środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 27

-Ucker, kochanie, co się dzieje?
-Jestem nikim, rozumiesz?...- odpowiedział wzburzony, patrząc na mnie tymi pięknymi oczami, w których po raz pierwszy zobaczyłam tyle żalu, bólu.
-Jak to nikim? Ucker, jesteś całym moim światem.- powiedziałam i przytuliłam go mocno do siebie.
-Mówisz tak, bo jesteś we mnie zakochana. Prawda jest taka, że ja potrafię tylko niszczyć życie ludziom, których kocham.- stwierdził, odsuwając się ode mnie i ocierając swoje łzy.
-O czym Ty mówisz?
-Nieważne, nie przejmuj się mną.
-Nie skarbie. Ja Ci opowiedziałam wszystko, co najgorsze w moim życiu, a o Tobie nie wiem nic. Proszę powiedz, o co chodzi.
-Dobrze, powiem Ci. No więc mój koszmar zaczął się już w podstawówce. Byłem słabym, bezbronny,  zawsze poniżanym ciamajdą. Chciałem wszystko zmienić, idąc do gimnazjum. Poznałem tam Amadora, który powoli wciągnął mnie w złe towarzystwo i to wszystko. Dotąd miałem dobre relacje z rodzicami, ale z upływem tego przeklętego czasu, oddaliłem się od nich. Coraz częściej się kłóciliśmy. Na jakiś czas było lepiej, kiedy mama powiedziała, że jest w ciąży. Ucieszyłem się, że będę miał siostrę. Jednak z drugiej strony był Amador, który mną praktycznie manipulował. Pod jego wpływem zacząłem podkradać rodzicom pieniądze. Kiedy to odkryli, była wielka afera. Przeze mnie mama poroniła. Zabiłem własną siostrę! Wtedy wiedziałem, że nie będę mógł patrzeć na rozpacz mamy. Uciekłem z domu i odtąd mieszkałem, gdzie się dało. Ciągle piłem, ćpałem, właściwie nigdy nie byłem trzeźwy. Stałem się nieczułym chamem. Chciałem kupić nowy motor, więc poszedłem do pracy. A resztę mojej historii już znasz.
-Hm... Teraz rozumiem, czemu byłeś taki wstrętny i nieczuły. Ale kochanie zrozum, że teraz wszystko się ułoży. Nie musisz już nikogo udawać. Jesteś najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkała.
-Dul, czemu Ty mnie tak kochasz? Nie zasługuję na Twoją miłość, jestem złym człowiekiem.
-Nieprawda. Byłeś po prostu trochę zagubiony, rozumiem Cię. Mimo wszystko dałeś mi tyle szczęścia, miłości, że nie możesz być zły. Wierzę, że jesteś dobry.
-Dziękuję Ci misiu, że jako jedyna jesteś przy mnie. Ale teraz kiedy dzięki Tobie zmieniam swoje życie na lepsze, muszę ogarnąć także przeszłość. Jutro pojadę do rodziców i poproszę o wybaczenie. Tylko wtedy odzyskam spokój.
-Pojadę z Tobą skarbie.- zaproponowałam, uśmiechając się do niego delikatnie.
-Nie kochanie, nie chcę Cię narażać na niemiłe sytuacje. Zresztą to Ciebie nie dotyczy, więc sam muszę sobie z tym poradzić.
-Nie zostawię Cię samego z tym problemem. Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie, kiedy mnie potrzebujesz.
-Duluś...- nie dałam mu nic więcej powiedzieć.
-Koniec tematu. Jedziemy jutro razem do Twoich rodziców, nie ma dyskusji- uparłam się.
-Eh... Czy Ty zawsze musisz stawiać na swoim?...
-Tak misiaczku, taka już jestem. Niczym się nie przejmuj, załatwię to. Zrobię wszytko, żebyś był szczęśliwy. Mi Twoi rodzice rozmowy nie odmówią, jestem tego pewna. A teraz chodź już spać, bo zaraz zasnę na podłodze i będziesz musiał mnie przenosić.- chociaż nie zasnęłam, Ucker wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Wtuliłam się w niego i powiedziałam słodko:
-Dobranoc kochanie.
-Śpij dobrze moja księżniczko.- odpowiedział i pocałował mnie w czoło. Byłam bardzo zmęczona i szybko zasnęłam, on też.

Rano obudziło mnie delikatne smyranie po ramieniu. Otworzyłam oczy i podniosłam lekko głowę. Wpatrywały się we mnie te piękne oczka, które tak kocham. Po chwili Ucker zapytał:
-Jak się spało kochanie?
-Dobrze.- odpowiedziałam, ziewając.
-Jesteś pewna, że chcesz ze mną jechać?- zadając to pytanie wyraźnie spoważniał.
-Tak, nie ma innej opcji. Już Ci mówiłam. A jak ja coś mówię, to tak ma być.- odpowiedziałam pewnym głosem z uśmiechem.
-Zauważyłem, uparciuchu. Dobra, w takim razie wstawaj i idź się szykować, a ja Ci zrobię śniadanie.
-Ok, ale nie chcę płatków.- powiedziałam niczym kapryśne dziecko.
-A co?- westchnął i przewrócił oczami.
-Tosty.- wypowiedziałam to głośno i powoli.
-Oj Ty moja marudo...- powiedział i niespodziewanie wpił się w moje usta.
Po dość długim pocałunku poszłam do swojego pokoju się ogarnąć. Nie chciałam tego mówić Uckerowi, ale makabrycznie się bałam spotkania z jego rodzicami. No kurde... To obcy mi ludzie, z którymi pokłócona jest osoba, którą kocham najbardziej na świecie. Nie miałam pojęcia, jak to będzie. Jednak wiedziałam, że muszę pomóc Uckerowi. Nie chcę tak uświetniać mojej roli, ale nie oszukujmy się, że gdyby nie ja to on sam by nie zapragnął się zmienić. Wierzyłam w siebie i w to, że chociażby swoim urokiem osobistym przekonam ich do tego, żeby mu wszystko wybaczyli. Tak więc musiałam znaleźć odpowiedni strój, żeby przypodobać się mam nadzieję, że przyszłym teściom, haha. Chciałam wyglądać skromnie i słodko. Myślę, że wybrałam idealnie.

 Weszłam do kuchni, ale Uckera tam nie było. Zaczęłam go szukać po całym domu. Nagle poczułam czyjeś ręce, obejmujące mnie od tyłu w pasie. Przestraszyłam się, aż podskoczyłam.
-Co Ty taka strachliwa, kochanie?- zapytał Ucker, kładąc głowę na moim ramieniu.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz.- powiedziałam, jakby groźnym tonem głosu.
-Przepraszam, nie chciałem.- obrócił mnie w swoją stronę i pocałował.
Poszliśmy w końcu na to śniadanie. Według mojego życzenia zjedliśmy tosty. Nie minęło dużo czasu, a siedzieliśmy już w samochodzie ojca, jadąc do rodziców Uckera. Po drodze panowała ta cholerna cisza. Christopher był zamyślony i skupiony na jeździe. Wobec tego wyciągnęłam telefon i włączyłam sobie grę. Niezbyt twórcze zajęcie, ale zawsze jakieś. Dość szybko dojechaliśmy na miejsce. Kiedy wysiadłam, przeraziłam się. Wszędzie było pełno błota, wkoło pole. Jedynie po środku niczego stał mały domek, właściwie bardziej przypominał szopę. Szliśmy w jego kierunku. Spojrzałam na Uckera, miał załzawione oczy. Złapałam go mocno za rękę i powiedziałam z pocieszającym uśmiechem:
-Spokojnie kochanie, dasz radę. Wierzę w Ciebie.
-Dziękuję misiu.
Ucker zapukał do drzwi. Chwilę później stanął w nich wysoki, starszy mężczyzna z czarnym wąsem. Wpatrywał się w Christophera. W oczach obu pojawiły się łzy. Nagle zza ściany wyszła niska kobieta o jasnych włosach. Stanęła w drzwiach i aż zbladła na widok Uckera, zalewając się łzami. Stałam i zmierzałam ich wszystkich wzrokiem, ściskając coraz mocniej dłoń ukochanego. Czekałam na dalszy przebieg zdarzeń. Ucker spojrzał na mnie, a ja starałam się dodać mu otuchy, uśmiechając się do niego słodko. Chyba pomogło, bo skruszony odezwał się pierwszy:
-Mamo, tato… Proszę, wybaczcie mi!- po wypowiedzeniu, a właściwie wydukaniu tych słów, chciał objąć płaczącą matkę. Zatrzymał go jednak ojciec, mówiąc bardzo nieprzyjemnym głosem:
-Czego tu chciałeś? Zabrakło Ci pieniędzy, czy nie masz gdzie mieszkać?
-Tato, ja…- i tu jego głos się urwał. Nie był w stanie nic powiedzieć. Wiedziałam, że muszę zareagować, ale także nie mogłam z siebie wydobyć ani słowa. Wreszcie się odważyłam:
-Możemy porozmawiać?- zapytałam rodziców Uckera.
-Kim Ty w ogóle jesteś?- zapytał dalej tym samym tonem jego ojciec.
-Dziewczyną Christophera.- odpowiedziałam trochę skrępowana.
-Ty też chcesz zniszczyć nam życie, jak mój syn?
-Nie. Ucker chciałby Państwa przeprosić, a ja… poznać.- wytłumaczyłam z bladym uśmiechem.
-Wejdźcie, proszę.- no, przynajmniej jego mama okazała się milsza. Tak jak poprosiła, weszliśmy do środka. Przed tym szepnęłam wprost do ucha Uckera:
-Spokojnie skarbie.
Pani Uckermann zaprosiła nas do stołu i zrobiła herbatę. Nieśmiało usiedliśmy obok siebie na krzesłach.
-Co robiłeś przez ten czas synu?- zapytała, jak gdyby nigdy nic.
-Nieważne, to zamknięty rozdział mojego życia. Teraz chcę się zmienić. Odszedłem z tego żałosnego gangu i chciałbym Was prosić o przebaczenie. Wiem, ile złego w życiu zrobiłem, ale dzięki Dulce zrozumiałem, co jest ważne.- słuchając go w tej chwili, byłam z niego po prostu dumna. Patrzyłam na niego z podziwem i uśmiechem na twarzy.
-Skąd mamy mieć pewność, że mówisz prawdę?!- zapytał jego ojciec.
-Rozumiem, że jemu trudno uwierzyć, ale chyba nie macie powodów żeby nie uwierzyć mi, prawda? Przyznam, że ja też nie raz się na nim zawiodłam, ale dla mnie w tym momencie jest bohaterem. Bardzo się zmienił, odkąd go poznałam. Zacznijmy od tego, że pierwszy raz widzę jego łzy.
-Duluś, wystarczy. Oni nie chcą mnie znać, daj spokój.- przerwał mi Ucker, wstając od stołu. Był taki smutny i zawiedziony, że aż mi się oczy załzawiły. Szedł powoli w kierunku wyjścia, więc wstałam i chciałam iść z nim. Jednak chyba nie tylko mnie wzruszył widok załamanego Christophera. Jego mama nagle poderwała się z miejsca, podeszła do niego i zatrzymała go łapiąc za rękę ze słowami:
-Zostań synku!- kiedy to usłyszał, obrócił się i przytulił mamę. Jego ojciec nadal stał oparty o ścianę ze srogą miną. Jednak w nim chyba też coś pękło, bo podszedł i przytulił swoją rodzinę. Stałam i na nich patrzyłam. Do moich oczu momentalnie zaczęły podchodzić łzy. Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo zbędne jest posiadanie pieniędzy. Moja rodzina właściwie nie istnieje, a Ucker ma wspaniałych rodziców. Zazdroszczę mu, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Otarłam łzę, mimowolnie spływającą po moim policzku. Chwilę później wszyscy siedzieliśmy przy stole w miłej atmosferze. Pani Mariana zrobiła pyszny rosół. Przy jedzeniu dużo rozmawialiśmy, w zasadzie o wszystkim. Podłamała mnie wiadomość o tym, że niedługo nie będą mieli gdzie mieszkać, bo ten teren jest przeznaczony do budowy. Ucker wyszedł z ojcem na dwór, zapewne chcieli porozmawiać. Ja zostałam tylko z jego mamą. Po chwili ciszy  zaproponowałam:
-Możecie zamieszkać u mnie, jeśli oczywiście chcecie.
-Nie chcemy robić kłopotu. Zresztą… Co na to Twoi rodzice, bo chyba jeszcze z nimi mieszkasz, prawda?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Oni… Ich praktycznie nie ma nigdy w domu, więc niewiele mają do gadania. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście się zgodzili. Nie mogłabym spać spokojnie ze świadomością, że rodzice mojego ukochanego nie mają gdzie mieszkać. Radzę się zgodzić, bo ja jestem bardzo uparta, proszę zapytać Uckera. On już nie raz tego doświadczył.- przekonywałam ją dalej.
-Eh… Cieszę się, że mój syn spotkał taką dobrą dziewczynę.
-Proszę nie zmieniać tematu, tylko zacząć się pakować.- podsumowałam krótko, posyłając Marianie serdeczny uśmiech. Ha! Posłuchała się mnie, ja to mam jednak niezawodny dar przekonywania. Poszła do pokoju spakować swoje rzeczy. A ja wyszłam poszukać Uckera. Stał przed domem i rozmawiał z ojcem. Oboje byli wyraźnie zmartwieni. Podeszłam i triumfalnie oznajmiłam:
-Mam nowinę Uckerku! Twoi rodzice będą z nami mieszkać.
-Naprawdę?- dopytywał pełny entuzjazmu. Na tą wiadomość jednak szczególnie nie zareagował pan Enrique, poszedł po prostu do domu. Wtedy Ucker przytulił mnie, unosząc do góry i powiedział:
-Jesteś moim aniołem Dul.
-Nie przesadzaj skarbie.- odpowiedziałam, po czym czule go pocałowałam.
Nie minęło dużo czasu, a jechaliśmy już do domu. Po drodze jeszcze z milion razy usłyszałam "dziękuję" od całej trójki. To wspaniałe uczucie czuć się docenioną. Pomogłam im nie oczekując niczego w zamian. To jest miłość! Teraz dopiero zaczynam to wszystko rozumieć. Kiedy dojechaliśmy do domu, zaprowadziłam ich do pokoju Uckera, który przeniósł się do mnie, co bardzo mi odpowiadało. Zjedliśmy razem kolacje. Leżałam już sobie w łóżku wykąpana, kiedy przyszedł Ucker. Położył się obok i zaczął mnie namiętnie całować. Przerwałam na chwilę, odpychając go od siebie i zapytałam:
-Jesteś szczęśliwy kochanie?
-Tak, a to wszystko dzięki Tobie.
-Już to mówiłeś, powtarzasz się.
-I co z tego? A Ty jesteś szczęśliwa?
-Tak. I będę zawsze, dopóki Ty przy mnie będziesz.- pocałowałam go czule na dobranoc i wtuliłam się w niego.
-Ejej, nie mów, że chcesz iść już spać…- haha wiedziałam! Ten jak zwykle napalony.
-Tak, bo jestem zmęczona.
-Ale…

-Nie skarbie, nie dziś.- odmówiłam, a on o dziwo nie ciągnął tej rozmowy. Przytulił mnie mocno i po chwili zasnął. Chociaż byłam zmęczona, to raczej nie fizycznie, ale psychicznie, bo nie mogłam zasnąć. W mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, które z każdą sekundą sprawiały mi więcej bólu. Teoretycznie byłam szczęśliwa, jednak do pełnego szczęścia brakowało mi prawdziwej rodziny. Wtedy pomyślałam sobie, że mogłabym ją stworzyć z Uckerem. Wyobraziłam sobie to i było cudownie. Z uśmiechem na ustach w końcu zasnęłam. 

Jakoś tak mi nie szło pisanie tego rozdziału i jak zwykle dodałam wieczorem w mojej strefie czasowej :D Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :* Zresztą to też dlatego, że musiałam trochę mamie pomóc :/ A no właśnie:
Wesołych świąt <3 Ale co to za święta bez śniegu?... haha 
No to lecę czytać rozdział Moniki xD 

12 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się że Ucker przeszedł tyle w dodatku to wszystko wina Amadora. Podoba mi się zachowanie Dul jest wyjątkowa, uratowała rodziców Uckera. Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że relacje między Dul a Uckerem będą cały czas tak wyglądały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz najwyższy czas na mój komentarz : Poczynając od faktu, że są święta dlatego też życzę Wszystkiego Najlepszego Tobie mój skarbie <3 Matko miałam go pisać od razu całego, a zawiesiłam się w tym momencie na dobre 20 minut xd No więc co do rozdziału to, aż mi się szkoda zrobiło Uckera nie dość, że miał trudne życie to jeszcze musiał jeść rosół xd W sumie biedna Dula też go jadła fuuuuu nie cierpię rosołu xd Ale tak ogólnie to bardzo się cieszę, że Ucker pogodził się z rodzicami widać jak bardzo go to gnębiło, nie dziwmy się nikt nie lubi kłócić się z osobami ważnymi dla nas. Więc mam tylko nadzieję, że rodzice Duli nie będą mieli nic przeciwko, bo tak bardzo obiektywnie patrząc to przecież oni o tym nic nie wiedzą :) Ona to jest dobra zaprasza ludzi do domu, a nie mówi nic rodzicom hahah xd no Więc mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko w MOJEJ STREFIE CZASOWEJ NIE TWOJEJ Xd Bo wiesz będę musiała się znów posłużyć jakimś wrednym szantażem kochanie :* Buziaczki i nie przejedz się tych pierogów :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  4. Usycham z tęsknoty za twoim rozdziałem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie Ty moje... Wytrzymasz jeszcze dzień, dwa :*

      Usuń
  5. Zapraszam! :)
    http://im-still-the-one-you-love.blogspot.com/2014/12/13-stao-sie-to-czego-sie-obawialismy.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Ucker jak się zmienia ale na lepsze. Przez twój rozdział całą wigilie chodziłam uśmiechnięta :D ale tak ze mój kuzyn sprawdzał czy czegoś nie wypiłam albo się nie naćpałam. w końcu uznał ze jestem wariatką i roztrąbił to po całej rodzinie. Widzisz do czego doprowadzasz tymi zajebistymi rozdziałami? one są po prostu boskie! nie mogę doczekać się następnego, mam nadzieję ze będzie szybko. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam do mnie na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No i już wszystko jasne :) Dobrze, że rodzice wybaczyli Uckerowi, teraz juz może zacząc naprawdę nowe życie. Mam nadzieję, że nie zawiedzie Dulce, bo jakie ona ma dobre serduszko :)

    OdpowiedzUsuń