Ucker:
Podoba mi się zmiana Dul i ograniczenie złośliwości z jej strony. Tylko ciekawe, jak długo to potrwa... Oby jak najdłużej, bo tak jest okej i nawet da się znieść tą wariatkę. Gdyby zachowywała się tak zawsze, to może nawet byłbym w stanie ją polubić. Uświadomiłem sobie właśnie, że nasza wieczna wojna to jej wina. To ona ma taki wredny charakter i od zawsze mi dokucza, ja się tylko bronię. Nie no okej od naszego ślubu ja też nie jestem święty i nieźle jej podnoszę ciśnienie, ale to może się teraz zmienić. Pobyt tutaj to szansa na poprawę naszych relacji i mam nadzieję, że coś jeszcze z tego będzie. Przykładnym małżeństwem to my nigdy nie zostaniemy, ale liczę bardziej na przyjaźń, albo żeby chociaż zostało tak jak jest dzisiaj. Dulce po raz drugi udowodniła mi, że potrafi być miła i słodka jak każda dziewczyna. Ona ma po prostu nieco trudniejszy charakter i musi mieć ochotę, żeby pokazać swoją prawdziwą, kobiecą naturę.
Kiedy skończyliśmy jeść, zgasiłem ognisko i poszliśmy do domu. Dul zaczęła czegoś uparcie szukać po szafkach w pokoju, w których o dziwo coś było.
-Mogę wiedzieć, czego szukasz?- zapytałem, obserwując ją z łóżka.
-Czegoś, co nadawałoby się na piżamę, bo chcę wyprać moje ciuchy.- odpowiedziała, a ja tak sobie pomyślałem, co by było, gdyby niczego tu nie znalazła... Mam brudne myśli z Dulą w roli głównej! Co się dzieje?
-Idziesz się kąpać?
-Mhm, bo po tym ognisku walą mi włosy.- ach, ta jej bezpośredniość...
-A wiesz, że tu leci tylko zimna woda?
-Tak, jestem tego świadoma... I pewnie będę zamarzać przez całą noc.
-Pewnie tak. Dobra, leć do tej łazienki, bo ja też chcę.
Znalazła coś w tej szafce i poszła się kąpać. Po chwili usłyszałem przeraźliwy krzyk Duli:
-Aaa, pająk!- sam nie wiem czemu i po co, ale kiedy to usłyszałem, pobiegłem "na ratunek", czyli po prostu wbiłem jej do łazienki z kapciem w ręce, także wyobraźcie sobie, jak idiotycznie musiałem wyglądać.
-Gdzie on jest?- zapytałem, a ona stała na przeciwko mnie i usiłowała zakryć się niewielkim ręcznikiem.
-Ucker, co Ty wyprawiasz?! Wyjdź stąd, nie mam nic na sobie!- zaczęła na mnie krzyczeć, a ja tylko chciałem ją uratować...
-Przepraszam, chciałem zabić pająka, przybyłem na ratunek.- powiedziałem słodkim, zawiedzionym głosem, a ona wybuchnęła dzikim śmiechem.
-Tam jest, pod prysznicem.- wskazała palcem na wielkiego, czarnego pająka, a ja zabiłem go kapciem, po czym wywaliłem za okno.
-Już jesteś bezpieczna, księżniczko.- powiedziałem z uśmiechem, a ona nadal się śmiała.
-Dziękuję mój wybawco.- i tu stało się coś nieprawdopodobnego... Dostałem buziaka w policzek od Duli! To były wygłupy i nie przestawała się śmiać, ale nie zaprzeczę, że było to miłe. -A teraz wyjdź i więcej nie wchodź mi do łazienki, bo zamiast buziaka dostaniesz kopa w mordę.- to było już mniej słodkie i tak bardzo Dulowe...
-Okej, okej... Już wychodzę.
Wyszedłem, a po chwili znów usłyszałem pisk Duli. O co chodziło tym razem? No tak, zimna woda. Po jakimś czasie drzwi się otworzyły i stanęła w nich moja żona (tak, w tym momencie miałem ochotę tak ją nazwać). Była w bardzo skąpej, białej, koszulce. Widać było, że pod spodem nie miała nawet stanika. Pragnę wspomnieć, że materiał koszulki był bardzo cienki i lekko prześwitywał. Ale nie miała lusterka, więc skąd mogła o tym wiedzieć, to widziałem tylko ja. W dodatku koszulka ta była trochę rozciągnięta i poszarpana na dole przez co po prostu krzywa, pofalowana, co w połączeniu z drobniutką figurą Dulci wyglądało dość zabawnie, ale cholernie seksownie. Miała spory dekolt, a materiał kończył się w połowie ud, a właściwie ledwo za pośladkami. Nie zaprzeczę, że zagapiłem się na nią aż do momentu, kiedy nie usłyszałem jej piskliwego głosu:
-Ucker!- była rozdrażniona, więc pewnie powtarzała moje imię już któryś raz.
-Co?- zapytałem lekko nieobecny.
-Gapisz się.- powiedziała to z taką powagą, że nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.
-Gapię? Nie, wcale się na Ciebie nie gapię. Ja tylko... Trochę się zamyśliłem i nawet nie bardzo zauważyłem, że tu jesteś.
-Mhm... Zresztą dobra, nieważne.- odpuściła mocno zażenowana, ale też rozbawiona i poszła do łóżka.
Poszedłem do łazienki też się wykąpać. Niestety dla mnie nic w tych szafkach nie było i pozostało mi spać nago. Na grzejniku razem ze wszystkimi ubraniami Duli wisiały jej majtki. A co to oznacza? No właśnie... Ona pod tą mocno zwiewną bluzeczką nie ma zupełnie nic! Na chwilę mnie zatkało, bo w sumie nie sądziłem, że będę spał z prawie nagą Dulce pod jedną kołdrą i na jednej poduszce. Jak ja jej czegoś w nocy nie zrobię, to będzie dobrze. Nie no kurde, co ja się tak na nią napaliłem?... Ma piękne ciało i pewnie każdy jeden facet już by się ślinił, ale akurat ja muszę to opanować. Dulcia to mój odwieczny wróg, moja żona i wkurzająca dziewczynka, którą znam prawie 20 lat. Nie lubię jej, a ona mnie jeszcze bardziej. Żyjemy w zgodzie dla świętego spokoju i nic więcej. Myślę, że poukładałem sobie co nieco od nowa w głowie, więc Uckerku nie patrz się na nią, to tylko Dul. Wziąłem szybki, zimny prysznic, wytarłem się ręcznikiem i umyłem zęby. Jak już wspomniałem, nie miałem się w co ubrać i wyszedłem z łazienki nago. Stwierdziłem, że skoro już tyle kobiet widziało mnie w takim stanie, to Dula też może. Założyłem również, że ona też już nie raz widziała gołego faceta, więc co się będę przejmować.
Podoba mi się zmiana Dul i ograniczenie złośliwości z jej strony. Tylko ciekawe, jak długo to potrwa... Oby jak najdłużej, bo tak jest okej i nawet da się znieść tą wariatkę. Gdyby zachowywała się tak zawsze, to może nawet byłbym w stanie ją polubić. Uświadomiłem sobie właśnie, że nasza wieczna wojna to jej wina. To ona ma taki wredny charakter i od zawsze mi dokucza, ja się tylko bronię. Nie no okej od naszego ślubu ja też nie jestem święty i nieźle jej podnoszę ciśnienie, ale to może się teraz zmienić. Pobyt tutaj to szansa na poprawę naszych relacji i mam nadzieję, że coś jeszcze z tego będzie. Przykładnym małżeństwem to my nigdy nie zostaniemy, ale liczę bardziej na przyjaźń, albo żeby chociaż zostało tak jak jest dzisiaj. Dulce po raz drugi udowodniła mi, że potrafi być miła i słodka jak każda dziewczyna. Ona ma po prostu nieco trudniejszy charakter i musi mieć ochotę, żeby pokazać swoją prawdziwą, kobiecą naturę.
Kiedy skończyliśmy jeść, zgasiłem ognisko i poszliśmy do domu. Dul zaczęła czegoś uparcie szukać po szafkach w pokoju, w których o dziwo coś było.
-Mogę wiedzieć, czego szukasz?- zapytałem, obserwując ją z łóżka.
-Czegoś, co nadawałoby się na piżamę, bo chcę wyprać moje ciuchy.- odpowiedziała, a ja tak sobie pomyślałem, co by było, gdyby niczego tu nie znalazła... Mam brudne myśli z Dulą w roli głównej! Co się dzieje?
-Idziesz się kąpać?
-Mhm, bo po tym ognisku walą mi włosy.- ach, ta jej bezpośredniość...
-A wiesz, że tu leci tylko zimna woda?
-Tak, jestem tego świadoma... I pewnie będę zamarzać przez całą noc.
-Pewnie tak. Dobra, leć do tej łazienki, bo ja też chcę.
Znalazła coś w tej szafce i poszła się kąpać. Po chwili usłyszałem przeraźliwy krzyk Duli:
-Aaa, pająk!- sam nie wiem czemu i po co, ale kiedy to usłyszałem, pobiegłem "na ratunek", czyli po prostu wbiłem jej do łazienki z kapciem w ręce, także wyobraźcie sobie, jak idiotycznie musiałem wyglądać.
-Gdzie on jest?- zapytałem, a ona stała na przeciwko mnie i usiłowała zakryć się niewielkim ręcznikiem.
-Ucker, co Ty wyprawiasz?! Wyjdź stąd, nie mam nic na sobie!- zaczęła na mnie krzyczeć, a ja tylko chciałem ją uratować...
-Przepraszam, chciałem zabić pająka, przybyłem na ratunek.- powiedziałem słodkim, zawiedzionym głosem, a ona wybuchnęła dzikim śmiechem.
-Tam jest, pod prysznicem.- wskazała palcem na wielkiego, czarnego pająka, a ja zabiłem go kapciem, po czym wywaliłem za okno.
-Już jesteś bezpieczna, księżniczko.- powiedziałem z uśmiechem, a ona nadal się śmiała.
-Dziękuję mój wybawco.- i tu stało się coś nieprawdopodobnego... Dostałem buziaka w policzek od Duli! To były wygłupy i nie przestawała się śmiać, ale nie zaprzeczę, że było to miłe. -A teraz wyjdź i więcej nie wchodź mi do łazienki, bo zamiast buziaka dostaniesz kopa w mordę.- to było już mniej słodkie i tak bardzo Dulowe...
-Okej, okej... Już wychodzę.
Wyszedłem, a po chwili znów usłyszałem pisk Duli. O co chodziło tym razem? No tak, zimna woda. Po jakimś czasie drzwi się otworzyły i stanęła w nich moja żona (tak, w tym momencie miałem ochotę tak ją nazwać). Była w bardzo skąpej, białej, koszulce. Widać było, że pod spodem nie miała nawet stanika. Pragnę wspomnieć, że materiał koszulki był bardzo cienki i lekko prześwitywał. Ale nie miała lusterka, więc skąd mogła o tym wiedzieć, to widziałem tylko ja. W dodatku koszulka ta była trochę rozciągnięta i poszarpana na dole przez co po prostu krzywa, pofalowana, co w połączeniu z drobniutką figurą Dulci wyglądało dość zabawnie, ale cholernie seksownie. Miała spory dekolt, a materiał kończył się w połowie ud, a właściwie ledwo za pośladkami. Nie zaprzeczę, że zagapiłem się na nią aż do momentu, kiedy nie usłyszałem jej piskliwego głosu:
-Ucker!- była rozdrażniona, więc pewnie powtarzała moje imię już któryś raz.
-Co?- zapytałem lekko nieobecny.
-Gapisz się.- powiedziała to z taką powagą, że nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.
-Gapię? Nie, wcale się na Ciebie nie gapię. Ja tylko... Trochę się zamyśliłem i nawet nie bardzo zauważyłem, że tu jesteś.
-Mhm... Zresztą dobra, nieważne.- odpuściła mocno zażenowana, ale też rozbawiona i poszła do łóżka.
Poszedłem do łazienki też się wykąpać. Niestety dla mnie nic w tych szafkach nie było i pozostało mi spać nago. Na grzejniku razem ze wszystkimi ubraniami Duli wisiały jej majtki. A co to oznacza? No właśnie... Ona pod tą mocno zwiewną bluzeczką nie ma zupełnie nic! Na chwilę mnie zatkało, bo w sumie nie sądziłem, że będę spał z prawie nagą Dulce pod jedną kołdrą i na jednej poduszce. Jak ja jej czegoś w nocy nie zrobię, to będzie dobrze. Nie no kurde, co ja się tak na nią napaliłem?... Ma piękne ciało i pewnie każdy jeden facet już by się ślinił, ale akurat ja muszę to opanować. Dulcia to mój odwieczny wróg, moja żona i wkurzająca dziewczynka, którą znam prawie 20 lat. Nie lubię jej, a ona mnie jeszcze bardziej. Żyjemy w zgodzie dla świętego spokoju i nic więcej. Myślę, że poukładałem sobie co nieco od nowa w głowie, więc Uckerku nie patrz się na nią, to tylko Dul. Wziąłem szybki, zimny prysznic, wytarłem się ręcznikiem i umyłem zęby. Jak już wspomniałem, nie miałem się w co ubrać i wyszedłem z łazienki nago. Stwierdziłem, że skoro już tyle kobiet widziało mnie w takim stanie, to Dula też może. Założyłem również, że ona też już nie raz widziała gołego faceta, więc co się będę przejmować.
Dulce:
O mało nie dostałam zawału, kiedy Ucker wyszedł z łazienki. On był całkiem nagi! Tak po prostu wszedł do pokoju bez niczego! Nie wiem, gdzie on ma mózg i czy ma choć odrobinę wstydu... Zakryłam się kołdrą, by na niego nie patrzeć.
-A Ty co?- zapytał mocno zdezorientowany.
-Wiesz, mógłbyś mi oszczędzić widoków.- odpowiedziałam, nie wychodząc spod kołdry.
-Co Ty chuja nie widziałaś?- na te słowa wybuchłam śmiechem, a na mojej twarzy pewnie pojawił się mocny rumieniec, ale na szczęście tego nie widział.
-Może tak, może nie... W każdym razie mam chłopaka i nie będę z Tobą tak spać.
-Dul, nie mam się w co ubrać, a też wyprałem swoje rzeczy. Zresztą nie przesadzaj, po prostu nie patrz, a i tak za chwilę zgasimy świeczki i będzie ciemno.- mimo moich słów wpakował się do łóżka pod kołdrę, a ja szybko stamtąd wyszłam.
-Ucker, mówię poważnie. Nie chcę tak z Tobą spać!
-Daj spokój... Ty też jesteś dosyć skąpo ubrana, a ja jakoś nie narzekam i nawet nie zwracam na to uwagi. Przestań marudzić, nie zachowuj się jak gwiazda i idź już spać.- położyłam się i próbowałam się ogarnąć i nie myśleć o nagości Uckera.
-Problem w tym, że ja jestem gwiazdą i nie mogę...- nie dał mi skończyć i wciął mi się słowo.
-Jak Ci coś nie pasuje, to idź na swoją ulubioną ławeczkę.- oj, był już lekko rozdrażniony moim marudzeniem, bo powiedział to niezbyt miłym głosem.
-Aj, już nie chodzi mi o twojego "małego"...- zaśmiałam się głupio, siadając. -Chodzi mi o to, że moje włosy są w strasznym stanie od tego mydła. Nie mają blasku, są suche i się łamią, a w dodatku nie mogę ich rozczesać!- wyjaśniłam wzburzona, bo stan moich włosów serio był tragiczny.
-Ojoj... Pomóc Ci je rozczesać, księżniczko?
-A zrobisz to delikatnie?- zapytałam, pełna nadziei patrząc w jego oczy.
-Ej, właściwie to ja żartowałem z tym czesaniem.
-Wiem, ale to nawet niegłupi pomysł. Serio rozczeszesz mi włosy i zrobisz warkoczyka? Proszę...
-Okej, to leć po szczotkę, na półce w łazience jakaś była.
Wstałam z łóżka i poszłam po szczotkę. Byłam świadoma tego, jak dziwnie wyglądałam w tej koszulce i tego, że Ucker się gapił, kiedy szłam. No w sumie miał na co, bo wiem, że jestem piękna i seksowna, haha. I dobrze wiedział, że nie mam nic pod spodem... A niech się patrzy, oby się tylko za bardzo nie podniecił. Stwierdziłam, że nie będę się nim przejmować i postaram się wyluzować i po prostu odpocząć. Ucker zrobił się jakiś dziwny, tak mnie pilnuje, martwi się i w ogóle. Nie pojmuję tego, ale nie narzekam. I bardzo mi się podoba to, że chce mnie uczesać, bo ja tak strasznie lubię, jak ktoś bawi się moimi włosami, a zresztą im też się to przyda, bo są tragiczne. Wzięłam tą szczotkę z łazienki, wcześniej ją oczywiście myjąc, bo nie wiadomo czyje to. Wróciłam do pokoju, a Uckerek siedział z takim słodkim uśmiechem na twarzy. Aż jak nie on, chociaż w sumie ostatnio dość często się uśmiecha...
-Siadaj księżniczko i daj mi szczotkę.- powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.
-Musisz ciągle mówić do mnie "księżniczko"?- zaśmiałam się delikatnie.
-A nie podoba Ci się to?
-Nie no tak jest świetnie, ale dziwi mnie to, że Ty tak do mnie mówisz i to niezłośliwie.
-Dulisiu, czepiasz się... Mówię do Ciebie ładnie, żeby Ci było miło i już mówiłem, że mi tak jakoś pasuje mówić. I wiesz co? Jak jeszcze raz zwrócisz na to uwagę, to będę mówił "wiedźmo".
-O niee, tak się nie bawimy... Dobra, nazywaj mnie księżniczką, byleby nie twoją.
-Okej, na to nie licz. Dobra, biorę się za te twoje kłaki.- zaczął czesać moje włosy, wykonując delikatne ruchy szczotką.
-Nie kłaki tylko włosy!- poprawiłam go oburzona.
-No dobrze, włosy... W każdym razie masz straszne kołtuny i nie wiem, jak to rozczesać. Sorki, bo pewnie będę ciągnął.
-Wziąłeś się za to w ogóle, więc mogę Ci to wybaczyć, ale postaraj się delikatnie.
Siedziałam jak księżniczka, a mój mąż (nie wierzę, że czasami tak go nazywam) delikatnie czesał moje splątane włosy. Kilka razy syknęłam z bólu, ale ogólnie to obchodził się ze mną zaskakująco delikatnie i byłam w niemałym szoku. Jak rozczesał te kołtuny, głaskał moje włosy i zapytał:
-Chcesz tego warkocza, bo i tak Ci się zaraz znów poplączą?
-A umiesz w ogóle?- szczerze w to wątpiłam.
-Nie bardzo, ale zaraz się nauczę.- powiedział pewny siebie i zaśmiał się słodko.
-Okej, powodzenia.
Kombinował, kombinował i niewiele mu z tego wychodziło, ale nie śmiałam mu przeszkadzać. Zdziwił mnie upór Uckera i to, że się jeszcze nie wkurwił. Przecież on zazwyczaj nie ma tyle cierpliwości... Po jakimś czasie skupienia i ciszy, odezwał się dość cicho:
-Wiesz co? Nie raz wyobrażałem sobie, że będę miał córkę, której będę robił warkoczyki. Wiedziałem, że będę musiał się nauczyć czesać, ale nie sądziłem, że tak szybko. No i miałem czesać córkę, a nie Ciebie, no ale...
-Serio myślałeś o założeniu rodziny, dzieciach? Trochę mnie zaskoczyłeś, bo sądziłam, że zamierzasz przeżyć życie beztrosko.
-Nie no to tylko takie jakieś myśli, żadne plany. Nie spieszy mi się do dzieci, rodziny, czy w ogóle prawdziwych związków. Ale kiedyś w sumie... Chciałbym mieć dzieci, kochającą żonę i generalnie ułożyć sobie życie tak jak powinno być. Ostro zszedłem z właściwej drogi, ale to nie znaczy, że nie potrafię o czymś myśleć poważnie. A Ty chciałabyś naprawić swoje życie, mieć dzieci i w ogóle?- szczerze i na luzie rozmawiamy, co zdarza się raczej rzadko.
-Kiedyś tak, ale nie potrafię sobie wyobrazić siebie jako matki. Ale wiesz co? Gdybym miała dziecko, to postępowałabym w każdej sytuacji zupełnie przeciwnie niż moi rodzice, żeby moje dzieci były szczęśliwe i wolne. Nie no może za parę lat jakoś się wszystko ułoży... My się rozwiedziemy, Pablo będzie miał dobrą pracę po studiach, może wezmę z nim ślub i wtedy pomyślimy o dziecku. Tak pięknie to planuję. No chyba, że wcześniej zaliczę jakąś wpadkę, to trudno. Będzie, co będzie...
-Ale nas wzięło na rozmowy o przyszłości... Ale trzeba najpierw jej dożyć, bo przeszłość może nas w każdej chwili zniszczyć. Nie wiem, jak i kiedy wrócimy do domu, bo Amador jest nieobliczalny.- i koniec swobodnej rozmowy, Ucker zaczyna się martwić.
-Aj zobaczysz, że wszystko będzie dobrze i za jakiś czas będziemy się z tego śmiać, a potem opowiadać to dzieciom, jak dorosną.- chciałam go uspokoić i przywrócić nastrój sprzed chwili.
-Dobra, nie będziemy się teraz tym martwić. Póki co jesteśmy tu bezpieczni i jest w sumie okej, i może tak zostać na bardzo długo.
-Na bardzo długo? Czyli już nie przeszkadza Ci moje towarzystwo?...
-Nie, bo jesteś miła i da się z Tobą normalnie gadać. Ej, chyba mi się warkocz udał!- prawie krzyknął uradowany.
-Wow, w końcu! Dziękuję.- odwróciłam się i cmoknęłam go w policzek. -Uratowałeś moje włosy, więc mogę iść już spokojnie spać.- dodałam i położyłam się na bok.
Przypominam, że musiałam spać z Uckerem pod jedną kołdrą i na jednej poduszce! On już dawno spał, a ja nie mogłam zasnąć i ciągle się kręciłam. Było mi niewygodnie, ciasno i zimno. A w dodatku nadal rozpraszała mnie nagość Uckera. Ta świadomość tak strasznie burzyła mój spokój i nie pozwalała spać.
O mało nie dostałam zawału, kiedy Ucker wyszedł z łazienki. On był całkiem nagi! Tak po prostu wszedł do pokoju bez niczego! Nie wiem, gdzie on ma mózg i czy ma choć odrobinę wstydu... Zakryłam się kołdrą, by na niego nie patrzeć.
-A Ty co?- zapytał mocno zdezorientowany.
-Wiesz, mógłbyś mi oszczędzić widoków.- odpowiedziałam, nie wychodząc spod kołdry.
-Co Ty chuja nie widziałaś?- na te słowa wybuchłam śmiechem, a na mojej twarzy pewnie pojawił się mocny rumieniec, ale na szczęście tego nie widział.
-Może tak, może nie... W każdym razie mam chłopaka i nie będę z Tobą tak spać.
-Dul, nie mam się w co ubrać, a też wyprałem swoje rzeczy. Zresztą nie przesadzaj, po prostu nie patrz, a i tak za chwilę zgasimy świeczki i będzie ciemno.- mimo moich słów wpakował się do łóżka pod kołdrę, a ja szybko stamtąd wyszłam.
-Ucker, mówię poważnie. Nie chcę tak z Tobą spać!
-Daj spokój... Ty też jesteś dosyć skąpo ubrana, a ja jakoś nie narzekam i nawet nie zwracam na to uwagi. Przestań marudzić, nie zachowuj się jak gwiazda i idź już spać.- położyłam się i próbowałam się ogarnąć i nie myśleć o nagości Uckera.
-Problem w tym, że ja jestem gwiazdą i nie mogę...- nie dał mi skończyć i wciął mi się słowo.
-Jak Ci coś nie pasuje, to idź na swoją ulubioną ławeczkę.- oj, był już lekko rozdrażniony moim marudzeniem, bo powiedział to niezbyt miłym głosem.
-Aj, już nie chodzi mi o twojego "małego"...- zaśmiałam się głupio, siadając. -Chodzi mi o to, że moje włosy są w strasznym stanie od tego mydła. Nie mają blasku, są suche i się łamią, a w dodatku nie mogę ich rozczesać!- wyjaśniłam wzburzona, bo stan moich włosów serio był tragiczny.
-Ojoj... Pomóc Ci je rozczesać, księżniczko?
-A zrobisz to delikatnie?- zapytałam, pełna nadziei patrząc w jego oczy.
-Ej, właściwie to ja żartowałem z tym czesaniem.
-Wiem, ale to nawet niegłupi pomysł. Serio rozczeszesz mi włosy i zrobisz warkoczyka? Proszę...
-Okej, to leć po szczotkę, na półce w łazience jakaś była.
Wstałam z łóżka i poszłam po szczotkę. Byłam świadoma tego, jak dziwnie wyglądałam w tej koszulce i tego, że Ucker się gapił, kiedy szłam. No w sumie miał na co, bo wiem, że jestem piękna i seksowna, haha. I dobrze wiedział, że nie mam nic pod spodem... A niech się patrzy, oby się tylko za bardzo nie podniecił. Stwierdziłam, że nie będę się nim przejmować i postaram się wyluzować i po prostu odpocząć. Ucker zrobił się jakiś dziwny, tak mnie pilnuje, martwi się i w ogóle. Nie pojmuję tego, ale nie narzekam. I bardzo mi się podoba to, że chce mnie uczesać, bo ja tak strasznie lubię, jak ktoś bawi się moimi włosami, a zresztą im też się to przyda, bo są tragiczne. Wzięłam tą szczotkę z łazienki, wcześniej ją oczywiście myjąc, bo nie wiadomo czyje to. Wróciłam do pokoju, a Uckerek siedział z takim słodkim uśmiechem na twarzy. Aż jak nie on, chociaż w sumie ostatnio dość często się uśmiecha...
-Siadaj księżniczko i daj mi szczotkę.- powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.
-Musisz ciągle mówić do mnie "księżniczko"?- zaśmiałam się delikatnie.
-A nie podoba Ci się to?
-Nie no tak jest świetnie, ale dziwi mnie to, że Ty tak do mnie mówisz i to niezłośliwie.
-Dulisiu, czepiasz się... Mówię do Ciebie ładnie, żeby Ci było miło i już mówiłem, że mi tak jakoś pasuje mówić. I wiesz co? Jak jeszcze raz zwrócisz na to uwagę, to będę mówił "wiedźmo".
-O niee, tak się nie bawimy... Dobra, nazywaj mnie księżniczką, byleby nie twoją.
-Okej, na to nie licz. Dobra, biorę się za te twoje kłaki.- zaczął czesać moje włosy, wykonując delikatne ruchy szczotką.
-Nie kłaki tylko włosy!- poprawiłam go oburzona.
-No dobrze, włosy... W każdym razie masz straszne kołtuny i nie wiem, jak to rozczesać. Sorki, bo pewnie będę ciągnął.
-Wziąłeś się za to w ogóle, więc mogę Ci to wybaczyć, ale postaraj się delikatnie.
Siedziałam jak księżniczka, a mój mąż (nie wierzę, że czasami tak go nazywam) delikatnie czesał moje splątane włosy. Kilka razy syknęłam z bólu, ale ogólnie to obchodził się ze mną zaskakująco delikatnie i byłam w niemałym szoku. Jak rozczesał te kołtuny, głaskał moje włosy i zapytał:
-Chcesz tego warkocza, bo i tak Ci się zaraz znów poplączą?
-A umiesz w ogóle?- szczerze w to wątpiłam.
-Nie bardzo, ale zaraz się nauczę.- powiedział pewny siebie i zaśmiał się słodko.
-Okej, powodzenia.
Kombinował, kombinował i niewiele mu z tego wychodziło, ale nie śmiałam mu przeszkadzać. Zdziwił mnie upór Uckera i to, że się jeszcze nie wkurwił. Przecież on zazwyczaj nie ma tyle cierpliwości... Po jakimś czasie skupienia i ciszy, odezwał się dość cicho:
-Wiesz co? Nie raz wyobrażałem sobie, że będę miał córkę, której będę robił warkoczyki. Wiedziałem, że będę musiał się nauczyć czesać, ale nie sądziłem, że tak szybko. No i miałem czesać córkę, a nie Ciebie, no ale...
-Serio myślałeś o założeniu rodziny, dzieciach? Trochę mnie zaskoczyłeś, bo sądziłam, że zamierzasz przeżyć życie beztrosko.
-Nie no to tylko takie jakieś myśli, żadne plany. Nie spieszy mi się do dzieci, rodziny, czy w ogóle prawdziwych związków. Ale kiedyś w sumie... Chciałbym mieć dzieci, kochającą żonę i generalnie ułożyć sobie życie tak jak powinno być. Ostro zszedłem z właściwej drogi, ale to nie znaczy, że nie potrafię o czymś myśleć poważnie. A Ty chciałabyś naprawić swoje życie, mieć dzieci i w ogóle?- szczerze i na luzie rozmawiamy, co zdarza się raczej rzadko.
-Kiedyś tak, ale nie potrafię sobie wyobrazić siebie jako matki. Ale wiesz co? Gdybym miała dziecko, to postępowałabym w każdej sytuacji zupełnie przeciwnie niż moi rodzice, żeby moje dzieci były szczęśliwe i wolne. Nie no może za parę lat jakoś się wszystko ułoży... My się rozwiedziemy, Pablo będzie miał dobrą pracę po studiach, może wezmę z nim ślub i wtedy pomyślimy o dziecku. Tak pięknie to planuję. No chyba, że wcześniej zaliczę jakąś wpadkę, to trudno. Będzie, co będzie...
-Ale nas wzięło na rozmowy o przyszłości... Ale trzeba najpierw jej dożyć, bo przeszłość może nas w każdej chwili zniszczyć. Nie wiem, jak i kiedy wrócimy do domu, bo Amador jest nieobliczalny.- i koniec swobodnej rozmowy, Ucker zaczyna się martwić.
-Aj zobaczysz, że wszystko będzie dobrze i za jakiś czas będziemy się z tego śmiać, a potem opowiadać to dzieciom, jak dorosną.- chciałam go uspokoić i przywrócić nastrój sprzed chwili.
-Dobra, nie będziemy się teraz tym martwić. Póki co jesteśmy tu bezpieczni i jest w sumie okej, i może tak zostać na bardzo długo.
-Na bardzo długo? Czyli już nie przeszkadza Ci moje towarzystwo?...
-Nie, bo jesteś miła i da się z Tobą normalnie gadać. Ej, chyba mi się warkocz udał!- prawie krzyknął uradowany.
-Wow, w końcu! Dziękuję.- odwróciłam się i cmoknęłam go w policzek. -Uratowałeś moje włosy, więc mogę iść już spokojnie spać.- dodałam i położyłam się na bok.
Przypominam, że musiałam spać z Uckerem pod jedną kołdrą i na jednej poduszce! On już dawno spał, a ja nie mogłam zasnąć i ciągle się kręciłam. Było mi niewygodnie, ciasno i zimno. A w dodatku nadal rozpraszała mnie nagość Uckera. Ta świadomość tak strasznie burzyła mój spokój i nie pozwalała spać.
Przybywam!! Właściwie to jestem tu z trzech powodów:
Po pierwsze ilość komentarzy zabójcza (już pomijając fakt, że większość to coś w stylu "kiedy kolejny?"), po drugie dzisiaj 27, czyli standardowo: 10 miesięcy temu o tej porze żegnaliśmy się z Dulce i tak za nią tęsknię <3 :'( Trzeci chyba najważniejszy powód:
Wiecie, że naszemu Ponczusiowi urodziło się już dziecko? Dodał zdjęcie na instagrama, to takie słodkie <3 Teraz pozostaje nam czekać aż doda zdjęcie dziecka, bo jestem tak bardzo ciekawa jak wygląda :) Jejku, jaram się, bo to pierwsze dziecko z RBD, mini rebelde <3 Ciekawe kiedy Ann urodzi, też się nmg doczekać :) Boże, ile tu serduszek dzisiaj, haha :D To ja już dzisiaj kończę, następny pewnie jakoś koło weekendu :* No to ten... Życzcie mi powodzenia, bo jutro poprawiam sprawdzian z chemii i muszę (chcę) dostać z niego przynajmniej 4 ;)