czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 45

Leżałam i się nudziłam, czekając aż przyjdzie Ucker, albo przyniosą mi dziecko. Ten wariat to chyba do wszystkich ze swoich kontaktów dzwonił, żeby się pochwalić córeczką, bo tak długo mu to zajmowało. W końcu przyszedł i usiadł koło mnie na łóżku.
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?- zapytał, całując mnie w czoło.
-W sumie dobrze. Co oni tak długo robią? Chcę nasze dziecko.- powiedziałam już lekko rozdrażniona.
-Spokojnie, zaraz je przyniosą. Dzwoniłem do Twojej mamy, przywiezie Ci potrzebne rzeczy.
-Ok, dziękuję.- powiedziałam i cmoknęłam Uckera w policzek. Po chwili pielęgniarka przyniosła nam dziecko. Ponownie mogłam ją trzymać, tym razem już dłużej. Tak słodko spała, nie mogłam się napatrzeć.
-Kochanie, jak ją nazwiemy?- zapytał Ucker.
-Co powiesz na Anabell?- już dawno ustaliłam to z jego mamą, ale zapomniałam zapytać go o zdanie.
-Tak miała mieć na imię moja siostra...
-Wiem, Twoja mama mi powiedziała. To jak może być, czy wymyślimy razem coś innego?
-No jasne, że może być. Dziękuję.
-Za co?
-No za to, że wybrałaś takie imię. Moja mama zapewne też będzie szczęśliwa.
-Na pewno, ale ona już o tym dawno wie. Jakby to powiedzieć?... Ty dowiedziałeś się ostatni. -zaśmiałam się.
-Cześć.- usłyszałam nagle. To była Maite z Christianem. Podeszli i zaczęli podziwiać dziecko. Niedługo potem zbiegła się cała reszta: rodzice Uckera, moja mama i Mia. 

Następnego dnia popołudniu mogłam już wyjść ze szpitala. Było dość zimno, więc ubraliśmy grubo małą, żeby się przypadkiem nie rozchorowała. Mój kochany, inteligentny Uckerek miał problem z zapięciem jej w foteliku, ale oczywiście ja jedyna mądra dałam radę. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do domu. Reakcja Luckiego na Anabell była świetna. Jak trzymałam ją na rękach, to na mnie skakał. A jak ją położyłam na łóżko, to aż tam wskoczył i zaczął wkoło niej krążyć i wąchać, ale nie odważył się do niej zbliżyć. Wyglądało to bardzo śmiesznie, a jednocześnie słodko. Nakarmiłam małą, wykąpałam i usiłowałam uśpić. Albo nie była śpiąca, albo jak stwierdził Ucker od małego jest złośliwa, niby po mnie oczywiście. Leżałam z nią w naszej sypialni na łóżku i delikatnie głaskałam po maleńkiej rączce. Co chwilę zamykała oczka, a już po chwili je otwierała i płakała. Kiedy w końcu zasnęła na trochę dłużej i miałam nadzieję, że będzie już spała, do pokoju wszedł Ucker, pytając:
-I co, zasnęła?- obudził ją, zaczęła płakać.
-O nie... Teraz Ty ją usypiasz, cześć.- wstałam trochę zdenerwowana chciałam wyjść, ale Ucker mnie zatrzymał.
-Ej no, nie rób mi tego. Pomóż!- wręcz błagał, a ja okrutna wybuchnęłam śmiechem.
-Dobranoc kochanie.- podeszłam do Anabell i ją pocałowałam. -Powodzenia kotku.- powiedziałam złośliwie do Uckera i jego także pocałowałam.
-To co mała?... Pokażemy mamusi, jak się zasypia?- powiedział do małej, kładąc się koło niej. Wyszłam z pokoju i poszłam na kolację. No cóż... Musiałam sobie ją zrobić sama, więc z lenistwa postawiłam na płatki. Kiedy zjadłam, zajrzałam do pokoju, gdzie Ucker usypiał dziecko. Słodki widok... Śpiewał jej kołysanki, prosił, żeby zasnęła. Szło mu to chyba nieco lepiej niż mi, ale nigdy mu tego nie przyznam, haha. Poszłam się kąpać. Sporo czasu spędziłam w wannie pełnej gorącej wody z pianką. Mogłabym tak godzinami, ale stwierdziłam, że pora sprawdzić, jak sobie radzi Christopher. Wyszłam z wanny, zarzucając na siebie jedynie szlafrok, w dodatku Uckera. Normalnie ubrałabym piżamę, ale jej nie wzięłam, bo musiałabym wchodzić na dobre do pokoju. Rozczesałam mokre włosy, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Cichutko weszłam do sypialni. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Anabell zasnęła, ale z nią też i Ucker. Biedny był już chyba nieźle zmęczony. Ciekawa jestem tylko, które z nich zasnęło pierwsze, ale tego się chyba nigdy nie dowiem. Chciałam przenieść małą do łóżeczka, ale uniemożliwiał mi to Ucker, przytulony do niej. Niestety musiałam go obudzić. Potrząsnęłam go delikatnie za ramię, on od razu otworzył oczy i podniósł się lekko. Dobrze, bo to znaczy, że dość czujnie spał.
-Śpij sobie, śpij. Ja tylko przeniosę małą do łóżeczka, ubiorę się w piżamę i już do Ciebie idę.- powiedziałam, pocałowałam go w policzek i przeniosłam dziecko. Po chwili już kładłam się na łóżku przy ukochanym.
-Ja wcale nie spałem.- wydukał cicho, odwracając się w moją stronę.
-Yhm, jasne... Dobranoc.- zaśmiałam się i wtuliłam się w niego.

-Śpij słodko skarbie.- odpowiedział, całując mnie w czoło. 

Według planu dodaję w czwartek :) Aż nie mogę uwierzyć, że niedługo koniec tego opowiadania, aż tak trochę dziwnie, no ale cóż... xD No więc mam nadzieję, że rozdział się podoba, choć jest trochę krótki i taki o niczym :* 

2 komentarze:

  1. Mi się podobam ich związek jest idealny Ucker to cudowny tata jak pisałam wcześniej jest najlepszy :) Rozdział nie jest o niczym tylko jest o szczęściu i wielkiej miłości :P. Czekam na kolejny :) i też nie mogę uwierzyć że niedługo koniec tego opowiadania :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się bardzo podoba. No więc muszę stwierdzić, że jestem lekko zawiedziona faktem iż tam do niczego nie doszło jak już napisałaś, że ona tam sobie paraduje w samym szlafroku to achhh xd No, ale nie musiałaś być wredna. Ty wredoto u mnie Isabell po mamie Uckera, a u Ciebie Anabell po jego siostrze ? hahaha dobre dobre. A mi się podoba i tak wiem piszę to drugi raz, ale nie mam czo napisać. A wiem, Dula nie jest już w ciąży więc mogą działać to i owo xd A teraz kończę bo muszę jeszcze przeczytać rozdział M Marzenie. Bez odbiorux

    OdpowiedzUsuń