Dulce:
Nie miałam pojęcia co to za kobieta, a ona patrzyła na mnie podejrzanie.
-Ucker, czy możesz mi to wyjaśnić?!- była zdenerwowana.
-No właśnie.- wtrąciłam, wstając z ławki i stając naprzeciw niego. -Kto to jest?- zapytałam, krzyżując ręce na piersi.
-Dul, to moja narzeczona Carmen.- i tu mnie zamurowało. Narzeczona?!
-Jestem Dulce, żona Uckerka.- przedstawiłam się po chamsku.
-Wiem, dużo o Tobie słyszałam. To przez Ciebie nie mogłam wziąć ślubu z Uckerem. Przyjechałam tu, żeby sprawdzić jak mu idzie sprawa z rozwodem. Tymczasem dowiaduję się, że macie razem dziecko.- a więc po to mu rozwód?... Nie dam mu go na pewno.
-Nie zdążyłem powiedzieć Ci o moim dziecku, wybacz. Pogadamy jeszcze później na spokojnie, dobrze?- próbował załagodzić sytuację, ale nie Uckerku, nie ma tak łatwo.
-Nie no zostań i wytłumacz dziewczynie skąd się biorą dzieci i tak dalej, a ja się ulotnię.- moje teksty są tak bez sensu, że aż mi się głupio zrobiło, no ale nic nie poradzę, że jestem zazdrosna i nie myślę racjonalnie.
-Poczekaj, miałem przecież iść jeszcze do Mii.
-Ale nie pójdziesz.- rzuciłam na odchodne i trzasnęłam drzwiami od klatki.
Wbiegłam zła do domu i udałam się od razu do Anahi do kuchni, i usiadłam wkurzona na krześle.
-Co jest?- zapytała wyraźnie zdezorientowana i zaskoczona moim zachowaniem.
-Ucker ma narzeczoną, ona tu jest.- odpowiedziałam, kipiąc ze złości.
-Oo, Dula jest zazdrosna.- stwierdziła Any.
-Zazdrosna?! Proszę Cię... O takie coś? Ona jest tak brzydka, że mi się śniadanie cofa na jej widok. I w ogóle do niego nie pasuje, no masakra...
-Czyli jednak zazdrość.- podsumowała, śmiejąc się cicho. -Dobra, zawołaj dzieci na obiad.
-Mia, Lupita!- krzyknęłam, zupełnie zapominając, że Mia ma złamaną nogę i sama nie przyjdzie.
-Gdzie Ucker?- zapytała moja córcia, kiedy już siedziałyśmy przy stole.
-Poszedł do domu.- odpowiedziałam i sama zaczęłam zastanawiać się, co on teraz robi. Stwierdziłam jednak, że nie warto nad tym myśleć, bo moja wyobraźnia już zabrnęła za daleko.
-Obiecał, że wróci.- stwierdziła zawiedziona.
-No widzisz, zapomniał o Tobie, albo wcale nie chciał wracać.- chciałam go zniszczyć w jej oczach, ale właściwie po co?
-Dlaczego? Obiecał przecież.
-Widocznie nie umie dotrzymać słowa.
-Ciocia, ale przecież Ucker wcale nie powiedział, że obiecuje.- wtrąciła się Lupita. Cholera, musiała?
-Ale ja na niego czekałam.- powiedziała Mia, smutniejąc.
No fakt, było mi jej szkoda, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że ona może wyczuwać, że to jej ojciec i już go polubiła. Z drugiej strony byłam tak zła i zazdrosna, że nie mogłam pozwolić, by miał jakiekolwiek kontakty z moim dzieckiem. To głupie, ale niestety prawdziwe.
Nie miałam pojęcia co to za kobieta, a ona patrzyła na mnie podejrzanie.
-Ucker, czy możesz mi to wyjaśnić?!- była zdenerwowana.
-No właśnie.- wtrąciłam, wstając z ławki i stając naprzeciw niego. -Kto to jest?- zapytałam, krzyżując ręce na piersi.
-Dul, to moja narzeczona Carmen.- i tu mnie zamurowało. Narzeczona?!
-Jestem Dulce, żona Uckerka.- przedstawiłam się po chamsku.
-Wiem, dużo o Tobie słyszałam. To przez Ciebie nie mogłam wziąć ślubu z Uckerem. Przyjechałam tu, żeby sprawdzić jak mu idzie sprawa z rozwodem. Tymczasem dowiaduję się, że macie razem dziecko.- a więc po to mu rozwód?... Nie dam mu go na pewno.
-Nie zdążyłem powiedzieć Ci o moim dziecku, wybacz. Pogadamy jeszcze później na spokojnie, dobrze?- próbował załagodzić sytuację, ale nie Uckerku, nie ma tak łatwo.
-Nie no zostań i wytłumacz dziewczynie skąd się biorą dzieci i tak dalej, a ja się ulotnię.- moje teksty są tak bez sensu, że aż mi się głupio zrobiło, no ale nic nie poradzę, że jestem zazdrosna i nie myślę racjonalnie.
-Poczekaj, miałem przecież iść jeszcze do Mii.
-Ale nie pójdziesz.- rzuciłam na odchodne i trzasnęłam drzwiami od klatki.
Wbiegłam zła do domu i udałam się od razu do Anahi do kuchni, i usiadłam wkurzona na krześle.
-Co jest?- zapytała wyraźnie zdezorientowana i zaskoczona moim zachowaniem.
-Ucker ma narzeczoną, ona tu jest.- odpowiedziałam, kipiąc ze złości.
-Oo, Dula jest zazdrosna.- stwierdziła Any.
-Zazdrosna?! Proszę Cię... O takie coś? Ona jest tak brzydka, że mi się śniadanie cofa na jej widok. I w ogóle do niego nie pasuje, no masakra...
-Czyli jednak zazdrość.- podsumowała, śmiejąc się cicho. -Dobra, zawołaj dzieci na obiad.
-Mia, Lupita!- krzyknęłam, zupełnie zapominając, że Mia ma złamaną nogę i sama nie przyjdzie.
-Gdzie Ucker?- zapytała moja córcia, kiedy już siedziałyśmy przy stole.
-Poszedł do domu.- odpowiedziałam i sama zaczęłam zastanawiać się, co on teraz robi. Stwierdziłam jednak, że nie warto nad tym myśleć, bo moja wyobraźnia już zabrnęła za daleko.
-Obiecał, że wróci.- stwierdziła zawiedziona.
-No widzisz, zapomniał o Tobie, albo wcale nie chciał wracać.- chciałam go zniszczyć w jej oczach, ale właściwie po co?
-Dlaczego? Obiecał przecież.
-Widocznie nie umie dotrzymać słowa.
-Ciocia, ale przecież Ucker wcale nie powiedział, że obiecuje.- wtrąciła się Lupita. Cholera, musiała?
-Ale ja na niego czekałam.- powiedziała Mia, smutniejąc.
No fakt, było mi jej szkoda, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że ona może wyczuwać, że to jej ojciec i już go polubiła. Z drugiej strony byłam tak zła i zazdrosna, że nie mogłam pozwolić, by miał jakiekolwiek kontakty z moim dzieckiem. To głupie, ale niestety prawdziwe.
Minęło już parę dni od mojego spotkania z tą całą Carmen. Ucker ciągle nalegał na spotkania z córką, ale mu tego zabraniałam. W pewnym momencie wpadłam na świetny pomysł. To znaczy wtedy wydawał mi się tak doskonały. W rzeczywistości to podły, podstępny plan i porządne matki takich rzeczy nie robią, no ale cóż. Stwierdziłam, że jeśli on mógł zniszczyć mój związek, to ja zniszczę jego.
Anahi:
Wiedziałam, że Dulce coś kombinuje. Była dziwna, jakby nieobecna. Nie chciała mi nic powiedzieć, ale byłam pewna, że chodzi o Uckera. Pewnego wieczoru przestałam tak bardzo przejmować się problemami Duli, bo zaczęły się moje własne. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam, żeby otworzyć, a byłam pewna, że to Christopher. Ani trochę nie spodziewałam się osoby, którą tam zobaczyłam.
-Cześć, Any.- powiedział Poncho z delikatnym uśmiechem.
-Mamo, kto przyszedł?- Lupita oczywiście musiała wybiec do drzwi.
-Nieważne misiu, wracaj do pokoju. Nie masz kapci, a kafelki są zimne.- wygoniłam ją do pokoju pod byle jakim pretekstem. -Co tu robisz, Poncho?- zapytałam zaskoczona jego wizytą.
-Chciałbym poznać moją córkę.- o kurwa, skąd on o niej wie?
-Co? Skąd Ci to przyszło do głowy?
-Nie udawaj, Any. Wiem, że mamy razem dziecko.
-Skąd o tym wiesz?!- zapytałam zdenerwowana.
-Od Uckera. Nawet nie próbuj zaprzeczać.- zabiję szmaciarza! A ja go jeszcze broniłam przed Dulą...
-Nie zamierzam. Tak Poncho, Lupita jest Twoją córką.
-To mój tata?- z pokoju wychyliła się Lupita.
-Tak kochanie, to Twój tata.- potwierdziłam, no bo po co mam kłamać?
-A gdzie był wcześniej? Mówiłaś przecież, że nie mam taty.
-Bo ja musiałem wyjechać na bardzo długo, ale teraz jestem i będę z Tobą często. Jeśli oczywiście chcesz.- uff, coś wymyślił.
-Chcę, chcę! Zawsze chciałam mieć tatę, a mama mówiła, że Ty nie istniejesz.- podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Muszę przyznać, że to bardzo słodki widok i nie sądziłam, że kiedyś to się w ogóle zdarzy.
Wiedziałam, że Dulce coś kombinuje. Była dziwna, jakby nieobecna. Nie chciała mi nic powiedzieć, ale byłam pewna, że chodzi o Uckera. Pewnego wieczoru przestałam tak bardzo przejmować się problemami Duli, bo zaczęły się moje własne. Usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam, żeby otworzyć, a byłam pewna, że to Christopher. Ani trochę nie spodziewałam się osoby, którą tam zobaczyłam.
-Cześć, Any.- powiedział Poncho z delikatnym uśmiechem.
-Mamo, kto przyszedł?- Lupita oczywiście musiała wybiec do drzwi.
-Nieważne misiu, wracaj do pokoju. Nie masz kapci, a kafelki są zimne.- wygoniłam ją do pokoju pod byle jakim pretekstem. -Co tu robisz, Poncho?- zapytałam zaskoczona jego wizytą.
-Chciałbym poznać moją córkę.- o kurwa, skąd on o niej wie?
-Co? Skąd Ci to przyszło do głowy?
-Nie udawaj, Any. Wiem, że mamy razem dziecko.
-Skąd o tym wiesz?!- zapytałam zdenerwowana.
-Od Uckera. Nawet nie próbuj zaprzeczać.- zabiję szmaciarza! A ja go jeszcze broniłam przed Dulą...
-Nie zamierzam. Tak Poncho, Lupita jest Twoją córką.
-To mój tata?- z pokoju wychyliła się Lupita.
-Tak kochanie, to Twój tata.- potwierdziłam, no bo po co mam kłamać?
-A gdzie był wcześniej? Mówiłaś przecież, że nie mam taty.
-Bo ja musiałem wyjechać na bardzo długo, ale teraz jestem i będę z Tobą często. Jeśli oczywiście chcesz.- uff, coś wymyślił.
-Chcę, chcę! Zawsze chciałam mieć tatę, a mama mówiła, że Ty nie istniejesz.- podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Muszę przyznać, że to bardzo słodki widok i nie sądziłam, że kiedyś to się w ogóle zdarzy.
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
No więc dodaję w końcu ten rozdział dla tych, którzy nie mają na niego kary (tak Moniko, to o Tobie, haha xD). No i następny kiedyś tam, bo niestety powoli kończy mi się zapas, a nie mam chwilowo weny ani czasu na pisanie ;)
Bardzo mi się podoba rozdział. Fajnie Dulce nadal kocha Uckera, chciałabym aby byli razem. Ciekawa jestem jak Dulce ma zamiar zniszczyć związek Uckera. Lupita bardzo dobrze przyjeła Poncho jako swojego ojca, myślałam że źle przyjmie go, a tu proszę. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńHaha tak myślałam ze pojawi się dziewczyna Uckera chodź może niedługo będę ex :D. Dulce musi walczyć o swoje Ucker to jej mąż ta narzeczona musi o tym pamiętać i ma znikać z ich życia !!!! 😆. Smutno mi ze Dulce chce tak trochę nastawić Mię przeciwko tatusiowi jednak oby mała nie była na niego zła 😣. Jeśli chodzi o sprawę Ann i Poncha no cóż Lupia tak się cieszy ze ma tatę to dobrze ;). Oby wszystko się ułożyło 💜💪
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co wymyśliła Dula. I czuję ,że to będzie coś niegrzecznego, bo już same to ,ze chce zniszczyć jego związek jest niegrzeczne ,ale ona musi i ma prawo to zrobić. No bo ona ma większe prawo do Uckera, bo jest jego żoną i koniec!
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to czekam na następny:)
No i po jakiego grzyba ona przyjechała tam co? Doskonale wiesz o kogo mi chodzi! Nikt jej tu nie chce, akysz!! Wonnn!! Ależ się zdenerwowałam. Jej tutaj w ogóle nie powinno być. A już miało być tak pięknie, no ale nie bo po co? Musisz im robić wszystko pod górkę? Jednak są dokładnie dwie rzeczy, z których jestem tutaj zadowolona. Jedna : Dula jest o niego nadal zazdrosna, czyli nadal go kocha. Druga: ona chce go uwieść hahaha dlatego też ja chce już dziś kolejny!
OdpowiedzUsuń