Dulce:
-Już? Możemy wrócić do rozmowy?- zapytał Ucker, odsuwając mnie delikatnie od siebie i łapiąc za brodę, bym patrzyła mu w oczy.
-Spróbuję, ale nic nie obiecuję. To dla mnie naprawdę trudne.- odpowiedziałam ze smutkiem, a on zareagował delikatnym, pocieszającym uśmiechem.
-Rozumiem Cię. Powiedz... Dlaczego stwierdziłaś, że to kolejna beznadziejna noc poślubna?
-Dlaczego? No wiesz... Wzięliśmy dzisiaj ślub, a nic nas nie łączy. Czy to nie jest beznadziejna sytuacja? Od zawsze marzyłam o pięknym ślubie, a co dostałam od życia? Nic, wielkie guwno. A dlaczego? Bo jestem naiwną idiotką.- i w ten oto sposób powrócił mój niepokój, panika.
-Nie mów tak. Wiem, że Twój ślub z Carlosem był koszmarną pomyłką, ale już po wszystkim. I wiesz co? Chociaż nas nic nie łączy, to przecież możemy miło spędzić tą noc.- w jego głosie słyszałam współczucie, zrozumienie, a jego spojrzenie i uśmiech były bardzo zachęcające, pocieszające.
-Co proponujesz?- zapytałam, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Mógłbym zapytać Cię o to samo. To Ty jesteś przygnębiona, więc powiedz, co mam zrobić, żebyś się lepiej poczuła.- jejku, trudne pytanie. Patrzy na mnie pytająco, a na mojej twarzy powoli pojawia się uśmiech, ale jest on na razie delikatny, tłumiony łzami. -To jak będzie?- czekał na odpowiedź.
-Hm... Jeśli chcesz mnie naprawdę odprężyć, to zrób mi masaż.- wymyśliłam, patrząc mu w oczy z uwodzicielskim spojrzeniem.
-Z przyjemnością. Poczekaj.- wstał na chwilę z łóżka. Wrócił i kazał mi się położyć na brzuchu. Zrobiłam to i podciągnęłam koszulkę maksymalnie do góry. Ucker złapał za zapięcie mojego stanika i zapytał cicho:
-Mogę?- od razu domyśliłam się, że chce mi go odpiąć, żeby nie przeszkadzał.
-Mhm.- mruknęłam cicho, kładąc głowę na miękkiej,puszystej poduszce. Christopher delikatnie usiadł na moich pośladkach. Przez chwilę chyba czekał na moją reakcję. Bał się, że mi się to nie spodoba? Nie wiem, może. W sumie trochę mnie to skrępowało, ale jednocześnie spodobało. Lubię, kiedy jest blisko, nawet w takiej dość dziwnej pozycji jak w tej chwili. Wziął jakiś olejek o pięknym zapachu i wylał na swoje dłonie.
-Uwaga, mam zimne ręce.- ostrzegł i ostrożnie położył dłonie na moich plecach. Rzeczywiście były zimne, wzdrygnęłam się, a on zaśmiał się cicho. Zaczął masować mój kark, ramiona, plecy. Och... To było takie cudowne. Zamknęłam oczy i po prostu odpłynęłam. Wtedy zapomniałam o wszystkich krzywdach, smutkach. Liczyła się dla mnie jedynie ta przyjemność, jaką sprawiał mi Ucker. Na moich ustach widniał szeroki uśmiech. Mogłabym spędzić tak całą wieczność.
-I jak?- zapytał, nachylając się nad moim uchem.
-Świetnie. Mimo tego, że masz tak zimne ręce.- kątem oka widziałam jego słodki, czuły uśmiech. Po chwili poczułam, jak całuje mnie w policzek, koło ucha. Ponownie przeszły mnie ciarki, z przyjemności. A może z podniecenia? Czy możliwe, by wzbudzał we mnie takie uczucia? Nie, to z pewnością nie to. Zapiął mi z powrotem stanik i poprawił koszulkę, zakrywając nią całe moje plecy. Robił to tak powoli, wręcz zmysłowo. Zszedł ze mnie i położył się obok. Patrzyłam mu w oczy z uśmiechem, który on odwzajemniał.
-Dziękuję.- szepnęłam.
-Nie ma za co. Chcesz już spać?- zapytał z troską.
-Nie wiem.- odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
-No to co chcesz robić?
-Nie wiem.- powtórzyłam dokładnie ten sam gest.
-A czy Ty cokolwiek wiesz?- zapytał już wyraźnie rozbawiony moimi odpowiedziami.
-Pewna nie jestem niczego. Jednak wiem tylko, że dzięki Tobie czuję się już o wiele lepiej.
-Tak?
-Tak. I wiesz co? Fajna ta nasza noc poślubna.- stwierdziłam z szerokim uśmiechem.
-A jaka była tamta? To znaczy... Jeśli nie chcesz, to oczywiście nie mów.- zmieszał się trochę swoim dość wścipskim pytaniem.
-Nie no ok, nie boję się o tym mówić. No więc... Właśnie wtedy Carlos, ten mój Carlos, którego tak kochałam, zmienił się w potwora. Wynajął sobie wtedy dziwki, a mnie zwyczajnie olał. To znaczy najpierw zapytał, czy nie chcę do nich dołączyć. Byłam zdezorientowana, nie rozumiałam tego i dużo czasu minęło, zanim to wszystko pojęłam. To było straszne upokorzenie.- opowiedziałam po krótce ze zdumiewającym spokojem. W moim oku zakręciła się tylko jedna łza, ale nie pozwoliłam jej wypłynąć. Koniec z tym! Stawię czoła przeszłości, już się nie boję.
-Nie zrozum mnie źle, ale jak mogłaś nie zauważyć wcześniej, jaki on jest?
-Nie wiem. Codziennie budząc się, zadaję sobie to pytanie. Nienawidzę siebie za to, że byłam taka głupia i naiwna. Teraz to wiem, ale co mi to da? Już za późno, a ja nie mogę zrobić tak naprawdę nic. Dopiero dzięki Tobie odzyskałam nadzieję.- sama nie rozumiem skąd we mnie tyle siły, by o tym mówić i w ogóle chęci na zwierzenia. Czuję po prostu, że Ucker jest dobry, szczery i naprawdę mnie wysłucha. Korzystam więc z okazji, bo głębsza rozmowa o tym wszystkim jest mi bardzo potrzebna.
-Nie możesz się za to winić. Byłaś zakochana, a wtedy popełnia się wiele błędów.
-To nie tylko ślepa miłość.- przerwałam mu.
-Nie, a co jeszcze?
-Eh... Carlos tak wiele mi obiecał. Mówił, że pomoże mi spełnić marzenia, za którymi tak biegłam. Zwyczajnie mnie oszukał, dając posadę "szefowej" w jednej ze swoich firm. Nie chciałam tego. Głupia byłam, prawda?
-Nie, Dul. To nie głupota, a może raczej zbytnia ufność i z pewnością wielkie ambicje. No niestety to Cię zgubiło, ale Ty jeszcze nie przegrałaś. Mimo tego, jak nisko upadłaś, podniosłaś się i masz szansę wygrać z tym psycholem. Musisz tylko w to uwierzyć, wiesz to zresztą na pewno. Dasz sobie radę.
-Wiem. Od przyjazdu tutaj jest dużo lepiej. Nie myślę już o śmierci, chcę żyć, a takie życie mi się podoba. Nadal jednak boję się, że to sen, że niedługo się obudzę i to wszystko powróci. Że znów będę dziwką.- wzdrygnęłam się na samą myśl, a Christopher objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
-Nie dopuszczę do tego. Będę przy Tobie, nie martw się.- głaskał mnie delikatnie po ramieniu, co powodowało takie dziwne ciepło na sercu.
-Właściwie to czemu mi pomagasz?- od początku nurtowało mnie to pytanie, ale nie miałam okazji go zadać.
-Szczerze mówiąc, nie wiem. Po prostu chcę, czuję taką potrzebę. Odkąd trafiłaś do szpitala ciągle z Tobą siedziałem. Wcześniej wszystko opowiedziała mi Twoja kuzynka. Po prostu wiedziałem, że nie mogę Cię tak zostawić na pastwę losu tego gnoja. Poza tym moja mama była kiedyś w podobnej sytuacji, choć nie aż tak ciężkiej, więc mam lepszy obraz na to, co przeżyłaś.- wytłumaczył. Jejku, on naprawdę bezinteresownie mi pomaga, jest taki kochany. Teraz to ma sens.
-Twój ojciec był jak Carlos?- zapytałam zaciekawiona.
-Nie, jego nawet nie znam. Zmarł jeszcze zanim się urodziłem, ponoć był wspaniałym człowiekiem.- wyraźnie posmutniał. -Później miała nowego męża. Była w podobnej sytuacji do Ciebie. Tyle tylko, że on nie był aż tak okrutny i nie rządał takich rzeczy, do jakich zmuszał Ciebie Carlos. I miał przebłyski dobroci, i czułości.
-Co się z nim stało?- jestem chyba zbyt ciekawska, no ale trudno, Ucker ma do mnie cierpliwość.
-Zabili go, bo nie zapłacił długu u jakiegoś gangstera. Byłem wtedy mały, ale wiedziałem, że sobie na to zasłużył. Nie ukrywam, że się ucieszyłem z jego śmierci. Pomogłem mamie się po tym pozbierać i wtedy obiecałem sobie, że nigdy nie zostawię nikogo samego w takiej sytuacji. No i spotkałem Ciebie. Nie mogłem być obojętny na Twoją krzywdę, dlatego tu z Tobą jestem.- zaskoczyły mnie jego słowa. Nie sądziłam, że on także przeżył dramat. Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, nie wiedziałam po prostu co.
-Och, nie miałam pojęcia...- wydukałam.
-Jesteś pierwszą osobą, której to mówię.
-Serio?
-Mhm. Przez to wszystko byłem bardzo zamknięty w sobie, ale minęło już zbyt dużo czasu, żeby to rozpamiętywać. Padło na Ciebie, to Ty to pierwsza usłyszałaś.- był smutny. Wyglądał jak bezbronny, mały chłopiec. Wtuliłam się w niego mocno. Myślę, że nam obojgu to w tym momencie dobrze zrobiło. Przytulił mnie i słodko pocałował w policzek. -Śpij już.- nakazał delikatnym głosem, głaszcząc mnie po włosach.
-Wszystko w porządku?- zapytałam z troską. Byłam mu to winna, bo przecież on cały czas się o mnie troszczy.
-Tak, spokojnie. A z Tobą?
-Jest ok, dzięki.
-Dobranoc.- powiedział, ziewając.
-Miłych snów.- odpowiedziałam, przysuwając się do niego bardziej. Teraz leżeliśmy bardzo blisko, ciało przy ciele. Ale to po to, żeby nie było mi zimno. Po chwili Ucker już spał. Ja nie mogłam zasnąć. Miałam zbyt wiele myśli do uporządkowania. Ogólnie tak w samotności, kiedy Ucker zasnął, znów się w tym wszystkim zgubiłam. Powróciły złe wspomnienia i to straszne poczucie, że jestem dziwką. Nagle gwałtownie odsunęłam się od Christophera, bo wydało mi się to czymś złym, że śpimy przytuleni. Z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Starałam się je powstrzymać, ale nie mogłam. W ciągu dnia wydawało mi się, że już wszystko ze mną w porządku, ale tak wcale nie było. Ból pozostał nieuleczony, lecz jedynie stłumiony uwagą i troską Uckera. W tym momencie czułam się okropnie. Tak jakby powróciła moja czarna strona, jakieś złe duchy. Znowu zaczęłam sobie wmawiać, że jestem bezwartościowa i tak dalej. Tak bardzo chciało mi się spać, ale zbytnio mnie to męczyło. Ze łzami w oczach i bólem w sercu w końcu zasnęłam.
-Już? Możemy wrócić do rozmowy?- zapytał Ucker, odsuwając mnie delikatnie od siebie i łapiąc za brodę, bym patrzyła mu w oczy.
-Spróbuję, ale nic nie obiecuję. To dla mnie naprawdę trudne.- odpowiedziałam ze smutkiem, a on zareagował delikatnym, pocieszającym uśmiechem.
-Rozumiem Cię. Powiedz... Dlaczego stwierdziłaś, że to kolejna beznadziejna noc poślubna?
-Dlaczego? No wiesz... Wzięliśmy dzisiaj ślub, a nic nas nie łączy. Czy to nie jest beznadziejna sytuacja? Od zawsze marzyłam o pięknym ślubie, a co dostałam od życia? Nic, wielkie guwno. A dlaczego? Bo jestem naiwną idiotką.- i w ten oto sposób powrócił mój niepokój, panika.
-Nie mów tak. Wiem, że Twój ślub z Carlosem był koszmarną pomyłką, ale już po wszystkim. I wiesz co? Chociaż nas nic nie łączy, to przecież możemy miło spędzić tą noc.- w jego głosie słyszałam współczucie, zrozumienie, a jego spojrzenie i uśmiech były bardzo zachęcające, pocieszające.
-Co proponujesz?- zapytałam, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
-Mógłbym zapytać Cię o to samo. To Ty jesteś przygnębiona, więc powiedz, co mam zrobić, żebyś się lepiej poczuła.- jejku, trudne pytanie. Patrzy na mnie pytająco, a na mojej twarzy powoli pojawia się uśmiech, ale jest on na razie delikatny, tłumiony łzami. -To jak będzie?- czekał na odpowiedź.
-Hm... Jeśli chcesz mnie naprawdę odprężyć, to zrób mi masaż.- wymyśliłam, patrząc mu w oczy z uwodzicielskim spojrzeniem.
-Z przyjemnością. Poczekaj.- wstał na chwilę z łóżka. Wrócił i kazał mi się położyć na brzuchu. Zrobiłam to i podciągnęłam koszulkę maksymalnie do góry. Ucker złapał za zapięcie mojego stanika i zapytał cicho:
-Mogę?- od razu domyśliłam się, że chce mi go odpiąć, żeby nie przeszkadzał.
-Mhm.- mruknęłam cicho, kładąc głowę na miękkiej,puszystej poduszce. Christopher delikatnie usiadł na moich pośladkach. Przez chwilę chyba czekał na moją reakcję. Bał się, że mi się to nie spodoba? Nie wiem, może. W sumie trochę mnie to skrępowało, ale jednocześnie spodobało. Lubię, kiedy jest blisko, nawet w takiej dość dziwnej pozycji jak w tej chwili. Wziął jakiś olejek o pięknym zapachu i wylał na swoje dłonie.
-Uwaga, mam zimne ręce.- ostrzegł i ostrożnie położył dłonie na moich plecach. Rzeczywiście były zimne, wzdrygnęłam się, a on zaśmiał się cicho. Zaczął masować mój kark, ramiona, plecy. Och... To było takie cudowne. Zamknęłam oczy i po prostu odpłynęłam. Wtedy zapomniałam o wszystkich krzywdach, smutkach. Liczyła się dla mnie jedynie ta przyjemność, jaką sprawiał mi Ucker. Na moich ustach widniał szeroki uśmiech. Mogłabym spędzić tak całą wieczność.
-I jak?- zapytał, nachylając się nad moim uchem.
-Świetnie. Mimo tego, że masz tak zimne ręce.- kątem oka widziałam jego słodki, czuły uśmiech. Po chwili poczułam, jak całuje mnie w policzek, koło ucha. Ponownie przeszły mnie ciarki, z przyjemności. A może z podniecenia? Czy możliwe, by wzbudzał we mnie takie uczucia? Nie, to z pewnością nie to. Zapiął mi z powrotem stanik i poprawił koszulkę, zakrywając nią całe moje plecy. Robił to tak powoli, wręcz zmysłowo. Zszedł ze mnie i położył się obok. Patrzyłam mu w oczy z uśmiechem, który on odwzajemniał.
-Dziękuję.- szepnęłam.
-Nie ma za co. Chcesz już spać?- zapytał z troską.
-Nie wiem.- odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
-No to co chcesz robić?
-Nie wiem.- powtórzyłam dokładnie ten sam gest.
-A czy Ty cokolwiek wiesz?- zapytał już wyraźnie rozbawiony moimi odpowiedziami.
-Pewna nie jestem niczego. Jednak wiem tylko, że dzięki Tobie czuję się już o wiele lepiej.
-Tak?
-Tak. I wiesz co? Fajna ta nasza noc poślubna.- stwierdziłam z szerokim uśmiechem.
-A jaka była tamta? To znaczy... Jeśli nie chcesz, to oczywiście nie mów.- zmieszał się trochę swoim dość wścipskim pytaniem.
-Nie no ok, nie boję się o tym mówić. No więc... Właśnie wtedy Carlos, ten mój Carlos, którego tak kochałam, zmienił się w potwora. Wynajął sobie wtedy dziwki, a mnie zwyczajnie olał. To znaczy najpierw zapytał, czy nie chcę do nich dołączyć. Byłam zdezorientowana, nie rozumiałam tego i dużo czasu minęło, zanim to wszystko pojęłam. To było straszne upokorzenie.- opowiedziałam po krótce ze zdumiewającym spokojem. W moim oku zakręciła się tylko jedna łza, ale nie pozwoliłam jej wypłynąć. Koniec z tym! Stawię czoła przeszłości, już się nie boję.
-Nie zrozum mnie źle, ale jak mogłaś nie zauważyć wcześniej, jaki on jest?
-Nie wiem. Codziennie budząc się, zadaję sobie to pytanie. Nienawidzę siebie za to, że byłam taka głupia i naiwna. Teraz to wiem, ale co mi to da? Już za późno, a ja nie mogę zrobić tak naprawdę nic. Dopiero dzięki Tobie odzyskałam nadzieję.- sama nie rozumiem skąd we mnie tyle siły, by o tym mówić i w ogóle chęci na zwierzenia. Czuję po prostu, że Ucker jest dobry, szczery i naprawdę mnie wysłucha. Korzystam więc z okazji, bo głębsza rozmowa o tym wszystkim jest mi bardzo potrzebna.
-Nie możesz się za to winić. Byłaś zakochana, a wtedy popełnia się wiele błędów.
-To nie tylko ślepa miłość.- przerwałam mu.
-Nie, a co jeszcze?
-Eh... Carlos tak wiele mi obiecał. Mówił, że pomoże mi spełnić marzenia, za którymi tak biegłam. Zwyczajnie mnie oszukał, dając posadę "szefowej" w jednej ze swoich firm. Nie chciałam tego. Głupia byłam, prawda?
-Nie, Dul. To nie głupota, a może raczej zbytnia ufność i z pewnością wielkie ambicje. No niestety to Cię zgubiło, ale Ty jeszcze nie przegrałaś. Mimo tego, jak nisko upadłaś, podniosłaś się i masz szansę wygrać z tym psycholem. Musisz tylko w to uwierzyć, wiesz to zresztą na pewno. Dasz sobie radę.
-Wiem. Od przyjazdu tutaj jest dużo lepiej. Nie myślę już o śmierci, chcę żyć, a takie życie mi się podoba. Nadal jednak boję się, że to sen, że niedługo się obudzę i to wszystko powróci. Że znów będę dziwką.- wzdrygnęłam się na samą myśl, a Christopher objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
-Nie dopuszczę do tego. Będę przy Tobie, nie martw się.- głaskał mnie delikatnie po ramieniu, co powodowało takie dziwne ciepło na sercu.
-Właściwie to czemu mi pomagasz?- od początku nurtowało mnie to pytanie, ale nie miałam okazji go zadać.
-Szczerze mówiąc, nie wiem. Po prostu chcę, czuję taką potrzebę. Odkąd trafiłaś do szpitala ciągle z Tobą siedziałem. Wcześniej wszystko opowiedziała mi Twoja kuzynka. Po prostu wiedziałem, że nie mogę Cię tak zostawić na pastwę losu tego gnoja. Poza tym moja mama była kiedyś w podobnej sytuacji, choć nie aż tak ciężkiej, więc mam lepszy obraz na to, co przeżyłaś.- wytłumaczył. Jejku, on naprawdę bezinteresownie mi pomaga, jest taki kochany. Teraz to ma sens.
-Twój ojciec był jak Carlos?- zapytałam zaciekawiona.
-Nie, jego nawet nie znam. Zmarł jeszcze zanim się urodziłem, ponoć był wspaniałym człowiekiem.- wyraźnie posmutniał. -Później miała nowego męża. Była w podobnej sytuacji do Ciebie. Tyle tylko, że on nie był aż tak okrutny i nie rządał takich rzeczy, do jakich zmuszał Ciebie Carlos. I miał przebłyski dobroci, i czułości.
-Co się z nim stało?- jestem chyba zbyt ciekawska, no ale trudno, Ucker ma do mnie cierpliwość.
-Zabili go, bo nie zapłacił długu u jakiegoś gangstera. Byłem wtedy mały, ale wiedziałem, że sobie na to zasłużył. Nie ukrywam, że się ucieszyłem z jego śmierci. Pomogłem mamie się po tym pozbierać i wtedy obiecałem sobie, że nigdy nie zostawię nikogo samego w takiej sytuacji. No i spotkałem Ciebie. Nie mogłem być obojętny na Twoją krzywdę, dlatego tu z Tobą jestem.- zaskoczyły mnie jego słowa. Nie sądziłam, że on także przeżył dramat. Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, nie wiedziałam po prostu co.
-Och, nie miałam pojęcia...- wydukałam.
-Jesteś pierwszą osobą, której to mówię.
-Serio?
-Mhm. Przez to wszystko byłem bardzo zamknięty w sobie, ale minęło już zbyt dużo czasu, żeby to rozpamiętywać. Padło na Ciebie, to Ty to pierwsza usłyszałaś.- był smutny. Wyglądał jak bezbronny, mały chłopiec. Wtuliłam się w niego mocno. Myślę, że nam obojgu to w tym momencie dobrze zrobiło. Przytulił mnie i słodko pocałował w policzek. -Śpij już.- nakazał delikatnym głosem, głaszcząc mnie po włosach.
-Wszystko w porządku?- zapytałam z troską. Byłam mu to winna, bo przecież on cały czas się o mnie troszczy.
-Tak, spokojnie. A z Tobą?
-Jest ok, dzięki.
-Dobranoc.- powiedział, ziewając.
-Miłych snów.- odpowiedziałam, przysuwając się do niego bardziej. Teraz leżeliśmy bardzo blisko, ciało przy ciele. Ale to po to, żeby nie było mi zimno. Po chwili Ucker już spał. Ja nie mogłam zasnąć. Miałam zbyt wiele myśli do uporządkowania. Ogólnie tak w samotności, kiedy Ucker zasnął, znów się w tym wszystkim zgubiłam. Powróciły złe wspomnienia i to straszne poczucie, że jestem dziwką. Nagle gwałtownie odsunęłam się od Christophera, bo wydało mi się to czymś złym, że śpimy przytuleni. Z oczu zaczęły mi płynąć łzy. Starałam się je powstrzymać, ale nie mogłam. W ciągu dnia wydawało mi się, że już wszystko ze mną w porządku, ale tak wcale nie było. Ból pozostał nieuleczony, lecz jedynie stłumiony uwagą i troską Uckera. W tym momencie czułam się okropnie. Tak jakby powróciła moja czarna strona, jakieś złe duchy. Znowu zaczęłam sobie wmawiać, że jestem bezwartościowa i tak dalej. Tak bardzo chciało mi się spać, ale zbytnio mnie to męczyło. Ze łzami w oczach i bólem w sercu w końcu zasnęłam.
I jest ;-) Takie nudne te święta, że aż już teraz dodaję rozdział xD No to takie trochę spóźnione: Wesołych Świąt! <3
Super rozdział. Podobają mi się ich relacje otwierają się i wzajemnie zwierzają sobie. Mam nadzieję że Dulce nie przyjdzie na myśl znowu odbierać sobie życie. Ucker niech się obudzi i doda jej otuchy że wszystko będzie dobrze... Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału tak mnie zaciekawiło to opowiadanie. :P :D
OdpowiedzUsuńNo już Ci piszę koma nie marudź <3 No więc stwierdzam,że ten rozdział stał się jednym z moich ulubionych. Uważam, że ten masaż powinien trwać dłużej, a co najważniejsze to za to wszystko co on dla niej robi to i Dula powinna mu coś takiego zafundować. No, bo wiesz jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Więc ja liczę jeszcze na takie zdarzenie. Z drugiej strony jestem zawiedziona, no bo nie oszukujmy się że nie tak rzeczy robi się w noc poślubną. No i uważam, że powinnaś dodać coś szybciej ale o tym pokonwersujemy na gg bądź na fb. Chciałam także napisać, że Ucker powinien także wymasować inne części ciała Duli, a nie tylko plecy. O matko teraz mój komentarz przeobraża się w jakiś pornograficzny xd No więc chyba i ja już go powinnam skończyć, ale i tak pamiętaj że ja czekam na jakieś bardziej takie no wiesz :D
OdpowiedzUsuńNie ogarnęłam że jest jeszcze jeden rozdział i zaczęłam od późniejszego no ale trudno .... ah.. no a więc udana noc poślubna :) haha
OdpowiedzUsuń