czwartek, 9 kwietnia 2015

17. Ale wpadka

Poncho:
Po moich słowach w jej oczach automatycznie pojawiły się łzy, które już po chwili ciurkiem zaczęły spływać po policzkach. Stała i wpatrywała się we mnie pełna smutku, żalu. Skrzywdziłem ją, wiem to.
-Jak mogłeś?!- krzyknęła, wymierzając mi policzek. Zabolało. -Ja Ci ufałam, oddałam Ci się, a Ty co?! Oszukałeś mnie gnoju!- darła się na mnie jak szalona i ciągle okładała mnie małymi piąstkami.
-Any, spokój się!- krzyknąłem, chwytając ją za ręce. Patrzyła mi w oczy ze złością, oddychając głęboko. -To był żart wariatko.- powiedziałem spokojnie tuż przy jej ustach.
-Jak to?- zapytała już łagodniejszym tonem. -Więc nie masz żony?
-Nie. Jejuś, jak Ciebie łatwo nabrać...- emocje opadły, więc puściłem jej dłonie.
-Nie znoszę Cię.- wyznała z udawaną pogardą.
-Wybacz, chciałem tylko zobaczyć, jak zareagujesz.
-No to widzisz.- odpowiedziała, ciągając nosem.
-Oj, chodź tu do mnie.- przygarnąłem ją do siebie ramieniem, a ona mocno się we mnie wtuliła. Staliśmy tak kilka dobrych minut.
-Co dalej?- zapytała, odrywając się ode mnie.
-Nie wiem. A jak tam Twoja kostka?
-Jaka kostka?
-No przecież wczoraj bolała Cię kostka.
-A taa. No ona... Ałć, nadal boli.- usiadła, udając ból kostki.
-Czyżby? Wczoraj w łóżku jakoś nic Cię nie bolało...
-Kostka w magiczny sposób przestała. Ale skąd wiesz czy nic?- zaczęła się śmiać.
-Bo wiem, byłem delikatny.- jej, temat tej rozmowy robi się dość dziwny.
-Nawet bardzo.- przyznała z uśmiechem, rumieniąc się.
-To jak z tą kostką?
-No okok... Udawałam. Pasuje?
-Domyśliłem się. Wytłumaczysz mi po co to całe przedstawienie?
-Bo ja... Tak bardzo chciałam... Z Tobą...- eh, ktoś tu się chyba zaplątał. -Po prostu szukałam sposobu, żeby zaciągnąć Cię do łóżka.- no w końcu jakoś konkretniej.
-Any, ja nic z tego nie rozumiem. Byliśmy przyjaciółmi, a Ty tak bez słowa postanowiłaś to zmienić.
-Byliśmy?... Czyli to koniec?- w jej oczach ponownie pojawiły się łzy.
-A co byś chciała?
-Ja... Nieważne.- odpowiedziała obojętnie i napiła się soku. Otarła łzy i odwróciła się, by nie patrzeć na mnie.
-Wszystko w porządku?- zapytałem, podchodząc do niej.
-Tak.- rzuciła, ciągając nosem. -Nie, nic nie jest dobrze!- krzyknęła po chwili, odwracając się, była cała zapłakana. -Wykorzystałeś mnie świnio!
-Nieprawda! Sama przed chwilą powiedziałaś, że chciałaś zaciągnąć mnie do łóżka. O co Ci do cholery chodzi?!
-Nie musiałeś się na to zgadzać! Od początku było jasne, że zniszczymy tym przyjaźń. Nie zganiaj winy na mnie!
-A co, może to moja wina?!- mam tej kobiety dość. Po co mi to było?
-Winę ponosimy oboje, Poncho. Sama ze sobą się nie pieprzyłam! I Ty się kurwa lepiej módl, żebym nie była w ciąży!
-Uspokój się!- krzyknąłem na nią, ale ją przytuliłem, aby się uspokoiła.
-Zostaw! Nie dotykaj mnie więcej!- wyrwała się z moich objęć.
-Jakoś wczoraj tego chciałaś...
-Skończ już! Zakończmy tą sprawę z Carlosem i dajmy sobie spokój. Później nigdy więcej się nie spotkamy.
-Dobrze, ale nie martw się. Jeśli będziesz w ciąży, to Cię z tym samej nie zostawię.- powiedziałem już spokojnie.
-Nie chcę Twojej pomocy.- odpowiedziała oschle.
-Koniec tematu. Właściwie to już wczoraj miałem Ci o czymś powiedzieć.
-Co znowu?
-Może trochę grzeczniej?
-Dobrze, sorry. No mów.- powiedziała już normalnie.
-Jesteśmy na dobrej drodze. Znalazłem fałszywe dokumenty Carlosa. Już niedługo będziemy mogli mu wszystko udowodnić.
-I wróci Dula?- wow, entuzjazm Any, to jest to.
-Tak, wszystko będzie dobrze.
Ucker:
Mijały dni, tygodnie... Wszystko było wspaniale, wręcz idealnie. Dulce była coraz spokojniejsza, bardziej otwarta, weselsza. Jest to za pewne zasługa psychoterapii, ale jak twierdzi Dula, także moja. Coraz częściej wychodzimy gdzieś razem. Dzisiaj na przykład mamy iść na basen. Stwierdziliśmy, że lepiej iść wieczorem, kiedy jest mniej ludzi. Wsiedliśmy w samochód i udaliśmy się do miasta. Udało nam się, bo na basenie rzeczywiście było praktycznie pusto. Na widok Duli w stroju kąpielowym na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Jejku, wyglądała bosko. Ale nie tylko na mnie zrobiła wrażenie, bo połowa facetów się na nią gapiła. Jakoś tak odruchowo, spoglądając na nich, objąłem ją w pasie. Rzuciła mi pytające spojrzenie, ale się nie odezwała. Uff... Chyba nie wiedziałbym, co powiedzieć. Zaciągnąłem ją na zjeżdżalnie, bo na początku nie chciała, bała się. Obiecałem jej, że jak zjedzie, to złapię ją na dole. Dotrzymałem słowa. Prosto ze zjeżdżalni wpadła w moje ramiona.
-Było aż tak źle?- zapytałem, trzymając ją.
-Nie, to było zajebiste!- krzyknęła pełna entuzjazmu, co u niej jest raczej rzadko spotykane. -Jeszcze raz!- dodała, ciągnąc mnie za rękę.
-No dobrze już, spokojnie.
-Ale teraz jadę sama.
-Jak chcesz.- uśmiechnąłem się do niej, odpowiedziała tym samym. Zjechała. Nie czekając ani chwili, pojechałem za nią. -Debilu... Chciałam sama!- krzyczała na mnie. Wpadła od razu pod wodę. W sumie dobrze, że tam byłem, to jej pomogłem się wynurzyć.
-Żyjesz?- zapytałem, kiedy ona kaszlała, bo się zachłysnęła wodą.
-Mhm.- przytaknęła cicho.
-Jeszcze raz?- zadałem to pytanie celowo, złośliwie.
-Nigdy więcej.- odpowiedziała naburmuszona, a ja zacząłem się z niej śmiać.
-Dobra, chodź.- wziąłem ją za rękę i poszliśmy w stronę jacuzzi.
Dulce:
W jacuzzi nie było zupełnie nikogo. Siedzieliśmy w jednym z małych, okrągłych basenów, relaksując się w ciepłej wodzie z mnóstwem bąbelków. W tle leciała cicha, wolna, bardzo nastrojowa muzyka. Właśnie tego było mi trzeba, Ucker wie co dobre. Po jakimś czasie zaczęło mi się już trochę nudzić. Chlapnęłam Uckera w twarz niewielką ilością wody. Po chwili się odegrał. Nie minęło dużo czasu, a rozpętała się wojna na wodę. Wygłupialiśmy się, śmieliśmy. Tak jakoś wyszło, że wylądowałam bardzo blisko niego, oplatając się nogami wokół jego bioder. Zapanował spokój. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a nasze oddechy były przyspieszone. Atmosfera zrobiła się dość dziwna, nie jestem w stanie tego nazwać. Po kilku sekundach nasze usta się złączyły. Pieścił moje wargi delikatnie, z czułością. Jego język błyskawicznie powędrował do mojej buzi, gdzie zaczął tańczyć z moim słodko i powoli. Gdzieś po drugiej stronie mocy była namiętność, mieszająca się z pożądaniem, podnieceniem. Dłonie Uckera wędrowały po wszystkich nagich częściach mojego ciała. Ciągle głaskał mnie po plecach, karku, ramionach. Ja robiłam mu mniej więcej to samo. Przycisnął mnie do ścianki w basenie, co spowodowało, że bąbelki tak cudownie masowały mi plecy. Uśmiechnęłam się, nie odrywając się od jego ust. Byłam pochłonięta tymi wszystkimi słodkimi doznaniami z każdej strony. Jego ręce nadal delikatnie muskały moją skórę w tym momencie akurat na udach. Pragnęłam go do tego stopnia, że drżałam z podniecenia. Jemu też nie było to wszystko obojętne, czułam to. Jego odważne łapki powędrowały z powrotem do góry. Wsuwał je powoli od dołu pod mój stanik. Wstrzymałam na chwilę oddech, zaskoczona jego poczynaniami. Poczułam się trochę swobodniej, kiedy zaczął pieścić dłońmi moje piersi, nie zsuwając z nich stanika. To było cudowne. Kompletne przeciwieństwo tego, co robili z nimi "koledzy" Carlosa. Ruchy palców Uckera były takie delikatne. Przymknęłam oczy, lekko przygryzając dolną wargę Christophera. Nagle usłyszeliśmy otwieranie się drzwi do pomieszczenia z jacuzzi. Ucker automatycznie wyciągnął ręce z mojego stanika i odsunął się kawałek, przerywając pocałunek. Oboje się zarumieniliśmy, spoglądając w stronę drzwi. Stały w nich dwie dziewczynki, miały może po 12 lat. Zmierzyły nas wzrokiem i wyszły zmieszane. Popatrzyliśmy na siebie również zdezorientowani i nieźle zawstydzeni. Wybuchnęliśmy niekontrolowanym śmiechem i na chwilę powróciliśmy do czułości. Tym razem było to tylko kilka dużo mniej namiętnych pocałunków. Oderwaliśmy się od siebie, nadal rozbawieni tą sytuacją.
-Ale wpadka.- stwierdziłam, śmiejąc się.
-No, to wygrało wszystko.- przyznał, także się śmiejąc. -Wychodzimy?- zapytał z uśmiechem.
-Musimy?- nie ukrywam, że najchętniej powtórzyłabym tą piękną chwilę słabości.
-Teoretycznie nie... Ale lepiej chodź, bo jeszcze one wrócą tu z rodzicami.- ponownie wybuchnęliśmy śmiechem.
-Tak, lepiej chodźmy.- zgodziłam się. Ucker wszedł po drabince i podał rękę, by mi pomóc. Po tym, co działo się przed chwilą, dotyk jego ręki pulsował w całym moim ciele.
-Idziemy jeszcze do sauny?- zaproponował, kiedy szliśmy za rękę.
-A tam też będziemy sami?...- zapytałam kusząco.
-Nie wiem, zobaczymy.- odpowiedział z uśmiechem, całując mnie słodko w policzek. Dotarliśmy do sauny. Udało się, tam też było pusto. Usiedliśmy koło siebie bez słów. Co chwilę spoglądałam na niego. W końcu nasze spojrzenia się spotkały. Wymieniliśmy uśmiechy. Wstałam, po czym usiadłam mu na kolana i znów zatopiłam się w jego ustach.
-Mmm... Duluś, jaka Ty gorąca.- powiedział, łapiąc mnie za pośladki.
-Przestań... Jesteśmy w saunie, więc się nie dziw.
-Jasne, jasne, tak se to tłumacz.- śmiał się ze mnie, składając delikatny pocałunek na mojej szyi. -Wcześniej w saunie nie byłaś, a tak samo byłaś gorąca.- dodał po chwili.
-No wybacz, ale to Ty mnie tak rozpalasz.- stwierdziłam, wracając do pocałunku. Znów wzbudziliśmy wręcz dziką namiętność. Christopher muskał opuszkami palców moje uda, co tak strasznie mi się podobało. Wsuwał dłonie tym razem do moich majtek. -Ucker, co my w ogóle wyprawiamy?...- przerwałam to, odrywając się od jego ust i strącając jego dłonie z mojego tyłka. Trzymał je teraz już tylko na moich plecach. Nie zeszłam jednak z jego kolan.
-Nie wiem, Dul. Wiem, że nie powinniśmy, ale to jest silniejsze. Przepraszam, jeśli...- przerwałam mu, kładąc palec wskazujący na jego ustach.
-Mi się to podoba i to bardzo.- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Mi też. Ale chyba nie ma w tym nic złego, prawda?
-Nie wydaje mi się.- objęłam rękami jego szyję i cmoknęłam go ponownie w rozgrzane usta.
-Chodź, bo mi już za gorąco tu z Tobą.- powiedział, ściągając mnie ze swoich kolan.
-To nie moja wina.- protestowałam, kiedy za rękę wychodziliśmy z sauny. Poszliśmy jeszcze kilka razy na zjeżdżalnie, ale tym razem zjeżdżaliśmy razem, żebym nie wpadła pod wodę.
Anahi:
Minął już prawie miesiąc od mojej nocy z Poncho. Nasze relacje się znacznie ochłodziły, choć już nie jesteśmy tak wrogo do siebie nastawieni. Jesteśmy jak obcy sobie ludzie, jedyne co nas łączy to sprawa Carlosa. A propo tego gnoja: wczoraj poszedł do więzienia. W końcu się udało, chociaż nie było to takie proste. Mam wszystkie papiery, dotyczące jego sprawy. Tak wiele zdołaliśmy mu udowodnić. Potwierdziły się nawet moje przypuszczenia, że to on zabił rodziców Duli. Załamało mnie to i ustaliliśmy z Poncho, że Dulce nigdy nie zobaczy tych dokumentów. Ponadto Carlos siedzi też za używanie fałszywego nazwiska, różne oszustwa, znęcanie się nad żoną i jeszcze kilka innych drobniejszych spraw. Postanowiliśmy, że odczekamy jakiś czas zanim zadzwonimy do Duli, żeby to wszystko ucichło. Tak za nią tęsknię... Chciałabym z nią pogadać, zadzwonić do niej, ale Poncho mi nie pozwala, bo "Carlos może mieć podsłuch na mój telefon, blebleble..." Ale mam nadzieję, że to już nie potrwa długo. Nie mogę się doczekać, aż Dul wróci. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że wtedy już zupełnie nic nie będzie łączyło mnie z Poncho. A może jednak... Uświadomiłam sobie, że jakieś trzy dni temu powinnam dostać okres, a nie mam. Automatycznie serce podeszło mi do gardła na samą myśl, co to może oznaczać. Pobiegłam do apteki po testy ciążowe. Zrobiłam, a oczekiwanie na wynik było straszne. To zdecydowanie najdłuższe pięć minut w moim życiu. Dla urozmaicenia tego czasu poszłam do kuchni nalać sobie soku, bo zresztą z nerwów zaschło mi w gardle. Zostawiłam test w łazience. Kiedy wróciłam i wzięłam go do ręki, to po chwili go upuściłam. Tak, tego się obawiałam- dwie kreski. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, których nie potrafiłam powstrzymać. Położyłam rękę na brzuch i usiadłam na podłodze. Załamałam się kompletnie. Nie dość, że z głupoty poszłam do łóżka z Poncho, co zniszczyło naszą przyjaźń, to teraz jeszcze okazuje się, że jestem z nim w ciąży. Brawo Any, jesteś geniuszem! W dodatku zostałam z tym wszystkim całkiem sama. Pech mnie nie opuszcza. Gdyby jeszcze Dulce tu była... Ale nie ma, więc poradzę sobie sama! To zemsta, bo mnie przy niej też nie było, kiedy mnie potrzebowała. Nigdy w życiu nie powiem Poncho o dziecku. A może raczej o ciąży, bo nie chcę tego dziecka! Nie, nie mogę urodzić tego dziecka. Ale czy odważę się go tak po prostu pozbyć? Co jest gorsze? Mieć na sumieniu swoje nienarodzone dziecko, czy fakt, że zniszczę życie i jemu, i sobie? Przecież ja nie dam sobie rady sama z dzieckiem... A praca? Nie, nie ma mowy! Nie urodzę tego dziecka, a już na pewno nie pozwolę, żeby Poncho się nade mną litował. Pójdę do lekarza i je usunę, to niestety najlepsze rozwiązanie. Nikt się o tym nie dowie, nawet Dula, bo ona za pewne by mnie nawyzywała za coś takiego. Postanowione, usunę to dziecko.
-Przepraszam kochanie, muszę to zrobić.- powiedziałam "do dziecka", ciągle trzymając rękę na brzuchu i płacząc. -Wybaczysz mi, aniołku? Powiedz do cholery, że mi wybaczysz!- mój smutek, rozpacz, zamienił się w żal i złość. Wstałam z podłogi, udałam się z powrotem do kuchni i do soku dolałam jakiegoś alkoholu. Wiem, że to ostatnia rzecz, jaką powinnam zrobić, ale nie umiałam inaczej. Po jakimś czasie się upiłam, totalnie urwał mi się film.
I dodaję już teraz, bo mi się w szkole nudzi xD Spać mi się chce!! Mam nadzieję, że rozdział się podoba, do poniedziałku :-*

3 komentarze:

  1. No nie powiem bardzo urodziwy ten rozdział, zacznę pisać od rzeczy przyjemnych bo wiadomo negatywy zostają na koniec. No więc pomysł z pójściem na basen uważam, za jak najbardziej odpowiedni wiesz Dula poszerza horyzonty i powinna poznawać więcej takich miejsc, gdzie może chodzić w takim skąpym stroju przed Uckerem, albo w ogóle bez niego xd No więc powiem Ci, że z moich obiektywnych obserwacji wychodzi na to,że Dulka jest bardziej napalona na Uckera hahah A to rzadkość :d No, a co do jeszcze średnio przyjemnych rzeczy to znów zastanawiam się nad tym jaki sok piję Anahi xd Aa i teraz trochę mniej przyjemna część, jakim prawem Poncho robi sobie z niej takie żarty?! Przecież on wszystko popsuł cham !!! No i ja zabraniam kategorycznie Anahi usunąć dziecko i tyle w temacie, bo nie chce się przesadnie denerwować żebym nie wyszła na jakąś histeryczkę ! BEZ ODBIORU !

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Ciekawie się dzieje między Dulce a Uckerem, jakie czułości w jacuzzi i saunie. Fajnie jak by ich jakieś uczucie połączyło. Już nie mogę doczekać się kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj już przeczytałam ale jakoś nie miałam weny na komentarz a więc zacznę od Ann i Poncho więc żart Poncho nie był śmieszny tylko pogorszył jego sytuacje. Oni się kochają ja jestem tego pewna a co do ciąży Ann boże niech ona nie usuwa proszę !!!!!!!!!!!!! Jej ma być szczęśliwa z Poncho :D. Co do Dul i Uckera ojoj słodziutko sceny na basenie są cudowne i wgl jestem tak szczęśliwa że oni są tak blisko siebie uczucie kwitnie ja to czuje i tylko żebyś tego nie zepsuła bo będę bardzo zła. Co do sceny dlaczego ktoś im przeszkodził ?. No i w saunie mogłaś to rozwinąć a nie ja patrze a tu miesiąc później coś przez ten miesiąc mogło się między nimi wydarzyć mam tylko nadzieje że ahhh... No więc czekam do poniedziałku i mam nadzieje że będzie jakiś mega romantyczny wątek miłości pralka, sauna hahaha no wiesz o co chodzi :). Ma być mega romantycznie.

    OdpowiedzUsuń