niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 23

Do wieczora byłam sama w pokoju. W sumie myślałam, że ten kretyn jeszcze tu przyjdzie, ale jak widać nie obchodziłam go. Wywnioskowałam z tego, że był tu albo z litości, albo chciał mnie wkurzyć. Zmęczona tym dniem, a właściwie życiem, szybko zasnęłam. W nocy miałam straszny koszmar. Obudziłam się z płaczem. Od razu poczułam czyjąś obecność. Kiedy zobaczyłam, że to Ucker, przyciągnęłam go do siebie, a on mocno mnie przytulił. Siedzieliśmy dłuższą chwilę w swoich objęciach. W końcu uznałam, że czas to przerwać. Odsunęłam go od siebie delikatnie, a on patrząc mi w oczy, zapytał:
-Co jest?
-Nic takiego, miałam koszmar.- odpowiedziałam z bladym uśmiechem.
-Oj… Co Ci się śniło?- zapytał, jakby drwiącym głosem.
-Nie próbuj się ze mnie śmiać, bo pożałujesz.- zastrzegłam zupełnie poważnie.
-Dobrze, spokojnie. Opowiedz mi swój sen.
-Eh… więc śniło mi się, że zostałam całkiem sama. Najpierw zniknęli moi rodzice, siostry, a potem Ty. To było straszne.- opowiedziałam po krótce ze smutkiem.
-Dul, nie bądź dziecinna. To tylko sen, a ja tu jestem. Widzisz?- mówił, patrząc mi w oczy z uśmiechem, a rękę miał na moim kolanie.
-Tak, ale się boję. Boję się, że zostanę sama wśród ludzi, którzy mnie nie kochają. Nie chcę tak żyć, wolałabym zniknąć. Rozumiesz?- powiedziałam, a z moich oczu leciały łzy.
-Nie płacz kotku…- starał się mnie uspokoić, przyciskając ponownie mocno do siebie.
-Nie mów do mnie "kotku"- powiedziałam dość spokojnym głosem, mimo wszystko nie mogłam mu się oprzeć i także go objęłam. Wzięłam głęboki wdech i delikatnie go odepchnęłam.
-Możemy w końcu szczerze pogadać? Nic z tego nie rozumiem, Dul.- zapytał.
-Hm… No tak, byłeś tak zajęty, że się nie zorientowałeś. Dobrze powiem Ci, a później dasz mi spokój.
-Nie gwarantuję, ale mów.
-Widziałam jak się pieprzyłeś z jakimiś dziwkami. Chciałam uciec jak najdalej, więc pożyczyłam Twój motor. A, że już wcześniej byłam na Ciebie zła, to trochę wypiłam i stąd ten wypadek.- wytłumaczyłam bardzo krótko, bo zagłębianie się w temat było bez sensu.
-Nie masz powodu, żeby być na mnie zła.- stwierdził bezczelnie.
-Nie w ogóle… Ucker, to była zdrada!- uświadomiłam mu.
-Nieprawda. Jak mogłem Cię zdradzić, jeśli z Tobą nie jestem?...- nie no, teraz to przesadził. Po tych słowach automatycznie się od niego odsunęłam, biorąc głęboki wdech.
-Nienawidzę Cię, jesteś pieprzoną świnią i tyle! Spędziłam z Tobą dwie wspaniałe noce, opiekowałeś się mną, mówiłeś, że jestem wyjątkowa, a teraz potraktowałeś mnie jak dziwkę z ulicy! Trzeba było od razu powiedzieć, że pobawisz się mną dopóki nie nawinie się jakaś inna, która lepiej Ci zrobi! Jesteś kompletnym zerem, rozumiesz?! Wynoś się z mojego życia i więcej nie wracaj!- krzyczałam jak szalona, zanosząc się płaczem i bijąc go.
-Uspokój się!- także krzyknął, łapiąc mnie mocno za nadgarstki. -Nie krzycz, jesteśmy w szpitalu, w dodatku jest noc. Myśl, co chcesz, ale naprawdę znaczysz dla mnie więcej niż wszystkie te dziwki razem wzięte, ale strasznie mnie wkurzasz. Ogarnij się i dorośnij wreszcie. Świat nie kręci się wokół Ciebie. I zrozum, że to, że brakuje Ci miłości, do niczego mnie nie zobowiązuje. Nic nie muszę, a mimo to jestem tu z Tobą, kiedy Ty tak mnie traktujesz.- przesadził całkowicie.
-Nikt Cię o to nie prosił. Idź, droga wolna! Myślałam, że choć trochę Cię obchodzę, ale teraz rozumiem, że wszystko robisz wyłącznie dla własnej korzyści, a do mnie czujesz jedynie litość. Nie potrzebuję tego, więc daruj sobie tą szopkę i więcej tu nie przychodź!- mówiłam przez łzy.
-Dobrze, pójdę sobie, ale rano, więc teraz się przesuń.- powiedział i zaczął mi się pakować do łóżka.
-No chyba Cię pogięło, spadaj!- krzyknęłam i chciałam zrzucić go z łóżka, ale złapał się mojej ręki.
-Daj spokój, przecież Cię nie zgwałcę w szpitalu.- zażartował głupio.
-Nie o to chodzi idioto. Po prostu się Tobą brzydzę. Nie rozumiesz?- mówiłam, patrząc mu w oczy, kiedy już leżeliśmy razem w łóżku przykryci jedną, małą kołdrą.
-Nie, nie rozumiem. Za to Ty zaraz zrozumiesz, że tylko sobie to wmawiasz.- powiedział i delikatnie musnął moje wargi. Zrobił to specjalnie, bo wiedział jak to uwielbiam. Udało mu się, bo już po chwili odwzajemniałam jego pocałunki, które stawały się coraz bardziej namiętne. -Widzisz?- zapytał po chwili z przekonaniem, przerywając pocałunki.
-Nienawidzę Cię…- wyznałam, kręcąc głową i zagryzając wargi.
-Już to słyszałem skarbie.- stwierdził i cmoknął mnie w ramię.
-Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie denerwujesz.- mówiłam dalej zawzięcie, a on przymknął oczy. -Ej, robisz to specjalnie…- krzyknęłam po chwili, nawet się lekko uśmiechając.
-Przestaniesz w końcu pieprzyć głupoty i pójdziesz spać?- zapytał, obejmując mnie.
-Weź te łapy! Albo dobra… Rób, co chcesz. Przynajmniej mi cieplej, bo w tym szpitalu chyba nie palą w piecu.- stwierdziłam i wtuliłam się w niego mocniej.
-Każdy powód jest dobry.- zaśmiał się. -I później powiesz, że to ja jestem interesowny?...
-Zamknij się już, bo chce mi się spać!- podniosłam znowu głos. Nim się obejrzałam, Ucker już spał. Byłam na niego nadal zła, ale miałam do niego wielką słabość. Był taki słodki kiedy spał, jak nie on. Szybko też zasnęłam.

Jak się obudziłam, Uckera już nie było. Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się nad swoim życiem. Ponownie postanowiłam, że zapomnę o Uckerze, choć wiedziałam, że nigdy nie zabiję tej miłości. Wtedy stwierdziłam, że dla naszego dobra nie powinien u mnie pracować. Z rozmyślań wyrwał mnie właśnie jego głos:
-Dul ubieraj się, jedziemy do domu.
-Nigdzie z Tobą nie jadę!- protestowałam.
-No ze mną byś nie pojechała, bo nie mam motoru, słonko.- no tak, haha.
-Więc?
-Alma zaraz tu będzie ze swoim szoferem.
-Mówiłam, że ich nie potrzebuję! Ja tu zostaję!
-Nie zachowuj się jak dziecko, Dul! Ogarnij się i się ubieraj.- powiedział bardzo niemiłym tonem głosu, podając mi torbę z ubraniami.
-Nie krzycz na mnie…- prosiłam słodko, bo bardzo nie lubiłam, jak ktoś jest wredny.
-Przepraszam. No już, ubieraj się, bo zaraz Cię stąd wyniosę w szpitalnej piżamie.- tym razem mówił z uśmiechem.
-No dobra, dobra. To sobie idź.
-Nigdzie nie pójdę, pomogę Ci się ubrać, misiu.
-Niee!- odmówiłam.
-Oj, żartowałem księżniczko. Nie denerwuj się już, bo złość piękności szkodzi.- podsumował, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Dopiero teraz ubierając się, zauważyłam pełno siniaków i zadrapań na moim ciele od wypadku. Z ciekawości zerknęłam na kartę. Dowiedziałam się w końcu, po co tu byłam. Miałam wstrząs mózgu. Zdałam sobie właśnie sprawę z tego, że to cud, że nic mi w sumie nie jest. Przecież mogłam się zabić! No trudno, żyję i muszę się trochę pospieszyć z tym ubieraniem, bo zaraz wparuje tu ten kretyn. Po kilku minutach byłam gotowa. Wyszłam z tego pokoju, a na korytarzu stał Ucker i moja ukochana mama. Przeszłam koło nich obojętnie i podążałam w stronę wyjścia. Mama coś tam do mnie pieprzyła, ale nie miałam ochoty jej słuchać. Szłam kilka metrów przed nimi, jakbym ich w ogóle nie znała. Wsiadłam do auta, mało nie przygniatając Uckera drzwiami. Jechaliśmy w niezręcznej ciszy. Kiedy dojechaliśmy do domu, od razu poszłam do swojego pokoju. Wróciłam do mojego dawnego ulubionego zajęcia- położyłam się na łóżku i włączyłam głośno muzykę. Po kilku godzinach do pokoju wszedł Ucker i bezczelnie wyłączył mi muzykę.
-Co Ty robisz?!- krzyknęłam wkurzona.
-Nie drzyj się i chodź na kolacje.- powiedział chłodnym i stanowczym głosem.
-Nie będziesz mi rozkazywać.
-Dul, uspokój się do cholery!- krzyknął i złapał mnie za ramiona. -Nie masz powodu, żeby tak nas wszystkich traktować. Jesteś zła na mnie, bo ubzdurałaś sobie, że Cię zdradziłem, a wyżywasz się na wszystkich. Zastanów się czasami, co robisz!- mówił dalej zdenerwowany.
-Ty niczego nie rozumiesz Ucker…- spuściłam z tonu, patrząc mu w oczy.
-Więc mi wytłumacz.
-Nie jest dla mnie ważne, czy byliśmy w związku, czy nie. Kocham Cię, a Ty mnie skrzywdziłeś.- mówiłam, a do moich oczu napływały łzy.
-Wybacz, nie wiedziałem, że aż tak Ci na mnie zależy. Nie powinienem Cię tam zabierać, mój błąd.- stwierdził, głaskając moją dłoń.
-To akurat nie Twoja wina, bo ja się uparłam. Chodzi o to, że rozkochałeś mnie w sobie, a potem potraktowałeś jak pierwszą lepszą.
-Nieprawda.
-Ja to odbieram inaczej.
-Mniejsza z tym, bo w tym temacie nigdy nie dojdziemy do porozumienia. Chodzi mi bardziej o to, dlaczego tak traktujesz mamę.
-Eh… Po prostu nie chcę psuć jej planów, kariery i tak dalej. Nie widzisz, że pofatygowała się do szpitala tylko z obowiązku?...
-Nie Dul, ona naprawdę się zmartwiła na wieść o wypadku.
-Jasne… Jak miałam osiem lat, wpadłam pod samochód. Moje życie było zagrożone. Ojciec nie miał czasu przyjechać, a mama była u mnie kilka godzin na cały mój pobyt w szpitalu, a byłam tam prawie dwa tygodnie. Teraz rozumiesz, jakich mam kochanych rodziców?- mówiłam, płacząc.
-No już cicho, Dul…- uspokajał mnie Ucker, przyciągając do siebie i czule przytulając. Całował mnie co chwilę w policzek, albo w szyję. -Jestem przy Tobie, nie płacz.
-Dziękuję Ci za wszystko.- powiedziałam cicho. -Ucker…- zaczęłam nieśmiało, odrywając się od niego.
-Co jest?
-Zrezygnuj z pracy u mnie.- poprosiłam, ocierając łzy.
-Że co?
-To, co słyszałeś. Zrób to dla mnie, proszę.
-Jak to dla Ciebie? Aż tak masz mnie dość?
-Nie, nie o to chodzi. Ucker, ja po prostu zrozumiałam, że miłość do Ciebie mnie niszczy. Dłużej tak nie mogę, chcę o Tobie zapomnieć. Jedynym sposobem na to jest Twoja rezygnacja. Przykro mi.- wytłumaczyłam, patrząc mu w oczy, które wydawały się być lekko zaszklone.
-Dul, nie…- urwał zdanie.
-To jedyne wyjście. Nie chcę już cierpieć, zrozum.- powiedziałam, przytulając się do niego.
-Wyrzucasz mnie z pracy?!- zapytał wzburzony, odpychając mnie.
-Nie wyrzucam. Proszę, żebyś odszedł.
-Nie odejdę, chcę być przy Tobie.- protestował, łapiąc mnie za rękę.
-Po co?! Przecież sam nawet nie wiesz, kim dla Ciebie jestem. No chyba, że coś się zmieniło…- ostatnie zdanie wypowiedziałam z wielką nadzieją.
-Sam nie wiem. Nie jesteś mi obojętna, ale… Powiem inaczej: Gdyby miłość istniała, to na pewno bym Cię kochał.- po jego słowach zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Ucker przestań słuchać tego debilnego Amadora! Posłuchaj głosu swojego serca, tylko ono może pomóc Ci w tej sytuacji. Daj rękę- poprosiłam i położyłam jego rękę na moim sercu. -Czujesz? Moje serce bije dla Ciebie. Ono w zasadzie jest Twoje.- mówiłam z delikatnym uśmiechem. -Też chcę być biciem Twojego serca. Chcę mieć Twoje serce.- powiedziałam, także kładąc mu rękę na sercu. Patrzyliśmy sobie przy tym głęboko w oczy.
-Duluś… Przepraszam, że nie potrafię okazywać uczuć, ale bądź pewna, że jesteś w moim sercu. Nie wiem tylko jaką część zajmujesz. Nie wierzę w miłość, ale Ty swoją słodkością powoli mnie zmieniasz. Nie wyrzucaj mnie ze swojego życia, tylko dlatego, że nie jestem pewny swoich uczuć. Powiem Ci szczerze, że czasami mam dość mojego życia, a tylko Ty jesteś w stanie mi pomóc.
-Naprawdę?
-Tak, ale proszę daj mi trochę czasu. Możesz mnie nawet unikać, ale pozwól tu zostać.
-Dobrze, ale proszę nie spotykaj się z tą bandą.
-Postaram się to ograniczyć, obiecuję.- powiedział i mocno mnie przytulił.

Odtąd wszystko było inne. Ucker częściej był czuły, romantyczny. Nasze relacje i jego uczucia nadal były niezidentyfikowane, ale byliśmy naprawdę blisko. Do niczego w tym czasie nie doszło, a nawet bardzo rzadko się całowaliśmy. Byliśmy chyba bardziej przyjaciółmi. Albo w sumie nie wiem, tego nie da się określić. Spędzaliśmy razem całe dnie, najczęściej spaliśmy razem, ale bez żadnych namiętności.

No tym razem taki trochę dłuższy rozdział. Według mnie wyszedł jakoś dziwnie, ale mam nadzieję, że się podoba ;) Miał być wczoraj, ale nie był jeszcze skończony, więc dodaje dziś :D 

8 komentarzy:

  1. No więc zaczynając moją poezję xd
    Wystraszyłaś się mnie, bo naprawiłaś ich relacje i słusznie bój się hahaha
    No ale co do rozdziału to bardzo mi się podoba, mógłby być jeszcze dłuższy, ale cóż :( No dobra na początku mi się trochę nie podobał bo się kłócili, ale teraz jest już okej, a nawet bardzo okej. Z moich trafnych spostrzeżeń wynika, że Ucker jednak coś tam do Dulce świruje xd
    Mam nadzieję, że w końcu zrozumie, iż jest to taka wielka miwość i będą razem, bo Dul potrzebuje jakiegoś wsparcia czy coś w tym stylu :* No więc dawaj nexta bo ja czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fantastyczny. Smutno mi gdy Dul i Ucker się kłócą. Uważam że Ucker coś czuje do Dul tylko boi się do tego przyznać !!!!!!.
    Oni potrzebują siebie nawzajem to jest słodkie. Mam nadzieje że kolejny rozdział pojawi się szybko, nie mogę się już doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodalam czwarty rozdzial, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dulce była bardzo szczera w rozmowie z Uckerem i może właśnie w tym sedno sprawy. Dużo na Dul spadło w ostatnim czasie nieodwzajemnione uczucie, zdrada Uckera, wypadek. Teraz mam nadzieje, ze wszystko będzie zmierzać w dobra stronę i jakoś się ułoży, a Uck dowie się co tak naprawdę czuje do Dulce i będą tworzyć szczęśliwa parę ;) prosze o szybkiego i slicznego nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń