niedziela, 26 lutego 2017

Epilog "Mi guerra y mi paz"

*7 MIESIĘCY PÓŹNIEJ*

Dulce:
Nie sądziłam, że można być tak szczęśliwym i to w małżeństwie. Tak, w małżeństwie! Właśnie jestem w podróży poślubnej z Uckerem. Kiedyś nienawidziłam go jeszcze bardziej, jak był moim mężem. Teraz kocham go jeszcze bardziej od słów "jesteście mężem i żoną". Nasz ślub był przepiękny... Miałam piękną białą suknię, a Ucker bardzo elegancki garnitur. Wszystko było tak wspaniale przygotowane, co jest zasługą Ann i Poncha, ale i naszych rodziców. Tak, pomogli nam w organizacji ślubu i wesela! Nie jestem pewna, co do reszty, ale moja mama zrobiła to z dobroci serca, bo rozmawiałam z nią i przyznała, że jest ze mnie dumna. Zresztą ona miała łzy w oczach na ślubie tak samo jak ja. Ogólnie to była bardzo wzruszająca i piękna chwila, co widać było także po Uckerku. A teraz uwaga... Miesiąc miodowy spędzamy w "naszym" domku w Andach. Tak, tym domku, w którym chowaliśmy się przed Amadorem. Wspaniale było wrócić tu po prawie pięciu latach, po tak wielu przeżyciach. To tutaj zaczęła się nasza miłość, tu mieliśmy pierwszy raz, pierwsze szczere rozmowy, pocałunki, tyle głupich kłótni. Dziś, gdy wracamy do tych wspomnień, jednocześnie chce nam się śmiać i płakać, bo pewne sytuacje były tak idiotyczne, te wszystkie kłótnie... Ale wszystko to miało swój urok i zostanie na zawsze w naszych sercach. W naszym życiu nie zawsze było kolorowo, były momenty słodkie i gorzkie... Jednak to wszystko doprowadziło nas do tego momentu... Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mamy wspaniałą córeczkę, a co za tym idzie codziennie walczymy z całym światem, ale i czasem ze sobą nawzajem. Kłótnie w naszym domu są podstawą, ale na szczęście to nas tylko wzmacnia. Miłości nam nie brakuje, naprawdę. Ostatnio zgodziłam się nawet na drugie dziecko. Zrobiłam Uckerowi niespodziankę i przestałam brać tabletki antykoncepcyjne, bo przecież chciał mieć drugie dziecko. Co do drugiego dziecka... Ann jest w ciąży! Ułożyło im się bardzo dobrze i oboje zrozumieli, że łączy ich wyjątkowe uczucie. Oni też tworzą wspaniałą rodzinę, która niedługo się powiększy. Wszyscy są z tego powodu szczęśliwi i nie mogą się doczekać. To super uczucie... Ja, Ucker, Ann i Poncho... Prawie całe życie razem. Poprzez różne przejścia doszliśmy do teraz i w końcu jesteśmy szczęśliwi.
Pamiętacie, jak poznałam się z Uckerem? Przedszkole, samochodzik... My tą chwilę mamy w pamięci i często ją wspominamy. W dodatku jesteśmy jednomyślni... Rano przed naszym ślubem, Ucker podszedł do mnie, mówiąc:
-Kochanie, mam dla Ciebie prezent ślubny.
-Serio? Ja dla Ciebie też. Dobra, Ty pierwszy.- powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Szukałem go chyba od pół roku i w końcu znalazłem. Posłuchaj, skarbie... W przedszkolu zabrałaś mi samochodzik, który był ewidentnie mój. Dlatego postanowiłem dać Ci taki sam, żeby Ci nie było smutno.- powiedział, dając mi mały, zabawkowy samochodzik, identyczny jak ten z przedszkola, a ja zaczęłam się śmiać.
-Po pierwsze ten samochodzik był mój. A po drugie to już chyba ten etap, kiedy czytasz mi w myślach... Pomyślałam o tym samym i też kupiłam Ci taki samochodzik, żeby nie było Ci smutno.- dałam mu taką samą zabawkę, całując go słodko.
-Ten samochodzik był mój, zapamiętaj sobie.- ciągnęłam dalej.
-O na pewno nie, wredna małpo... Spadaj.- udał obrażonego, po czym zatopił się w moich wargach w dłuższym, namiętnym pocałunku.
Taki miły powrót do początku ze szczyptą magii dzisiejszej wielkiej miłości. Poznaliśmy się w dość nietypowy, wyjątkowy sposób. I kto by pomyślał, że kiedyś połączy nas tak głębokie uczucie, które nie pozwoli nam z siebie zrezygnować?... No cóż, tak miało być, widocznie jesteśmy sobie pisani. Nie wiem, co ja bym zrobiła bez Uckera... Nie tylko teraz, ale przez całe życie. Kocham go nad życie i zarówno dla niego jak i dla mojej córki, ja Dulce, największa egoistka na Ziemi skoczyłabym w ogień. Niesamowite, że tak wiele się zmienia, gdy dorastamy do pewnych spraw i uczymy się radzić sobie z otaczającym nas światem i problemami.


No hejo!! 
Witam pod epilogiem tego opowiadania :) Wgl to byłam w szoku, jak zobaczyłam tak, że to opowiadanie dodawałam od lipca, a pisać zaczęłam rok temu xD Skończyłam pisać to kolejne opko i jestem z niego strasznie dumna :D Mi się bardzo podoba, zobaczymy jak Wam. Ach ten mój narcyzm, haha ;) Ale niestety po skończeniu tego opka w mojej głowie nastała pustka :/ Mam milion pomysłów na sekundę, ale żaden nie jest tak dobry, żeby się nadawał na opowiadanie, wszystko takie jakieś nieskładne XD No także dziękuję Wam z całego serca za to, że jesteście ze mną i byliście przez całe opowiadanie :* Kocham Was, kocham❤  Jejku ja tak strasznie emocjonalnie i uczuciowo do tego podchodzę ;) No cóż, nic na to nie poradzę :P Wgl to wiecie dodaję to dzisiaj tak na zakończenie ferii. Nie chcę do szkoły :/ 
P.S. Monika zaczyna nowe opowiadanie, więc wpadajcie do niej wszyscy, co czekali na coś nowego ;)
No to do następnego, tzn do prologu :* 

9 komentarzy:

  1. Fajny koniec:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na kolejne opowiadanie .
    Kochanaaa nie trzymaj nas tak długo w niepewności i wstaw już prolog :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje,że wykombinujesz jaką nową historię o Vondy a jak nie to zawsze możesz wstawić drugą część Nie ufaj miłości. Epilog super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Będą kolejne opowiadania Vondy
    Jeśli tak to super 💜💚
    A co do tego zakończenia to mega 💘💘

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy dodasz epilog nowego opowiadania ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prolog * przepraszam pomyłka :)

      Usuń
    2. Myślę, że w weekend, bo muszę odpalić laptopa ;) Nadal nie mam pomysłu na opowiadanie i jak tak dalej pójdzie, to będzie to moje ostatnie... :/

      Usuń
    3. no co Ty gadasz, nie no Pelasia nie rób nam tego .

      Usuń
  6. Jestem i ja tu :D. Cieszę się z takiego zakończenia oni przeszli bardzo wiele a na konie szczęśliwi. Uwielbiam takie zakończenia :)

    OdpowiedzUsuń