wtorek, 16 lutego 2016

24. "Zwariuję z taką przyjaciółką"

Rano obudziłam się nadal obejmowana przez Uckera. Byłam pewna, że śpi, ale nie spał.
-Cześć.- powiedziałam, patrząc mu w oczy.
-No hej. Wyspałaś się?- zapytał, całując mnie słodko w nosek.
-Mhm, jak nigdy.- odpowiedziałam, wtulając się mocniej w jego nagi tors.
-Dulce, Ucker! Chodźcie na...- do pokoju wpadła Pani Laura. -Przepraszam. Śniadanie.- dokończyła bardzo zmieszana, choć chyba nie bardziej ode mnie.
-Już idziemy.- powiedział Ucker, a jego mama wyszła.
-O Boże... Tak strasznie mi głupio. Czemu nie zamknąłeś tych drzwi?
-Aj, przestań... Przecież nic się nie stało. Moja mama Cię uwielbia i nie ma nic przeciwko naszemu związkowi.
-No właśnie o to chodzi... Wczoraj z nią gadałam i mówiłam, że raczej nic z tego nie będzie. A dzisiaj zastała nas w łóżku! Co ona sobie teraz o mnie pomyśli?
-Kochanie... Ja rozumiem, że bardzo zależy Ci na dobrych kontaktach z teściową, ale zapewniam Cię, że to ich nie zepsuje. Wręcz przeciwnie, pewnie będzie zadowolona. Leć szybko do łazienki się ubrać i od razu biegnij pogadać z moją mamą. Tak?- on jest taki kochany... Dałam mu delikatnego buziaka i rzeczywiście poszłam do łazienki się ogarnąć.
Nie minęło dużo czasu, a szłam już na dół. Weszłam od razu do kuchni, gdzie była Pani Laura.
-Dzień dobry.- powiedziałam nieśmiało.
-Wiedziałam, że przyjdziesz się tłumaczyć.- zaśmiała się wesoło.
-Właściwie to ja...- próbowałam jakoś się tłumaczyć, ale było to raczej zbędne.
-Kochana, naprawdę nie musisz się usprawiedliwiać. Wiedziałam, że jak tylko zostaniecie sami, to ugniesz się pod urokiem osobistym Uckera i dasz szansę tej miłości. Tylko nie spodziewałam się, że tak szybko... Bardzo się cieszę, że w końcu ktoś da szczęście mojemu synowi.
-Dziękuję, że nie jest Pani zła.
-Dlaczego miałabym być zła?
-No, bo wczoraj mówiłam, że nic z tego nie będzie, a dzisiaj zobaczyła nas Pani razem w łóżku. Tak mi głupio...- w tej chwili do kuchni weszła Anahi, a po chwili wyszła wkurzona.
-Nie przejmuj się tym. Nie musisz mi się ze wszystkiego tłumaczyć, jesteście dorośli. Lepiej pogadaj z Ann, bo chyba się znowu obraziła.
-Zwariuję z taką przyjaciółką.- zaśmiałam się i westchnęłam głośno.
Pobiegłam za nią na górę. Myślałam, że pójdzie do swojego pokoju, a ona wpadła do Uckera z awanturą.
-Co, znowu ją skrzywdzisz?!- krzyknęła, rzucając się na niego z pięściami.
-Czyli już wiesz?...- zapytał bezbronny wobec jej złości. -Uspokój się, przecież nic nie zrobiłem!- podniósł na nią głos, przytrzymując jej ręce.
-Ann, pogadajmy.- powiedziałam, wchodząc do pokoju.
-Nie widzisz, że teraz gadam z tym idiotą?
-Anahi, przestań! Uspokój się i daj mi to wyjaśnić.
-Dul, daj se spokój. Co będziesz się wariatce tłumaczyć? Ona nawet rozmawiać nie umie.- wtrącił się Ucker. -I jeśli za moment się nie ogarnie, to ją stąd wyrzucę.- dodał już zirytowany jej zachowaniem.
-Dobra, chodź, bo i tak nie mogę na niego patrzeć.- zgodziła się i wyszła pierwsza jak księżniczka.
Wyszłyśmy przed dom i usiadłyśmy na ławce. Siedziała obrażona z założonymi rękami.
-Ann, przestań się obrażać i awanturować.
-Nie mogę patrzeć jak kopiesz sobie grób.- odpowiedziała ponurym głosem coś w stylu Uckera kiedyś.
-Ja pierdziele, nie przesadzaj! Doceniam twoją troskę, ale nie wpieprzaj się w nieswoje sprawy, bo mam tego dość. To moje życie i to ja będę żałować swoich decyzji. Nie masz prawa rzucać się na Uckera, bo nic złego mi zrobił.
-Nic złego?! Dziewczyno, czy Ty się słyszysz?! Zrobił z Ciebie dziwkę, uderzył kilka razy! Jak możesz mu teraz ufać i jeszcze z nim być?! Naprawdę nie widzisz, jaki z niego śmieć?!
-Nie mów tak o nim...
-I jeszcze go bronisz?!
-Tak, bo nie zasłużył na takie wyzwiska.
-Puknij się w łeb! Nie pamiętasz, co Ci zrobił?
-Tego nigdy mu nie zapomnę. Ale zrozum, że nie mogę do końca życia mu tego wypominać, bo życie mi zleci na żalu i pretensjach do osób, które kocham.
-A więc o to chodzi... Jesteś już zaślepiona miłością do tego dupka, czyli nie ma dla Ciebie ratunku.
-Kocham go, ale nie do tego stopnia, żeby nie widzieć jego wad. Widzę je wszystkie i póki co nie akceptuje. Fakt, nie zawsze był wobec mnie w porządku, ale jego miłość jest szczera. Czuję to i jestem gotowa stworzyć z nim poważny związek, pokochać go tak mocno jak on mnie.
-Dul, nie masz pewności, że to się uda.
-Musisz mnie jeszcze dołować?! Wszyscy radzą mi zaryzykować, tylko Ty jedna masz jakiś problem i mieszasz mi w głowie. Nie jest mi łatwo w tej sytuacji, bo boję się, że znów będę cierpieć, a Ty jako moja przyjaciółka powinnaś mnie wspierać.- jak to ja byłam już bliska płaczu, w oczach stanęły mi łzy.
-Ja po prostu dbam o twoje dobro. Wspieram Ciebie, a nie twoje złe decyzje. Nie chcę Cię dobijać, tylko uświadomić Ci, że nie warto zawracać sobie głowy takim idiotą. Nie chcę więcej patrzeć, jak cierpisz. Jesteś moją jedyną prawdziwą przyjaciółką, bardzo Cię kocham i nie mogę patrzeć na twoje łzy.
-A brata nie kochasz?
-Kocham. Muszę, bo to mój brat.
-A jego smutek Cię nie rusza? Na pewno sprawiasz mu ból taką gadką. Zgoda, popełnił wiele błędów, ale jako siostra powinnaś być dla niego trochę bardziej wyrozumiała i dać szansę na poprawę.
-To co innego.
-Nie, to dokładnie to samo. Nie możesz go tak całkiem skreślić tylko dlatego, że kiedyś skrzywdził twoją przyjaciółkę. On też ma serce i to bardzo miękkie. Teraz to widzę, bo wcześniej udawał przede mną twardziela.
-Wiem to wszystko, ale nie mogę pojąć, jak mógł Cię tak skrzywdzić.- a ona dalej swoje...
-Anyś, kochanie... To, co mi zrobił, było okropne. Ale ogólnie rzecz biorąc, nie wyrządził mi jakiejś strasznej, nieodwracalnej krzywdy i jestem w stanie mu wybaczyć.
-A skąd wiesz, że jest teraz szczery? Przecież kiedyś też był dla Ciebie dobry, a później wyjechał Ci z tym długiem i znów zrobił z Ciebie dziwkę.- cholera, nie myślałam o tym w ten sposób...
-Ale teraz to co innego. Dobra, chodź na śniadanie, bo jestem głodna. Nie denerwuj się już, sama sobie z nim w razie co poradzę. Obiecuję, że jak mnie skrzywdzi, to Ty pierwsza się o tym dowiesz i go pobijesz.
-No dobra, chodź.
Wreszcie zakończyłyśmy tą jakże trudną rozmowę. Kiedy poszłyśmy do jadalni, wszyscy siedzieli już przy stole. Przez Anahi nabrałam wątpliwości co do Uckera. Może on znowu tylko udaje takiego słodkiego, a za chwilę znowu wyleci mi z tym długiem?... Tego bym już chyba nie zniosła. Siedziałam znowu między Uckerem, a Any. Nie odzywałam się i jadłam dość mało.
-Co jest?- zapytał cicho Ucker, kładąc dłoń na moje kolano.
-Nic takiego.- posłałam mu niepewny uśmiech, powracając do jedzenia, a właściwie męczenia sałatki.
-Widzę, że coś się dzieje, ale o tym pogadamy później. Teraz jedz, bo coś Ci to nie idzie.
-Nie jestem głodna.
-Jedz, bo będę Cię karmić.
-Ucker, naprawdę nie chcę. Odczep się ode mnie i zajmij swoim talerzem.
-Dlaczego taka jesteś?
-Pogadamy później, a teraz jedz, bo Tobie też to słabo idzie.- odegrałam się tym samym.
-Bo martwię się o Ciebie. Kochanie, masz anemię i musisz jeść.
-Jak Ty mnie wkurzasz...- burknęłam i wróciłam do jedzenia, żeby dał mi już spokój.
-O tym też pogadamy później.- powiedział z czarującym uśmiechem.
Pomogłam Pani Laurze posprzątać po śniadaniu wraz z Ann. Ucker w tym czasie poszedł napalić w piecu, bo przecież służba ma wolne w święta. Kiedy wrócił, zgarnął mnie na bok, jak wynosiłam kubki z jadalni.
-Co Ci jest?- zapytał czułym, a zarazem stanowczym głosem, trzymając mnie za rękę.
-Przykro mi, to nie ma sensu. Nie możemy być razem.- odpowiedziałam ze smutkiem.
-Ale dlaczego?- zapytał ze łzami w oczach, a ja odeszłam.
-Grzeczna dziewczynka.- powiedziała z dumą Anahi.
-Co jej nagadałaś?!- podszedł do mojej przyjaciółki i złapał ją mocno za przedramię.
-Nic.- odpowiedziała krótko, lekko przerażona gniewem Uckera.
-Ta, jasne...
-Zostaw ją i chodź się przejść. Ochłoniesz troszkę, a ja Ci wszystko wyjaśnię.- złapałam go  za rękę i wyprowadziłam z domu.
-Co ta idiotka Ci nagadała?- zapytał, kiedy wyszliśmy z domu.
-Ucker, czy Ty traktujesz mnie poważnie?
-Myślałem, że wszystko wyjaśniliśmy sobie wczoraj.
-Odpowiedz.
-Ale Ty jesteś głupia... Jasne, że tak! Nie wolno Ci w to wątpić tylko dlatego, że jakaś plastikowa blondyna Ci coś nagadała.- był zły... Na Ann, czy na mnie?
-Nie wiem, czy Ci wierzę.
-W czym problem? Skąd te wątpliwości?
-Bo... Kiedyś już byłeś dla mnie taki dobry i wgl... A później okazało się, że nadal chciałeś tylko seksu. Skąd mam wiedzieć, że znowu nie chodzi Ci o ten jebany dług?...
-Mam wyjebane na tą kasę, na wszystko. Chcę tylko być z Tobą. Nie ufasz mi już?- mówiąc to, trzymał mnie za rękę i patrzył uważnie na moją twarz. -Odpowiedz mi.- powiedział, łapiąc mnie za podbródek, bym też na niego spojrzała.
-Ucker, ja... Nie wiem, czy mogę Ci znów ufać. Straciłeś moje zaufanie już kilka razy i ciężko będzie to teraz odbudować.
-Nie no, zajebista jesteś... Wczoraj wszystko było dobrze, a dzisiaj już słuchasz się tej małpy! Powiedz swojej przyjaciółeczce, że udało jej się zniszczyć mi życie.- po tych słowach odszedł, a właściwie prawie pobiegł do domu.
Usiadłam na kamieniu, bo zdążyliśmy przecież iść kawałek w las. Nie mogłam powstrzymać łez, które same cisnęły się na zewnątrz. Byłam bezsilna i już nie wiedziałam, co robić. Z jednej strony była moja rosnąca miłość do Uckera i chęć zaznania szczęścia, a z drugiej te obawy i niepewność. To wzajemnie się wyklucza... Chciałam z nim być, ale w tej sytuacji nic z tego nie będzie, bo po tym wszystkim nie potrafię mu bezgranicznie ufać. Ja po prostu boję się ryzyka. To jest wina Ann, bo przez nią mam wątpliwości, więc rozumiem złość Christophera. Ale dzięki niej otworzyłam oczy i pomyślałam o wszystkim. Tylko boli mnie to, że Ucker tak ostro zareagował i się obraził. Zależy mi na nim bardzo i nie mogę pozwolić na popsucie się naszych relacji. Postanowiłam więc, że pójdę pogadać z nim na spokojnie i wspólnie zdecydujemy co dalej.
-Kochanie...- powiedziałam cicho, wchodząc do jego pokoju.
-Teraz to "kochanie"? Daruj se, to przecież nie ma sensu.- odpowiedział, leżąc na łóżku odwrócony do ściany i nawet na mnie nie spojrzał.
-Przestań, pogadajmy na spokojnie.- poprosiłam, siadając koło niego na łóżku.
-Weź Ty się lepiej zdecyduj, czego chcesz!- rzucił oschle, nadal się do mnie nie odwracając.
-Nie sądzisz, że to niegrzeczne nie patrzeć na osobę, z którą rozmawiasz?
-Ja z Tobą nie rozmawiam, to Ty do mnie gadasz o niczym.- on już przesadza, mam go dość.
-Ja pierdolę, Ucker, czy musisz być takim jebanym dzieciakiem, do którego nic nie dociera?!- wstałam już bardzo wkurzona.
-A czy Ty musisz zawsze słychać się tej głupiej blondyny?!- wydarł się na mnie, zrywając się z łóżka i stając tuż przy mnie.
-Zamknij się, bo tak nie będziemy rozmawiać!- krzyknęłam, zbliżając się do niego.
-Sama zaczęłaś...
-Nieprawda, to Ty na mnie krzyczysz!
-Teraz to Ty się na mnie drzesz, więc przestań.- w jego głosie już była nutka rozbawienia, a więc jest dobrze i damy radę gadać.
-Okej.- powiedziałam spokojnie, patrząc mu w oczy. -Obrażanie się i krzyk do niczego nie prowadzi, a ja chcę dojść do porozumienia, więc pogadajmy spokojnie.
-Dobrze, ale tak strasznie mnie wkurwia to, że Ann się wtrąca i nie mogę być opanowany, kiedy wiem, że mi nie ufasz przez jej głupie gadanie.- mówił na jednym tchu, a mi się chciało śmiać.
-No już, oddychaj głęboko...- powiedziałam, kładąc ręce na jego ramionach, żeby go uspokoić.
-Dul, proszę Cię...- powiedział, obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie tak, że całym ciałem przylegałam do niego.
Aż mi się gorąco zrobiło od tej bliskości i po prostu się w niego mocno wtuliłam.
-Kocham Cię chyba.- wyznałam cichutko, zamykając oczy.
-Ja Ciebie też.- odpowiedział i pocałował mnie w głowę jak małe dziecko.
Staliśmy tak przez chwilę w milczeniu, ciesząc się swoją bliskością, wzajemną miłością... To było piękne, ale mimo wszystko nadal były nieporozumienia i moja niepewność.
-Ucker... Poczekaj, mieliśmy porozmawiać.- odsunęłam się delikatnie, żeby go nie denerwować.
-Jeszcze coś? Skarbie, wszystko psujesz...- powiedział miękkim głosem, czyli jest dobrze.
-Tak, to samo. Tylko już nie czepiaj się Anahi, bo to nasza sprawa i nasza rozmowa, okej?
-Dobrze, siadaj. Chcę już to zakończyć i iść na obiad, bo coś czuję, że jest gotowy.- usiedliśmy na łóżku blisko siebie.
-Posłuchaj, ja bardzo chcę z Tobą być. Problem w tym, że ja nie jestem pewna, czy Ty jesteś szczery.
-Dlaczego we mnie wątpisz?
-Bo już dwa razy mnie oszukałeś.
-Ale teraz sytuacja jest inna. Wtedy łączył nas tylko seks, a ja miałem po prostu dni dobroci przez śmierć twojego brata. Było mi Cię szkoda i sam bardzo to przeżyłem, więc chciałem Cię jakoś pocieszyć. Tęskniłem za twoim ciałem i tylko czekałem, aż trochę Ci przejdzie. Przyznaję, że byłem okropny i Cię wykorzystywałem, czego się teraz wstydzę.
-Więc twoja troska o mnie wtedy nie była szczera?
-Wiesz co? Nie wiem. Chciałem, żeby było Ci trochę lepiej, bo było mi Cię szkoda, ale ogólnie czekałem, żeby móc się z Tobą znowu zabawić. No więc raczej niezbyt szczere to było.
-A ostatnio? Co Ci w ogóle odbiło z tym długiem?
-Nie wiem, to było tak durne... Ale nie chodziło mi o tą pożyczoną kasę, bo to mnie nie interesuje. Chciałem po prostu znowu mieć Cię przy sobie. No i ta myśl, że jesteś z kimś innym... Nie mogłem tego znieść. Musiałem to zrobić. Nigdy sobie nie wybaczę tego, że Cię uderzyłem.
-Przestań się tym zadręczać. Nie o to mi chodzi, bo wiem, że tego więcej nie zrobisz. Nie mam tylko pewności czy odpuściłeś sobie ten dług, a to muszę wiedzieć.
-Powiedziałem przecież, że mnie to już nie obchodzi.
-Przysięgnij, że nigdy nie wypomnisz mi tych pieniędzy.
-A więc o to chodzi... Kochanie moje, nigdy w życiu o tym nie wspomnę, słowo.
-I nigdy nie będziesz oczekiwał, żebym się z Tobą... pieprzyła?
-Romantyczne kochanie do końca życia?- zapytał lekko przerażony, ale z cudownym uśmiechem.
-Nie wiem, ale póki co na pewno nie dam Ci się namówić na nic ostrzejszego.
-A więc ogólnie na seks się zgadzasz?- pchnął mnie do tyłu i położył się na mnie.
-Nie zamierzam Ci niczego zakazywać, żeby znów nie było tak jak kiedyś, bo tamten związek był nudny i bez życia. Ale już Ci powiedziałam, że nie jestem jeszcze gotowa, więc sobie trochę poczekasz.
-Jakoś to przeżyję. Dobrze, że chociaż całować się pozwalasz.- wpił się w moje usta i zaczął mnie namiętnie, ale przy tym słodko całować.
Leżał na mnie, obdarowując moje usta pocałunkami. Nasze języki oczywiście toczyły swoją własną grę namiętności, wirując wokół siebie niczym para w tańcu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No ok, dawno nie było rozdziału, no to już jest xD Ferie mi się skończyły :'( Nie no wgl to jestem trochę zawiedziona i celowo nie dodawałam tak długo, bo coś Wam ostatnio z komentarzami nie szło najlepiej... No ale wiem, że tak bardzo mnie kochacie i się poprawicie, wtedy będę dodawać częściej :* A teraz żegnam i do następnego :) Aj jak się cieszę, że jutro nie idę do szkoły, bo jadę do lekarza :D 

12 komentarzy:

  1. Pierwszy komentarz💕:) Warto było czekać. Anahi taka dobra przyjaciółka martwi się, ale za bardzo. Fajnie, że Dul i Ucker znowu są razem. Czekam na następny💙

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Ucker naprawdę się zmienił i już nie skrzywdzi Dulce. Dobra przyjaciółka z Any bardziej się martwi o Dul niż o własnego brata, ja również uważam że trochę przesadza. Czekam na nowy rozdział. Dodaj szybko nowy :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha .. jacy oni są wszyscy pogięci xd hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam, czytam i czytam i tak się zastanawiam się czy Dulce na prawdę jest taka głupia i nie rozumie co Ann do niej mówi bo kurczę Ucker tak ją skrzywdził ale moim zdaniem nie udowodnił jeszcze że można mu zaufać. Ciężko stwierdzić powinna oczywiście moim skromnym zdaniem trzymać go na dystans wiem że miłość, uczucia ble ble.... ale skrzywdził ją niesamowicie zgwałcił bił obrażał. Cieszę że Ann przynajmniej o tym pamięta i sprowadza Dulce na ziemię dobra z niej przyjaciółka. Ucker też powinien patrzeć trochę z innej strony bo halo on ją skrzywdził. Nie cieszę się że oni tworzą ten związek jakby bo on ją tak bardzo zranił. :( :( :(. Troche dziwny komentarz mi wyszedł ale jest :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja sądzę, że Dulcia dobrze robi ,że daje Uckerowi szansę. W końcu oni muszą być razem ,a co Ucker ma jeszcze zrobić aby udowodnić jej ,że nie kłamie? Cały czas mówi jej ,że ja kocha i tak dalej. Moim zdaniem można mu zaufać. Anahi naprawdę zbyt mocno się wtrąca. Ro Dulce sprawa czy wierzy Uckerowi czy nie. Jeśli postanowiła z nim być to Ann powinna zaakceptować jej decyzję ,a nie bije mi Uckera no xD Jestem ciekawa jak to dalej będzie ,więc ładnie proszę o możliwie szybko kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie ze Any nie zniszczyla tego co jest miedzy Dul i Uckerem. Mam nadzieje ze jest szczery i nie oklamuje Dulce. Juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu. Dodaj szybko. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Any za bardzo wtraca sie do ich spraw. Ale widac ze jest prawdziwa przyjaciolka Dulce bo jej broni nawet przed jej bratem. Dobrze ze Dulce postawila sprawe jasno i wyjasnila wszystko z Uckerem. Mysle ze teraz beda mogli stworzyc udany zwiazek. Dodaj jak najszybciej kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy dodasz kolejny rozdzial? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział, myślę, że teraz będzie między nimi wszystko dobrze. Dobrze, że sie pogodzili i Dulce nie zostawiła Uckera. Any nie powinna się tak wtrącać do ich spraw. Czekamy na rozdział!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedna Dula wszyscy na okrągło mieszają jej w głowie, jak nie Anahi to Ucker i jak ona ma samodzielnie myśleć? Dulek brawo 👏 Powinni być razem bo są słodcy i może i ja głupia jestem ale wierzę w jego szczere intencje 😍

    OdpowiedzUsuń