piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 34

Wszyscy patrzyli na mnie jakoś podejrzanie, jak na jakąś nienormalną. Nie rozumiem… Przecież wyglądałam dobrze, choć może trochę zbyt wyzywająco.
Zapewne chodziło im po prostu o tak nagłą, radykalną zmianę stylu. Ucker ostatni raz zmierzył mnie wzrokiem i kazał mi usiąść na miejsce, wskazując pierwszą ławkę. Posłusznie odsunęłam krzesełko i usiadłam.
-Muszę Wam o czymś ważnym powiedzieć.- zaczął Ucker śmiertelnie poważnym głosem.
-O co chodzi?- pytali wszyscy.
-Odchodzę ze szkoły.- wyznał, a wszystkim automatycznie miny zrzedły.
-Dlaczego?- dopytywali, a ja siedziałam ciągle cicho.
-Nieważne, to sprawy prywatne.- odpowiedział obojętnie. -Do widzenia.- rzucił na odchodne i zaczął kierować się w stronę drzwi.
-Już idziesz?...- zapytałam nagle za smutkiem, bo chyba dopiero zorientowałam się, co się dzieje.
-Tak, do widzenia. Będę za Wami tęsknić.- teraz już naprawdę wyszedł. Nie miałam pojęcia dlaczego, po co i gdzie poszedł. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili do klasy weszła jakaś pani na zastępstwo za Uckera. Siedziałam jak na szpilkach, z niecierpliwością czekając na dzwonek. Kiedy wreszcie zadzwonił, wybiegłam z klasy, a później także ze szkoły. Nie chciałam tracić czasu na wzywanie taksówki, więc pobiegłam do domu. Nie wiem dlaczego, po prostu miałam złe przeczucia. A może to moja głupia obsesja na punkcie Uckera? Ciągle miałam jakieś wątpliwości. Jednak zniknęły one chwile po moim wejściu do domu. Zdążyłam wejść i starałam się uspokoić swój oddech i rytm serca po biegu, gdy nagle zza rogu wyłonił się Christopher z walizką. Stanęłam mu na drodze bardzo blisko niego i patrzyłam mu w oczy pytająco, po czym zapytałam:
-Ucker, co Ty wyprawiasz? Czemu idziesz z walizką? Zostawiasz mnie?...- z każdą sekundą moje oczy były bardziej zamglone od łez.
-Wyjeżdżam.- odpowiedział krótko, unikając mojego wzroku.
-Jak to? A co ze mną?...- zapytałam, nie mogąc już powstrzymać łez.
-Już Ci mówiłem, Dul. Robię to dla Ciebie.- i znów to samo, jeszcze chwila, a ten tekst będzie mi się śnił po nocach.
-Dla mnie?... A może Ty się po prostu boisz Amadora, co? Jasne, wolisz uciec od problemów?... To takie odważne!- byłam zdenerwowana i gadałam co mi przyszło do głowy. Jednak myślę, że było w tym sporo prawdy.
-Boję się, ale o Ciebie skarbie. Zrozum, że jak mnie tu nie będzie, to dadzą Ci spokój.- miałam ochotę mu po prostu przypieprzyć, żeby przestał gadać takie głupoty.

-Niby mnie kochasz, a zostawiasz mnie, kiedy najbardziej Cię potrzebuję!- krzyczałam zbulwersowana, a on jakby w ogóle mnie nie słuchał, pocałował mnie delikatnie w czoło i po prostu wyszedł z domu. Stałam jak wryta nadal w tym samym miejscu, a po policzkach leciały mi strumienie łez. Podeszłam do okna i patrzyłam ze smutkiem, jak Ucker odjeżdża taksówką. Czułam, że nie mogę tego tak zostawić, bo nie zrobiłam wystarczająco dużo, żeby go zatrzymać. Nawet się z nim porządnie nie pożegnałam. Po chwili osłupienia otarłam łzy, wzięłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. Nie minęło dużo czasu, a byłam już w drodze na lotnisko, gdzie zapewne pojechał Ucker. Wysiadłam z taksówki i wpadłam tam jak burza. W oddali zobaczyłam Christophera i podążałam w jego stronę. On także mnie zauważył i patrzył na mnie ni to ze złością, ni to ze smutkiem. Kiedy byłam bliżej przyspieszyłam. Pierwszy raz podczas całej tej chorej sytuacji dostrzegłam w jego oczach rozpacz i łzy, które tak jak mi cisnęły mu się na zewnątrz. Coś chyba w nim pękło, bo także zbliżył się do mnie i mocno objął, unosząc aż lekko w górę. Emocje i miłość wzięły górę, bo oboje się rozpłakaliśmy, tuląc się coraz mocniej i czulej. On jeszcze delikatnie pocierał moje plecy, co razem z uściskiem bardzo dodawało mi siły i poczucia bezpieczeństwa. 

Rozdział miał być nieco dłuższy, ale już niech będzie taki :) W ogóle uważam, że to paranoja, żeby dodawać w sumie 2 rozdziały jednego dnia, no ale czego się nie robi dla rozdziału Moniki?... :D No więc następny najwcześniej w poniedziałek i kategorycznie powiadam, że nie dam się szantażować :P Mam nadzieję, że rozdział się podoba, chociaż wiem, że ta sytuacja z Vondy robi się trochę chora xD Urozmaicę to w następnych rozdziałach :* 


3 komentarze:

  1. Hahahahahahahahahahahahh padłam leżę i nie wstaję w poniedziałek hahah Ty weź się zastanów jeszcze nad pisaniem jakiś skeczy dla kabaretów :D No, a tak w ogóle to się tak nie ciesz, bo i tak wiem że dodasz specjalnie dla mnie wcześniej, bo za bardzo mnie kochasz. No i w ogóle to muszę stwierdzić iż powinnam być zła na Ciebie, ponieważ ten palant Ucker nawet jej nie powiedział, że ładnie wygląda. Hahah co ja w ogóle mówię on tu dba o jej życie, a ja z wyglądem wyjeżdżam xD No więc pragnę też wyrazić swoją opinię na temat dosyć kontrowersyjnego zakończenia tego jakże urozmaiconego i długiego rozdziału, uważam że jest on dosyć szczęśliwy, gdyż wcześniej nazywany przeze mnie palantem Ucker dał upust emocją i pokazał swoim zachowanie, że na prawdę zależy mu na kobiecie (czyt. Dulce). Mam nadzieję, że ich problemy które mają w końcu się skończą i będą mogli żyć sobie szczęśliwy za siedmioma górami, siedmioma lasami w pałacu z dobrym smokiem i jednorożcem oraz żeby mieli blisko do biedronki hahaha matko dobra ja już kończę dziś z komentarzami bo napisałam ich za dużo i późno już więc piszę głupoty. No więc podsumowując rozdział szybko :!! >< Bez Odbioru <>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no świetny rozdział szczególnie końcówka to było takie romantyczne jak za nim pojechała to przytulanie na lotnisku te emocje aż łza kręci się w oku. I niech Ucker nie wyjeżdża !!!! nie chce tego. Mama nadzieje że kolejny rozdział będzie szybciej niż w poniedziałek :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no Ucker nie może tak po prostu zniknąć. Ja liczę na to, ze razem stawia czoła wszystkim i wszystkiemu i ich miłość zwycięży. Ale z drugiej strony juz tyle złego przeżyli ;( eh mam nadzieje, ze wszystko się ulozy. I może Ucker w końcu spróbuje za walczyć o swoje szczęście ;)

    OdpowiedzUsuń