Ucker:
Mia stała i patrzyła pytająco raz na mnie raz na Dulce.
-Zjadłaś już, kochanie?- ale ta Dula jest głupia... Przecież Mia i tak już wie, że jestem jej ojcem, bo była tu od dawna i wszystko słyszała.
-Dlaczego powiedziałeś, że jestem Twoją córką?- zapytała mnie.
-Bo nią jesteś, skarbie.- odpowiedziałem i ukucnąłem przy niej, obejmując ją.
-Ale jak to? Przecież ja mam tatę i Ty nim nie jesteś!- zaprotestowała, krzycząc ze łzami w oczkach.
-Chodź, kochanie, wszystko Ci wyjaśnię.- Dula wzięła ją na kolana, całując w policzek.
-On kłamie, prawda?
-Nie, Ucker mówi prawdę.- wow, brawo Dul!
-To dlaczego zawsze mówiłaś mi, że to Rodrigo jest moim tatą?
-Ponieważ Rodrigo zawsze był przy nas, a Ucker zniknął jeszcze jak byłaś u mamy w brzuszku. Ucker nas nigdy nie kochał.
-Dulce, do cholery, nie mów bzdur!- chciałem dać jej samej to załatwić, ale niestety muszę się wtrącić. -Przestań kłamać i powiedz wreszcie temu dziecku prawdę!
-Mamo, Ty kłamiesz?
-Nie, skarbie.
-A Ucker kłamie?
-Nie, on też nie.
-To kto mi powie prawdę?
-Ja!- powiedzieliśmy chórem.
-Po pierwsze misiu, ja nie wiedziałem, że jesteś na świecie. Twoja mama mi nie powiedziała.
-Dlaczego? Przecież Ucker jest fajny i ja chcę, żeby był moim tatą.
-Jestem.
-A kochasz nas?
-Kocham Cię, bo jesteś moją córeczką.- odpowiedziałem, przytulając ją.
-A moją mamę kochasz?- teraz to zadała pytanie...
-Nie.- skłamałem, spoglądając na Dulce.
-Jak to nie? Musisz, bo przecież rodzice muszą się mocno kochać, żeby wyszło dziecko.- i weź tu z nią gadaj... Nic nie ukryjesz.
-Mia, daj spokój. Ucker nie będzie Twoim tatą i już wychodzi.- Dula nagle zrobiła się wredna i próbowała wypchnąć mnie za drzwi.
-Dulce, co Ty robisz?!- wkurzyła mnie ostro.
-Chronię swoje dziecko.- Boże, co ona wygaduje?...
-Mamo, ja chcę, żeby Ucker z nami został.- biedna nie wiedziała, co się dzieje, ale Dulce najwyraźniej nie obchodziło nasze dziecko. Ona chciała tylko zrobić mi na złość...
-Ale nie zostanie. Ucker, idź już, mam dość.- rozumiem ją i wiem, że dla niej to też nie jest łatwa sytuacja, ale trochę przesadza.
Mia stała i patrzyła pytająco raz na mnie raz na Dulce.
-Zjadłaś już, kochanie?- ale ta Dula jest głupia... Przecież Mia i tak już wie, że jestem jej ojcem, bo była tu od dawna i wszystko słyszała.
-Dlaczego powiedziałeś, że jestem Twoją córką?- zapytała mnie.
-Bo nią jesteś, skarbie.- odpowiedziałem i ukucnąłem przy niej, obejmując ją.
-Ale jak to? Przecież ja mam tatę i Ty nim nie jesteś!- zaprotestowała, krzycząc ze łzami w oczkach.
-Chodź, kochanie, wszystko Ci wyjaśnię.- Dula wzięła ją na kolana, całując w policzek.
-On kłamie, prawda?
-Nie, Ucker mówi prawdę.- wow, brawo Dul!
-To dlaczego zawsze mówiłaś mi, że to Rodrigo jest moim tatą?
-Ponieważ Rodrigo zawsze był przy nas, a Ucker zniknął jeszcze jak byłaś u mamy w brzuszku. Ucker nas nigdy nie kochał.
-Dulce, do cholery, nie mów bzdur!- chciałem dać jej samej to załatwić, ale niestety muszę się wtrącić. -Przestań kłamać i powiedz wreszcie temu dziecku prawdę!
-Mamo, Ty kłamiesz?
-Nie, skarbie.
-A Ucker kłamie?
-Nie, on też nie.
-To kto mi powie prawdę?
-Ja!- powiedzieliśmy chórem.
-Po pierwsze misiu, ja nie wiedziałem, że jesteś na świecie. Twoja mama mi nie powiedziała.
-Dlaczego? Przecież Ucker jest fajny i ja chcę, żeby był moim tatą.
-Jestem.
-A kochasz nas?
-Kocham Cię, bo jesteś moją córeczką.- odpowiedziałem, przytulając ją.
-A moją mamę kochasz?- teraz to zadała pytanie...
-Nie.- skłamałem, spoglądając na Dulce.
-Jak to nie? Musisz, bo przecież rodzice muszą się mocno kochać, żeby wyszło dziecko.- i weź tu z nią gadaj... Nic nie ukryjesz.
-Mia, daj spokój. Ucker nie będzie Twoim tatą i już wychodzi.- Dula nagle zrobiła się wredna i próbowała wypchnąć mnie za drzwi.
-Dulce, co Ty robisz?!- wkurzyła mnie ostro.
-Chronię swoje dziecko.- Boże, co ona wygaduje?...
-Mamo, ja chcę, żeby Ucker z nami został.- biedna nie wiedziała, co się dzieje, ale Dulce najwyraźniej nie obchodziło nasze dziecko. Ona chciała tylko zrobić mi na złość...
-Ale nie zostanie. Ucker, idź już, mam dość.- rozumiem ją i wiem, że dla niej to też nie jest łatwa sytuacja, ale trochę przesadza.
Anahi:
Wracając z pracy, odebrałam Lupitę z przedszkola. Poszłyśmy do parku na plac zabaw. Moja córcia dobrze się bawiła, a ja siedziałam sobie na ławce, przyglądając jej się. Nagle poczułam czyjeś usta na moim policzku. Odwróciłam się i zobaczyłam Poncha. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i zapytałam:
-Co tu robisz?
-Akurat przechodziłem i postanowiłem się do Ciebie dosiąść.- odpowiedział, patrząc na mnie tymi pięknymi oczami, które dawniej tak kochałam.
-Aha, okej. Ale to dobrze, bo musimy pogadać.- ton mojego głosu był poważny, bo czas na rozmowę o naszym dziecku.
-Tak, ja też od dawna chciałem z Tobą pogadać. W zasadzie to są dwie sprawy.
-Dwie? Jakie?- zainteresował mnie.
-Po pierwsze chciałbym mieć prawa rodzicielskie do naszej córki i móc się z nią spotykać.
-Dużo nad tym myślałam i nie widzę przeszkód. Jakoś się w tej kwestii dogadamy, a Lupita za pewne będzie szczęśliwa.- w sumie ucieszył mnie jego pomysł, bo zawsze trochę mi pomoże i nie będę sama. -A ta druga sprawa?
-Bo wiesz Any... Ja...- jego głos stał się dziwny, jakby nieśmiały. -Kiedy wyjechałem, bardzo za Tobą tęskniłem... I wtedy zrozumiałem, że to nie był zwykły romans... Kocham Cię.- zatkało mnie, byłam w szoku, zwłaszcza kiedy nagle wpił się w moje usta. Nie pozwoliłam mu na długi pocałunek i szybko go przerwałam.
-Poncho...- wydukałam cicho. -Ja nie mogę... Nic już do Ciebie nie czuję... Dla mnie to był właśnie tylko romans, nic więcej. Przepraszam.- wstałam i chciałam wołać Lupitę, żeby jak najszybciej ulotnić się do domu.
-Stój!- poczułam jak zaciska dłoń na moim nadgarstku i delikatnie przyciąga do siebie. -Zastanów się jeszcze, proszę.- powiedział wręcz błagalnym głosem tuż przy mojej twarzy.
-Nie mam się nad czym zastanawiać, przykro mi.- odpowiedziałam, odchodząc od niego.
Zawołałam Lupitę i poszłyśmy do domu. Oczywiście Poncho musiał ją jeszcze chwilę zagadać i obiecał jej wyjście do zoo w weekend. To świetnie, bo akurat będę miała dużo pracy.
Wracając z pracy, odebrałam Lupitę z przedszkola. Poszłyśmy do parku na plac zabaw. Moja córcia dobrze się bawiła, a ja siedziałam sobie na ławce, przyglądając jej się. Nagle poczułam czyjeś usta na moim policzku. Odwróciłam się i zobaczyłam Poncha. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i zapytałam:
-Co tu robisz?
-Akurat przechodziłem i postanowiłem się do Ciebie dosiąść.- odpowiedział, patrząc na mnie tymi pięknymi oczami, które dawniej tak kochałam.
-Aha, okej. Ale to dobrze, bo musimy pogadać.- ton mojego głosu był poważny, bo czas na rozmowę o naszym dziecku.
-Tak, ja też od dawna chciałem z Tobą pogadać. W zasadzie to są dwie sprawy.
-Dwie? Jakie?- zainteresował mnie.
-Po pierwsze chciałbym mieć prawa rodzicielskie do naszej córki i móc się z nią spotykać.
-Dużo nad tym myślałam i nie widzę przeszkód. Jakoś się w tej kwestii dogadamy, a Lupita za pewne będzie szczęśliwa.- w sumie ucieszył mnie jego pomysł, bo zawsze trochę mi pomoże i nie będę sama. -A ta druga sprawa?
-Bo wiesz Any... Ja...- jego głos stał się dziwny, jakby nieśmiały. -Kiedy wyjechałem, bardzo za Tobą tęskniłem... I wtedy zrozumiałem, że to nie był zwykły romans... Kocham Cię.- zatkało mnie, byłam w szoku, zwłaszcza kiedy nagle wpił się w moje usta. Nie pozwoliłam mu na długi pocałunek i szybko go przerwałam.
-Poncho...- wydukałam cicho. -Ja nie mogę... Nic już do Ciebie nie czuję... Dla mnie to był właśnie tylko romans, nic więcej. Przepraszam.- wstałam i chciałam wołać Lupitę, żeby jak najszybciej ulotnić się do domu.
-Stój!- poczułam jak zaciska dłoń na moim nadgarstku i delikatnie przyciąga do siebie. -Zastanów się jeszcze, proszę.- powiedział wręcz błagalnym głosem tuż przy mojej twarzy.
-Nie mam się nad czym zastanawiać, przykro mi.- odpowiedziałam, odchodząc od niego.
Zawołałam Lupitę i poszłyśmy do domu. Oczywiście Poncho musiał ją jeszcze chwilę zagadać i obiecał jej wyjście do zoo w weekend. To świetnie, bo akurat będę miała dużo pracy.
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
No dobrze masz Monisiu, może Cię ten rozdział w magiczny sposób uzdrowi i następnym razem pomożesz mi z matmą :P Wow, wgl to zaskakująco krótkie te moje rozdziały, ale tak niestety musi być ;) Tralalala bum, do następnego :D :*
Bardzo się cieszę, że Mia dowiedziała się prawdy, że to Ucker jest jej ojcem a nie Rodrigo. Mia zaskoczyła swoim pytaniem Dulce i Uckera Czy Ucker kocha Dulcę. Dulce chyba oczekiwała innej odpowiedzi... Czekam na nowy rozdział :);)
OdpowiedzUsuńkiedy next ?
OdpowiedzUsuńWooowooo to się dzieję na ostro haha. To tak zacznę od Anahi, czy ona jest głupia?! Przecież on jej miłość wyznał i w ogóle. On byłby cudownym ojcem, niech Ann go nie zostawia! A teraz przechodząc do mojego ukochanego Vondy. Co się tam dzieję co? Dobrze, że Mia się dowiedziała ale nie może tak być, że Dul go wygania. Oni powinni iść razem na lody, do parku, razem czytać małej do snu, a później powinni się zająć konsumpcją swojego związku xd Ja chce taki rozdział xd Dobra dodaj kolejny noo xd
OdpowiedzUsuńOczywiście przeczytałam już dawno A zapomniałam skomentować. Śmieszy mnie trochę ta walka o ICH córkę bo Mia nie jest ich własnością kurczę muszą zrozumieć ze To ich wspólne dziecko. Co do Ann jak ona się zachowała Poncho taki kochany A ona zostawiła go na lodzie i oklamala. Dul i Ann one obydwie powinny się ogarnąć bo mają koło siebie fajnych facetow :)
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nowy rozdzial?
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nowy ?
OdpowiedzUsuń