Od
ostatniej akcji minęło już trochę czasu. Pewnego dnia wieczorem, kiedy wyszłam
spod prysznica i chodziłam po pokoju w samym ręczniku, usłyszałam pukanie do
drzwi. Po chwili ta osoba sobie po
prostu weszła. Oczywiście był to mój debilny
ochroniarz. Zmierzył mnie wzrokiem z szyderczym uśmiechem. Ja patrzyłam na
niego zdenerwowana jego obecnością. Długo wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Na
mojej twarzy powoli pojawiał się delikatny, mimowolny uśmiech. Szybko jednak
się ocknęłam i odwróciłam się. Nadal czułam jego wzrok na sobie, dlatego w
końcu chłodno zapytałam:
-Po co przyszedłeś?
-No jak to?...
Przecież jestem Twoim ochroniarzem, więc chyba mogę, a wręcz powinienem
sprawdzać, co u Ciebie.- odpowiedział.
-Yhm… No to możesz
już iść.- próbowałam się go pozbyć.
-Miałem zamiar wpaść
tylko na chwilę, ale tak pięknie wyglądasz w tym ręczniku, że chyba zostanę na
dłużej.
-Idioto! Zboczeńcu
Ty głupi!- krzyczałam, nie wiedziałam, czy on mówi serio, czy tylko głupio
żartuje.
-No co? Dokończ!-
śmiał się ze mnie. Szczerze mówiąc, jak na niego patrzyłam, to też mi się śmiać
chciało, ale się powstrzymywałam.
-Przestań! Ogarnij
się, bo Twoje teksty są żałosne, a Ty jakiś niewyżyty seksualnie. Nie bawi mnie
to, więc zdejmij z ryja ten kretyński zaciesz, bo mnie denerwujesz.- wybuchłam,
wygarnęłam mu.
-Tak?... Skoro mnie
tak nie lubisz, to czemu się denerwujesz i czerwienisz, co?- zapytał, a mnie
zamurowało. Eh, czy on nie ma innych tematów?
-To ze złości
skarbie.- odpowiedziałam z fałszywym uśmiechem, takim w jego stylu. -Zresztą… Jak mam
się nie denerwować, kiedy mój ochroniarz zajmuje się bardziej moimi siostrami
niż mną?- dodałam po chwili.
-No sorry, ale Ty
nie chciałaś, żebym się Tobą zajął, więc znalazłem inne chętne.
-Eh, jak Ty mnie
wkurzasz! Zniknij stąd razem ze swoimi kochankami. Jej… jakie życie byłoby
wtedy piękne, pełen spokój.
-Po pierwsze nie są
moimi kochankami.
-A kim, dziwkami?-
nie wytrzymałam, musiałam to powiedzieć.
-Ładnie mówisz o
siostrach… Pamiętaj, że to dzięki Tobie jestem z Mią.
-Nie zapomniałam, bo
to był mój najgorszy błąd w życiu.
-Oo, a to dlaczego?
-Bo…- zastanawiałam
się chwilę, wkopałam się, a teraz zabrakło mi wytłumaczenia. -Bo przez Ciebie
moja siostra będzie cierpieć, a ja się Ciebie tak szybko nie pozbędę.-
wymyśliłam, a on chyba w to nie uwierzył, o czym świadczyła chociażby jego
mina.
-Aha… To może
spróbujemy naprawić ten Twój okropny błąd i zostanę na noc?- zaproponował i
przyciągnął mnie do siebie.
-Puść!-
prosiłam, bo nigdy nie lubiłam zbytniej bliskości, a z takim
dzikusem to już całkiem.
-Nie.- odmówił
krótko i przycisnął mnie mocniej.
Skoro prośby nie
podziałały, to załatwiłam to inaczej. Kopnęłam go z kolanka w czułe miejsce.
Biedactwo… Zwijał się z bólu, a ja bijąc go, wyrzuciłam z pokoju. Miałam go
coraz bardziej dość. Podobał mi się kiedy był daleko, ale kiedy się zbliżał i
odstawiał takie szopki, czułam jedynie wzrastającą nienawiść. Choć muszę
przyznać, że mimo strachu i odrazy, w jego ramionach czułam się jakoś tak
wyjątkowo, kobieco. Gdyby nie to, że tak wiele widziałam i słyszałam, to już
dawno byłabym jego. Nie rozumiałam, dlaczego jest taki głupi… W dodatku jutro
moje urodziny. Byłam przekonana, że jak zwykle wszyscy zapomną, albo złożą mi
życzenia tak tylko dla zasady, od niechcenia i tyle. Trudno… Nie zamierzałam
się tym przejmować. Ubrałam się w końcu w piżamę i poszłam spać.
Słodko i jak zwykle
długo sobie spałam, kiedy usłyszałam cichutki głos Uckera:
-Pobudka śpiochu.
-Czego?...-
wydukałam, otwierając powoli oczy i przeciągając się.
-Ile czasu można
czekać, żeby złożyć życzenia?...- zapytał z uśmiechem, siadając obok mnie na
łóżku.
-Serio?...- nie
wierzyłam w to, co usłyszałam, aż się podniosłam.
-Nie patrz tak, bo
Ci oczy wypadną.
-W co Ty grasz?...
-W nic. Mogę Ci w
końcu złożyć te życzenia, czy znów mnie uderzysz?- pytał, a na jego twarzy
widniał uśmiech zupełnie inny od tego, co zwykle, był szczery.
-Nie będę Cię biła,
obiecuję. No chyba, że znowu zaczniesz gadać głupoty.- powiedziałam, oddając
uśmiech i patrząc mu w oczy.
-No więc wredoto…
Wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia, dobrych przyjaciół, miłości, która
według mnie nie istnieje. No i co by jeszcze?... Żebyś się ogarnęła, nie była
taka wredna, wyluzowała trochę. No i życzę Ci, żebyś zrobiła karierę, bo
pięknie śpiewasz. I proszę Cię uśmiechaj się zawsze tak jak w tej chwili, bo do
twarzy Ci z takim uśmiechem.- mówił, a mi dawało to mnóstwo szczęścia. Nie wiem
do końca czemu, ale w moim oku zakręciła się jedna samotna łezka. Patrzyłam na
niego uważnie i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
-Dziękuję!-
krzyknęłam po chwili i automatycznie wtuliłam się w niego.
Objął mnie
mocno. Czułam się przy nim jak w niebie. Oj i jeszcze ten cudny zapach jego
perfum. Mogłabym tak siedzieć godzinami. Nie ukrywam, że nadal byłam
zaskoczona, ale wolałam się nie odzywać, bo bez słów nasze relacje były
zdecydowanie lepsze. O dziwo nawet nie przeszkadzało mi to, że chłopak, którego
teoretycznie nienawidzę siedzi ze mną na łóżku i mnie tuli, a ja jestem w
bardzo skąpej piżamce. Minęło kilka, a może nawet kilkanaście minut zanim się
od siebie oderwaliśmy. Wpatrywaliśmy się w siebie jak w obrazek. Nigdy
wcześniej nie widziałam go z tak szczerym i słodkim uśmiechem. No więc przerwał
tą ciszę, mówiąc:
-To ja lecę, bo
zgłodniałem przez czekanie, aż się obudzisz.
-Ok, papa.-
odpowiedziałam, jakby nieprzytomna. -A, Ucker!- krzyknęłam, kiedy już chciał
wychodzić.
-Co?
-Czy to kolejny
chwilowy rozejm?- zapytałam już poważniej.
-Tak, to rozejm. A
czy chwilowy, to zdecydujemy później.- odpowiedział, dalej się uśmiechając i
wyszedł.
Odetchnęłam,
wreszcie złapałam odrobinę powietrza. To było wspaniałe! To jak na mnie
patrzył, jego ton głosu, to wszystko… Teraz byłam już pewna, że
jestem w nim zakochana. Miałam tylko nadzieję, że jego słowa były szczere i nie
wytnie zaraz znowu jakiegoś numeru. Na chwilę nawet zapomniałam o jego
"związku" z Mią i w ogóle. Wstałam i ubrałam się w cokolwiek, bo
byłam pewna, że na dziś to koniec atrakcji i resztę dnia przesiedzę spokojnie w pokoju.
Oj, zdecydowanie za często dodaje te rozdziały xD Ale koniec chorowania, od wtorku do szkoły, więc będą rzadziej ;)
hahah rzadziej misiaczku Ty sobie żartujesz ja Ci żyć nie dam :) Co do rozdziału no to nie powiem na początku myślałam że znów Dul i Ucker będą swoje więzi nienawiści pielęgnować, a tu taka piękna niespodziewanka. Tylko mam takie wrażenie, że Uckerek nie robi nic bezinteresownie ;) Duli zaskoczyła mnie pozytywnie tylko czy ta jej miłość do Christophera napewno będzie szczęśliwa? Cóż czekam na kolejne i mają być szybko !! :*
OdpowiedzUsuńDodałam bohaterów do "Małżeństwa po przejściach." Serdecznie zapraszam :**
OdpowiedzUsuńZa chwile biorę się za twoje nowe rozdziały :)
Moja teoria na temat Ucker potwierdziła się :) Mam nadzieje, bo bym się obraziła gdyby to była jakaś kolejna jego gierka. Teraz musi się trochę postarać i będzie dobrze. W każdym bądź razie jestem, bardzo pozytywnie zaskoczona i chcę więcej takich cudnych rozdziałów :**
OdpowiedzUsuńNa blogu pojawił się pierwszy rozdział pt. "Rozstania i powroty." ("Małżeństwo po przejściach"). Zapraszam :**
OdpowiedzUsuń