poniedziałek, 21 grudnia 2015

14. "Zero kontaktu fizycznego"

Dopiero rano zorientowałam się, że zasnęłam na trawie. Byłam strasznie przemarznięta, mimo że promienie słoneczne już ogrzewały moją skórę. Źle się czułam, bo znając mój mało odporny organizm, już się przeziębiłam. Miałam wrażenie, że mam gorączkę. Wstałam i chciałam znaleźć drogę do domu. Szłam i szłam po prostu przed siebie. Chciałam tylko wyjść z tego lasu, później będzie łatwiej. Nie wiedziałam nawet która godzina. Byłam cholernie głodna i słaba. Wydawało mi się, że słyszę piskliwy głos Anahi. Po chwili okazało się, że wcale mi się nie wydaje.
-Dulce!- Any mnie wołała, zobaczyłam ją w oddali.
-Any!- krzyknęłam, rzucając się z płaczem w jej ramiona.
-Dul, co Ty tu robisz? Szukamy Cię z Uckerem od rana... Martwiliśmy się, a Ty się włóczysz po lesie!- no tak, na wstępie dostałam zjebkę od Any.
-Martwiliście się? Jasne... Ty to może tak, ale Ucker... jakoś w to nie wierzę.
-Dlaczego? Wspominał mi, że się pokłóciliście, ale nie chciał powiedzieć nic więcej.
-A wiesz dlaczego? Bo mu wstyd, że jest takim frajerem!
-Czemu tak mówisz? Z tego co słyszałam, to dużo Ci pomagał.- oo, Uckerek uświęcił się w oczach siostrzyczki...
-Tak, ale za jaką cenę... Dobra, powiem Ci. Muszę się wygadać, bo inaczej zwariuję, przysięgam. Tylko nikomu o tym ani słowa.
-Spokojnie, nie powiem nic.
-To prawda, Ucker mi pomagał. Zapłacił za operację Juanita. Wierzyłam, że robi to z dobrego serca, ale się myliłam. Wcześniej też dawał mi pieniądze... Za seks.- Anahi była w szoku, nie dziwię jej się.
-Płacił Ci za seks?! To chore! Nie podejrzewałam Cię o to.- powiedziała z wyrzutem.
-Poczekaj, nie masz prawa mnie oceniać. Nie miałam innego wyjścia, potrzebowałam tych pieniędzy dla brata. To była jedyna okazja, żeby szybko zarobić. Tak, byłam prywatną dziwką Twojego brata i strasznie się z tym czuję. A wiesz co jest najgorsze? Poświęciłam wszystko, swoją niewinność, godność, a mój braciszek i tak nie żyje!
-A o co pokłóciłaś się z Uckerem?
-No, bo kiedy z moim bratem było tak strasznie źle, to zapłacił za tą operację od razu. No i jak on zmarł, to był taki niby kochany, opiekuńczy. Aż do wczoraj... Wyjechał mi z tekstem, kiedy zacznę spłacać dług, w naturze oczywiście. Wkurzyłam się, bo to było cholernie chamskie z jego strony. No i teraz nie wiem, co mam robić... Mam ochotę zniknąć, bo nie zamierzam już nigdy się z nim pieprzyć. A on nie chce, żebym oddała mu kiedyś w gotówce, chce tylko w ten durny, zboczony sposób.
-Co za świnia! Zawsze wiedziałam, że mój brat jest popierdolony, ale żeby aż tak?... Zjebię go i to ostro!
-Nie! To sprawa między nim, a mną. Nie chcę, żebyś przeze mnie kłóciła się z bratem. Ciebie proszę tylko o dyskrecję. Jesteś moją przyjaciółką i naprawdę Ci ufam.
-Co zamierzasz?
-Nie wiem jeszcze. Przerwałam studia i chciałabym na nie wrócić, ale nie wiem, czy mnie jeszcze tam przyjmą.
-Coś wymyślimy, pomogę Ci. Musisz stąd szybko uciekać, zanim Ucker całkiem uzna Cię za swoją własność i zacznie trzymać  pod kluczem.
-Wiem. On chyba już oszalał i chce mną rządzić.- stwierdziłam.

Kiedy poszłyśmy do domu, ogarnęłam się, wykąpałam i poszłam na śniadanie. Zmierzyłam gorączkę, a Anahi nafaszerowała mnie tabletkami na grypę. Do kuchni wszedł Ucker.
-Gdzie byłaś?- zapytał, podchodząc do mnie.
-Nie Twoja sprawa.- odpowiedziałam, nawet na niego nie spoglądając.
-Dul...
-Nie widzisz, że ona nie chce z Tobą gadać?!- wtrąciła się Ann. -Daj jej spokojnie zjeść i się odpierdol!
Po tych słowach Christopher wyszedł wkurwiony, a ja wiedziałam, że mi nie odpuści i będzie awantura. Do końca dnia już się z nim nie widziałam, bo chyba gdzieś poszedł.

Wieczorem, kiedy już zasypiałam w swoim łóżku, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Od razu byłam prawie pewna, że to Ucker. Postanowiłam udawać, że śpię. Usiadł koło mnie na łóżku i pogłaskał czule po policzku.
-Dul, śpisz?- zapytał cicho.
-A jak myślisz?- odpowiedziałam zirytowana pytaniem na pytanie.
-Jesteś na mnie zła za wczoraj, prawda?
-Nie Ucker, zła to zbyt delikatne słowo.- stwierdziłam beznamiętnie.
-A więc wkurwiona... No okej, przepraszam- powiedział to od niechcenia, równie dobrze mógłby ująć to w ten sposób: "Dobra, przeproszę Cię, a Ty dasz mi dupy".
-Nie chcę od Ciebie przeprosin. I nie jestem ani zła, ani wkurwiona! Jestem po prostu rozżalona i wręcz przerażona tym, jak bardzo brzydzę się Tobą i twoim postępowaniem. Jestem też wykończona psychicznie, a przez Ciebie także przeziębiona. Coś jeszcze?
-Nie, to wystarczy.- w jego głosie usłyszałam smutek i jakby rezygnację, to było dziwne.
-Świetnie, a więc wyjdź.- spojrzałam mu w oczy, które mimo fałszywego spojrzenia, hipnotyzowały pięknem.
-Chcę z Tobą pogadać. Mam propozycję.
-O nie, tylko nie twoje propozycje... Nienawidzę ich.
-Wysłuchasz mnie, czy nie?
-Mów. Tylko szybko, bo chcę spać.
-Zacznijmy wszystko od nowa.
-Nie rozumiem.
-No, bo... Chciałbym, żeby łączyło nas coś więcej niż seks.
-Możesz trochę jaśniej, do cholery?!
-Okej... Nie chcę już dziwki, chcę dziewczynę. Potrzebuję prawdziwego związku, potrzebuję w ogóle Ciebie. Uwielbiam, kiedy jesteś przy mnie i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
-Oj, chyba będziesz musiał, bo odchodzę.- powiedziałam tak lekko, że aż trudno uwierzyć.
-Co? Jak to, dlaczego odchodzisz? Aż tak masz mnie dość?
-Tak, ale nie o to chodzi. Chcę wrócić na studia, zacząć nowe życie. Tutaj nie przesunę się w przód ani o krok, bo wiele rzeczy mnie ogranicza, chociażby Ty i ten jebany dług.
-No właśnie... Co Ty sobie myślisz, że wyjedziesz gdzieś, zapomnisz i nigdy mi tego nie oddasz? O nie, kochanie, na to Ci nie pozwolę.
-Już mówiłam, że oddam Ci to w gotówce.
-Nie chcę kasy, chcę tylko Ciebie.
-Nie, Ucker, nie będę twoją zabawką. Nie licz już na nic, żaden bliski kontakt, czy relację.
-Dulce, proszę...- mówił słodkim głosem, przytulając mnie od tyłu.
-O co Ty mnie prosisz, bo już nie rozumiem?- oczywiście starałam się uciec, żeby mnie nie tulił, nie dotykał w ogóle.
-Chcę tylko, żebyś była ze mną. Nieważne jak i co, bylebyś była blisko.
-Czemu tak bardzo Ci na tym zależy?...
-Bo ja Cię chyba kocham. Dulce, ja się od Ciebie uzależniłem.- i tu mnie zatkało, ale nie pozwolę na jakiekolwiek głębsze uczucia.
-Nie, to nie miłość. Co najwyżej mogłeś przyzwyczaić się do wspólnych nocy, ale nie ma mowy o niczym innym. Nasza relacja była tylko fizyczna, wbij to sobie do głowy.- odwróciłam głowę jego stronę, a nasze spojrzenia się spotkały.
-Pozwól mi Cię kochać. Chociaż spróbujmy...- przytulił mnie znowu mocno, nie chciałam tego. Przypomniały mi się słowa Anahi "Musisz stąd szybko uciekać, zanim Ucker całkiem uzna Cię za swoją własność". Czas na opracowanie strategii...
-Dobra, niech Ci będzie, ale tym razem ja ustalam zasady.- powiedziałam konkretnie i chłodno.
-No dobra, mów.
-Nie, zasady wyjdą w praniu.
-Tak nie można, to oszustwo.
-Dobra, to powiem Ci o tej najważniejszej... Zero kontaktu fizycznego.- i tu go zagięłam, ciekawe co na to powie. -A więc odsuń się ode mnie, zachowaj bezpieczną odległość i mnie nie przytulaj.- wyrwałam się z jego objęć i o mało nie spadłam z łóżka.
-Jak mamy być razem, jeśli nie mogę Cię nawet dotykać?!
-Nie wiem, ale mało mnie to obchodzi. To Ty tak nalegałeś, mi na tym nie zależy.
Myślę, że postawiłam sprawę jasno. Ucker był wyraźnie zdezorientowany, ale o to mi w sumie chodziło. Teraz to ja owinę go sobie wokół palca i nie dam sobą pomiatać. Wcześniej mógł mną rządzić, ale teraz już nie mam dla kogo dać się poniżać. Koniec z bezbronną Dulą, czas by świat poznał prawdziwą mnie! Od dziś żadnych uczuć i martwię się tylko o siebie, nie o resztę. Uśpię jego czujność i wyjadę, kiedy najmniej się będzie tego spodziewał.
Mimo, że zakazałam mu bliskiego kontaktu, to i tak został ze mną i wpakował mi się do łóżka pod kołdrę. Nie zareagowałam, bo byłam zbyt zmęczona i chciałam już iść spać. Szybko zasnęłam, zapominając w ogóle o jego obecności.

Kiedy się obudziłam, Uckera przy mnie nie było. Ubrałam się i zeszłam do kuchni, gdzie wszyscy kończyli już śniadanie. Była tam też Pani Laura, więc wypadało się usprawiedliwić.
-Przepraszam za spóźnienie, ale zapomniałam nastawić budzik.- powiedziałam z grzecznym uśmiechem.
-Nic się nie stało, skarbie. Ucker mówił, że jeszcze śpisz. Chodź tu do nas, siadaj.- cholera, dlaczego mama Uckera zaprosiła mnie do stołu? Od razu wiedziałam, że on ma z tym coś wspólnego, bo dziwnie się uśmiechał, a Anahi przewracała oczami, jakby była o coś zła.
-Ale przecież mam mnóstwo obowiązków...
-Nieważne, zjedz z nami.
Usiadłam na krześle między Uckerem, a Panią Laurą. Czułam się dziwnie, siedząc przy stole z moją pracodawczynią, będąc tylko zwykłą służącą. W dodatku miałam miejsce koło Uckera, który samą swoją obecnością mnie onieśmiela i przyprawia o dreszcze. Zrobiłam sobie kanapkę z przygotowanych na stole składników i zaczęłam jeść.
-Słyszałam, że jesteś dziewczyną mojego syna.- i tu mnie zatkało... Dosłownie, bo zaksztusiłam się kanapką.
-Nie wierzysz mi i musisz się upewnić, czy jak?- zapytał żartobliwie Ucker.
-Coś w tym stylu.
-Powiedz kochanie swojej przyszłej teściowej, że jesteśmy razem.- za tą głupią gadkę kopnęłam go pod stołem z całej siły w kostkę.
-Pani syn ma wspaniałą wyobraźnię... Nie jesteśmy razem, tylko się przyjaźnimy.- zaprzeczyłam, skrycie rzucając mu wredny uśmiech. Był na mnie zły, widziałam to w jego oczach.
-Szkoda... Już miałam nadzieję, że mój synek znalazł sobie przyzwoitą dziewczynę, ale tego się chyba jednak nie doczekam.- stwierdziła Pani Laura, wyraźnie kpiąc sobie z syna, a Any wybuchła śmiechem.
-No co Ty mamo... On nie bawi się w związki, woli wykorzystywać co noc inną.- oczywiście nasza kochana blondyneczka musiała dodać zgryźliwy komentarz o braciszku, kocham ją za to.
Miałyśmy niezły ubaw, ale samemu zainteresowanemu raczej do śmiechu nie było. No cóż... Tym razem wygrałam. 

☀☀☀☀☀☀☀☀☀☀☀☀☀

No dobrze, jest już po 00:00, a więc jest poniedziałek 21 grudnia ;) Wiecie co to znaczy? Dzisiaj jest światowy dzień Vondy, czyli dwóch zajebistych ludzi, dzięki którym jesteśmy tu na tym wspaniałym blogu xD Jak zwykle po północy Pelasia łapie fazę :D 21 grudnia to piękny dzień, choć z drugiej strony bardzo smutny i chce mi się płakać na myśl o tym, przez co przeszli członkowie RBD tego dnia parę lat temu (za późno na matmę, dlatego napisałam parę xD). I współczuję, a jednocześnie zazdroszczę ludziom, którzy żegnali ich na tym koncercie :'( Nie wiem, czy bym chciała tam być, bo chyba by mi serce pękło. 
No dobra, dość, bo jak zwykle poematy tu wypisuję xD Następny rozdział dodam w Wigilię, choć być może późnym wieczorem, bo pewnie mama będzie jak zwykle ganiać mnie, żebym coś robiła i po prostu nie będę miała czasu. Ok, w takim razie wesołych świąt jeszcze nie piszę, później :* 
A wgl to brawa dla mnie, bo rozdział ciut bardziej pozytywny (gdyby nie rozpamiętywać śmierci Juanita) 
Dobra, to dzisiaj zakończymy takim Vondaskowym akcentem: 

7 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra jestem ! Wiem, że miałam pojawić się tu nieco wcześniej, no ale rozumiesz święta, Monia kuchareczka i w ogóle. Ale wracając do rzeczy ważniejszych, czyli komentarza. No więc, Dula się zrobiła taką wredną suką trochę. Nie wiem czy to przez Anahi, czy ona wewnętrznie taka była. Ale to dobrze, tego nauczyło ją życie, i w końcu może zacznie walczyć o siebie. Nie jestem do końca przekonana, do tego że powiedziała Anahi co było między nią, a Uckerem, no ale akurat może tego potrzebowała. Jeżeli to jej pomogło to dobrze. Ucker hmmm, w sumie to ja już nie wiem co mam o nim napisać. Raz jest idiotą, a raz kimś kto wydaję się mieć serce (piszę wydaję, bo wiadomo jak to bywa w twoich opowiadaniach). Pamiętaj nie zapomniałam Ci tego morderco ! Hahah. Jaka ja pamiętliwa. Kurde jutro Święta czujesz to ? Ależ ja zbaczam z tematu, to przez te magię hah. Dziś się poparzyłam i skleiłam taśmą, jak mamie prezent pakowałam dasz wiarę? ahahha. Dobra ja czekam na kolejny, jo jo jo bez odbioru ! HOŁ HOŁ HOŁ XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, Dula zaczyna się buntować xD To dobrze ,że będzie trzymała Uckera na dystansie. Niech chłopak pocierpi to moze coś zrozumie. No i wszystko ładnie i pięknie ale...Jak to wyjechać. Ona coś mówiła o wyjeździe! Mam nadzieję ,że o tym zapomni i jednak zostanie z tym idiociną xD Dobra, może i Ucker nie zachował się dobrze (zachował się okropnie) ale może mu jeszcze wybaczyć. Liczę na to ,bo ja zawsze chcę żeby Dul i Ucker byli razem, szczęśliwi. Także mam nadzieję ,że jeszcze się pomiędzy nimi ułoży. Czekam na następny i zapraszam do siebie na obsadę i prolog ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział. Szkoda ,że Dulce wyjechała i zostawiła Uckera. Ciekawe co on na to? dlatego dodaj nowy jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha rozbawila mnie końcówka ale najlepiej zacząć od początku. Bardzo intryguje mnie to co mówi Ann wynika z tego ze Ucker to jakiś psychopata 😅😅😅 oczywiście mam nadzieję ze się myli no ale tak to zrozumiałam... Zero kontaktu fizycznego zagiela go tym totalnie. Hahahaha, jest dość zabawnie ale Ucker i tak mnie przeraża trochę to opowiadanie znaczy Ucker raz taki kochany innym razem taki bez uczuć. Teraz akacja przy stole cóż Ucker jakby to powiedzieć został znokautowany przez własną siostrę i "dziewczynę" nawet mi go trochę szkoda ale trudno :)

    OdpowiedzUsuń