Przed szóstą rano (choć dla mnie to bardziej środek nocy, haha) usłyszałam cichy głos Uckera:
-Dul, wstawaj, idziemy.
-Nie budź mnie, ja śpię! Nie idę do szkoły.- powiedziałam półprzytomna, nakrywając głowę kocem.
-Duluś, jak szybko wstaniesz, to dostaniesz buziaka na drogę.- na te słowa żywo zareagowałam i od razu usiadłam.
-Ale takiego jak wczoraj?- zapytałam z uśmiechem i nadzieją w głosie.
-Poczekaj, wstań.- podał mi rękę, bym wstała z materaca i stanęła koło niego.
I co zrobił ten podły szmaciarz? Cmoknął mnie w policzek, co niewiele miało wspólnego z wczorajszymi pocałunkami. Tupnęłam, skrzyżowałam ręce na piersiach i zrobiłam obrażoną minę jak małe dziecko, patrząc na niego z pogardą.
-Chodź, przestań.- przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu i próbował złapać mnie za rękę, ale była schowana. -Kurwa mać, Dulce!- szarpnął mnie za przedramię, które przez niego miałam już całe w siniakach.
-Puść!- wyszarpnęłam się, rzucając mu obrażone, pogardliwe spojrzenie.
Wzięłam torebkę, założyłam buty, ogarnęłam włosy i wyszliśmy. Christopher oczywiście wziął broń. Hmm... Ciekawe, czy idąc do szkoły też ją brał? Szliśmy ponurymi uliczkami tej dzielnicy, nie spotykając po drodze nikogo, ani żywej duszy. Mimo to bałam się, a on szedł tak czujnie, że nie zwracał na to uwagi. Szłam jak najbliżej niego, bo tylko czując ciepło jego ciała, czułam się względnie bezpiecznie. Po jakimś czasie wyszliśmy stamtąd i szliśmy już cywilizowaną częścią miasta. Co nie zmienia faktu, że o tej porze tutaj też nie jest jakoś super bezpiecznie... Koło ósmej dotarliśmy pod mój dom. Stojąc przy bramie, przyglądałam się Uckerowi, który nadal nie odchodził.
-Możesz już iść, dam sobie radę.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem, mimo że moje serce krwawiło na myśl o tym, że więcej go nie zobaczę.
-Okej, to idę.- odwrócił się i już chciał iść. -A Dulce, proszę przeproś swojego tatę ode mnie. Powiedz kiedyś po prostu, że mnie spotkałaś i gadaliśmy. Dobrze?- powiedział jeszcze, a ja skinęłam twierdząco głową.
-Przytul mnie, proszę.- poprosiłam cichutko i nieśmiało, a on podszedł do mnie i objął mnie mocno, ale naprawdę czule.
-Lubię Cię diablico, ale i tak więcej się nie zobaczymy.- wyznał cicho, ściskając mnie mocniej.
-I tak będę o Tobie długo pamiętać, dziękuję za wszystko.- odpowiedziałam, a w oczach zbierały mi się łzy, nie lubię pożegnań.
-Leć już do domu, bo Ci zimno.- polecił, odsuwając mnie od siebie delikatnie.
-Okej, pa.- powiedziałam, podchodząc do bramy.
-Pa, mała.- odpowiedział i powoli odchodził, gdy ja wchodziłam na teren mojej rezydencji.
-Dul, wstawaj, idziemy.
-Nie budź mnie, ja śpię! Nie idę do szkoły.- powiedziałam półprzytomna, nakrywając głowę kocem.
-Duluś, jak szybko wstaniesz, to dostaniesz buziaka na drogę.- na te słowa żywo zareagowałam i od razu usiadłam.
-Ale takiego jak wczoraj?- zapytałam z uśmiechem i nadzieją w głosie.
-Poczekaj, wstań.- podał mi rękę, bym wstała z materaca i stanęła koło niego.
I co zrobił ten podły szmaciarz? Cmoknął mnie w policzek, co niewiele miało wspólnego z wczorajszymi pocałunkami. Tupnęłam, skrzyżowałam ręce na piersiach i zrobiłam obrażoną minę jak małe dziecko, patrząc na niego z pogardą.
-Chodź, przestań.- przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu i próbował złapać mnie za rękę, ale była schowana. -Kurwa mać, Dulce!- szarpnął mnie za przedramię, które przez niego miałam już całe w siniakach.
-Puść!- wyszarpnęłam się, rzucając mu obrażone, pogardliwe spojrzenie.
Wzięłam torebkę, założyłam buty, ogarnęłam włosy i wyszliśmy. Christopher oczywiście wziął broń. Hmm... Ciekawe, czy idąc do szkoły też ją brał? Szliśmy ponurymi uliczkami tej dzielnicy, nie spotykając po drodze nikogo, ani żywej duszy. Mimo to bałam się, a on szedł tak czujnie, że nie zwracał na to uwagi. Szłam jak najbliżej niego, bo tylko czując ciepło jego ciała, czułam się względnie bezpiecznie. Po jakimś czasie wyszliśmy stamtąd i szliśmy już cywilizowaną częścią miasta. Co nie zmienia faktu, że o tej porze tutaj też nie jest jakoś super bezpiecznie... Koło ósmej dotarliśmy pod mój dom. Stojąc przy bramie, przyglądałam się Uckerowi, który nadal nie odchodził.
-Możesz już iść, dam sobie radę.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem, mimo że moje serce krwawiło na myśl o tym, że więcej go nie zobaczę.
-Okej, to idę.- odwrócił się i już chciał iść. -A Dulce, proszę przeproś swojego tatę ode mnie. Powiedz kiedyś po prostu, że mnie spotkałaś i gadaliśmy. Dobrze?- powiedział jeszcze, a ja skinęłam twierdząco głową.
-Przytul mnie, proszę.- poprosiłam cichutko i nieśmiało, a on podszedł do mnie i objął mnie mocno, ale naprawdę czule.
-Lubię Cię diablico, ale i tak więcej się nie zobaczymy.- wyznał cicho, ściskając mnie mocniej.
-I tak będę o Tobie długo pamiętać, dziękuję za wszystko.- odpowiedziałam, a w oczach zbierały mi się łzy, nie lubię pożegnań.
-Leć już do domu, bo Ci zimno.- polecił, odsuwając mnie od siebie delikatnie.
-Okej, pa.- powiedziałam, podchodząc do bramy.
-Pa, mała.- odpowiedział i powoli odchodził, gdy ja wchodziłam na teren mojej rezydencji.
Była sobota, więc na szczęście miałam przed sobą jeszcze weekend na odpoczynek. Przed rodzicami cały czas utrzymywałam, że byłam z przyjaciółką i nawet napisali mi usprawiedliwienie, a więc rzekomo byłam chora. Przez te dwa dni weekendu nadrobiłam zapasy jedzenia i tkanki tłuszczowej w moim organizmie. Ciągle jadłam, żeby uzupełnić braki po kilku dniach głodówki. Już od pierwszych chwil w domu, brakowało mi Uckera. Cały czas czułam na sobie jego dotyk, pocałunki, słyszałam jego głos, a gdy zamykałam oczy, widziałam jego twarz. To było takie głupie, nie mogłam pozbyć się tego uczucia... Czułam pustkę, tęsknotę. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że się w nim zakochałam. Cholera jasna, głupie serce! Znam tylu zajebistych chłopaków, a zakochałam się w kimś, kto nie jest zdolny do uczuć. Choć osobiście uważam, że to nieprawda... On nie potrafi okazywać uczuć, ale wierzę, że je ma, musiałby tylko chcieć je w sobie obudzić, ale jest zbyt zamknięty w sobie i niedostępny. Mimo niebezpieczeństwa i wiecznych kłótni przez ostatnie kilka dni bardzo dobrze się z nim czułam, dawał mi szczęście, jakiego potrzebuję. Zdałam sobie sprawę z tego, że choć mam wszystko, to w życiu brakuje mi radości, adrenaliny. Z nim tego zaznałam i starczy mi na jakiś czas. Jednak to tylko pewne bodźce, których mi dostarczał... Istnieje druga strona medalu, a mianowicie on sam, jego obecność. Zawsze byłam aż nadto szczerą osobą i otwarcie mówiłam, co czuję. Dlatego musiałam mu wyznać, że się w nim zakochałam i przed sobą też nie zamierzam tego ukrywać. Muszę tylko o nim jak najszybciej zapomnieć, choć i tak jeszcze mam nadzieję na ponowne, spontaniczne spotkanie.
Moje życie wróciło do normy. Córeczka tatusia, kłótnie z siostrą, szkoła, spóźnianie na lekcje, paczka przyjaciół, kiepskie oceny, ofiara pani od matmy i moja popularność... Życie niemal idealne, ale nadal jakieś puste. Jedynie Ann ciągle wierciła mi dziurę w brzuchu, bym opowiedziała jej o chłopaku, z którym byłam, gdy mnie kryła. Zmyślałam jej jakieś głupoty dla odczepnego, ale zapewniłam, że był to tylko romans i skończyłam z nim po dobrej zabawie. W przeciwnym razie musiałaby go poznać, nie odpuściłaby, a ja na pewno nie powiem jej, że przez ten czas byłam z Uckerem. Wyśmiałaby mnie, tym bardziej że wszyscy ciągle dyskutują o nim i cieszą się, że go nie ma i niedługo go skreślą z listy. Nie odzywam się nawet na ten temat, bo chcę być wierna temu, co mówiłam do niego i nie będę teraz mówić czegoś sprzecznego przeciwko niemu. Koniec z obłudą i fałszem, nie jestem jak cała elita, nie jestem płytka. Po dwóch tygodniach przypomniało mi się, o co prosił mnie Christopher. Gdy siedzieliśmy z rodziną przy obiedzie, postanowiłam do tego nawiązać.
-Wiesz tato? Spotkałam Christophera.- powiedziałam swobodnie.
-Dobrze, że mi o tym mówisz. Coś się stało?- od razu wpadł w panikę.
-Nie, spokojnie nic mi nie jest. Chciał pogadać i poszliśmy na kawę. Zapytał, czy znam waszą historię. Opowiedziałam mu wszystko, co mówiliście. Żałował, że sam nie dał Ci dojść do słowa i wybuchł. Poprosił, bym przeprosiła Cię od niego i zapewnił, że wszystko jest w porządku. Nie ma do Ciebie żalu, rozumie to wszystko i nie chce mieć kontaktu ze swoim ojcem.
-Tak powiedział?
-Tak, było mu naprawdę głupio po tym, co zrobił. Ma wybuchowy charakter, ale po za tym nie jest zły.- dodałam, by dodatkowo go wybronić.
-Wiedziałem o tym i nie jestem na niego zły. Mimo wszystko to dobry chłopak, tylko oby nigdy nie ufał swojemu ojcu.- podsumował, po czym mały potwór, zwany również moją siostrą, zaczął gadać jakieś bzdury i zmienili temat, a ja siedziałam już cicho.
-Wiesz tato? Spotkałam Christophera.- powiedziałam swobodnie.
-Dobrze, że mi o tym mówisz. Coś się stało?- od razu wpadł w panikę.
-Nie, spokojnie nic mi nie jest. Chciał pogadać i poszliśmy na kawę. Zapytał, czy znam waszą historię. Opowiedziałam mu wszystko, co mówiliście. Żałował, że sam nie dał Ci dojść do słowa i wybuchł. Poprosił, bym przeprosiła Cię od niego i zapewnił, że wszystko jest w porządku. Nie ma do Ciebie żalu, rozumie to wszystko i nie chce mieć kontaktu ze swoim ojcem.
-Tak powiedział?
-Tak, było mu naprawdę głupio po tym, co zrobił. Ma wybuchowy charakter, ale po za tym nie jest zły.- dodałam, by dodatkowo go wybronić.
-Wiedziałem o tym i nie jestem na niego zły. Mimo wszystko to dobry chłopak, tylko oby nigdy nie ufał swojemu ojcu.- podsumował, po czym mały potwór, zwany również moją siostrą, zaczął gadać jakieś bzdury i zmienili temat, a ja siedziałam już cicho.
Dwa miesiące później rodzice musieli wyjechać do Stanów z moją siostrą do lekarza. Jak się urodziła, to miała chore serduszko, a teraz muszą jechać na kontrolę, jak troszkę podrosła. Dla bezpieczeństwa lepiej sprawdzić, czy wszystko w porządku, żeby przypadkiem kiedyś nic jej się nie stało przy dużym wysiłku fizycznym. Pamiętacie ten moment, kiedy po mojej domówce mama zakazała mi siedzieć samej w domu? Tak, mi też się coś kojarzy, ale rodzice na szczęście nie pamiętają długo takich rzeczy i teraz zostawiają mnie samą. W sumie nie mają wyjścia, bo przecież ja mam szkołę i nie mogę jej zawalić, jadąc na dwa tygodnie z siostrą do lekarza. Oczywiście kilka dni przed ich wyjazdem co chwile słyszałam teksty w stylu "Tylko nic nie kombinuj", "Bądź grzeczna" i tak dalej. Ale spokojnie, tym razem nie zamierzam robić żadnej imprezy, odpocznę od ludzi i nacieszę się samotnością, bo niestety trudno jest być osobą popularną i jestem tym trochę zmęczona.
Jakiś tydzień przed ich wyjazdem zdarzyło się coś, co mnie zszokowało. Pod moim domem był Ucker i rozmawiał z tatą. Mama później powiedziała mi, że chciał go osobiście przeprosić i wszystko wyjaśnić. Ucieszyłam się, tylko szkoda, że się ze mną nawet nie przywitał. No trudno, przecież taki był plan... Jednak i tak było mi z tego powodu smutno, bo dotąd miałam jeszcze nadzieję, że on za mną tęskni tak jak ja za nim.
Jakiś tydzień przed ich wyjazdem zdarzyło się coś, co mnie zszokowało. Pod moim domem był Ucker i rozmawiał z tatą. Mama później powiedziała mi, że chciał go osobiście przeprosić i wszystko wyjaśnić. Ucieszyłam się, tylko szkoda, że się ze mną nawet nie przywitał. No trudno, przecież taki był plan... Jednak i tak było mi z tego powodu smutno, bo dotąd miałam jeszcze nadzieję, że on za mną tęskni tak jak ja za nim.
Grzecznie pożegnałam się z rodzicami i siostrą, gdy wyjeżdżali i zostałam sama. Potrzebowałam tego i cieszyłam się tą samotnością. To znaczy oczywiście normalnie chodziłam do szkoły, a przyjaciele czasami mnie odwiedzali, ale jednak te chwile, w których siedziałam sama w domu, były najlepsze. Tak było przez około tydzień... Później zaczął się dramat, a mianowicie straciłam kontakt z rodzicami. Codziennie dzwonili, pisali, a nagle przestali i nie mogłam się z nimi skontaktować. Wspólnie z ochroniarzami zastanawialiśmy się, co się stało. Martwiłam się i panikowałam, a wszyscy wkoło mnie uspokajali. Mój strach był jeszcze większy, jak dowiedziałam się o hotelu w Chicago, który się zawalił. Właśnie tam była moja rodzina, ale nie mam pewności, czy w tym hotelu. Byłam przerażona i wydzwaniałam tam w poszukiwaniu informacji. Nie trudno się domyślić, że ciężko było się tam dodzwonić i czegokolwiek dowiedzieć. Byłam w totalnej rozsypce i myślałam o najgorszym. Już nie wiedziałam, jak szukać informacji i co robić. Przestałam chodzić do szkoły, czekając jedynie na jakieś wiadomości. Przy okazji okazało się, jak kochanych mam znajomych... Jedynie Anahi dzwoniła do mnie codziennie i pytała, czy coś wiem i raz do mnie zaszła, próbując mnie pocieszyć. Jej mogę wybaczyć, bo wiem, że ma dużo na głowie (opiekuje się chorą babcią, bo jej rodzice ciągle pracują) i powinnam się cieszyć, że chociaż telefonicznie mnie wspiera. Maite podobno choruje i siedzi w domu, więc pewnie o niczym nie wie, bo inaczej na pewno by tu była. A reszta? Christian, którego uważałam za dobrego przyjaciela i wszyscy Ci, którzy mnie "uwielbiają"?... To był dla mnie duży cios i przypomniały mi się słowa Uckera, że znieczulica jest wszędzie, po prostu ja tego nie widzę. Przepraszam, teraz już widzę i sama tego doświadczam.
Pewnego dnia wieczorem, gdy siedziałam przed laptopem, szukając jakichś informacji o tym wypadku, usłyszałam pukanie do drzwi. Była środa po 20, więc jedyne co przyszło mi do głowy, to że może rodzice wrócili. Kiedy otworzyłam drzwi, w moich oczach pojawiły się łzy. Tej osoby się tu nie spodziewałam, ale w głębi duszy marzyłam o jej obecności. Rzuciłam się w jego ramiona, całkiem się rozklejając. Wtuliłam się w niego, a on objął mnie czule, próbując mnie uspokoić. Zrobił krok w przód, wchodząc do domu i zamknął drzwi, nie wypuszczając mnie ze swoich objęć.
Pewnego dnia wieczorem, gdy siedziałam przed laptopem, szukając jakichś informacji o tym wypadku, usłyszałam pukanie do drzwi. Była środa po 20, więc jedyne co przyszło mi do głowy, to że może rodzice wrócili. Kiedy otworzyłam drzwi, w moich oczach pojawiły się łzy. Tej osoby się tu nie spodziewałam, ale w głębi duszy marzyłam o jej obecności. Rzuciłam się w jego ramiona, całkiem się rozklejając. Wtuliłam się w niego, a on objął mnie czule, próbując mnie uspokoić. Zrobił krok w przód, wchodząc do domu i zamknął drzwi, nie wypuszczając mnie ze swoich objęć.
No co za marudy... Macie już ten rozdział :* Wiem, że długo nie było, ale naprawdę nie mam do tego głowy teraz ani czasu niestety... Ciągle tylko praca i praca, a jak mam wolne, to zawsze staram się coś robić, korzystać z wakacji, a w konsekwencji nie mam kiedy pisać i wstawiać rozdziałów, bo jestem tu ciągle jak zawsze, ale no cóż... ;) Ogólnie to ja się chyba wypaliłam, bo serio nie mogę nic napisać, a przecież kiedyś przychodziło mi to z łatwością i mega przyjemnością, a teraz to masakra... :/
No dobra, do następnego moje skarby :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Ciekawa jestem co z Dul rodzicami. Czekam na nowy rozdział 🙂
OdpowiedzUsuńI to w takim momencie kończyć. Rozdział zajefajny jak zawsze. Dodaj jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńJaki Ucker jest kochany, że przyszedł do niej, bo nie wyobrażam sobie że mógłby to ktoś inny przyjść :D czyżby zrozumiał że się w niej zakochał ♡
OdpowiedzUsuńJeju znowu cudowny rozdział <3 dodawaj jak najszybciej rozdział ;)
OdpowiedzUsuńOby sie wszystko szcześliwie skończyło z rodzicami Dul :) już się nie mogę doczekać co bedzie dalej Dul i Uckerem ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej i ciekawi mnie finał 💜💜💜
OdpowiedzUsuńKochana po protu cudownie piszesz ;) mam nadzieje że to nie ostatnie twoje opowiadanie na tym blogu ;) a rozdział jak zawsze cudowny <3 dodaj jak najszybciej kolejny :D
OdpowiedzUsuńWiedziałam że Ucker przyjdzie do Duli :D rozdział super <3 najlepiej jakbyś dodawała rozdziały codziennie bo są cudowne <3
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się nowy rozdział? :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) ciekawe co wydarzy się dalej. Dodaj szybko kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDodawaj jak najszybciej kolejny rozdział kochana bo umieram z ciekawości :D
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się rozdział? :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Ucker zrozumiał że Dula stała się dla niego ważna :D Rozdział super <3 czekam z niecierpliwością na kolejny :D
OdpowiedzUsuńKochana dodaj jak najszybciej nowy rozdział :D nie każ nam tyle czekać :D
OdpowiedzUsuńKiedy tu pojawi się coś nowego? Minął już prawie tydzień a to stanowczo za długo bez nowego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńOj nie, ostatnio standardy się zmieniły i to wcale jeszcze nie tak długo xD
UsuńDługo i to bardzo długo :) proszę dodaj dzisiaj nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńProszę dodaj nowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się tu coś nowego? Bo czekam i czekam i nic :/
OdpowiedzUsuńFajny rozdział , czekam na nowy:)
OdpowiedzUsuń