czwartek, 12 marca 2015

7. Wszystko zależy od niej

Ucker:
-I co z nią?- zapytałem nerwowo.
-Stan się nie poprawia.- odpowiedział lekarz ze smutkiem.
-Ale przecież ona mówiła, ruszała się i w ogóle.
-Nie, ona tylko majaczyła. To reakcja nerwowa, albo sen. Nic się nie zmieniło, przykro mi.
-Ile jest procent szans, że będzie żyła?
-Ciężko to określić. Ale myślę, że w tej chwili jest po 50%. Wszystko zależy od niej. To była próba samobójcza, więc wątpię, by miała ochotę walczyć o życie.
-Rozumiem, dziękuję.- lekarz wyszedł, a ja z powrotem usiadłem na krześle. Po chwili wrócili Poncho i Any. Powiedziałem im o tym, co się działo. Teraz ja poszedłem na śniadanie, a oni zostali przy Duli.
Anahi:
Byłam wdzięczna Poncho, że uświadomił mi, jak ważne w tej chwili jest pozytywne nastawienie. Zrozumiałam, że to jedyny sposób, by choć trochę pomóc Dulce. Ponoć ludzie w śpiączce wszystko słyszą. Usiadłam na krześle przy Duli, a Poncho stał z drugiej strony.
-Chcesz usiąść?- zapytałam, wstając.
-Nie no co Ty? Siedź.- odpowiedział z uśmiechem.
-No wiesz... Zawsze mogę usiąść Ci na kolana.- zaproponowałam, a on zmierzył mnie wzrokiem z dosyć dziwną miną. -No co tak patrzysz? Chodź.
-Skoro nalegasz...- zgodził się i usiadł na krześle. Usiadłam mu na kolanach tak bokiem. Twarz miałam zwróconą oczywiście w stronę Dul. Było mi wygodnie, cieplutko i milutko, więc automatycznie zachciało mi się spać. Nawet nie wiem kiedy, położyłam głowę na Poncho i zasnęłam.
Poncho:
Świetnie... Zasnęła. Co miałem robić? Siedziałem bez ruchu, obejmując ją. Nagle do sali wszedł Ucker. Zrobił dość dziwną minę, kiedy nas zobaczył.
-To może ja nie pytam.- skomentował jedynie w ten sposób.
-Zasnęła, była zmęczona i tyle.- odpowiedziałem, zresztą to było chyba oczywiste.
-Ale przyznaj, że Ci się to podoba.
-Przestań. Nie czas, ani miejsce na takie rozmowy.- stwierdziłem, spoglądając na nieprzytomną Dulce.
-Masz rację, ale jeszcze o tym pogadamy.- rzucił mi znaczący uśmiech, ale już po chwili zupełnie spoważniał. Swoją drogą Ucker to fajny gość. Znałem go tak krótko, ale zdążyłem naprawdę polubić. Zresztą gdyby nie on, to Dul mogłaby już nie żyć. Nastał wieczór. Postanowiłem, że obudzę Anahi i namówie ją, żeby poszła się przespać do hotelu. Głaskałem ją delikatnie po ramieniu i szepnąłem jej do ucha:
-Any, wstawaj.
-Nie, tak jest dobrze.- wydukała na pół przytomna, wtulając się we mnie mocniej.
-Dobrze, ale chodź pójdziesz spać do hotelu.- chyba dopiero teraz ogarnęła, co się dzieje i kto do niej mówi, bo gwałtownie podniosła głowę i wpatrywała mi się w oczy.
-Przepraszam.- powiedziała wyraźnie zmieszana.
-Nic się nie stało.- odpowiedziałem, posyłając jej delikatny uśmiech. -To jak, pójdziesz się zdrzemnąć?- zapytałem ponownie, bo wcześniej chyba to do niej nie dotarło.
-Chcę być przy Duli.- upierała się.
-Any... idźcie, ja z nią zostanę.- wtrącił Ucker.
-Ale...- chyba zabrakło jej argumentów.
-Słyszałaś? Chodź.- złapałem ją za rękę i ciągnąłem w kierunku drzwi. Nie opierała się. Chyba nie miała siły, bo była tak zmęczona i śpiąca. Wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się do hotelu obok. Wynająłem pokój. Poszliśmy się wykąpać. Oczywiście po kolei, ona pierwsza. Kiedy ja wyszedłem z łazienki, ona już spała. Położyłem się koło niej na łóżku, nie miałem innego wyjścia. Zresztą nie było w tym przecież nic złego. Przespaliśmy całą noc.
Ucker:
Była noc. W szpitalu panowała zupełna cisza. Siedziałem przy łóżku Dul. Oczy same mi się zamykały i kilka razy mało nie zasnąłem. Rozbudziło mnie zachowanie Dulce. Zaczęła kręcić głową i głośno, nierówno dyszeć. Z każdą sekundą była coraz bardziej niespokojna. Jej ruchy były bardzo niejednoznaczne, albo miałem tylko głupie skojarzenia. Nagle zerwała się, usiadła. Wołałem lekarza, tzn. nacisnąłem ten przycisk. Siedziała, rozglądając się. Jej wzrok był jakiś dziwny. Nie wyrażał niczego, przerażał mnie. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego spojrzenia. Już chciałem w jakiś sposób zareagować na to, co się dzieje. Poczułem jednak czyjąś dłoń na moim ramieniu. Był to lekarz. Dał mi znak, żebym się nie odzywał. Dulce ciągle się nam przyglądała, a mnie ciarki przechodziły, kiedy na nią patrzyłem. Wyglądała jak jakaś zjawa, cień człowieka. Po jakimś czasie opadła z powrotem na poduszkę.
-Dlaczego Pan nic nie zrobił, przecież się obudziła?- zapytałem. Nie rozumiałem tego, co się stało.
-Nie widziałeś jej twarzy? Wolałem jej nie ruszać. Zagrożenie minęło, będzie żyła. Jednak lepiej, żeby obudziła się przy psychologach. Ma silne zaburzenia nerwowe. To widać, jednak to nie moja specjalizacja, więc poczekamy do jutra na odpowiednich lekarzy. Póki co sam muszę ją uśpić, żeby przespała całą noc, bo mogą być z tego kłopoty. Powinni być przy niej jutro najbliżsi, by mogła się w tym odnaleźć.- wytłumaczył.
No to jest rozdział ;) Wiem, że może trochę nudny, no ale niestety tak wyszło xD Do poniedziałku :*

4 komentarze:

  1. Ej no uśpić serio? Przecież dopiero co wstała, jestem ciekawa co Ty byś zrobiła jak by Tobie tak ciągle kazali spać. Biedna cierpi na przespanie i dlatego tak się zachowuje xd
    Poncho i Ann będą razem, tak wiem piszę to już 2 raz, ale to na kilometr tym podjeżdża :D No i w ogóle to Ucker jest kochany, że tak z nią siedzi bo teoretycznie to wcale nie musi, bo on jej nawet nie zna. Zastanawiam się co z tym bydlakiem Carlosem, bo coś za spokojnie jest jeśli chodzi o jego osobę. Mam nadzieję, że Dula go zostawi i w końcu zacznie życ. Wydaję mi się, że powinnaś kolejny dodać wcześniej, no i w ogóle to BEZ ODBIORU :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ucker jest cudowny że tak dba o nią, martwi się i wgl. Mam tylko nadzieje że ten głupi mąż Dulce nie pojawi się w szpitalu i jej znowu nie zacznie krzywdzić ta dziewczyna jest taka biedna :(. Ann i Poncho wyczuwam że coś między nimi iskrzy haha. Czekam na poniedziałek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahhh, nie moge doczekać się następnego odcinka.:)

    OdpowiedzUsuń