poniedziałek, 23 marca 2015

10. Nie wierzę Ci.

Anahi:
Napisałam smsa do Poncha, czy zawiezie mnie do Dulce. Oczywiście nie odmówił. Ubrałam się, ogarnęłam i pojechaliśmy. Po drodze w samochodzie panowała cisza. W końcu ją przerwałam, mówiąc zmartwiona:
-Co dalej będzie z Dulą?
-Spokojnie, coś wymyślimy.- odpowiedział krótko. Dalszą drogę spędziliśmy w całkowitym milczeniu. Nie minęło jednak dużo czasu, a dotarliśmy na miejsce. Od razu poszłam do sali Dulce. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu jej tam nie było. Zrobiłam panikę na pół szpitala. Dopiero po jakimś czasie Poncho zdołał mnie uspokoić.
-Anahi posłuchaj mnie!- krzyknął, kiedy nie reagowałam na nic innego, potrząsając mnie za ramiona. -Dulce jest z Uckerem.- wyznał, a ja nic z tego nie zrozumiałam.
-Jak to? Gdzie?- pytałam zdezorientowana i przestraszona.
-Uspokój się i mnie wysłuchaj. Ale proszę nie złość się na nas.
-Dobrze, mów wreszcie.- pospieszałam go.
-Ucker wyjechał z Dulce za granicę, by uwolnić ją od Carlosa. My w tym czasie musimy zniszczyć tego gnoja, żeby resztę życia spędził w więzieniu.- wytłumaczył.
-Dlaczego nic mi nie powiedzieliście?!- zdenerwowałam się, bo tak nagle odebrali mi Dulę i nie zdążyłam się z nią pożegnać.
-Przepraszam, ale uznaliśmy, że tak będzie lepiej.
-Jakie lepiej? Poncho, czy Ty się słyszysz?! Czemu to przede mną ukryliście?- krzyczałam już nieźle wkurzona. Nie miałam siły się kłócić i po prostu wybiegłam ze szpitala i wróciłam do domu.
Ucker:
Zabrałem Dul ze szpitala i byliśmy już w drodze do Chiapas, gdzie zamierzałem z nią zamieszkać. Tam Carlos nie miał żadnych interesów, więc nas tak łatwo nie znajdzie. Zresztą mam dom po dziadkach i w końcu jest okazja, żeby go wykorzystać. Odetchnąłem z ulgą, kiedy dotarliśmy na miejsce, a ona jeszcze spała. Wniosłem ją do domu i położyłem na łóżku, jedynym jakie było, bo ten dom jest nie urządzony. Lekarz powiedział, że taki wyjazd jest bardzo niebezpieczny i zabieram ją na własną odpowiedzialność. Poradził, bym otoczył ją opieką, był wyrozumiały i dużo z nią rozmawiał. Trochę się bałem, że nie będę umiał się nią zająć i tylko pogorszę sprawę. Miałem jednak nadzieję, że wszystko się ułoży, a ja jakoś będę się dogadywał z Dulą. Zostawiłem ją śpiącą na kanapie i poszedłem do auta po nasze rzeczy.
Dulce:
Budząc się, poczułam, że leżę gdzie indziej. Łóżko szpitalne było niewygodne, a tu nic mnie nie gniotło i było miękko. Otworzyłam oczy i zaczęłam się nerwowo rozglądać. Bałam się, bo było to zupełnie nowe miejsce. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem, ani jak tu trafiłam. Słyszałam kroki, ktoś się zbliżał. Usiadłam. Nagle w pokoju pojawił się jakiś mężczyzna:
-Oo widzę, że się już wyspałaś.- powiedział delikatnym głosem, podchodząc do mnie.
-Czego chcesz? Mój mąż kazał Ci mnie porwać ze szpitala, czy może mam Ci za coś zapłacić?...- pytałam zdenerwowana.
-Nie. Uspokój się, to Ci wszystko powiem.- prosił, podchodząc jeszcze bliżej.
-Żadne uspokój! Gadaj wszystko, bo nie ręczę za siebie!- zagroziłam, a on chyba się ani troszeczkę nie przestraszył, bo usiadł koło mnie.
-Dulce, ja nie jestem od Carlosa.- powiedział powoli i spokojnie.
-Nie? To dlaczego nie raz widziałam, jak wchodziłeś tylnymi drzwiami u nas w domu?...- doskonale go pamiętam, na pewno się nie pomyliłam.
-Tak, to prawda pracowałem dla niego.
-Widzisz?... Mnie nie oszukasz. A teraz gadaj czego chcesz!- zerwałam się nagle z miejsca, by już po chwili siedzieć na nim, przyciskając go do ramy łóżka. Kipiłam złością, miałam ochotę go udusić.
-Zejdź, uspokój się i daj mi wszystko wytłumaczyć.- nadal zachowywał spokój, był opanowany.
-Nie, najpierw mi wszystko powiesz.- powiedziałam groźnie i zawzięcie.
-No dobrze, ale wiesz... Trochę ciężko mi mówić, jak mnie tak przyciskasz.- puściłam go, ale nie zeszłam.
-No już, gadaj!- oczekiwałam szybkiej odpowiedzi.
-Nie robię tego dla Carlosa. Przeciwnie, dla Ciebie. Wziąłem Cię tutaj, żeby on Cię nie znalazł. A resztę planu powiem Ci, jak będziesz spokojniejsza.- zakończył, zdjął mnie z siebie i posadził obok na łóżku. Wstał i jak gdyby nigdy nic poszedł do kuchni. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam, co robić. Jestem z obcym facetem nawet nie wiem gdzie. Nie mogłam pozostać w niewiedzy. Udałam się do kuchni. Tam on przygotowywał kolację. Widząc mnie, powiedział:
-Oo dobrze, że jesteś, zaraz kolacja.
-Nie chcę.- odpowiedziałam obojętnie.
-No jak to nie chcesz? Przez kilka dni prawie nic w tym szpitalu nie jadłaś. Musisz jeść, żeby być zdrowa.- ale argumenty, on mnie traktuje jak dziecko.
-Jakoś mi na tym nie zależy.- odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
-Przestań, proszę Cię.- ton jego głosu był taki delikatny.
-To na razie nieważne. Posłuchaj, ja nic z tego nie rozumiem. Wytłumacz mi to bardziej, bo mam taki mętlik w głowie, że aż mnie rozbolała.
-Eh... No dobrze, siadaj.- według jego prośby usiadłam na stole. -Co chcesz wiedzieć?- zapytał, opierając się rękami o stół po obu stronach mnie.
-Po pierwsze nawet nie znam Twojego imienia.- błądziłam wzrokiem po nim i otoczeniu, a on wpatrywał się we mnie dziwnie.
-Wybacz... Christopher jestem, ale mówią na mnie Ucker.
-No dobra, a teraz możesz mnie już puścić.- odepchnęłam go. -Co Ty sobie wyobrażasz?! W ogóle to nie wierzę, że tak bezinteresownie mi pomagasz. Co  za to chcesz?! Przespać się mam z Tobą? Proszę bardzo, i tak nie mam godności!- krzyczałam zdenerwowana, ściągając bluzę z ramion. Byłam zdesperowana, przez co gotowa na wszystko.
-Dulce, nie! Przestań się wygłupiać.- powiedział spokojnie, nasuwając z powrotem bluzę na moje ramiona. Patrzyłam mu w oczy zdziwiona, zdezorientowana. -Nie chcę od Ciebie żadnej zapłaty za pomoc. Więc uspokój się i nie wygaduj takich bzdur, bo mnie tym obrażasz!
-Nie wierzę Ci.- nie ustępowałam.
-Nie musisz. Zresztą co Ty myślisz, że wszyscy tylko chcą Cię mieć?... Jakbym chciał dziwkę, to poszedłbym sobie do burdelu, a nie męczył się tu z Tobą.- przesadził, zabolały mnie jego słowa. Odepchnęłam go i pobiegłam do pokoju. Nie zamierzałam przez niego płakać. Po prostu siedziałam na łóżku obrażona, nic więcej. Oglądałam moje blizny na nadgarstkach. O dziwo całkiem ładnie schodziły.
Ucker:
Czułem, że przesadziłem. Nie powinienem tak do niej mówić, tym bardziej po tym, co przeszła. Nie chciałem jej urazić, po prostu nie zastanowiłem się nad tym, co mówię. Stwierdziłem, że muszę z nią pogadać, przeprosić. Wiedziałem, że to nie będzie proste, bo pewnie dojdzie do ostrej kłótni, ale nie mogłem jej tak zostawić. Poszedłem do pokoju. Zobaczyłem ją siedzącą smutną na łóżku.
-Dul, chodź na kolację.- powiedziałem cokolwiek, byleby jakoś zacząć.
-Ułomny jesteś? Mówiłam, że nie chcę.- odpowiedziała, tylko na mnie spoglądając. Usiadłem koło niej i złapałem ją za rękę.
-Przepraszam za to, co powiedziałem. Nie chciałem Cię urazić.- mówiąc to delikatnie głaskałem zewnętrzną część jej dłoni. Nie wyrwała się, po prostu nie reagowała. -Zaczniemy od nowa?- zapytałem po chwili, unosząc jej podbródek, by patrzyła mi w oczy.
-Daj mi spokój. Jeśli bardzo chcesz, to chroń mnie przed Carlosem, ale gadać nie musimy.- wyrwała mi się i położyła, odwracając ode mnie.
Jakiś taki dziwny ten rozdział xD No ale to oceńcie same ;) Do czwartku :*

4 komentarze:

  1. Bardzo podobał mi się ten rozdział. Dulce powinna być wdzięczna Uckerowi że zabrał ją od tego psychola Carlosa. Czekam z niecierpliwością na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. juz nie moge doczekać się czwartku.:/ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i przeczytałam, a więc musisz mi wybaczyć że nie pójdę z Tobą na tę łąkę xd No więc uważam, że jak do tej pory ten rozdział jest moim ulubionym, Duli nie dzieję się żadna krzywda więc daruję Ci życie hahaha. No i w ogóle, uważam że Ann to za ostro zareagowała przecież oni to robią dla jej dobra. No, ale z drugiej strony przychodzi obcy facet i informuje Cię że zabrali Ci najważniejszą osobę w twoim życiu, trochę słabo xd No, ale mam nadzieję że w końcu Ann przekona się do tego że Pączek chciał dobrze haha. No i Dula też musi się przekonać do Uckera, bo z takim nastawieniem to aż się żyć nie chce. No widzisz, jaki Ci piękny komentarz napisałam, przestrzegam zasad interpunkcji, zero wulgaryzmów. Żyć nie umierać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh no nareszcie Dulce jest bezpieczna Ucker jest wspaniały :). Jestem zachwycona jego zachowaniem on jest idealny teraz tylko muszą być razem i będzie idealnie :P. Any troszkę kiepsko zareagowała Ucker chyba powinien ją wziąć razem z Dul aby Duli czuła się bezpiecznej. Mam nadzieje że między Ann i Poncho też jakoś się ułoży :P. Lecę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń