Obudziłam się
zdezorientowana, kompletnie nie wiedziałam co się dzieje, ani gdzie jestem.
Bolała mnie głowa. Jedyne co po chwili udało mi się ustalić to fakt, że ktoś
trzyma mnie za rękę. Był to Ucker. Zapytałam cicho:
-Gdzie jestem? Co
się stało?- po moich pytaniach Ucker automatycznie podniósł głowę i patrzył na
mnie, nerwowo pytając:
-Jak się czujesz?
Wszystko w porządku?
-Boli mnie głowa,
ale nieważne. Co się stało? Co ja tu robię?- zadawałam dalej pytania.
-Nie pamiętasz?
Rozbiłaś się moim motorem i jesteś w szpitalu.- powiedział, a mi od razu
wszystko się przypomniało.
-Odejdź!- podniosłam
od razu głos i go odepchnęłam.
-Co jest?
-Jeszcze pytasz?!
Wyjdź stąd i nie wracaj!- krzyczałam wkurzona na samą myśl o wydarzeniach
wczorajszego dnia.
-Czemu taka jesteś?
To ja powinienem być na Ciebie zły, bo zepsułaś mi motor.- stwierdził
bezczelnie.
-Jasne… To jest
najważniejsze.
-Nie mów tak. Siedzę
z Tobą w szpitalu, więc się nie czepiaj. Wcale nie muszę tego robić, a mimo to
jestem tu.
-Ale przecież ja
mówiłam, że możesz, a nawet musisz sobie iść. Zresztą idź po lekarza, bo przez
Ciebie rozbolała mnie mocno głowa. Tylko nie waż się tutaj wracać.-
powiedziałam zimnym głosem, a on pocałował mnie delikatnie w czoło i wyszedł.
Zostałam sama ze swoimi myślami. Dopiero teraz powoli uświadamiałam sobie, co
się dokładnie stało. Przypomniało mi się, jak walnęłam w jakiś słupek, bo nie
mogłam wyrobić na zakręcie. Postanowiłam, że dzień dobroci dla Uckera się
skończył. Od dziś będę w stosunku do niego obojętna. Muszę o nim zapomnieć,
zanim to się naprawdę źle skończy. Z rozmyślań wyrwał mnie lekarz, który
właśnie wszedł do pokoju. Zrobił mi parę badań, dał lekarstwa i poszedł. Nie
byłam długo sama, bo przylazł ten debil Ucker. Od razu odwróciłam głowę w drugą
stronę, bo nie miałam ochoty nawet na niego patrzeć. Usiadł koło mnie na łóżku
i powiedział:
-Fochaj się ile
chcesz, nie rusza mnie to. Podaj mi numer do Almy, bo Twój ojciec nie odbiera.
-Kretynie! Po co do
nich dzwonisz?!- krzyknęłam nieźle zdenerwowana, odwracając się w jego stronę.
-Powinni wiedzieć,
co się stało.
-Nie! Myślisz, że
ich to w ogóle obchodzi?... Daj se spokój, nie warto.
-Ale…- nie
pozwoliłam mu na dalszą dyskusję i mu przerwałam:
-Zabraniam Ci ich
powiadamiać, rozumiesz? Nie chcę ich tu, zresztą tak samo jak Ciebie.
-Dlaczego? O co Ci do cholery chodzi?!
-Po prostu mam Was wszystkich dość. Chcę zostać sama i
tyle! Nie chcę Waszej litości, rozumiesz?
-Przestań, przecież tu chodzi o Twoich rodziców. Muszą
wiedzieć, co się stało.
-Nic nie muszą. Odczep się i wyjdź!- wyganiałam go, a
on dalej nie reagował. Przeciwnie. Złapał mnie za rękę i zmienił ton głosu na
bardziej czuły.
-Dul, dlaczego tak reagujesz?- zapytał, patrząc mi
głęboko w oczy.
-Bo nie chcę takich rodziców, wcale ich nie
potrzebuję. Wolałabym być sierotą.
-Nie mów tak…- próbował załagodzić sprawę i chciał
mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
-Nienawidzę Was wszystkich! Jesteś tu, bo co? Bo męczy
Cię sumienie, bo wiesz, że to przez Ciebie?! Nie potrzebuję litości, wracaj do
swoich dziwek, a mnie zostaw w spokoju!- krzyczałam jak szalona. W sumie nie
wiem, co we mnie wstąpiło. Z moich oczu nagle zaczęły lecieć łzy, które tak
długo powstrzymywałam.
-No już, cicho…- uspokajał mnie i słodko przytulił.
Nie zaprzeczę, że bardzo tego potrzebowałam. Jednak szybko się ocknęłam i go
odepchnęłam, a bynajmniej starałam się to zrobić. Sprawiło mi to niemały trud,
ale w końcu doprowadziłam do dystansu między nami.
-Ucker, zostaw mnie! Czego nie zrozumiałeś w prostym
słowie "wyjdź"?! To powiem inaczej "Nie chcę nikogo
widzieć"!- krzyczałam, ale on o dziwo zachowywał spokój.
-Przestań już, przecież wiem, że mnie potrzebujesz,
zresztą rodziców też.- stwierdził tak pewnie, że aż zaczęło mnie to denerwować.
-Nie potrzebuję pieniędzy rodziców, ani seksu z Tobą.
Ja potrzebuję jedynie miłości, a żadne z Was nie jest w stanie mi jej dać.-
powiedziałam dość dobitnie, może aż za bardzo, ale miałam nadzieję, że tak
zrozumie.
-A Ty znowu swoje?... Dul, wiesz przecież, że do
niczego mnie nie zmusisz…- aa więc on chciał, żebym go błagała, po moim trupie!
-Nie mam zamiaru. Nie chcę Cię nawet znać, a Ty
liczysz, że będę Cię błagać o miłość?! Wyobraź sobie, że mam swoją godność. W
połączeniu z nieco wygórowaną dumą wolę być sama do końca życia, niż błagać
jakiegoś bałwana, żeby mnie kochał.- ha, udało się! Po tych słowach mina
Uckerowi wyraźnie zrzedła, uraziłam jego dumę, biedactwo. Zmierzył mnie ponurym
spojrzeniem i wyszedł ze słowami:
-Nie, to nie, cześć. Uspokój emocje i bądź pewna, że
tu jeszcze wrócę.
Świetnie… Zostałam sama. Co prawda tego właśnie
chciałam, ale mimo wszystko zrobiło mi się smutno. Obecność Uckera tylko mnie
drażniła, ale przynajmniej nie czułam się aż tak samotna. Przeżywałam chyba
jakieś załamanie nerwowe, bo przez chwilę miałam naprawdę głupie myśli. Czułam
po prostu, że przez to wszystko zaczynam wariować i nie potrafię sobie poradzić
z emocjami. Miałam ochotę wyjść z tego szpitala i najzwyczajniej w świecie
zniknąć, żeby zacząć nowe życie z dala od tych wszystkich otaczających mnie
pustych ludzi. Moje plany zostały pokrzyżowane przez pielęgniarkę, która
przyszła dać mi kolejną dawkę leków. Swoją drogą nie wiem po co, bo nawet nie
bardzo się orientowałam co mi jest. Mogłam zapytać, ale zwyczajnie nie miałam
ochoty z nikim gadać, byłam załamana.
Kolejny rozdział, którego nie czytałam przed dodaniem, bo się źle czuję i uciekam szybko spać ;) Ale mam nadzieję, że się podoba :D
No więc zaczynam :) Czy Ty wiesz jakiego czynu się dopuściłaś psując te piękne relację ? Za to grozi do 3 lat pozbawienia wolności hahah nie no, a tak całkiem na poważnie to jak kończyłaś wcześniejszy rozdział to czułam, że Dula się rozbiła no bo co innego mogła zrobić jadąc po pijaku na motorze? No dobrze, że chociaż Ucker przy niej siedział, no bo jak widać na rodziców to nie ma co ona liczyć. A właśnie to ja dziś stwierdziłam coś bardzo ale to bardzo ważnego, ten jakże istotny fakt dotyczy twojego opowiadania, a dokładniej myśląc dość nietypowych uczuć Uckera, bo mi osobiście się wydaję, że on ją kocha tylko świruje pawiana bo najnormalniej w świecie wstydzi albo boi się do tego przyznać. Nie wierzę, że jak by mu na niej nie zależało to by siedział przy niej w szpitalu, martwił się o nią itp. Ale Dulce jaka ostra i stanowcza, no zdziwiłam się jej postawą zawsze pobłażliwa i namiętna do Uckerka, a tu taka zmiana. Mam nadzieję, że szybko relacje moich ulubieńców się polepszą no bo wiesz, ja mam powiązania z kryminałem więc się bój hahah Zawiało grozą xd No więc szybciuteńko nowy, a najlepiej to dziś jak by był :) Więc reasumując rozdział cudowny, ale mimo wszystko i tak jestem zła za pogorszenie relacji Vondy :/ Popraw się nikczemniuku :***
OdpowiedzUsuńJestem zła na Uckera ;( może nie kochać Dulce, ale mógłby chociaż okazać jej trochę szacunku. Nie rozumiem jego zachowania niby mu zalezy, a sypia z innymi w dodatku nie widzi problemu. W mnie ze zloscil i w dodatku od rana będę miała zepsuty humor. Dobrze, ze chociaż Dulka jest twarda i się jakoś trzyma. Rozdzial smutny, ale w końcu może Uck cos zrozumie, chociaż z nim to kto wie ;) Mam nadziei, ze dziś cos dodasz by załagodzić smutki ;) ;*
OdpowiedzUsuńSzok. Wiesz nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Szkoda mi Dul która trafiła do szpitala lecz dobrze że nic poważniejszego nic się nie stało. Ucker zachowuje się okropnie, jest bezczelny jak on może tak traktować biedną Dul czemu on nie widzi problemu w swoim zachowaniu ?. Cieszę się że Dul oddala się od niego wiem że to ją krzywdzi ale Ucker ją zdradzał :(.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)