niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 14

Obudziłam się w fatalnym humorze. Od rana wszystko mnie denerwowało. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki się ogarnąć. Wykąpałam się i chciałam się ubrać. Zdążyłam założyć bieliznę, nim się zorientowałam, że nie wzięłam sobie reszty garderoby. Wyszłam więc z łazienki i udałam się do pokoju, by wziąć ubrania. Idąc w kierunku szafki, usłyszałam męski głos:
-Huhu, Ucker miał rację... Ciałko to Ty masz niezłe.
-Co tu robisz?!- zapytałam zdenerwowana, a Amador wstał i podążał w moim kierunku.
-Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi kotku.- powiedział i już po chwili trzymał mnie w swoich wielkich łapskach.
-Puszczaj kretynie!!- krzyknęłam i próbowałam się wyrywać. Na próżno, był za silny. Ledwo zdążyłam mrugnąć, a już leżałam pod nim na łóżku. Byłam przerażona, bezradna. Christophera też się bałam w trakcie bliższych relacji, ale teraz dopiero zauważyłam, co znaczy brak delikatności. Amador ściskał bardzo mocno moje ręce i próbował mnie pocałować. Wyrywałam się i krzyczałam. Patrzył na mnie, jakby chciał mnie zgwałcić. Nie była to zabawa jak z Uckerem, który miał do mnie słabość. Była to w pełni poważna sprawa. Kiedy czułam jego szorstką łapę na moich plecach w pobliżu zapięcia od stanika, coś się stało. Byłam w tak wielkim szoku, że dopiero po chwili zrozumiałam, że zostałam uratowana. Na podłodze leżał ten łajdak, a na nim siedział Ucker, okładając go pięściami. Nie wiedziałam, co robić. W końcu krzyknęłam:
-Ucker!- żadnej reakcji. -Ucker wystarczy!- krzyknęłam głośniej, kładąc dłoń na jego ramieniu. Obejrzał się, zmierzył mnie wzrokiem i rzekł:
-Idź Ty się dziecko lepiej ubierz.
Nic nie odpowiedziałam. Jedynie podeszłam do szafki z ubraniami i wyciągnęłam z niej cokolwiek. Wyszłam i zamknęłam się w łazience. Zsunęłam się po drzwiach z ulgą. Serce nadal biło mi jak szalone, a oddech był przyspieszony. Byłam w niemałym szoku, że Ucker pobił za mnie przyjaciela. Należało się gnojowi, ale nie spodziewałam się, że mój ochroniarz kiedykolwiek sprawdzi się w swojej roli. Zaskoczył mnie? Tak i to bardzo pozytywnie. W pewnym momencie usłyszałam zamykanie się drzwi od mojego pokoju. Chciałam wyjść i sprawdzić, czy wyszli oboje, ale stwierdziłam, że jednak najpierw się ubiorę. Tak właśnie zrobiłam. Ubrałam się i powoli wyszłam. Mój pokój był zupełnie pusty. Szłam do kuchni, skąd dochodziły głosy:
-Nie waż się jej tknąć, czaisz?! Odpierdol się!- mówił, a właściwie krzyczał Ucker.
-Stary co z Tobą?! Przecież zawsze się dzieliliśmy...- protestował Amador, wyraźnie zdezorientowany.
-Nie Dulce. Ona jest nietykalna.
-Haha, jasne... Mam w to uwierzyć? Nie jestem głupi, nie byłoby Cię tu, gdybyś nie miał z tego korzyści.- mówił Amador z niebywałym przekonaniem. Szczerze mówiąc, dało mi to trochę do myślenia.
-Chodziło mi o to, że Tobie nigdy się to nie uda. Dla Ciebie Dul jest jak gwiazda, której nigdy nie dosięgniesz. Nie masz co marzyć.- powiedział dość dobitnie i bardzo pewnie Christopher.
-I uważasz, że tylko Ty masz jakieś szanse?...
-Napewno, ale to nie Twoja sprawa. To, co dzieje się między mną, a Dul jest delikatną i kruchą relacją, o której lepiej nie mówić.- stwierdził Ucker. W jego słowach odnalazłam ciepło, było w nich sporo prawdy.
-Hahah, Ciebie chyba pojebało! Nie zapominaj, że jest łatwa jak każda, nic tego nie zmieni. A Ty stałeś się przez nią strasznie samolubny. Poczekaj jeszcze trochę, a jak tak dalej pójdzie, to zostaniesz pantoflarzem.- mówił zdenerwowany Amador, co strasznie mnie wkurzyło. On kpił sobie z Uckera i mnie obrażał! Nie poszłam tam tylko dlatego, że chciałam usłyszeć dalszy przebieg tej rozmowy.
-Amador nie wtrącaj się! Nie dam się jej w nic wciągnąć, ale nie pozwolę, żeby ktoś ją skrzywdził.- mówił Ucker, słychać było, że ma dość. Postanowiłam mu pomóc. Podeszłam do nich i powiedziałam stanowczo:
-Amador wyjdź z mojego domu! Więcej się tu nie pokazuj, bo zapewniam Cię, że będziesz miał kłopoty.
-Taka piękna, a taka niemiła...- wymamrotał Amador i odszedł w kierunku drzwi.
Zostałam sama z Uckerem. Patrzyłam na niego zawzięcie. On stał ze spuszczoną głową. Trwało to kilka minut. W końcu odezwał się cicho:
-Przepraszam Dul.- po tych słowach chciał odejść.
-Dziękuję!- krzyknęłam, zatrzymując go i rzucając mu się na szyję.
Był chyba trochę w szoku. Nie minęło jednak dużo czasu, a zakręcił swoje ręce na moim ciele, mocno mnie obejmując. Wtuliłam się w niego bardziej. Jak zwykle w jego ramionach czułam się wspaniale. W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, co takiego ma Ucker, czego nie ma Amador, bo przecież powierzchownie obaj są tacy sami. Christopher mimo swojego debilizmu miał coś, co tak strasznie mnie do niego przyciągało. Czy tylko jego wygląd? Nie wiem. Podobał mi się, ale to chyba nie było głównym powodem. Jakby nie patrzeć był zwykłym idiotą, ale od jakiegoś czasu mnie naprawdę dobrze traktował. Choć zdarzały się drobne nieporozumienia. Troszczył się o mnie na swój sposób. Nie był jakimś tradycyjnym, wspaniałym ochroniarzem, ale nie zamieniłabym go na żadnego innego. Odkąd tu był, uśmiechałam się częściej, byłam po prostu szczęśliwsza. Za to między innymi mu dziękowałam. Zresztą rano mnie uratował od Amadora, więc byłabym totalną idiotką, gdybym nie podziękowała. Minęło sporo czasu zanim się od siebie oderwaliśmy. Zrobiłam to ja. Zwyczajnie się odsunęłam i jak gdyby nigdy nic, podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej mleko, i zaczęłam robić sobie płatki. Nawet na niego nie spoglądając, zapytałam:
-A za co chciałeś mnie przeprosić?
-Za to, że Amador tu był. Nie gniewasz się?- odpowiedział, jednocześnie zadając pytanie.
-Nie, ale jeszcze raz go tu sprowadzisz, a wylecicie z hukiem oboje.- ostrzegłam już dużo twardszym głosem niż przed chwilą, wstawiając wodę na kawę.- Chcesz też kawę?- zapytałam z grzeczności.
-No możesz zrobić, dzięki.- odpowiedział.- Czy Ty próbowałaś mi grozić?- zapytał po chwili.
-Tak jakby.- mówiłam obojętnym głosem.
-Dobrze wiesz, że mnie nie wyrzucisz. A tak w ogóle to co z Tobą, czemu jesteś taka obojętna?- czekałam aż o to zapyta.
-Ty byłeś taki wczoraj dla mnie.- stwierdziłam, odwracając się w jego stronę. Nie miałam pojęcia, że stoi tak blisko, więc automatycznie byłam tuż przy nim i wpatrywałam się w jego oczy.
-A więc to taka zemsta?...- domyślił się.- Przepraszam.- dodał po chwili delikatniutkim i milutkim głosem.
-Mniejsza z tym. Ucker… Po co tu jesteś? Dlaczego tak mnie bronisz przed Amadorem? I dlaczego twierdzisz, że dla niego jestem niedostępna, a dla Ciebie nie?- zasypałam go pytaniami celowo, żeby się w nich zgubił.
-Dul, czy Ty musiałaś podsłuchiwać?...- westchnął, przewracając oczami.
-Odpowiesz?
-Eh… to trudne. Nie wiem, tak sobie gadałem. Ja po prostu czuję się za Ciebie odpowiedzialny i chcę Cię chronić. Czy to coś złego?
-Nie, ale to dziwne. A może Ty chcesz mnie tylko dla siebie, co? Liczysz, że…?- urwałam zdanie, kończenie go było zbędne, bo i tak wiadomo, o co chodzi.
-Nie wiem, Dul. Ja już nic nie wiem. Chcesz szczerości? To masz! Na początku tak było, bo cholernie mi się podobasz, ale kiedy poznałem Cię bliżej, to zrozumiałem, że nie mogę Cię skrzywdzić. Dlatego też nie dam Cię tknąć Amadorowi. On ma rację, zmieniłaś mnie. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Obudziłaś we mnie coś, co dotąd było nieznane. Nie potrafię kochać, ale przez Ciebie o tym zapominam. Nie chcę, żebyś się łudziła. Nie wiem, na co Ty liczysz, ale proszę zapomnij, bo będziesz cierpieć.- wygłosił niewiarygodne przemówienie. Na końcu jego głos zdawał się być napełniony żalem, nienawiścią. Ale raczej nie do mnie, lecz do samego siebie. Byłam zadowolona, bo sam przyznał, że obudziłam w nim uczucia, a przecież do tego dążyłam.
-Ucker ja… nie wiem co powiedzieć.- załamywał mi się głos.
-Nie mów nic i zrozum, że musisz dać sobie ze mną spokój. Przyznaję, że chciałbym… Cię przelecieć, ale dla mnie chyba też jesteś gwiazdą, której nigdy nie dosięgnę. Ja po prostu na Ciebie nie zasługuję, choć tak bardzo Cię pragnę.- jego słowa tak okropnie mnie zawstydzały, że robiło mi się gorąco. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Był tylko jeden sposób na uniknięcie głębszej rozmowy z mojej strony.
Objęłam go i wpiłam się w jego usta. Miał do mnie naprawdę wielką słabość, bo wzbudził namiętność i oparł mnie o stół. Całował coraz zachłanniej, co sprawiało, że byłam coraz mocniej wygięta do tyłu. Tą uroczą chwilę przerwał gwiżdżący czajnik. Ucker odszedł na krok i pociągnął mnie za rękę. Podeszłam do kuchenki i zalałam kawę.
-To jak będzie?- zapytał.
-O nie skarbie… Ja nie odpuszczam.- powiedziałam pewnym głosem z uśmiechem. -Tym bardziej, że połowę już osiągnęłam.- dodałam, odstawiając czajnik.
-Nie rozumiem.
-Obudziłam w Tobie inne uczucia niż tylko pożądanie, jestem dla Ciebie ważna. To już połowa sukcesu do tego, żebyś stał się normalnym człowiekiem.
-Duluś, proszę Cię…
-Nie Uckerku to ja Cię proszę… Skoro tak bardzo nie chcesz się we mnie zakochać, to przynajmniej zostańmy przyjaciółmi. Potrzebuję Cię przy mnie.- mówiłam, łapiąc go za ręce.
-No dobrze, ale już nie kombinuj, bo i tak nic więcej nie osiągniesz.- powiedział i pocałował mnie delikatnie w czoło.

Kolejne dni spędzałam całe z Christopherem. Były to bardzo miłe chwile. Raz nawet zrezygnował dla mnie ze spotkania ze swoją bandą. Byłam szczęśliwa, bo miałam przy sobie kogoś, z kim mogłam pogadać. W dodatku przy nim czułam się potrzebna. Beze mnie Ucker nie miałby szansy na normalne życie, a przy mnie się zmieniał. Był coraz bardziej uczuciowy, mniej agresywny, taki słodki, kochany. A ja? Czułam się przy nim bezpieczna, silna, wręcz niepokonana. Jego obawy chyba były słuszne, bo powoli się w nim zakochiwałam i bolał mnie fakt, że on nie potrafi odwzajemnić moich uczuć. Mijały tygodnie, a ja kochałam go mocniej i mocniej. Wcześniej była to miłość w zasadzie przyjacielska, ale teraz nie było o niej mowy. Uwielbiałam jego spojrzenie, głos, uśmiech, dotyk, całego jego. Nigdy wcześniej tego nie czułam. Teraz to on trzymał mnie na dystans, chociaż wcześniej było odwrotnie. Wszystko było idealnie. Denerwowało mnie jedynie to, że kiedy wracał z tych swoich imprez często był naćpany i było od niego czuć damskie perfumy. Na szczęście zdarzało się to coraz rzadziej. Byłam ewidentnie zazdrosna. Ale w sumie to w końcu ze mną spędzał najwięcej czasu, więc nie miałam powodów do zmartwień.

Pewnego dnia zaprosił mnie na kolacje do jakiejś restauracji. Zgodziłam się, no bo niby czemu nie? Siedzieliśmy tam długo. Atmosfera była nieziemska i jak zawsze nie brakowało nam tematów do rozmów. Kiedy zjedliśmy powiedział, że ma niespodziankę. Byłam bardzo ciekawa, o co chodzi. Zawiązał mi oczy i gdzieś prowadził. Szliśmy po długich schodach. Wreszcie gdzieś dotarliśmy. Stanął za mną i odwiązał mi oczy, pytając:
-I jak Ci się podoba?

Byłam w szoku. Przeraziłam się, kiedy zaczęłam główkować, po co mnie tu przyprowadził. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. 

Taka zagadkowa końcówka ;) Ja tu specjalnie piszę po nocach, a Ty Moniczko uciekłaś spać, no! Ale i tak ten rozdział był planowany zupełnie inny, no ale cóż tak wyszło :D 

2 komentarze:

  1. Matko jest cudowny :D Nie poszłam spać telefon mi padł no :) Dobrze, że nie zrobiłaś tak jak był planowany, bo teraz jest idealny. Vondy nareszcie rozejm? Jacy oni są słodcy, gdy się nie kłócą. Ja to mam nadzieję, że nie długo i Uckerek nauczy się kochać, a w sumie to Dulce nauczy jego kochać :) Jak to napisałaś połowę sukcesu już osiągnęła :D Jestem strasznie, mega, bardzo ciekawa co wymyślił Ucker, że aż tak zaskoczył Duli :) Więc jak się domyślasz Monika chce rozdział i to dziś bo innej opcji nie ma ;) Hahah inaczej będzie foch i mój rozdział dopiero w hmmm środę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo, bardzo mi się podoba. Chyba najpiękniejszy rozdział jak do tej pory, chodź tamte tez były fantastyczne :) najbardziej podoba mi się spokój, ktory zapanował pomiędzy Vondy :) teraz tylko licze na to, ze w końcu Ucker da szansę sobie o Dul. Ewidentnie się zmienił i to wielki plus, wiec czemu by nie spróbować. Tylko martwi mnie trochę to towarzystwo jego. To nic kochana, ja w takim razie czekam na kolejny rownie wspanialy rozdzial , juz nie mogę się doczekać ;**

    OdpowiedzUsuń