam dojść do siebie, bo wciąż drżałam i kręciło mi się w głowie.
-Wszystko w porządku, Dulisiu?- zapytał, patrząc na mnie uważnie.
-Jeej, książę raczył się odezwać!- wkurzyłam się, bo kiedy ja do niego gadałam, to milczał, a teraz nagle pyta, czy wszystko jest w porządku.
-Nie złość się już, idź spać.- zaśmiał się i pocałował mnie w skroń, po czym przykrył mnie kołdrą.
-Weź to, gorąco mi!- burknęłam, zrzucając z siebie kołdrę i odwracając się na bok.
-Aj, Dul... Kiedyś Ci przejdzie.- złożył czuły pocałunek na moim ramieniu. -Dobranoc.-dodał po chwili, ale odpowiedzi nie otrzymał, teraz ja się obrażę.
A buu xD
Przybyłam tu z nowym rozdziałem i to takim trochę przełomowym ;) Ale oczywiście to co się tu stało, niczego nie wyjaśni, więc nie spodziewajcie się cudów :P A ja jak zwykle spoileruję, haha xD No ale trochę muszę, żebyście nie myślały, że od następnego rozdziału będę tylko słodzić i będzie nudno :) No to ten... Ja dzisiaj się nie rozpisuję, bo nie mam zbytnio czasu. A co muszę robić? Uwaga, uwaga... Uczyć się na biologię! Uroki profilu medycznego ( raz chemia raz biologia non stop, haha) :D
Do następnego moje kochane :*
Super rozdział !;) Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńWow! Super rozdział. Widzę, że jeszcze więcej się dzieje. Dziwię się, że Dul zgodziła się na więcej i zaczęło się nawet jej podobać, a zawsze stawia na swoim. Cieszę się, że Ucker W koncu zrozumial, że kocha Dul i spodziewam się, ze nie będziemiędzy nimi tak kolorowo. Czekam już z niecierpliwością na nowy rozdział. :);)
OdpowiedzUsuńtyleee na to czekałam ale coś czuję że to nie polepszy sytuacji między nimi ..ale mimo to i tak się ciesze . 😊 super, już się nie mogę doczekać kolejnego ☺☺
OdpowiedzUsuńtyleee na to czekałam ale coś czuję że to nie polepszy sytuacji między nimi ..ale mimo to i tak się ciesze . 😊 super, już się nie mogę doczekać kolejnego ☺☺
OdpowiedzUsuńDoczekałam się :) nastąpił właśnie Armagedon. Coś czuję, że teraz Ucker jej powie, że ja kocha. Najlepsze, że nic nie wspomniałas o gumce więc spodziewajmy się może dzidziusia. Tak serio to tylko moja chora wyobraźnia
OdpowiedzUsuńTego się niespodziewałam ale jest moc dokładnie duża moc. Na prawdę jest moc podoba mi się i czekam jak zawsze na więcej. Wreszcie jakoś ich relacja idzie w dobrą stronę coś się ruszyło :D. Po prostu bardzo dużo się zmieniła :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego pięknego i szalonego rozdziału. :) Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńAle się dzieje! Ciekawe jak to się potoczy, kiedy się obudzą i będą musieli porozmawiać. Mam nadzieję, ze nie odwalą czegoś i znowu się nie pokłócą albo coś. Dulce chyba serio musi coś czuć do Uckera skoro zdecydowała się pójść z nim do łóżka, a tak się wzbraniała. Z kolei Ucker nareszcie coś do niego dotarło, jak Dulce jest dla niego ważna. Brawo! Mam nadzieję tylko, że tego nie spieprzą a znając ich i Twoje pomysły od razu kolorowo nie będzie. Czekam na kolejny! Oby był szybko! :)
OdpowiedzUsuń