czwartek, 1 września 2016

10. "Posłuchaj księżniczko..."

Dulce:
Byłam wykończona i miałam dosyć Uckera już po kilku dniach tego małżeństwa. Z dnia na dzień było gorzej, a my non stop się kłóciliśmy. Próbowałam się jakoś dogadać z tym idiotą, ale się nie da. Naprawdę się starałam, chciałam polepszyć nasze relacje, żeby się tak nie męczyć. A co w tym czasie robił Uckerek? Prawie nigdy nie było go w domu, a jak już był, to najczęściej pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Ciągle się awanturował i sprowadzał do domu połowę tałatajstwa z miasta. Nie miałam nic przeciwko Poncho i Ann, bo ich znam i jestem w stanie tolerować, ale reszta... No cóż, już nie raz wylecieli za drzwi. To zawsze tylko potęgowało kłótnie i Ucker się na mnie darł, bo on "też ma prawo mieć znajomych". On nie rozumiał tylko tego, że mnie niszczy. Wiem, że go nie obchodzę i to rozumiem, ale powinien choć trochę się ze mną liczyć. Ja nigdy nie zostawiam go samego jak na przykład przychodzą rodzice. Wszystko w domu robię sama, a on tylko bałagani. Jemu nawet ciężko umyć po sobie talerzyk. Zasrany książe się znalazł... Ja też jestem nauczona wygód, przez całe życie miałam służących i w ogóle, ale jakoś teraz potrafię się ogarnąć i zadbać sama o siebie. A on? Najzwyczajniej w świecie się stacza i udaje wielkiego macho, a w rzeczywistości jest nikim. Tak, nikim... Kiedyś miał chociaż pieniądze i mógł zaszaleć, a teraz nie ma nic. Rodzice dali nam szlaban za wyskoki na weselu. Przez pół roku mamy sobie sami radzić finansowo. Byłam załamana, bo nie mam ani grosza. No bo skąd? A mój mąż ledwo się przejął, ale oczywiście nie odzywa się do starych. Na początku nie zastanawiałam się nad jego reakcją. Po jakimś czasie zrobiło się to dla mnie podejrzane. Ucker teoretycznie nie miał kasy, bo na pewno nie pracował. Jednak coraz bardziej dziwiło mnie to, że miał na alkohol, a nawet kupował jedzenie do domu. Byłam pewna, że bawi się  w dilera i postanowiłam to sprawdzić.
Pół roku później:
W tym chorym małżeństwie było coraz gorzej. Te ciągłe kłótnie, awantury... To było po prostu straszne i już nie miałam siły do Uckera i jego odpałów. Oczywiście nadal byłam z Pablem, ale to też mu się nie podobało i ciągle robił mi o to jazdę. Tylko dlaczego? Tłumaczyłam mu miliony razy, że nie ma prawa wtrącać się w moje życie. A on co? Stwierdził, że on może robić, co chce, ale ja nie. Chodzi mu o jego męską dumę i po prostu nie pozwoli mi na zdrady. Całkiem mu się chyba we łbie poprzewracało od tego alkoholu. Nie dało się z nim już normalnie gadać... A co do jego tajemniczych interesów, to nie mam pojęcia, co on robi. Za każdym razem, kiedy próbuję się czegoś dowiedzieć, on mnie zbywa i na mnie krzyczy, żebym się nie wtrącała. No ale jak to? Ja miałabym odpuścić i nie być wścipska?... Nigdy! Moje życie od dnia ślubu było totalnym dnem, ale rodzice jak zwykle musieli dolać oliwy do ognia... Pewnego dnia ściągnęli mnie do firmy, gdzie miałam być z Uckerem, ale się wymigał. Co tam usłyszałam? Nic nowego, czyli podły szantaż skorumpowanych ludzi. Wymyślili, że mamy pracować w firmie, bo tylko wtedy dostaniemy od nich jakiekolwiek pieniądze. Odbiło im, czy jak? Nie dość, że poświęciłam swoje życie dla tej durnej firmy, to jeszcze mam tam pracować?! Wybiegłam z budynku strasznie wkurzona i oczywiście trzasnęłam drzwiami. Musiałam obgadać to z Uckerem i miałam szczęście, bo był w domu i to nawet trzeźwy.
-Musimy pogadać, kretynie.- powiedziałam, wchodząc do domu.
-Może grzeczniej?- zapytał z ironią.
-Okej, no więc... Uckerku, mężu mój kochany musimy iść do pracy.- powiedziałam z głupim uśmiechem i czekałam na jego reakcję.
-O co Ci chodzi, kobieto? Nie muszę iść do żadnej pracy. O czym Ty w ogóle mówisz?- wyśmiał mnie i wyciągnął piwo z lodówki.
-O nie, nie będziesz teraz pił!- wyrwałam mu puszkę z ręki. - Teraz mnie posłuchasz. Mamy pracować w firmie, bo inaczej nie dostaniemy żadnej kasy od starych.- wyjaśniłam, a on wybuchnał śmiechem.
-Niczego od nich nie chcę! Mam kasę.
-Jasne... Ciekawe, kurwa, skąd?
-To już nie twoja sprawa, księżniczko.- wytknął mi język, wyrwał piwo z mojej ręki i poszedł do salonu na kanapę, czyli jego ulubione miejsce w tym domu.
-Jesteś dilerem, co?- zapytałam, stając przed nim tak, by zasłonić telewizor.
-Nie wtrącaj się w moje sprawy, rozumiesz?- wstał i z agresją przycisnął mnie do ściany, mówiąc do mnie przez zaciśnięte zęby.
-Puść mnie.- wydukałam lekko przerażona. -Nie powstrzymasz mnie i i tak się tego dowiem. A Ty mi w tym tylko pomagasz... Dzięki twojej reakcji wiem, że to nic dobrego i powinnam o tym wiedzieć.
-Nie interesuj się tym, Dul.- powiedział spokojnie i mnie puścił. -Naprawdę, lepiej zostaw to w spokoju dla dobra nas wszystkich.
-Aj Ucker, w co Ty się wplątałeś?...- rzuciłam już właściwie w powietrze, bo on wyszedł.

Ucker:
Dulce miała rację, wplątałem się w niezłe bagno... Zaczęło się od niewinnej imprazy, a skończyło na całkowitym podleganiu mafii. No okej po kolei: Podczas jednej z ostrych imprez zgodziłem się pracować dla Amadora. Byłem trochę wstawiony i po prostu podpisałem dokumenty. Po jakimś czasie wciągnęli mnie do swojej mafii i zacząłem dostawać jakieś misje do wykonania. Na czym więc polega moja praca? No cóż, robię wszystko, co karze Amador- szef "gangu łamiących kości". Mnie też ta nazwa na początku bardzo rozbawiła, ale potem zrozumiałem jej sens. Amador to straszny człowiek i niszczy wszystkich i wszystko, co stanie mu na drodze. To znaczy sam nie robi nic, bo ma od tego ludzi, a ja jestem jednym z nich. Co więc robię? Wszystko, dosłownie! Porwania, gwałty, a nawet zabójstwa! Tak, sceny są okropnie drastyczne, a to wszystko na przykład za zdradę. Dla Amadora każdy powód jest dobry, żeby kogoś zabić. Praca dla niego jest tragiczna, ale już nie mogę się wycofać. Rozwiązanie umowy oznacza śmierć. Wolałbym jednak tego uniknąć z uwagi na to, że wiem, jak wygląda śmierć pod nadzorem Amadora. Gdybym chciał zakończyć z nim współpracę, to rozsądniej by było popełnić samobójstwo. Z tym, że wtedy zagrożona by była Dul. I dlatego właśnie nie pozwalam jej w żaden sposób ignorować w moje sprawy. Mój szef nie wie, że mam żonę i lepiej, żeby nie wiedział, bo wtedy zacznie nas obserwować. Nie mogę jej o niczym powiedzieć, bo jest zbyt wścipska. Jakby znała choć ułamek prawdy, to uparcie chciałaby więcej. Nie mogę jej narażać, ale ona sama się o to prosi. Jestem agresywny i na nią ciągle krzyczę, bo mam nadzieję, że to ją powstrzyma i nie będzie się wtrącać. Probem w tym, że jest cholernie uparta i zawzięta, i właściwie nie ma na nią sposobu. Aż boję się wyobrażać sobie jej reakcji na moją pracę. Przecież ona nie dałaby mi spokoju do końca życia! Albo zrobiłbym jej w końcu krzywdę, albo coś by odwaiła i wyręczyłby mnie Amador. Aż nie wiem, co gorsze... Nie lubię jej i zrobiłbym prezent całej ludzkości, gdyby coś jej się stało, ale nigdy bym sobie nie wybaczył, że przeze mnie ona ma kłopoty. Jest jaka jest, ale aż tak mi nie zależy na jej zniknięciu z mojego życia. O mojej pracy wie tylko jedna osoba- Poncho. On też należy do tego żałosnego gangu i to w sumie przeze mnie, bo to ze mną wtedy pił i ja go namówiłem. On jedyny mnie w tym momencie rozumie i tylko z nim mogę gadać na luzie o wszystkim. Nawet z Anahi straciłem ten świetny kontakt, bo ona tak jak Dulce jest zbyt wścipska i wszystko musi wiedzieć. A wiadomo przecież, że jej o niczym nie powiem, bo chcę ją chronić. One obie zarzucają mi, że jestem wredny, nieczuły i wybuchowy. Mają rację, ale to akurat nie moja wina. Te misje ryją mi psychikę i już całkiem nie radzę sobie z emocjami i najlepiej wszystko załatwiłbym siłą. W sumie już nie raz o mały włos nie uderzyłem Duli, kiedy mnie wkurzała. Właściwie to nie wiem w czym problem. W "pracy" ciągle muszę bić kobiety i się nad nimi znęcać, ale prywatnie jestem inny i w życiu nie uderzyłbym kobiety. Ann to wiadomo, bo jest moją przyjaciółką. A Dulce? No cóż, chyba zdążyłem się przyzwyczaić do jej głupoty i aż tak mnie nie irytuje, albo mam po prostu anielską cierpliwość.
Tak więc żyłem w ciągłym strachu i stresie. Dul przesadza, że jestem aż taki zły. To, że pójdę się najebać, to jeszcze nic złego w porównaniu z tym, co robię. A ona powinna się cieszyć, bo chociaż mamy kasę. No cóż, Amador bardzo dużo mi płaci. Ale nie, Dulisia zawsze musi mieć jakiś problem i robić o wszystko aferę. I nie wiem po co ona w ogóle chce pracować w tej jebanej firmie, jeśli ja daję jej pieniądze, no ale dobra ja się nie mieszam. To małżeństwo to w ogóle jakaś porażka... Non stop siedzi u nas Pablo i mizia się z moją żoną. Nie jestem o nią zazdrosny, ale wkurza mnie to. Ona ma męża, co z tego, że tylko na papierku! Powinna się trochę ogarnąć, a nie pokazywać wszystkim, jaka jest zakochana w swoim kochanku. Okej, ja też sprowadzam do domu panienki i robię z nimi różne rzeczy, ale nigdy nie wyznaję nikomu miłości. To, co robi Dula jest według mnie gorsze, bo jawnie mnie zdradza i ma po prostu chłopaka. Traktuje mnie jak powietrze i ciągle powtarza, że łączy nas tylko papier. Tak jest, ale jednak chyba tęsknię za tym, co było kiedyś. Te kłótnie, zabawne wyzwiska i to wszystko... Tęsknię za starą Dulce, dla której priorytetem było zdenerwowanie mnie. Teraz liczy się dla niej tylko Pablo- miłość jej życia.
Minął jakiś czas, odkąd Dulce powiedziała mi o pracy w firmie. Byłem pewien, że tylko tak gadała, a i tak nic sobie z tego nie zrobi. Całymi dniami nie było mnie w domu i nie miałem pojęcia, że ona jednak postanowiła tam pracować. Pewnego dnia prosto z misji pojechałem do domu, co zdarza się w sumie rzadko. Miałem trudny dzień i byłem trochę nieobecny myślami, bo miałem okropne zlecenie. Porwaliśmy siostrę jednego z wrogów Amadora. Musiałem ją zgwałcić, torturować, a potem zastrzelić. Jak zawsze bardzo to mną wstrząsnęło, bo miałem na sumieniu kolejną osobę. Było mi tak głupio, bo po czymś takim wracam sobie do domu, gdzie czeka na mnie niczego nieświadoma Dul. Aj, gdyby ona o tym wiedziała... Kiedy wszedłem do domu, siedziała w salonie i oglądała jakiś serial. Nawet mnie nie zauważyła, dopiero później.
-Oo, księciuniu się pojawił.- powiedziała takim strasznie irytującym tonem.
-Odczep się, nie mam ochoty na dyskusję o naszym idealnym życiu.- olałem ją i usiadłem koło niej na kanapie, przełączając na sport.
-Musisz być taki złośliwy?! Nie dość, że Ci gotuję, piorę, sprzątam i użeram się z rodzicami w firmie, to jeszcze nie mogę w spokoju obejrzeć mojego serialu! Mam tego dosyć!- krzyczała jak opętana, po czym rzuciła się na mnie i zaczęła mnie bić.
W pewnym momencie miałem jej dość, bo naprawdę mocno mnie napierdalała i złapałem ją z całej siły za ramiona, żeby nie miała jak mnie bić. Przez chwilę tylko trzymałem ją przy sobie, za pewne odbijając ślady dłoni na jej skórze. Po jakimś czasie jednak odrzuciłem ją z całej siły na kanapę, że aż się odbiła. Z przerażoną miną wbiła się w skórzane oparcie i patrzyła na mnie uważnie i nieufnie. Stojąc przed nią powiedziałem, a właściwie bardziej wykrzyczałem:
-Nie narzekaj mi tu, bo nikt Ci nie karze tego wszystkiego robić. Proszę Cię, żebyś cokolwiek dla mnie zrobiła? Nie. A mówiłem, że praca na tym zadupiu nie jest nam do niczego potrzebna. Ale nie, Ty i tak musisz zrobić swoje. Nie miej do mnie pretensji, bo sama sobie dokładasz zmartwień i roboty, a potem piszczysz, że jesteś zmęczona, a ja niewdzięczny. Nie musisz dla nich pracować, bo ja zarabiam! Ale jeśli wolisz być szantażowana i wykorzystywana to proszę, droga wolna.
-Nie mogę uwierzyć, że jesteś takim idiotą...- powiedziała z lekkim strachem w głosie. -Co Ty w ogóle pieprzysz, człowieku?! Ty zarabiasz... I co z tego? Po pierwsze nie jesteśmy razem i nie mam prawa prosić Cię o pieniądze, a mi też są potrzebne. Po drugie nie mam pojęcia, skąd masz tą kasę i wolę nie ryzykować, i nawet nie chcę nic od Ciebie. Zresztą wolę posłusznie pracować w tej firmie, bo jak Cię zamkną za nielegalne interesy, to zostanę z niczym.- i teraz całkiem wytrąciła mnie z równowagi... 
Podszedłem bliżej, jednym kolanem wchodząc na kanapę i złapałem ją mocno za brodę, by patrzyła mi w oczy. Zablokowałem ją tym kolanem, żeby nie mogła się ruszyć. 
-Posłuchaj księżniczko...- zacząłem, a ona już była wyraźnie przerażona. -Sama powiedziałaś, że nie możesz prosić mnie o pieniądze, które ja zarabiam, bo nie jesteśmy razem. A więc nie możesz także wnikać w to, skąd je w ogóle mam. Przestań narzekać i skończ to durne śledztwo, bo zapewniam Cię, że jeśli mnie zdenerwujesz, albo odkryjesz prawdę, to źle się to dla Ciebie skończy. Mam nadzieję, że wreszcie to pojęłaś, bo nie zamierzam się już powtarzać!- mówiłem to wszystko podniesionym głosem, w razie jakby jej na słuch padło. -Po prostu się odczep i najlepiej się unikajmy, okej?- dodałem już ciszej tuż przy jej twarzy. 
Musnąłem nosem jej policzek, a przez jej ciało przeszedł taki dziwny dreszcz, że aż tak strasznie intensywnie to poczułem. Patrzyłem na nią z kamienną powagą wyrysowaną na twarzy, żeby nie miała wątpliwości, że mówię całkiem serio i żarty się skończyły. 
-Zrozumiano?- zapytałem po chwili wpatrywania się w jej oczy.
-Mhm.- mruknęła już mocno zdenerwowana i zdezorientowana. 
-No to się cieszę.- zakończyłem z triumfalnym uśmiechem. 
Puściłem jej głowę, jak na mnie przystało, mało delikatnie, po czym wstałem i wyszedłem z salonu. Po chwili usłyszałem, jak trzasnęła drzwiami wejściowymi, a więc wyszła z domu. Nie trudno się domyślić, że pobiegła na skargę do swojego kochanka, oj przepraszam chłopaka.


No hej ;) Tak wiem, że miał być koło 12, ale nie miałam czasu dodać. I nie, nie chodziło o 12 w nocy, haha xD Jak tam rozpoczęcie roku? Powiem Wam, że mój rok szkolny już stał się lepszy, bo nie będę miała 7 godzin angielskiego tygodniowo z wredną wiedźmą :) Tak się tego bałam, bo lekcje z nią to istny terror :/ Ale na szczęście poszli po rozum do głowy i zrobili podział na języki i Pelasia ma uwaga, uwaga... 7 godzin niemieckiego ;) To też średnio mi się podoba, bo wolałabym hiszpański, ale w tej szkole to mogę sobie jedynie pomarzyć :/ No ale cieszę się z tego angielskiego, że przeżyję ten rok szkolny :D A nieważne, że na niemieckim i angielskim będę w 4-osobowej grupie xD To może być ciekawe, haha ;) Ogólnie jestem pozytywnie nastawiona do tego roku szkolnego i nawet mam ambicje na czerwony pasek, postanowiłyśmy z koleżanką, że będziemy miały. Jednak znając mnie to będę miała średnią ok. 4.0, no ale pomarzyć zawsze można xD Muszę se jeszcze tylko korki z matmy załatwić i będzie git :)
No to życzę Wam miłego, możliwie jak najmniej stresującego, ZDANEGO, wesołego, piątkowego (i nwm jakiego jeszcze) roku szkolnego :* I powiem Wam na pocieszenie, że zostało bodajże 10 piątków do gwiazdki, haha :D 
A ja to jutro normalnie idę z buta do szkoły (choć z natury jestem strasznie leniwą osobą), bo Duli piosenka jest przecudna i będzie mi się z nią przyjemnie szło :D
Następny rozdział nwm kiedy, ale niestety tak często być nie mogą, bo muszę się wziąć do roboty, bo za rok matura :/ Mam na rozszerzeniu chemię, biologię i niemiecki, więc mam co robić niestety ;) Ale spokojnie, na pewno Was nie zostawię na długo bez rozdziału :* 
Dziękuję za uwagę, proszę o rozejście się po internetach, haha :D 

10 komentarzy:

  1. Kochana mam nadzieję ze rozdział 11 będzie o wiele bardziej pozytywniejszy niż ten. Nie mam nawet co napisać bo ich sytuacja jest straszna. Mam pytanie długo będziemy czekać na jakieś ocieplenie się ich stosunków ? To nam chyba zdradzić możesz ?
    Ucker Ucker w coś Ty z Poncho wszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no już niedługo, kilka rozdziałów, ale zanim to nastąpi, to będzie jeszcze gorzej niż jest ;)

      Usuń
    2. zapowiada się mega ''gorąco'' mam nadzieję tylko, że jednak jej bić nie będzie i wyjdzie jakoś z tego gangu.

      Usuń
  2. Ucker mnie przeraża po prostu. mam nadzieje ze się ogarnie niedługo ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Niespodziewalam się że Ucker pracuje dla takiego potwora i ze jeszcze gwałci i zabija,to jest okropne. Jeszcze okropnie traktuje Dul, ona w pewnym sensie się martwi o niego. Czekam na nowy rozdział. Dodaj nowy rozdział jak najszybciej :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Ale się dzieje. Kiedy dodasz nowy? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde jak on sie zachowuje...mam nadzieje, że wkrótce te ich relacje się trochę ocieplą. Bo jak on tak ją traktuje to się nie dziwię, że ona woli Pabla. Tak więc niech Ucker się opamięta, a może coś między nimi się w końcu zrodzi. Czekam na nowy. Dodaj szybko. :)

    OdpowiedzUsuń