niedziela, 13 marca 2016

27. "Troszkę więcej odwagi"

Leżeliśmy w milczeniu, przytulając się i głaskając na wzajem po rękach. To cudowne, że nasza relacja jest tak głęboka, że potrafimy się nie odzywać i nie jest to krępujące, a jedynie relaksujące i wyciszające.
-Ej, trzeba chyba skończyć te owoce, bo się zepsują.- stwierdził Ucker, biorąc miskę.
-Okej, daj.- wyrwałam mu z ręki miseczkę, śmiejąc się.
-Ty zjadłaś więcej, oszustko...
-Ale ja chciałam nakarmić Ciebie, wariacie.
I wyszło tak, że ja karmiłam jego, a on mnie. Ja oczywiście wybierałam dla siebie wszystko co lepsze, a jemu dawałam prawie same mandarynki i jabłka. Szybko zjedliśmy wszystko.
-Chodź, wino też skończymy.- zaproponowałam, biorąc butelkę.
-O nie, Tobie już wystarczy... Napiłaś się wcześniej razem z owocami.- zabrał mi butelkę i dał tubkę płynnej czekolady. -To jest dla takich dzieci jak Ty, kochanie.
-Wredny jesteś... No daj mi to, przecież nic się nie stanie. Jestem z Tobą i będziesz mnie pilnować, nawet jak będę chciała zrobić coś głupiego.
-Dopiero mówiłaś, że więcej się ze mną nie napijesz.
-Ale teraz chcę, bo mi to wino posmakowało. Zresztą zostało tylko troszkę i trzeba to skończyć.
-No dobrze, daj kieliszki. Tylko wiesz co? Ubierzmy się, bo robi się zimno.
Ubraliśmy się w ciepłe ubrania, które wzięliśmy sobie w razie jakby właśnie było zimno. Siedzieliśmy na przeciwko siebie, pijąc wino i ciągle patrząc sobie w oczy.
-Zagramy w butelkę?- wymyśliłam nieźle pobudzona po dobrym seksie i winie.
-Dziecko drogie, po cholerę Ci butelka jak jesteśmy tylko we dwoje?
-Słuszna uwaga... A więc grajmy w butelkę bez butelki. Po prostu pytanie, czy wyzwanie, okej?
-No dobra, to zaczynaj.
-Okej. Pytanie, czy wyzwanie?
-Pytanie.
-Hmm... No to co robiłeś, jak ja wyjechałam na studia?
-Nic takiego.
-Mhm, jasne... No powiedz co. To znaczy wiem wszystko od Ann, ale chcę usłyszeć to od Ciebie.
-Aj Duluś... Pierwszy rok praktycznie ciągle siedziałem w domu i muliłem. Później było już trochę lepiej i wychodziłem z kumplami na piwo czy coś...
-Mhm... I pewnie kończyłeś w łóżku z jakimiś lafiryndami, które śmiały tknąć mojego faceta?
-No nie będę ukrywać, bo tak było. Ale nie złość się, bo wtedy nie byliśmy razem.
-Wiem, przecież nic nie mówię, spoko. No dobra, to teraz Ty.- powiedziałam, przesuwając palec po brzegu kieliszka. -Wyzwanie.- wyprzedziłam jego pytanie.
-Niebezpiecznie pogrywasz, skarbie. Dobrze, a więc... Zrób tutaj ponętny striptiz. Będę nagrywał, ale tylko dla siebie.
-Nie, bez takich.- zaprotestowałam.
-Proszę Cię, zrób to dla mnie.
-No dobrze, ale daj mi się jeszcze napić.
-Tylko uważaj na świeczki, bo one już ledwo żyją.
Wzięłam łyka wina i wstałam. Rozbierałam się powoli, ponętnie kręcąc biodrami i dotykając się wszędzie. Ubrania rzucałam na niego, a on się denerwował, bo w ten sposób przeszkadzałam mu w patrzeniu. Szczerze mówiąc, gdyby nie zawartość alkoholu w mojej krwi chyba bym tego nie zrobiła, a na pewno nie w taki sposób. Leciałam na całość, kusząc go swoim ciałem i ponętnymi ruchami. Kiedy już pozbyłam się wszystkich swoich ubrań, wyłączył nagrywanie i siedział, patrząc na mnie. Nadal stałam przed nim nago, a on nie rozumiał, o co chodzi.
-Ja pierdziele, Ucker, nie na darmo się rozebrałam!- krzyknęłam, a jego oczy stały się wielkie jak 5-złotówki.
-Za dużo się napiłaś, prawda?
-Nie tym razem. Jestem w pełni świadoma tego, co robię, spokojnie. Mam tylko troszkę więcej odwagi.- powiedziałam, ciągnąc go za rękę do siebie.
-Poczekaj, najpierw muszę się rozebrać.
-Kochanie, ja to zrobię z przyjemnością.
Rozebrałam go w błyskawicznym tempie i już po chwili na nim siedziałam. Teraz to ja unieruchomiłam jego ręce nad głową. Założyłam mu prezerwatywę, choć oczywiście to on o tym znowu pamiętał. Powoli nabijałam się na jego męskość, jęcząc cichutko i odchylając głowę do tyłu. Próbował wyrwać swoje ręce z moich, bo za pewne chciał pobawić się moimi piersiami.
-O nie, skarbie... Teraz ja tu rządzę. Nie ruszaj się.- powiedziałam władczym tonem i zaczęłam się powoli poruszać.
Wszystkie moje ruchy były ponętnie i zrównoważone bez żadnych większych porywów. Nadal chciałam się z nim kochać, nie pieprzyć, więc nie mogłam jakoś dziko po nim skakać, czy coś w tym stylu. Spełnienie przyszło szybko, a wtedy po prostu opadłam na niego, czekając aż on dojdzie. Długo czekać oczywiście nie musiałam i już po chwili się to stało. Kiedy było już po wszystkim, położyłam się na niego płasko, a jego dłonie spoczęły na moich pośladkach. Zorientowałam się teraz, że świeczki zgasły, ale za to na dworze robiło się już troszkę jasno.
-To była najlepsza noc w moim życiu.- powiedziałam, całując go w kącik ust.
-Dla mnie też. Mimo tych wszystkich niespodzianek typu deszcz.
-To akurat było zajebiście zabawne.- stwierdziłam, śmiejąc się.

Następnego dnia wieczorem wróciliśmy do domu, bo pogoda znowu się psuła. Czekała na nas już oczywiście kolacja. Przy jedzeniu mój ukochany chłopak żalił się wszystkim, że śmiałam się z niego, kiedy w deszczu szukał świeczek.
-No mówię... Gdybyście go widzieli, wyglądał jak ofiara.- ponownie go wyśmiałam, a wszyscy razem ze mną.
-Widzisz mamo? Ona jest niedobra, śmieje się ze mnie.- powiedział słodkim głosem z miną zbitego psiaka.
-Oboje powinniście w łeb dostać za to latanie po deszczu. Jak nie ma pogody, to do domu się wraca, a nie chowa do namiotu.
-Tak, mamo ja wiem... Nie będziesz ze mną po lekarzach chodzić.- zaśmiał się, celowo denerwując mamę.
-Zobaczymy, jak będziecie mieli swoje dzieci...- powiedziała, a ja z Uckerem wymieniliśmy smutne spojrzenia, wspominając tamtą rozmowę.
-Może kiedyś...- odezwał się dla niepoznaki, kładąc dłoń na moim kolanie.
-Wiem przecież, że nie teraz... Za młodzi jesteście i dopiero co zaczęliście z tymi sprawami, więc wiadomo, że na dzieci przyjdzie czas później. Zresztą Dulce musi najpierw skończyć studia, to jest na razie najważniejsze.- dobre sobie... Dopiero zaczęliśmy. Ucker prawie zadławił się bułką, żeby tylko nie wybuchnąć śmiechem, Anahi zresztą podobnie, bo przecież ona tutaj jedyna zna prawdę.
-Tak, póki co muszę skupić się na studiach. Jak je skończę, to pomyślimy o rodzinie. Prawda, kochanie?
-Tak, Duluś. Wszystko w swoim czasie.
-Zawsze chciałam, żeby moje dzieci poszły na studia i miały dobre wykształcenie, ale żadne z nich od małego się nie rwię do nauki. Ratujesz honor rodziny, kochana.- stwierdziła Pani Laura, rzucając groźne spojrzenie swoim dzieciom.
-Mamo... Mi studia nie potrzebne. No, bo zobacz... Dula jest ta mądra i wykształcona, więc ja muszę być ten mądry inaczej i odpowiedzialny finansowo za rodzinę.- gadał bez sensu Ucker, żeby tylko jakoś się usprawiedliwić.
-Odpowiedzialny finansowo? Ty chyba śmieszny jesteś... A pracujesz chociaż?- głos zabrał tata Uckera, który na ogół bardzo rzadko się odzywa.
-Żartuję tylko, daj spokój.- mój kochany od razu się oburzył tą uwagą, bo ojciec zawsze wypomina to, że nie pracuje i musi go utrzymywać.
-Wyjdą Ci te żarty, jak kiedyś wyrzucimy Cię z domu i kobieta będzie Cię utrzymywać.- czułam, że to zmierzało do kłótni, bo Uckera łatwo sprowokować, a już był bardzo zdenerwowany, bo zapewne nieświadomie zaciskał dłoń na moim kolanie.
-Skończ już, dobrze?!- i bomba wybuchła...
-Kochanie...- szepnęłam błagalnym głosem, łapiąc go za rękę, żeby się uspokoił.
-Odkąd skończyłem 18 lat ciągle wypominasz mi to, że jestem na twoim utrzymaniu. A kiedy Anahi ma 18 lat nie pozwalacie jej nawet iść samej na imprezę. Zdecyduj się, jak traktujesz dzieci i zacznij traktować nas tak samo! Czemu tak bardzo chcesz się mnie pozbyć z domu? Przeszkadzam Ci, czy co? Nie rozumiem, bo przecież nie wymagam już od Was tak wiele jak kiedyś, a kasy masz więcej niż wtedy.- zaczął się drzeć i poszedł na górę, a mi się tak strasznie głupio zrobiło, że byłam świadkiem kłótni w rodzinie mojego chłopaka.
-Po co zaczynasz z nim w ogóle ten temat?- zapytała Pani Laura, łapiąc męża za rękę.
-Bo wkurwia mnie to, że jest tak leniwy i nieporadny. Dul, przepraszam za tą kłótnie, ale robię to także dla Ciebie. Dobrze, że wyszedł, bo chcę z Tobą pogadać. Proszę, spróbuj jakoś do niego dotrzeć, żeby wziął się do roboty. Nie będę żył wiecznie, a on powinien zacząć pracować na siebie i swoją rodzinę. Nie chcę dla niego źle, ale już nie wiem, jak mam z nim gadać. Zresztą pewnie wolałabyś mieszkać we własnym mieszkaniu, a nie z całą rodzinką chłopaka.- wyciszył się trochę, mówiąc do mnie, choć na początku jeszcze krzyczał.
-Dobrze, porozmawiam z nim.- powiedziałam i wstałam od stołu.
Poszłam na górę do pokoju Uckera. Wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa, bo cudotwórcą nie jestem i nie sprawię, że on od razu się uspokoi, ale może coś zdziałam.
-Kochanie moje najdroższe i najprzystojniejsze...- zaczęłam, żeby jakoś mu się podlizać, by w ogóle chciał mnie wysłuchać.
-Co Ty kombinujesz?- zapytał beznamiętnie.
-Czemu jesteś taki uparty i nie dasz sobie nic powiedzieć?
-Ty też przeciwko mnie?- przewrócił oczami, kładąc się.
-Nieprawda. Misiu, nikt nie jest przeciwko Tobie. Nawet twój ojciec wbrew pozorom chce twojego dobra.
-Jak masz mi tu bzdury pieprzyć, to lepiej wyjdź!- nie spodziewałam się, że powie do mnie coś takiego, ale nie zamierzam się przejmować.
-To nie było miłe, ale trudno, jakoś to przeżyję...
-Przepraszam, poniosło mnie.
-Nie przepraszaj, przecież bywało gorzej.- posłałam mu delikatny uśmiech, przytulając się do niego, by go uspokoić.
-Nienawidzę tej durnej gadki ojca! Poszedłbyś do pracy... Blebleble. Mam tego dość!
-Wiesz? Chciałabym, żeby ktoś mi tak pierdolił w kółko to samo, ale niestety tak potrafią tylko rodzice, więc kurwa mać, doceń to, że ich masz, ogarnij się i weź do roboty.
-Cokolwiek by się nie działo, każdą sytuację porównujesz do twojej, która zawsze okazuje się gorsza...- stwierdził i oczywiście miał rację.
-Bo tylko to czasami do Ciebie trafia. Ja pracuje od dwunastego roku życia, wiesz? Naprawdę chciałabym, żeby mnie teraz rodzice wyganiali do pracy. Postaw się czasami na moim miejscu i pamiętaj, że to, że teraz jestem z Tobą szczęśliwa, nie znaczy, że nie jestem tą samą smutną dziewczyną, którą poznałeś dwa lata temu. Nie zapominaj, że właśnie cokolwiek by Ci się w życiu nie stało, to nie będziesz cierpiał tak mocno jak ja. A wiesz dlaczego? Bo masz pełną rodzinę. Bo masz rodziców, na których zawsze możesz liczyć. I nie stałaby Ci się jakaś wielka krzywda, gdybyś poszedł do pracy, i zamieszkał sam. Czasami jesteś tak strasznie niedojrzały, że aż nie wiem, co ja z Tobą robię.
-Skończ te swoje głupie umoralniające gadki. Już nieraz mówiłem Ci, jak bardzo Cię podziwiam, że dajesz sobie w życiu radę, więc nie musisz ciągle przypominać mi, jakie masz zjebane życie. No kurwa... Było, minęło. Teraz jesteś ze mną, jesteśmy szczęśliwi, więc nie ma potrzeby gadać o przeszłości.
-Jesteśmy szczęśliwi, masz rację. Teraz, a co będzie później? Ja na razie studiuję, więc i tak nasz związek jest weekendowy. Za trzy lata skończę studia i co? Będziemy mieszkać u twoich rodziców? A gdyby jednak okazało się, że będziemy mieli dzieci? Będą je utrzymywać dziadkowie, zamiast rodzice? Ucker, zastanów się i nie gadaj mi, że nie ma potrzeby wspominać przeszłości. Przeszłość decyduje o tym, jacy będziemy w przyszłości i tego nie unikniesz. Miałeś wspaniałe dzieciństwo, więc teraz masz na wszystko wyjebane, bo powtarzam Ci, że masz na kogo liczyć. Wiesz to i dlatego nie ciągnie Cię do pracy. Po za tym jesteś rozpieszczonym dzieciakiem i masz dwie lewe ręce.
-Trochę koloryzujesz. To nie jest tak, że nie pracuję, bo mam bogatych rodziców.
-A jak? Czy gdybyś ich nie miał, siedziałbyś teraz w ekskluzywnym domu, nie mając pracy? Nie, rozmawialibyśmy teraz pewnie w jakiejś melinie, bo byłbyś bezdomnym żulem.
-Nie, tak bym się nie poniżył.
-No właśnie... Bo sytuacja zmusiłaby Cię do pracy, o tym właśnie mówię.- sukces! Okrężną drogą, ale przyznał mi rację.
-O Ty wredna małpo... Specjalnie tak gadałaś, żebym tylko przyznał Ci rację.
-Nie, kochanie... Żebyś coś wreszcie zrozumiał, bo jesteś wyjątkowo tępym człowiekiem.
-A według Ciebie, gdzie niby mógłbym pracować?
-Wszędzie. Skarbie, każdy Cię przyjmie, bo masz dar przekonywania i jesteś przesłodki. Po za tym twój ojciec ma studio, więc pewnie znalazłby tam coś dla Ciebie.- siedziałam mu na kolanach, bawiąc się jego przydługimi włosami.
-Już mi to kiedyś mówił. Miałbym sprzątać mu studio, zapomnij.
-Ucker, zapomniałeś o jednej ważnej rzeczy. Ja też zaczynałam u Ciebie w domu jako sprzątaczka, a jak skończyłam? Nadal tu jestem i jestem bardzo szczęśliwa. Masz znaleźć sobie pracę na początek, czyli tylko pokazać ojcu, że do czegoś się nadajesz. Nikt nie karze Ci latać z miotłą do końca życia. 
-A myślisz, że później dostanę awans?
-Na pewno, musisz tylko spróbować. Masz trzy lata na okres próbny, bo wiesz... Ja chcę mieć już życie ułożone po studiach.
-Ty spryciulo... Ja będę pracować, a Ty co?
-Oj, źle mnie zrozumiałeś... Ja w przeciwieństwie do Ciebie pracy się nie boję. Zobacz, jak byłoby pięknie... Kończę studia, a mój ukochany ma dobrą pracę. Mieszkamy razem w naszym malutkim mieszkanku. Wtedy ja odpoczywam po studiach i nie muszę iść jeszcze do pracy, bo Ty ją masz. A więc codziennie masz gotowy obiadek, a wieczorem relaks w łóżeczku. Co Ty na to?- mówiłam ponętnym głosem, smyrając go nosem po szyi.
-Mmm, podoba mi się.- rozmarzył się i chciał mnie pocałować.
-Ale jeśli nie pójdziesz do pracy, to nie będzie tak pięknie... Dalej będziesz mieszkał u rodziców na utrzymaniu. Skończę studia i nie będziemy mieli jeszcze nic swojego. Od razu będę musiała iść do pracy, więc będziemy mieli dla siebie jeszcze mniej czasu niż teraz. Po za tym będę bardzo zmęczona i zła na Ciebie, że nie pracujesz. A więc wtedy wszelkie szaleństwo i upojne noce raczej odpadają, a nawet nie wiem, czy nie zakończy się to klęską naszego związku.- mina od razu mu zrzedła. -Zastanów się, co wybierasz, a ja idę się wykąpać. - zakończyłam i poszłam do łazienki.



Ok, dodaję dziś właściwie z dwóch powodów:
Po pierwsze jak za starych, dobrych czasów był to układ z Moniką, a więc jak można się domyślić u niej też pojawia się rozdział :D 
Po drugie coś przemyślałam (tym razem nie na Waszą niekorzyść i nie będę się czepiać o komentarze xD). Chodzi o to, że nadrabiając czytanie komentarze u innych, zauważyłam, że ostatnio nastąpił jakiś ogólny spadek ilości komentarzy. Mam więc nadzieję, że wynika to jedynie z braku czasu (jak w moim przypadku, bo sama dawno nie komentowałam i dzisiaj nadrobiłam 13 rozdziałów) , a nie z ubywania fanów Vondy, czy coś w tym stylu. W związku z tym stwierdziłam, że czekanie na 10 komentarzy trochę nie ma sensu, bo średnio od 7 w górę są to już komy typu "kiedy kolejny?". Nie chodzi o to, że ja jakoś nie wiadomo jak chcę tych 10 komentarzy (chociaż jednocyfrowa liczba głupio wygląda xD). Zresztą każdy, kto też pisze, wie o czym mówię... Chodzi o to poczucie, że ktoś docenia to, co robisz. Ten blog to już część mojego życia i nie wyobrażam sobie zakończenia pisania (choć chciałam to jakiś czas temu zrobić, ale za bardzo to kocham). Mam do przodu napisanych ponad 20 rozdziałów (licząc epilog, obsadę i prolog), więc tak naprawdę dodanie rozdziału minimum raz w tygodniu nie zrobi mi póki co wielkiej różnicy. Wiadomo, że wolałabym mnóstwo komentarzy i wyświetleń, ale liczy się to, że ktokolwiek czyta i mam się z kim dzielić moimi wymysłami i w pewnym sensie fantazjami. 
Wasze komentarze zawsze bardzo poprawiają mi humor, ale jest mi smutno, kiedy nic nie przybywa. Dobra, chodzi głównie o sam fakt, że muszę doceniać osoby, które zawsze dzielnie czytają, komentują, wgl są ze mną niektórzy pewnie od początku. Poza tym jest pewnie dużo ludzi, którzy czytają, a nie komentują, bo po prostu im się nie chce ;) Nieważne, jakoś to przeżyję :D 
Przyjdzie taki dzień, że tekst pod rozdziałem będzie dłuższy niż sam rozdział, haha ;) Dzięki temu przynajmniej nauczyłam się szybko pisać na klawiaturze xD I zdaję sobie sprawę z tego, że połowa osób pewnie wgl nie czyta tekstu pod rozdziałem, bo jest za długi i nudny, haha :) Ale ja i tak muszę swoje powiedzieć, bo lubię się rozpisywać. 
Więc przyjmijmy, że kolejny rozdział po prostu, jak będę miała dobry humor, albo w wyniku jakiejś transakcji. I informuję, że będę korzystać, póki Monika chętnie chce dodawać i zawierać układy ;) 
To by było na tyle, do następnego :*

5 komentarzy:

  1. Ja czytam posty na dole rozdziału :)
    rozdział super widzę ze Dulce myśli za Uckera i powiedziała o ewentualnych dzieciach :D
    Cud miód i orzeszki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ucker dalej zachowuję się jak dzieciak.Myśli tylko o seksie i dobrej zabawie.Zero odpowiedzialności! Takie życie jest najlepsze, ale czasem trzeba przystopować i pomyśleć o jutrze. Nie zawsze będą żyli rodzice,których kasą możemy szastać na prawo i lewo. Trzeba się ogarnąć i wziąć za siebie.To takie moje osobiste przemyślenie, a może nie tylko? Duce dobrze mu radzi, mam nadzieję ,że to przemyśli i weźmie się za siebie. do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej ja czytam te twoje teksty haha, w sumie zazwyczaj interesują mnie jak tylko zobaczę, że piszesz coś z dużej litery i zaczynającego się na M, bo wiem że chodzi o mnie. Tak, tak moje narcystyczne podejście do swojej osoby xd
    Wracając do rozdziału, bo podobnie nawalam dosyć długie wstępy, a jak wiadomo to nie o to chodzi (tak naprawdę, o to ale co tam, trzymajmy pozory)
    Nocka w namiocie takie romatico, i w ogóle, te owoce. W ogóle uważam, że Dulce powinna częściej pić, bo jak widać jej to służy. Nie to, że chce żeby popadła w alkoholizm, czy coś w tym stylu, ale ona wtedy ma taki świetny humorek haha. Ucker cóż, jak przeczytałam że Dula wybiera wyzwanie, to spodziewałam się czegoś z mocnym podtekstem erotycznym czytam dalej i BAM ! Nie pomyliłam się, w ogóle jakoś to pytanie co Ucker wziął, to jakoś zniknęło przy tym wyzwaniu Duli xd A ona taka mraśna, i w ogóle bezproblemowo się zgodziła, dlatego to jest kolejny argument za tym, że czasem powinna sobie wypić, na poprawę humorku.
    Uckera ojciec ma rację, w końcu jakby nie patrzeć jest już starym chłopem, więc praca by mu nie zaszkodziła, ze szkła nie jest także jaki problem? Trochę się z nim muszę zgodzić, że Dulce zawsze wszystkich sytuacje porównuje do swojej, tak jakby chciała trochę litości, ale nie mi to oceniać.
    Dulce to też erotoman od razu do przekonania Uckera, wzięła najcięższą artylerię i odniosła się do spraw łóżkowych, brawo DUL :D
    Dobra na dziś koniec komentarza, czekam na kolejny i mam nadzieję (pfff ja to wiem), że pojawi się w przeciągu kilku dniu (no może kilku godzin) BEZ ODBIORU :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabawne a zarazem smutne jest to jak rodzinna śmieje się z Uckera chodź jego ojciec ma rację powinien wziąć się do pracy wyprowadzić i mieć szczęśliwą rodziną z Dulce :D. Ucker strasznie nerwowy, dobrze że ma taką WSPANIAŁĄ dziewczynę, która wszystko mu mądrze tłumaczy, bo on ze swoich zachowaniem jest gorszy niż wszystkie kobiety na tym świecie (no może trochę przesadzam ale czasem jest okropny z humorkami). Co do Dulce to dobrze że pamięta o swojej przyszłości ale lepiej by było jakby skupiła się na swojej przyszłości z przystojnym Uckerem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście spryciula z Dul xD Od razu poradziła sobie z przekonaniem Uckera do swoich racji. No może nie od razu ale szybko. Ojciec Uckera ma rację, powinien wziąć się do pracy i zapewnić sobie i swojej dziewczynie stabilną przyszłość. Koniec siedzenia w domu, pora się zabrać do pracy! Zresztą chyba wolałby mieszkać z dulce tylko we dwoje. A tak poza tym to aż się zdziwiłam ,że Any się wcale nie wtrącała, przecież ona zawsze musi dodać coś od siebie ,a tym razem siedziała cicho xD Może coś z nią nie tak? Dobrze tam z nią? xD
    A i chciałam jeszcze dodać ,że czytam twoje posty pod tekstem ;) Może dlatego ,że sama pod swoimi też lubię się rozpisywać xD
    Dobra, to czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń