Ucker:
W pierwszym tygodniu po powrocie do domu, byłem załamany i nie umiałem normalnie funkcjonować. Siedziałem całymi dniami w domu i nie mogłem odbić się od dna. Tęskniłem za Dulce i za moją córką. Marzyłem o tym, żeby mieć je przy sobie. Nie mogłem spać i ciągle myślałem o minionym tygodniu. Nie rozumiałem zachowania Duli... Z niektórych jej zachowań mógłbym wnioskować, że mnie kocha. Ale gdyby tak było, to byłaby teraz tutaj ze mną. To wszystko generalnie było trochę dziwne, bo byliśmy blisko i widziałem jej szczęście, a jednak stało się, jak się stało... Naprawdę nie wiem już nawet z której strony to ugryźć, żeby zrozumieć jej decyzję. Ostatecznie stwierdziłem, że bała się ryzyka i wielkich zmian, tylko że to nie w jej stylu... Dla mnie Dula zawsze była osobą, która walczyła o swoje, nie patrząc na innych. Można powiedzieć, że czasem szła po trupach, by osiągnąć swój cel, a tym razem tak po prostu odpuściła i pozwoliła mi odejść. No cóż... Smutne, ale nic już na to nie poradzę. Jedyne co mi pozostało, to przyzwyczaić się do tego bólu i tęsknoty. Tak, oczywiście nadal gdzieś tam będę się łudził, że pewnego dnia stanie w moim drzwiach z naszą córką i zostaną ze mną na zawsze. Ona wie, że ja nadal mam taką nadzieję, musi wiedzieć... Gdyby nie wiedziała, to choćby chciała, nie zmieniłaby zdania. I nieważne, że być może ma mnie za naiwnego kretyna, to się nie liczy...
W pierwszym tygodniu po powrocie do domu, byłem załamany i nie umiałem normalnie funkcjonować. Siedziałem całymi dniami w domu i nie mogłem odbić się od dna. Tęskniłem za Dulce i za moją córką. Marzyłem o tym, żeby mieć je przy sobie. Nie mogłem spać i ciągle myślałem o minionym tygodniu. Nie rozumiałem zachowania Duli... Z niektórych jej zachowań mógłbym wnioskować, że mnie kocha. Ale gdyby tak było, to byłaby teraz tutaj ze mną. To wszystko generalnie było trochę dziwne, bo byliśmy blisko i widziałem jej szczęście, a jednak stało się, jak się stało... Naprawdę nie wiem już nawet z której strony to ugryźć, żeby zrozumieć jej decyzję. Ostatecznie stwierdziłem, że bała się ryzyka i wielkich zmian, tylko że to nie w jej stylu... Dla mnie Dula zawsze była osobą, która walczyła o swoje, nie patrząc na innych. Można powiedzieć, że czasem szła po trupach, by osiągnąć swój cel, a tym razem tak po prostu odpuściła i pozwoliła mi odejść. No cóż... Smutne, ale nic już na to nie poradzę. Jedyne co mi pozostało, to przyzwyczaić się do tego bólu i tęsknoty. Tak, oczywiście nadal gdzieś tam będę się łudził, że pewnego dnia stanie w moim drzwiach z naszą córką i zostaną ze mną na zawsze. Ona wie, że ja nadal mam taką nadzieję, musi wiedzieć... Gdyby nie wiedziała, to choćby chciała, nie zmieniłaby zdania. I nieważne, że być może ma mnie za naiwnego kretyna, to się nie liczy...
Po tygodniu totalnego załamania, włączyłem w końcu telefon i oddzwoniłem do ojca, który dobijał się do mnie z 50 razy. No tak, potrzebował mnie w pracy... Przecież powinienem się tam pojawić już tydzień temu. Kazał mi przyjechać do firmy i od tamtej pory moje życie względnie wróciło do normalności, wpadłem w wir pracy i trochę się podniosłem. Nie mogę przecież cały czas siedzieć w domu i płakać nad swoim losem, już to przerabiałem.
Dulce:
Moje życie od wyjazdu Uckera to męka. Nie mogę spać, jeść i jestem ciągle rozdrażniona. Tęsknię za nim i coraz bardziej czuję, że popełniłam duży błąd.
Minął prawie miesiąc, a ja czuję się coraz gorzej, nie mogę sobie z tym poradzić. W dodatku Esperanza cały czas pamięta o Uckerze i ciągle pyta, kiedy polecimy do Meksyku. W pewnym momencie miałam już naprawdę dość i poczułam nagły przypływ energii. Znacie to uczucie, że nagle wierzycie, że jesteście w stanie zrobić wszystko i macie w sobie więcej siły niż się wydaje? Tak się właśnie czuję- silna i niepokonana. Prawie codziennie czytałam list od Uckera, pamiętając o tym, że on nadal na mnie czeka i kocha mnie nad życie. To duża motywacja... Świadomość, że gdzieś na świecie jest osoba, która kocha Cię mimo wszystko i prawdopodobnie nigdy nie przestanie. Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy jednoznacznie stwierdziłam, że chcę wracać do Meksyku. Czekałam wieczorem na Pabla, aż wróci z pracy, żeby z nim pogadać i wyznać pewne rzeczy. Kiedy usłyszałam, że podjechał samochodem pod dom, serce o mało mi nie wyskoczyło. Zamierzałam zacząć od tego, że go zdradziłam i chyba właśnie tej części bałam się najbardziej. Kiedy wszedł do domu, zapowiedziałam mu, że musimy porozmawiać. Poszedł wziąć szybki prysznic, a ja miałam ostatnie chwile na zastanowienie się. Kiedy wyszedł z łazienki i stanął tuż przede mną, wzięłam dwa wdechy i zaczęłam:
-Siadaj. Chodzi o... Uckera.
-O Uckera? Wyjechał i ma wyjebane na dziecko, nie? Nie chciałem wcześniej poruszać tego tematu, ale wiedziałem, że tak będzie...- to się rozgadał, ale niestety nie trafił.
-Nie, właściwie to chodzi też o mnie, na razie nie o Espe.- gardło już miałam ściśnięte z nerwów, a na twarzy Pabla pojawił się wyraźny niepokój.
-Jak to? Nie bardzo rozumiem.
-Dobra, powiem wprost: Zdradziłam Cię z Uckerem, spędziłam z nim noc. Dał mi wybór, a ja zostałam z Tobą. Ale kocham go i już nie mogę tak żyć. Pablo, ja... Chcę wracać do Meksyku z Esperanzą.- wyznałam, a jego aż zatkało.
-Poczekaj... Że co?- chyba nie dotarły do niego moje słowa.
-Dobrze słyszałeś. Nie zasługuję na twoją miłość, zdradziłam Cię z Uckerem i to głównie z mojej winy. Nie chciałam Cię krzywdzić, dlatego tu zostałam, ale już nie mogę... Pablo, przepraszam, ale nie kocham Cię tak, jakbyś tego chciał. Moje serce należy do Uckera i zawsze tak było. Byłam z Tobą szczęśliwa i dziękuję Ci za wszystko, ale traktuję Cię tylko jak przyjaciela, nic na to już nie poradzę.- wyjaśniłam, a on patrzył na mnie ze łzami w oczach.
-Przepraszam Cię, nie mogę tego słuchać. Nie mam do Ciebie żalu, rób co chcesz.- rzucił krótko i wyszedł z pokoju, w ogóle z domu i wrócił późno.
Moje życie od wyjazdu Uckera to męka. Nie mogę spać, jeść i jestem ciągle rozdrażniona. Tęsknię za nim i coraz bardziej czuję, że popełniłam duży błąd.
Minął prawie miesiąc, a ja czuję się coraz gorzej, nie mogę sobie z tym poradzić. W dodatku Esperanza cały czas pamięta o Uckerze i ciągle pyta, kiedy polecimy do Meksyku. W pewnym momencie miałam już naprawdę dość i poczułam nagły przypływ energii. Znacie to uczucie, że nagle wierzycie, że jesteście w stanie zrobić wszystko i macie w sobie więcej siły niż się wydaje? Tak się właśnie czuję- silna i niepokonana. Prawie codziennie czytałam list od Uckera, pamiętając o tym, że on nadal na mnie czeka i kocha mnie nad życie. To duża motywacja... Świadomość, że gdzieś na świecie jest osoba, która kocha Cię mimo wszystko i prawdopodobnie nigdy nie przestanie. Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy jednoznacznie stwierdziłam, że chcę wracać do Meksyku. Czekałam wieczorem na Pabla, aż wróci z pracy, żeby z nim pogadać i wyznać pewne rzeczy. Kiedy usłyszałam, że podjechał samochodem pod dom, serce o mało mi nie wyskoczyło. Zamierzałam zacząć od tego, że go zdradziłam i chyba właśnie tej części bałam się najbardziej. Kiedy wszedł do domu, zapowiedziałam mu, że musimy porozmawiać. Poszedł wziąć szybki prysznic, a ja miałam ostatnie chwile na zastanowienie się. Kiedy wyszedł z łazienki i stanął tuż przede mną, wzięłam dwa wdechy i zaczęłam:
-Siadaj. Chodzi o... Uckera.
-O Uckera? Wyjechał i ma wyjebane na dziecko, nie? Nie chciałem wcześniej poruszać tego tematu, ale wiedziałem, że tak będzie...- to się rozgadał, ale niestety nie trafił.
-Nie, właściwie to chodzi też o mnie, na razie nie o Espe.- gardło już miałam ściśnięte z nerwów, a na twarzy Pabla pojawił się wyraźny niepokój.
-Jak to? Nie bardzo rozumiem.
-Dobra, powiem wprost: Zdradziłam Cię z Uckerem, spędziłam z nim noc. Dał mi wybór, a ja zostałam z Tobą. Ale kocham go i już nie mogę tak żyć. Pablo, ja... Chcę wracać do Meksyku z Esperanzą.- wyznałam, a jego aż zatkało.
-Poczekaj... Że co?- chyba nie dotarły do niego moje słowa.
-Dobrze słyszałeś. Nie zasługuję na twoją miłość, zdradziłam Cię z Uckerem i to głównie z mojej winy. Nie chciałam Cię krzywdzić, dlatego tu zostałam, ale już nie mogę... Pablo, przepraszam, ale nie kocham Cię tak, jakbyś tego chciał. Moje serce należy do Uckera i zawsze tak było. Byłam z Tobą szczęśliwa i dziękuję Ci za wszystko, ale traktuję Cię tylko jak przyjaciela, nic na to już nie poradzę.- wyjaśniłam, a on patrzył na mnie ze łzami w oczach.
-Przepraszam Cię, nie mogę tego słuchać. Nie mam do Ciebie żalu, rób co chcesz.- rzucił krótko i wyszedł z pokoju, w ogóle z domu i wrócił późno.
Następnego dnia rano, mój partner był już jak zwykle w pracy, gdy się obudziłam. W skrzynce miałam od niego SMS-a:
"Przepraszam, że wczoraj nie byłem w stanie z Tobą porządnie porozmawiać. Chcę, żebyś wiedziała, że kocham Cię najbardziej na świecie, ale właśnie dlatego szanuję Twoją decyzję... Jeśli naprawdę kochasz Uckera, a on Ciebie, to jedź do tego cholernego Meksyku. Proszę Cię tylko o jedno: bądź szczęśliwa i uważaj na siebie. Informuj mnie, jakby coś się działo, bo pamiętaj, że zawsze chciałem dla Ciebie jak najlepiej. Pokochałem Esperanzę jak swoje dziecko, ale to Ucker jest jej ojcem, więc nie mam nic do gadania. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwą rodziną i żadne krzywdy Cię już nie spotkają. Piszę do Ciebie tego SMS-a, bo nie ma sensu się żegnać. Jeśli jesteś pewna swojego wyboru, to jedź już dzisiaj, proszę. Nie każ mi patrzeć, jak odchodzisz. Kocham Was <3 Przekaż temu kretynowi, że obiję mu mordę, jeśli Cię skrzywdzi."
Pablito jak zwykle kochany... Tak bardzo nie chcę go krzywdzić i chciałabym z nim zostać. Jednak nie zrobię tego wbrew sobie, bo chcę być w końcu w pełni szczęśliwa. Już postanowiłam, wracam do Meksyku. I tak czekałam wystarczająco długo, bo minął już mocno ponad miesiąc. Mam tylko nadzieję, że Uckerek też nadal na mnie czeka i nie odprawi mnie z powrotem do Pabla. Nie no to by było już okropne... Musiałam obrać jakiś plan działania na dziś. Wzięłam laptopa i znalazłam lot do Meksyku o 17:30. Dobra, idealnie... Ze wszystkim się wyrobię. Odpisałam Pablowi na SMS-a, że wyjeżdżam dzisiaj. Wstałam i zrobiłam szybko śniadanie mojej księżniczce, po czym ją obudziłam. Dla świętego spokoju przez cały dzień, żebym mogła pozałatwiać swoje sprawy, zaprowadziłam ją jeszcze do przedszkola. Poszłam od razu do dyrektorki, żeby ją wypisać, a potem udałam się do gabinetu pedagoga i psycholog. Chciałam zaczerpnąć porady odnośnie rozmowy z Espe o Uckerze. Poradziły mi, abyśmy pogadali we trójkę i przede wszystkim dali córce czas na przetrawienie tego na spokojnie. Podziękowałam za radę i pobiegłam do domu się spakować. W walizkach znalazły się oczywiście najpotrzebniejsze rzeczy moje i Esperanzy. Żeby nie było nie wzięłam połowy ubrań, bo bym się z tym wszystkim nie zabrała. Miałam cichą nadzieję, że Pablo pomyśli i mi to kiedyś wyśle. Kiedy wszystko było już gotowe, poszłam po dziecko do przedszkola. Miałam dylemat, czy w ogóle mówić jej, że to ostatni dzień w tym przedszkolu, ale stwierdziłam, że ona i tak nie przepada za tymi dziećmi i nie będzie się z nimi tak żegnać. Wracałyśmy przez plażę, jak to dość często robimy. Uwielbiam spokojne spacery brzegiem morza z moją córką. Tak, da się z nią spokojnie spacerować... Chciałam jej powiedzieć o wyjeździe, ale trochę nie wiedziałam jak.
-Pamiętasz Uckera?- znalazłam na to chyba najlepszy sposób.
-Jasne, że pamiętam!- odpowiedziała z entuzjazmem.
-A nadal chcesz go odwiedzać?
-Tak, bo tęsknię za nim. Bardzo go lubię.
-Za dwie godzinki mamy samolot do Meksyku, odwiedzimy Uckera i prawdopodobnie tam zostaniemy.
-Naprawdę? Zawsze chciałam tam jechać! I zobaczę Uckera! Dziękuję mamusiu, dziękuję!- rzuciła się na mnie, śmiejąc się wesoło.
-Cieszysz się?
-Bardzo! A tata jedzie z nami?- o kurde...
-Nie, kochanie... Tata na razie ma dużo pracy.- zmyśliłam, a moje dziecko na szczęście jeszcze jest w takim wieku, że łyka wszystko.
-Pamiętasz Uckera?- znalazłam na to chyba najlepszy sposób.
-Jasne, że pamiętam!- odpowiedziała z entuzjazmem.
-A nadal chcesz go odwiedzać?
-Tak, bo tęsknię za nim. Bardzo go lubię.
-Za dwie godzinki mamy samolot do Meksyku, odwiedzimy Uckera i prawdopodobnie tam zostaniemy.
-Naprawdę? Zawsze chciałam tam jechać! I zobaczę Uckera! Dziękuję mamusiu, dziękuję!- rzuciła się na mnie, śmiejąc się wesoło.
-Cieszysz się?
-Bardzo! A tata jedzie z nami?- o kurde...
-Nie, kochanie... Tata na razie ma dużo pracy.- zmyśliłam, a moje dziecko na szczęście jeszcze jest w takim wieku, że łyka wszystko.
Po kilku godzinach lotu dotarłyśmy do Meksyku. Esperanza była bardzo podekscytowana w zasadzie wszystkim, a ja miałam mały problem... No bo super, dotarłyśmy tu, ale co dalej? Wcześniej wydawało mi się to jakieś łatwiejsze, a teraz kiedy już tu jesteśmy, trochę nie wiem, co ze sobą zrobić. Było po 20, a ja błądziłam z dzieckiem po lotnisku. Bałam się spotkania z Uckerem... Nie miałam jednak wyjścia i musiałam tak po prostu do niego iść. W pewnym momencie miałam mały problem z trafieniem tam, ale dosyć szybko odnalazłam drogę. Miałam tylko nadzieję, że on dalej mieszka w naszym mieszkaniu. Na szczęście nie musiałam dzwonić domofonem, bo jak zwykle była podłożona wycieraczka, norma w tej klatce. Poszłam na górę i niepewnie zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi Ucker w samych bokserkach. Tak to się drzwi otwiera wieczorem?... Kogo on się, przepraszam bardzo, spodziewał? Stał jak wryty i patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Cześć. Możemy wejść?- odezwałam się w końcu, a on otworzył mocniej drzwi i pomógł mi z walizkami.
-Jasne, chodźcie.- odpowiedział, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
-Ucker! Tęskniłam za Tobą, wiesz?- krzyknęła Espe z entuzjazmem i wskoczyła na niego, przytulając go czule.
-Ja za Tobą też, śliczna księżniczko.- odpowiedział delikatnym głosem, przytulając ją mocno.
-Ja bardziej. Ale na szczęście mam kochaną mamę, która postanowiła Cię odwiedzić.- mówiła z uśmiechem, spoglądając na mnie.
-Tak, kochanie... Ale teraz już chodź, położę Cię spać, bo na pewno jesteś zmęczona po podróży.- wzięłam ją od Uckera, bo rzeczywiście miała już takie zmęczone, zaspane oczka.
-Poczekaj, pościelę jej łóżko w pokoju.- odezwał się Ucker i poszedł do sypialni.
-Cześć. Możemy wejść?- odezwałam się w końcu, a on otworzył mocniej drzwi i pomógł mi z walizkami.
-Jasne, chodźcie.- odpowiedział, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
-Ucker! Tęskniłam za Tobą, wiesz?- krzyknęła Espe z entuzjazmem i wskoczyła na niego, przytulając go czule.
-Ja za Tobą też, śliczna księżniczko.- odpowiedział delikatnym głosem, przytulając ją mocno.
-Ja bardziej. Ale na szczęście mam kochaną mamę, która postanowiła Cię odwiedzić.- mówiła z uśmiechem, spoglądając na mnie.
-Tak, kochanie... Ale teraz już chodź, położę Cię spać, bo na pewno jesteś zmęczona po podróży.- wzięłam ją od Uckera, bo rzeczywiście miała już takie zmęczone, zaspane oczka.
-Poczekaj, pościelę jej łóżko w pokoju.- odezwał się Ucker i poszedł do sypialni.
Ucker:
Byłem w wielkim szoku, bo już dawno przestałem wierzyć, że Dulce się tu pojawi. Dobrze, że poszedłem pościelić łóżko w pokoju, bo to był mój czas na uporządkowanie myśli i emocji. Udało mi się trochę ochłonąć i położyliśmy tam Małą, w ogóle ze sobą nie rozmawiając. Szybko zasnęła, a my poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Żadne z nas jakoś nie mogło zacząć rozmowy, ale w końcu ona się odezwała, patrząc mi w oczy:
-Ucker, ja tak nie mogę... Mam gdzieś bycie rozważną i myślenie o innych. Straciliśmy już wystarczająco dużo czasu, ale koniec z tym... Kocham Cię i nie chcę Cię stracić!- wyznała, wtulając się we mnie słodko, a mnie tak troszkę zatkało.
-Dulce... Czy to znaczy, że tu zostajecie?- zapytałem, odsuwając ją trochę od siebie, by móc też spojrzeć na jej twarz.
-Taki właśnie mam zamiar, kochanie.- powiedziała z uśmiechem, po czym rzuciła się na mnie i zaczęła namiętnie całować.
-Przepraszam Dul, ale miałem już dosyć czekania. Spóźniłaś się, już kogoś mam.- wyswobodziłem się z jej objęć i wstałem z kanapy.
Byłem w wielkim szoku, bo już dawno przestałem wierzyć, że Dulce się tu pojawi. Dobrze, że poszedłem pościelić łóżko w pokoju, bo to był mój czas na uporządkowanie myśli i emocji. Udało mi się trochę ochłonąć i położyliśmy tam Małą, w ogóle ze sobą nie rozmawiając. Szybko zasnęła, a my poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Żadne z nas jakoś nie mogło zacząć rozmowy, ale w końcu ona się odezwała, patrząc mi w oczy:
-Ucker, ja tak nie mogę... Mam gdzieś bycie rozważną i myślenie o innych. Straciliśmy już wystarczająco dużo czasu, ale koniec z tym... Kocham Cię i nie chcę Cię stracić!- wyznała, wtulając się we mnie słodko, a mnie tak troszkę zatkało.
-Dulce... Czy to znaczy, że tu zostajecie?- zapytałem, odsuwając ją trochę od siebie, by móc też spojrzeć na jej twarz.
-Taki właśnie mam zamiar, kochanie.- powiedziała z uśmiechem, po czym rzuciła się na mnie i zaczęła namiętnie całować.
-Przepraszam Dul, ale miałem już dosyć czekania. Spóźniłaś się, już kogoś mam.- wyswobodziłem się z jej objęć i wstałem z kanapy.
Hej, hej, hello!! Zostawiam Wam tu taki połowicznie optymistyczny rozdział ;) Ale bez nerwów, moje skarby, wszystko jeszcze może być dobrze xD Wy mnie dobrze znacie i wiecie, że mam zbyt dobre serce, żeby źle skończyć :) Chociaż w sumie coś rozważam, ale na razie nieważne, to opko jest już zakończone. Jakoś dzisiaj nwm o czym tu pisać, więc wspomnę tylko o czymś mega ważnym i zmykam. A więc:
MANUELITO MA JUŻ PONAD TYDZIEŃ!! ❤❤❤
No to do następnego, kochane moje :*
Wariatka kochana :D W takim momencie skończyć to istnie wstyd. Jeszcze zostało jak miewam 4 rozdziały i epilog więc znając Cie czekam co wymyśliłaś. Ucker jak zwykle nie umie się ogarnąć. A Dulce będzie w szoku xd ja pierdyle byle by nie wróciła do Pabla.
OdpowiedzUsuńCo? Już nic nie rozumiem :D Musisz to dobrze zakończyć :)
OdpowiedzUsuńLubisz kręcić, proszę niech zakończenie będzie szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńDlaczego Ty nam to robisz? Jeszcze skończyć w takim momencie... Oh oby nowy był szybko :) Dziewczyny nabijać komentarze żeby pojawił się nowy! :D
OdpowiedzUsuńKochana chyba sobie żartujesz, jak mogłaś to zrobić? Czekam na nowy, mam nadzieję ze dobrze się skończy :)
OdpowiedzUsuńWow ale zaskoczenie a myślałam, że Ucker nadal czeka na Dul. Mam nadzieję, że to jakieś nieporozumienie i będą razem. Czekam na nowy rozdział. 🙂
OdpowiedzUsuńNo nieee, mam nadzieję, że to tylko głupi żart Uckera i wszystko zakończy się szczęśliwie :) Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie mogę w to uwierzyć, Ucker żartuje prawda? Czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńMyślałam że wszystko się ułoży a tu taka niespodzianka :(
OdpowiedzUsuńTo się porobiło.Ucker szybko znalazł sobie pocieszenie:(
OdpowiedzUsuńWielkie zamieszanie, ciekawe jak to wszystko się rozwiąże... czekam na nowy
OdpowiedzUsuńkiedy dodasz ??
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,ze Ucker tylko wkręca Duce .
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy?:)
Kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńRozdziałowi tradycyjnie 10/10 mam nadzieje że będzie szczęśliwe zakończenie 💜💜
OdpowiedzUsuńumiesz budować napięcie jak mało kto :D
OdpowiedzUsuńDodasz nowy?
OdpowiedzUsuń