czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 42

Kiedy się obudziłam, Uckera przy mnie nie było. Wstałam i poszłam do kuchni. Na stole leżała kartka z napisem "Misiu ja pojechałem do rodziców. Masz tu kanapki. Smacznego :*" Zastanawiałam się, dlaczego pojechał beze mnie. Przecież mógł poczekać… No trudno, widocznie wolał jechać sam. Zjadłam te śniadanie i poszłam do łazienki się ogarnąć. Wyciągnęłam pierwsze lepsze domowe ciuchy z szafki i się w nie ubrałam. Siedziałam w salonie na kanapie, jedząc ciastka. Nagle poczułam czyjś oddech na mojej szyi, a na oczach dłonie. Usłyszałam słodki głos Christophera:
-Zgadnij, kto to kotku.
-Hmm... Czy to najwspanialszy, najsłodszy i najprzystojniejszy mężczyzna na świecie?...- powiedziałam najbardziej słodko i pociągająco, jak tylko potrafiłam, odchylając głowę do tyłu, by móc na niego patrzeć. On zdjął ręce z moich oczu i mnie pocałował.
-Mam propozycję, a właściwie zaproszenie.- powiedział, przeskoczył przez oparcie kanapy i mnie objął.
-Brzmi kusząco. O co chodzi?- zapytałam z ciekawością.
-No więc zapraszam Cię na spacer. Zjemy obiad na mieście, a później… niespodzianka.
-Nic nie kombinuj skarbie…- zastrzegłam, znając na pamięć jego ambitne pomysły.
-Spokojnie, to nic z tych rzeczy. Spodoba Ci się, ale nic więcej Ci nie powiem.
-No ok, więc chodźmy.- powiedziałam i wstałam z kanapy. -Albo się najpierw przebiorę.- zmierzyłam sama siebie wzrokiem, a Ucker się ze mnie śmiał, bo mój strój był bardzo niewyjściowy Po kilkunastu minutach byłam gotowa do wyjścia. Miałam na sobie zwiewną, nieco luźniejszą sukienkę, bo jakby nie patrzeć w bardziej obcisłe rzeczy się już za bardzo nie mieściłam. Christopher pocałował mnie czule w policzek, złapał za rękę i wyszliśmy z domu. Najpierw wyprowadziliśmy psa, a dopiero później poszliśmy na ten spacer. Chodziliśmy po mieście za rękę.
-Jak tam Twoi rodzice?- zapytałam nagle.
-Świetnie. A właśnie, zapraszają nas w niedzielę na obiad.- odpowiedział.
-To miło. W ogóle to czemu pojechałeś sam? Nie mogłeś zaczekać, aż się obudzę?- zapytałam z lekkim wyrzutem.
-Nie złość się kochanie. Chciałem po prostu pogadać o czymś ważnym z rodzicami. Później Ci wyjaśnię, teraz koniec tematu.- on ewidentnie coś przede mną ukrywa. A może wcale nie był u rodziców?... Nie, Dul o czym Ty myślisz? Ucker Cię kocha i jest tylko Twój idiotko. 
-Dobra… To może pójdziemy już na obiad, co?
-Zgłodniałaś?- co za głupie pytanie. Halo, ja potrzebuję dużo jeść.
-Nie, no skądże?...- powiedziałam z ironią, całując go. Poszliśmy do jakiejś restauracji. Nigdy wcześniej tam nie byłam. Fajnie tu w sumie, a jedzenie było pyszne. Kiedy wyszliśmy, ku mojemu zaskoczeniu nie zwróciliśmy się w stronę domu. Nie odzywałam się nic, no bo przecież Ucker mówił, że ma dla mnie niespodziankę, a to zapewne jej część. Trafiliśmy nad brzeg jakiegoś jeziorka. Nigdy wcześniej tu nie byłam. Widoki były przepiękne. Od razu weszłam na pomost i stanęłam przy barierce, by podziwiać krajobraz. Ucker stanął za mną i objął mnie od tyłu. Odwróciłam głowę w jego stronę i patrząc mu w oczy, zapytałam:
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?
-Z dwóch powodów. Jednego zwykłego, a mianowicie tak po prostu chciałem pokazać Ci to miejsce. A jak widzę podoba Ci się tu.
-No jasne, że mi się podoba, jest pięknie. A drugi powód?- dopytywałam jak zwykle niecierpliwa.
-Eh… Uznałem, że to będzie idealne miejsce na to, co chcę zrobić. Cisza spokój, romantycznie i tak dalej…- przeciągał jakąś dziwną mowę wstępną.
-A czy możesz już przejść do rzeczy?
-Psujesz nastrój wredoto.- stwierdził, patrząc na mnie dość ponuro.
-Wybacz, ale nie lubię niejasnych sytuacji.
-No dobra, bo się jeszcze pokłócimy.- zaśmiał się i zaczął czegoś szukać po kieszeniach. -Kochanie, wyjdziesz za mnie?- usłyszałam po chwili te piękne słowa z ust ukochanego. Klękał przede mną, trzymając pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym.
-No jasne, skarbie!- krzyknęłam, podając mu swoją dłoń, na której już po chwili pojawił się piękny pierścionek z brylantem w kształcie serca. Ucker wstał i mocno mnie przytulił. Lekko uniósł mnie do góry, sadzając na barierce. Po chwili wpił się w moje usta. Pocałunek był taki słodki i namiętny. Po kilku minutach oderwałam się od jego ust  i patrzyłam mu w oczy z zachwytem, z miłością.
-Teraz mogę Ci powiedzieć, po co byłem u rodziców. No więc ten pierścionek to pamiątka rodzinna, należał do mojej babci. Mama od zawsze mi powtarzała, że chciałaby, abym dał go dobrej i wyjątkowej dziewczynie, którą bardzo mocno pokocham, będę chciał z nią założyć rodzinę i tak dalej. Całe życie powtarzałem, że to nigdy się nie zdarzy. A jednak, bo pojawiłaś się Ty, która zmieniłaś mój cały świat.- mówiąc to, głaskał mnie jedną ręką po plecach, a drugą co chwilę odgarniał moje włosy, rozwiewane przez wiatr.
-Wow, jest piękny, dziękuję.- podziwiałam, a po chwili pocałowałam Uckera. -Możemy już wracać? Zimno mi trochę.- zaproponowałam, schodząc z barierki.
-Ok, chodźmy.- zgodził się i złapał mnie za rękę. Po tym spacerze byłam bardzo zmęczona, więc po kolacji od razu poszłam spać. Zasnęłam zaskakująco szybko.

Jakiś czas później po raz pierwszy doznałam chyba najwspanialszego uczucia pod słońcem. Leżałam rano z Uckerem w łóżku. Od pół godziny wyganiałam go do kuchni, żeby zrobił śniadanie. Temu leniowi nie chciało się ruszyć tyłka, żeby wstać, a co dopiero gdzieś iść.  Odwracał moją uwagę buziakami, przytulaniem i wszelkimi innymi czułościami. W sumie udało mu się. Ale uśpił chyba jedynie mój głód. W pewnym momencie poczułam coś dziwnego. Coś, czego nie doznałam nigdy wcześniej. Dziwne ukłucie w brzuchu, jakiś ruch. W pierwszej chwili pomyślałam, że to z głodu. Szybko jednak zrozumiałam, co to było. Odsunęłam od siebie Uckera i patrzyłam mu w oczy z uśmiechem, a jednocześnie jakby z przerażeniem. Ruchy nie ustępowały, przeciwnie- były coraz mocniejsze i częstsze.
-Co się dzieje?- zapytał Ucker.
-Czujesz?- położyłam jego rękę na moim brzuchu.
-Kopie.- powiedział z szerokim uśmiechem. Leżeliśmy tak jeszcze jakiś czas, dopóki dziecko nie przestało kopać. Potem poszliśmy na kompromis i razem zrobiliśmy śniadanie. Akurat dziś wypadała kolejna miesięczna wizyta u lekarza. Już trzeci raz szliśmy tam razem. Jak zwykle sporo czasu spędziliśmy na korytarzu. Tego dnia było szczególne przeludnienie. Nie było nawet za bardzo wolnych miejsc. Jednak my sobie poradziliśmy. Ucker siedział na krześle, a ja u niego na kolanach. Trochę krzywo się ludzie patrzyli jak ciągle się wygłupialiśmy i w ogóle, ale nieważne. Swoją drogą musiało to dość komicznie wyglądać. Kiedy w końcu przyszła nasza kolej, weszliśmy do gabinetu. Po paru badaniach, pytaniach i innych według mnie bzdurach przeszliśmy do tego co dla mnie najlepsze, czyli USG. Znów nastał ten czas, kiedy możemy zobaczyć nasze dziecko. Tym razem było widać nieco więcej. Doktor wstępnie ustalił, że to będzie dziewczynka. Christopher oczywiście od razu się cieszył, że wyszło na jego.


 Masz marudo ( czyt. Monika) :P Kolejny przesłodzony rozdział xD Ale spokojnie nie będzie ich dużo, bo jak nie wszyscy jeszcze wiedzą, opowiadanie dobiega końca. Tak więc mam nadzieję, że Was nie zanudzę ;) A następny może w niedzielę :* 

6 komentarzy:

  1. Słodko,słodko, słodko !. Nie mogłam się doczekać momentu kiedy będzie tak idealnie między nimi i w końcu ten czas nastał, są zaręczeni a niedługo w ich życiu pojawi się mały bobasek :D, brakuje mi tylko ustalenia daty ślubu :P. Ucker jest strasznie leniwy powinien od razu gdy Dulce chce robić jej jeść !. Takie pytanie czy kiedyś rodzice Dulce zainteresują się nią ?, strasznie mi szkoda że nie ma oparcia z ich strony w tak cudownych chwilach dla niej :). A no i oczywiście jak na Uckera pomysł na zaręczyny był mega romantyczny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyprzedzaj faktów xD Ale tak rodzice Duli powrócą dokładnie za 2 rozdziały (właśnie to piszę :))

      Usuń
    2. nie wyprzedzam faktów to tylko i wyłącznie moje marzenia dotyczące ich :P

      Usuń
  2. Ja maruda? Ja po prostu negocjuje ze wszystkimi xd Ogólnie to rozdział mi się podoba bardzo i takie przesłodzenie podoba mi się i to bardzo. Więc nie krępuj się i pisz więcej takich scen. A i szybko dodaj kolejny, bo wiem że masz napisany xd No, a co do rozdziału to jaki romantyk zrobił się z Uckera. No kto by pomyślał. Prędzej bym się spodziewała, że oświadczy się jej w domu, a tu taka niespodziewanka. Widzę, że Ucker się przerzucił się na kanapki, a ja się pytam gdzie płatki !! ? :D
    No to jak córka, to ona po prostu musi mieć na imię Monika hahah. No więc daj szybko kolejny xd

    OdpowiedzUsuń
  3. słodko wreszcie są szczęśliwi a ja doczekałam się ujawnienia płci dziecka. obstawiałam chłopca ale dziewczynki teź fajne nie moge doczekać się kolejnego :) u mnie jest następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczynka ! Cudownie :D Mam nadzieje, ze te oświadczyny nie były takim zobowiązaniem na siłę i że Ucker przemyślał sobie kilka spraw. Ta historia z rodzinnym pierścionkiem <3 No i w końcu zjedli obiad :D

    OdpowiedzUsuń