poniedziałek, 14 grudnia 2015

12. "Zaopiekuj się nią"


Pojechaliśmy z Uckerem do szpitala. Ustaliliśmy z lekarzem, że jutro rano Juanito będzie miał operacje. Przerażał mnie opis tego zabiegu, było to bardzo skomplikowane. Jednak w konsekwencji doktor przekonał mnie, że to dobre rozwiązanie i jedyna szansa na powrót mojego brata do zdrowia. Do wieczora chodziłam zamyślona, po prostu się martwiłam. Ucker prawie na cały dzień gdzieś zniknął i jedyną osobą, która mnie wspierała była Anahi. Zrozumiałam, że jako rodzeństwo Ann i Christopher mają jedną zasadniczą wspólną cechę. Oboje wyglądają na nadętych bogaczy i zresztą celowo takich z siebie robią, ale w głębi duszy są bardzo wrażliwi i dobrzy. Odkąd dowiedzieli się o chorobie Juana, pomagali mi. Każdy na swój sposób, ale zawsze mnie wspierali. Z Any się naprawdę zaprzyjaźniłam. A co do Uckera... No cóż, z nim bywa różnie i naszej relacji chyba nie da się określić. Wrócił do domu późnym wieczorem, kiedy wszyscy byliśmy już po kolacji. Byłam jeszcze w kuchni, bo myłam naczynia. Ucker zrobił sobie tak na szybko płatki. Siedział przy stole i jadł, ciągle próbując mnie zagadywać. Udzielałam mu krótkich odpowiedzi, nie mając ochoty na rozmowę. Kiedy wkładał do zlewu pustą już miskę, objął mnie od tyłu, pytając ciepłym głosem:
-Co się dzieje? Obraziłaś się na mnie, czy co?
-Nie mam o co się obrażać, przecież jesteś dla mnie dobry i kochany. Po prostu się martwię.- odpowiedziałam, odwracając się w jego stronę.
-Rozumiem Cię, ale bez przesady. Powinnaś się cieszyć, że Twój brat ma szansę na lepsze życie.
-Cieszę się Ucker, cieszę. To normalne, że się martwię, bo operacja jest poważna.
-Fakt, to bardzo skomplikowane. Ale wierzę, że będzie dobrze, musi być.
-Obyś miał rację.- nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego z nadmiaru emocji.
-Chodź wykąpiesz się i pójdziemy spać.
Tego dnia Ucker był dla mnie wyjątkowo wyrozumiały i nawet nie prosił o seks. Wykąpałam się i położyłam do jego łóżka, tak jak sam tego chciał. Szybko zasnęłam, podczas gdy Ucker smyrał mnie po plecach. On by chyba nie wytrzymał, żeby mnie w ogóle nie dotykać, no ale cóż... To mi się akurat bardzo podobało.
Wstaliśmy wcześnie, by od rana być w szpitalu. Kiedy tam dotarliśmy, trwały pierwsze przygotowania do operacji. Poszłam do Juanita, by jeszcze z nim porozmawiać.
-Cześć Juanito.- powiedziałam, podchodząc do jego łóżka.
-Cześć Dul, siemka Ucker.- przywitał się z nami wesoło.
-Co tam mały?- zapytał Ucker, który od początku świetnie się dogaduje z moim bratem.
-Słyszałem, że będę miał operację dzięki Tobie. To prawda?- kurde, skąd on to wie?...
-Tak, to prawda.
-Dziękuję Ci bardzo, najbardziej!- podniósł się lekko, by móc przytulić Christophera.
-Nie ma za co. Wiesz przecież, jak Cię lubię.
-A Dulce kochasz...- eh, no tak on przecież wierzy, że jestem z Uckerem. -Więc jakby coś się nie udało, to się nią zaopiekuj.
-Nie mów tak, nie wolno Ci tak nawet myśleć.- moje oczy się zaszkliły i pewnie bym się całkiem rozpłakała, gdyby nie Ucker, który mnie przytulił.
-Mówię to tak tylko w razie co. Przysięgnij, że nie zostawisz jej samej.
-No dobrze już... Przysięgam.- powiedział w końcu Ucker z delikatnym uśmiechem.
Trzy godziny później:
-Pani brat... Nie żyje.- usłyszałam od lekarza, który wyszedł z bloku operacyjnego.
-Co?- miałam nadzieję, że mi się przesłyszało.
-Przykro mi, choroba zaatakowała zbyt wiele organów, nastąpił krwotok...- tylko tyle zdołałam usłyszeć, zemdlałam i upadłam .
Otwierając oczy, ujrzałam biały pokój i kilka ludzi ubranych na ten sam kolor. Miałam wrażenie, że umarłam. Kiedy doszłam do siebie, zerwałam się z łóżka i zapytałam:
-Gdzie ja jestem? Co z moim bratem?!
-Spokojnie, jest Pani w szpitalu. Jak się Pani nazywa?- odezwał się lekarz, podchodząc do mnie.
-Nie róbcie ze mnie idiotki! Gdzie jest mój brat?
-Proszę się uspokoić, bo będę zmuszony podać Pani leki uspokajające.
-Chcę zobaczyć się z bratem!!- pamiętałam informację lekarza, ale nadal to do mnie nie docierało.
-Duluś, uspokój się.- podszedł do mnie Ucker, obejmując mnie czule.
-Nie mogę. Nie słyszałeś, co on powiedział?- zachowywałam się jak w totalnym amoku i tak też się czułam.
-Słyszałem, skarbie. Niestety to prawda, Juanito nie żyje.- dopiero po jego słowach ocknęłam się i wpadłam w istną rozpacz.
-To niemożliwe...- wydukałam, zalewając się łzami. -Co za lekarze w tym szpitalu?! Nie potrafią nawet ratować życia małego chłopca!!- w złości krzyczałam wszystko, co mi się na myśl nasunęło.
-Dul, nie krzycz... Wiem, że to boli, ale spróbuj troszkę się uspokoić.- Ucker już też płakał, choć widziałam, że próbował to powstrzymywać.
-Łatwo Ci mówić... Jak mam się uspokoić?! Straciłam ukochanego brata, moją jedyną rodzinę!! On jeden na tym świecie mnie kochał... Boże, dlaczego? To tylko dziecko!- byłam w totalnej rozsypce, a krople moich łez były ogromne.
-No chodź, przytul się.- przygarnął mnie do siebie, przytulając mocno. Aż zanosiłam się płaczem, a bezsilny wobec mojej rozpaczy Ucker głaskał mnie delikatnie po plecach, uciszając jak dziecko. -Ćśś...
-Ucker, ja tego chyba nie przeżyję.
-Przeżyjesz, bądź dzielna. Jestem tu i będę przy Tobie, tak jak chciał Juanito.- pocałował mnie słodko w skroń.
-On chyba czuł, co się stanie...- stwierdziłam, pociągając nosem.
-Możliwe. Tym bardziej musimy się z tym pogodzić. On wiedział, co go czeka i od razu załatwił Ci opiekę, żebyś nie została całkiem sama. Na pewno zawsze będzie Cię pilnował i wspierał z nieba.- Ucker jest kochany i naprawdę starał się mnie pocieszyć, ale w takiej sytuacji żadne słowa nie przyniosą ukojenia.

⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡

No ok, wstawię z własnej woli, bo na układ z Moniką to nie mam co liczyć xD Tak więc kochana, nie wyobrażaj sobie, że to dla Cb :P A no i przykro mi, ale rozpoczęłam tym rozdziałem złą aurę i raczej nieprędko się to poprawi, za co przepraszam, ale takie życie... Nawet w bajkach nie zawsze jest idealnie, a tego zdecydowanie bajką nazwać nie można xD No więc do następnego, kochane moje i Monika, haha :* 

8 komentarzy:

  1. NIE !! NIE !! Jak moglas usmiercic Juanito ?? Biedna Dulce jak sobie teraz da rade sama ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że Juanito nie żyje, biedna Dulce co ona teraz przeżywa jak okropnie cierpi po utracie kochanego brata. Mam cichą nadzieję, że Ucker wypełni obietnicę Juanita i zaopiekuje się Dul. Czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masakra jak czytam to płacze biedy Juanito ahh masakra. Oby Ucker się go posłuchał i zaopiekowal się Dulce.... Dulce została teraz sama nie ma rodziny by Christopher traktowal ja dobrze. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej, biedna Dulce. Straciła braciszka, jedyną rodzinę. To smutne, że Juanito umarł. To przecież tylko dziecko. Straszne...Ale mam nadzieję ,że to jeszcze bardziej zbliży do siebie Dul i Uckera. Teraz on się nią zaopiekuje jak obiecał Juanowi i będzie ok. Tylko żeby on znowu czegoś nie zmajstrował i dotrzymał słowa. Jak dotrzyma to super ,a jak nie to normalnie po nim. Nie może teraz zostawić Duli tak samej! O nie! Dobra, to ja czekam na kolejny, który mam nadzieję będzie szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgiń!!!!!!!!!!!!! Jak Ty tak mogłaś co ?!!!!!!!!!!!!!!!!
    To jedna z okrutniejszych rzeczy jakie zrobiłaś w swoich opowiadań !! Dlaczego go zabiłaś?! MORDERCA! Jak mogłaś ! Nie wiem po prostu co mam tutaj napisać, skoro Ty taka byłaś okrutna. Zaczynało się na prawdę fajnie, no ale nie bo Ty musiałaś coś zepsuć! Dlaczego zabiłaś niewinne dziecko? Przecież on był taki słodki i kochany, Dulce tyle dla niego poświęciła, a Ty go zabiłaś ! Tak poczuj to, że go zabiłaś ! Jak mogłaś !! Nie no niby Ucker jest przy niej i w ogóle, ale jakoś przyćmiewa mi wszystko to, że zabiłaś Juanita !!! Nie wiem, może wstaw kolejny rozdział, może to pomoże..... :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodasz dzis nowy ????

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ;) Myślę, że w piątek dopiero.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może jednak zdecydujesz sie dodać dziś nowy bardzo bardzo proszę :):):)

    OdpowiedzUsuń