Ucker
prawie siłą wyciągnął mnie ze szpitala. Chciałam tam jeszcze zostać z bratem,
nie mogłam stamtąd wyjść tak po prostu. To sprawiało mi zbyt wiele bólu, bo przecież spędziłam z nim tutaj tyle
czasu po to, by wyzdrowiał, a nie umarł. Finalnie w objęciach przyjaciela
wyszłam. Wsiadłam do auta z przodu i płakałam dalej. Nawet nie zapięłam pasów.
-Co ja mam Ci
jeszcze pasy zapinać?- powiedział z udawanym oburzeniem, nie odpowiedziałam.
Zapiął te pasy tak
naprawdę pewnie z przyjemnością i ruszył. Po drodze oczywiście nie odezwałam
się ani słowem. Kiedy weszliśmy do domu, Ucker zapytał czule:
-Zjemy coś, słońce?
Chodź, zrobimy kolację.
-Nie
mam ochoty.- wysiliłam się na tą krótką odpowiedź.
-Nie, Duluś,
powinnaś coś zjeść.
-Nie
jestem głodna, daj mi spokój.- odmówiłan ponownie i wyszłam z domu.
Usiadłam
na schodach, chowając twarz w dłonie i znów zalałam się łzami. To już drugi raz, kiedy siedzę tu i płaczę. Tyle
że tamten powód był prawie
głupotą, a teraz... No gorzej już być nie może. Nagle zaczął padać deszcz, który udowodnił mi, że jednak zawsze może być
gorzej. Zastanawiałam się, co jeszcze mnie w życiu spotka. Jestem na świecie
zupełnie sama, otaczają mnie tak naprawdę obcy ludzie, którzy czasem pełnią rolę moich przyjaciół, mój najdroższy, jedyny brat umarł, a ja pieprzyłam się za pieniądze...
Takiego życia to tylko pozazdrościć. Miałam już naprawdę wszystkiego dość!
Czułam, że mój świat się rozpada,
a ja utknęłam gdzieś w jego gruzach. Nagle poczułam coś na ramionach, to była
kurtka. Od razu domyśliłam się, że jest tu Ucker.
-Długo zamierzasz tu
sama siedzieć?- zapytał, siadając koło mnie.
-Właśnie, Ucker...
Sama, więc możesz sobie już iść?- wiem, że to nie było miłe, ale nie myślałam
nad tym zbytnio.
-Nie jesteś zbyt
uprzejma, ale dziś Ci to wybaczę. Wiedz, że nie zostawię Cię samej.
-Ucker, proszę...
-Nie,
bo mi tu zamarzniesz. Idziesz do domu i tyle w temacie.- on ewidentnie próbował mną rządzić, czego bardzo nie lubię.
-Chcę
pobyć trochę sama, zrozum.- próbowałam
dalej się go pozbyć.
-Nie skarbie, wcale
nie chcesz, wiem to. Potrzebujesz czyjejś obecności, bo czujesz się jeszcze
bardziej samotna niż zwykle. Mam rację?- kurde, on mnie tak dobrze zna...
-Przytul
mnie mocno i nie puszczaj, bo się rozpadnę.- wtuliłam się w niego, znów wpadając w dziką rozpacz.
-No
już... Wypłacz się, wyżal.- mówił
czułym głosem, przytulając mnie mocno i głaskając delikatnie po głowie.
-Nie
dam rady dłużej. Mój świat nie ma
sensu... Straciłam jedyną bliską mi osobę, dla której tyle poświęciłam. To jest straszne i nie wiem już, co dalej robić.
Dziękuję za pomoc i wsparcie, ale prawda jest taka, że nie masz pojęcia, co ja
czuję i nie jesteś w stanie mnie pocieszyć.- wydukałam przez łzy, ciągając
nosem.
-Wiem, ale ja się o
Ciebie po prostu martwię. Przechodzisz trudne chwile i chcę się tylko Tobą
zająć, to zwykła troska.
-Dziękuję Ci z
całego serca.- strumień moich łez wezbrał na sile, a ja aż drżałam nie tylko z
zimna, ale i z rozpaczy.
-Chodź do domu, bo
zaraz mi się tu rozchorujesz.- powiedział, wstał i wyciągnął do mnie rękę,
żebym też się podniosła.
Już
bez żadnych protestów poszłam z
nim do domu. Ciągnął mnie do swojego pokoju, a ja już nie miałam siły mu się
opierać.
-Uszykuję Ci
relaksacyjną kąpiel z bąbelkami, co Ty na to?- a Ucker jak zwykle ukazuje swoją
duszę dziecka i sądzi, że będę się teraz jarać jakimiś bąbelkami. Boże, co za
człowiek...
-Aj, Ucker... Kiedy
Ty dorośniesz?- zapytałam cicho, kręcąc głową.
-Czemu
o tym mówisz, przecież jestem od
Ciebie starszy?
-Wiek to tylko
liczba. Nie oszukujmy się, że jestem od Ciebie dużo dojrzalsza, bo życie mnie
do tego zmusiło... Ty opływasz w luksusach i nigdy o nic nie musiałeś się
martwić. A ja tak naprawdę nie miałam dzieciństwa i musiałam dorosnąć bardzo
szybko, i jakoś przetrwać.
-Masz
rację. Ja zachowuje się jak głupi dzieciak, a Ty jesteś poważną kobietą, która wiele przeszła. Ty nie potrafisz się w
pełni wyluzować i wygłupiać, a mi z trudem przychodzi zachowanie powagi. Tak
już jest i to nie bez powodu... Nawet nie wiesz, ile bym dał, żeby móc choć na chwilę zdjąć z Ciebie ten ciężar,
byś mogła odpocząć od wiecznej męki. Chciałbym zobaczyć Twój uśmiech, nie tylko na ustach, ale i w
oczach. Niestety Twoje oczy są wciąż smutne, odkąd Cię poznałem...
-Teraz
prawdopodobnie już nigdy nie ujrzysz uśmiechu na mojej twarzy, bo moje serce
przepełnia żal i smutek z powodu utraty ukochanej osoby.
Ucker
już nie odpowiedział, tylko po raz kolejny tego dnia przytulił mnie czule, bym
znowu całkiem się nie rozpłakała. Tak jak zapowiedział, uszykował mi kąpiel.
Chciał wejść ze mną, ale mu nie pozwoliłam, bo choć przez ten niedługi czas
chciałam pobyć sama ze swoimi myślami. Po mnie do łazienki poszedł Ucker i
wziął szybki prysznic, żeby jak najszybciej do mnie przyjść. Położyliśmy się do
łóżka w swoich objęciach. W
cudownych, bezpiecznych ramionach Christophera poczułam się tak dobrze i
ciepło, że natychmiast zasnęłam.
Dwa
dni później odbył się pogrzeb
Juanita. Wszystko zorganizował Ucker z pomocą Anahi, bo ja nie miałam na to
siły psychicznej, jak i tej fizycznej, bo prawie nic nie jadłam. Pogrzeb
wywołał we mnie mnóstwo emocji do
tego stopnia, że później byłam
praktycznie nieobecna duchem i nikt nie mógł się ze mną dogadać. Usiadłam w salonie na kanapie i siedziałam cicho
z wzrokiem wlepionym w bliżej nieokreślony punkt. Z moich oczu leciały drobne
łzy, których nie zdołałam wypłakać
wcześniej. W pewnym momencie podszedł do mnie Ucker i usiadł obok.
-Skarbie, nie płacz
tak ciągle, bo się wykończysz.- powiedział czułym głosem, całując mnie
delikatnie w skroń.
-Nie
potrafię inaczej. Czuję, jakby moje serce obumierało połamane na miliony
kawałeczków.- odpowiedziałam
beznamiętnie, błądząc wzrokiem po pokoju.
-Aj, Dulce... Kiedy
Ci to przejdzie?
-Kiedy
mi przejdzie?! Ucker, mój brat
umarł, więc nie oczekuj, że szybko mi przejdzie...
-Przepraszam,
po prostu wiesz... Nie mogę się doczekać, kiedy zaczniesz spłacać u mnie swój dług.- i tu mnie zatkało...
Podniosłam się z
kanapy i stanęłam przed nim jak wryta, a po moich policzkach zaczęły płynąć
łzy.
-Ty idioto! Udajesz
przyjaciela, niby mnie wspierasz, a tak naprawdę chodzi Ci tylko o jedno...
-Nie,
to nie tak...- próbował się
bronić, ale po co?
-A jak?! Zaufałam
Ci, wierzyłam, że się zmieniłeś, myślałam, że robisz to wszystko dla mnie i
mojego brata... Ale teraz już wiem, że Ty nie robisz niczego dla innych, tylko
dla własnej przyjemności. Brzydzę się Tobą, nie chcę Cię znać!- skrzyczałam go
i chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę.
-Co Ty
odpierdalasz?! Taka była umowa, że płacę za operację, a Ty oddajesz mi w
naturze, więc teraz się na mnie nie drzyj!- krzyknął głosem typowym dla niego,
takim jaki znałam od początku: władczym i szorskim.
-Ale ta jebana
operacja się nie udała, a Juanito nie żyje!
-I co z tego?! To
nie zmienia faktu, że masz u mnie dług. Czego jeszcze nie rozumiesz?
-Jesteś okropny...
Wypchaj się tą swoją kasą i pseudo przyjaźnią!- uderzyłam go w twarz i
wybiegłam z domu.
Tym razem nie
siedziałam na schodach jak sierota. Biegłam przed siebie, żeby wyładować całą
złą energię. W końcu opadłam z sił i stanęłam. Dopiero wtedy zorientowałam się,
że jestem w lesie. No świetnie... Przez tego durnia się zgubiłam. Jednak nie
dbałam zbytnio o to, gdzie się znalazłam, ani co ze mną będzie. Nie obchodziło
mnie w tym momencie nic.
Kiedy emocje opadły
i zaczęłam racjonalnie myśleć, chciałam wyjść z tego lasu. Okazało się, że
naprawdę się zgubiłam. Robiło się ciemno, a ja byłam sama w środku lasu. Brawo,
Dul, jesteś zajebista! Ku mojemu zaskoczeniu nie odczuwałam wielkiego strachu. Przeciwnie,
czułam się wolna. Nie było przy mnie natrętnego Uckera i nie musiałam robić nic
wbrew swojej woli, jedynie tu siedzieć. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to,
że było mi cholernie zimno. Postanowiłam przeczekać noc i nie zamarznąć, a rano
znaleźć jakieś wyjście.
☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁
No dobrze, jak tak ładnie prosicie, to dodam teraz ;) W sumie to i tak jest już piątek, bo to te moje dodawanie "wieczorem" podczas choroby xD Niestety to kolejny mało pozytywny rozdział (ale jak twierdzi Monika jestem mordercą, więc czego się po mnie spodziewać). Mam już napisane 20 rozdziałów do przodu, więc raczej będę dodawać częściej, co nie zwalnia Was z pisania dużej ilości komentarzy :*
Boże, nie mogę uwierzyć, że to już 3 tygodnie odkąd widziałam się z Dulą, tak za nią tęsknię :'( :'( ❤❤❤
☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁☁
No dobrze, jak tak ładnie prosicie, to dodam teraz ;) W sumie to i tak jest już piątek, bo to te moje dodawanie "wieczorem" podczas choroby xD Niestety to kolejny mało pozytywny rozdział (ale jak twierdzi Monika jestem mordercą, więc czego się po mnie spodziewać). Mam już napisane 20 rozdziałów do przodu, więc raczej będę dodawać częściej, co nie zwalnia Was z pisania dużej ilości komentarzy :*
Boże, nie mogę uwierzyć, że to już 3 tygodnie odkąd widziałam się z Dulą, tak za nią tęsknię :'( :'( ❤❤❤
Fajny rozdział. Biedna Dulce bardzo cierpi po stracie jedynej bliskiej jej osoby. Ciekawa jestem czy Ucker coś czuje do Dulce czy tylko zależy mu na jednym. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńMasz komentarz MORDERCO ! Dokładnie tak jesteś podłym mordercom, zabić dziecko !! Wstydź się !!
OdpowiedzUsuńMówiłam, że tego padalca Uckera nie można chwalić !? Bo jak to się zrobi, to on zaraz coś odwali, i wychodzi na tyle że znów jest gnidą ! Niewyżyty erotoman, on jest tak dwulicowy, że aż mi się go żal robi ! Idiota !
A Dula cóż, w końcu będzie musiała się pogodzić z tym co ją spotkało, przez Ciebie morderco ! Biedna chodzi i płaczę teraz ! A mogło być tak pięknie, no ale nie Ty musiałaś coś zrobić :C
Jestem zdruzgotana.
Dokładnie tak.
Mam załamanie.
Koniec komentarza.
Zauważ, że na końcu każdego zdania znajduje się złowieszcza kropka.
Ucker zawsze musi cos zepsuć nawed w takiej chwili okazalo sie ze mysli tylko o jednym ....Biedna Dulce a myślala ze on naprawde jest jej przyjacielem . Czekam na nowy dodawaj szybko najlepiej dzis :) super ze masz juz tyle napisane wiecej
OdpowiedzUsuńCzy Ucker naprawdę musi zawsze wszystko zepsuć? Zamiast pomóc Dulce i ją wspierać do końca to mon wyskakuje z tą ich umową. No dobra, trochę się nią zajął ale to co potem zrobił i tak było podłe. Co on sobie myśli?>! Że po tym wszystkim Dul tak po prostu będzie normalnie żyła? Otóż nie! Teraz jeszcze przez niego biedaczka się zgubiła. Jak nie wróci z tego lasu cała i zdrowa to ten pan tego mocno pożałuje! Dobra, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy ? Mialy byc czesciej no najlepiej codziennie ;)
OdpowiedzUsuńHaha, spokojnie ;) Uważam, że codziennie to trochę przesada, ale jutro może dodam :*
UsuńNo dobra codziennie nie ale tak co dwa dni moze byc ;* to czekam
UsuńKiedy dodasz nowy rozdział??? ;)
OdpowiedzUsuńTo jakaś masakra że on umarł aż się płakać chce .... :( :( :( :( :( !!!!!. Jak mogłaś to zrobić ja się pytam jak ?. No ale już nie piszą o tym jak skrzywdziłaś Dulce... To tak myślałam że Ucker łał wspiera ją i wgl no ale on zachowuje się dość dziwnie nie rozumiem go raz widzę plusy, a później pokazują się sama minusy niech on przestanie być tak bardzo zmienny i zacznie wspierać Dule 100% !!! tak mega mega :D
OdpowiedzUsuń