piątek, 5 lutego 2016

23. "Vondy?"

Po kolacji zjedzonej w bardzo miłej atmosferze, Ucker wraz z ojcem wygonili wszystkich z pokoju, bsię y rzekomo poszli poszukać Mikołaja na górze. To było zrobione dla dzieci, ale całkiem fajny pomysł i podobało mi się. Jak byłam mała, rodzice zawsze robili coś podobnego, żeby podłożyć prezenty. Anahi dostała SMS-a od Uckera, że możemy już schodzić, więc poszliśmy. Na fotelu przy choince siedział Ucker przebrany za Mikołaja. 
Wyglądał tak komicznie, a przy tym tak słodko, że z trudem powstrzymywałam śmiech. W dodatku mówił strasznie śmiesznym głosem. Mała Lolita przestraszyła się i zaczęła płakać na rękach u babci. Starsza, Inez od razu pobiegła do "świętego Mikołaja". Jest na tyle duża, że powinna wiedzieć, iż jest to przebrany Ucker, ale nawet nie zwróciła szczególnej uwagi na tego Mikołaja, bo wzięła od razu prezent i poszła. Wreszcie udało się namówić 3- letnią dziewczynkę, by podeszła do Mikołaja. Nawet chwilę tam posiedziała, bo już się nie bała. Ucker coś jeszcze pogadał, bo oczywiście bardzo się wczuł w rolę i poszedł. Zastanawiałam się, gdzie on się przebierze, jeśli wyszedł na zewnątrz. Nagle do pokoju wpadł Ucker już w normalnym ubraniu i zapytał:
-Widzieliście Mikołaja?
-Tak.- odpowiedziała Lolita. -Patrz, dostałam lalkę Barbie.- pokazała Uckerowi swój prezent.
-O, jaka ładna! A ja nie dostałem żadnego prezentu...
-Mikołaj zostawił prezenty dla innych, dla Ciebie na pewno też.
-No to chyba musimy je rozpakować.
Rzeczywiście pod choinką leżały jeszcze prezenty. Byłam pewna, że dla mnie nic nie będzie, bo przecież nie byłam tu planowana. Usiadłam sobie więc spokojnie na krześle i patrzyłam na nich.
-A Ty co tak siedzisz? Wstawaj, bo mam coś dla Ciebie.- powiedziała Anahi, podchodząc do mnie z szerokim uśmiechem i jakąś paczką w ręce.
-Ej niee, ja dla Ciebie nie mam nic.- zrobiło mi się głupio.
-Nie martw się, nawet na to nie liczyłam. Masz i nie marudź. Otwórz, bo chcę zobaczyć, czy Ci się spodoba.- tak jak prosiła, otworzyłam prezent.
W środku była ramka z naszymi zdjęciami. Były to oczywiście wspólne selfie i takie tam.
-Piękne, dziękuję!- przytuliłam ją ze łzami w oczach ze wzruszenia.
-Wiedziałam, że Ci się spodoba.- zaśmiała się słodko.
Prezent dostałam jeszcze od Pani Laury. Podarowała mi taki cieplutki szalik, który zrobiła wczoraj, żeby cokolwiek dla mnie mieć. W tym całym zamieszaniu podszedł do mnie Ucker i powiedział cicho:
-Ode mnie prezent dostaniesz później.- cmoknął mnie w policzek i poleciał gdzieś dalej.
Zaintrygowało mnie to i byłam pewna, że wypowiedział te słowa z podtekstem seksualnym, ale to chyba po prostu naturalna seksowność jego głosu. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie i rozeszliśmy się do pokoi. Wszyscy oczywiście tu nocowali, bo było już dość późno. Poszłam pierwsza do pokoju, bo Ucker wstąpił jeszcze do kuchni po zapas picia na noc. Tak, opętane to musi pić w nocy... Kiedy wrócił, ja akurat męczyłam się z zamkiem od sukienki.
-Dobrze, że jesteś. Odepniesz?- poprosiłam, a jemu aż się oczka zaświeciły.
-Z wielką przyjemnością.- odpowiedział i zaczął powoli odpinać zamek.
Sukienka się zsuwała, a on opuszkami palców głaskał moją skórę na plecach, gdzie pod wpływem jego dotyku pojawiała się gęsia skórka. Nagle sukienka wylądowała na podłodze, a na mojej szyi znalazł się jakiś piękny naszyjnik.
-Vondy?- przeczytałam napis wygrawerowany na małym, srebrnym serduszku.
-Już Ci wyjaśniam. Ciocia zostawiła mi kiedyś Inez pod opieką. Grała na komputerze i robiła te różne wiesz... Quizy dla dziewczyn.  No i włączyła coś takiego "Jak nazywalibyście się jako para w świecie show biznesu?" Włączyliśmy to i wpisałem nas... Pełne imię i nazwisko, bo tak kazali. No i wyszło właśnie Vondy.
-Tylko co to znaczy?
-"Von" no to wiadomo Von Uckermann. A "dy" pochodzi od angielskiej wersji twojego imienia, czyli "Candy". A więc jest to dość wyszukane połączenia naszych imion. Podoba Ci się?
-A pytasz o to połączenie czy naszyjnik?
-Ogólnie.
-Bardzo, bardzo mi się podoba. Dziękuję!- rzuciłam mu się na szyję, a z moich oczu poleciały łzy.
Długo trwaliśmy w swoich objęciach, aż po jakimś czasie zorientował się, że płaczę.
-Skarbie, czemu płaczesz?- zapytał, odrywając się ode mnie i ocierając kciukami moje łzy.
-Nie wiem... Ja po prostu... Ja zaczynam coś do Ciebie czuć, ale to tak trudne, że nie mogę sobie z tym poradzić... Boję się...- wydukałam, wtulając się w niego znowu i ponownie wpadłam w płacz.
-Uspokój się, kochanie...- prosił, głaskając mnie po nagich plecach. -Czego się boisz?
-Po prostu... Boję się popełnić błąd... Nie chcę znów cierpieć, kochać, starać się... Jeśli dałabym szansę temu związkowi,  to na pewno kochałabym Cię ponad wszystko... A miłość niesie za sobą ból, nie chcę tego.
-Słońce moje najpiękniejsze... Wszystko boli, całe życie to jedno wielkie cierpienie. Czasami trzeba zaryzykować, żeby później być szczęśliwym.
-W moim przypadku to nie jest takie proste... Kiedyś podjęłam ryzyko oddając Ci się. Zaufałam Ci i tyle czasu żyłam w złudnej nadziei. Mój brat i tak umarł, a ja za bardzo Cię polubiłam. I Ty mi mówisz, czym jest ryzyko?
-Podjąłem ryzyko i porwałem Cię ze świadomością, że możesz mnie znienawidzić. Na szczęście jednak za bardzo mnie lubisz i mi wybaczyłaś.
-No widzisz... Twoja historia kończy się dobrze, więc dla Ciebie ryzyko nie istnieje.
-Oboje mamy jeszcze szansę dobrze zakończyć tą historię. Wszystko zależy od Ciebie, musisz tylko chcieć.
-Wywierasz na mnie presję. Ciągle tylko: Kochanie, skarbie, kocham Cię... To bardzo miłe, ale w konsekwencji mnie przerasta i nie pozwala racjonalnie myśleć.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, naprawdę nie musisz. Pozwól mi tylko cieszyć się twoją bliskością i poczuciem bezpieczeństwa, które czuję tylko przy Tobie. Ja naprawdę chcę być z Tobą, ale... Zwolnij. Nie ukrywam, że przez to całe porwanie coś we mnie pękło i bliskość intymna przez jakiś czas w ogóle nie będzie mnie obchodzić, bo... No powiedzmy, mam uraz do Ciebie i jeszcze długo zachowam dystans niezależnie od mojej decyzji. Tak więc potraktuj to trochę jak start od zera. Tak, jakby nigdy nie łączyło nas nic bliskiego. Wiesz, jak nastolatki... Musisz poczekać, aż będę gotowa.- trzymał mnie za ręce, kiedy to mówiłam, patrząc mu w oczy.
-Poczekaj... Czyli zgadzasz się, żebyśmy...- jejku, jego uśmiech był tak cudowny, że musiałabym być zimną suką, żeby mu teraz odmówić.
-Tak, zaryzykuję dla Ciebie.- odpowiedziałam cicho, a on ze szczęścia podniósł mnie i zakręcił wkoło.
-Kocham Cię, kocham!- krzyczał, a tym razem jego oczy lekko się zaszkliły.
-Ćśś... Nie drzyj się, jest późno.
-Oj, faktycznie.- odstawił mnie na podłogę i mnie mocno przytulił.
Zaczęłam się śmiać z jego wybuchu emocji.
-Dul, mogę Cię pocałować?- zapytał nieśmiało.
-Nie pytaj mnie o takie rzeczy, Ucker!- zaśmiałam się.
-Pytam, bo nie znam jeszcze zasad tego związku i nie chcę Ci podpaść.
-Ja pierdziele, tępaku... Jeśli chcemy stworzyć prawdziwy związek, to zapewniam Cię, że zasady są niepotrzebne. Kochasz mnie, tak?
-No wiesz, że tak.
-No więc zacznij używać tego swojego serduszka, a nie innych części ciała, którymi za zwyczaj myślałeś.- zaśmiałam się, a on oczywiście nie ogarnął moich słów. -Sam powinieneś wyczuwać, co możesz ze mną zrobić, a czego sobie nie życzę. O to właśnie chodzi, kochanie. To ma być zdrowa relacja, nieograniczona jakimiś tanimi zasadami. Chcę, żeby to było coś pięknego, magicznego, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
-Ale skąd mam wiedzieć, czego chcesz, a czego nie? Bo na przykład w tej chwili nadal nie wiem, czy mogę Cię pocałować.- wybuchłam śmiechem.
-Mój Ty głuptasie...- powiedziałam pieszczotliwie, wpijając się w jego słodkie i miękkie usta.
Oddawał moje pocałunki tak strasznie delikatnie i niepewnie, jakby już się bał, że mnie skrzywdzi. Tak mi się z niego śmiać chciało, ale nie mogłam przecież być tak chamska. Staliśmy na środku pokoju, poddając się tym cudownym, czułym pieszczotom. Po jakimś czasie przerwałam pocałunek, mówiąc:
-Lecę się kąpać, zaraz wracam.- i dopiero teraz przypomniało mi się, że jestem w samej bieliźnie. -A i ostatni raz widzisz mnie w tak skąpym stroju. Zapomnij, że będę chodzić przy Tobie w samej bieliźnie.- wybuchłam śmiechem, znikając za drzwiami łazienki, a on dalej stał na środku pokoju taki zdezorientowany.
Wzięłam szybki prysznic, non stop śmiejąc się na wspomnienie zdenerwowania Uckerka. Zastanawiałam się, jak długo taki będzie i czy kiedyś wróci choć ułamek mojego dawnego Christophera. Uświadomiłam sobie teraz, jaki on jest w rzeczywistości słaby... W tej chwili mogłabym manipulować nim na wszystkie strony, bo on z miłości głupieje i nie myśli samodzielnie. To trochę chore, ale tak cholernie słodkie... Po mnie do łazienki od razu poszedł "pan zbłąkany", a ja czekałam już na niego w łóżku. Po jakichś 15 minutach leżeliśmy już razem w łóżku.
-Jesteś mocno śpiąca?- zapytał, głaszcząc mnie po policzku.
-Troszkę, a Ty?
-I tak dziś nie zasnę, bo jestem zbyt podekscytowany tym, co się stało.- po raz kolejny tego dnia go wyśmiałam.
-Proszę Cię, zachowuj się normalnie, bo mam dość. Idź lepiej spać, może Ci się poprawi.- powiedziałam rozbawiona, przysuwając się do niego, by się przytulić. -Tylko błagam nie pytaj, czy możesz mnie objąć.
-Nie rób ze mnie idioty. Sam Cię przytulę bez żadnego pozwolenia, bo wiem, że tego chcesz.- objął mnie i przycisnął do siebie tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu.
-Skarbie, może ciut lżej?- wydukałam, posłuchał się mnie.
-No dobra, więc miłych snów.- powiedział, całując mnie w skroń.
-A skąd wiesz, że mogłeś mnie pocałować?- i znów wybuchłam śmiechem.
-Nie śmiej się ze mnie...- powiedział celowo tak bardzo słodko, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
-Koniec, dobranoc.- powiedziałam stanowczo, układając się wygodnie w jego ramionach.
Było mi cieplutko, milutko i tak bezpiecznie, że zasnęłam w kilka chwil.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Jak się czujecie z tym, że przeczytałyście właściwie pierwszy słodki rozdział tego opowiadania, haha? :D No dobra, dzisiaj się nie rozpisuję i po prostu do następnego :* Ale bez kitu trochę spóźniony ten rozdział, bo święta już dawno się skończyły xD

11 komentarzy:

  1. Okej zacznę od Ann prezent mega taki prosto z serca :). Najlepsza przyjaciółka, bajecznie. Co do Uckera hmm... on jest w niej niesamowicie zakochany prezent fantastyczny i ta ich szczera rozmowa. Zaczyna mi się to podobać nadal pamiętam co Ucker jej zrobił ale jednak zaczynam widzieć jakieś plusy. Czekam dalej co z tym związkiem będzie czy Ucker wytrzyma to wszystko, da radę być taki idealny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale, Ucker jest słodki. Teraz nie wie czy może choćby ją dotknąć xD. Co do Anahi to wspaniała z niej przyjaciółka ale mam nadzieję ,że przestanie się wtrącać do Duli i Uckera. A jeśli o Uckerze to dał Dulce cudowny prezent. Widać ,że jest w niej bardzo zakochany. Teraz już myślę ,że będzie u nich tylko lepiej :). Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział. Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo słodki.Fajnie,że Dulka dała szansę Uckerowi, oby tym razem im się udało. Czekan na następny ...kiedy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, fajnie, że są w końcu razem. Myślę, że będą szczęśliwi w końcu, bo Ucker się na pewno zmienił i tak się stara i walczy o Dulce. Mama nadzieje, że sytuacja się rozwinie i coś ciekawego u nich będzie. Dodaj szybko kolejny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pelasia kiedy doda rozdziałek ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz kolejny rozdział? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy będzie tutaj nowy rozdział? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Jestem bardzo zadowolona z niego! Właśnie Anahi co jej się dziwić chce za wszelką cenę chronić Dulce, ale niech ona nie zapomina że Dulek ma swój mózg (chyba?). No i generalnie cieszę się że jednak Dul dała mu szansę i mam nadzieję, że on jej nie zepsuje xx

    OdpowiedzUsuń