Dulce:
Właśnie zaczął się kolejny rok szkolny, czyli kolejne dziesięć miesięcy z tym kretynem o imieniu Christopher. Ale ten rok będzie wyjątkowy. Dlaczego? To proste, bo ostatni. Tak, jeszcze tylko rok i kończę szkołę, a wtedy... Ojej, tak wiele mogę zrobić i już nie będę musiała znosić tego idioty i jego durnej przyjaciółekeczki. Hmm... W sumie tak samo mówiłam po zakończeniu gimnazjum, a znów ich spotkałam. No ale po liceum to już nie ma opcji... Zniknie z mojego życia, to będzie piękne. Zresztą postanowiłam, że zacznę go unikać zamiast się kłócić. Przez niego tylko wychodzę na dzieciaka, bo zawsze mnie prowokuje, a ja rzucam się na niego z pięściami i go wyzywam. To takie irytujące...
Ale dość o Uckerze. Nie jest przecież aż taki ważny, prawda? Byłam bardzo zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że mamy w klasie nowego kolegę. To dziwne, że tak na jeden rok przyszedł, ale mniejsza z tym. To też nie było dla mnie jakoś szczególnie ważne. A co jest najważniejsze? No cóż, rodzice twierdzą, że nauka, ale to przecież bzdura. Grunt, żebym zdała, a reszta mnie nie obchodzi. Dla mnie w szkole najbardziej liczy się mój wizerunek. Brzmi głupio, co? No ale tak niestety jest, że muszę o to dbać. Kiedyś mnie to nie obchodziło, ale stwierdziłam, że to fajne kiedy wszyscy chcą do Ciebie zagadać, bo jesteś tak popularna. Ale wracając do najbardziej zbędnych i głupich rzeczy w szkole... Czas na matematykę. Tego jakże cudownego przedmiotu mamy już chyba piątą lekcje w tym roku, a więc powinnam mieć odrobione zadanie domowe. No właśnie powinnam, ale niestety nie miałam na to czasu. Co więc genialna Dulcia musi zrobić? Spóźnić się na lekcję, wywołać wielki zamęt, a wtedy ta głupia baba zapomni o zadaniu. Siedziałam przez 15 minut na korytarzu i grałam na telefonie, czekając na SMS-a od koleżanki, że nauczycielka zebrała już zadania. Teoretycznie mogłabym w tym czasie to odrobić, żeby cokolwiek było, ale po co? Lepiej odwalić jakiś teatrzyk. Kiedy odczytałam wiadomość od kumpeli, wbiegłam niby zdyszana do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam, stając tuż przed Matematyczką.
-Jak zwykle Dulce...- westchnęła i wstawiła mi spóźnienie do dziennika. -Co tym razem? Wytłumacz się, ja wprost uwielbiam twoje historie.
-Dobrze, ja Pani wyjaśnię. No, bo rano mojemu tacie przydarzyła się bardzo przykra sytuacja... Załapał jelitówkę, no wie Pani... Cały poranek spędził w toalecie...
-A Ty musiałaś mu towarzyszyć?- wtrącił się Ucker, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Nie, kochany... Mój tatuś potrafi takie sprawy załatwiać sam, za pewne w przeciwieństwie do Ciebie. Ale mniejsza z Tobą, rozmawiam z Panią. No więc kiedy już opuścił toaletę, nie dało się tam wejść przez te zapachy. A tam były moje kosmetyki... No i musiałam poczekać, aż to się wywietrzy. No, bo w życiu bym tam nie weszła, kiedy tak cuchnęło, no a przecież nie pójdę do szkoły bez makijażu, prawda?
-Oj jakaś Ty biedna... No dobrze, siadaj.- powiedziała, przewracając oczami.
Jak zwykle moje historie wymyślone na poczekaniu się sprawdzają. Czasami myślę, czy nauczyciele są tak głupi, żeby w to wierzyć, czy po prostu mają dość mojego gadania i mi odpuszczają. Nie wiem, ale w każdym razie jest mi to bardzo na rękę. A co teraz powinnam zrobić? Zemścić się na Uckerku za ten głupi tekst. To jest myśl! Tylko szkoda, że on już nie jest taki jak w podstawówce, wtedy nasze kłótnie miały taką magię i były cholernie zabawne. Teraz on udaje wielkiego pana i od razu się na mnie drze. Jednak to nie zmienia faktu, że muszę mu dopierdzielić. I chyba nawet miałam ku temu świetną okazję... Zobaczyłam, jak ten frajer podrywa jakąś dziewczynę w stołówce. Co Dulcia musi zrobić? Wtrącić się i zniszczyć ten słodki flirt. Chowałam się za ścianą i podsłuchiwałam.
-Jesteś naprawdę prześliczna.- mhm, Uckerkowi się zachciało wiadomo czego i teraz będzie jej wciskał kity.
-Dziękuję. Ty też jesteś zabójczo przystojny.- odpowiedziała, a na ryju była już cała czerwona, tzn. no okej, miała rumieńce.
-No widzisz... Pasujemy do siebie.- stwierdził, uśmiechając się do niej, a ona mało co nie dochodziła.
-Hej, jesteś z mojej klasy, prawda?- usłyszałam tuż za sobą jakiś męski głos i się odwróciłam.
-Wiesz, nie kojarzę Cię. No chyba, że to Ty jesteś ten nowy?- odpowiedziałam, przyglądając się chłopakowi.
-Tak, jestem nowy. Pablo Navarro, miło mi.- podał mi rękę i uśmiechnął się szczerze.
-Jestem Dulce. Masz jakąś sprawę, czy tak po prostu chciałeś się zapoznać?
-No w sumie chciałem po prostu z kimś pogadać, a z tego co widzę, to tylko Ty z tej klasy się do czegoś nadajesz.
-Miło, że tak uważasz. Masz rację, nasza klasa jest pełna nadętych idiotów, z którymi nie warto w ogóle gadać.
-Zauważyłem. Mogę Cię o coś spytać?
-Jasne, pytaj.
-Zainteresowała mnie twoja historia, która jak mniemam była totalną bajką...
-Tak, zawsze wciskam jej takie kity, żeby się odczepiła. A co?
-A tak serio to pewnie spóźniłaś się, bo nie lubisz matmy, albo nie miałaś zadania, zgadłem?
-Tak, zgadłeś. Nienawidzę matmy i w ogóle jej nie ogarniam. To tak durne i niepotrzebne, że ojeju... Nie rozumiem nic i pewnie nigdy nie zrozumiem.
-A jakbym Cię tak pouczył?
-W sensie chcesz dać mi korki z matmy? Przydałoby mi się, ale nie obiecuję, że będę dzielnie słuchać i się angażować, bo nie znoszę liczb.
-Okej, czyli będę miał niezłe wyzwanie. Lubię wyzwania, a to będzie ciekawe doświadczenie. To co, spotkamy się po lekcjach w bibliotece?
-Okej, może być.
W sumie średnio mnie interesowały te korki z matmy, ale Pablo był dużo ciekawszy. Co prawda widać, że nie ma kasy i w ogóle chyba niczego, ale za to jaki jest przystojny... Cholera, spodobał mi się biedak. Słabo Dul, słabo... Ale za to jak bardzo rozzłoszczę tym moich rodziców, co za zwyczaj jest dość zabawne. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że przez niego straciłam z oczu Uckera z tą lalką i musiałam ich znaleźć.
Właśnie zaczął się kolejny rok szkolny, czyli kolejne dziesięć miesięcy z tym kretynem o imieniu Christopher. Ale ten rok będzie wyjątkowy. Dlaczego? To proste, bo ostatni. Tak, jeszcze tylko rok i kończę szkołę, a wtedy... Ojej, tak wiele mogę zrobić i już nie będę musiała znosić tego idioty i jego durnej przyjaciółekeczki. Hmm... W sumie tak samo mówiłam po zakończeniu gimnazjum, a znów ich spotkałam. No ale po liceum to już nie ma opcji... Zniknie z mojego życia, to będzie piękne. Zresztą postanowiłam, że zacznę go unikać zamiast się kłócić. Przez niego tylko wychodzę na dzieciaka, bo zawsze mnie prowokuje, a ja rzucam się na niego z pięściami i go wyzywam. To takie irytujące...
Ale dość o Uckerze. Nie jest przecież aż taki ważny, prawda? Byłam bardzo zaskoczona, kiedy dowiedziałam się, że mamy w klasie nowego kolegę. To dziwne, że tak na jeden rok przyszedł, ale mniejsza z tym. To też nie było dla mnie jakoś szczególnie ważne. A co jest najważniejsze? No cóż, rodzice twierdzą, że nauka, ale to przecież bzdura. Grunt, żebym zdała, a reszta mnie nie obchodzi. Dla mnie w szkole najbardziej liczy się mój wizerunek. Brzmi głupio, co? No ale tak niestety jest, że muszę o to dbać. Kiedyś mnie to nie obchodziło, ale stwierdziłam, że to fajne kiedy wszyscy chcą do Ciebie zagadać, bo jesteś tak popularna. Ale wracając do najbardziej zbędnych i głupich rzeczy w szkole... Czas na matematykę. Tego jakże cudownego przedmiotu mamy już chyba piątą lekcje w tym roku, a więc powinnam mieć odrobione zadanie domowe. No właśnie powinnam, ale niestety nie miałam na to czasu. Co więc genialna Dulcia musi zrobić? Spóźnić się na lekcję, wywołać wielki zamęt, a wtedy ta głupia baba zapomni o zadaniu. Siedziałam przez 15 minut na korytarzu i grałam na telefonie, czekając na SMS-a od koleżanki, że nauczycielka zebrała już zadania. Teoretycznie mogłabym w tym czasie to odrobić, żeby cokolwiek było, ale po co? Lepiej odwalić jakiś teatrzyk. Kiedy odczytałam wiadomość od kumpeli, wbiegłam niby zdyszana do klasy.
-Przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam, stając tuż przed Matematyczką.
-Jak zwykle Dulce...- westchnęła i wstawiła mi spóźnienie do dziennika. -Co tym razem? Wytłumacz się, ja wprost uwielbiam twoje historie.
-Dobrze, ja Pani wyjaśnię. No, bo rano mojemu tacie przydarzyła się bardzo przykra sytuacja... Załapał jelitówkę, no wie Pani... Cały poranek spędził w toalecie...
-A Ty musiałaś mu towarzyszyć?- wtrącił się Ucker, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Nie, kochany... Mój tatuś potrafi takie sprawy załatwiać sam, za pewne w przeciwieństwie do Ciebie. Ale mniejsza z Tobą, rozmawiam z Panią. No więc kiedy już opuścił toaletę, nie dało się tam wejść przez te zapachy. A tam były moje kosmetyki... No i musiałam poczekać, aż to się wywietrzy. No, bo w życiu bym tam nie weszła, kiedy tak cuchnęło, no a przecież nie pójdę do szkoły bez makijażu, prawda?
-Oj jakaś Ty biedna... No dobrze, siadaj.- powiedziała, przewracając oczami.
Jak zwykle moje historie wymyślone na poczekaniu się sprawdzają. Czasami myślę, czy nauczyciele są tak głupi, żeby w to wierzyć, czy po prostu mają dość mojego gadania i mi odpuszczają. Nie wiem, ale w każdym razie jest mi to bardzo na rękę. A co teraz powinnam zrobić? Zemścić się na Uckerku za ten głupi tekst. To jest myśl! Tylko szkoda, że on już nie jest taki jak w podstawówce, wtedy nasze kłótnie miały taką magię i były cholernie zabawne. Teraz on udaje wielkiego pana i od razu się na mnie drze. Jednak to nie zmienia faktu, że muszę mu dopierdzielić. I chyba nawet miałam ku temu świetną okazję... Zobaczyłam, jak ten frajer podrywa jakąś dziewczynę w stołówce. Co Dulcia musi zrobić? Wtrącić się i zniszczyć ten słodki flirt. Chowałam się za ścianą i podsłuchiwałam.
-Jesteś naprawdę prześliczna.- mhm, Uckerkowi się zachciało wiadomo czego i teraz będzie jej wciskał kity.
-Dziękuję. Ty też jesteś zabójczo przystojny.- odpowiedziała, a na ryju była już cała czerwona, tzn. no okej, miała rumieńce.
-No widzisz... Pasujemy do siebie.- stwierdził, uśmiechając się do niej, a ona mało co nie dochodziła.
-Hej, jesteś z mojej klasy, prawda?- usłyszałam tuż za sobą jakiś męski głos i się odwróciłam.
-Wiesz, nie kojarzę Cię. No chyba, że to Ty jesteś ten nowy?- odpowiedziałam, przyglądając się chłopakowi.
-Tak, jestem nowy. Pablo Navarro, miło mi.- podał mi rękę i uśmiechnął się szczerze.
-Jestem Dulce. Masz jakąś sprawę, czy tak po prostu chciałeś się zapoznać?
-No w sumie chciałem po prostu z kimś pogadać, a z tego co widzę, to tylko Ty z tej klasy się do czegoś nadajesz.
-Miło, że tak uważasz. Masz rację, nasza klasa jest pełna nadętych idiotów, z którymi nie warto w ogóle gadać.
-Zauważyłem. Mogę Cię o coś spytać?
-Jasne, pytaj.
-Zainteresowała mnie twoja historia, która jak mniemam była totalną bajką...
-Tak, zawsze wciskam jej takie kity, żeby się odczepiła. A co?
-A tak serio to pewnie spóźniłaś się, bo nie lubisz matmy, albo nie miałaś zadania, zgadłem?
-Tak, zgadłeś. Nienawidzę matmy i w ogóle jej nie ogarniam. To tak durne i niepotrzebne, że ojeju... Nie rozumiem nic i pewnie nigdy nie zrozumiem.
-A jakbym Cię tak pouczył?
-W sensie chcesz dać mi korki z matmy? Przydałoby mi się, ale nie obiecuję, że będę dzielnie słuchać i się angażować, bo nie znoszę liczb.
-Okej, czyli będę miał niezłe wyzwanie. Lubię wyzwania, a to będzie ciekawe doświadczenie. To co, spotkamy się po lekcjach w bibliotece?
-Okej, może być.
W sumie średnio mnie interesowały te korki z matmy, ale Pablo był dużo ciekawszy. Co prawda widać, że nie ma kasy i w ogóle chyba niczego, ale za to jaki jest przystojny... Cholera, spodobał mi się biedak. Słabo Dul, słabo... Ale za to jak bardzo rozzłoszczę tym moich rodziców, co za zwyczaj jest dość zabawne. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że przez niego straciłam z oczu Uckera z tą lalką i musiałam ich znaleźć.
Ucker:
Zabrałem Sol, czyli rzekomo moją nową dziewczynę do najbardziej odludnego miejsca w szkole, czyli do starego magazynu. Nie oszukujmy się, że tutaj przeleciałem już połowę dziewczyn w tej szkole. No więc staliśmy na środku pomieszczenia, w którym było pełno starych ławek, krzeseł i sprzętów do ćwiczeń. Całowałem ją ciągle namiętnie... Nie, to zbyt słodko brzmi... Lizaliśmy się zachłannie i agresywnie, pozbywając się powoli swoich ubrań. Kiedy byliśmy w samej bieliźnie, położyłem ją na ławkę i wsadziłam rękę w jej majteczki. Robiłem jej dobrze, czyli to co potrafię najlepiej.
-Co tu się dzieje? Kochanie, jak mogłeś?!- nagle w drzwiach pojawiła się... No kto? Dulce, tylko ona mogła zrobić coś tak głupiego.
-Przestań się wygłupiać, wyjdź!- krzyknął, próbując wygonić mnie za drzwi.
-Ale skarbie... Jak mogłeś mnie z nią zdradzić?- odgrywała jakiś melodramat, kiedy moja zdobycz tak jakby mi zwiała, dając mi mocno w twarz.
-Zamknij się! Czemu Ty się wszędzie wpierdalasz?!- byłem cholernie wkurwiony, darłem się na nią i żywo gestykulowałem.
-Przypominam, że to Ty się wtrąciłeś w moje słowa na matmie, a to jest po prostu zemsta, słonko.- trąciła palcem mój nos z fałszywym uśmiechem.
-Jaka Ty jesteś zjebana, no nie mogę...- złapałem się za głowę i chciałem wyjść.
-Poczekaj, stój! Chyba nie chcesz, żeby twoi starzy dowiedzieli się, że puszczasz się z kim popadnie?...
-Ile chcesz?- zapytałem beznamiętnie, bo już dobrze wiedziałem, że to podły szantaż tej wariatki.
-No tak z dwie stówy.- powiedziała z miną mówiącą "wygrałam, frajerze".
-Zbankrutuję przez Ciebie.- westchnąłem. -Okej, ale pójdziemy później do bankomatu, bo nie wziąłem portfela.- dodałem.
-Dobra, to pa. I tak wiem, że mnie uwielbiasz.- zażartowała i uciekła.
Szczerze jej nienawidzę, jest taka wkurwiająca. No i prześladuje mnie na każdym kroku. Od jakichś 15 lat muszę ją znosić i naprawdę mam już dość. Nie dość, że moi starzy są zryci, to jeszcze ta głupia małpa się ciągle przypierdala. Czasami mam ochotę uciec daleko stąd, pobiec gdzieś gdzie nikt mnie nie zna i zacząć nowe życie. Tak, żebym mógł być taki, jaki chcę, żeby być po prostu sobą. Nie no kogo ja oszukuję? Sobą... Przecież to właśnie ja jestem idiotą i nic na to nie poradzę. Chociażbym uciekł nie wiadomo gdzie, to i tak nie ucieknę przed samym sobą, a tego bym właśnie chciał.
Zabrałem Sol, czyli rzekomo moją nową dziewczynę do najbardziej odludnego miejsca w szkole, czyli do starego magazynu. Nie oszukujmy się, że tutaj przeleciałem już połowę dziewczyn w tej szkole. No więc staliśmy na środku pomieszczenia, w którym było pełno starych ławek, krzeseł i sprzętów do ćwiczeń. Całowałem ją ciągle namiętnie... Nie, to zbyt słodko brzmi... Lizaliśmy się zachłannie i agresywnie, pozbywając się powoli swoich ubrań. Kiedy byliśmy w samej bieliźnie, położyłem ją na ławkę i wsadziłam rękę w jej majteczki. Robiłem jej dobrze, czyli to co potrafię najlepiej.
-Co tu się dzieje? Kochanie, jak mogłeś?!- nagle w drzwiach pojawiła się... No kto? Dulce, tylko ona mogła zrobić coś tak głupiego.
-Przestań się wygłupiać, wyjdź!- krzyknął, próbując wygonić mnie za drzwi.
-Ale skarbie... Jak mogłeś mnie z nią zdradzić?- odgrywała jakiś melodramat, kiedy moja zdobycz tak jakby mi zwiała, dając mi mocno w twarz.
-Zamknij się! Czemu Ty się wszędzie wpierdalasz?!- byłem cholernie wkurwiony, darłem się na nią i żywo gestykulowałem.
-Przypominam, że to Ty się wtrąciłeś w moje słowa na matmie, a to jest po prostu zemsta, słonko.- trąciła palcem mój nos z fałszywym uśmiechem.
-Jaka Ty jesteś zjebana, no nie mogę...- złapałem się za głowę i chciałem wyjść.
-Poczekaj, stój! Chyba nie chcesz, żeby twoi starzy dowiedzieli się, że puszczasz się z kim popadnie?...
-Ile chcesz?- zapytałem beznamiętnie, bo już dobrze wiedziałem, że to podły szantaż tej wariatki.
-No tak z dwie stówy.- powiedziała z miną mówiącą "wygrałam, frajerze".
-Zbankrutuję przez Ciebie.- westchnąłem. -Okej, ale pójdziemy później do bankomatu, bo nie wziąłem portfela.- dodałem.
-Dobra, to pa. I tak wiem, że mnie uwielbiasz.- zażartowała i uciekła.
Szczerze jej nienawidzę, jest taka wkurwiająca. No i prześladuje mnie na każdym kroku. Od jakichś 15 lat muszę ją znosić i naprawdę mam już dość. Nie dość, że moi starzy są zryci, to jeszcze ta głupia małpa się ciągle przypierdala. Czasami mam ochotę uciec daleko stąd, pobiec gdzieś gdzie nikt mnie nie zna i zacząć nowe życie. Tak, żebym mógł być taki, jaki chcę, żeby być po prostu sobą. Nie no kogo ja oszukuję? Sobą... Przecież to właśnie ja jestem idiotą i nic na to nie poradzę. Chociażbym uciekł nie wiadomo gdzie, to i tak nie ucieknę przed samym sobą, a tego bym właśnie chciał.
Hejo! Przybyłam do Was z pierwszym rozdziałem :D Mam nadzieję, że się podoba i teraz jeszcze bardziej zainteresuje Was to opowiadanie ;) Cieszę się, że tak bardzo czekałyście na ten rozdział (i mam nadzieję, że rzeczywiście komentarze pochodziły od różnych osób xD).
Zostałam poproszona o opisanie wakacji, no to ok, tak w skrócie (haha, Pelasia i pisanie w skrócie- śmieszne :P):
Macie tutaj Wam dodam nawet taką sklejkę zdjęć znad morza :)
Przez większość tygodnia padał deszcz i było zimno, więc większość zdjęć mam w bluzie (w której wyglądam słodko, bo ma cudne uszka, haha). Generalnie to załapałyśmy się na sztorm (co widać na zdjęciu, gdzie moja siostra ma włosy na twarzy) i fale były gigantyczne, zabrało pół plaży, a jak robiłam zdjęcie, to mi prawie telefon zwiało ;) Ale dość narzekania, bo jednak mimo wszystko ładna pogoda też była i nawet się opaliłam (dodałam zdjęcie do sklejki). Piekło mnie wczoraj cholernie (mam głupią skórę i niestety nierówno, bo tylko dekolt, brzuch, ramiona i uda są ciemne, no ale zawsze coś) i smarowałam się śmietaną, haha xD Co jeszcze? Kupiłam sobie bransoletkę z napisem "Queen", czyli takie idealne dla mnie :D Mam kolorowego warkoczyka (który też jest tam na zdjęciu). Tylko proszę nie mówić, że to dla dzieci, haha :P Kąpałam się w morzu w takiej lodowatej wodzie :) Próbowałam zrobić fikołka pod wodą (jak moja 11-letnia siostra xD), ale coś mi nie pykło i stanęłam pod wodą na łokciu. Nie pytajcie jak ja to zrobiłam, bo nie mam pojęcia :P Zaznaczam, że na basenie takiego fikołka zrobić umiem normalnie xD Co jeszcze? Ciągle marudziłam mamie, żeby robiła grilla, bo niestety Pelasia uwielbia jeść :) Wyszło z tego, że moja biedna mama robiła grilla w ulewę pod daszkiem (w japonkach i skarpetkach pragnę dodać xD). A wgl to na plaży była taka rodzina z dwójką dzieci, gdzie pani mówiła po polsku, a pan mówił po hiszpańsku. Przez jakieś pół godziny nasłuchiwałam, czy to na pewno hiszpański, a potem podsłuchiwałam o czym mówili, ale niezbyt dużo zrozumiałam, bo gadał za szybko i fale mi zagłuszały ;) Wydaje mi się, że mógł to być Meksykanin, bo miał taką ciemniejszą skórę jak typowi Meksykanie, a te dzieci były takie śliczne, że ojeju :) Czy czymś jeszcze mogłabym się z Wami podzielić?... Hmm... No generalnie z wakacji mam 212 zdjęć, z czego większość to moje selfie, których wszyscy (łącznie z psem) już mieli dosyć ;) No to chyba wszystko, macie tutaj tą sklejkę :D A rozdział kiedyś na pewno, to zależy oczywiście od Was :* Powiem Wam, że mam napisane do 23 i ciągle po kawałku piszę, więc jak tylko się postaracie, to rozdziały możecie mieć nawet góra dwa razy w tygodniu, ale powtarzam, to zależy od Was ;) Ale się rozpisałam, adios :*
Świetny rozdział no po prostu bomba. Dulce jakie postanowienie na początek roku ale widzę że nie koniecznie się do niego stosuje. Czekam na kolejny mam nadzieje że dodasz szybko.Oni obydwoje są udani, obydwoje sobie przeszkadzają i jeden drugiemu na złość robi. Dulce jak się wprawia w wymyślanie bajek. A jej aktorstwo po prostu piękne. Ucker zdruzgotany bo nie zaliczył dziewczyny. I ten jego monolog nienawidzę jej. A podobno od nienawiści do miłości jeden krok? Ciekawe kiedy się pokapują że coś do siebie czują. Chodź mi się wydaję skromnie że Dulce mu dokucza bo tak naprawdę to widzi że on nie zwraca na nią uwagi i z każdą prawie był tylko nie z nią, nie może mu odpuścić i zawsze musi mu dopiec bo nie byłaby sobą.Ucker może uciec ale Dulce go i tak dogodni zawsze. Dulce jak wspomina czasy z podstawówki, widać brakuje jej dawnego Uckera. Pablo będzie uczył Dulce matematyki widzę że ona tak jak Ty jej nie cierpi. Ciekawe miałaś wakacje nad morzem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam jestem pod wielkim wrażeniem :) Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Czekam na nowy 😀😁
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie;) czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie zapowiada się to opowiadanie. Ciekawa jestem jak ich połączysz, skoro tak się nienawidzą. Ale myślę, że do tego pewnie jeszcze daleka droga. Pierwszy rozdział super. Chociaż myślę, że Dulce jest bardziej przyjaźnie nastawiona do Uckera niż on do niej. No nic czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńCiągnie ich do siebie , tylko jeszcze o tym nie wiedza ☺
OdpowiedzUsuńkto się czubi ten się lubi
Miałaś bardzo fajne wakacje nie ma co pozazdrościć. U nas pada od kilku dni :( i jest zimno. Rozdział świetny. Nie mogę się doczekać ich kolejnej kłótni. Dulcia lubi Uckerka a on ją xd uwielbiają sobie dogryzać czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejny ?
OdpowiedzUsuńJuz najwyższy czas na nowy ;)
OdpowiedzUsuńRozdział przyjemny, fajnie się czyta go, nie powiem lubię takie opowiadania gdzie obydwoje ludzi się kłócą ze sobą jak pies z kotem i to od paru lat. Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje że pojawi się dziś bo jestem dokładnie 10-tą osobą która zostawia komentarz pod opowiadaniem a to zobowiązuję. Życzę dalszych sukcesów pisarskich bo powiem Ci ze pomysły na opowiadania masz niezłe. Kiedyś przeczytałam wszystkie opowiadania w 2 dni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Twoja Najwierniejsza od niedawna fanka opowiadań.
Oj jak słodko ❤ Dziękuję za te piękne słowa, kochana, miło mi się zrobiło i to bardzo :* Ale rozdział dodam jutro ;)
UsuńWiem, że teraz widząc to przeżywasz zawał, bo po takim czasie pojawiam się tutaj ja. Nie spodziewaj się cholernie długich komentarzy, ale grunt że się staram prawda? Więc nie wiem kto bardziej mnie irytuje Dulce, czy Ucker? Oboje są wkurwiający xd Serio, ja nie wiem skąd oni się wzięli, ale wiem dwie rzeczy:
OdpowiedzUsuń1. Są siebie warci.
2. Szkoda mi w tym wszystkim Pablo, nie jest niczemu przecież winny :c