Ucker:
Po tej głupiej sytuacji z Dul, wyszedłem przed szkołę, żeby zajarać. To znaczy oczywiście to zwykłe papierosy, tylko zioło. Po chwili dołączył do mnie Poncho i zapytał:
-A co Ty taki wkurwiony? Nie miałeś być w piwnicy z tą laską?
-Miałem... I byłem, ale jak zwykle ta ruda kretynka wszystko zepsuła.- odpowiedziałem ze złością.
-Przerwała Wam? Cholera, stary, ona jest o Ciebie zazdrosna!- stwierdził, a ja wybuchnąłem śmiechem. -Nie śmiej się. Przeleć ją raz a porządnie, to się odpierdoli.
-O fuu, nigdy bym jej nie ruszył. Przez Ciebie będę miał koszmary.
-Przestań... Jest wkurzająca, ale niezła z niej dupa, więc powinieneś korzystać, kiedy się wkoło Ciebie kręci.
-Do reszty Cię pojebało? Nie znoszę tej suki.
-Aj, Ucker... Przyznaj, że ładna i seksowna jest.
-No gdyby ją związać i zatkać gębę, byłoby nawet okej.
-To fakt, za dużo szczeka i się rzuca.- przyznał, śmiejąc się.
-Na szczęście za rok o tej porze nie będę musiał jej już znosić.
-Obyś się nie mylił, bo nie chcę odwiedzać Cię w psychiatryku.
-Hej, co tam?- między nas wpadła Anahi jak zwykle ucieszona.
-A nic, ja właśnie obgadywałem naszą kochaną przyjaciółeczkę.
-Oo, to ja się przyłączę. Tak, też uważam, że jest zjebana, głupia, brzydka, prostacka, nie ma gustu, a na jej widok chce mi się żygać.
-Lepiej tego ująć nie mogłaś, kochana.- objąłem ją czule, śmiejąc się.
Kocham Ann jest moją najlepszą przyjaciółką od zawsze. Ona mnie doskonale rozumie i o wszystkim mogę z nią pogadać. Poncha też uwielbiam, ale znam go krócej i się aż tak do niego nie zdążyłem przywiązać.
Po tej głupiej sytuacji z Dul, wyszedłem przed szkołę, żeby zajarać. To znaczy oczywiście to zwykłe papierosy, tylko zioło. Po chwili dołączył do mnie Poncho i zapytał:
-A co Ty taki wkurwiony? Nie miałeś być w piwnicy z tą laską?
-Miałem... I byłem, ale jak zwykle ta ruda kretynka wszystko zepsuła.- odpowiedziałem ze złością.
-Przerwała Wam? Cholera, stary, ona jest o Ciebie zazdrosna!- stwierdził, a ja wybuchnąłem śmiechem. -Nie śmiej się. Przeleć ją raz a porządnie, to się odpierdoli.
-O fuu, nigdy bym jej nie ruszył. Przez Ciebie będę miał koszmary.
-Przestań... Jest wkurzająca, ale niezła z niej dupa, więc powinieneś korzystać, kiedy się wkoło Ciebie kręci.
-Do reszty Cię pojebało? Nie znoszę tej suki.
-Aj, Ucker... Przyznaj, że ładna i seksowna jest.
-No gdyby ją związać i zatkać gębę, byłoby nawet okej.
-To fakt, za dużo szczeka i się rzuca.- przyznał, śmiejąc się.
-Na szczęście za rok o tej porze nie będę musiał jej już znosić.
-Obyś się nie mylił, bo nie chcę odwiedzać Cię w psychiatryku.
-Hej, co tam?- między nas wpadła Anahi jak zwykle ucieszona.
-A nic, ja właśnie obgadywałem naszą kochaną przyjaciółeczkę.
-Oo, to ja się przyłączę. Tak, też uważam, że jest zjebana, głupia, brzydka, prostacka, nie ma gustu, a na jej widok chce mi się żygać.
-Lepiej tego ująć nie mogłaś, kochana.- objąłem ją czule, śmiejąc się.
Kocham Ann jest moją najlepszą przyjaciółką od zawsze. Ona mnie doskonale rozumie i o wszystkim mogę z nią pogadać. Poncha też uwielbiam, ale znam go krócej i się aż tak do niego nie zdążyłem przywiązać.
Dulce:
Po szkole poszłam z Uckerem do bankomatu po moją kasę, to znaczy zapłatę za milczenie. Kiedy wybierał pieniądze z tego jakże cudownego urządzenia, zobaczyłam coś dziwnego w tylnej kieszeni jego jeansów. Dyskretnie to wyjęłam i od razu ogarnęłam co to. Uckerek miał w kieszeni biały proszek w woreczku, a więc już nawet ćpa. Trochę mnie to przeraziło, ale w sumie zyskałam kolejny powód do szantażów. Ale najpierw muszę dowiedzieć się, czy on to w ogóle bierze, bo może przecież na przykład tylko przechowywać komuś innemu. A więc misję "Ucker ćpun" czas zacząć. Już ja się dowiem, czy to prawda, a wtedy podkabluję do jego rodziców i będzie miał przerąbane. Zresztą to już nie i to chodzi... Nie chcę, żeby ten frajer ćpał, bo będzie jeszcze gorszy. Dyskretnie odłożyłam woreczek z powrotem do jego kieszeni.
-Masz.- burknął, dając mi kasę.
-Dziękuję.- powiedziałam ze słodkim, niewinnym uśmiechem.
Już po chwili przyjechał po mnie szofer. W domu panowała taka cudowna atmosfera. Nieprawdopodobne, co? Nie, po prostu nie było rodziców, wtedy zawsze jest taki cudowny spokój. Służący rozmawiają, śmieją się, a nawet flirtują. Wszyscy lubią nieobecność moich starych. Weszłam do kuchni i zapytałam:
-Co na obiad?
-Oo, już panienka jest. Na obiad pierogi, kochana.- odpowiedziała Sonia, nasza kucharka.
-Uu, super! Lecę umyć ręce i już przychodzę.- pobiegłam szybko do łazienki umyć ręce.
Już po chwili siedziałam przy stole i jadłam.
-Aj, jakie to jest pyszne.- powiedziałam z uznaniem.
-Cieszę się, że Ci smakuje. A jak tam dzisiaj w szkole?
-Jak zwykle nuda... Szantażowałam Uckera, a on dał mi dwie stówy.
-Duluś, Duluś... Tak nie można.
-No wiem, ale taka sytuacja. Nie moja wina, że chciał się pieprzyć z jakąś dziunią w szkole, a rodzice by go za to zabili. Ja tylko wykorzystałam okazję, a to przecież nic złego. A niedługo pewnie zarobię więcej na tym bałwanie. On chyba ćpa, rozumiesz? Muszę to sprawdzić.
-Wiesz co? Czasami wydaje mi się, że Tobie zależy na tym chłopaku.- na te słowa wybuchłam śmiechem.
-Co? Jasne, że nie! Dobrze wiesz, że nienawidzę go od zawsze.
-A słyszałaś kiedyś, że miłość nie jedno ma imię?
-Nie w tym przypadku. My się naprawdę nie lubimy i mam go dosyć.
-To czemu tak bardzo się nim przejmujesz?
-Bo go nie lubię i chcę narobić mu kłopotów.
-Wydaje mi się, że sama nie wiesz, czego chcesz.
-Nieprawda, ja naprawdę chcę mu zaszkodzić, wkurzyć go jak najbardziej.
-No niech Ci będzie, ale dla mnie i tak wydaje się to dziwne.
-Skończmy już ten temat, chcę dokładkę.- powiedziałam z uśmiechem.
-Oj Ty łakomczuchu, a później będziesz piszczeć, że masz wałek tłuszczu.
-Trudno najwyżej będę gruba. I co z tego, przecież i tak jestem piękna.
-No jasne, że tak.
-A w ogóle to gdzie się podziały te cudowne osoby nazywane moimi rodzicami?
-Ojciec jest w pracy, a mama u kosmetyczki z koleżanką, chyba z mamą tego twojego kolegi.
-O matko, z tą małpą... Jak to możliwe, że oni się z nimi zadają?
-W sumie wszyscy są tacy sami.
-No fakt, żadne z nich nie lepsze. Mam nadzieję, że jak skończę szkołę, to znajdę pracę i się stąd wyrwę.
-Dla Ciebie wszystko jest takie proste... Nie znajdziesz od razu dobrej pracy jeszcze z takimi ocenami. A wątpię, żebyś wytrzymała bez tych wszystkich wygód, jakie masz w domu.
-No nie wiem, jak to będzie. Ale ja nie dam rady? Oczywiście, że dam. A jak nie to będę się utrzymywać z szantażowania Uckera.
-Tak, on Cię będzie akurat utrzymywać.
-Nie, to się niedługo skończy, bo wszystko wyda na dragi. A wtedy będę musiała prosić o kasę tylko starych.
-Aj, Dul... Nie wiem, jak Ci się to życie ułoży.
-Jakoś to będzie na pewno. No dobrze, dziękuję za obiadek. Lecę do siebie, chyba w końcu odrobię matmę, bo dzisiaj znów była akcja.
-Oj no to leć, pa.
Poszłam do swojego pokoju i niechętnie usiadłam do lekcji. Jak zwykle nie ogarniałam matmy, ale wpisałam wszystkie zadania w neta i same się zrobiły. To oszustwo i nadal nie będę tego rozumiała, no ale przecież Pablo mi pomoże z tym przeklętym przedmiotem. Zastanawiałam się nad słowami Soni i aż mi się znowu śmiać chciało. Ona uparcie twierdzi, że ja coś czuję do Uckera! Gorszej bzdury nie słyszałam... No okej, brzydki to on nie jest, ale za to jaki durny... Zdałoby się wyprać mu mózg, ale nie, to nic nie da... Trzeba by było go po prostu wymienić, albo w ogóle zamontować.
Po szkole poszłam z Uckerem do bankomatu po moją kasę, to znaczy zapłatę za milczenie. Kiedy wybierał pieniądze z tego jakże cudownego urządzenia, zobaczyłam coś dziwnego w tylnej kieszeni jego jeansów. Dyskretnie to wyjęłam i od razu ogarnęłam co to. Uckerek miał w kieszeni biały proszek w woreczku, a więc już nawet ćpa. Trochę mnie to przeraziło, ale w sumie zyskałam kolejny powód do szantażów. Ale najpierw muszę dowiedzieć się, czy on to w ogóle bierze, bo może przecież na przykład tylko przechowywać komuś innemu. A więc misję "Ucker ćpun" czas zacząć. Już ja się dowiem, czy to prawda, a wtedy podkabluję do jego rodziców i będzie miał przerąbane. Zresztą to już nie i to chodzi... Nie chcę, żeby ten frajer ćpał, bo będzie jeszcze gorszy. Dyskretnie odłożyłam woreczek z powrotem do jego kieszeni.
-Masz.- burknął, dając mi kasę.
-Dziękuję.- powiedziałam ze słodkim, niewinnym uśmiechem.
Już po chwili przyjechał po mnie szofer. W domu panowała taka cudowna atmosfera. Nieprawdopodobne, co? Nie, po prostu nie było rodziców, wtedy zawsze jest taki cudowny spokój. Służący rozmawiają, śmieją się, a nawet flirtują. Wszyscy lubią nieobecność moich starych. Weszłam do kuchni i zapytałam:
-Co na obiad?
-Oo, już panienka jest. Na obiad pierogi, kochana.- odpowiedziała Sonia, nasza kucharka.
-Uu, super! Lecę umyć ręce i już przychodzę.- pobiegłam szybko do łazienki umyć ręce.
Już po chwili siedziałam przy stole i jadłam.
-Aj, jakie to jest pyszne.- powiedziałam z uznaniem.
-Cieszę się, że Ci smakuje. A jak tam dzisiaj w szkole?
-Jak zwykle nuda... Szantażowałam Uckera, a on dał mi dwie stówy.
-Duluś, Duluś... Tak nie można.
-No wiem, ale taka sytuacja. Nie moja wina, że chciał się pieprzyć z jakąś dziunią w szkole, a rodzice by go za to zabili. Ja tylko wykorzystałam okazję, a to przecież nic złego. A niedługo pewnie zarobię więcej na tym bałwanie. On chyba ćpa, rozumiesz? Muszę to sprawdzić.
-Wiesz co? Czasami wydaje mi się, że Tobie zależy na tym chłopaku.- na te słowa wybuchłam śmiechem.
-Co? Jasne, że nie! Dobrze wiesz, że nienawidzę go od zawsze.
-A słyszałaś kiedyś, że miłość nie jedno ma imię?
-Nie w tym przypadku. My się naprawdę nie lubimy i mam go dosyć.
-To czemu tak bardzo się nim przejmujesz?
-Bo go nie lubię i chcę narobić mu kłopotów.
-Wydaje mi się, że sama nie wiesz, czego chcesz.
-Nieprawda, ja naprawdę chcę mu zaszkodzić, wkurzyć go jak najbardziej.
-No niech Ci będzie, ale dla mnie i tak wydaje się to dziwne.
-Skończmy już ten temat, chcę dokładkę.- powiedziałam z uśmiechem.
-Oj Ty łakomczuchu, a później będziesz piszczeć, że masz wałek tłuszczu.
-Trudno najwyżej będę gruba. I co z tego, przecież i tak jestem piękna.
-No jasne, że tak.
-A w ogóle to gdzie się podziały te cudowne osoby nazywane moimi rodzicami?
-Ojciec jest w pracy, a mama u kosmetyczki z koleżanką, chyba z mamą tego twojego kolegi.
-O matko, z tą małpą... Jak to możliwe, że oni się z nimi zadają?
-W sumie wszyscy są tacy sami.
-No fakt, żadne z nich nie lepsze. Mam nadzieję, że jak skończę szkołę, to znajdę pracę i się stąd wyrwę.
-Dla Ciebie wszystko jest takie proste... Nie znajdziesz od razu dobrej pracy jeszcze z takimi ocenami. A wątpię, żebyś wytrzymała bez tych wszystkich wygód, jakie masz w domu.
-No nie wiem, jak to będzie. Ale ja nie dam rady? Oczywiście, że dam. A jak nie to będę się utrzymywać z szantażowania Uckera.
-Tak, on Cię będzie akurat utrzymywać.
-Nie, to się niedługo skończy, bo wszystko wyda na dragi. A wtedy będę musiała prosić o kasę tylko starych.
-Aj, Dul... Nie wiem, jak Ci się to życie ułoży.
-Jakoś to będzie na pewno. No dobrze, dziękuję za obiadek. Lecę do siebie, chyba w końcu odrobię matmę, bo dzisiaj znów była akcja.
-Oj no to leć, pa.
Poszłam do swojego pokoju i niechętnie usiadłam do lekcji. Jak zwykle nie ogarniałam matmy, ale wpisałam wszystkie zadania w neta i same się zrobiły. To oszustwo i nadal nie będę tego rozumiała, no ale przecież Pablo mi pomoże z tym przeklętym przedmiotem. Zastanawiałam się nad słowami Soni i aż mi się znowu śmiać chciało. Ona uparcie twierdzi, że ja coś czuję do Uckera! Gorszej bzdury nie słyszałam... No okej, brzydki to on nie jest, ale za to jaki durny... Zdałoby się wyprać mu mózg, ale nie, to nic nie da... Trzeba by było go po prostu wymienić, albo w ogóle zamontować.
Rano przed szkołą udało mi się zobaczyć coś, na co czekałam. Ucker stał z kumplami przed siatką i miał w ręce ten biały proszek. Zauważyłam to w sumie przypadkiem, ale stwierdziłam, że muszę to udokumentować. Schowałam się za krzakami, wyciągnęłam telefon i wszystko nagrywałam. Na rozwój akcji nie musiałam długo czekać, bo już po chwili wszyscy wciągali to świństwo. Oczywiście zbliżenie dałam na Uckerka, żeby mieć jak najlepszy dowód. Kiedy skończyli poszli do szkoły. Ja tam jeszcze zostałam i wysłałam do niego ten filmik z dopiskiem "Jeśli nie chcesz za to wylecieć z domu, to wstaw się w damskiej toalecie na długiej przerwie."
Ucker:
Idąc korytarzem, dostałem SMS-a od "głupiej krowy". Oczywiście tak zapisaną mam Dulce. Kiedy przeczytałem wiadomość, myślałem, że to kolejny jej głupi wymysł. Wszystko się wyjaśniło, kiedy obejrzałem filmik. Nie sądziłem, że ta małpa kiedyś się tego dowie. Nie miałem wyjścia i musiałem iść na jej warunki, bo inaczej mnie wsypie.
Na długiej przerwie poszedłem w wyznaczone miejsce. Czekała tam już na mnie Dul. Stała oparta o zlew z dość dziwną miną.
-I co teraz zrobimy, kochany?- zapytała z satysfakcją w głosie.
-Odczepisz się kiedyś?- zapytałem ze złością, łapiąc ją mocno za przedramię.
-Puszczaj, narkomanie!- krzyknęła, a we mnie aż się zagotowało.
-Oj księżniczko, przesadziłaś!- ścisnąłem ją za dwa ramiona i wepchnąłem do kabiny.
-Wypuść mnie stąd!
-Nie! Taka jesteś mądra, to sama wychodź.- wyszedłem, zamknąłem drzwi i zablokowałem zamek, żeby nie mogła wyjść.
-Jeśli mnie stąd nie wypuścisz, to będziesz miał przejebane!- darła się, uderzając pięściami w drzwi.
-Nawet nie próbuj mi szkodzić, bo skończy się dla Ciebie dzień dziecka!
-Nie groź mi! I tak Cię zniszczę.
Krzyczała, ale ja już miałem jej dość i wyszedłem. Poszedłem zajarać za szkołę.
Idąc korytarzem, dostałem SMS-a od "głupiej krowy". Oczywiście tak zapisaną mam Dulce. Kiedy przeczytałem wiadomość, myślałem, że to kolejny jej głupi wymysł. Wszystko się wyjaśniło, kiedy obejrzałem filmik. Nie sądziłem, że ta małpa kiedyś się tego dowie. Nie miałem wyjścia i musiałem iść na jej warunki, bo inaczej mnie wsypie.
Na długiej przerwie poszedłem w wyznaczone miejsce. Czekała tam już na mnie Dul. Stała oparta o zlew z dość dziwną miną.
-I co teraz zrobimy, kochany?- zapytała z satysfakcją w głosie.
-Odczepisz się kiedyś?- zapytałem ze złością, łapiąc ją mocno za przedramię.
-Puszczaj, narkomanie!- krzyknęła, a we mnie aż się zagotowało.
-Oj księżniczko, przesadziłaś!- ścisnąłem ją za dwa ramiona i wepchnąłem do kabiny.
-Wypuść mnie stąd!
-Nie! Taka jesteś mądra, to sama wychodź.- wyszedłem, zamknąłem drzwi i zablokowałem zamek, żeby nie mogła wyjść.
-Jeśli mnie stąd nie wypuścisz, to będziesz miał przejebane!- darła się, uderzając pięściami w drzwi.
-Nawet nie próbuj mi szkodzić, bo skończy się dla Ciebie dzień dziecka!
-Nie groź mi! I tak Cię zniszczę.
Krzyczała, ale ja już miałem jej dość i wyszedłem. Poszedłem zajarać za szkołę.
A buu xD Przybywam do Was dziś :* Tak ładnie Wam poszło z komentarzami, że aż jestem z Was dumna miśki :* No to liczę, że teraz też tak będzie, a rozdział kiedyś tam ;) No to ten... Jakoś chyba się tym razem nie rozpiszę, bo nie mam o czym xD Ale no... Brzydka pogoda :/
Brzydka pogoda fakt jest.
OdpowiedzUsuńRozdział pozytywny co prawda nie podoba mi się zachowanie Uckera wobec Dul i to że ją szarpie, bo Dulce widać że go chce w jakiś jej chory sposób chronić. Czemu nie doniosła do niego do starych ? bo się o niego martwi. Sonia święte słowa ! A wgl Alfonso jakie propozycje składa Uckerowi żeby przeleciał Dulce. Normalnie miód:)
Ta Sonia ma rację Dulce ciągnie do Uckera.To prawda że od nienawiści do miłości cienka lina, a w tym przypadku to tylko kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńUcker jak ładnie zapisał sobie Dulce w kontaktach ,,głupia krowa",bardzo oryginalnie.
Czekam na nowy:)
Bardzo fajny rozdział. Czekam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle mi się te opowiadanie podoba! :D ciekawa jestem jak to się dalej potoczy :) i proszę dodawaj częściej rozdziały, kiedyś były tak często dodawane a teraz tyle trzeba czekać :(
OdpowiedzUsuńI tak dodaję w miarę możliwości często ;) Niestety ale komentarzy kiedyś też było więcej... Tak więc ja dodaję właściwie zawsze, jak mam ochotę, bo nie zawsze czekam na nie wiadomo ile komów :) Ale nie jest tak źle, bez przesady... Kiedyś były średnio 2-3 tygodniowo, teraz jest raz w tygodniu xD No dobra, na początku mojej kariery dodawałam codziennie, haha :D
UsuńCzytam Twoje opowiadania już jakieś 1,5 roku więc jestem tu już w miarę długo i pamiętam jak w ubiegłe wakacje rozdziały były chyba nawet co drugi dzień (?) :D szkoda że teraz tak mało dodajesz. Bardzo rzadko tutaj coś komentuje (prawie wogóle ) ale wiedz że wchodzę na Twojego bloga nawet kilka razy dziennie i sprawdzam czy pojawiło się coś nowego a wiem że nie tylko ja tak robię... dużo osób czyta Twojego bloga ale nie zawsze się ujawniają :\
UsuńSuper (nic dodać niż ująć ) ☺
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję że będzie to moje ulubione opowiadanie :p ja chcę już kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńhehe :P widzę że Poncho uświadomił Uckerowi coś z czego chyba nie zdaje sobie sprawy on ani Dulce. Dulce wręcz zaprzecza temu oczywistemu faktowi no bo jakże by inaczej. Ale szczerze dziwi mnie fakt że ona nie doniosła na niego do rodziców że ćpa :) w sumie nawet to o niej dobrze świadczy :) Rodzice Dulce i Uckera się lubią :) ojj, jak miło :) Wiadomo, wyższe sfery raczej sie lubią . :P i spędzają ze soba czas tylko oni są dziwni :P
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego. Można widzieć kiedy zamierzasz dodać coś tutaj ?
kiedy można spodziewać się następnego ?
OdpowiedzUsuńkiedy można spodziewać się następnego ?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kolejny! Nie wierzę no przechodzę sama siebie! Jesteś ze mnie dumna?! Bo ja z siebie strasznie. No, ale wracając do komentarza. Strasznie mnie wkurza Dulce, i to chyba nawet bardziej niż Ucker. Ja i tak już wyczuwam, że oni coś do siebie czują i to jest nie do zaprzeczenia, a czemu? Bo kto jak kto, ale Monika zawsze ma rację!
OdpowiedzUsuń