Stałam
jak wryta i rozglądałam się po całym pomieszczeniu. Był to pięknie przystrojony
pokój hotelowy. W biały wystrój pięknie wtapiały się
czerwone róże, których było naprawdę dużo. W dodatku na szafkach paliły się
świeczki. Spoglądałam nieśmiało na Uckera, który cieplutko i słodziutko się
uśmiechał. Objął mnie od tyłu i zaczął delikatnie całować po szyi. Sprawiało mi
to wielką przyjemność, zapomniałam o całym świecie. Położyłam dłonie na jego
otulające mnie wkoło talii ręce. Powoli jakby utorował sobie ścieżkę z
pocałunków, prowadząca wprost do moich ust. Odwróciłam się twarzą do niego i odwzajemniałam
czułości. Słodki i delikatny buziak szybko zamienił się w namiętny, wręcz
zachłanny pocałunek. Przyciskał mnie coraz bardziej do siebie. Oplotłam moje
ręce wokół jego ciała. Oderwałam się na moment od jego ust i patrzyłam mu
głęboko w oczy. On robił to samo. Nie trwało to długo, bo Ucker rzucił się na
mnie z powrotem. Tym razem całował mnie tak, jakby chciał mnie zjeść. Robiło
się tak jakoś ostro, agresywnie. W końcu nadszedł ten moment, którego obawiałam
się od początku. Christopher delikatnie położył mnie na łóżko. Nie bałam się, no bo przecież powiedział, że
dał sobie z tym spokój. Zresztą… Jak coś to bym przerwała, a raczej nie jest na
tyle brutalny, żeby mnie zgwałcić. Mijały minuty, a czułości były coraz
bardziej namiętne. Doszłam do wniosku, że lepiej korzystać z tej wspaniałej
chwili, a nie zastanawiać się jak daleko posunie się Ucker. Tak właśnie
zrobiłam. Zamknęłam na chwilę oczy, żeby w pewnym sensie wyłączyć myślenie. Już
po chwili aktywnie odwzajemniałam jego pocałunki. Czułam jak jego dłoń
delikatnie masowała moje udo. Zaczynało mi się to coraz bardziej podobać. Ucker
chyba zbytnio się wyluzował, bo zaczął zsuwać mi bluzę z ramienia, zaraz z
drugiego. Spojrzałam na niego z lekkim strachem, ale jego wzrok dodał mi
odwagi. Wróciliśmy do namiętnych pocałunków. Poszłam w jego ślady i zaczęłam
rozpinać mu koszulę. Oddalił się kawałek od mojej twarzy, by zdjąć koszulę.
Pomagałam mu, zagryzając wargi. Po chwili wylądowała ona obok nas. Ucker zaczął
całować mnie po szyi i ramionach. Ja leżałam z uśmiechem na twarzy. Sytuacja
ponownie zaczęła mnie przerażać, kiedy delikatnym i powolnym przesuwaniem ręki
podciągał mi koszulkę do góry. Wtedy dopiero dotarło do mnie, co się naprawdę
dzieje. Zaczęłam błądzić wzrokiem po suficie, szukając wyjścia z sytuacji.
Myślałam nad tym, żeby po prostu go odepchnąć. Jednak trochę się bałam, bo
przecież mógł się obrazić. Poza tym… Nie mogłam, bo sama tak bardzo tego
chciałam. Byłam bezbronna, uwięziona pomiędzy tym, co czuję, a tym cholernym
strachem. Eh… To takie trudne. Nie, starczy tego Dul!- pomyślałam, kiedy Ucker
zaczął całować mnie po brzuchu. Choć był on czuły i delikatny, to jakby nie
patrzeć, dotykał mnie, a ogólnie rzecz biorąc, nienawidziłam męskiego dotyku,
bo źle mi się kojarzył. Na samą myśl się wzdrygnęłam. Nie mogłam pozwolić, by
do czegoś doszło. Wreszcie zebrałam się na odwagę i wydukałam cicho:
-Ucker…- nie
zareagował. -Kochanie, wystarczy…- specjalnie użyłam tego słowa, żeby zwrócił
na to uwagę. Podziałało. Nadal na mnie leżąc, ze spokojem podsunął się do góry
i wpatrywał się w moje oczy. Ja patrzyłam na niego pustym spojrzeniem.
Mimowolnie z mojego oka, poleciała jedna malutka łezka. Zwróciła ona uwagę
Uckera, który natychmiast ją otarł swoimi ustami, całując mnie w policzek.
Chciał przejść znów do pocałunku, ale położyłam rękę na jego ustach i rzuciłam
mu poważne spojrzenie. Zszedł ze mnie, usiadł obok i zapytał ponuro:
-Co jest?
-Nic, nieważne.-
odpowiedziałam, także siadając i poprawiając swoją koszulkę.
-Co się stało?-
ponowił pytanie.
-Nie chcę o tym
mówić, to delikatna sprawa.- mówiłam, unikając jego pytającego spojrzenia.
Jednocześnie do moich oczu napływały łzy.
-Ej, no mów. I nie
próbuj płakać, bo i tak to z Ciebie wyciągnę. Domyślam się, że ma to coś
wspólnego z tym, co mówiła Mia. Tym razem Ci nie odpuszczę i choćbym miał Cię
tu trzymać do końca życia, powiesz o co chodzi.- powiedział nachalnie i trochę
ostro.
-Ucker, to nie Twoja
sprawa! Zawsze byłam z tym sama i tak pozostanie. Nic Ci nie powiem.-
denerwowałam się, bo wiedziałam jak silnie on na mnie działa, więc byłam
świadoma tego, że nie łatwo mi będzie milczeć.
-Duluś, proszę…
Powiedz po dobroci, bo Cię zmuszę. Wiesz, że potrafię być niemiły.- jego głos
stał się szorstki, ale robił to chyba celowo, żeby mnie przestraszyć.
-Nie chciałeś mnie
krzywdzić, a przepraszam bardzo myślisz, że co w tym momencie robisz?...
-Przepraszam, ja po
prostu czułem, że tego chcesz. Mylę się?- on chyba czyta w moich myślach.
-Nie, nie mylisz
się. Ja… naprawdę coś do Ciebie czuję i szczerze mówiąc chciałam spędzić z Tobą
noc, ale…- i tu się zatrzymałam. Resztę wypowiedzi zachowam dla siebie.
-Ale co?! Dul
przestań, bo zaczynasz mnie wkurwiać!- krzyczał na mnie, potrząsając mną za
ramiona. - Taka mądra… Chcę nauczyć mnie miłości, a sama się jej boi. Gratuluję
inteligencji skarbie! Właśnie wszystko zniszczyłaś.- te słowa były okrutne, ale
niestety chyba prawdziwe. Zaczęłam płakać z bezsilności, bo nie chciałam go
stracić, ale nie potrafiłam mu się zwierzyć.
-Nie mów tak, ranisz
mnie.- wydukałam, dławiąc się łzami.
-Trudno, jakoś to
przeżyjesz. Przestań płakać i gadaj, o co chodzi!- wywierał na mnie tak
straszną presję, że nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa. -Nie, to nie.
Zamknę Cię tu, pójdę do domu się spakować i się wyprowadzę. Możesz mnie już nie
zobaczyć.- po tych słowach wstał i kierował się do drzwi. Był to szantaż, ale
udało mu się. Połknęłam ślinę razem ze łzami i krzyknęłam:
-Ucker, zostań!
-Po co? Żeby
usłyszeć po raz kolejny, że nic mi nie powiesz?!- nadal był zdenerwowany.
-Nie idioto! Zamknij
już ten ryj i siadaj tu!- także byłam okropnie wkurzona.
-No
już, spokojnie. Zaufaj mi i powiedz, o co chodzi.- ściszył głos, który automatycznie stał się milszy i usiadł koło mnie.
-No
więc... Masz rację. Boję się miłości tak samo jak Ty. Z tą różnicą, że Ty boisz
się uczucia, a ja boję się bliskości, w
sposób fizyczny. Rozumiesz?- zaczęłam, utrzymując z nim stały kontakt wzrokowy.
-To sam
zauważyłem, mów dalej. Co jest przyczyną tego Twojego głupiego strachu?
Rozumiem, że jesteś dziewicą i w ogóle, ale bez przesady. Ty się ewidentnie
boisz, już dawno zdążyłem to zauważyć.-
było mi okropnie głupio po jego słowach. Zacisnęłam oczy, by nie uronić ani
jednej łzy.
-To nie
tak, jak sobie wyobrażasz.- zaprzeczałam, drżącym głosem. Patrzył na mnie
pytający spojrzeniem. -Poczekaj... Zaufam Ci, ale obiecaj, że zostanie to
między nami. I pamiętaj, że nie masz prawa mnie oceniać, ani niczego
kwestionować.- zastrzegłam już na początku, żeby nie było nieporozumień.
-Dobrze,
obiecuję. Zacznij już, bo tylko niepotrzebnie sama się nakręcasz i
denerwujesz.- radził i miał rację.
-Eh...
Pamiętasz jak Mia wspomniała o jakimś ochroniarzu? Był to człowiek, który
zniszczył mi życie. Przez niego jestem nieszczęśliwa i taka dzika. Boję się,
wręcz nienawidzę męskiego dotyku. Ty jedyny masz to szczęście, że pozwalam Ci
się do mnie zbliżyć. Do rzeczy... Był moim ochroniarzem, kiedy miałam 13 lat.
Dotąd byłam wesołą dziewczyną, ale przez niego wszystko runęło. Odkąd się
pojawił, wydał mi się podejrzany. Był ode mnie sporo starszy, zresztą nawet od
Ciebie. Pewnego wieczoru...- zająknęłam się, a moje oczy zalały się łzami.
Patrzyłam na Uckera, jakby szukając u niego pomocy, wsparcia. Zobaczyłam
jedynie to puste spojrzenie. -Nie mogę, wybacz!- wydukałam, chcąc wstać. Nie
mogłam, bo mnie zatrzymał. Położył swoją dłoń na mojej i delikatnie pogładził
ją kciukiem. Poczułam ciepło jego skóry, które było mi tak potrzebne. Ja ręce
miałam lodowate, zapewne z nerwów. Spojrzałam mu w oczy i wzięłam głęboki
wdech.
-Kontynuuj.-
uśmiechnął się ciepło i ścisnął moją dłoń.
-No
więc... Tamtego wieczoru siedziałam sobie spokojnie w swoim pokoju i oglądałam
jakiś film. Nagle otworzyły się drzwi i wszedł on- ochroniarz, który patrzył na
mnie zawsze wzrokiem mordercy. Nigdy go nie lubiłam i od początku mnie
przerażał, ale wtedy to była jakaś masakra. Zaczął coś co mnie gadać, ale nie
słuchałam go. Kilka razy mu odpyskowałam. Nim się obejrzałam, był w
niebezpiecznej odległości. Dotykał mnie, macał, obcałowywał i ciągle powtarzał,
że jestem piękna. W pewnym momencie brutalnie rzucił mnie na łóżko i zaczął
rozbierać. Krzyczałam, ale w domu nikogo nie było. Nie miałam szans, byłam
tylko bezbronną dziewczynką, a on dorosłym mężczyzną. Wiele razy mnie uderzył,
kiedy się wyrywałam. Miałam mnóstwo siniaków. Mało tego... Kiedy kopnęłam go w
krocze, sięgnął z mojego biurka cyrkiel, który z całej siły mi wbił. Blizna nie
zeszła do tej pory- pokazałam Uckerowi bliznę, znajdującą się na moim dekolcie,
lekko odsłaniając koszulkę. -Zadana mi rana tak bolała, że nie miałam już siły
się bronić. Poszło mu już z łatwością. Rozebrał mnie całkiem i przywiązał do
łóżka za ręce, żebym nie uciekła, kiedy pozbywał się swoich ubrań. To, co
działo się potem, było straszne, makabryczne. Nawet sobie nie wyobrażasz...-
dłużej już nie mogłam. Mój głos się załamywał, a od połykanych łez się dusiłam.
Spojrzałam na twarz Uckera. Była blada, a oczy zaszklone. Bez słowa przyciągnął
mnie do siebie i bardzo mocno przytulił. Uwiesiłam się na nim, jak
nieprzytomna. Długo nie miałam siły, żeby także go objąć. Dopiero po długim
czasie wtuliłam się w niego i powoli odzyskiwałam jakiekolwiek funkcje życiowe.
Nadal płakałam, ale już nie tak strasznie.
Po
kilkunastu minutach milczenia, Christopher się odezwał miękkim i troskliwym
głosem:
-Lepiej
już? Dasz radę jakoś zakończyć ten temat, czy chcesz coś na uspokojenie, żebyś
zasnęła?
-Lepiej
już, dziękuję.- posłałam mu blady, ale szczery uśmiech. -Jak już jesteśmy w tym
temacie, to go skończmy raz na zawsze.- stwierdziłam, że tak będzie lepiej.
-Na pewno
dasz radę? Jesteś cholernie blada i zimna.
-Spokojnie,
nic mi nie będzie. Ale dzięki za troskę.
-Po
prostu się martwię, bo doznałem szoku, że przeżyłaś coś takiego. Teraz wszystko
rozumiem i przepraszam.
-Nie
musisz. Miałeś prawo się zdenerwować, bo nie wiedziałeś o co chodzi.
-Powiedziałaś
o tym komuś wcześniej?
-Nie
Ucker, Ty jesteś pierwszy. Dlatego właśnie bardzo proszę Cię o dyskrecję.
Wystarczy, że te idiotki wiedzą i rozpuszczają ploty.
-A nie
sądzisz, że Twoi rodzice powinni o tym wiedzieć?
-Po co?
Po tym zajściu zamknęłam się w sobie. Zainteresowali się i sprowadzili
psychologów. To tylko pogorszyło sprawę, bo kiedy on ogarnął, że mogę go wydać,
nagadał ojcu głupot, zapewne domyślasz się jakich, i to ja byłam ta zła. Nie
chcieli mnie słuchać. Od tamtej pory ich nienawidzę. Że już nie wspomnę o Sol,
która znała prawdę, a trzymała ją dla siebie. Mia dowiedziała się dużo później,
jak jego tu już nie było, ale także milczy.
-A jak on
odszedł?
-Po
prostu nagle zniknął. Wiesz co? Może
uznasz mnie za idiotkę, ale co jakiś czas wydaje mi się, że on wrócił, że
obserwuje mnie w nocy przez okno. Nie wiem, czy to sny, czy co. Ostatnio znowu
się pokazuje, boję się, bo podobno niedawno wyszedł z więzienia. Być może mam
zwidy, ale nie wiem.
-Nie bój
się, jestem przy Tobie.- powiedział, całując mnie delikatnie w czoło.
-Nie
wiem, co bym bez Ciebie zrobiła.- stwierdziłam i znowu się do niego
przytuliłam.
-Dul,
mogę zadać Ci dość delikatne pytanie?
-No ok,
pytaj.
-No bo...
Rozumiem, że przeżyłaś traumę, masz mocny uraz na całe życie i w ogóle. Ale czy
to znaczy, że nigdy nie odważysz się na seks?
-Ucker!
Nie pytaj mnie, bo nie wiem. Ale jak na tą chwilę nic nie planuję. Nie jest mi
to do szczęścia potrzebne. Hm... Nie, nie chcę tego. Nigdy się z nikim nie
prześpię.- postanowiłam stanowczo.
-Nie
można tak.
-Dlaczego?
-Bo w ten
sposób nigdy nie zaczniesz normalnie żyć. Wiem, że to głęboka rana, ale sama
nie dasz rady jej zakleić. Ktoś musi Ci pomóc, bo się wykończysz, dziewczyno.
-Nie
potrzebuję pomocy! Tyle lat dawałam sobie z tym radę, więc czemu teraz ma być
inaczej?
-Bo teraz
jest najlepszy moment na pierwszy raz.
Później będzie Ci jeszcze trudniej. Zresztą, pomyśl... Czy naprawdę nigdy nie
chcesz kogoś naprawdę pokochać?
-Chcę,
ale... Wow, mówisz o miłości!- byłam zdziwiona, kiedy się zorientowałam.
-Nie
zmieniaj tematu. A powiedz mi... Chciałabyś mieć dziecko?
-Jasne,
że tak. To znaczy kiedyś, nie teraz.
-Co za
różnicą kiedy? Przecież Ty zrezygnowałaś z życia seksualnego, więc dziecka
nigdy mieć nie będziesz.
-Nie
myślałam o tym w ten sposób...
-No
widzisz. Więc jak? Chcesz jeszcze raz spróbować?- zapytał, łapiąc mnie za rękę.
-Ucker!-
krzyknęłam, kiedy zrozumiałam do czego zmierza. -Nigdy w życiu! Musiałbyś mnie
chyba siłą zaciągnąć do łóżka, żebym się z Tobą przespała.
-Aha...-
powiedział cicho i jakoś tak podejrzanie. -Dobranoc.- burknął po chwili,
położył się i odwrócił się do mnie plecami.
-Ucker,
chcę do domu.- powiedziałam, kładąc rękę na jego ramię.
-To idź.-
odpowiedział chłodno i obojętnie, co bardzo mnie zdziwiło, bo jeszcze przed
chwilą był czuły i wyrozumiały.
-Co z
Tobą?- zapytałam smutna.
-Nic,
cicho bądź i idź spać.- odrzekł jeszcze gorszym tonem niż wcześniej. Położyłam
się koło niego i czułam się okropnie. Samotna, zła, smutna, zapłakana... Nie
mogłam zasnąć. Po jakimś czasie znów się do niego zwróciłam, najsłodziej jak
tylko potrafiłam:
-Ucker...
Mogę się chociaż do Ciebie przytulić?
-A rób,
co chcesz- rzucił obojętnie. Normalnie obraziłabym się i odsunęła, ale nie tym
razem. Potrzebowałam jego obecności, po prostu bliskości. Położyłam na niego
rękę, obtulając go. W końcu zasnęłam.
Hm... mam nadzieję, że pisanie tego do 3 w nocy się opłaciło i rozdział o takiej tematyce wyszedł jakoś w miarę normalnie, ale nie wiem... Mi się średnio to podoba ;)
Nie spodziewałam się czegoś takiego, w sumie Ucker niby zrozumiał Dul lecz nie do końca takie są moje odczucia. Cieszy mnie fakt że co raz bardziej pokazuje że ma uczucia. Czekam na następny. Zapraszam do mnie pojawił się rozdział 2 http://vondynazawsze.blogspot.com/2014/12/rozdzia-2-zamane-serce.html
OdpowiedzUsuńNo więc teraz Pelasiu szykuj się na piękny komentarz haha :D No więc na wstępie chciałam utwierdzić Cię w przekonaniu, że pisanie do 3 w nocy się opłacało i jeśli za każdym razem rozdział pisany do późna ma być taki cudowny to Ty w ogóle nie śpij. Nie pozwalam Ci nawet mówić, że ten rozdział jest średni, bo jest cudowny. Bardzo mi się on podoba i wcale nie jestem zboczeńcem haha. No ogólnie to ja lubię jak Vondy się nie kłóci, no ten teges haha dobra przejdę do rzeczy najlepszy wątek początkowy taki romantiko :D Dobrze, że Ucker wyciągnął te tajemnice od Dulce może jej się lepiej zrobi, jak komuś się wygada. W sumie to trochę jestem zła na tego Uckerka bo podle potraktował Duli, ona mu się zwierza z najtrudniejszych chwil w jej życiu, a ten tylko o jednym myśli. Kogo ja będę oszukiwać najlepszy pierwszy wątek po wejściu do pokoju haha. No ale jestem ciekawa co będzie rano. W ogóle to jesteś okropna bo ja tak czytam i czytam i już myślałam, że oni sobie ten tegestować będą,a tu o xd No więc następny dziś no najpóźniej jutro kochanie <3
OdpowiedzUsuńKurcze Ucker jest taki hmm... oschly, ale inaczej Dulce pewnie by nic nie powiedziała. Racja jest po oby stronach, bo ona się boi to normalne, ale Ucker tez ma racje, bo w końcu to nie on ja skrzywdził. A wątpie, żeby chciał z nią być skoro ona nie chce się kochać. To trudno zobacze co z tego wyjdzie i czytam kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń