poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 8

Od ostatniej akcji minęło już trochę czasu. Pewnego dnia wieczorem, kiedy wyszłam spod prysznica i chodziłam po pokoju w samym ręczniku, usłyszałam pukanie do drzwi.  Po chwili ta osoba sobie po prostu weszła. Oczywiście był to mój debilny ochroniarz. Zmierzył mnie wzrokiem z szyderczym uśmiechem. Ja patrzyłam na niego zdenerwowana jego obecnością. Długo wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Na mojej twarzy powoli pojawiał się delikatny, mimowolny uśmiech. Szybko jednak się ocknęłam i odwróciłam się. Nadal czułam jego wzrok na sobie, dlatego w końcu chłodno zapytałam:
-Po co przyszedłeś?
-No jak to?... Przecież jestem Twoim ochroniarzem, więc chyba mogę, a wręcz powinienem sprawdzać, co u Ciebie.- odpowiedział.
-Yhm… No to możesz już iść.- próbowałam się go pozbyć.
-Miałem zamiar wpaść tylko na chwilę, ale tak pięknie wyglądasz w tym ręczniku, że chyba zostanę na dłużej.
-Idioto! Zboczeńcu Ty głupi!- krzyczałam, nie wiedziałam, czy on mówi serio, czy tylko głupio żartuje.
-No co? Dokończ!- śmiał się ze mnie. Szczerze mówiąc, jak na niego patrzyłam, to też mi się śmiać chciało, ale się powstrzymywałam.
-Przestań! Ogarnij się, bo Twoje teksty są żałosne, a Ty jakiś niewyżyty seksualnie. Nie bawi mnie to, więc zdejmij z ryja ten kretyński zaciesz, bo mnie denerwujesz.- wybuchłam, wygarnęłam mu.
-Tak?... Skoro mnie tak nie lubisz, to czemu się denerwujesz i czerwienisz, co?- zapytał, a mnie zamurowało. Eh, czy on nie ma innych tematów?
-To ze złości skarbie.- odpowiedziałam z fałszywym uśmiechem, takim w jego stylu. -Zresztą… Jak mam się nie denerwować, kiedy mój ochroniarz zajmuje się bardziej moimi siostrami niż mną?- dodałam po chwili.
-No sorry, ale Ty nie chciałaś, żebym się Tobą zajął, więc znalazłem inne chętne.
-Eh, jak Ty mnie wkurzasz! Zniknij stąd razem ze swoimi kochankami. Jej… jakie życie byłoby wtedy piękne, pełen spokój.
-Po pierwsze nie są moimi kochankami.
-A kim, dziwkami?- nie wytrzymałam, musiałam to powiedzieć.
-Ładnie mówisz o siostrach… Pamiętaj, że to dzięki Tobie jestem z Mią.
-Nie zapomniałam, bo to był mój najgorszy błąd w życiu.
-Oo, a to dlaczego?
-Bo…- zastanawiałam się chwilę, wkopałam się, a teraz zabrakło mi wytłumaczenia. -Bo przez Ciebie moja siostra będzie cierpieć, a ja się Ciebie tak szybko nie pozbędę.- wymyśliłam, a on chyba w to nie uwierzył, o czym świadczyła chociażby jego mina.
-Aha… To może spróbujemy naprawić ten Twój okropny błąd i zostanę na noc?- zaproponował i przyciągnął mnie do siebie.
-Puść!- prosiłam, bo nigdy nie lubiłam zbytniej bliskości, a z takim dzikusem to już całkiem.
-Nie.- odmówił krótko i przycisnął mnie mocniej.
Skoro prośby nie podziałały, to załatwiłam to inaczej. Kopnęłam go z kolanka w czułe miejsce. Biedactwo… Zwijał się z bólu, a ja bijąc go, wyrzuciłam z pokoju. Miałam go coraz bardziej dość. Podobał mi się kiedy był daleko, ale kiedy się zbliżał i odstawiał takie szopki, czułam jedynie wzrastającą nienawiść. Choć muszę przyznać, że mimo strachu i odrazy, w jego ramionach czułam się jakoś tak wyjątkowo, kobieco. Gdyby nie to, że tak wiele widziałam i słyszałam, to już dawno byłabym jego. Nie rozumiałam, dlaczego jest taki głupi… W dodatku jutro moje urodziny. Byłam przekonana, że jak zwykle wszyscy zapomną, albo złożą mi życzenia tak tylko dla zasady, od niechcenia i tyle. Trudno… Nie zamierzałam się tym przejmować. Ubrałam się w końcu w piżamę i poszłam spać.

Słodko i jak zwykle długo sobie spałam, kiedy usłyszałam cichutki głos Uckera:
-Pobudka śpiochu.
-Czego?...- wydukałam, otwierając powoli oczy i przeciągając się.
-Ile czasu można czekać, żeby złożyć życzenia?...- zapytał z uśmiechem, siadając obok mnie na łóżku.
-Serio?...- nie wierzyłam w to, co usłyszałam, aż się podniosłam.
-Nie patrz tak, bo Ci oczy wypadną.
-W co Ty grasz?...
-W nic. Mogę Ci w końcu złożyć te życzenia, czy znów mnie uderzysz?- pytał, a na jego twarzy widniał uśmiech zupełnie inny od tego, co zwykle, był szczery.
-Nie będę Cię biła, obiecuję. No chyba, że znowu zaczniesz gadać głupoty.- powiedziałam, oddając uśmiech i patrząc mu w oczy.
-No więc wredoto… Wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia, dobrych przyjaciół, miłości, która według mnie nie istnieje. No i co by jeszcze?... Żebyś się ogarnęła, nie była taka wredna, wyluzowała trochę. No i życzę Ci, żebyś zrobiła karierę, bo pięknie śpiewasz. I proszę Cię uśmiechaj się zawsze tak jak w tej chwili, bo do twarzy Ci z takim uśmiechem.- mówił, a mi dawało to mnóstwo szczęścia. Nie wiem do końca czemu, ale w moim oku zakręciła się jedna samotna łezka. Patrzyłam na niego uważnie i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
-Dziękuję!- krzyknęłam po chwili i automatycznie wtuliłam się w niego.
Objął mnie mocno. Czułam się przy nim jak w niebie. Oj i jeszcze ten cudny zapach jego perfum. Mogłabym tak siedzieć godzinami. Nie ukrywam, że nadal byłam zaskoczona, ale wolałam się nie odzywać, bo bez słów nasze relacje były zdecydowanie lepsze. O dziwo nawet nie przeszkadzało mi to, że chłopak, którego teoretycznie nienawidzę siedzi ze mną na łóżku i mnie tuli, a ja jestem w bardzo skąpej piżamce. Minęło kilka, a może nawet kilkanaście minut zanim się od siebie oderwaliśmy. Wpatrywaliśmy się w siebie jak w obrazek. Nigdy wcześniej nie widziałam go z tak szczerym i słodkim uśmiechem. No więc przerwał tą ciszę, mówiąc:
-To ja lecę, bo zgłodniałem przez czekanie, aż się obudzisz.
-Ok, papa.- odpowiedziałam, jakby nieprzytomna. -A, Ucker!- krzyknęłam, kiedy już chciał wychodzić.
-Co?
-Czy to kolejny chwilowy rozejm?- zapytałam już poważniej.
-Tak, to rozejm. A czy chwilowy, to zdecydujemy później.- odpowiedział, dalej się uśmiechając i wyszedł.

Odetchnęłam, wreszcie złapałam odrobinę powietrza. To było wspaniałe! To jak na mnie patrzył, jego ton głosu, to wszystko… Teraz byłam już pewna, że jestem w nim zakochana. Miałam tylko nadzieję, że jego słowa były szczere i nie wytnie zaraz znowu jakiegoś numeru. Na chwilę nawet zapomniałam o jego "związku" z Mią i w ogóle. Wstałam i ubrałam się w cokolwiek, bo byłam pewna, że na dziś to koniec atrakcji i resztę dnia przesiedzę spokojnie w pokoju. 

Oj, zdecydowanie za często dodaje te rozdziały xD Ale koniec chorowania, od wtorku do szkoły, więc będą rzadziej ;) 

4 komentarze:

  1. hahah rzadziej misiaczku Ty sobie żartujesz ja Ci żyć nie dam :) Co do rozdziału no to nie powiem na początku myślałam że znów Dul i Ucker będą swoje więzi nienawiści pielęgnować, a tu taka piękna niespodziewanka. Tylko mam takie wrażenie, że Uckerek nie robi nic bezinteresownie ;) Duli zaskoczyła mnie pozytywnie tylko czy ta jej miłość do Christophera napewno będzie szczęśliwa? Cóż czekam na kolejne i mają być szybko !! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodałam bohaterów do "Małżeństwa po przejściach." Serdecznie zapraszam :**
    Za chwile biorę się za twoje nowe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja teoria na temat Ucker potwierdziła się :) Mam nadzieje, bo bym się obraziła gdyby to była jakaś kolejna jego gierka. Teraz musi się trochę postarać i będzie dobrze. W każdym bądź razie jestem, bardzo pozytywnie zaskoczona i chcę więcej takich cudnych rozdziałów :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Na blogu pojawił się pierwszy rozdział pt. "Rozstania i powroty." ("Małżeństwo po przejściach"). Zapraszam :**

    OdpowiedzUsuń