Pojechaliśmy
z Uckerem do szpitala. Ustaliliśmy z lekarzem, że jutro rano Juanito będzie
miał operacje. Przerażał mnie opis tego zabiegu, było to bardzo skomplikowane.
Jednak w konsekwencji doktor przekonał mnie, że to dobre rozwiązanie i jedyna
szansa na powrót mojego brata do
zdrowia. Do wieczora chodziłam zamyślona, po prostu się martwiłam. Ucker prawie
na cały dzień gdzieś zniknął i jedyną osobą, która mnie wspierała była Anahi. Zrozumiałam, że jako rodzeństwo Ann i
Christopher mają jedną zasadniczą wspólną cechę. Oboje wyglądają na nadętych bogaczy i zresztą celowo takich
z siebie robią, ale w głębi duszy są bardzo wrażliwi i dobrzy. Odkąd
dowiedzieli się o chorobie Juana, pomagali mi. Każdy na swój sposób, ale zawsze mnie wspierali. Z Any się naprawdę zaprzyjaźniłam. A co
do Uckera... No cóż, z nim bywa różnie i naszej relacji chyba nie da się
określić. Wrócił do domu późnym wieczorem, kiedy wszyscy byliśmy już po
kolacji. Byłam jeszcze w kuchni, bo myłam naczynia. Ucker zrobił sobie tak na
szybko płatki. Siedział przy stole i jadł, ciągle próbując mnie zagadywać. Udzielałam mu krótkich odpowiedzi, nie mając ochoty na rozmowę. Kiedy wkładał do zlewu
pustą już miskę, objął mnie od tyłu, pytając ciepłym głosem:
-Co się dzieje?
Obraziłaś się na mnie, czy co?
-Nie mam o co się
obrażać, przecież jesteś dla mnie dobry i kochany. Po prostu się martwię.-
odpowiedziałam, odwracając się w jego stronę.
-Rozumiem
Cię, ale bez przesady. Powinnaś się cieszyć, że Twój brat ma szansę na lepsze życie.
-Cieszę się Ucker,
cieszę. To normalne, że się martwię, bo operacja jest poważna.
-Fakt, to bardzo
skomplikowane. Ale wierzę, że będzie dobrze, musi być.
-Obyś miał rację.-
nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego z nadmiaru emocji.
-Chodź
wykąpiesz się i pójdziemy spać.
Tego
dnia Ucker był dla mnie wyjątkowo wyrozumiały i nawet nie prosił o seks.
Wykąpałam się i położyłam do jego łóżka, tak jak sam tego chciał. Szybko zasnęłam, podczas gdy Ucker smyrał
mnie po plecach. On by chyba nie wytrzymał, żeby mnie w ogóle nie dotykać, no ale cóż... To mi się akurat bardzo podobało.
Wstaliśmy wcześnie,
by od rana być w szpitalu. Kiedy tam dotarliśmy, trwały pierwsze przygotowania
do operacji. Poszłam do Juanita, by jeszcze z nim porozmawiać.
-Cześć
Juanito.- powiedziałam, podchodząc do jego łóżka.
-Cześć Dul, siemka
Ucker.- przywitał się z nami wesoło.
-Co
tam mały?- zapytał Ucker, który od
początku świetnie się dogaduje z moim bratem.
-Słyszałem, że będę
miał operację dzięki Tobie. To prawda?- kurde, skąd on to wie?...
-Tak, to prawda.
-Dziękuję
Ci bardzo, najbardziej!- podniósł
się lekko, by móc przytulić
Christophera.
-Nie ma za co. Wiesz
przecież, jak Cię lubię.
-A Dulce kochasz...-
eh, no tak on przecież wierzy, że jestem z Uckerem. -Więc jakby coś się nie
udało, to się nią zaopiekuj.
-Nie mów tak, nie wolno Ci tak nawet myśleć.- moje
oczy się zaszkliły i pewnie bym się całkiem rozpłakała, gdyby nie Ucker, który mnie przytulił.
-Mówię to tak tylko w razie co. Przysięgnij, że
nie zostawisz jej samej.
-No dobrze już...
Przysięgam.- powiedział w końcu Ucker z delikatnym uśmiechem.
Trzy
godziny później:
-Pani
brat... Nie żyje.- usłyszałam od lekarza, który wyszedł z bloku operacyjnego.
-Co?- miałam
nadzieję, że mi się przesłyszało.
-Przykro
mi, choroba zaatakowała zbyt wiele organów, nastąpił krwotok...- tylko tyle zdołałam usłyszeć, zemdlałam i
upadłam .
Otwierając
oczy, ujrzałam biały pokój i kilka
ludzi ubranych na ten sam kolor. Miałam wrażenie, że umarłam. Kiedy doszłam do
siebie, zerwałam się z łóżka i
zapytałam:
-Gdzie ja jestem? Co
z moim bratem?!
-Spokojnie, jest
Pani w szpitalu. Jak się Pani nazywa?- odezwał się lekarz, podchodząc do mnie.
-Nie róbcie ze mnie idiotki! Gdzie jest mój brat?
-Proszę się
uspokoić, bo będę zmuszony podać Pani leki uspokajające.
-Chcę zobaczyć się z
bratem!!- pamiętałam informację lekarza, ale nadal to do mnie nie docierało.
-Duluś,
uspokój się.- podszedł do mnie
Ucker, obejmując mnie czule.
-Nie mogę. Nie
słyszałeś, co on powiedział?- zachowywałam się jak w totalnym amoku i tak też
się czułam.
-Słyszałem, skarbie.
Niestety to prawda, Juanito nie żyje.- dopiero po jego słowach ocknęłam się i
wpadłam w istną rozpacz.
-To niemożliwe...-
wydukałam, zalewając się łzami. -Co za lekarze w tym szpitalu?! Nie potrafią
nawet ratować życia małego chłopca!!- w złości krzyczałam wszystko, co mi się
na myśl nasunęło.
-Dul,
nie krzycz... Wiem, że to boli, ale spróbuj troszkę się uspokoić.- Ucker już też płakał, choć widziałam, że próbował to powstrzymywać.
-Łatwo
Ci mówić... Jak mam się uspokoić?!
Straciłam ukochanego brata, moją jedyną rodzinę!! On jeden na tym świecie mnie
kochał... Boże, dlaczego? To tylko dziecko!- byłam w totalnej rozsypce, a
krople moich łez były ogromne.
-No chodź, przytul
się.- przygarnął mnie do siebie, przytulając mocno. Aż zanosiłam się płaczem, a
bezsilny wobec mojej rozpaczy Ucker głaskał mnie delikatnie po plecach,
uciszając jak dziecko. -Ćśś...
-Ucker, ja tego
chyba nie przeżyję.
-Przeżyjesz, bądź
dzielna. Jestem tu i będę przy Tobie, tak jak chciał Juanito.- pocałował mnie
słodko w skroń.
-On chyba czuł, co
się stanie...- stwierdziłam, pociągając nosem.
-Możliwe. Tym
bardziej musimy się z tym pogodzić. On wiedział, co go czeka i od razu załatwił
Ci opiekę, żebyś nie została całkiem sama. Na pewno zawsze będzie Cię pilnował
i wspierał z nieba.- Ucker jest kochany i naprawdę starał się mnie pocieszyć,
ale w takiej sytuacji żadne słowa nie przyniosą ukojenia.
⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡
No ok, wstawię z własnej woli, bo na układ z Moniką to nie mam co liczyć xD Tak więc kochana, nie wyobrażaj sobie, że to dla Cb :P A no i przykro mi, ale rozpoczęłam tym rozdziałem złą aurę i raczej nieprędko się to poprawi, za co przepraszam, ale takie życie... Nawet w bajkach nie zawsze jest idealnie, a tego zdecydowanie bajką nazwać nie można xD No więc do następnego, kochane moje i Monika, haha :*
⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡⚡
No ok, wstawię z własnej woli, bo na układ z Moniką to nie mam co liczyć xD Tak więc kochana, nie wyobrażaj sobie, że to dla Cb :P A no i przykro mi, ale rozpoczęłam tym rozdziałem złą aurę i raczej nieprędko się to poprawi, za co przepraszam, ale takie życie... Nawet w bajkach nie zawsze jest idealnie, a tego zdecydowanie bajką nazwać nie można xD No więc do następnego, kochane moje i Monika, haha :*
NIE !! NIE !! Jak moglas usmiercic Juanito ?? Biedna Dulce jak sobie teraz da rade sama ...
OdpowiedzUsuńSzkoda że Juanito nie żyje, biedna Dulce co ona teraz przeżywa jak okropnie cierpi po utracie kochanego brata. Mam cichą nadzieję, że Ucker wypełni obietnicę Juanita i zaopiekuje się Dul. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńMasakra jak czytam to płacze biedy Juanito ahh masakra. Oby Ucker się go posłuchał i zaopiekowal się Dulce.... Dulce została teraz sama nie ma rodziny by Christopher traktowal ja dobrze. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńOjej, biedna Dulce. Straciła braciszka, jedyną rodzinę. To smutne, że Juanito umarł. To przecież tylko dziecko. Straszne...Ale mam nadzieję ,że to jeszcze bardziej zbliży do siebie Dul i Uckera. Teraz on się nią zaopiekuje jak obiecał Juanowi i będzie ok. Tylko żeby on znowu czegoś nie zmajstrował i dotrzymał słowa. Jak dotrzyma to super ,a jak nie to normalnie po nim. Nie może teraz zostawić Duli tak samej! O nie! Dobra, to ja czekam na kolejny, który mam nadzieję będzie szybko :)
OdpowiedzUsuńZgiń!!!!!!!!!!!!! Jak Ty tak mogłaś co ?!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo jedna z okrutniejszych rzeczy jakie zrobiłaś w swoich opowiadań !! Dlaczego go zabiłaś?! MORDERCA! Jak mogłaś ! Nie wiem po prostu co mam tutaj napisać, skoro Ty taka byłaś okrutna. Zaczynało się na prawdę fajnie, no ale nie bo Ty musiałaś coś zepsuć! Dlaczego zabiłaś niewinne dziecko? Przecież on był taki słodki i kochany, Dulce tyle dla niego poświęciła, a Ty go zabiłaś ! Tak poczuj to, że go zabiłaś ! Jak mogłaś !! Nie no niby Ucker jest przy niej i w ogóle, ale jakoś przyćmiewa mi wszystko to, że zabiłaś Juanita !!! Nie wiem, może wstaw kolejny rozdział, może to pomoże..... :c
Dodasz dzis nowy ????
OdpowiedzUsuńNie ;) Myślę, że w piątek dopiero.
OdpowiedzUsuńMoże jednak zdecydujesz sie dodać dziś nowy bardzo bardzo proszę :):):)
OdpowiedzUsuń